Nikt by się pewnie nie domyślił, gdzie spędziliśmy noc. Nie możemy jednak tego
zdradzić. Niech to pozostanie tylko w naszych głowach. Jest już zupełnie
jasno. Niebo zupełnie bezchmurne. Upał się zapowiada. Idziemy na rynek w
Pilicy do miejsca, gdzie wczoraj opuściliśmy czerwone znaki Szlaku Orlich
Gniazd.
Wchodzimy w ulicę Krakowską, która doprowadza nas do Zalewu Pilica i drogi
frontowej do pałacu. Zachodzimy na chwilę do parku pałacowego, choć tablice
„teren prywatny” i „Uwaga! Spadające gałęzie – wejście na własną
odpowiedzialność” odstraszają. Długo nie zabawiamy na tych pałacowych
terenach, gdyż więcej czasu poświęciliśmy mu dnia wczorajszego. Poprzestajemy
na krótkiej przechadzce główną aleją parkową, prowadzącą wprost do pałacu, po
czym ruszamy w dalszą drogę jurajskim szlakiem. Jest godzina ósma. Nad nami
dogrzewające słońce na bezchmurnym niebie. Z pewnością wyciśnie z nas trochę
potów.
|
Rynek w Pilicy. |
|
Zalew Pilica.
|
Podążamy wzdłuż zalewu przechodząc przez most nad Pilicą, po czym skręcamy w
prawo na ulicę Adam Mickiewicza i poboczem tej szosy przemierzamy jakiś
kilometr trzysta metrów. Odbijamy w lewo na drogę dojazdową do budowanych
posesji. Powyżej nich wchodzimy do lasu. Lekko podchodzimy zbocze
wzniesienia, po czym, gdy droga osiąga szczytowe partie wzgórza najpierw z
lewej znika las i pojawiają się z tej strony pola uprawne. Chwilkę później
pola uprawne mamy już po obu stronach naszej drogi, a przed sobą widzimy
bliski już Zamek w Smoleniu.
|
Wzgórze ponad Pilicą.
|
|
Przed sobą widzimy już wzgórze zamkowe.
|
Zamek Pilcza w Smoleniu
Zamek usadowiony jest na szczycie stożkowego wzgórza, porośniętego lasem
bukowo-grabowo-modrzewiowym, ale z przewagą buczyny sudeckiej. Wzgórze to
naszpikowane jest ostańcami wapieni górnojurajskich, wśród które został
wkomponowany Zamek Pilcza.
Zamek został posadowiony na skalnym ostańcu o wysokości 500 m n.p.m. Mówi
się o nim Zamek Smoleń, ale ponoć właściwą nazwą jest Zamek Pilcza, która
nawiązuje do rzeki Pilicy, a także pobliskiej miejscowości Pilica, która
pierwotnie nosiła nazwę Pilcza. Sama osada Smoleń znajdująca się u stóp
wzgórza zamkowego wymieniona zostaje w źródłach pisanych po raz pierwszy pod
rokiem 1432, ale rzec trzeba, że ślady osadnictwa na górze zamkowej sięgają
czasów bardzo odległych, sięgających drugiego tysiąclecia przed naszą erą.
Zamek murowany najpewniej powstał w okolicy połowy XIV wieku, być może w
miejscu drewnianej warowni, jak to często w tamtych czasach bywało.
W 1655 roku został zdewastowany przez Szwedów. Po ich ustąpieniu Stanisław
Warszycki miał plan zaadaptowania zrujnowanego zamku pod klasztor
Franciszkanów, lecz zamiar ten nie doszedł do skutku. Klasztor taki powstał
wiek później w Pilicy. Do kolejnej dewastacji zamku przyczynili się
Austriacy, którzy pozyskiwali kamień z murów zamkowych na budowaną komorę
celną w Smoleniu.
Kilka lat temu ruiny tego urokliwego zamku zostały zabezpieczone, częściowo
zrekonstruowane i przystosowane do zwiedzania. Pierwotnie zamek składał się
z obwarowanej części mieszkalnej, nad którą górowała charakterystyczna,
kolista wieża. W późniejszych czasach, tj. w XV wieku, zamek został
rozbudowany, najpierw o zamek dolny po stronie wschodniej, a potem zamek
dolny od zachodu. Założenie obronne zamku uzupełniono umocnieniami
kamienno-ziemnymi w formie wałów odcinkowych, które osłaniały wejścia do
zamku.
|
Brama do zamku.
|
Zwiedzanie zaczynamy od przejścia leśnymi alejkami na stronę południową
zamku, gdzie zachowała się jedna z bram wejściowych do zamku. Dojście do
niej ułatwiają drewniane schody. W ten sposób wchodzimy na dziedziniec ze
studnią zamkową, którą ponoć wykuć mieli jeńcy tatarscy, a jej głębokość
miała wynosić 200 m, choć inne źródła podają 100 m, ale tak naprawdę nie
wiadomo jak głęboka była ta studnia. Obecnie jest ona zasypana do
głębokości 26 m.
Przypuszcza się, że na dnie studni Zamku w Smoleniu istnieje sieć
podziemnych korytarzy, które według legend łączą się z jaskinią Biśnik
koło Grodziska oraz innymi w okolicy. Podobno przy kopaniu studni Tatarzy
natrafili na boczny korytarz wydrążony przez wodę, w którym miano ukryć
wielkie skarby. Tych, którzy wiedzieli o nich i nie potrafili dochować
tajemnicy, wrzucano do studni. Dlatego obok tych skarbów mają leżeć
ludzkie szkielety.
|
|
Studnia zamkowa. |
|
Część mieszkalna zamku dolnego zachodniego.
|
|
Pałac zamkowy.
|
|
Dziedziniec zamku dolnego zachodniego otoczony zabudową części
mieszkalnej.
|
|
Piwnica pod wieżą mieszkalną.
|
|
Armata na dziedzińcu zamku dolnego.
|
Na dziedzińcu znajdziemy pozostałości po renesansowej rezydencji z
wyodrębnioną częścią gospodarczą. Otaczające dziedziniec mury z widocznymi
w nich otworami okiennymi, sięgają 2 metrów wysokości. Jeden z murów
biegnie ku skale, by połączyć się z cylindryczną wieżą, wieńczącą zamek
górny. Dostać się do niego nie było łatwo, dzisiaj ułatwiają to drewniane
schody, zbudowane w miejscu, w którym istniały one wcześniej. Wieża ma 16
metrów wysokości i 7,5 metrów średnicy. Grubość jej murów wynosi 2 metry.
Dostać się do niej można z piętra budynku mieszkalnego, do którego
wchodzimy z dziedzińca zamku dolnego po wspomnianych drewnianych schodach,
które doprowadzają do tworu wykutego w północnych murach zamku górnego.
Stał w nim budynek mieszkalny o dwóch, bądź trzech kondygnacjach. Na
niewielkim dziedzińcu znajdowała się cysterna na wodę. Wznosząca się wieża
była miejscem ostatecznej obrony na wypadek zajęcia przez wroga
pozostałych części zamku. Służyła również jako miejsce przekazywania
informacji oraz punkt obserwacyjny. Na szczyt wieży z tarasem widokowym
dostajemy się po ażurowych, metalowych stopniach. Widok z wieży jest
niebanalny, wręcz znakomity. Widać stąd cudownie sfalowane obszary Jury,
naszpikowane wapieniami. Na zachodzie widoczny jest Zamek Ogrodzieniec,
zaś na południu pobliskie, legendarne Zegarowe Skały.
|
Podobno dwa razy do roku, w Wigilię Bożego Narodzenia oraz w Noc
Świętojańską, w Jaskini Zegarowej znajdującej się u podnóża
Zegarowych Skał ma dać się słyszeć bicie zegarowego dzwonu.
|
|
Wejście na zamek górny.
|
|
Okienko w wieży. |
|
Ślimacze schody na wieżę zamkową.
|
|
Stamtąd przyszliśmy (widok na północny zachód).
|
|
Widok na Zegarowe Skały.
|
|
|
Zamek Ogrodzieniec.
|
|
Widok w stronę wsi Smoleń.
|
|
Armatka w zamku górnym.
|
|
Wieża zamkowa, stołp.
|
Po zejściu z powrotem na dziedziniec zamku dolnego, z części zachodniej
przechodzimy do części wschodniej dolnego zamku, gdzie znajduje się
ostrołukowa brama wjazdowa z zachowanymi otworami służącymi do spuszczania
brony. Dzięki współcześnie dobudowanym przejściom możemy spojrzeć na okolicę z
murów zamkowych. W tej części zamku mogła istnieć wysunięta poza mury zamkowe
półbaszta, pełniąca funkcje wieży obserwacyjnej. Pozostałością po niej jest
zapewne widoczne do dzisiaj wgłębienie w murze zamkowym.
|
Most przed bramą na podzamcze wschodnie zamku.
|
|
Zamek dolny wschodni.
|
|
Rok 1860 (rycina A. Schouppe).
|
|
Lata 1900-1905. |
|
Lata 1920-1930. |
|
Zamek w Smoleniu dzisiaj.
|
O godzinie 10.45 opuszczamy ruiny. Wracamy na północną część wzgórza
przechodząc po zboczach od strony wschodniej. W ten sposób zataczamy pełny
okrąg wokół zamku. Pani w kasie dziękujemy za możliwość przechowania
plecaków. Ubieramy je i ruszamy w dalszą drogę przez Jurę do Krakowa, a
zastało nam jeszcze 75 km. Szlak zaraz po wejściu na szosę wsi Smoleń skręca
w prawo na południe obniżając się ku Dolinie Wodącej, otoczonej grupami
ostańców wapiennych, ale – o dziwo – dolina ta nie posiada cieku wodnego,
jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Najbardziej znaną grupa skalną
są Skały Zegarowe znajdujące się po lewej naszego szlaku. Po niecałym
kilometrze opuszczamy szlak, aby zobaczyć z bliska te legendarne skały,
które prezentowały się nam z Zamku w Smoleniu.
|
Rezerwat przyrody Smoleń.
|
|
Wiata u stóp wzgórza zamkowego.
|
|
Kopki siana na łące przy zejściu do Doliny Wodącej.
|
Skały Zegarowe
Skały Zegarowe są częściowo ukryte w lesie. Są kompleksem górnojurajskich
skał wznoszących się 25–30 m ponad dno Doliny Wodącej, uznane za pomnik
przyrody. Ciekawostką jest, że pośród tych skał znajdowało się niegdyś
grodzisko z przełomu XIII i XIV wieku. W jednej ze skał znajduje się znana
od dawna miejscowej ludności Jaskinia Zegarowa. Odkryto w niej ślady
człowieka neandertalskiego datowane na około 50–60 tysięcy lat temu, a także
przedmioty pochodzące z okresu środkowego neolitu, kultury przeworskiej oraz
z okresu średniowiecza.
Jest to jaskinia nietrudna do zwiedzania, pozioma i obszerna. Jedynie
korytarzyk w środkowej części jaskini jest bardzo ciasny i może wymagać
kompresji np. wciągnięcia brzucha. Jaskinia Zegarowa posiada trzy otwory
wejściowe, z których dwa skrajne oddalone są od siebie o 25 m. Główny
korytarz znajduje się w zachodniej części jaskini i doprowadza do obszernej
komnaty o długości 20 m. Jej dno jest obniżone w wyniku wybrania namuliska
podczas prac archeologicznych. Od komnaty tej odchodzi dalej niski korytarz
z niewielkimi salkami, a łączący się z otworem wschodnim. I jeszcze o jednym
korytarzu trzeba wspomnieć, ciasnym i krętym, który odchodzi w środkowej
części głównego korytarza i prowadzi on do otworu trzeciego mającego postać
okna, zwanego Drzwiczkami do Pieca. Okno to znajduje się w dużym schronisku
między otworami jaskini.
|
Zachodnie wejście.
|
|
Zachodni korytarz.
|
|
Zachodni otwór Jaskini Zegarowej widoczny z korytarza jaskini.
|
|
|
Jaskinia Zegarowa.
|
|
Niski korytarzyk z salki ze środkowej części Jaskini Zegarowej.
|
|
Środkowe wejście Jaskini Zegarowej.
|
|
Wieś Smoleń z Doliny Wodoącej
|
O godzinie 11.45 kończymy eksplorację Jaskini Zegarowej i wracamy do łożyska
malowniczej Doliny Wodącej. Zrobiło się upalnie, typowo dla gorącego dnia
lata. Ścieżka wiodąca doliną jest odkryta - sąsiaduje z kwiecistym łąkami,
zapełnionymi grającymi świerszczami. Na niektórych jedynie odcinkach dotyka
ścian leśnych. Wkrótce zaczynamy zataczać łuk wokół leśnego cypelka po
lewej. Na tym cypelku, u stóp wzgórz zwanego Grodziskiem Chłopskim mamy
skałę ze wspinaczami. Nie ma chyba takich skał na Jurze, na których nie
byłoby żadnego wspinacza. Cała Jura to wspaniałe tereny dla sympatyków
wspinaczki.
Biśnik
Skała nosi nazwę Biśnik i jak wcześniej opowiadaliśmy powiązana jest
legendami z Zamkiem Pilcza w Smoleniu. Nazwa ta pochodzi od słowiańskiej
nazwy diabła, czyli słowa „bies”. Biśnik ma połogie, pionowe, ale też
przewieszone ściany o wysokości 10-15 m. Archeolodzy twierdzą, że na
szczycie skały istniały nieduże fortyfikacje, które wchodziły w skład
zespołu obronnego na linii Smoleń-Strzegowa. Zostały one spalone w trakcie
walk o tron krakowski pomiędzy Władysławem Łokietkiem a Wacławem II Czeskim.
|
Szlak przez Dolinę Wodącej.
|
|
Dzwonek rozpierzchły (Campanula patula L.).
|
|
Przez młodniki w Dolinie Wodącej.
|
|
Biśnik. |
|
|
Jaskinia Biśnik. |
W Biśniku znajdują się trzy jaskinie: Jaskinia na Biśniku, Jaskinia
Psia i Schronisko na Biśniku Dolne. Jednakże wejście do Jaskini na Biśniku
jest zamknięte kratą ze względu na prowadzone prace archeologiczne. Już
pierwsze opisy jaskini wspominają o znajdujących się w niej skamieniałych
kościach i skorupach glinianych naczyń. Wejście do Jaskini Psiej nie jest
widoczne ze szlaku, a przypomina okno, gdyż znajduje się w ścianie skalnej
na wysokości nieco ponad 1 metra. Jest to niezbyt rozległa jaskinia z
kropielnicami, czyli niewielkimi jeziorkami. W jej głębi można zobaczyć
pleśnie rosnące na resztkach organicznych, zaś w zasięgu światła
rozproszonego mchy i glony. Bliżej otworu wejściowego spotkać można dość
liczne muchówki, motyle i pająki z gatunku Sieciarz jaskiniowy.
Sieciarz jaskiniowy (Meta menardi) to pająk dość pospolity w
jurajskich jaskiniach. Meta menardi osiąga względnie duże rozmiary.
Rozmiar samców dochodzi do 12 mm, czasem nieco więcej, z kolei samice
osiągają do 17 mm długości ciała. Buduje sieci o szerokości od 25 do 30
cm, w klinowatym kształcie i ekscentrycznie położonym otwartym pępku,
uwitej na 8 do 18 promieniach. Sieć sieciarza jaskiniowego pozbawiona jest
nici sygnałowej. Żywi się różnymi bezkręgowcami, a przeprowadzone badania
wskazują, że największy udział w jego diecie mają organizmy glebowe, takie
jak wije i ślimaki, na które sieciarz jaskiniowy poluje, gdy te
przemieszczają się po jaskiniowych ścianach. Mniejszy udział w jego menu
mają owady (chruściki, biegaczowate, a także inne pająki). Sieciarz
jaskiniowy jest najbardziej jadowitym pająkiem występującym w Polsce. Jego
jad nie jest co prawda niebezpieczny dla życia człowieka (poza ewentualną
reakcją alergiczną), ale jego ukąszenie jest bolesne, porównywalne z
użądleniem przez szerszenia. Odpuszczamy sobie zwiedzanie Jaskini Psiej.
|
|
Przez liściasty las.
|
Dolina Wodącej skręca za Biśnikiem na lewo. Opuszczamy ją odchodząc w
kierunku południowo- zachodnim. Paręnaście minut temu minęło południe.
Idziemy przyjemną dróżką przez liściasty las. Wkrótce zaczynamy podejście na
wzgórza, gdzie znajdują się najwyższe punkty na trasie dzisiejszego odcinka.
Są one porośnięte lasami zwanymi Strzegowskimi. Obszar ten obfituje w liczne
wąwozy, zagłębienia i zakamarki, z których podczas II wojny światowej
korzystali „leśni ludzie”, czyli partyzanci AK. W tym, jak też w okolicznych
lasach, mieli oni zorganizowane obozy leśne. Jeden z nich osiągamy o
godzinie 12.30. Kiedyś stała w tym miejscu gajówka „Psarskie”, przy której
stacjonował oddział partyzancki „Surowiec” wchodzący w skład 23 Dywizji
Okręgu Śląskiego. Jego dowódcą był kpt. Gerard Woźnica ps. „Hardy”. Na
partyzancki obóz w tym miejscu składało się 9 baraków, 2 szałasy, namiot i
ziemianki na magazyn broni. Baraki mogły pomieścić 14-18 osób. Natomiast
kuchnia znajdowała się w budynku gajówki. Obecnie można zobaczyć jedynie
relikty gajówki, którą upamiętnia kamienny obelisk. Tuż obok tego miejsca
jest duża wiata turystyczna.
|
Wiata w pobliżu miejsca, gdzie stała gajówka „Psarskie”.
|
|
Pozostałości po gajówce „Psarskie”.
|
|
Drogi na wzgórzach przed Górami Bydlińskimi.
|
|
Łubin trwały (Lupinus polyphyllus L.).
|
Dalszym podejściem osiągamy najwyższe położenia wzgórz, przechodząc
wcześniej przez nasłonecznione polanki, na których krzyżują się leśne drogi.
Przez pewien czas idziemy po dość rozległej płaszczowinie wzgórza, potem
łagodnie schodzimy do położonego w górnych partiach wzgórza przysiółka Góry
Bydlińskie, wchodzącego w skład wsi Bydlin. Skręcamy w lewo wchodząc na
wąską szosę wsi i idziemy na południowy wschód, gdzie szosa przechodzi w
leśną drogę. Potem schodzimy lasem przez gęstą grupę mateczników, potem
przez roślejszy las. Poruszamy się wkrótce w sąsiedztwie suchego jaru, idąc
to jego dnem, to powyżej niego, aż wychodzimy do miejscowości Załęże. Na
szosie skręcamy w lewo, a po około 200 m skręcamy na drogę odchodzącą na
południe. Przecinamy rzekę Tarnówkę, za którą dochodzimy do cmentarza w
Bydlinie.
|
Skrzyp leśny (Equisetum sylvaticum L.).
|
|
|
|
Urokliwy las na zejściu ze wzgórz za wsią Góry Bydlińskie.
|
|
W dolinie Tarnówki.
|
|
Cmentarz w Bydlinie.
|
Cmentarz w Bydlinie jest ciekawą nekropolią. Znajdują się na jego terenie
zabytkowe nagrobki z XIX wieku i mogiła żołnierzy poległych w bitwie pod
Krzywopłotami, Załężem i Bydlinem w dniach 17-19 listopada 1914 roku,
która widoczna jest z daleka za sprawą wysokiego, kamiennego krzyża. Przy
wejściu na cmentarz, zaraz przy ograniczającym go murze, stoi murowana z
kamienia kapliczka pochodząca z XIX stulecia, w miejscu, gdzie kiedyś
stała pustelnia. W kapliczce przechowywana jest bardzo stara figura Matki
Bożej Pocieszenia z XV wieku, którą miejscowa ludność otacza kultem.
Powyżej cmentarza wznosi się zalesione wzgórze, na którym odnaleźć można
ślady okopów z I wojny światowej. Zaś na samym szczycie wzgórza znajdują
się ruiny Zamku Bydlin.
Zamek Bydlin
Dziwne są losy tej warowni, która nie zawsze była zamkiem, lecz także
świątynią. Są też opinie, że od samego początku pełniła funkcje sakralne.
Trudno stwierdzić kiedy wzniesiona została ta budowla. Pierwsze wzmianki o
niej pochodzą z roku 1398. Stanowiła ono wówczas jeden z obiektów w
systemie obronnym pogranicza polsko-śląskiego, ale początkowo była to
wieża strażnicy. Z trzech stron wzgórze zamkowe otoczone było bagnami,
które stanowiły skuteczny naturalny system obronnym. Jedyny łagodny stok
wzgórza przecięto fosą. Jego właścicielami byli Pełka i Niemierza, herbu
Śmiara. Czasami jako jednego z pierwszych właścicieli zamku wymienia się
nieślubnego syna króla Kazimierza Wielkiego, który mieszkał w nim z
kobietą nazywaną Cudka. Zamek w Bydlinie przechodził później z rąk do rąk.
Był w posiadaniu rodziny Szczepanowskich, potem Brzezickich, a po nich
panowali w nim Bonerowie, którzy na początku XVI wieku przebudowali
warownię na świątynię. I tak już właściwe zostało. Za czasów Jana Firleja
kościół przekształcony został w zbór ariański (były to czasy reformacji),
lecz już jego syn Mikołaj w 1594 roku zwrócił budowlę katolikom, nadając
kościołowi wezwanie Świętego Krzyża. Wtedy też dokonano rozbiórki murów
obwodowych. Zamek zniszczony został przez Szwedów idących na Częstochowę w
1655 roku. Był później odbudowany przez rodzinę Męcińskich, lecz
opuszczony pod koniec XVIII wieku uległ ruinie.
Do czasów dzisiejszych po Zamku Bydlin zachowały się jedynie postrzępione
resztki murów i fosy. obrośnięte wokół lasem. Ruiny zarysowane są na
prostokącie o długości 24 m i szerokości 11 m. Budynek najprawdopodobniej
składał się z trzech kondygnacji, na których znajdowały się po dwa
pomieszczenia.
|
Ruiny Zamku w Bydlinie na wzgórzu Świętego Krzyża.
|
|
Wnętrza dolnej kondygnacji.
|
|
Otwór okienny w murze.
|
|
Mur z oknami od strony frontu.
|
|
Elewacja południowa.
|
|
Elewacja północna.
|
|
Rekonstrukcja możliwego wyglądu zamku.
|
Rok 1935.
|
|
|
Zamek Bydlin dzisiaj.
|
Po zejściu ze wzgórza zamkowego kierujemy się do wsi Bydlin. Szosa wkrótce
skręca na południe, gdzie mijamy miejsce do wypoczynku z miejscem na
ognisko. Dalej mijamy Szkołę Podstawową im. Marszałka Józefa Piłsudskiego,
otwartą w roku szkolnym 1938/1939. Została zbudowana z inicjatywy
Marszałka za pieniądze legionistów, którzy pragnęli zostawić pamiątkę dla
przyszłych pokoleń, jako swego rodzaju pomnik o wielkiej mocy, tętniący
życiem, a jednocześnie przekazujący młodszym patriotyzm. Miejsce na taki
pomnik nie jest przypadkowe, bowiem bitwa, jaka się w tutejszych stronach
rozegrała się w dniach 17-19 listopada 1914 roku, choć nie rozstrzygała
jeszcze niczego, to była pierwszą, w wyniku, której armia rosyjska została
powstrzymana i musiała się wycofać.
Niedaleko po minięciu szkoły, mamy skrzyżowanie dróg. Jedna z nich, ulica
Turystyczna prowadzi pod Dom Turystyczny „Zacisze” stojący nad zacisznym
stawkiem otoczonym lasem. Jest tam też pole namiotowe. Mija dopiero 15.30,
słońce smaży, trzeba korzystać z aury, tym bardziej, że zaraz szlak
powinien wprowadzić nas w cień lasu. Zaraz za odejściem ulicy
Turystycznej, odchodzi uliczka na teren Klubu Sportowego Legion Bydlin.
Znaki szlaku tam nas właśnie kierują, co może wydawać się dziwne.
Przecinamy mały plac, potem idziemy wzdłuż zakola bieżni otaczającej
boisko piłki nożnej. Dochodzimy prawe do trybun, gdzie ścieżka odchodzi w
prawo nad urokliwie skrytą pod ciągiem drzew rzeką Tarnówka. Brzegi
obrośnięte są ślicznie zielonymi trawami. Przez leniwy i płytki nurt tej
niewielkiej rzeczki przenikają promienie słońca, balansujące plamami cieni
drzew. Wody rzeki są bardzo klarowne, że aż chce się wejść do niej i
stąpać po jej piaszczystym dnie. To byłoby piękne miejsce na biwak.
|
Stadion Klubu Sportowego Legion Bydlin.
|
|
|
Tarnówka.
|
|
Mostek nad Tarnówką.
|
Za rzeką idziemy miękka jak dywan dróżką pokrytą igliwiem i szyszkami,
przechodzącą przez piękny las sosnowy. Mijamy się z innymi turystami, czy też
ludźmi zażywającymi popołudniowego spaceru przez las. Idziemy wpierw na
południowy zachód, potem skręcamy nagle na północny zachód, a następnie
kolejnymi skrętami, za którymi zataczamy szeroki łuk na południe. Z lewej
pokazują się nam polanki lub łąki. W końcu leśna droga kończy się. Za ostatnim
drzewem leśnym pojawia się na niej asfalt. Mamy asfalt, a z lewej i prawej
mijamy dwa domy. Przed nami skrzyżowanie z ulicą Jurajską biegnącą z Bydlina
do Kwaśniowa Dolnego. W narożu naszej drogi i ulicy Jurajskiej znajduje się
cmentarz parafialny. Szlak skręca w prawo na ulicę Jurajską, po czym 400
metrów dalej schodzi z niej na lewo do lasu. Idąc zbliżamy się do doliny rzeki
Tarnówka, jednak nie na tyle blisko, abyśmy mogli ją znów zobaczyć. Osiągając
peryferyjne zabudowania Golczowic wchodzimy na ulicę Stawową. Dochodzimy nią
do centrum wsi, w której zaczynamy poszukiwać ulicy Plażowej. Z odszukaniem
jej nie ma żadnych problemów, bowiem znaki czerwonego szlaku właśnie
wprowadzają nas na tą uroczą uliczkę, biegnącą w sąsiedztwie rzeki Biała
Przemsza. To w Białej Przemszy kończy bieg Tarnówka. Zasila ją niedaleko stąd,
300-400 metrów na wschód od mostu nad rzeką, po którym przechodzimy, a za
którym pierwsza z prawej to ulica Plażowa. A przy Plażowej o godzinie 16.40
docieramy do naszego punktu noclegowego, u przesympatycznej rodziny
prowadzących „Agroturystykę u Felka”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz