za nami
|
|
pozostało
|
487,5 km
|
31,5 km
|
Lato zamknięte kluczem ptaków
Zostawia tylko swe wspomnienia.
Jesień odważnie stawia kroki
Zaczyna mgłami dyszeć ziemia.
(Jerzy Filar, „Jesień w górach”)
Śnieg zaczyna pojawiać się już w Beskidach.
Tatry zabieliły się już zupełnie...
Wchodzimy w końcówkę listopada. Wielu zapewne zastanawia się, czy to dobra pora na długą wędrówkę. Dni są przecież już krótkie, a pogoda o tej porze roku bywa figlarna, bo z czym kojarzy się Wam listopad. Ten szlak pokonywaliśmy w różnej aurze i o różnej porze roku, nawet wtedy, kiedy nikt nie myśli o pokonywaniu Głównego Szlaku Beskidzkiego. Przed nami ostatnia już wyprawa na ten najpiękniejszy szlak polskich Beskidów.
POGODA:
TRASA:
Węgierska Górka (413 m n.p.m.)

Glinne (1034 m n.p.m.)

Magurka (977 m n.p.m.)

Magurka Radziechowska (1108 m n.p.m.)

Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.)

Barania Góra (1220 m n.p.m.)

Wierch Wisełka (1198 m n.p.m.)

Równiański Wierch (1160 m n.p.m.)

Schronisko PTTK na Przysłopie pod Baranią Górą (900 m n.p.m.)

Stecówka (760 m n.p.m.)

Przełęcz Szarcula (760 m n.p.m.)

Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.)
OPIS:
Po bardzo wczesnym wyjeździe z Krakowa dojeżdżamy do Węgierskiej Górki na godzinę 8.15. Przy tak krótkim dniu musieliśmy zacząć wcześnie rano, choć i tak złapie nas zmrok, zanim opuścimy zaplanowany odcinek szlaku. To nieuniknione. Ruszamy spod lubianej przez nas pizzerni „Przystanek”. Zatrzymaliśmy się w niej, gdy kończyliśmy ostatnią majową wyprawę, zatrzymaliśmy się w niej, gdy wędrowaliśmy tędy dawno temu we dwoje. Choć jest tak wcześnie już przygotowują farsz, bo w powietrzu niesie się pociągający zapach pieczarek i cebulki, ale niestety nie ma czasu, aby zatrzymać się w „Przystanku”. Ruszamy bez zwłoki ulicą Zieloną na północ, by po chwili zejść z niej na zachód, ale wcześniej niż dotąd, gdyż szlak zmieniono trochę od ostatniej naszej wędrówki. Przedtem skręcaliśmy na znajdującą się nieco dalej ulice 3 Maja, teraz szlak prowadzi przez tereny spacerowe pod amfiteatr, a potem wzdłuż Soły docieramy do kładki na tą rzeką. Przechodzimy na drugi brzeg Soły i w ten sposób wchodzimy w pasmo Beskidu Śląskiego, ostatnie z pasm, jakie mamy przemierzyć, aby zakończyć tą wędrówkę.
 |
Pizzeria Przystanek. |
 |
Obelisk upamiętniający wędrówki Karola Wojtyły
postawiony przez mieszkańców Węgierskiej Górski w 2006 roku. |
 |
Nad Sołą. |
 |
Soła. |
|
Panorama na Beskid Żywiecki. |
 |
Punkt widokowy nad Sołą. |
Kilkoma zakosami wspinamy się ku Traktowi Cesarskiemu, który wiedzie zboczem góry. Na nim w lewo, a po około 70 metrach odchodzimy na prawo leśną dróżką. Chyba zmieniono w tym miejscu przebieg szlaku, bo pamiętamy jak dawniej parliśmy znad Soły ciągle ostro w górę zbocza, a teraz spokojnie nabieramy wysokości. O godzinie 8.40 Szlak przeprowadza nas w pobliżu Fortu „Waligóra” – jednego z pięciu fortów, jakie zdążono wybudować tutaj przed wybuchem II wojny światowej, dzięki którym powstrzymano na chwilę przeważające siły niemieckie, wspierane przez lotnictwo. W okresie 1-3 września Wojsko Polskie w sile 1500 żołnierzy odpierało natarcie 7 Monachijskiej Dywizji Wermachtu, liczącej 17700 żołnierzy. Zaraz poniżej „Waligóry” znajduje się fort „Włóczęga”, ale nie widać go, bo stanowi fundament domu. Dom ten został wybudowany przez właścicieli innego domu, który stał w tym miejscu przed wojną, a który został wyburzony przed budową schronu. Po wojnie upomnieli się oni o swoje i w rekompensacie otrzymali działkę ze schronem. Postanowili na nim wybudować nowy dom.
Szlak zaczyna zataczać łuk po zboczu kierując się na północ. Wkrótce przechodzimy przez górną część przysiółka Chupki, a potem dalej lasem podążamy w górę zmieniając kierunek wędrówki na zachodni. Wędrówka przeistacza się w przyjemną przechadzkę leśnymi duktami, przykrytymi warstwami szeleszczących liści. Listopadowy czas bywa nie tylko smętny i ponury, ale taki barwnie słoneczny, jak dzisiaj.
 |
Leśna dróżka. |
 |
Osiedle Chupki. |
O godzinie 10.50 wychodzimy ze zwartego lasu. Narastają ładne widoki na Beskid Żywiecki, przez który nie tak dawno wędrowaliśmy do Węgierskiej Górki. Podążając dalej ku szczytowi wychodzimy na otwartą przestrzeń wierzchowiny góry, porośniętej z rzadka młodymi jodłami i niskimi brzózkami, a pokrytą przede wszystkim wysokimi trawami i borowinami. Masyw Baraniej Góry i jej okolic kiedyś porośnięty był bukowymi lasami. Gdy pojawił się na jego stokach człowiek zaczął pozyskiwać tereny dla siebie wycinając te lasy. Drastyczny ubytek buków nadszedł jednak nieco później wraz z pojawieniem się przemysłu hutniczego, bo drewno było potrzebne dla hutniczych pieców. Potem pojawiło się górnictwo, gdzie drewno było potrzebne do budowy kopalnianych chodników. W miejsce wyciętych buków sadzono świerki, które rosły szybciej, ale nie były to drzewa tak bardzo odporne na zanieczyszczenia wywołane rozwojem przemysłu. Świerki nie potrafią tak skutecznie jak buki odpierać ataków szkodników takich jak kornik drukarz. Wrogiem świerków jest też grzyb opieniek, atakujący zarówno zdrowe, jak i martwe drzewa. Tutejsze świerkowe lasy nie potrafiły przeciwstawić się tym szkodnikom i zaczęły umierać, dodatkowo zostały zniszczone przez huraganowe wiatry w listopadzie 2004 roku, które wywróciły 850 ha lasu. Działania prewencyjne leśników okazywały się nieskuteczne, wobec czego postanowiono zupełnie wyciąć schorowane i umarłe świerki, a w ich miejsce nasadzać pierwotnie tu rosnące i silniejsze buki, jodły i dęby. Musi jednak minąć kilka dziesiątek lat, aby las powrócił do swojej pierwotnej kondycji. Tymczasem z ogołoconych zboczy i szczytów mamy rozległe panoramy. Szczególnego kolorytu o tej porze dnia i roku nabiera masyw Skrzycznego z Kotliną Żywiecką oraz grzbiet Beskidu Małego, oświetlone słońcem nisko zawieszonym nad horyzontem.
 |
Wychodzimy na odsłonięte partie Glinnego. |
 |
Widok w stronę Beskidu Żywieckiego. |
 |
Kapliczka. |
Około godziny 10.20 przechodzimy wierzchołek Glinne (1034 m n.p.m.), wieńczący górę potężną, silnie rozczłonkowaną. Górę tą budują olbrzymie ławice piaskowców istebniańskich, które wystają na powierzchnię w postaci ambon, murów skalnych, tudzież pod postacią wychodni innych kształtów. Z Glinnego schodzimy niedługo na przełęcz dróżką przepłukaną deszczami, pokrytą luźno kamieniami. Potem wnet podążamy do góry na kolejne wzniesienie o nazwie Magurka (977 m n.p.m.), której wierzchołek porośnięty jest niewielkim lasem. Za szczytem Magurki dróżka nieznacznie obniża się wprowadzając na grzbiet niezwykle widokowy, pokrytą trawami i borówczyskami Halę Radziechowską. Po prawej w górnej części tego grzbietu stoi bacówka pasterska i koszary. Hala Radziechowska jest wypasana, tak jak dawniej, kiedy wprowadzali na nią owce górale z Radziechowa i Ciśca. W latach 80-tych XX wieku przyjeżdżali tu z owcami górale podhalańscy.
 |
Glinne. |
 |
 |
Widok na Skrzyczne. |
 |
 |
Widok na Kotlinę Żywiecką i Beskid Mały. |
 |
Glinne (1034 m n.p.m.). |
 |
Na zejsciu z Glinne. |
 |
Stok Magurki. |
 |
Magurka (977 m n.p.m.). |
 |
Widok na Baranią Górę. |
Podążamy dalej ścieżkami przez pożółkłe trawy Hali Radziechowskiej. W zasięgu wzroku od jakiegoś czasu mamy też Baranią Gorę, na którą zmierzamy. Łatwo ją rozpoznać po wieży widokowej. Na przeciwległym krańcu hali droga rozchodzi się w trzech kierunkach. Sprawdzamy, która jest nasza poszukując na młodnikach czerwonych znaków. Wskazują na drogą odchodzącą zupełnie na prawo, która wiedzie w kierunku szczytu Magury Radziechowskiej (1108 m n.p.m.).
 |
Hala Radziechowska. |
 |
Hala Radziechowska (u góry widoczny szałas). |
|
 |
Widok z Hali Radziechowskiej na południe. |
 |
Hala Radziechowska. |
Słońce zasnuło się nieco chmurami. Wątle, ale wyczuwalnie nagrzewa powietrze. Chłód jednak przynosi nam wiatr. Mokra nie wiedzieć, od czego dróżka przeprowadza nas teraz przez jodłowy młodnik. O godzinie 11.15 mijamy rozstaj z odejściem zielonego szlaku, gdzie nagle zmieniamy kierunek marszu z północno-zachodniego na południowo-zachodni. Tak też omijamy znajdujący się w niewielkiej odległości wierzchołek Magury Radziechowskiej. Idziemy teraz prosto na zachód. Szlak prowadzi nas na kolejną Magurkę – Magurkę Wiślańską (1140 m n.p.m.). Przy szlaku przechodzimy obok kolejnych skalnych wychodni gruboziarnistych piaskowców i zlepieńców istebniańskich. Grzbiet między Magurką Radziechowską i Magurką Wiślańską jest dość wyrównany. Dawniej jego ciąg od Magurki Radziechowskiej do Magurki Wiślańskiej określany był wspólną nazwą „Magurka”.
 |
Dróżka na Magurce Radziechowskiej. |
 |
Wychodnie na Magurce Radziechowskiej (1108 m n.p.m.). |
 |
Magurka Radziechowska (z lewej widoczna Barania Góra). |
O godzinie 11.45 docieramy do Magurki Wiślańskiej. Nasz szlak skręca tutaj w lewo prowadząc już wprost na szczyt Baraniej Góry. Po przejściu przełęczy odchodzi nieco na południowo-wschodnie stoki Baraniej Góry, ale po niedługim czasie zakręca na szczyt Baraniej Góry (1220 m n.p.m.), który zdobywamy o godzinie 12.30. Las na Baraniej Górze rośnie tylko na zachodnich i południowo-zachodnich zboczach. Wieża widokowa pomaga nam spojrzeć w tamtą stronę, gdzie widać kolejne szczyty, które zamierzamy pokonać w kolejnych dniach wyprawy, aż po Wielką Czantorię i Równicę, gdzie mamy swoją bazę. Z pozostałych kierunkach szczyt Baraniej Góry jest wyśmienitym punktem widokowym bez wsparcia wieżą widokową. Z Baraniej Góry wzrokiem sięgnąć można Beskidu Żywieckiego i Beskidu Makowskiego, Beskidu Małego, Tatr, Małej Fatry i Gór Choczańskich, Jaworników, Beskidu Śląsko-Morawskiego i oczywiście Beskidu Śląskiego.
 |
Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.). |
 |
Stok Baraniej Góry. |
 |
Widok na Magurkę Wiślańską i Magurkę Radziechowską. W dali widać Skrzyczne i Beskid Mały. |
 |
Droga szlakowa na stokach Baraniej Góry. |
 |
Wierzchowina Baraniej Góry. |
 |
 |
Wieża widokowa na Baraniej Górze. |
 |
Widok na wschód z Baraniej Góry (stamtąd przyszliśmy). |
 |
Widok na północ. |
 |
Widok na zachód. W głębi widoczna Wielka Czantoria, zaś na prawo od niej Równica. |
 |
Widok na Glinne. |
 |
W dole jest nasza droga, którą przyszliśmy. |
 |
Pozostałości po dawnym lesie na Baraniej Górze. |
 |
Widok na Skrzyczne. |
 |
Barania Góra (1220 m n.p.m.). |
Z Baraniej Góry szlak prowadzi do Schroniska PTTK „Przysłop”. Początkowo w miarę płasko przechodzimy przez niewyraźny Wierch Wisełka (1192 m n.p.m.), kulminacja leżąca około 350 metrów na południe od wierzchołka Baraniej Góry. Zapewne nie zwrócilibyśmy na niego uwagi, gdyby nie było tabliczki z nazwą. Zbiegają się tutaj szlaki ze Zwardonia i Istebnej oraz Kamesznicy, no i oczywiście przechodzi nasz czerwony szlak. Idziemy dalej wciąż po wypłaszczonym grzbiecie do Wierchu Równiańskiego (1160 m n.p.m.). Znajdujemy się tuż ponad obszarem źródlisk królowej polskich rzek. Nie każdy przechodząc tędy zdaje sobie z tego, że na stokach pomiędzy Wierchem Wisełką i Wiechem Rowniańskim wysączają się z wnętrza góry strumyczki wody, które dają początek największej z polskich rzek - Wiśle. Na stoku po lewej na wysokości 1107 m n.p.m. powstaje Czarna Wiesełka, zaś na przeciwległym na wysokości 1080 m n.p.m., pojawiają się cieki Białej Wisełki. Oba potoki kierują się na zachód opływając masyw, aż do miejsca połączenia, gdzie w 1973 roku utworzono Jezioro Czerniańskie poprzez budowę zapory ziemnej. Poniżej zapory wypływa Wisła, najdłuższa z polskich rzek. Po przepłynięciu przez miejscowości Wisła i Ustroń opuszcza Beskid Śląski i kieruje się w stronę wielkich polskich nizin, by za nimi wpłynąć deltą do Bałtyku, pokonawszy 1047 km.
Nad Wisłą odszukać można historyczne korzenie naszego narodu, bo Wisła związana jest z dziejami państwowości polskiej. Napływająca na ziemie polskie w VI wieku ludność słowiańska osiadała zwykle nad dużymi rzekami, i tak dla plemienia Wiślan rzeką życia stał się wówczas górny bieg Wisły. Nad tą rzeką, nie tak daleko stąd na Wzgórzu Wawelskim, zawiązał się jeden z najstarszych i największych ośrodków osadniczych, kolebka polskiej kultury istniejąca do dzisiaj, malowniczo położona i przyciągająca rzesze turystów z całego świata.
„...Jest ono bowiem położone na pełnej uroku równinie, przeciętej przez bardzo liczne domy i dachy. W najwyższej jej części zamek królewski zbudowany na bardzo wysokiej skale, z wzniosłymi wieżycami dziurawiącymi chmury górujące nad miastem. Z tego to zamku majestat królewski na całe miasto spoziera. Spogląda bowiem na potężną rzekę zwaną Wisłą, rozdzielającą miasto Kazimierz od Krakowa. (...) Kraków spiżowy mężami, ozłocony metalami, urodzajny w księgi, zdobny w szkoły. Rzym poetów, Ateny filozofów, róża świata, balsam kręgu ziemskiego, bogaty w pola, wolny od krzewów ciernistych, łagodny dla osadników, pobożny za sprawą władców, słodkim blaskiem dobra w każdym czasie we wszelki powab, wszelkie dobro. Oby mu tylko dobry los sprzyjał.” (z listu Tomasza z Krakowa, profesora teologii w Paryżu skierowanego do króla Władysława Jagiełły napisanego około 1417 roku).
Trudno wyobrazić sobie Kraków bez Wisły, bo przecież gdy mówimy Wisła, to myśli kojarzą się z Krakowem, a kiedy mówimy o Krakowie, to myślach widzimy obraz Wisły. Wisła stała się też nieodłącznym elementem polskiego krajobrazu, a jej uroda była dumą kolejnych pokoleń.
Domowa rzeko! prześliczna Wisło!
Jakby rusałka powiewna, hoża...
Z podnóża Karpat źródło twe trysło,
I płynie, płynie, het aż do morza.
Oh! ukochanaś ty od flisaków,
Gdańsku wiozących haracz zbożowy!
Źródeł twych strzeże królewski Kraków,
Ujścia, Bałtyku brzeg bursztynowy!
Kraj opasujesz swą wstęgą płową,
Wszystkich rzek polskich będąc królową!
(Władysław Bełza, „Wisła”)
W czasach, kiedy tworzono Główny Szlak Beskidzki (zwany wówczas Głównym Szlakiem Karpackim) Beskid Śląski i Beskid Żywiecki były terenami rywalizacji polsko-niemieckiej, dlatego Kazimierz Sosnowski, twórca zachodniej części tego szlaku podkreślał patriotyczne znaczenie turystyki w tym rejonie. W swoim pionierskim przewodniku po Beskidach Zachodnich, wydanym jeszcze przed I wojną światową, pisał: „Niech tam - u źródeł naszej matki Wisły silniej od okrzyków Heil Beskid! zabrzmi pieśń nasza.” Podążamy dalej przez miejsca opisywane w 1914 roku przez Sosnowskiego w pierwszym, usystematyzowanym polskim przewodniku po tej części gór, a obejmujący teren od Krynicy po Wisłę, a więc połowę długości obecnego Głównego Szlaku Beskidzkiego. Podczas ostatnich etapów będziemy powracać jeszcze do rzeki Wisły. Na trasie wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim będziemy Wisłę dwukrotnie przekraczać, a wcześniej przekroczymy jeden ze źródłowych potoków. Tymczasem czerwony szlak wyraźnie sprowadza nas w dół drogą pokrytą bardzo niewygodnym rumoszem kamieni. Z tego też względu obok tej drogi turyści wydeptują bezpieczniejsze ścieżki. O godzinie 13.35 docieramy do Schroniska PTTK Przysłop pod Baranią Górą.
 |
Równiański Wierch. |
 |
Na zejściu na Przysłop. |
 |
Polana Przysłop. |
 |
Schronisko PTTK na Przysłopie pod Baranią Górą (900 m n.p.m.). |
Schronisko PTTK Przysłop pod Baranią Górą od kilku lat jest remontowane i ulepszane. Zmienił się wystrój jego wnętrza. Jedzenie jest wyśmienite. Pierwszy budynek pełniący funkcję schroniska wybudowany został w 1897, a był nim drewniany domek myśliwski arcyksięcia Fryderyka Habsburga. Pod koniec I wojny światowej został zdewastowany. Dopiero kilka lat po wojnie w 1925 roku przywrócono w nim funkcjonalność, kiedy został przejęty przez Górnośląski Oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Odremontowany budynek przetrwał bez zniszczeń II wojnę światową. W 1953 roku został przejęty przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Stał tu do 1985 roku, W związku z nasilającym się ruchem turystycznym w latach 1973-1979 na Przysłopie wybudowano duży, murowany budynek schroniska. Stary, drewniany budynek, wyłączony już wcześniej z użytkowania, a w 1985 roku rozebrano i przeniesiono do Wisły na ulicę Lipową, gdzie stoi do dziś, jako siedziba Oddziału PTTK w Wiśle. Znany jest dzisiaj jako Pałacyk Myśliwski Habsburgów. Na polanie Przysłop pozostał drewniany budynek gospodarczy starego schroniska, w którym działa Baraniogórski Ośrodek Historii Turystyki Górskiej „U źródeł Wisły”.
Schronisko PTTK Przysłop opuszczamy o godzinie 15.30. Schodzimy dalej w dół do doliny Czarnej Wisełki. Zejście zajmuje nam kwadrans. Schodzimy do nurtu rwącego potoku, aby przywitać się z nim po latach. Szukamy miejsc utrwalonych na naszych starych fotografiach, ale nie znajdujemy tych dużych kamieni, na których kiedyś odpoczywaliśmy, chłodząc się nad przelewającą się wokół nich zimną wodą potoku. Nie odnajdujemy ich, bo potok choć mały ma w sobie siłę przenoszenia głazów. Życie biegnie, świat się zmienia. Nie da się niczego zatrzymać w tym życiu. Można coś mieć, ale nigdy na wieczność, przynajmniej na tym świecie.
 |
Nad Czarną Wisełką. |
Idziemy dalej dnem dolinki asfaltową drogą, w towarzystwie Czarnej Wisełki. O godzinie 15.55 dochodzimy do mostku nad Czarną Wisełką, na którym droga krzyżuje się z potokiem. Za mostkiem schodzimy z asfaltówki, na drogę gruntową odchodzącą na lewo. Droga wspina się niedługo po zboczu, aż wchodzi na dość rozległą wierzchowinę porośniętą młodymi, niewysokimi drzewami. Wkrótce obniża się ku szosie przychodzącej z Istebnej, wsi osadzonej na malowniczych wzniesieniach widocznych po naszej lewej.
Istebna leży w pobliżu granicy z Czechami i Słowacją na zboczach Złotego Gronia na wysokości 590-620 m n.p.m. Przez miejscowość przepływa rzeka Olza. Wraz z Jaworzynką i Koniakowem tworzą niezwykle urzekającą Beskidzką Trójwieś. Szosa z Istebnej prowadzi do osiedla tej wsi o nazwie Stecówka, z urokliwym drewnianym kościółkiem pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej. Obecna świątynia jest odbudową pierwotnej świątyni wybudowanej tu w latach 1956-1958 przez miejscowych górali, która spłonęła w nocy z 2 na 3 grudnia 2013 roku. Odbudowując ją utrzymano jej poprzedni kształt i styl. Funkcje swoje zaczęła spełniać w 2016 roku.
 |
Droga przez Pietraszonkę. |
 |
Słońce niebawem zajdzie za horyzont. |
 |
Ochodzita widoczna ze szlaku. |
 |
Kapliczka przy drodze na Stecówce. |
 |
Szosa na Stecówce. |
 |
Schronisko Stecówka. |
 |
Kościół Matki Bożej Fatimskiej na Stecówce. |
 |
Panorama południowa ze Stecówki |
Sądziliśmy, że zatrzymamy się dłużej na Stecówce, ale stojące tu prywatne schronisko zostało zamknięte jakąś godzinę temu. Wiemy to od turystów, którzy byli tutaj nieco wcześniej. Zbliża się już godzina 16.00. Słońce zachodzi. Za kilkanaście minut okolicę ogarnie mrok. Zakładamy czołówki zanim podążymy dalej czerwonym szlakiem. Zmrok faktycznie szybko nadchodzi i las, którym idziemy zaczyna ginąć w ciemnościach. Błotniste dróżki prowadzą wśród grząskich młak.
 |
Nastała noc. |
Ciemna noc sprawia, że niepostrzeżenie mijamy skalną ambonę o nazwie Dorkowa Skała, pochodzącej prawdopodobnie od imienia żeńskiego Dorota (Dora, Dorka). Wiąże się ona ze starą legendą o córce miejscowego baczy, która miała tu zginąć, walcząc z pasterzami słowackimi o tereny wypasowe. O godzinie 16.45 docieramy na Przełęcz Szarcula przez którą przechodzi szosa z Kubalonki do doliny Czarnej Wisełki, gdzie stoi rezydencja prezydentów RP tzw. Zameczek.
Szosą podążamy prosto, na Przełęcz Kubalonka. Tam o godzinie 17.00 zatrzymujemy się kończąc kolejny etap wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim. Pokonaliśmy całkiem spory dystans przy krótkim dniu. Sprawiło nam sporo przyjemności wędrować po starych szlakach, których nie widzieliśmy parę lat, bo to była również magiczna wędrówka w czas naszych pięknych wspomnień. Nie możemy doczekać się jutra, kiedy będziemy ją kontynuować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz