W przypadku tego szlaku nigdy nie sugerujmy się czasami przejść podawanymi na mapach, bo w rzeczywistości mogą one znacznie od nich odbiegać. To szlak diametralnie odmienny od innych, z pewnością nie dla początkujących. Na jego bezpieczne przejście nakłada się wiele elementów: umiejętności i doświadczenie, psychomotoryka, aktualne warunki na szlaku, panująca pogoda, czy liczba turystów. Odcinek, jaki nam pozostał do przejścia to być może najtrudniejszy odcinek Orlej Perci - wielu turystów tak uważa. Do jego pokonania potrzebne są umiejętności oraz odporność na bliskość przepaści. Mimo żelaznych ułatwień wymaga ogromnego skupienia i koncentracji, bo na każdym niemal kroku towarzyszy nam na nim ekspozycja i trudności techniczne. Poruszać będziemy się częściej niż wcześniej po kilkusetmetrowych ścianach, które dają niezapomniane uczucie otaczającej przestrzeni. Oczywiście każdy ma swoje najtrudniejsze miejsca na Orlej Perci, które niekoniecznie umiejscawiane są między Kozim Wierchem i Zawratem. Jednakże faktem jest, że właśnie na tym odcinku odnotowano najwięcej wypadków, zaś za najbardziej niebezpiecznymi punktami są Zawrat z Zawratowym Żlebem (czyli zejście z Zawratu na północ), Kozia Przełęcz, Kozie Czuby i Kozi Wierch. Znaczna część wypadków miała miejsce podczas mijania się turystów. Dlatego też na tymże odcinku w lipcu 2007 roku zmienione zostały zasady ruchu turystycznego i można go pokonywać tylko w jednym kierunku: z Zawratu do Koziego Wierchu. Tak też zaczynamy dzisiaj na Zawracie, a nie na Kozim Wierchu, gdzie ostatnio zakończyliśmy wędrówkę z tego cyklu. Podczas ostatniego, czwartego etapu tej wędrówki zamierzamy zatem znów wejść na Kozi Wierch, najwyższy punkt na całym szlaku. To byłby piękny finał tego projektu. Tymczasem zaczynamy trzeci etap. Idziemy na Zawrat.
sobota, 26 października 2019
Orla Perć: śladem budowniczych - cz.3
Dolina Gąsienicowa, Kozia Przełęcz, Mały Kozi Wierch, Orla Perć, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki, Zamarła Turnia, Zawrat, Zmarzłe Czuby
Brak komentarzy
niedziela, 20 października 2019
~ ŚMIERĆ ZBÓJNIKA ~
Pod koniec lutego lub w marcu 1713 roku do Klenovca przybyło około trzydziestu hajduków. Hajducy już od jakiegoś czasu poszukiwali Jánošíka i trop doprowadził ich do domu Martina Mravca. Juraj Jánošík po pojmaniu osadzony został w kasztelu Vranovo we wsi Palúdzka koło miasteczka Liptovský Mikuláš. W Liptovským Mikulášu w dniach 16 i 17 marca 1713 roku odbył się jego proces. Jego przebieg jest znany dzięki zachowanym protokołom.
Nie wiadomo skąd hajducy wiedzieli, że to właśnie u Martina Mravca znajdą Jánošíka. Niektórzy podają, że został zdradzony przez kochankę, inni posądzają Uhorčíka o zdradę, ale czy tak było naprawdę – niewiadomo, nie potwierdzają tego żadne wiarygodne źródła. Faktem jest, że Jánošík poddawany okrutnym torturom nigdy nie zdradził kim w rzeczywistości był Martin Mravec. Oświadczył nawet, że prawdziwy Tomáš Uhorčík zginął w 1711 roku podczas strzelaniny między zbójnikami i hajdukami w Górach Kremnickich.
Proces Jánošíka odbywał się w dniach 16 i 17 marca 1713 roku w tzw. domu Hanzelego w Liptovským Mikulášu, który rok wcześniej władze miasta zakupiły dla potrzeb sądu. Jánošík złożył dobrowolne zeznania, ale oskarżyciel zażądał poddania go torturom, bo jak to określono – w zeznaniach winnego jest sporo niejasności i brak informacji o reszcie towarzystwa i osobach współdziałających z kompanią. Tortury jednak na nic się zdały. Na torturach, które trwały kilka godzin, nie zdradził żadnego z kompanów, a mówił jedynie o tych, którzy już nie żyli. 17 marca 1713 roku szybko wydano wyrok: śmierć przez powieszenie na haku. Egzekucja dwudziestopięcioletniego Juraj Jánošíka odbyła się wieczorem jeszcze tego samego, albo następnego dnia w Liptovskim Mikulášu.
Zginął więc Juraj Jánošík, tak jak powinien umrzeć harnaś zbójnicki – śmiercią honorną na haku. Wkrótce legenda o nim rozeszła się - legenda tak wielka, że stał się ulubionym bohaterem folkloru słowackiego, a z czasem również terenów po północnej stronie Tatr.
Śladami Juraja Jánošíka: Kaštieľ Vranovo, Jánošíkova mučiareň


Pod koniec lutego lub w marcu 1713 roku do Klenovca przybyło około trzydziestu hajduków. Hajducy już od jakiegoś czasu poszukiwali Jánošíka i trop doprowadził ich do domu Martina Mravca. Juraj Jánošík po pojmaniu osadzony został w kasztelu Vranovo we wsi Palúdzka koło miasteczka Liptovský Mikuláš. W Liptovským Mikulášu w dniach 16 i 17 marca 1713 roku odbył się jego proces. Jego przebieg jest znany dzięki zachowanym protokołom.
Nie wiadomo skąd hajducy wiedzieli, że to właśnie u Martina Mravca znajdą Jánošíka. Niektórzy podają, że został zdradzony przez kochankę, inni posądzają Uhorčíka o zdradę, ale czy tak było naprawdę – niewiadomo, nie potwierdzają tego żadne wiarygodne źródła. Faktem jest, że Jánošík poddawany okrutnym torturom nigdy nie zdradził kim w rzeczywistości był Martin Mravec. Oświadczył nawet, że prawdziwy Tomáš Uhorčík zginął w 1711 roku podczas strzelaniny między zbójnikami i hajdukami w Górach Kremnickich.
Proces Jánošíka odbywał się w dniach 16 i 17 marca 1713 roku w tzw. domu Hanzelego w Liptovským Mikulášu, który rok wcześniej władze miasta zakupiły dla potrzeb sądu. Jánošík złożył dobrowolne zeznania, ale oskarżyciel zażądał poddania go torturom, bo jak to określono – w zeznaniach winnego jest sporo niejasności i brak informacji o reszcie towarzystwa i osobach współdziałających z kompanią. Tortury jednak na nic się zdały. Na torturach, które trwały kilka godzin, nie zdradził żadnego z kompanów, a mówił jedynie o tych, którzy już nie żyli. 17 marca 1713 roku szybko wydano wyrok: śmierć przez powieszenie na haku. Egzekucja dwudziestopięcioletniego Juraj Jánošíka odbyła się wieczorem jeszcze tego samego, albo następnego dnia w Liptovskim Mikulášu.
Zginął więc Juraj Jánošík, tak jak powinien umrzeć harnaś zbójnicki – śmiercią honorną na haku. Wkrótce legenda o nim rozeszła się - legenda tak wielka, że stał się ulubionym bohaterem folkloru słowackiego, a z czasem również terenów po północnej stronie Tatr.
Śladami Juraja Jánošíka: Veľký Kriváň, Šútovský vodopád


Przed nami najwyższe szczyty, przejdziemy na ich drugą stronę, tak jak dawni zbójnicy poszukujący przed zimą schronienia w dolinie. Zostawimy za sobą rodzinne strony Jánošíka. Zimę na przełomie 1712 i 1713 roku Jánošík spędził we wsi Kokava, blisko Klenovca, gdzie mieszkał jego przyjaciel Tomáš Uhorčík. Gdy Tomáš Uhorčík przekazał Jánošíkowi swoją zbójecką bandę ożenił się, zmienił imię na Martin Mravec i osiadł we wsi Klenovec, gdzie pracował jako pasterz i muzykant. Słynął z gry na gajdach i był często nazywany Gajdoš Uhorčík lub Gajdošík. Teraz jako Martin Mravec grając i bacując prowadził spokojny żywot. Żył skrywając zbójecki rodowód, ale stare więzi nigdy nie zostały zerwane. Swoim byłym towarzyszom udzielał schronienia, ukrywał łupy. W Klenovcu nikt nie przypuszczał, że był kiedyś zbójnickim harnasiem.
sobota, 19 października 2019
~ NA ZBÓJNICKIEJ DRODZE ~
Po powrocie z wojska Juraj Jánošík niedługo gościł pod ojcowską strzechą. Wnet odszukał go tu Tomáš Uhorčík, który namówił go do zbójnictwa. Jánošík dołączył do bandy i wraz z nią wyruszył po swój pierwszy łup na Morawy. Tam zrabowali płótno na koszule. W dniu 29 września 1711 roku, w Świętego Michała, Jánošík zgodnie z obyczajem zbójnickim złożył dziewięciokrotną przysięgę na wierność, która na zawsze związała go z bandą. Podczas zbójeckiego łupiestwa szybko zdobył rozgłos, pieniądze oraz poważanie u pozostałych zbójników. W chwili, gdy Jánošík przystał do bandy zbójeckiej we wrześniu 1711 roku, składała się ona z kilkudziesięciu osób, pochodzących głównie z Moraw, górnych Kysuc i z Polski.
Jakiś czas po przystaniu Jánošíka do zbójników, w październiku 1711 roku Uhorčík ożeniwszy się przechodzi na osiadły tryb życia. Uhorčík pod przybranym nazwiskiem osiada w Klenovcu. Nie zrywa jednak kontaktu ze swymi towarzyszami, ale ukrywa ich i żywi w prowadzonej gospodzie. W ten właśnie osobliwy sposób uczestniczy w podziale łupów zbójnickich. Zapewne Uhorčík doceniając odwagę Jánošíka i doświadczenie żołnierskie, mając do niego zaufanie powierza mu przywództwo nad bandą zbójnicką. Stało się to jeszcze zanim osiadł w Klenovcu. Jednakże można przypuszczać, że wciąż miał wpływ na poczynania towarzyszy, a nawet na decyzje Jánošíka, który mógł być tego nieświadomy. Było to dość wygodne rozwiązanie dla przebiegłego Tomáša Uhorčíka.
Okoliczności w jakich odbyło się przekazanie Jánošíkowi przywództwa są zastanawiające. Jánošík przecież nie miał doświadczania w zbójowaniu, a po za tym był najmłodszy z kompanów, którzy znali go względnie krótko. Co zatem spowodowało, że członkowie bandy Uhorčíka podporządkowali się przywództwu Jánošika? Całkiem możliwe, że musiał udowodnić kamratom, że jest godny sprawowania przywództwa, być może poprzez walkę wręcz z kontrkandydatami. Jednak już wtedy dostrzegano jego spryt i skuteczność podczas akcji rabunkowych. Zapewne nigdy nie dowiemy się jak było w rzeczywistości. W każdym bądź razie podczas zbójowania Jánošik dał się poznać jako dobry przywódca. Napady były precyzyjnie pomyślane, dobrane tak, aby przynosiły więcej zysku niż strat. Rabował karawany kupieckie, podróżnych, zamożnych mieszkańców z okolic, a także plebanów – często zamożniejszych od właścicieli wsi, w której mieszkali. Jednocześnie opłacał niektórych wielmoży, którzy później pomagali mu uniknąć pojmania, czy uwolnić się w razie schwytania. Oczywiście nie mogło to trwać wiecznie.
Ze strzępów informacji o Jánošiku możemy wywnioskować, że właściwie nie był złym człowiekiem. W ciągu półtorarocznego zbójowania podobno nikt nie zginął z jego ręki. Mówiono o nim, że odbiera bogatym i daje biednym, ale w rzeczywistości raczej nikogo nie obdarowywał łupami poza dziewczętami, które lubił obdarowywać biżuterią. W działaniach kierowała nim fantazja i romantyzm, swego rodzaju szlachetność i być może również chęć zdobycia sławy, która spowodowała, że życie rolnika nie mogło go już zadowolić. Zbójowanie mogło być w tym względzie drogą na skróty za sławą, którą rozpoczął już wcześniej w czasie służby w wojsku, w którym mógł oczekiwać awansów. Jednak raz postawiony krok na zbójecką drogę sprawił, że stałą się ona jego życiową dolą. Nie mógł już z tej drogi zejść, podobnie jak jego przyjaciel Uhorčík, który próbował to zrobić.
Śladami Juraja Jánošíka: Zbojnícky chodník


Po powrocie z wojska Juraj Jánošík niedługo gościł pod ojcowską strzechą. Wnet odszukał go tu Tomáš Uhorčík, który namówił go do zbójnictwa. Jánošík dołączył do bandy i wraz z nią wyruszył po swój pierwszy łup na Morawy. Tam zrabowali płótno na koszule. W dniu 29 września 1711 roku, w Świętego Michała, Jánošík zgodnie z obyczajem zbójnickim złożył dziewięciokrotną przysięgę na wierność, która na zawsze związała go z bandą. Podczas zbójeckiego łupiestwa szybko zdobył rozgłos, pieniądze oraz poważanie u pozostałych zbójników. W chwili, gdy Jánošík przystał do bandy zbójeckiej we wrześniu 1711 roku, składała się ona z kilkudziesięciu osób, pochodzących głównie z Moraw, górnych Kysuc i z Polski.
Jakiś czas po przystaniu Jánošíka do zbójników, w październiku 1711 roku Uhorčík ożeniwszy się przechodzi na osiadły tryb życia. Uhorčík pod przybranym nazwiskiem osiada w Klenovcu. Nie zrywa jednak kontaktu ze swymi towarzyszami, ale ukrywa ich i żywi w prowadzonej gospodzie. W ten właśnie osobliwy sposób uczestniczy w podziale łupów zbójnickich. Zapewne Uhorčík doceniając odwagę Jánošíka i doświadczenie żołnierskie, mając do niego zaufanie powierza mu przywództwo nad bandą zbójnicką. Stało się to jeszcze zanim osiadł w Klenovcu. Jednakże można przypuszczać, że wciąż miał wpływ na poczynania towarzyszy, a nawet na decyzje Jánošíka, który mógł być tego nieświadomy. Było to dość wygodne rozwiązanie dla przebiegłego Tomáša Uhorčíka.
Okoliczności w jakich odbyło się przekazanie Jánošíkowi przywództwa są zastanawiające. Jánošík przecież nie miał doświadczania w zbójowaniu, a po za tym był najmłodszy z kompanów, którzy znali go względnie krótko. Co zatem spowodowało, że członkowie bandy Uhorčíka podporządkowali się przywództwu Jánošika? Całkiem możliwe, że musiał udowodnić kamratom, że jest godny sprawowania przywództwa, być może poprzez walkę wręcz z kontrkandydatami. Jednak już wtedy dostrzegano jego spryt i skuteczność podczas akcji rabunkowych. Zapewne nigdy nie dowiemy się jak było w rzeczywistości. W każdym bądź razie podczas zbójowania Jánošik dał się poznać jako dobry przywódca. Napady były precyzyjnie pomyślane, dobrane tak, aby przynosiły więcej zysku niż strat. Rabował karawany kupieckie, podróżnych, zamożnych mieszkańców z okolic, a także plebanów – często zamożniejszych od właścicieli wsi, w której mieszkali. Jednocześnie opłacał niektórych wielmoży, którzy później pomagali mu uniknąć pojmania, czy uwolnić się w razie schwytania. Oczywiście nie mogło to trwać wiecznie.
Ze strzępów informacji o Jánošiku możemy wywnioskować, że właściwie nie był złym człowiekiem. W ciągu półtorarocznego zbójowania podobno nikt nie zginął z jego ręki. Mówiono o nim, że odbiera bogatym i daje biednym, ale w rzeczywistości raczej nikogo nie obdarowywał łupami poza dziewczętami, które lubił obdarowywać biżuterią. W działaniach kierowała nim fantazja i romantyzm, swego rodzaju szlachetność i być może również chęć zdobycia sławy, która spowodowała, że życie rolnika nie mogło go już zadowolić. Zbójowanie mogło być w tym względzie drogą na skróty za sławą, którą rozpoczął już wcześniej w czasie służby w wojsku, w którym mógł oczekiwać awansów. Jednak raz postawiony krok na zbójecką drogę sprawił, że stałą się ona jego życiową dolą. Nie mógł już z tej drogi zejść, podobnie jak jego przyjaciel Uhorčík, który próbował to zrobić.
Śladami Juraja Jánošíka: Súľovské skaly


Służba w wojsku pozostałaby zapewne w życiu Juraja Jánošíka nic nie znaczącym epizodem, gdyby podczas jej trwania nie zaszły pewne fakty, które wywarły duży wpływ na dalsze jego losy. Było to niedługo po żołnierskim epizodzie w Bytčy. Zbiegły z tamtejszego więzienia Tomáš Uhorčík szybko wciąga Janosika do swojej bandy, a potem przekazuje mu przywództwo. To droga bez odwrotu. Wie o tym Tomáš Uhorčík, choć sam odsuwa się od zbójeckiego procederu i w 1711 roku opuszcza zbójnicką bandę. Tego samego roku żeni się i osiada w Klenovcu pod przybranym nazwiskiem Martina Mraveca.
Poszukując zbójnickich korzeni Jánošika udaliśmy się w okolice Bytčy, a teraz zagłębimy się w pobliskie temu miastu Súľovské skaly...
Śladami Juraja Jánošíka: Zamek w Bytčy


Dlaczego Juraj Jánošík zdecydował się zostać zbójem? Czyżby wypasanie owiec go nudziło? A może sprawił to miłosny zawód? A może wojenne życie sprawiło to, że nie potrafił już wrócić do życia po ojcowemu. Jest prawdopodobne, że Jánošík brał udział w powstaniu przeciwko Habsburgom wznieconym przez Franciszka Rakoczego. Wracając do rodzinnej wioski został ponoć schwytany przez Austriaków i siłą wcielony do cesarskiej armii. Uczyniono z niego strażnika lochów na zamku w Bytczy, gdzie wieziony był niejaki Tomáš Uhorčík, hetman zbójnicki pojmany w nieznanych okolicznościach w 1707 roku. Coś sprawiło, że między więźniem i strażnikiem zawiązała się przyjaźń, tak silna, że Jánošík pomaga zbiec Tomášowi z więzienia, a ten w podzięce najprawdopodobniej wykupuje go z wojska (albo wspiera w tym względzie działania rodziców Jánošika). To pieczętuje ich przyjaźń, aż po grób.
piątek, 18 października 2019
~ DORASTANIE ~
Nie zachowały się żadne informacje o dzieciństwie i młodości Juraja Jánošíka. Można przypuszczać, że od najmłodszych lat musiał ciężko pracować na gospodarce pańszczyźnianego chłopa, czyli u boku swojego ojca Martina. Większość młodzieńczego życia spędził na rodzinnym Pupovie, ale ciekawość świata zapewne nie pozwalała mu usiedzieć w miejscu. Z pewnością intrygowały go o wiele wyższe i bardziej niedostępne góry, jakie znajdowały się po drugiej stronie Pupova. Spoglądał na nie nie jeden raz, a w szczególności intrygowały go poszarpane Rozsutce, podobnie jak intrygują współczesnych swym wyglądem. Nadszedł zapewne taki dzień, kiedy zbliżył się do tych gór, nazywanych Małą Fatrą. Pierwszą doliną, do której miał najbliżej była dolina Dierovego potoku, znana współcześnie pod nazwą Jánošíkove diery.
Śladami Juraja Jánošíka: Jánošíkove diery
Diery, Jánošíkove diery, Mała Fatra, Mały Rozsutec, Słowacja, Stefanowa, Tesna Rizna, Wielki Rozsutec
1 komentarz


Nie zachowały się żadne informacje o dzieciństwie i młodości Juraja Jánošíka. Można przypuszczać, że od najmłodszych lat musiał ciężko pracować na gospodarce pańszczyźnianego chłopa, czyli u boku swojego ojca Martina. Większość młodzieńczego życia spędził na rodzinnym Pupovie, ale ciekawość świata zapewne nie pozwalała mu usiedzieć w miejscu. Z pewnością intrygowały go o wiele wyższe i bardziej niedostępne góry, jakie znajdowały się po drugiej stronie Pupova. Spoglądał na nie nie jeden raz, a w szczególności intrygowały go poszarpane Rozsutce, podobnie jak intrygują współczesnych swym wyglądem. Nadszedł zapewne taki dzień, kiedy zbliżył się do tych gór, nazywanych Małą Fatrą. Pierwszą doliną, do której miał najbliżej była dolina Dierovego potoku, znana współcześnie pod nazwą Jánošíkove diery.
czwartek, 17 października 2019
~ NARODZINY i DZIECIŃSTWO ~
W osadzie u Jánošov stoi symboliczny dom rodzinny Juraja Jánošíka. W sierpniu 2018 roku uruchomiono w nim izbę pamięci poświęconą legendarnemu zbójnikowi. Prawdziwa chata, w której urodził się i dorastał Juraj znajdowała się nieco poniżej. Miejsce to oznaczone jest betonowym słupem z pamiątkową tablicą. W tym miejscu zaczęła się historia prawdziwa o Juraju Jánošíku, opowieść, która zainspirowała nas do czterodniowej wędrówki. Dzień 25 stycznia 1688 roku jest uznawany za datę jego narodzin. Zachowała się jego metryka chrztu pochodząca z 16 maja 1688 roku, wchodząca w skład kronik wsi Varin, w której Terchovianie mieli najbliższy w tamtym czasie kościół. Pisze w niej ksiądz Michal Smutko: „Eadem die baptizavi infantem natum de Martin Janosik et Anna Czesznek cui datum est nomen Georgii. Patrini erant Jacobus Mergad et Barbara Kristofik de Terchova”.
Śladami Juraja Jánošíka: U Jánošov, na Pupove


W osadzie u Jánošov stoi symboliczny dom rodzinny Juraja Jánošíka. W sierpniu 2018 roku uruchomiono w nim izbę pamięci poświęconą legendarnemu zbójnikowi. Prawdziwa chata, w której urodził się i dorastał Juraj znajdowała się nieco poniżej. Miejsce to oznaczone jest betonowym słupem z pamiątkową tablicą. W tym miejscu zaczęła się historia prawdziwa o Juraju Jánošíku, opowieść, która zainspirowała nas do czterodniowej wędrówki. Dzień 25 stycznia 1688 roku jest uznawany za datę jego narodzin. Zachowała się jego metryka chrztu pochodząca z 16 maja 1688 roku, wchodząca w skład kronik wsi Varin, w której Terchovianie mieli najbliższy w tamtym czasie kościół. Pisze w niej ksiądz Michal Smutko: „Eadem die baptizavi infantem natum de Martin Janosik et Anna Czesznek cui datum est nomen Georgii. Patrini erant Jacobus Mergad et Barbara Kristofik de Terchova”.
Śladami Juraja Jánošíka: Terchová, tutaj zaczynamy


ani na wierszyczkach, ani na dolinie.
Jan Kasprowicz, Z legend o Janosiku
Znana jest prawdopodobna data jego urodzin: 25 stycznia 1688. Taka data zdaje się widnieć na zachowanej, ale nieczytelnej metryce jego chrztu z 16 maja 1688 roku. Jego rodzicami byli Martin Jánošík i Anna Cesneková. Miał braci: Jana, Martina i Adama oraz młodszą siostrę Barborę. Ten najsłynniejszy karpacki zbójnik nazywał się Juraj Jánošík i był Słowakiem... Po śmierci została po nim legenda, która bogacona przez pokolenia uczyniła Janosika najsłynniejszym wśród harnasiów, człowiekiem o wielkich cnotach, godności osobistej, niezwykle odważnym i sprawiedliwym. O tym jakie były losy jego krótkiego żywota dowiemy się podczas tej wyprawy, a przy okazji zobaczymy niezwykle urodziwe góry malowane o tej porze roku jesiennymi barwami - potężną Małą Fatrę, łagodne Góry Kisuckie, fantazyjne Sulowskie Skały.
wtorek, 15 października 2019
Dolina Prosiecka i Kwaczańska

To miejsce mało znane, choć wcale nie jest odległe. Leży tuż za granicą polsko-słowacką, na styku z zachodnim skrajem Tatr Zachodnich. Nie działa magnetycznie tak jak znajdujące się niedaleko Rochacze, czy Salatyny, czy inne tatrzańskie dwutysięczniki, bo nie jest tak wyniosłe jak one. Nie jest nawet górskim szczytem, a więc nie jest tak ambitnym celem jak one. Jednakże, jak ktoś szuka w górach przede wszystkim kontaktu z prawdziwie nieokiełznaną naturą, to tam właśnie to znajdzie – w niezwykle uroczych dwóch dolinach o charakterze kanionu, w których rządzi żywioł wody – Dolinie Prosieckiej i Dolinie Kwaczańskiej.
niedziela, 6 października 2019
Trzecie urodziny (Okrąglica - Hala Krupowa - Sidzina)

Babie lato snuje się po łąkach i lasach, po dróżkach i bezdrożach. Jesień to czas nostalgii, spojrzenia w przeszłość, ocen i podsumowania czasu minionego. Ten rok obfitował w liczne turystyczne atrakcje – podróże łatwe i trudne, bliskie i odległe. Przed oczyma pojawiają się cudowne obrazy z tych podróży. Na pierwszym planie zapewne widzimy te najtrudniejsze i najbardziej pracochłonne przedsięwzięcia: Czeską i Saksońską Szwajcarię, Bałkany, czy Karpaty Ukraińskie. Obdarzyły nas one niezwykłymi przeżyciami i walorami. Przy nich nie gaśnie oczywiście blask innych licznych beskidzkich i tatrzańskich eskapad. Wśród nich znalazło się wiele turystycznych perełek, kiedy niestety brakowało nam miejsc dla wszystkich chętnych. Kiedyś jednak powrócimy do tych perełek i innych odwiedzonych miejsc, bo jesteśmy osobami sentymentalnymi. Jednak postrzeganie wspólnie uprawianej turystyki wyłącznie na płaszczyźnie atrakcji byłoby mdłe i egocentryczne.