Nie dojedziemy do bazy namiotowej „Stasiane”. Utknęliśmy jakieś 500 metrów od zjazdu z krajowej nr 9, gdyż drogowcy kładą nowy asfalt na drodze. Szybka decyzja: idziemy pieszo. Szkoda czasu. Autokar zostaje tutaj.
TRASA:
Stasiane (375 m n.p.m.) Stasiane, pole namiotowe (391 m n.p.m.) Piotruś (Płazyna, 728 m n.p.m.) Stasiane, pole namiotowe (391 m n.p.m.) Stasiane (375 m n.p.m.)
Do bazy namiotowej „Stasiane” docieramy na godzinę 11.20. O tej porze roku nie stoją w niej oczywiście żadne namioty - baza jest czynna w okresie wakacyjnym. Na parkingu przy bazie stoją za to maszyny drogowe. Prace nad nową nawierzchnią drogi dotarły już tutaj, ale robotnicy mówią, że niedługo skończą. Jeszcze tylko kilka razy nową nawierzchnię pogładzi walec i fajrant.
Przechodzimy mostem drogowym nad rzeką Jasiołką i schodzimy z jezdni na lewo, gdzie widać początek żółtego szlaku prowadzącego na szczyt Piotrusia. Chwilkę zasiąpiło i przestało. Dzień jest chmurzasty. Zaczynamy nie strome podejście, ale bardzo błotniste. W drodze szlaku wyciśnięte są głębokie koleiny. Wyżej droga jest lepsza, las bardziej barwny, jesienny. Szkli się kolorami jesieni, choć dzisiejszy dzień jest raczej mariażem jesieni złotej i jesiennej szarugi. W wyższych partiach góry pojawia się mgła. Ogrania ona las tajemniczością. Widoczność jednak jest dobra i mgła nie stwarza możliwości zagubienia szlaku, choć ten czasem można przeoczyć. Wiedzie to raz drogą, to raz niewyraźnymi ścieżkami między drzewami.
Jasiołka. |
Rozjeżdżony początek. |
Las we mgle. |
Piotruś (Płazyna, 728 m n.p.m.). |
Piotruś sprawia wrażenie góry mało uczęszczanej i dlatego jesteśmy zaskoczeni idącą z naprzeciwka grupką turystów schodzącą ze szczytu. Zdaje się, że góra będzie teraz częściej odwiedzana ze względu na zaliczenie jej do Korony Beskidu Niskiego. Chwilkę rozmawiamy z napotkanymi turystami, po czym dalej podążamy na szczyt. Znów ogarnia nas pustaka i cisza. Na szczyt docieramy na godzinę 12.15. Robimy przerwę, jakieś 15 minut. Po przerwie grupa rozdziela się. Większość schodzi tą samą drogą w dół. Część osób udaje się na północ w poszukiwaniu źródełek wiązanych z żywotem Jana z Dukli.
Pustka leśna nastraja klimatami dawnej puszczy, w której bytował przez lata swej młodości Jan z Dukli. Takie miejsca jak te na Piotrusiu sprzyjają duchowej kontemplacji. Pozwalają oddać się pustelniczemu życiu w zupełnym odosobnieniu, dlatego Piotruś mógł być faktycznym miejscem, gdzie Jan założył swoją pustelnię. Mógł wybrać tą górę, bo w jego czasach była ona trudno dostępną i ludzie raczej nie zapuszczali się tutaj, a to bardzo pomagało pustelniczej ascezie. Lokalizacji pustelni mogły sprzyjać trzy źródełka wody, z których mógł korzystać: Murowana Studnia, Święta Studnia oraz znajdująca się tuż pod wierzchołkiem Żelazna Woda. Niestety skutki suchych lat dają się odczuć również na Piotrusiu i dzisiaj nie zawsze ze źródeł na Piotrusiu bija cudowna woda. Spośród tych źródełek najbardziej prawdopodobną lokalizacją pustelni Jana była Święta Studnia, przy którym stoi obecnie żelazny krzyż. To tu właśnie mógł spędzić młodzieńcze lata na rozmyślaniach, modlitwie i w umartwieniu. Być może to stąd wyruszył z powrotem do domu rodzinnego, chcąc po dłuższym czasie odwiedzić rodzinę. Jednak życie pustelnicze tak bardzo go odmieniło, że matka go nie poznała, gdy stanął w progu domu rodzinnego. Wygoniła go wówczas wyzywając od żebraków, gdyż go nie poznała. Jan pokornie odczytał jej słowa jako znak nakazujący mu wstąpienie do zakonu żebraczego, do jakiego zaliczali się franciszkanie.
Idziemy dalej grzbietową ścieżką. Po wschodniej stronie grzbietu pojawia się kilka wychodni. Ścieżka szlaku chwilami ciasno przedziera się przez krzaki. Wkrótce grzbiet wyraźnie obniża się do siodełka. Na lewo w dół odchodzi stąd błotnista droga, a właściwie są dwie. Druga z tego samego miejsca biegnie stokiem pod szczytem Piotrusia. Sprawdzamy tą pierwszą zauważoną drogę. Na pewno schodzi w kierunku źródełek, ale w pewnym momencie urywa się i znika. Dalej jest zwarty las. Rezygnujemy ze względu na uciekający czas. Decydujemy się na powrót, a dla skrócenia marszu podejmujemy drogę wiodącą trawersem pod szczytem góry. W ten sposób szybciej wracamy na żółty szlak. Schodzimy do doliny Jasiołki.
Szereg niedużych wychodni przy ścieżce grzbietowej. |
Las Piotrusia. |
Droga płajowa. |
O godzinie 13.10 wychodzimy z lasu. Chmury wciąż wiszą, choć zdaje się są jaśniejsze niż wcześniej. Droga zrobiła się bardziej sucha. Przechodzimy mostem nad Jasiołką. Drogowcy zakończyli już pracę. Nowy asfalt gotowy. Możemy wypróbować nową nawierzchnię. Jest okey. O godzinie 13.25 docieramy do autokaru. Odjeżdżamy.
Stasiane. |
Nowa nawierzchnia szosy przez Stasiane. |
Piotruś został zdobyty, ale wycieczka śladami Jana z Dukli wciąż trwa jeszcze. Pogoda sprzyja wędrówkom. Nie pada, nie jest zbyt gorąco, powietrze jest rześkie. Wracamy na Główny Szlak Beskidzki, do Nowej Wsi, skąd podążymy dalej przez miejsca związane ze świętym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz