Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Wołoszyński Stawek i Gęsia Szyja w pierwszy śnieg

Niedźwiedzie śpią już w gawrach utulone białym puchem. Chociaż to dopiero pierwsze śniegi pokryły Tatry, to wyglądają one już iście zimowo. Zima jeszcze ma wiele do zrobienia i z pewnością niebawem utopi pod śniegiem wszystkie tatrzańskie ścieżki. Zawiesiste chmury już stoją nad nimi, jak też i całą okolica, czekając na rozkaz, czy może na przyzwolenie natury, aby sypnąć kolejne warstwy śniegu. Póki jednak jeszcze tego nie zrobią, może uda się nam odszukać pewne jeziorko, koło którego przechodziliśmy dotąd bez większego zainteresowania.
Udostępnij:

Wyprawa na GSB (Epilog)

Ileż to czasu minęło, gdy zaczynaliśmy tą opowieść, przytaczając pierwsze nuty „Pieśni o Ziemi naszej". Na naszą historię złożyły się 32 epizody – 32 dni, kiedy drużyna wędrowała razem czerwonym szlakiem, spędzała całe dnie ze sobą w schroniskach i innych ośrodkach, w których lokowaliśmy swoje bazy wypadowe. Przeżyliśmy razem 10 wypraw organizowanych bez względu na porę roku, ozdobionych spotkaniami przy ognisku, prelekcjami ze znanymi podróżnikami, wieczorkami poetyckimi i tanecznymi. Zdobywaliśmy odznaki, a 26 osób uzyskało certyfikaty. To był wspaniały czas.
Udostępnij:

Gorczańska listopadówka przez Solnisko, Pośredni Wierch i Gorzec

Szukasz łatwej i najkrótszej drogi na Turbacz? Oto jedna z nich - droga ze wsi Obidowa wyprowadzająca na grzbiet Średniego Wierchu odchodzący od szczytu Rozdziele. Nie brakuje na nim tego, z czego słyną Gorce malowniczych - gorczańskich polan z ładnymi widokami. Przechodzi przezeń trasa narciarstwa biegowego o nazwie „Szlak Olimpijczyków”, ale nie prowadzą typowe szlaki turystyki pieszej. Odkryj zatem mniej znane obszary Gorców. My tym szlakiem opuszczamy Gorce, a zaczynamy od rewelacyjnego wschodu słońca na Turbaczu.

Udostępnij:

Gorczańska listopadówka przez Gorc Troszacki i Kudłoń

Nie brakuje mu uroku. Jeśli poszukujesz szlaku, który poprowadzi cię pięknymi i malowniczymi gorczańskimi polanami, to tenże jest wyśmienitą propozycją. Żółty szlak z Przysłopu wiedzie przez kilka rozległych polan z bardzo ładnymi widokami, które zachęcają do zatrzymania się. Sprzyja temu duża ilość miejsc do odpoczynku znajdujących się przy tym szlaku. Jest to też jeden ze szlaków prowadzących na najwyższy szczyt Gorców. Poznaj go i zobacz prawdziwe uroki Gorców wędrując z nami urokliwym grzbietem.

Udostępnij:

Gorczańska listopadówka przez Czoło Turbacza

Noc była długa i chłodna, ale we dwoje zawsze jest cieplej. Wszyscy to przecież wiedzą, choć nie zawsze otwarcie o tym powiedzą. Niezbyt często mamy okazję pospać tak długo, a pospaliśmy, mimo, że o szóstej rano człowieka budzi (nie poranny chłodek jak może niektórzy pomyślą), lecz blask kolejnego spektaklu natury. Dzień budzi się, więc nie dajmy mu szansy, aby wyprzedził nas swoim pięknem. Wczoraj na to nie pozwoliliśmy i byliśmy przynajmniej krok przed jego cudownościami. Dzisiaj zrobimy tak samo i zajmujemy najlepsze miejsca na widowni, jeszcze zanim wybije pierwszy gong przed odsłonięciem kurtyny.
Udostępnij:

Gorczańska listopadówka przez Bukowinę Obidowską

Mgły snują się od świtu. Bezchmurna aura nie chce nadejść, ale liczymy na taką. Synoptycy chyba się nie pomylili, bo przecież ma to być wspaniała wycieczka ozdobiona najpiękniejszymi gorczańskimi krajobrazami. Późny jesienny czas sprzyja najbardziej ich podziwianiu, kiedy z drzew masowo opadają liście, wpadając przy tym w lekkie kołysanie, niczym kołyska tuląca do snu zimowego. Tylko chmur i mgieł nie może być. Niestety lato przeleciało już, a jesień nabiera tempa. O zbliżającej się zimie sygnały dają niskie temperatury, coraz śmielej zbliżające się nocą do zera stopni. I dzień też już mamy króciutki, i dzisiaj też plecak nie leciutki, lecz taki zawsze mamy na kilkudniówki. Dwa dni w Gorcach zaczynamy w ten mglisty poranek, choć może to już nie poranek, gdy wysiadamy z autobusu.
Udostępnij:

Cztery Pogórza Karpackie: Pogórze Ciężkowickie 2

Trudno jest tryskać optymizmem, kiedy na polu, bądź dworzu, czy dworze – to nie ma to znaczenia, jak to określimy, leje jak z cebra. Noc żywiła jeszcze nadzieje, że jak się podczas niej wyleje, to w dzień będzie już inaczej, tym bardziej, że całą noc padało. Z nadejściem świtu rzeczywiście przestało padać, ale ledwie wyjechaliśmy z Krakowa wróciła mżawka, a po niej monotonny deszcz. Prognozy taką aurę zapowiadały na cały dzień. Dlatego też dużą radością był dla nas widok wcale nie małej grupki 38 osób, która tego dnia nie wahała się wyruszyć razem z nami na wędrówkę po paśmie Brzanki. Chętnych wyruszyć w drogę, bez względu na pogodę, było znacznie więcej, ale w dzisiejszych czasach pojawiła się przyczyna eliminująca, o której jeszcze rok temu nikt nawet nie myślał, a nazywa się ona „kwarantanna”. To słowo kojarzy się nam z przymusową izolacją od społeczeństwa i od całego świata zewnętrznego, które w świadomości ludzi kochających ruch na wolnym powietrzu, budzi największe przerażenie, większe niż skutki samego zarażenia wirusem. Obecnie mnóstwo osób przebywa na obowiązkowej kwarantannie. Jeszcze nie tak dawno kwarantanna dla wielu była pewną abstrakcją, o której jedynie słyszeliśmy w mediach, ale w ostatnim okresie czasu pojawiła się ona w naszym najbliższym otoczeniu, wśród bliskich i znajomych. Ponoć w naszym kraju wirus był w odwrocie, ale obecnie wszyscy dostrzegamy, że sprawa ta wygląda zupełnie inaczej - wirus zadomowił się już na naszej planecie i póki co nie ma na niego skutecznego środka. Ruszamy więc na szlak zachowując środki prewencyjne, niezwykle ważne dla spowolnienia tempa rozprzestrzeniania się zakażeń. To jedyne co możemy w tej chwili zrobić, w połączeniu z ruchem na świeżym powietrzu, który przecież jest tak bardzo ważny dla naszego ogólnego zdrowia, odporności, czy również siły organizmu w przypadku zetknięcia się z chorobą. W sytuacji, w jakiej znajdujemy się obecnie jest to chyba najlepsze, aby w miarę utrzymać się w dobrej kondycji fizycznej, jak również psychicznej - ucieczka z miasta, gdzie wirus jest już pewnie wszędzie. Oto kolejny dzień na Karpackich Pogórzach, mimo słabszych prognoz pogody.
Udostępnij:

Czerwone Wierchy przez Kobylarzowy Żleb

Czerwone Wierchy wielu marzy zobaczyć, szczególnie, gdy przyrodę barwi pani jesień. Autorzy przewodników wiele piszą o ich krasie właśnie o tej porze roku, która miała wpływ na nazwę Czerwonych Wierchów. Pierwsza nasza przygoda z Czerwonymi Wierchami, zmysłowa można by dodać, miała właśnie miejsce jesienną porą. Przyznamy, że spodziewaliśmy się wówczas dobitniejszych barw czerwieni muraw pokrywających te popularne szczyty. Wydawało się nam wówczas, że albo przewodniki naciągają trochę z tą czerwienią, albo nie wstrzeliliśmy się idealnie. Podobne odczucia mieliśmy podczas kolejnych jesiennych eskapad na Czerwone Wierchy, ale prawda jest taka, że przewodniki, szczególnie te nieco już starsze odbiegają od rzeczywistości. Nie ma już tak ogromnych połaci czerwieniejących traw sit skucina (Juncus trifidus) na Czerwonych Wierchach, jak kiedyś. W kontekście starych przewodników przypominają się nam zaskakujące słowa, jednego z ich autorów: – Nie czytajcie już moich przewodników – usłyszeliśmy to od samego Andrzeja Matuszczyka – bo one są już nieaktualne. W jego słowach zabrzmiało wówczas wiele rozsądku, choć wciąż uwielbiamy stare przewodniki, bo są one pisane inaczej niż obecne, znacznie szerzej opisują to jak przebiega szlak i jakie obiekty znajdują się przy nim, nie spłycając przy tym wątków historycznych i kulturowych regionu. Współczesne przewodniki wypełnione ogromną ilością fotografii spłycają ich treściwość, co porównać by można do filmów, będących ekranizacją powieści, w których dla wartkości akcji usunięto jakieś wątki, czy nawet całe rozdziały znajdujące się w oryginale. Dlatego uwielbiamy stare przewodniki, a najbardziej reprinty tych przedwojennych, które opisywały świat w szczegółach. Niestety z panem Andrzejem zerwał się nam kontakt, gdyż odsunął się nieco od działalności turystycznej. Bardzo chcielibyśmy go spotkać i zamienić znów parę słów, jak kiedyś, ale zapewne gra w którejś krakowskiej kawiarence, bądź pubie, o czym marzył, gdyż muzyka jest jego drugą pasją (po górach oczywiście).
Udostępnij:

Wielkie Odkrywanie Małopolski... z plebiscytowych zapisków

Tego nie mieliśmy w planach. Pojawiło się nagle i niespodziewanie. Zainicjowane zostało przez jednego z turystów, z którymi jeździmy na wycieczki. Błyskawicznie pojawili się inni, turyści i sympatycy. Wszyscy razem stworzyli potężną machinę głosującą, że trzeba było ją powstrzymywać, aby nie podnosić stawki. W zaciętym ostatecznym połączyliśmy wszystkie siły i po zaciętej walce odnieśliśmy zwycięstwo w pierwszej rundzie plebiscytu. Aż 2161 oddanych głosów pozwoliło uplasować się na pierwszej pozycji z przewagą 326 (17,8%) głosów nad konkurentem. Pozostała jednak jeszcze decyzja Kapituły Plebiscytu. Na jej werdykt czekaliśmy blisko miesiąc. Okazało się, że opinia Kapituły Plebiscytu była zbieżna z głosującymi w pierwszej turze. Wybrali tak samo. Suma sumarum w jubileuszowej 20 edycji „Wielkiego Odkrywania Małopolski” z dniem 4 października 2019 roku Marek Szala został Małopolską Osobowością Turytyki 2019. To bardzo zaszczytny, ale też bardzo zobowiązujący tytuł, ale dzięki Waszej pomocnej sile nie wątpimy, że wywiążemy się z tego zobowiązania należycie. Będziemy odkrywać Małopolskę oraz szerzyć jej piękno wszędzie tam gdzie będziemy. Jednak pamiętajcie: ten sukces nie jest w żadnym wypadku jednoosobowym, ale przede zwycięstwem wszystkich, którzy oddawali głosy. To nie Marek Szala jest osobowością turystyki, ale cała nasza potężna drużyna jest turystyczną osobowością, a nawet osobliwością, bo robimy wspólnie coś niespotykanego w skali całego kraju. Drodzy kompanii! Pragniemy, aby sukces ten przełożył się z korzyściami na uprawianą przez nas turystykę. Będziemy starać się robić to jeszcze lepiej i ciekawiej, a przy okazji łączyć pasję z przyjemnościami oraz sprawiać to, aby każdy tęsknił za kolejną wyprawą i towarzystwem jej uczestników. Tylko wtedy ma to sens, jeśli ludzie chcą razem odkrywać kolejne drogi przygody.

Udostępnij:

Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Ciężkowickie 1

Ktoś kto nigdy nie zetknął się z krainą pogórzy może być zaskoczony, że na jej obszarze występują nagromadzenia skał i to takich, o jakich mu się nawet nie śniło. Na dotychczas przemierzonym szlaku spotykaliśmy już piaskowcowe ostańce o fantazyjnych kształtach, wobec których śmiało można użyć określenia: dziwy natury. Nieprawdopodobne Diable Boisko napotkane ostatnim razem było niezwykłym preludium do dnia dzisiejszego. Dzisiaj po drugiej stronie rzeki Biała wkraczamy w istne baśniowe skupisko skalnych formacji, będące niczym kamienne miasto. Oto zaczynamy wędrówkę przez Pogórze Ciężkowickie, na którego flance mamy Skamieniałe Miasto. Jak przyjmą nas jego mieszkańcy? Czy pozwolą nam przejść?
Udostępnij:

GSBW, etap-16: Łyżka, Pępówka

Minęło od jesieni do jesieni. Nie do wiary jak czmychnął ten czas, choć to był niekrótki czas. Po wielu miesiącach znów spotykamy się na szlakach sygnowanych wizerunkiem Rysia. Przeciągnęło się, bo nijak nie mogliśmy dobrać dogodnych terminów z Rysiem, aby mógł z nami ruszyć w Beskid Wyspowy. Do tego jeszcze ta niespodziewana epidemia, co spowodowała szereg ograniczeń, unicestwiających, bądź istotnie ograniczających możliwości uprawiania turystyki. Ograniczenia minęły, a Ryś znów ma inne plany, ale przecież nie możemy przeciągać w nieskończoność naszego przedsięwzięcia. Czekaliśmy bardzo długo, aby powrócić na szlaki Beskidu Wyspowego, lecz prawdziwy turysta, to człowiek cierpliwy i wytrwały w swoich dążeniach. Kto wytrwał jest tutaj z nami, gdzie słońce skłania się do wyjrzenia zza jesiennej chmurki, by przyświecić tym, którzy pragną podążyć w poszukiwaniu tropów prawdziwego rysia, który stał się symbolem tego regionu. Nie jest go łatwo wytropić, a tym bardziej zobaczyć, lecz nadzieja w nas jest ogromna, że jego poszukiwania poprowadzą nas przez najpiękniejsze beskidzkie ścieżki.
Udostępnij:

Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Rożnowskie 3

Dzisiejsza pogórzańska wędrówka doprowadzić ma nas z powrotem do miejsca o wyjątkowej duchowości. Ten szlak tak właśnie został wytyczony, że prowadzi po raz drugi tam, gdzie już byliśmy ostatnim razem. Jednakże miejsce to godne jest tego, zarówno tamtych, jak też kolejnych odwiedzin i każdych następnych. Jest w nim zarówno splot wszelakich możliwych szlaków, ale też splot różnych odczuć i stanów ducha. Stapiają się w nim dramaty przeszłości, a jednocześnie ujmujący spokój. Aż trudno uwierzyć, że te odmienne stany mogą się ze sobą tutaj splatać, ale kto choć raz zatrzymał się tutaj na chwilę, wie, że taka dwojaka aura panuje tutaj. Przez to chyba za każdym razem, kiedy opuszczamy to miejsce jesteśmy nastrojeni do bycia jeszcze lepszym człowiekiem, obdarzającym szczególnym szacunkiem życie, a także pobudzeni do bytu w pełnej harmonii z naturą i całą ludzką wspólnotą, w której być oznacza nie tylko korzystać, ale przede wszystkim dawać coś od siebie. Czeka nas też niezwykłe zakończenie wędrówki, gdzie zetkniemy się człowiekiem sławnym i powszechnie znanym, który nader cenił sobie inspirujący spokój tutejszego pogórza, bo odnajdywał w nim zarówno wewnętrzny spokój, jak też natchnienie do tworzenia sztuki wybitnej w światowej skali.
Udostępnij:

Jutrzenka budzi nas ze snu, budzi się radość w naszych sercach

Jutrzenka budzi nas ze snu. Wstajemy zanim słońce zaglądnie przez nasze okno. Opuszczamy nasz dom, gdy na zewnątrz panuje jeszcze szarówka, a powietrzu unosi się delikatny chłód poranka, symptom zbliżającej się jesieni. Delikatna bryza znad morza jest jak łyk zdrowia. Orzeźwia.

Nie pora jeszcze na śniadanie. Idziemy na wschodnie plaże, których piaski pieszczone są pieniącymi wodami morza. Beztrosko tarzają się w nich dwie foki, prawie nie zwracające uwagi na kilku gapiów, którzy przyszli dzisiaj tak wcześnie na bałtyckie wybrzeże. Rybackie kutry są jeszcze daleko od portu. Kołyszą je lekko fale. Widać na nich rybaków uwijających się z wyciąganiem sieci, jakby chcieli zdążyć zanim zza horyzontu wyłoni się słońce. Przyglądają się im ciekawskie mewy, które od czasu do czasu przelatują nad nimi i swoimi maleńkimi oczyma dokonują oceny, czy połów był dobry.











Tafla morza ciągnie się ku odległemu horyzontowi, na którym nie ma już szarości, ni ciemnego granatu. Za jego bezkresami unosi się już czerwień, niczym blask potężnych płomieni pożaru na drugim krańcu morza. U schyłku lata powietrze jest bardziej klarowne, ale horyzont mąci się poprzez odległe mgły ze sklepieniem niebieskim, które zaczynają drżeć, gdy powyżej niej pojawia się rąbek tarczy słonecznej. Jakiż to dziw wywiera na człowieku i rzuca na niego urok wyjątkowy. Gdy promienie zaczynają wędrować ku nam, nasze tętno zaczyna przyspieszać. Jasność i ciepło jest jak całe nasze wspaniałe życie, nadprzyrodzone dary, jakie otrzymaliśmy od natury i od samego Stwórcy, róg obfitości tego wszystkiego co najpiękniejsze na tym świecie. Budzi się dzień, budzi się radość w naszych sercach...











I gdzie udamy się dalej w tak pięknie rozpoczęty dzień?
Ktoś ma jakieś propozycje?
Udostępnij:

Barańce

parking
Parking przy ujściu Żarskiej Doliny.
Ujście Żarskiej Doliny. Godzina 9.00. Temperatura wysoka, parno. Pot na czole pojawia się nawet gdy stoisz w miejscu. Uczucie, jakby w powietrzu tlenu było mniej niż zwykle. Z rana prognozowany był silny wiatr – nie ma go zupełnie. Spoglądamy na drogowskaz szlaków, tam „Baraniec – 3,50 h”. Solidne podejście, ale nie ma się co dziwić, przecież masyw Barańców jest potężny i wysoki, a jego główny szczyt jest trzecim pod względem wysokości szczytem Tatr Zachodnich, którego czubek sięga 2184 m n.p.m. Czeka nas nielichy wysiłek. Ruszamy chwacko, aczkolwiek spokojnym tempem.
Udostępnij:

W poszukiwaniu sławkowskiego jeziorka

Mamy dzisiaj tatrzańską labę. Niech nikt nie myśli, że dzień w Tatrach bez zdobytego szczytu to dzień stracony. Gdy masz przed sobą ten dzień mniej forsowny, kiedy możesz zatrzymać się bez spoglądania na zegarek dla sprawdzenia czy zdążę, czy nie zdążę, możesz poczuć się nieswojo, jeśli dotąd nie miałeś takiego dnia. Są tacy, co o takim dniu, bez górskiego szczytu, będą myśleć jak o dniu straconym. Dla gór może to być upokarzająca myśl, kiedy one najbardziej żywe walory przyrodnicze oferują nam poniżej granitowych turni. Poniżej tych głuchych, surowych skał, niemalże pozbawionych życia, znajduje się kraina zupełnie odmienna, weselsza i barwniejsza. Wypełniona jest zielonymi kosówkami, lasami, trawami i kwiatami, szumiącymi potokami przelewającymi się wartko kaskadami ku nizinom w poszukiwaniu rzek, w których ich wody zwalniają swój bieg. Taki sielski plan mamy na dzisiaj, niczym ten potok, który spowalnia spływając co raz niżej. Plan byłby taki sam, nawet wtedy, gdyby prognozy pogody były bardziej korzystne, bo choć poranek jest w tym momencie bardzo słoneczny, to już za parę godzin całe niebo może zajść deszczowymi chmurami. To dzisiaj wysoce prawdopodobne, zgodne ze sprawdzanymi przez nas prognozami, wobec których zapewne wiele osób zweryfikuje swoje górskie plany (choć pewnie znajdą się i tacy, którzy zaryzykują).

Udostępnij:

Rysy

To był świetny pomysł zrobić sobie nocleg w Morskim Oku. Ponad pół roku temu nie było szans na rezerwację łóżka. Czas pandemii spowodował jednak to, że wcześniejsze rezerwacje zwolniły się i mogliśmy zaklepać sobie nocleg w przededniu wyjazdu. Wstaliśmy dość wcześnie, jak tylko zaczęło świtać. Po szybkim śniadaniu zostało tylko buty założyć i jeszcze przed piątą godziną ruszyć w drogę.

Udostępnij:

Cisza wieczorna

Gdy najruchliwszy szlak tatrzański przycicha robi się jakoś dziwnie nieswojo, jakbyśmy byli nie tam, gdzie chcieliśmy być, gdzie jesteśmy faktycznie. Ledwie jakieś szmery tylko słychać do strony potoku, który zdaje się również przysypiać. Idziemy w górę samym środkiem traktu, na którym nie słychać stukających kopyt koni zaprzęgniętych do furek; nikt nie komenderuje wiśta, czy wio. Cała dolina jakby zamarła, albo wymarła. Jeno duchy może leśne gdzieś się już tylko szwendają, lecz po cichutku tak, aby nie zmącić wszechogarniającego spokoju. Z wolna zapada szarówka, lecz szczyty granitowych grzebieni wzbijających się ponad jeziorem w bezchmur przestworzy długo jeszcze żarzą czerwienią. W końcu nocny latarnik pierwszą gwiazdę zapala nad nimi, potem kolejne. Cisza wieczorna zamyka Tatr ramiona... Pod gwiazdami zupełna ciemność już zapadła, a tylko płomień świecy migocącej na werandzie wskazuje drogę do schroniska duszy, która dzisiaj w Tatrach niespodziewanie wydobyła się ze swego ziemskiego żywota.
Udostępnij:

Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Rożnowskie 2

Piękna aura zdaje się być niezmienna od poprzedniego wyjazdu na karpackie pogórza. Ostre słońce nie ustępuje i od rana silnie dogrzewa powietrze. Upalnie, bezwietrznie, wręcz skwarnie, ale to nic - Grupa licznie stawia się na starcie drugiego odcinka projektu przez Cztery Pogórza Karpackie.
Udostępnij:

Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Rożnowskie 1

Ten projekt jest dla prawdziwych koneserów pieszych wędrówek. Nie ma na nim ogromnych przewyższeń i pikujących ku chmurom wierchów, ale są cudownie malownicze krajobrazy, bezkresny spokój ducha otoczony pachnącymi ziołami łąkami, złocistymi łanami zbóż oraz ludźmi, którzy od lat żyją tu zespoleni z naturalnym rytmem przyrody. Cechuje go bezmiar wrażeń estetycznych, których nie dostaniemy w żadnym innym miejscu jak na tych łagodnie sfalowanych wzniesieniach Pogórzy Karpackich. To coś dla ludzi dostrzegających piękno w prostocie i zwyczajności kształtów, dźwięków i zapachów. To droga dla ludzi otwartych na naturę najbliższą człowiekowi, której wartość często jest dzisiaj niedoceniana, choć to właśnie dzięki niej można wtopić się wszystkim zmysłami w naturalność bytu człowieka, w której człowiek żyje w doskonałej symbiozie z przyrodą.
Udostępnij:

Beskidzkie Perci: Perć Przyrodników

Na Babią Górę można chodzić bez znużenia, choć nie ma na niej szlaków od zatrzęsienia. Jednych przyciągają jej kształty, innych unikatowa przyroda, czy wyjątkowe krajobrazy, a niektórych jakaś magia, która włada na tej niezwykłej górze, jedynej w swoim rodzaju w polskich Beskidach. A co nas dzisiaj przyciąga? Dzisiaj uwagę skupiamy nie na wierzchołku góry, ale na Perci Przyrodników, która jest kolejnym odcinkiem cyklu wycieczek pod nazwą Beskidzkie Perci.
Udostępnij:

Śladami Witkiewicza: Na przełęczy

Świt pod Mięguszowieckimi Szczytami. Zaczyna się dzień jak co dzień, choć dni nigdy nie są takie same. Każdy ma swój własny blask i coś osobliwego daje do zapamiętania. A gdzie dzisiejszy dzień nas zaprowadzi i czym pięknym olśni? Tam wysoko na grani widać cel naszej drogi - drogi trudnej, wymagającej nie tylko energii, ale też wiele uwagi i skupienia. Niegdyś w początkach tatrzańskiej turystyki droga stała się inspiracją i tematem dzieła Stanisława Witkiewicza zatytułowanego „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”:
Więc mamy iść na tę bestyę?
Doznaję uczucia, jakgdybym wchodził do dentysty, — nie chcę, a muszę — i idę.
No ! w porządku ! ruszamy — marsz !
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)

Udostępnij:

Przychodzi noc nad Tatry

Dziwnie czuje się człowiek przemierzając szlak do Morskiego Oka późnym popołudniem, kiedy wieczór jest na karku, kiedy inni po pięknym i słonecznym dniu schodzą w dół. Ty żwawym, wypoczętym krokiem podążasz w górę asfaltem, a oni choć mają z górki wykazują oznaki zmęczenia długą drogą i skwarem dnia. Rzucają z zadziwieniem wzrokiem na ciebie i pewnie większość z nich zastanawia się nad tym - jak ci się zdaje – dokąd podążasz, gdzie i po co idziesz o tej porze w góry?

W dolinach powoli zapada szarówka. Powyżej Wodogrzmotów Mickiewicza na szosie robi się pusto. Po chwili na szlaku pozostajemy prawie sami. Oprócz ciebie, tylko kilku innych turystów z takim jak twój plecakami, większymi niż zwykle, idzie tam, gdzie ty. A nad granią pokazuje się niespodziewanie księżyc. Zatem dolina nie utonie w zupełnym mroku, a tylko w ciszy nocy. Na końcu doliny jest piękne jezioro. Wiesz, że jesteś już blisko niego, bo przed tobą rośnie potężna grań, stercząca nad lustrem jeziora. Poszarpane szczyty błyszczą czerwienią odbijanych promieni słońca – słońca, którego już nie widać stąd, gdyż kładzie się do snu, a my zostaniemy tu, aby zasnąć razem z nim, a potem, już za kilka godzin wstaniemy razem z nim, by podążyć dalej.





Udostępnij:

Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas