Świt pod Mięguszowieckimi Szczytami. Zaczyna się dzień jak co dzień, choć dni nigdy nie są takie same. Każdy ma swój własny blask i coś osobliwego daje do zapamiętania. A gdzie dzisiejszy dzień nas zaprowadzi i czym pięknym olśni? Tam wysoko na grani widać cel naszej drogi - drogi trudnej, wymagającej nie tylko energii, ale też wiele uwagi i skupienia. Niegdyś w początkach tatrzańskiej turystyki droga stała się inspiracją i tematem dzieła Stanisława Witkiewicza zatytułowanego „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”:
Więc mamy iść na tę bestyę?
Doznaję uczucia, jakgdybym wchodził do dentysty, — nie chcę, a muszę — i idę.
No ! w porządku ! ruszamy — marsz !
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
TRASA:
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410 m n.p.m.)
Czarny Staw Pod Rysami (1583 m n.p.m.)
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem (2307 m n.p.m.)
Czarny Staw Pod Rysami (1583 m n.p.m.)
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410 m n.p.m.)
Wodogrzmoty Mickiewicza
Palenica Białczańska (990 m n.p.m.)
OPIS:
O godzinie 5.40 schodzimy nad zacienione Morskie Oko. Otaczające go strzeliste granie zasłaniają jeszcze słońce. Upłynie jeszcze trochę czasu zanim jego promienie dotkną lustra wody. Pierwsze uderzą w jego toń dopiero po godzinie ósmej. Potem powoli, powoli cień Żabiej Grani będzie z niego schodził. My wtedy będziemy zapewne już bardzo wysoko ponad jego poziomem. Tymczasem obchodzimy Morskie Oko chodnikiem od wschodniej strony. Jest nas niewielu, lecz za dwie, może trzy godziny będzie tu z pewnością ludniej. Wiele osób przybędzie, aby wspiąć się nad wyżej położony Czarny Staw pod Rysami, a duża część z tychże osób podąży dalej na Rysy, a tylko niektórzy podążą szlakiem tym samym co my, na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem.
Rozgrzane powietrze stojące w kotle stawu zapowiada gorący dzień. Słońca nie widać, ale jego promienie dopadają już czubków Mięguszowieckich Szczytów, Cubryny i Mnicha. Oświetlony jest już nasz cel – Przełęcz pod Chłopkiem, o charakterystycznym wyglądzie, znajdująca się na wysokości 2307 m n.p.m. pomiędzy Mięguszowieckim Szczytem Czarnym (2410 m n.p.m.) i Mięguszowieckim Szczytem Pośrednim (2393 m n.p.m.). Na lewo od siodła tej przełęczy jest widoczna spiczasta turniczka, której kształt do złudzenia kojarzy się ze stojącą postacią - chłopkiem.
Pierwsze znane i odnotowane wejście na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem miało miejsce w sierpniu 1861 roku, a dokonali go przewodnicy tatrzańscy z grupą myśliwych – Krzeptowscy, Samek, Maciej Sieczka, Jędrzej Wala starszy, Edward Homolacs, Stanisław Homolacs, Władysław Koziebrodzki, Ernst Schauer, Józef Stolarczyk, Stanisław Wodzicki oraz pięciu góralskich tragarzy. W latach 1886–1898 Towarzystwo Tatrzańskie podejmowało szereg działań ułatwiających dotarcie na przełęcz poprzez wkute stalowe klamry, wysadzenie części skał. Na Przełęcz pod Chłopkiem wiódł wówczas również znacznie łatwiejszy szlak od drugiej grani (obecnie zamknięty, ale ścieżka nadal istnieje, bo turyści mimo zakazu wciąż z niej korzystają).
|
Morskie Oko z widokiem na Mnicha. |
|
Mięguszowiecki Szczyt Pośredni, Mięguszowiecki Szczyt Wielki, Cubryna i Mnich.
Pierwsza z lewej: Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem. |
|
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem. |
|
Chłopek na Mięguszowieckiej Przełęczy. |
Idziemy blisko linii brzegowego Morskiego Oka. Od schroniska kamienna ścieżka sukcesywnie wywyższa się ponad lustro jeziora. Mijamy cypel pozbawiony lasu, będący świetnym miejscem na przystanek dla spacerujących wokół jeziora, lecz my musimy oszczędzać czas, bo nie wiemy ile nam zejdzie podczas wspinaczki, jak również ile czasu zajmie nam zejście, bo rówżnie to bywa, ale w Tatrach niekiedy zejście z grani jest bardziej czasochłonne niż wyjście na nią. Za cyplem kamienny chodnik obniża się i zrównuje z taflą jeziora. Tuż przed przecięciem Czarnostawiańskiego Potoku mijamy niewielką rzec by można plażę. Czarnostawiański Potok wpływający do Morskiego Oka przekraczamy po kamieniach. Zaraz dalej mamy węzeł szlaku i odejście na wyższy próg doliny.
|
Chodnik przy Morskim Oku. |
|
Chwilka na plaży. |
|
Czarnostawiański Potok. |
|
|
Miłosna górska (Adenostyles alliariae) |
Chodnik coraz bardziej stromo wije się zakosami wynosząc turystów na wyższy poziom doliny, w której leży kolejne ujmujące jeziorko otoczone granitowymi ścianami, z wyjątkiem tej jednej strony wału moreny po której wspinamy się. Czarnostawiański Potok mamy cały czas po lewej. Chwilowo zanika nam za zaroślami kosówek i jarzębin, co jakiś czas pojawia się spadając kaskadami i wodospadami. Wyróżnia się dwa wodospady Czarnostawiańskiego Potoku – kilkadziesiąt metrów powyżej tafli Morskiego Oka (ok. 1460 m n.p.m.) oraz bezpośrednio poniżej Czarnego Stawu (ok. 1570 m n.p.m.), który nazywany jest Czarnostawiańską Siklawą.
|
Morskie Oko. |
Na progu doliny dogania nas Krzysztof z Lublina, pasjonat roweru, lecz niestroniący od pieszych wędrówek. Jest w trakcie projektu rowerowego przejazdu dookoła Polski. Wczoraj jednak zostawił swoje dwa kółka i udał się w Tatry. Pokonał szmat drogi pieszo, a na jej koniec los połączył nasze drogi. Przyjemnie się nam razem szło drogą do Morskiego Oka. Dzisiaj nad Czarnym Stawem pod Rysami nasze drogi rozchodzą się. Krzysztof z rowerowym kółkiem na plecach wspina się dzisiaj na Rysy. To będzie prawdziwa wisienka na torcie, gdy dotrze do końca swojej podróży. Niestety musimy pożegnać się tutaj z Krzysztofem, bo my udajemy się w przeciwną stronę.
O godzinie 7.00 zaczynamy wspinaczkę, zrazu przez gęstą kosówkę. Kamiennym chodnikiem ciasno przedzieramy się przez połacie kosodrzewiny. Wydaje się, że rosną wprost na skałach. Kilka stopni po dużych wantach pokonujemy podciągając się za gałązki kosówki. Kosówka zaczyna mieszać się z obszarami muraw. Jest stromo, ale dalej będzie stromiej. O godzinie 7.25 dostajemy się na wierzchowinę skały o kształcie buli. Jej nieduże, lecz dość przestronne wypłaszczenie porośnięte jest ostatnimi kosówkami. Skręcamy w kierunku północnej ściany Kazalnicy mijając z prawej duży płaski głaz, pod którym znajduje się koleba od dawna znana pasterzom i myśliwym, a później taternikom i turystom. Przechodzimy rumosz, a pod ścianą Kazalnicy skręcamy w prawo. Idziemy nabierając jednostajnie wysokości tuż pod ścianą Kazalnicy. Z prawej strony od naszej ścieżki zbocze opada stromo ku Szerokiemu Piargowi. Niżej stok przechodzi w szeroką rynnę wpadającą do Morskiego Oka. Porośnięty jest on murawą i grupami roślin znoszących ciężkie warunki wysokogórskie. Mijamy płaty zleżałego śniegu, który dotąd nie zdążył stopnieć. Wydaje się, że są one uniesione w powietrzu ponad skalne podłoże. Robimy sobie krótką przerwę na odsapnięcie, gdyż stromizna nie odstępuje ani na krok.
|
Skalny uskok. |
|
Przez skrawek murawy. |
|
Przez kosówkę. W tle Czarny Staw pod Rysami. |
|
Widok na Mięguszowiecki Kocioł. Z lewej widoczny płaski głaz z kolebą. |
|
Widok na Miedziane i Opalony Wierch. |
|
Rumosz głazów. Z prawej płaski głaz z kolebą. |
|
Przez rumosz. |
|
Dzwonek alpejski (Campanula alpina Jacq.). |
|
Omieg kozłowiec (Doronicum clusii (All.) Tausch). |
|
|
Pod Kazalnicą Mięguszowiecką. |
|
Płat zlodowaciałego śniegu. |
|
Wzdłuż skalnej ściany Kazalnicy Mięguszowieckiej. |
|
Zbocze opadającego do Szerokiego Piargu. Widok na Morskie Oko i Dolinę Rybiego Potoku. |
O godzinie 8.20 docieramy pod żlebik z cieknącym strumykiem wody. Przecinamy strumyk przechodząc po kamieniach i prawym obrzeżem żlebiku wspinamy się po skałach wyżej. Powyżej żlebiku kamienny chodnik prowadzi nas znów przez murawy. Znajdujemy się na poziomie Mięguszowieckiego Kotła, zwanego przez górali Bańdziochem. Powyżej na piargach pod Mięguszowiecką Przełęczą pod Chłopkiem widać Lodowczyk Mięguszowiecki - niewielki, szczątkowy lodowczyk firnowy. Znajduje się na wysokości 1973-2035 m n.p.m. i jest największym lodowczykiem Tatr Polskich. Jego wymiary zmieniają się jednakże każdego roku. W 1982 roku powierzchnia wyniosła 0,64 ha, przy szerokości dochodzącej do 136 m i długości 94 m. W 1999 roku jego powierzchnia zmniejszyła się do 0,47 ha, zaś szerokość wynosiła 106,5 m, a długość 81 m. Lodowczyk Mięguszowiecki jest połączony wąskim pasem śnieżnym z mniejszym polem lodowo-firnowym pod Mięguszowieckim Szczytem Pośrednim, które jest co raz częstszą rzadkością ze względu na ocieplenie klimatu. Lodowczyk od ściany skalnej oddzielony jest głęboką szczeliną brzeżną. We wrześniu 1924 roku polski taternik i alpinista Stanisław Krystyn Zaremba zwiedził wytopiony pod lodowczykiem tunel, który opisuje tak:
Stąpaliśmy po coraz stromiej podnoszących się do góry piargach, pod ładnym, regularnym sklepieniem z mieniącego się zielonkawymi barwami lodu. Długość jaskini wynosiła około 55 m, szerokość 4–5 m, wysokość zaś była taka, iż można było iść cały czas nie schylając się. Kształtem swoim przypominała ta jaskinia alpejskie groty lodowcowe.
Lodowczyk Mięguszowiecki znajdujący się około 200 m poniżej klimatycznej linii wiecznego śniegu, istnieje dzięki licznym lawinom i zsypom śnieżnym spod Przełęczy pod Chłopkiem. Wykazuje niewielki ruch około 0,6-0,8 metra na rok. Ocenia się, że w wyniku takiego spływu całkowita wymiany masy lodowej następuje w ciągu 100-150 lat.
|
Wejście do żlebiku z ciekiem. |
|
|
Prawym obramowaniem żlebiku. |
Oddaliliśmy się już ponad żlebik z ciekiem. Za kamiennym chodnikiem skręcamy w lewo. Szlak wiedzie nas jeszcze chwilę dnem Mięguszowieckiego Kotła, z którego wyprowadza na skały zamykające go od południowego wschodu. Zaczynamy ostrą wspinaczkę po stromych, ale dobrze urzeźbionych i chwytnych skałach. Daleko za naszymi plecami rozlewa się Morskie Oko. Ludzie przy Schronisku PTTK na Morskim Okiem są już znacznie mniejsi niż zapałki. Dalej mamy znakomity przegląd całej Doliny Rybiego Potoku. Liczy sobie ona 5,5 km długości. Z lewej strony ogranicza ją północno-wschodnia grań odchodząca od Szpiglasowego Wierchu, na której najwyższymi szczytami są Miedziane (2233 m n.p.m.) i Opalony Wierch (2115 m n.p.m.). Z prawej dolina ograniczona jest północną granią odchodzącą od Rysów, na której kulminują m.in. Niżne Rysy (2430 m n.p.m.), turnie Żabiej Grani, a na końcu Siedem Granatów.
|
Przez murawy powyżej żlebiku. |
|
Goryczka kropkowana (Gentiana punctata L.). |
|
Lodowczyk Mięguszowiecki. |
|
Teraz widzimy oba stawy: Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami. |
|
|
Przed skalną drogą. |
|
Skalna droga. |
|
Omieg górski (Doronicum austriacum Jacq.) |
|
Skalna droga. |
Skalna droga doprowadza nas do wąskiego gzymsu zawieszonego przepaściście ponad kotłem Czarnego Stawu pod Rysami. Przy tym wąskim i eksponowanym przejściu korzystajmy ze sztucznych ułatwień (klamry i łańcuch). Gzymsem przechodzimy do szerokiej rynny. Tam pomocą służą krótki łańcuch i klamra – przydają się, choć skały są dość chwytne. Powyżej łańcucha kontynuujemy wspinaczkę silnie nachyloną rynną, ograniczoną od lewej trawiasto-skalistą, niewysoką grzędą. Po pokonaniu rynny skręcamy w prawo, gdzie ostro wznoszą się wygładzone skały. Jest na nich trochę mniej możliwości pewnych chwytów, więc mamy tutaj kolejne sztuczne ułatwienia w postaci klamer. Wychodzimy na wypłaszczenie. Skręcamy w lewo w kierunku ściany Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. Podchodzimy teraz po stopniach ułożonych z płaskich kamieni. Niewielkimi zakosami przez murawy, potem częściowo po skałach wychodzimy na wierzchołek Kazalnicy Mieguszowieckiej.
|
Widok na stawy ze skalnego gzymsu. |
|
|
Skalny gzyms, jedno z najbardziej eksponowanych miejsc na szlaku. |
|
Krótki łańcuch pod skalną rynną. |
|
Skośna ścianka z klamrami. |
|
Skośna ścianka z góry. |
|
Wyjście na wypłaszczenie. |
|
Widok na Mięguszowiecką Przełęcz. |
|
Cypel z widokiem na Morskie Oko. |
|
Na cyplu. |
|
Z cypla zaczynamy podchodzić Kazalnicę Mięguszowiecką. |
Kazalnica Mieguszowiecka (2159 m n.p.m.) opada do Czarnego Stawu pod Rysami urwistą ścianą o łącznej szerokości ponad 400 m z wysokości ponad 500 m, zaliczaną do najbardziej okazałych w Tatrach. Miała istotne znaczenie dla historii polskiego taternictwa. Kazalnica Mięguszowiecka daje zapierający widok na pozostawione jakby w dalekiej otchłani Morskie Oko, a także imponujące ściany Mięguszowieckie. Zachwycająco widać stąd również Rysy i grzędę po której wiedzie końcowe podejście na grań, z której to szczyt Rysów jest już w zasięgu kilkunastu minut, o ile nie ma zatorów na tym popularnym szlaku. Mamy godzinę 9.40. Na szczycie Kazalnicy Mięguszowieckiej odpoczywamy do godziny 10.00.
|
Kazalnica Mieguszowiecka (2159 m n.p.m.). |
|
Chwila oddechu na Kazalnicy. Z prawej wznoszą się Niżnie Rysy. |
|
Tam widoczna jest Bula pod Rysami. |
|
Kazalnica Mieguszowiecka (2159 m n.p.m.). |
|
Przed nami Mięguszowiecki Szczyt Czarny (widok z Kazalnicy Mięguszowieckiej). |
Idziemy dalej skalistą, poszarpaną granią odchodzącą od szczytu Kazalnicy pod Mięguszowiecki Szczyt Czarny. Zbocza opadające po obu stronach tej grani porośnięte są murawami. Pod Mięguszowieckim Szczytem Czarnym skręcamy na lewo i wąską, przepaścistą ścieżką zawieszoną u skał trawersujemy stok Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. Przejście to nazywane jest nieco żartobliwie „galeryjka”, jednakże ze względu na przecinane urwisko jest ono bardzo niebezpieczne, szczególnie w sytuacji oblodzenia. Dawno temu przejście to było węższe. Poszerzono je w latach 1886–1898 poprzez wysadzenie części skał. Wówczas też na tym szlaku zamontowano pierwsze stalowe klamry, ale w galeryjce nie napotkamy żadnych sztucznych ułatwień. W końcówce ścieżka wypłaszcza się, ale wciąż jest silnie eksponowana i przechodzi przez niewysokie żeberka. W końcu Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem mamy już przed sobą, kusi by przyspieszyć, ale zimną krew i rozsądek trzeba zachować do końca.
|
Poszarpana grań łącząca Kazalnicę z Mięguszowieckim Szczytem Czarnym. |
|
Początek trawersu Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego (tzw. galeryjka). |
|
Trawers Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego (tzw. galeryjka).
W dole widoczna Kazalnica Mięguszowiecka, a niżej Morskie Oko. |
|
Kuklik rozesłany (Geum reptans L.). |
|
Rzeżuszka alpejska (Hornungia alpina (L.) O.Appel). |
|
Jaskier alpejski (Ranunculus alpestris L.). |
|
Trawers Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego (tzw. galeryjka). |
|
Galeryjka. |
|
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem. |
|
Końcowa część galeryjki przechodząca przez niewielkie żeberka. |
O godzinie 10.40 stajemy w siodle Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem (słow. Mengusovské sedlo, niem. Wildererjoch, węg. Vadorzó-hágó), położonej na wysokości 2307 m n.p.m. znajduje się ona w głównej grani Tatr między Mięguszowieckim Szczytem Czarnym i Mięguszowieckim Szczytem Pośrednim. Jej nazwa powstała ze skojarzeń widocznej z daleka (np. znad Morskiego Oka) samotnej turniczki stojącej po wschodniej stronie przełęczy. Ma ona 15 metrów wysokości, a obserwowana z daleka wydaje się przybierać kształt ludzkiej sylwetki.
|
Wyjście z galeryjki (nieco powyżej siodła przełęczy). |
|
Pod Chłopkiem. W tle Mięguszowiecki Szczyt Czarny. |
|
|
Dolina Hińczowa (słow. Hincova dolina, niem. Kessel des Hinzensees, węg. Hincó-tó-katlan). |
|
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem.
Widok w stronę Mięguszowieckiego Szczytu Pośredniego. |
Przejście przez Przełęcz pod Chłopkiem znane było już dawnym myśliwym przemieszczającym się między dolinami: Rybiego Potoku i Hińczową, będąca odgałęzieniem Doliny Mięguszowieckiej. Jest obecnie najwyżej położoną przełęczą w Polsce, na którą prowadzi szlak turystyczny. Przełęcz pod Chłopkiem jest dość rozległa. Zbocza na stronę polską opadają potężnymi urwiskami, opadające na stronę słowacką łagodniejsze zbocza pokryte murawami są jakby przeciwieństwem. Występuje na nich wiele rzadkich gatunków roślin, m.in. ukwap karpacki, warzucha tatrzańska, skalnica odgiętolistna, naradka tępolistna i wiechlina tatrzańska. Bez problemu znajdujemy na niej miejsce, tym bardziej, że pojawia się tutaj o wiele mniej turystów niż na pobliskich Rysach. Krajobrazy z obu stron grani kontrastują. Po stronie polskiej Morskie Oko rozlewa się daleko, daleko od naszych stóp. Dolina ze Stawem Hińczowym znajdująca się po stronie słowackiej leży znacznie bliżej i wydaje się być tuż, tuż w zasięgu ręki. Kiedyś istniał szlak schodzący do tej doliny, ale został zamknięty przez TANAP. Wydeptana ścieżka jednak pozostała i turyści wciąż z niej korzystają, choć oczywiście konsekwencją tego może być mandat.
|
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem z widokiem na Morskie Oko. |
|
Widok na Dolinę Rybiego Potoku. |
|
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem. |
|
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem. |
|
Koprowy Wierch (słow. Kôprovský štít, węg. Kapor-csúcs, niem. Dillenspitze; 2366 m n.p.m.). |
Dzisiejszy piękny dzień przyczynia się do tego, że na Przełęczy pod Chłopkiem zasiadamy na bardzo długo. Nikomu nie chce się stąd schodzić. Pogawędki to z polskimi, to ze słowackim turystami ciągną się bez końca. Łapiemy przy okazji trochę górskiej opalenizny. No, ale nadeszła już trzynasta godzina. Zejście będzie z pewnością tak sam czasochłonne jak wejście na przełęcz, o ile jest to bardzo ciekawy, efektowny i urozmaicony szlak, to jednocześnie jest trudny. Dostarcza sporej dawki wrażeń i emocji, zarówno ze względu na piękne widoki, ale także występujące na nim trudności techniczne oraz ekspozycję. W kilku słowach jako „pyszne przejście, prawdziwa kozia droga” przedstawiał go w 1888 roku Franciszek Henryk Nowicki (pomysłodawca Orlej Perci). Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem stała się tytułową przełęczą literackiego dzieła Stanisława Witkiewicza pt. „Na przełęczy. Wrażenia i obrazy z Tatr.” z 1888 roku, zaliczanego do grona klasycznych utworów opiewających urodę Tatr.
Pod nogami, bez żadnej przenośni, leżało Morskie Oko, niewielka tafla błękitu, na którą od Mięguszowskiego wirchu padał cień koloru ciemno-wiśniowego. Z jednej i drugiej strony od brzegów, okolonych białą smugą piargów, wznosiły się do góry okryte cieniem limb, świerków i kosodrzewiny, która coraz drobniała, rzadła ku górze, aż znikła, a z nad błękitnawo-zielonych upłazów wysterkały szare, zębate, nagie turnie. Stoki tych gór poorane, od szczytu do brzegów jeziora, żlebami zawalonemi białemi okruchami granitów.
Z za tych szczytów wyglądały, z prawej i lewej strony, czuby oblane słońcem, lub fioletowym cieniem, jakichś dalszych, wysokich wirchów.
Za Morskiem Okiem ciągnęły się lasy granatowe, wznosząc się coraz jaśniejszemi smugami do krańców widnokręgu. Jak olbrzymie fale oceanu, rozkołysane w powietrznej dali, wznosiła się ziemia górami i opadała dolinami, aż się rozpłynęła, roztopiła w błękicie nieba, którego bezmiary jasne i czyste płynęły nad nami.
Siedzieliśmy „Na przełęczy“ w siodle między dwiema turniami, z których zachodnia, wirch Mięguszowski, sterczała na niebie chwiejną piramidą ze ścianami spadającemi, od północy, w przepaść z przerażającą pionowością.
Kiedy niektórzy z naszych towarzyszów przybierali najwdzięczniejsze pozy nad samym skrajem przepaści dla skokietowania dam, które ich miały obserwować ze schroniska nad Morskiem Okiem, — tymczasem strzelono na znak z rewolweru, na co odpowiedział moździerz z dołu, zbudziwszy straszliwy warchoł ech, które się długo rozlegały we wnętrzach gór, podobne do potwornego warczenia i ryku gryzących się strasznych bestyj.
Górale usiedli, zwiesiwszy nogi w przepaść, i grali marsze i tańce.
Wszystko to jednak nie mogło zmniejszyć głębi przepaści, która zdawała się tem okropniejszą, iż nigdzie nie było widać śladu drogi.
I właściwie nie świadomość niebezpieczeństwa, tylko poczuwanie własnej nicości, marność swoich sił wobec potęgi góry, działa tak przygnębiająco.
— Kędyż pójdziemy? — pytaliśmy się my, którzyśmy po raz pierwszy patrzyli na świat z tego punktu widzenia.
— Ze tędy! — pokazywał przewodnik na skałę, mało co odchyloną od pionu, chropawą wprawdzie, lecz w cieniu, który ją okrywał, nie znać było żadnej perci. Nie pytałem więcej. Paliłem w milczeniu papierosy, dano mi szklankę wina — piłem — i nagle przypomniała mi się blada twarz i spocone czoło...
— A bodajże cię!
Przyrodnik roztaczał przed kimś swoję erudycyą taternicką: „Przełęcz, mówił, jest wzniesiona na 7,319 stóp wiedeńskich nad poziom morza, Morskie Oko zaś na 4,379, czyli, jesteśmy nad przepaścią, mającą 2,940 stóp głębi — czyli około wiorsty“ — recytował, jakby wykładał komu lekcyą. — „Proszę sobie wyobrazić 55 kamienic trzypiętrowych, postawionych jedne na drugie, i to, że się stoi na gzemsie kamienicy najwyżej znajdującej się...“
Wyobraziłem sobie w tejże chwili, i zejście w przepaść wydało mi się znacznie przyjemniejszem od stania na gzemsie, nawet jednego trzypiętrowego domu.
— „Zresztą,“ — mówił, dalej przyrodnik — „niema obawy, żeby kto doleciał do dna, ponieważ przedtem roztrzaska się o pierwszy wystający gzemsik, tak, że z niego zostanie tylko plaster — raczej tylko plama na skale“.
To ostatnie zdanie, wypowiedziane tak spokojnym tonem — ta podróż w przepaść skrócona, załatwiona zapomocą zamienienia się w plamę — wszystko to wywoływało jakieś przyjemne, uspakajające wrażenie.
Nie u wszystkich jednak!.
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
|
Lodowy Szczyt (słow. Ľadový štít) i Lodowa Kopa (niższy wierzchołek z prawej).
Na lewo od Lodowego Szczytu widoczne są Kołowy Szczyt i Jagnięcy Szczyt. |
|
Łomnica (słow. Lomnický štít). |
|
Niżnie Rysy i Rysy. |
|
Rysy. |
Zimną krew zachować. Ciągła koncentracja. Każdy krok, każdy chwyt rozważnie mierzyć. Tu nie ma miejsca na pomyłki, bo na nieuważnych czeluść czeka, niczym otchłań bez powrotu. Choć piękno niespotykane uwagę mąci, trzeba umysł i emocje na wodzy trzymać.
No, ale iść trzeba — więc ruszamy. Po kolei wchodzą na gzemsik turni z prawej strony: — przewodnik, za nim podróżny, i tak na przemiany. Sabale, który mało już widzi, przystawiono dwóch przewodników, ale tak, żeby on o tem nie wiedział, boby się shańbił. — On! dla którego wirchy i przepaście tyle znaczyły, co dla orła!
Droga ma szerokości stopę, często mniej, czasem trochę więcej. Na lewo przepaść, pod obcasami Morskie Oko; — na prawo skała, o którą się można oprzeć, odchylając się od otchłani, — za którą jednak nie można się uczepić ani przytrzymać. Ktoby się tu pośliznął, tego nikt i nic wstrzyma; — bo ten, coby chciał ratować, nie ma żadnego punktu oporu, żadnego przyczepienia. Wpływ przewodników jest tylko czysto moralny. Widok silnych i pewnych nóg białych, które pewnie, zręcznie i zwinnie zestępują przed podróżnym, unosząc się lekko ponad błękitem przepaści, z takim spokojem, jakby szły po wielkiej równinie, — widok ten uspokaja, wzbudza ufność i obniża urok przepaścistości. Więc też guzik na pasie przewodnika świecący z tyłu, jest punktem, na którym chętnie spoczywa oko podróżnika, który woli nie uświadamiać swego położenia i nie zachwycać się takiemi cudami natury, z których patrzą oczy śmierci..
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
Na odpoczynek przyszedł czas w miejscu jakby zawieszonym wysoko w powietrzu, wyglądem przypominającym ogromną kazalnicę, z której można głosić słowo całemu światu. Kwadransik to za mało, aby się nadziwić całemu przepaścistemu pięknu, ale na więcej nie możemy sobie pozwolić. Witkiewicz z grupą towarzyszy prowadzoną przez przewodników też tutaj siedli na odpoczynek:
U dołu ze źlebku, perć przerzuca się na rodzaj ogromnej szkarpy, przypierającej do gmachu turni, wisi na wąziutkiej szczerbce skały, w którą wbite są znowu klamry; za nie się trzyma, przesuwając się ponad przepaścią, otwartą ku Czarnemu stawowi. Na tej wąskiej szkarpie, „buli“, jak mówią górale, otoczonej zewsząd przepaściami, odpoczywamy. Dzicz straszna dokoła. (...) zieją paszcze przepaści; wszędzie potrzaskane, potargane, czarne, łomy granitu i płaty wiecznych śniegów w ciasnych i ciemnych szparach żlebów; — na szkarpie trochę mchu rudego i zdziebełka trawy porastają.
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
|
Na grani Kazalnicy Mięguszowieckiej. |
|
Widok na Szpiglasową Przełęcz i Szpiglasowy Wierch (po lewej).
Z tyłu na prawo od Szpiglasowej Przełęczy wyłania się wierzchołek Świnicy i Gąsienicowej Turni. |
Schodzimy z Kazalnicy Mięguszowieckiej. Kamienna ścieżynka wije się delikatnie, wchodzi na zielone murawy. Luzik, ale wygodny chodnik kończy się nagle na skalnym cyplu. Spoglądamy za siebie, robimy głęboki oddech i...
Przychodzimy nad jakiś bardzo stromy źlebek, rodzaj rynny granitowej, zawieszonej przy ścianie. Ciemno tu, chłodno, skała czarna, gładka, a w dole widać jasną, powietrzną przepaść. Zsuwamy się tą rynną w dół po klamrach żelaznych, bez których nie byłoby na czem nogi postawić. U dołu ze źlebku, perć przerzuca się na rodzaj ogromnej szkarpy, przypierającej do gmachu turni, wisi na wąziutkiej szczerbce skały, w którą wbite są znowu klamry; za nie się trzyma, przesuwając się ponad przepaścią, otwartą ku Czarnemu stawowi. Na tej wąskiej szkarpie, „buli“, jak mówią górale, otoczonej zewsząd przepaściami, odpoczywamy. Dzicz straszna dokoła.
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
W dole wciąż widzimy surowy, granitowy krajobraz z nielicznymi skrawkami zielonych trawek. Schodzimy tam, aby przemierzyć ten wyobcowany krajobraz, dokładnie taki, jaki opisywał Witkiewicz:
Ze szkarpy ścieżka spada gwałtownie na dół, za łożyskami wód, podarta, zasypana gruzem, błędna, rozgałęzia się w mnóstwo wężykowatych wyżłobień; przechodzi koło wielkich płatów wiecznego śniegu, podtajałego od dołu, sączącego na leżące pod nim gruzy kropla po kropli kryształowej wody. U dołu buli trafiamy na zwał potężnych głazów czarnych, spękanych, strząśniętych gdzieś ze szczytu dokoła równych krzesanic, silnemi złomami wpierających się w rumowisko. Po tych ogromnych, nieforemnych głazach idzie się, wtaczając się w górę, spadając na dół, przeskakując nad wielkiemi między niemi otworami. Opoka granitu chropawa, szorstka, doskonale trzyma stopę na najstromszej pochyłości; odgłos, który wydaje przy uderzeniu obcasem lub kijem, jest dźwięczny, — granit wzbudza zaufanie, śmiało się nań stawia nogę i po nim chodzi.
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
|
Zejście z Kazalnicy. |
|
Zbocze Kazalnicy Mięguszowieckiej. |
Pokonujemy eksponowany odcinek, który sprowadza nas do wilgotnego żlebiku z ciekiem. Droga zrazu schodzi wzdłuż ściany skał w dół. Zostawiamy za sobą surowy świat. Przed nami granatowe lustra stawów, są bliżej, ale wciąż tak daleko. I czujemy, że co raz bardziej zespalamy się z tą słynną tatrzańską opowieścią Stanisława Witkiewicza, powstałą blisko 130 lat temu. Schodzimy razem z bohaterami powieści:
Z pod czarnych krzesanic, chropawą wyrwą, wyżłobioną między głazami i piargiem, idziemy w dół; okalamy wielkie przypory granitu i wchodzimy na pochyłość zasypaną ruchomemi głazami, wśród których zieleni się szywar i kity paproci; znowu zwracamy się w górę, wprost na turnie, i wychodzimy na grzbiet usypiska.
Pod nami w dole leży zwierciadło stawu w kotlinie ze szczerej skały. Szare, paplamione płatami śniegu, strome, niedostępne turnie dźwigają się prawie prosto z wody, wysoko na niebo, — a drugie takież skały łbami na dół widać było w stawie, który nie drżał najmniejszą zmarszczką fali. Górale mówią, że to widać „tamten świat, drugi“, — jest to Staw Czarny pod Rysami.
Schodzimy nad jego wody, otoczone z trzech stron amfiteatrem skał podpartych zsypiskami gruzów, na których widnieje pod śniegami trochę porostu; — zresztą lite skały, z jednej strony wiszące potworną, pochyloną ścianą, przeglądają się w martwej, nieruchomej wodzie, utrzymywanej w tej kotlinie naturalną groblą granitową, przez którą zlewa się jej nadmiar szumiącym, spienionym potokiem do leżącego pięćset stóp niżej Morskiego Oka.
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
|
Czarny Staw pod Rysami. |
|
Pod ścianą Kazalnicy. Widok na Morskie Oko. |
Wycieczkę kończymy bardzo późno. Od Czarnego Stawu pod Rysami od Palenicy Białczańskiej czeka nas jeszcze blisko 10 km do pokonania. Stamtąd przejeżdżamy busem do Zakopanego, gdzie łapiemy ostatni autobus do Krakowa. Szlak na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem u niejednego może mrozić krew w żyłach. Wielu uważa go za najtrudniejszy w Tatrach, nawet bardziej od Orlej Perci. Choć oczywiście w kwestii stopnia trudności ocena jest subiektywna, ale bez względu na to, na którym miejscu postawimy szlak na Przełęcz pod Chłopkiem, to z pewnością nie można o nim powiedzieć, że jest łatwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz