Zbliżamy się do końca Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego. Wkrótce zamkniemy
jego pętlę. Gdy to się stanie, ogarnie nas z pewnością radość i satysfakcja,
ale nie będzie to wiązało się z końcem spotkań z uroczym regionem
i malowniczym pasmem górskim, ponieważ kończąc jedno już zaczęliśmy drugie. Główny
Szlak Beskidu Wyspowego będzie wkrótce zakończony, ale już trwa
rozpoczęliśmy projekt pn. Korona Beskidu Wyspowego. Dobrze, że pojawił się ten
projekt właśnie teraz, kiedy mamy tak wiele ograniczeń w ruchu turystycznym i
trudno jest wyruszyć gdzieś dalej. Nie trzeba jechać daleko, kiedy wrażliwy umysł potrafi dostrzec
piękno w najbliższym otoczeniu, doznać jego bezcenności dla przyjemności
spędzania czasu, czy zaspokajania potrzeb duchowych.
Gdy zbliżamy się do Łukowicy coraz groźniej wygląda czapa chmur nakrywająca
Tatry. Ten niesamowity kształt związany jest z halnym, którego podmuchy dobitnie odczuwamy, gdy wysiadamy z autobusu w Łukowicy. Mamy dzisiaj halny, ale nie jest
tak paskudny, jak oddech orkanu, który dopadł nas ostatniej wędrówki przez
pasmo Ostrej i Cichonia.
TRASA:
Łukowica (448 m n.p.m.)

Skiełek (749 m n.p.m.)

Jeżowa Woda (895 m n.p.m.)

Ostra (925 m n.p.m.)

Przełęcz pod Ostrą (812 m n.p.m.)

Cichoń (926 m n.p.m.)

Zalesie (747 m n.p.m.)
OPIS:
Łukowica nie jest mała wsią, a jednak żywego ducha w niej nie widać
dzisiejszego sobotniego poranka. Przyzwyczailiśmy się trochę do tego,
odwiedzając inne wsie podczas tegorocznej jesieni. Ludzie pozamykali się w
swoich domach i nie słychać sobotnich prac gospodarskich przy ich domach.
Epidemia wycisza życie wszędzie. Łukowica jest starą wsią rycerską,
wzmiankowaną po raz pierwszy w 1325 roku, kiedy wraz z innymi okolicznymi
wioskami stanowiły rycerską posiadłość rodu herbu Jastrzębiec. Wieś rozwijała
się jak wiele innych wiosek w harmonii z otaczającym krajobrazem, ludzie żyli
zgodnie z rytmem nadawanym przez przyrodę. Najcenniejszą pamiątką Łukowicy z
zamierzchłych czasów jest drewniany kościół św. Andrzeja, wzniesiony w latach
1673-1697 w miejscu, gdzie wcześniej stał kościół gotycki. Obecna świątynia
jest nacechowana stylem barokowym. Ostatnim razem udało się nam zobaczyć
wnętrze. Dzisiaj wejście do niej jest zamknięte. Koło tej świątyni o godzinie
8.55 rozpoczynamy wędrówkę. Za tą wiekową świątynią stoi druga, znacznie
większych rozmiarów, murowany kościół Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych, wzniesiony w
latach 1984-1995. Mijając obie świątynie wchodzimy na zbocza Skiełka.
|
Kościół św. Andrzeja w Łukowicy.
|
Podążamy asfaltową, wąską drogą dojazdową do położonych wyżej domów osiedla
Pod Skiełkiem. Po około 1,5 kilometra drogi znaki zielonego szlaku nakazują
zejście z tej drogi na prawo, gdzie bieg zaczyna leśna dróżka. Po 500 metrach
ścieżka ta wyprowadza nas na polankę. Na jej skraju stoi metalowy krzyż
upamiętniający wizytę Jana Pawła II w Starym Sączu w czerwcu 1999 roku. Mijamy
go i rozgaszczamy się na polance. Do naszej dyspozycji są tutaj ławki i
miejsce na ognisko. Polanka przeciwległym skrajem dotyka szczytu oznaczonego
betonowym trójnogiem o nazwie Skiełek (749 m n.p.m.).
|
Drzewa owocowe nad Łukowicą.
|
|
Widok na Kotlinę Sądecką.
|
|
Kto to idzie? |
Nazwa Skiełek wywodzi się od gwarowego określenia skowytu wilków, nazywanego
„skiauczeniem”. Obecnie w lasach żyje coraz więcej wilków, a mieszkańcy
beskidzkich wiosek zaczynają bać się tych drapieżników. Również na terenie
Beskidu Wyspowego zwiększyła się liczebność wilków, co potwierdzają również
leśnicy. Słyszeliśmy to niedawno od jednego z mieszkańców nieodległej stąd
wioski, że ostatniego czasu wilki podchodziły nocą do domostw, aby uczyć młode
polowania, wykorzystując w tym celu zwierzynę gospodarską, która jest dla nich
łatwym łupem. O takich wydarzeniach słyszy się w wielu miejscach. Zdarzało
się, że w wyniku takiego ataku pada nawet kilkanaście, czy więcej sztuk
zwierząt.
Pewna stara legenda mówi, że niegdyś w jesienną noc wilki przybywały na
Polanę Pośrednie w Gorcach, gdzie spotykały się ze Świętym Mikołajem. Ten,
jako ich opiekun, a jednocześnie patron pasterzy, wyznaczał im ile bydła i
owiec będzie im wolno upolować w nadchodzącym roku.
Wilków na Skiełku dzisiaj nie słyszymy, ale nie można wykluczyć ich obecności
w okolicznym lesie porastającym stoki Skiełka. Rychło i niespodziewanie
pojawia się na Skiełku jegomość wyjątkowy, taki z siwą, długą brodą, w
czerwonym płaszczu i czapie z białym pomponem na końcu. U jego boku
przywędrowała również niewiasta w śnieżnobiałym wianuszku na głowie, ubrana w
białą suknię i niebiesko-seledynową, gwiaździście lśniącą peleryną na
ramionach. To jego żona Śnieżynka. –Przybywamy tu z daleka – oznajmia, zaraz
dodając – z podbiegunowej wioski Roveniemi. Niegdyś mieszkaliśmy na górze
Korvatunturi, ale z racji jej niedostępności dla innych postanowiliśmy
przenieść się niżej. Każdego roku przed 6 grudnia opuszczamy swoją osadę.
Ruszamy w świat, aby w ten jeden dzień zdążyć odwiedzić wszystkich dobrych
ludzi na całym globie. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale można to bardzo prosto
wyjaśnić. Otóż jest to wykonalne dzięki umiejętnemu wykorzystaniu stref czasowych.
Przemieszczając się ze wschodu na zachód, czyli wciąż za Słońcem, można
podwoić czas jednego dnia. Resztę załatwia magia, w którą wystarczy uwierzyć,
aby go zobaczyć na własne oczy. Serca Świętego Mikołaja i Śnieżynki zawsze
chciały być blisko ludzi, m.in. takich, jakich ci na polanie Skiełka –
uśmiechnięci, radośni, życzliwi i dobroduszni do innych. Na ich drodze
pojawiły się przeszkody, ale bardzo pragnęli tego spotkania i udało się.
Święty Mikołaj przyniósł mnóstwo prezentów, aby z pomocą Śnieżynki obdarować
poczciwych turystów. Turyści zaś godnie ugościli znamienitych przybyszów przy
ognisku. Było fantastycznie, a ciepło dobroci było silniejsze niż chłód
wiejącego wiatru.
|
Na polanie Skiełka.
|
|
Skiełek (755 m n.p.m.).
|
|
Skiełek opustoszał.
|
Mikołajkowe spotkanie zakończyło się o godzinie 11.15. Ognisko zostało
dogaszone, polana opustoszała. Turyści ruszyli dalej grzbietem góry.
Przecinali pasy lasów, i odkryte tereny wysokogórskich osiedli.
Niespodziewanie znaki szlaku zaczęły sprowadzać ich na południową stronę
grzbietu. Droga pokryta asfaltem dynamicznie obniżała się, co mogło nawet
niepokoić, bo przecież wytraconą wysokość będzie trzeba odrobić. Weszli na
pewien czas do lasu, gdzie droga wciąż obniżała się, aż w końcu weszli na
odkryte tereny przełęczy, na której stało kilka rozrzuconych domostw przysiółka
Kramarzówka. Dotarli do miejsca, w którym krzyżują się drogi przychodzące z
grzbietów gór i dolin. Stoi przy nim duża kapliczka domkowa, pomalowana
błękitną farbą i nakryta srebrzystym dachem z niewielką wieżyczką. Było wtedy
godzina 12.20.
|
Ścieżka szlaku na Skiełku.
|
|
Osiedle Skiełek. |
|
Trawiaste przestrzenie na górskim osiedlu.
|
|
Samotne dwie brzozy.
|
|
Zejście na przełęcz w Kramarzówce.
|
|
Kapliczka w Kramarzówce u zbiegu dróg.
|
Chwilkę zatrzymali się tutaj zastanawiając się nad dalsza drogą, bo na
niektórych mapach nakreślony szlak schodzi na południowo-zachodnią stronę,
gdzie za doliną pojawia się masyw Modyni. Tymczasem strzałka na drzewie
wskazuje przeciwny kierunek. Ruszyli zatem dalej za wskazaniem znaku strzałki.
Przed nimi pokazały się w malowniczym ujęciu, pod błękitnym niebem dwa
wzniesienia Łyżka i Pępówka, odwiedzone w trakcie niedawnej, ostatnie wędrówki
po Beskidzie Wyspowy. Po 100 metrach marszu asfaltową drogą kolejna strzałka
nakazuje skręt w lewo, na ścieżynkę. Podchodzącą zbocze najpierw skrajem
pastwiska, potem sadów, a następnie wiedzie tuż przy ogrodzeniu posesji
mijając kamienną wędzarnię z drewnianą nadbudową podtrzymującą dach. Wydawać
się może, że ścieżka szlaku przechodzi przez teren prywatny. Zaraz powyżej
domu, ścieżka lekko skręca na prawo oddalając się od domu i wprowadzając
jednocześnie do lasu.
|
Łyżka i Pępówka - widok z Kramarzówki.
|
|
Wędzarnia przy szlaku.
|
|
Przy płocie. |
Leśne podejście jest ostre, dróżka kamienista, choć okiem tego nie widać, gdyż
dróżkę pokrywa spora warstwa suchych liści. Zatrzymujemy się chwilkę na
bezimiennym szczycie, aż do uspokojenia oddechu po męczącym podejściu. Za
szczytem grzbiet nieznacznie obniża się i niebawem wychodzimy na łąkę.
Naprzeciwko mamy kolejny las. Dochodzimy do niego. Wzdłuż niego biegnie
asfaltowa droga. Skręcamy na nią w prawo i rozpoczynamy kolejne podejście, na
jeszcze wyższe położenia. Po przejściu 300 metrów asfaltowa droga odchodzi w
prawo, aby łagodniejszym zakosem osiągnąć bezimienny wierzchołek. My idziemy
dalej na wprost wzdłuż ściany lasu, intensywnie pokonując nachylenie zbocza.
Wkrótce znów jesteśmy na asfaltówce. Skręcamy na niej w prawo i wnet
przechodzimy bezimienny wierzchołek. Krótkim zejście osiągamy nieszeroką
przełęcz z kilkoma domostwami przysiółka Jaworze. W tym miejscu po lewej
wspaniale prezentuje się nam Modyń. Na południu świetnie widać Tatry, które uwolniły się w znacznej mierze od zasłony chmur. Za siodłem
przełęczy wchodzimy do lasu, gdzie czeka nas ostrzejsze, ale krótkie
podejście.
|
Widok na Modyń. |
|
Tereny osiedla Jaworze.
|
|
Widokowe łąki osiedla Jaworze.
|
|
Bezimienny szczyt z bałwankiem na osiedlu Jaworze.
|
Po wejściu na grzbiet skręcamy w lewo. Idziemy teraz dłuższy czas wyrównanym grzbietem, przeważnie lasem. Na parę chwil tylko wychodzimy z lasu przechodząc
przysiółek Jeżowa Woda. Niedaleko mamy kulminację na grzbiecie o tej samej
nazwie – Jeżowa Woda (895 m n.p.m.). Za nią grzbiet wiedzie płasko. Grzbiet
porośnięty jest lasem bukowo-świerkowym. Imponująco z naszej perspektywy
wyglądają bardzo strome, miejscami wręcz urwiste zbocza północne.
|
Modyń w pełnej okazałości powyżej doliny wsi Młyńczyska.
|
|
Osiedle Jaworze. |
|
Jaworze. |
|
Tatry wyszły spod chmur.
|
|
Widok na dolinę Jastrzębika.
|
O godzinie 14.15, zaledwie 20 minut marszu od szczytu Jeżowej Wody, osiągamy
kolejną kulminację grzbietu Ostra (896 m n.p.m.). Zatrzymujemy się tutaj do
godziny 14.40. Chwilkę odpoczniemy, bowiem czeka nas teraz bardzo strome
zejście z grzbietu na Przełęcz pod Ostrą. Początkowo zejście nie zapowiada
tego co nas czeka w końcowej jego fazie, tym bardziej, że wyprowadza na polanę
z olśniewającym widokiem na dolinę rozdzielającą grzbiet Ostrej i Cichonia od
masywu Modyni. Jak na dłoni bliska wydaje się nam ta dolina. Widoczna jest
szosa schodząca do niej z przełęczy i punkt widokowy z wiatą, i niewielkim
parkingiem przy niej.
|
Jeżowa Woda (895 m n.p.m.).
|
|
|
Grzbietowa dróżka szlaku na Ostrą.
|
|
Wysokie trawy chwiejące się na wietrze.
|
|
Ostra - nie odzywam się do ciebie...
|
|
...to był tylko żart, bo lubimy Ostrą.
|
|
Ostra (925 m n.p.m.).
|
Długo nie wpatrujemy się w ten oszałamiający krajobraz, gdyż słońce jest już
blisko horyzontu, a chcielibyśmy jeszcze za dnia dotrzeć na kolejny szczyt,
znajdujący się po drugiej stronie przełęczy. I o dziwo poniżej tej polanki
znaki szlaku na drzewach zamalowane są popielatą farbą, choć nie ma innej
dróżki w dół, jak ta urwista i nieco sypka. Bardzo powoli, z największą
ostrożnością stawiamy na tym fragmencie kroki. O godzinie 14.55 przecinamy
szosę przechodzącą przez Przełęcz pod Ostrą (612 m n.p.m.), za którą wchodzimy
na boczną drogę zmierzającą w wyższe partie grzbietowe.
|
|
Polana na Przełęczą pod Ostrą z widokiem na Zbludzkie Wierchy, Jasień i
Mogielicę.
|
|
Na zbliżeniu widoczna jest wieża widokowa na szczycie Mogielicy.
|
Powolutku nabieramy znów wysokości. Mijamy jeden, potem drugi dom i niebawem
znów wkraczamy w krainę przepięknych pejzaży. Tym razem spoglądamy na
południowy wschód gdzie odchodzi długa dolina, której łożyskiem płynie potok
Jastrzębik. Po lewej ogranicza ją grzbiet, który przemierzaliśmy dzisiaj ze
Skiełkiem na końcu, zaś po prawej widzimy grzbiet odchodzący od Modyni, dość
pociągający, bo bez szlaków turystycznych, ale wyraźnie widocznymi drogami
grzbietowymi. Zarysowują się na nim kulminacje Jasieńczyka (836 m n.p.m.),
Kolończyka (807 m n.p.m.) i Spleźni (725 m n.p.m.), znajdującej się już na
wschodnim końcu tego grzbietu.
|
W stronę doliny potoku Jastrzębik. W centrum widoczny grzbiet z
kulminacjami Jasieńczyk, Kolończyk, Spleźnia.
|
|
Słońce za niedługo zajdzie za horyzont.
|
|
Podejście na Cichoń.
|
W lekkiej szarówce wkraczamy do lasu Cichonia. Podążamy ku jego kulminacji.
Dróżka szlaku nie przechodzić przez niego, a tuż pod nim stokiem od
południa. Schodzimy z dróżki by stanąć na nim. Jest na nim ławeczka z
oparciem, dwa siedziska z małych pniaczków i okrągły stoliczek z większego
pniaczka. a przed nią miejsce na ognisko. Nawet są tu przycięte drwa na
ognisko składowane między dwoma drzewami i zastrugane dzidki. Las po stronie
północnych zboczy jest trochę przetrzebiony, a więc i widoki na tą stronę są
odsłonięte. Nie znajdziemy jednak tu tabliczki szczytowej. Znajduje się ona
nieco dalej przy dróżce szlaku. Docieramy do niej w kilka minut od szczytu
Cichonia. Robimy sobie przy niej zdjęcie, po czym bez zwłoki zawracamy.
|
Ławka na szczycie Cichonia.
|
|
Cichoń. |
Przechodzimy znów pod szczytem Cichonia, a tuż za nim odbijamy w prawo, na
dróżkę wkrótce stromo sprowadzającej z grzbietu na południe. Prowadzi tą
dróżką czarny szlak, którego nie ma na wielu ze znanych nam map. Po wyjściu z
lasu dotyka nas już ostatnie krajobrazowe olśnienie, zabarwione barwną łuną
nad zachodnim horyzontem, gdzie wznosi się Kiczora Kamieniecka, Wielki Wierch
i Mogielica. Słońce jest już za horyzontem, lecz jeszcze rozświetla czerwono
krwistym blaskiem niebo i chmury nad horyzontem. Jak to pięknie wszystko
wygląda.
|
Odejście czarnego szlaku (dróżka na lewo).
|
|
Po zachodzie słońca.
|
Dzień ustępuje już czas mrokowi nocy. Nie jest późno, bo zegarki wskazują
szesnastą, gdy w dolinie kończymy wędrówkę. Dzień już jest bardzo krótki i już
odliczamy dni do przesilenia zimowego, po którym dzień zacznie odbierać
minuty, które obecnie oddaje nocy. A tymczasem wieść do nas dociera wielce
radosna, że Święty Mikołaj i jego nieoceniona Śnieżynka są ogromnie radzi i
szczęśliwi z dzisiejszego spotkania na szlaku i bardzo dziękują wszystkim
wspaniałym dzieciaczkom za gościnę. Znamy ich od dziecka, i wiemy, że
pokładają w nas nadzieję na szerzenie i podtrzymywanie dobra, które ze sobą
niesie ten mikołajkowy czas. Powiedzieli nam, abyśmy Wam przekazali Niech Wam
się szczęści w nadchodzącym roku, niech was gwiazdy prowadzą najlepszymi
dróżkami, otaczają dobrocią i szczęściem.
|
Fotografia pamiątkowa ze szlaku.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.