Kasinka Mała to rozległa wieś położona w głębokiej dolinie Raby, pomiędzy Szczeblem i Lubogoszczem. Jej historia sięga początku działalności ojców z zakonu cystersów w Szczyrzycu, przez których została założona w 1360 roku. W kolejnych wiekach będąc pod zarządem szlacheckim stała się ośrodkiem ruchu antyfeudalnego, bo kolejni jej zarządcy byli wyjątkowo bezdusznymi wyzyskiwaczami i zdziercami. Nakładali oni na chłopów dodatkowe powinności, opłaty, oddając się hulaszczemu trybowi życia. Dzisiaj wieś nie przypomina już tamtej chłopskiej. Współczesna zabudowa dawno już wyparła drewniane chałupy i obejścia. Pozostały tylko nieliczne zabytkowe ślady dawnej wsi. Kasinka Mała jest dzisiaj wsią o atutach letniskowych.
Kolejny etap wędrówki Tropem Rysia po Beskidzkich Wyspach rozpoczynamy u ujścia rzeki Mszana do Raby, niepodal południowej granicy administracyjnej wsi Kasinka Mała. O godzinie 10.10 ruszamy w kierunki centrum wsi czarnym szlakiem wzdłuż wojewódzkiej szosy nr 968. Idziemy wzdłuż ruchliwej szosy przez około 1 kilometr, po czym skręcamy w prawo. Idziemy dalej drogą dojazdową do Bazy Szkoleniowo-Wypoczynkowej „Lubogoszcz”. To też początek podejścia na szczyt góry. Mijamy starszą zabudowę wsi. Wkrótce droga doprowadza do widokowych punktów, z których popatrzeć można na dolinę Raby i wznoszące się ponad nią masywy. Szczególnie imponujący w widocznym krajobrazie jest Szczebel, który widzimy w coraz większej okazałości. Najpierw fragmenty, lecz wkrótce z jednej z najwyżej położonych polan widoczny jest cały masyw Szczebla.
 |
Mszanka. |
 |
Wojewódzka szosa nr 968 w Kasince Małej. |
Na drodze kończy się asfalt. Dalej mamy gruntową drogę, która wchodzi w las. To jednak jeszcze nie koniec punktów widokowych, z na stromym stoku Lubogoszczy pojawiają się kolejne polany z trawami do kolan. Z jednej strony mamy piękny widok na północno-zachodnią stronę, z drugiej na południowo-wschodnią, gdzie leży Mszana Dolna, wzniesienie Potaczkowej i grzbiet Gorców. W przydrożnych zaroślach pod cieniem drzew rosną storczyki - Storczyk męski (Orchis mascula) objęte ścisłą ochroną, lubiące kośne łąki i górskie murawy.
 |
Jeden z punktów widokowych na podejściu. |
 |
Widok na południowo-wschodnią stronę. |
 |
Szczebel ze stoków Lubogoszcza. |
 |
Widok na południowo-wschodnią stronę. |
 |
Storczyk męski (Orchis mascula) |
Szlak wprowadza dla lasu i przechodzi obok Bazy Szkoleniowo-Wypoczynkowej „Lubogoszcz”. Wstępujemy do niej. Jest godzina 11.00. Baza Szkoleniowo-Wypoczynkowa „Lubogoszcz” położona jest na wysokości około 580-590 m n.p.m. Historia tego ośrodka sięga 1923 roku, kiedy na Lubogoszcz przybyła grupa Polaków i Amerykanów z popularnej w latach międzywojennych (szczególnie w Krakowie) międzynarodowej organizacji chrześcijańskiej YMCA (Young Men's Christian Association - Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej). YMCA to stowarzyszenie powołane w 1844 roku w Wielkiej Brytanii. Jej celem jest służenie harmonijnemu rozwojowi fizycznemu, umysłowemu i duchowemu. Od 1917 roku symbolem YMCA jest czerwony równoboczny trójkąt symbolizujący równomierny rozwój ducha, umysłu i ciała. Organizacja zajmowała się aranżowaniem imprez kulturalnych, krzewieniem kultury fizycznej budową obiektów rekreacyjnych, sportowych. Członkowie YMCA wymyślili m.in. zasady gry w koszykówkę i siatkówkę.
W roku 1923 przedstawiciele YMCA szukali odpowiedniej lokalizacji pod obozowisko, a uwagę ich zwróciła urokliwa polana na stokach Lubogoszczy koło tajemniczego jeziorka nazywanego przez miejscowych „Żabim Okiem”. Pierwsze grupy obozowały na tej polanie pod namiotami, ale już w następnych latach powstała kolonia domków drewnianych, boisko sportowe i basen kąpielowy. Obecnie ośrodek ten jest dużym, dostępnym kompleksem z zapleczem sanitarnym i żywieniowym, który stanowi wyśmienite miejsce na organizację zielonych szkół, zimowisk, kolonii, czy obozów. A Żabie Oko? Powstało dawno temu na skutek osunięcia się stoku. Kiedyś można było w nim zażywać kąpieli, obecnie zarośnięte ma postać ledwie widocznej młaki.
Obecnie Baza Szkoleniowo-Wypoczynkowa „Lubogoszcz” podlega pod Krakowski Szkolny Ośrodek Sportowy im. „Szarych Szeregów” w Krakowie. Jest placówką należącą do grupy placówek wychowania pozaszkolnego. Usytuowana w atrakcyjnym otoczeniu leśnym, klimacie korzystnym dla zdrowia i hartowania organizmu. Jest to ośrodek całoroczny, oferujący wypoczynek osobom indywidualnym i grupom (nie tylko szkolnym). Baza „Lubogoszcz” jest miejscem przyciągającym. Nie chce się stąd iść, lecz zostać i posiedzieć przy ogromnej watrze rozpalonej na placu otoczonym zakolem domków, przy pogawędkach, czy pieśniach wędrownego bractwa. Dzisiaj watrę jednak mamy zaplanowaną na szczycie. Ricardo wspina się już po stoku Lubogoszczy, by zapalić ten tradycyjny ogień jedności i poczucia wspólnoty. O godzinie 11.30 opuszczamy bazę „Lubogoszcz” jako ostatni z grupy, wracamy na szlak i podążamy na szczyt.
 |
Baza Szkoleniowo-Wypoczynkowa „Lubogoszcz”. |
Kamienista droga pnie się w górę leśnego stoku. Wygląda jakby ktoś specjalnie rozsypał te kamienie na szlaku. Stok porasta mieszanka drzew, a im wyżej jesteśmy, tym te drzewa są bardziej zielone... soczyście zielone. Unosi się w tym lesie zapach pełni wiosny. Nareszcie, bo na taką wiosnę czekaliśmy tego roku bardzo długo. Około godziny 12.30 docieramy na grzbiet masywu, przez który przebiega czerwony szlak. W prawo szlak ten odchodzi do Mszany Dolnej przechodząc przez najniższy wierzchołek masywu o nazwie Zapadlisko (766 m n.p.m.). W lewo, tam gdzie skręcamy, czerwony szlak prowadzi na wierzchołek Lubogoszcz Zachodni (953 m n.p.m.), a potem dalej na kolejny, najwyższy w masywie.
 |
Kamienisty szlak. |
 |
Wiosenna zieleń lasu. |
Lubogoszcz Zachodni przechodzimy zaraz po wkroczeniu na grzbiet góry. Krótkim zejściem schodzimy z Lubogoszcza Zachodniego i dalej mamy dość płasko. Ledwie wyczuwalnym nachyleniem grzbietu, wygodną dróżka grzbietową zmierzamy na północny wschód. Grzbiet jest wąski i wyrazisty, opadający po obu stronach stromymi zboczami. Stoki Lubogoszczy mają przeciętny spadek 20-30%.
Grzbiet rozciągający się między Lubogoszczem i Lubogoszczem Zachodnim nazywany jest Kozią Brodą. Nie wiemy skąd taka nazwa. Czy od wypasanych tu niegdyś kóz? A może wzięła się od szmaciaka gałęzistego, niezwykłego grzyba zwanego kozią brodą. O gospodarce pasterskiej na Lubogoszczy nikt już nie pamięta. Polany grzbietowe dawno zarosły już świerczyną. Dzisiaj grzbietem biegnie jedynie dróżka, która rozcina las wpuszczając do nas trochę słońca. Las gęsto obrasta dróżkę. W jego wnętrzu liściaste korony drzew stanowią przeszkodę dla promienie słonecznych i tylko ich kosmyki padają na rosnące w runie kępki białych kwiatków.
 |
Droga grzbietowa. |
Ktoś kto poświęci się i wdrapie się na grzbiet Lubogoszczy może liczyć na cudowny leśny spacer, szczególnie taką wiosenną aurą jakiej dzisiaj doświadczamy. Nawet te kilka kałuż rozlanych na całą szerokość dróżki nie jest problemem. Przechadzka doprowadza nas o godzinie 13.00 to najwyższego punktu góry. Zbiegają się na nim granice trzech wsi leżących u stóp góry: Kasinki Małej, Kasiny Wielkiej i Mszany Dolnej.
Na wierzchołku Lubogoszczy wznoszącym się na 968 m n.p.m. jest polanka. Na jej skraju stoi metalowy krzyż postawiony w lecie 2010 roku. Stanowi on replikę krzyża ze szczytu Sass Pordoi we włoskich Dolomitach. Obok niego przygotowane jest miejsce odpoczynku dla turystów oraz miejsce na ognisko.
 |
Kałuże na grzbiecie masywu. |
 |
Grupa na szczycie. |
Ognisko płonie już na szczycie. Rysiek rozpalił je w przeznaczonym do tego celu miejscu. Pieką się kiełbaski. Piknik już trwa. Dołączamy. Szczyt Lubogoszczy nie daje panoram, co jednak nie obniża jego atrakcyjności. Ma on swój niepowtarzalny klimat. Podobno są plany budowy na Lubogoszczy wieży widokowej. Ostatnio takich wież powstaje sporo w Beskidach. Na południowym wschodzie jest jednak takie miejsce - pole wiatrołomów, z którego rozciąga się pasjonujący widok na Śnieżnicę, Ćwilin, Czarny Dział i dalsze szczyty Beskidu Wyspowego oraz wschodnią cześć pasma Gorców.
 |
Śnieżnica (z lewej), Ćwilin (z prawej). |
 |
Ćwilin, dalej po prawej widać Mogielicę. |
 |
Przy krzyżu na szczycie Lubogoszczy. |
Sielanka na szczycie jest przyjemna i relaksacyjna. Mija jednak szybko, choć przeznaczyliśmy na nią sporo czasu. O godzinie 14.15 sprzątamy po sobie, po czym odchodzimy - szczyt pustoszeje. Zostaje na nim kilka osób z innej grupy, którym zostawiamy ogień. Idziemy w kierunku z którego przyszliśmy, czerwonym szlakiem, a właściwie już zielonym, którego krótki odcinek biegnie grzbietem Lubogoszczy wspólnie z czerwonym. Potem zielony odbija w dół i zaczyna sprowadzać nas po stromym południowym stoku.
 |
Na zejściu. |
Zejście szybko wchodzi na stromiznę, ale za niedługo łagodnieje. Spoglądamy przed siebie, a między drzewami (nie uwierzycie) widać w dali mały fragment Tatr Zachodnich: Rohacze, Trzy Kopy, Hrubą Kope. Fragment grzebienia Tatr majaczy się w nieprzejrzystym powietrzu. Pięknie jest również blisko nas. Przy dróżce rosną śliczne drobnokwiatowe gwiazdnice gajowe (Stellaria nemorum L.). Kilka metrów dalej pod cieniem drzew rozrosły się łany czosnku niedźwiedziego (Allium ursinum L.) o aromatycznych, pachnących czosnkiem liściach. W Polsce czosnek niedźwiedzi jest objety ochroną częściową.
Spoglądamy znów w dal między drzewa na wschód i południowy wschód, tam widać cele naszych przyszłych wędrówek, do których kiedyś powiedzie nas Główny Szlak Beskidu Wyspowego. Z prawej ciągnie się grzbiet Czarnego Działu, dochodzi do Ćwilina. Za Ćwilinem widoczna jest najwyższa góra w Beskidzie Wyspowym - Mogielica oraz jej legendarny mąż zwany Łopieniem. Na lewo zaś od Ćwilina wznosi się, jego narzeczona i niedoszła żona Śnieżnica. Oj, ale to historia na przyszły wypad w Beskid Wyspowy...
 |
Wypłaszczenie zejścia. |
 |
Fragment grzebienia Tatr Zachodnich. |
 |
Spoglądamy na wschód. |
 |
Ćwilin. |
 |
Na szlaku. |
 |
Gwiazdnica gajowa (Stellaria nemorum L.). |
 |
Czosnek niedźwiedzi (Allium ursinum L.). |
 |
Fiołek leśny (Viola reichenbachiana). |
Po krótkiej przerwie idziemy dalej. Szlak wraca na stromiznę stoku, znów szybko schodzi w dół. Omijamy powaloną jodłę na szlaku. Jodeł jest tu bardzo dużo. Są potężne, rosłe i dorodne. Hen, strzelają ku niebu. Porastający Lubogoszcz drzewostan uważany jest za cenny, a nasiona (szyszki) rosnących tutaj drzew iglastych, w szczególności właśnie jodeł, gromadzone są w centralnym banku nasion. Nie tylko z tych walorów przyrodniczych słynie Lubogoszcz. W roku 2003 na północno-wschodnim stoku góry odkryto rzadką paproć o nazwie języcznik zwyczajny (Phyllitis scolopendrium), zwyczajowo nazywaną także językiem jelenim. Jest to roślina objęta w Polsce od 1957 roku ścisłą ochroną gatunkową.
A przy naszej ścieżce to jest wesoło. Wystarczy tylko zatrzymać się o spojrzeć na lewo i na prawo. Tu rośnie fiołek leśny (Viola reichenbachiana) i fiołek przedziwny (Viola mirabilis L.) o dziwacznych 5-płatkowych okrywach kwiatowych, w których dwa płatki ma wygięte do góry, a trzy w dół. Z drugiej stronie na skarpie przydrożnej inna popularna roślina leśna - gajowce żółte (Galeobdolon luteum Huds.) o grzebiecistych kwiatach wyrastających w kątach liści. Parę kroków dalej i mamy zmianę kolorystyki - purpurowo-czerwone kwiaty bnieców czerwonych (Melandrium rubrum Garcke). Zwykle rosną na skrajach lasów, te zadomowiły się w jego cieniu, choć może nie do końca, bo zaraz dalej szlak wpada na polankę.
 |
Dalej w dół zbocza. |
 |
Jodły. |
 |
Szlak. |
 |
Gajowiec żółty (Galeobdolon luteum Huds.). |
 |
Bniec czerwony (Melandrium rubrum Garcke). |
 |
Niezapominajka leśna (Myosotis sylvatica Hoffm.). |
 |
Dąbrówka rozłogowa (Ajuga reptans L.). |
 |
Wilczomlecz lancetowaty (Euphorbia esula L.). |
 |
Przetacznik ożankowy (Veronica chamaedrys L.). |
 |
Rosłe jodły. |
 |
Dorodne jodły. |
Na polance zbiegają się drogi leśne. Wykorzystywana jest do składowania drewna. Strome zejście jest już za nami. Idziemy dalej jeszcze tylko krótko lasem, po czym wchodzimy na widokowe plenery najwyżej położonych osiedli Mszany Dolnej: najpierw przechodzimy przez Podlesie, potem na szlaku mamy Antosy, Sądówkę i Łabuzy. Końcówka naszej wędrówki to przede wszystkim zachwycające widoki na Gorce i Beskid Wyspowy. Zbliżamy się do centrum miasta oglądając z dala jego rozległą panoramę. Wyróżnia się w niej kościół parafialny w stylu neogotyckim pw. św. Michała Archanioła wzniesiony w latach 1891-1901. W kościele tym znajdują się zabytkowa kropielnica kamienna z 1668 roku, obraz Zaśnięcia Matki Boskiej z początku XVI wieku, obraz św. Augustyna z dzieckiem przelewającym wodę z XVIII wieku.
W przydrożnych trawach umykają spłoszone jaszczurki zwinki. Niechcący przerywamy im słoneczną, rozgrzewającą kąpiel. Końcówka dzisiejszej trasy wiedzie pod latającymi w powietrzu paralotniami. Startują dzisiaj ze Szczebla, widać też ich sporo od strony Śnieżnicy. Nadlatują jak różnobarwne ptaki wolności, zataczają okręgi i półokręgi, tak jak ten Skyman, który właśnie przelatuje na naszymi głowami. Powietrze sprzyja lotom, to widać nawet okiem niefachowca od paralotniarstwa. Ci śmiałkowie mają zapewne przecudne widoki.
Z naszej, dużo niższej perspektywy widoki też są niebanalne, choć mniej rozległe, to jakże ślicznie malownicze. Jest kilka minut po szesnastej, gdy wchodzimy pomiędzy zwartą zabudową miasteczka. O godzinie 16.05 przecinamy rynek przy którym stoi kościół. Mszana Dolna leży w malowniczej kotlinie pośród wzniesień Beskidu Wyspowego. Jej początki sięgają czasów króla Kazimierza Wielkiego. Obecnie stanowi centrum życia gospodarczego i kulturalnego górali Zagórzan, dla których miasto to jest etniczną stolicą regionu.
 |
Łąki na Podlesiu. |
 |
Mszana Dolna. Dalej wzniesienia Adamczykowej i Potaczkowej. Horyzont zamyka grzbiet Gorców. |
 |
Droga do miasta. |
 |
Dmuchawiec. |
 |
Skyman. |
 |
Grzbiet Czarnego Działu. |
 |
Potaczkowa. |
 |
Zwarta zabudowa w centrum starej Mszany Dolnej. |
 |
 |
Kapliczki przydrożne. |
 |
Kościół pw. św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej. |
 |
Rzeka Mszanka i dopływający potok Słomka. |
Docieramy do rzeki Mszanki. Zamykamy krąg rozpoczęty w pierwszą sobotę stycznia tego roku, pamiętną, bo bardzo mroźną z ogniskiem na Potaczkowej. Wszyscy na pewno zapamiętali ją na bardzo długo. Potem w lutym przeszliśmy przez Luboń Wielki, skuty zmrożonym śniegiem i lodem. W marcu zaliczyliśmy Szczebel w śniegowej aurze. A dzisiaj w cudownie piękny majowy dzień schodzimy już z Lubogoszczy - wracamy do punktu z którego rozpoczynaliśmy styczniową wędrówkę. Każda z tych wymienionych wycieczek odbywała się w aurze niepowtarzalnej. Czy była to aura gorsza, czy lepsza - można oceniać, lecz jednego jesteśmy pewni, że każda z tych wycieczek pozostawiła w sercu wspaniałe wspomnienie mile spędzonego czasu. Jest to oczywiście zasługą każdej osoby, która brała udział w tych wspólnych eskapadach podążając Tropem Rysia. Za Rysiem podążać będziemy oczywiście dalej i czeka nas jeszcze wiele spotkań na szlaku, bo do końca całej wędrówki jeszcze daleko.
Rośliny podpisane jako gółka długoostrogowa zostały źle oznaczone, to storczyk męski :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękujemy
Usuń