Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Połonina Caryńska [GSB-02]


za nami
pozostało
32,2 km
486,8 km
To ostatni oddech cudownej złotej jesieni w Bieszczadach. Gdzie szukać takiej jak nie w Bieszczadach? Poranne słońce ozłociło ją jeszcze dodatkowym blaskiem. Piękny poranek zbudził nas w sercu tych gór. Był jednak ktoś, kto wstał jeszcze wcześniej. Jeden z Marków postanowił przebyć dzisiaj nie tylko Połoninę Caryńską, ale również Połoninę Wetlińską i Smerek. Wstał jeszcze przed wschodem słońca. Ruszył jeszcze nocą, kiedy naturę można jeszcze lepiej podsłuchać i udało się. To co zobaczył z połoniny było jak nieziemskie zjawisko, o którym później powiedział „wszystkie obiadokolacje i śniadania opuściłbym dla możliwości przebywania o tej porze i w tym miejscu”.

Wspaniali mężczyźni przy swych czterokołowych maszynach.
Gotowi do drogi!
W ogóle poranek zachwycił chyba wszystkich, nawet tych co dłużej spali odsypiając długi wieczór, choć tak naprawdę wyśpią się dopiero w swoich domach. Ksiądz obiecał dla chętnych mszę. Kto chciał w niej uczestniczyć musiał wstać na 6.30, no ale sami sobie taką godzinę mszy zażyczyliśmy. Kto jednak dał rady otworzyć oczy tak wcześnie na pewno tego nie żałował, bo tylko wtedy można było zobaczyć urok chwili – Wielka Rawka i całe pasmo graniczne nisko podświetlone wschodzącym słońcem. Msza w intencji naszych kierowców, co ksiądz oznajmił z ołtarza: „za brata Alberta i za brata Wiesława”, dodając pytająco w stronę zgromadzonych wiernych „czy tak?”. Wobec braku sprzeciwów (choć Wiesław chyba przez moment spojrzał nieco zdumiony w kierunku księdza) taka intencja była przewodnią nabożeństwa. Dzięki kierowcom (a są to nie byle jacy kierowcy) jesteśmy mobilni, bo zawiozą nas tam gdzie sobie zapragniemy, a potem odbiorą skąd zechcemy i szczśliwie odstawią do domów. To duża wygoda, zdecydowanie większa niż własny samochód, który sam nie podjedzie po nas gdy zejdziemy na drugą stronę góry i musimy wrócić tam gdzie go zostawiliśmy.

Budynki straży granicznej w Ustrzykach Górnych.
Poranek w Ustrzykach Górnych.

POGODA:
noc
rano
dzień
wieczór
TRASA:
Ustrzyki Górne (656 m n.p.m.) [czerwony szlak] Połonina Caryńska, Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.) [czerwony szlak] Brzegi Górne (738 m n.p.m.)

OPIS:
Ustrzyki Górne to miejscowość leżąca u zbiegu potoków Terebowca i Wołosatki. Jedna rzeka uchodzi tutaj do drugiej, tworząc potok Wołosaty. Z Przełęczy Wyżniańskiej dopływa jeszcze do nich Rzeczyca. Przed wojną w Ustrzykach Górnych stało około 130 zagród, a także drewniana cerkiew. Po wojnie w 1946 roku prawie wszyscy mieszkańcy zostali wysiedleni do ZSRR. Kilkanaście rodzin (57 osób), które uniknęły deportacji zostały objęte akcją przesiedleńczą „Wisła”. Zabudowania tamtej wsi zostały spalone przez sotnię „Bira” opuszczającą te tereny, aby nie dopuścić do osiedlenia się w nich ludności polskiej. Okolica została zupełnie wyludniona. Nie było tu nikogo poza żołnierzami WOP. Tak było w całych Bieszczadach, aż po wschodnią część Beskidu Niskiego.

Czerwony szlak był w tamtym czasie doszczętnie zniszczony i niebezpieczny ze względu na mnóstwo niewybuchów, które trzeba było usunąć. Główny Szlak Beskidzki był wówczas odnawiany przez Władysława Krygowskiego i Edwarda Moskałę. Miał inny przebieg niż obecnie. W Bieszczadach kończył się na Rozsypańcu, omijał Okrąglik i Jasło na które wstęp był zabroniony, a po za tym trzeba było mieć specjalną przepustkę, z którą trzeba było meldować się w placówce WOP. W latach 60-tych XX wieku zaczęły powstawać pierwsze zabudowania pracowników leśnych, a potem przyszły obiekty związane z turystyką postępującą w Bieszczady coraz odważniejszymi krokami. Bieszczady stały się bowiem w owym czasie substytutem utraconych gór, które znalazły się po wojnie w obszarze ZSRR.

Dzisiaj piękny dzionek zachwyca od samego rana. Przekraczamy rzeczkę Rzeczycę, która nieopodal zasila Wołosatkę, chwilę później spoglądamy ostatni raz na budynki straży granicznej zwieńczone charakterystycznym masztem antenowym i żegnamy się z Ustrzykami Górnymi. Wchodzimy do lasu, gdzie leśną dróżką zaczynamy spokojnie nabierać wysokości. Tego dnia na Caryńskiej szlak dzielimy z inną, też całkiem sporą grupą z Rzeszowa. Przyjechali w Bieszczady podobnie jak my, również na zasadzie samoorganizacji. Po prostu skrzyknęli się i są tu teraz. To zbieranina sympatycznych ludzi, mieszanina różnych organizacji turystycznych i ludzi niezrzeszonych. Są razem, bo łączy ich ta sama pasja wędrowania i bycia razem. Trochę zagadaliśmy się z nimi pod wiatą, ale mamy w zapasie sporo czasu.

Przejście Połoniny Caryńskiej nie zajmuje zbyt wiele czasu, dlatego mogliśmy pozwolić sobie wyjść na szlak nawet o dziewiątej. Ostatnie osoby z naszego ogromnego, blisko 100-osobowego zespołu o tej właśnie godzinie rozpoczęła dalszy ciąg wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim. Byliśmy przekonani, że o tej właśnie godzinie zaczęły podchodzić Caryńską ostatnie osoby z naszej grupy, lecz myliliśmy się, bo nie spodziewaliśmy, że Tarnica może mieć tak coś magnetycznie uwodzicielskiego w sobie, wkrótce okazało się, że kilkanaście osób tego dnia chciało znów wyjść na Tarnicę ;-) Na szczęście w porę zawrócili. Taki jest urok bieszczadzkiej przyrody.

Przekraczamy rzeczkę Rzeczycę.

Rzeczyca.
Rzeczyca.

Ustrzyki Górne.
Spoglądamy ostatni raz w stronę Ustrzyk Górnych.

Widok na Wielką Rawkę u stóp Połoniny Caryńskiej.
Widok na Wielką Rawkę u stóp Połoniny Caryńskiej.

Las mieni się czarująco kolorami. Chyba udało się nam przyjechać na ostatni oddech złotej jesieni w Bieszczadach. Korona drzew pozbyła się już trochę liści i nie jest bardzo szczelna. U stóp drzew jesienna aura rozciągnęła żółtobrązowy dywan, gdzieniegdzie okraszony złotem, czy zielenią mchów uczepionych konarów lub skałek. Światło słońca rozkosznie wpada do wnętrza lasu. Głaska promykami turystów pokonujących zbocze. Jakże niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia w taki dzień. We współczesnych czasach, przesyconych technologiami trudno jest tego doświadczyć. Na co dzień bez wielu rzeczy trudno jest się obejść. Tutaj wystarczy plecak i my, by doznać promiennego szczęścia. Wystarczyło zejść z drogi na błotnistą ścieżkę, wspiąć się wyżej przez las, gdzie wilgocią pachną butwiejące liście przykrywane nowymi warstwami kolorów.

Przed jedenastą wychodzimy na połoninę, na której widać sznur kolorowo ubranych piechurów. Jeszcze parę chwil marszu, który oddala nas od ściany lasu. Wchodzimy na pierwszą kulminację góry, zatrzymujemy się z niedowierzanie rozglądając się wokół. Otaczają nas fale górskich grzbietów, pokrytych murawami i lasami. Wydają się bezkresne, tęczowe, melancholijne. Wydają się być w rozkwicie, ale czujemy, że przyroda właśnie zwalnia bieg, przygotowując się do przetrwania zimy. Przechodzi w stan stagnacji, choć pewnie tylko pozornej, bo przecież nie umiera.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Jesień ubrała te drzewa.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Las czaruje kolorami.

Las na Połoninie Caryńskiej.
U stóp drzew jesienna aura rozciągnęła żółtobrązowy dywan.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Domieszka zieleni paproci i mchów.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Światło słońca rozkosznie wpada do wnętrza lasu.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Drzewa przy polance z wiatą.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Wiata turystyczna.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Ostatni oddech złotej jesieni w Bieszczadach.

Las na Połoninie Caryńskiej.
Końcowy odcinek leśnego podejścia wiedzie po stopniach.

Dni są już krótkie, pogoda bywa słotna (jak wczoraj), wiatry stają się co raz zimniejsze. Czoło grupy jest już na najwyższym szczycie Połoniny Caryńskiej. Pierwsi doznają chłodu wiatru, choć słońce panoszy się na niebie. Wieje ze wschodu, gdzie w dali widać najwyższe bieszczadzkie szczyty: Pikuj i Tarnicę. Wiatr próbuje podnieść zalegające tam w dolinach bałwany chmur i mgły, ale bezskutecznie.

W masywie Połoniny Caryńskiej wyróżnia się cztery kulminacje, a najwyższy jest Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.). Z Kruhlego Wierchu rozciąga się doskonały widok na Góry Sanocko-Turczańskie, Połoninę Wetlińską oraz masyw Małej i Wielkiej Rawki. Na wschodzie świetnie widać, jak na dłoni wspomnienie dnia wczorajszego - Tarnicę i Halicz. Niesamowite. Ten wietrzny chłód przestaje być odczuwalny, gdy spogląda się na te barwy zdjęte z tęczy. Blisko godzinę spędzamy na szczycie Kruhlego Wierchu, przysiadając pod skałą. Za szczytem jest kolejny, ale na tamten szlaku już nie prowadzi.

Skraj lasu, który przed chwila opuściliśmy.
Skraj lasu, który przed chwila opuściliśmy.
W horyzoncie widać połoniny zaliczane do tzw. grupy gniazda Tarnicy i Halicza (z lewej),
w dali widoczne są Bieszczady leżące po stronie ukraińskiej..

Widok w kierunku Pikuja, najwyższego szczytu Bieszczadów.
Widok w kierunku Pikuja, najwyższego szczytu Bieszczadów.

Ostra Hora - jeden ze szczytów Połoniny Równej położonej na Ukrainie.
Ostra Hora - jeden ze szczytów Połoniny Równej położonej na Ukrainie.

Masyw Tarnicy, a przed nim wzniesienia Szerokiego Wierchu.
Masyw Tarnicy, a przed nim wzniesienia Szerokiego Wierchu.

Tarnica - najwyższy szczyt polskich Bieszczadów.
Tarnica - najwyższy szczyt polskich Bieszczadów.

Widok w kierunku Przełęczy Beskid.
Widok w kierunku Przełęczy Beskid.

Wchodzimy na połoninę.
Wchodzimy na połoninę.

Panorama północno-zachodnia z Połoniny Caryńskiej.
Panorama północno-zachodnia.

Panorama południowo-wschodnia z Połoniny Caryńskiej.
Panorama południowo-wschodnia.

Przed nami rozstaj szlaków.
Przed nami rozstaj szlaków.

Chwila przerwy na rozstaju szlaków.
Chwila przerwy na rozstaju szlaków.

Rozstaj szlaków.
Rozstaj szlaków.

W drodze na kolejny wierzchołek.
W drodze na kolejny wierzchołek.

Panorama zachodnia z Połoniny Caryńskiej.
Panorama zachodnia.

Masyw Wielkiej Rawki.
Masyw Wielkiej Rawki.

Niedaleko szczytu Kruhlego Wierchu.
Niedaleko szczytu Kruhlego Wierchu.

Południowo-wschodnia panorama z Kruhlego Wierchu.
Południowo-wschodnia panorama z Kruhlego Wierchu.

Popatrz na wschód.
Popatrz na wschód.

Połonina Wetlińska.
Połonina Wetlińska.
Przed nami Połonina Wetlińska, cel następnej wyprawy.

Zejście z Kruhlego Wierchu.
Zejście z Kruhlego Wierchu. Przed nami kolejny wierzchołek, ale szlak na niego już nie prowadzi.
Widać kolejny masyw - Połoninę Wetlińską.

Zejście z wierzchołka Kruhlego Wierchu.
Zejście z wierzchołka Kruhlego Wierchu.

Widok z Połoniny Caryńskiej na północny zachód.
Widok na północny zachód.

Czerwony szlak sprowadza stromo po południowym stoku Połoniny Caryńskiej, prezentując to dokąd pójdziemy następnym razem. Nieregularny grzbiet Połoniny Wetlińskiej, który z frywolnością wygina się na północ, to na południe, kusząc swym pociągającym kształtem. W świście wiatru zdawać by się mogło, że słychać stamtąd zawołanie „Może jednak, może jeszcze dzisiaj weszlibyście na mnie?”. Jednak zbyt mało czasu nam zostało, zbyt szybko te trzy dni pierwszej wyprawy na Główny Szlak Beskidzki minęły. Wrócimy tutaj, gdy przyroda znów się rozpędzi, a łąki górskie będą pełne kwiatów.

Południowym stokiem połoniny zbliżamy się do ściany kolorowego lasu. Za nami nikną widoki na gniazdo Tarnicy i Halicza. Pewnie je zobaczymy jeszcze podczas kolejnej wędrówki. Za grzbietem schowały się dawno Ustrzyki Górne, dolina Wołosatki, gdzie zaczęliśmy tą wędrówkę. Przed wejściem do lasu spoglądamy na Wielką i Małą Rawkę. Schodzimy. Stok jest stromy, a dopiero pod koniec łagodniejszy. Wtedy w jarach strumieni pojawiają się mostki. Zostawiamy za sobą kolejne kilometry drogi, z żalem i tęsknotą. Schodzimy do miejsca tajemniczego, do wioski której już nie ma, a może jest bo stoi tam jeden dom.

Zejście z Połoniny Caryńskiej do Berehów Górnych.
Zejście z Połoniny Caryńskiej do Berehów Górnych.

Połonina Caryńska.
Połonina Caryńska.

Połonina Caryńska.
Popatrzmy jeszcze w stronę Wołosatego i Przełęczy Beskid.

Mostki pod koniec zejścia do Berehów Górnych.
Mostki pod koniec zejścia do Berehów Górnych.

Berehy Górne to dawna, nieistniejąca już wieś bojkowska, przed wojną licząca 121 gospodarstw, które rozciągały się od przełęczy Wyżniańskiej do Wyżnej. W roku 1946 wysiedlono całą jej ludność do ZSRR, a zabudowania wsi zniszczono. Podobno zostali przepędzeni przez Przełęcz Beskid do wsi Łubnia, gdzie mieszkają obecnie potomkowie bereżan. Berehy zniknęły. Wieś zaczęła istnieć tylko na mapie, bo w rzeczywistości w tamtym czasie były tutaj „...ugory, pojedyncze drzewa lip i jesionów w miejscach dawnych gospodarstw, kępy pokrzyw, jakieś rozwalone i opalone belki... W miejscu dawnej wsi liczącej około 120 domów, stanowiącej niegdyś majątek dr Arnolda Rapporta, dostojnika c.k. dworu austriackiego - nie zobaczyliśmy żadnej chałupy. Miejsce spalonego dworu zaznaczały tylko rosnące w ogrodzeniu świerki i zarośnięta trawą droga dojazdowa. Czasem mijaliśmy jakiś sad, grupę spalonych drzew próbujących okryć się zielenią. Czasami mijaliśmy samotną, pochyloną kapliczkę z żelaznym krzyżem, wystawioną na chwałę Bogu.” (Zygmunt Rygiel, „Wspomnienia bieszczadzkiego leśnika”).

Dzisiaj stoi tu jedno gospodarstwo przy którym znajduje się pole namiotowe. Po dawnej wsi zostały jeszcze skryte na skraju w lesie nagrobki cmentarne, ale nieliczne i zniszczone. Większość z nich wykonał miejscowy kamieniarz Hryc Buchwak, zdobią je geometryczne ornamenty. Wykonał on również nagrobek dla siebie, ale nie zachował się jak większość nagrobków.

Pozostałości cmentarza wsi Berehy Górne.
Pozostałości cmentarza wsi Berehy Górne.

Płyta nagrobna Hrycia Buchwaka syna Iwana, 1861-1939.
Płyta nagrobna Hrycia Buchwaka syna Iwana, 1861-1939.

Berehy Górne.
Berehy Górne.

Kończy się nasza bieszczadzka trzydniówka. W obecnych czasach w Bieszczadach toczy się skromne życie, choć inne niż kiedyś. Są to góry do których przybyć warto o każdej porze roku, nawet teraz kiedy dni są już krótkie, gdy przyroda szykuje się do zimy. Bieszczady ubrane w zimowy kobierzec muszą być przepiękne. Zimą mamy tu często do czynienia ze zjawiskiem inwersji temperatury, co wydłuża widzialność do przeszło 150 km. Tak daleko można wówczas sięgnąć wzrokiem z białych połonin. Wystarczy pogodny zimowy dzień, by z połonin zobaczyć wyraziście wszystkie okoliczne szczyty i... obsypane białym puchem lasy. To jednak już inna bieszczadzka opowieść, która za niedługo nadejdzie, wystarczy tylko tak silnie marzyć, aby marzenia te spełniły się.




PANORAMY Z POŁONINY CARYŃSKIEJ


W stronę Przełęczy Beskid na południowy wschód.
W stronę Przełęczy Beskid na południowy wschód.

Pikuj.
Pikuj.

Ostra Hora.
Ostra Hora.

Panorama południowo-wschodnia.
Panorama południowo-wschodnia.

Panorama północno-wschodnia.
Panorama północno-wschodnia.

Panorama północno-zachodnia.
Panorama północno-wschodniaa.

Panorama północno-wschodnia.
Panorama północno-wschodnia.

Panorama na północ.
Panorama na północ.

Panorama na zachód.
Panorama na zachód.

Panorama na zachód.
Panorama na zachód.

Panorama na zachód.
Panorama na zachód.

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas