za nami
|
|
pozostało
|
385,7 km
|
133,3 km
|
Pozyskane informacje na temat szlaków w Paśmie Policy nie są optymistyczne. Tak duże opady śniegu dawno w Polsce nie występowały, a śniegu dosypało jeszcze wczoraj. W Jordanowie, w Bystrej warstwa śniegu nie jest duża, ale trochę wyżej, na całym grzbiecie masywu Policy, jak również na szlakach dojściowych sytuacja jest zupełnie inna. W Schronisku PTTK na Hali Krupowej powiedzieli, że dotrzeć do nich można jednie drogą techniczną z Wielkiej Polany. Inne szlaki są tak zasypane, że poruszanie się po nich możliwe jest tylko w nartach. Leśniczy patrolujący las poinformował nas, że w niektórych miejscach zaspy mają nawet 2 metry grubości. Gospodarze u których gościmy jeszcze kilka dni temu nie wierzyli, że przyjedziemy do nich ze względu na warunki w górach. Jednak przyjechaliśmy z konkretnym planem. Nie było żadnej dyskusji, ale pełna jednomyślność, w tym, że powinniśmy spróbować zrobić to po co tu przyjechaliśmy. Wiedzieliśmy o opadach śniegu już wcześniej. Postaraliśmy się o kilka par rakiet – liczymy na to, że nam pomogą, a przede wszystkim osobom idącym w nich na szpicy grupy. A więc w drogę.
POGODA:
TRASA:
Bystra (448 m n.p.m.)
Cupel, płd zbocza (887 m n.p.m.)
Soska (1062 m n.p.m.)
Naroże (1076 m n.p.m.)
Urwanica (1106 m n.p.m.)
Okrąglica (1239 m n.p.m.)
Kucałowa Przełęcz/Schronisko na Hali Krupowej (1152 m n.p.m.) - [droga techniczna] - Sidzina, Wielka Polana
OPIS:
Dzień zaczynamy wczesną pobudką, śniadanie o szóstej, od razu po śniadaniu wyjeżdżamy do Bystrej. Na szlak startujemy o godzinie 7.00. Okolicę zalewa jeszcze półmrok. Przez noc nic nie dopadało. Śniegu ledwie po kostki leży na polach. Dróżka, którą wiedzie nas czerwony szlak prowadzi właśnie przez pola i łąki pokrywające łagodnie nachylone zbocze. Na sklepieniu nikną ostatnie gwiazdy, niknie szarówka. Nad nami lśni idealnie soczysty błękit nieba jaśniejący w promieniach wschodzącego słońca. Wkrótce wchodzimy do lasu. Droga troszeczkę się dłuży, choć tempo mamy dość szybkie dopóty, dopóki szlak nie skręca w lewo na stromy stok Cupla. Wtedy, gdy intensywniej nabieramy wysokości zza horyzontu wychodzi tarcza słońca. Jarzy się między drzewami lasu, rzuca świetlistą czerwienią po gładkiej, śnieżnej powierzchni.
|
Bystra Podhalańska - tu zaczynamy. |
|
Wschód słońca. |
|
Podejście na Cupel. |
Powoli nabieramy wysokości, wraz z którą śniegu na szlaku przybywa, w szczególności na przerzedzeniach lasu. Las jednak trochę zatrzymuje śnieg, który zatrzymał się na gałązkach drzew. Stąd też ostrzeżenia o łamiących się gałęziach pod ciężarem śniegu. Jednak z racji, iż w ogóle nie ma wiatru zagrożenie takie jest minimalne.
Rakiety są już w użyciu. Idą przodem. Tempo mamy dobre, choć nie jest pośpieszne. Na węzeł szlaków pod Cuplem docieramy kwadrans przed założonym czasem, czyli o godzinie dziewiątej. Musimy odpocząć choć 10 minut, bo dalej może być ciężej i zapewne tak będzie. Zostaliśmy już olśnieni pierwszymi pięknymi widokami ze stoków Cupla. Aura jest fantastyczna. Słońce niweluje mróz, który odczuwalny jest właściwie tylko podczas postoju. W trakcie marszu robi się ciepło.
|
Las na stokach Cupla. |
|
Przed węzłem na Cuplu. |
|
Widok na północ, na dolinę rzeki Skawy z miejscowościami Kojszówka i Osielec. |
Po przerwie o godzinie 9.10 rozpoczynamy wędrówkę grzbietem pasma. Nie jest najgorzej, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że tam dokąd idziemy warstwa śniegu będzie większa. Stopniowo będziemy przemieszczać się na wyższe położenia pasma. Wczoraj rozważając różne możliwości wędrówek liczyliśmy się z koniecznością zawrócenia już na Cuplu. Zespół jednak zaczyna intensywnie pracować przecierając od zera szlak. Najciężej pracują osoby znajdujące się na przedzie. Zmieniają się one kolejnością w szyku, jak też rakietami.
Słońce coraz silniej przenika do lasu. Bezlistny stanowi znacznie mniejszą zaporę dla promieni niż o innych porach roku. Chwilkę zatrzymujemy się na niewyraźnej Przełęczy Malinowe. Stojący na niej obelisk upamiętnia pacyfikację osiedla Maliny przeprowadzoną przez hitlerowców w dniu 13 października 1944 roku. Obelisk tonie w śniegu. Widać tylko jego fragment powyżej tablicy pamiątkowej. Zawsze odpoczywaliśmy tutaj korzystając z progu podstawy obelisku. Dzisiaj nie byłoby to możliwe. Przed hitlerowską pacyfikacją istniało tutaj górskie osiedle składające się z 9 gospodarstw. Były one zapleczem dla oddziałów partyzanckich działających tutaj w okresie II wojny światowej. W październiku 1944 roku Niemcy urządzili obławę na partyzantów używając do niej około 6 tysięcy żołnierzy. Partyzantom jednak udało się wyjść z pierścienia i uciec na słowacką Orawę. Wtedy Niemcy spalili wszystkie domy w kilku osiedlach wsi Sidziana, w tym również na osiedlu Maliny. Po wojnie tylko jedna rodzina zdecydowała się na powrót i wybudowała tutaj nowy dom. Nie wiemy jednak czy rodzina ta mieszka tu jeszcze. Trzeba by kiedyś przejść się odchodzącym stąd niebieskim szlakiem, który prowadzi przez pozostałości Hali Malinowej, na której odbudowane zostało to gospodarstwo. Hala zapewne kiedyś sięgała przełęczy. Obecnie jest znacznie mniejsza, gdyż zarosła lasem.
|
|
Kapliczka przy szlaku. Dalej widać węzeł z odejściem do Sidziny. |
|
Przełęcz Malinowe. |
Przełęcz Malinowe leży na grzbiecie wzniesienia Soska (1062 m n.p.m.). Idąc dalej niespodziewanie zaczynamy przedzierać się przez gąszcz młodych jodeł. Nie zauważyliśmy, że zeszliśmy ze szlaku. W zimie znane szlaki wyglądają zupełnie inaczej, a nawet w ogóle nie przypominają tych jakie znamy. Drzewa oblepione są białym szronem zasłaniającym znaki, zaś ścieżki skrywa warstwa gładkiego śniegu. Przez kilkanaście minut brniemy w głębszym śniegu zanim wracamy na właściwy trakt.
Wkrótce szlak przechodzi na ciąg olśniewająco pięknych pod względem panoram miejsc. Odtąd nie tylko wyglądamy w kierunku ścielących przed nami garbów kolejnych wzniesień, które mamy pokonać - Naroża, Urwanicy, Okrąglicy, ale przede wszystkim spoglądamy zdumieni na południe, gdzie poprzez obszary wiatrołomów odsłania się nam fascynujący krajobraz. Trudno ogarnąć go ludzkim umysłem. Powietrze jest wyjątkowo przejrzyste. Nigdy stąd nie mieliśmy możliwości korzystać z takiej wyśmienitej przejrzystości. Podhale jest częściowo zaścielone jeszcze mgiełką chmur. Za nim piętrzy się postrzępiona grań Tatr, prezentując się w całej swej rozciągłości. Dość daleko za nami jest już okazale prezentujący się wał Gorców z dominującym Turbaczem oraz Gorcem. Obok niego coraz więcej ukazuje się nam górskich wysp Beskidu Wyspowego.
|
Droga przez Soskę. |
|
|
Zimowa aura. |
|
Pierwsze olśniewające panoramy. |
|
Krasa zimowego pleneru. |
|
Oblepione drzewa. |
|
Wydeptany szlak na stoku Naroża. |
Z partii szczytowych Naroża (1076 m n.p.m.) porośniętego młodnikiem świerkowym pokazuje się na wprost Urwanica z Okrąglicą, a za nimi po prawej Polica - najwyższa kulminacja Pasma Policy. Okopujemy się w śniegu urządzając w nim wygodne siedzisko nakryte skrawkiem karimaty. Kilkunastominutowa przerwa na stokach Naroża daje niezbędne wytchnienie dla nóg. Jednocześnie oczy zaznają delicji krajobrazowego piękna.
Po przerwie schodzimy na przełęcz, gdzie o godzinie 11.55 mijamy wiatę. Stoi po prawej, ale nawet nie próbujemy do niej podejść, aby nie utonąć w puchu. Z całej wiaty widoczny jest właściwie tylko jej daszek. Szlak wciąż urzeka niezwykłym zimowym plenerem. Drzewa obsypane puchem i niewidoczne między nimi ścieżki, a gdy podniesiesz nieco wyżej wzrok zobaczysz niecodzienny, szeroki pejzaż gór ubranych w zimowe kobierce i obielone doliny. Nawet gdy wchodzimy w las, ten skrzy się iskierkami wydobywającymi się z puchu. Nazywamy go lasem świetlistym. Pojawiają się również widoki na stronę północną, choć w mniejszym stopniu, jak te południowe, które towarzyszą nam prawie cały czas.
|
Przed nami kolejne wzniesienia - Urwanica i dalej Okraglica. Pomiędzy nimi mamy bezimienny wierzchołek. |
|
Pod szczytem Naroża. |
|
Widok na Tatry. |
|
Szlak przez Naroże. |
|
Przełęcz między Narożem i Urwanicą. Widoczna wiata. |
Podchodzimy szczyt Urwanicy (1106 m n.p.m.). Jej stoki są najbardziej widokowe z tych, które dotychczas mieliśmy. Na obie strony grzbietu panoramy poruszą najmniej wrażliwych na piękno. Chyba doznajemy teraz jakiś rodzaj szoku widokiem czegoś, z czym nie spotkaliśmy się wcześniej, albo już od bardzo dawna. Śnieżna kraina po której poruszamy się nasuwa skojarzenia z baśniową krainą Narni, fantastycznym światem stworzonym przez brytyjskiego pisarza C.S. Lewisa. Można nie dowierzać, ale właśnie taki świat teraz przemierzamy, który zamieszkują liczne śnieżne stwory... jakie?... wystarczy szczypta wyobraźni. Na Urwanicy napotykamy też niebotycznie wielkie zaspy i fantazyjnie nawiane wały śniegu. Omijamy je slalomem.
|
Na stoku Urwanicy. |
|
Widok na północny zachód w kierunku Pasma Jałowca. |
|
Zwały śniegu na Urwanicy. |
|
Zaspy. |
|
Błyszczący lodowy szpic. |
|
Urwanica. |
|
Widok na południowy wschód z Urwanicy. |
|
Jodły w zimowym stroju. |
|
Podejście na bezimienny szczyt między Okrąglicą i Urwanicą. |
|
Stok bezimiennej góry. Z lewej widać szczyt Urwanicy. |
|
Widok na Urwanicę i Naroże. |
|
Panorama południowo-wschodnia. |
|
Widok na Gorce. |
|
Na bezimiennej górze. |
|
Widoki na Beskid Wyspowy. |
Wkrótce podejmujemy podejście na Okrąglicę, gdzie znów napotykamy wyśmienite punkty widokowe. Przez cały dzień cudowne zimowe plenery skupiają naszą uwagą. Przy nich zapominamy o zmęczeniu - wcale o nim nie myślimy. Stawiając krok za krokiem, brnąc w głębokim śniegu, pragniemy chłonąć kolejne panoramy z kolejnych, wyższych szczytów. Szczyt Okrąglicy jest jednak obrośnięty lasem, oczywiście takim samym świetlistym, jak lasy rosnące na pokonanych wcześniej wzniesieniach.
Słońce przesunęło się już przed nas. Południe minęło już prawie godzinę temu. W zimie idzie się dłużej niż latem, a w takim śniegu jak dzisiaj jeszcze dłużej. Gdyby to było lata zapewne bylibyśmy w tym miejscu o godzinie jedenastej, no może jedenastej trzydzieści. Mówią, żeby w zimie przeliczać czas na przejścia podwójnie. Tak właśnie trzeba robić, choć czas przejść w prawdziwie zimowych warunkach mamy całkiem niezły. Uwodzeni ślicznymi widokami, powstrzymywani zwałami śniegu idziemy dalej czerwonym szlakiem.
Pod zalesionym wierzchołkiem Okrąglicy (1239 m n.p.m.) pojawiają się jednak rozwidlające się ślady. Znaków na obielonych drzewach nie widać. Idąc jednym z wybranych tropów wchodzimy na samiuśki szczyt góry (znakowany szlak przechodzi nieco poniżej). W ten sposób o godzinie 13.45 możemy po raz pierwszy w życiu zobaczyć słynną Kaplicę MB Opiekunki Turystów w zimowej szacie. Wzniesiono ją potajemnie w maju 1987 roku. Z tejże właśnie przyczyny została wówczas odsunięta od uczęszczanych szlaków turystycznych, a prowadząca do niej ścieżka znana były tylko wśród osób wtajemniczonych. W dzisiejszych czasach wiedzie do niej wiele ścieżek, a szczyt znaczy z daleka widoczny maszt telefonii komórkowej postawiony wiosną 2000 roku.
|
Podejście na Okrąglice. |
|
Kaplica na Okrąglicy. |
Z Okrąglicy schodzimy utrzymując właściwy azymut po innych śladach, które doprowadzają nas do dróżki znakowanego szlaku, a ten sprowadza nas na rozległą Kucałową Przełęcz z węzłem szlaków turystycznych. Po drugiej stronie przełęczy wznosi się Jasna Góra znana ze wspaniałej panoramy. Jednak w tym momencie nasze oczy wabi śnieżna dróżka odchodząca w lewo na południowy zachód, gdzie stoi drewniany budynek Schroniska PTTK na Hali Krupowej. Jest godzina 14.15. Idziemy do tego przytuliska zaspokoić głód.
Duchowym doznaniom na chwilę dość mówimy, ciepła zupa jest teraz najważniejsza. Bez niej nie będzie sił dalej iść. Trzeba odpocząć i posilić się zanim gdziekolwiek pójdziemy. Gospodarze z niedowierzaniem przyjmują informacje, że przeszliśmy tyle i czerwony szlak przetarliśmy aż od Bystrej Podhalańskiej.
|
Jasna Góra. |
|
Widok w stronę Tatr z Kucałowej Przełeczy. |
|
Odejście do Schroniska PTTK na Hali Krupowej. |
|
Okraglica widziana z Kucałowej Przełęczy. |
|
Węzeł szlaków na Kucałowej Przełęczy. |
|
Widok w stronę Tatr. |
|
Tatry widziane spod schroniska. |
|
Schronisko PTTK na Hali Krupowej. |
|
Pod schroniskiem. |
Przepełnieni estetycznymi doznania wspaniałej zimowej aury, ale też odczuwalnym zmęczeniem (nie ma co ukrywać, namordowaliśmy się trochę, aby dotrzeć do schroniska) jednomyślnie postanawiamy zakończyć tutaj odcinek GSB. Siedzimy w schronisku do godziny 15.30. Potem drogą techniczną ubitą skuterem schodzimy do Wielkiej Polany. Przyświeca nam srebrzysty księżyc bliski pełni. Wyszedł zza Okrąglicy i rozjaśnia nam zapadający mrok. Dłuży się pokonywanie silnych zakosów drogi dojazdowej do schroniska. Na Wielką Polanę docieramy na godzinę 17.45.
|
Tam będziemy schodzić. |
|
Księżyc nad Okrąglicą. |
|
Na drodze technicznej schodzącej na Wielką Polanę. |
|
Księżyc tuż przed pełnią. |
Podbudowani, bo dało się zrobić to czego się nie spodziewaliśmy po tak intensywnych opadach śniegu - przeszliśmy spory dystans, teraz wracamy do Jordanowa. Serce się raduje z wrażeń doznanych dzisiaj na szlaku. Nikt nie zaprzeczy, jak było pięknie i trudno znaleźć odpowiednie przymiotniki, aby ująć w pełni to co nas dzisiaj spotkało. Owszem był trud wędrówki, lecz zima cud niosła nas przez białe morza śniegu.
Nie dałabym rady na taki treking w górach :D
OdpowiedzUsuń