za nami
|
|
pozostało
|
241,9 km
|
277,1 km
|
Żegnamy się ze Zdynią. Była wyśmienitą baza wypadową przez te kilka dni. Spokojny zakątek pozwala zapomnieć o miejskim gwarze. Jadło u Zosi, jak zwykle wyśmienicie smaczne. Wiemy już, że wrócimy tu jeszcze tego roku. Przed nami ostatni dzień Wielkiej Majówki w Beskidzie Niskim.
 |
Foto na pożegnanie ze Zdynią. |
Jesteśmy już na zachodnich krańcach Beskidu Niskiego. Pokonując kolejne wzniesienia schodzimy do dolin z wioskami co raz bardziej ludnymi. Wysiedlenia dotknęły te wioski w takim samym stopniu jak te położone na wschodzie, a jednak tym łatwiej było dźwignąć się. Powrócili do nich wypędzeni Łemkowie. Może dlatego, że były one bliżej lepiej zurbanizowanych terenów, a może dlatego, że nie zostały tak bardzo zniszczone i ograbione po 1947 roku.
POGODA:
TRASA:
Hańczowa (450 m n.p.m.)

Ropki (560 m n.p.m.)

Banica (530 m n.p.m.)

Mizarne (770 m n.p.m.)

Mochnaczka Niżna (629 m n.p.m.)
OPIS:
 |
Cerkiew Opieki Matki Bożej w Hańczowej. |
Hańczowa (łem. Ганчова) do której przyjechaliśmy jest dużą wsią, gdzie występuje jedno z największych skupisk ludności Łemkowskiej, którzy wrócili tu po 1956 roku. Dawniej Hańczowa również zaliczana była do dużych wsi. W szczytowym okresie rozwoju, w 1936 roku mieszkało w niej 1189 osób. Obecnie wieś liczy nieco ponad 500 mieszkańców. Została założona w 1480 roku na prawie wołoskim przez Gładyszów. O początkowym okresie rozwoju wsi niewiele wiadomo, tak samo, jak o wybudowaniu we wsi pierwszej cerkwi, a stała ona już w XVII wieku. Istniejąca obecnie cerkiew została wzniesiona w pierwszej połowie XIX wieku na miejscu pierwotnej świątyni. Bardzo prawdopodobne, że jej fragmenty pochodzą z wcześniejszej cerkwi, niektórzy badacze oceniają, że wieża cerkwi może pochodzić z XVIII wieku.
 |
Ikonostas. |
Po akcji „Wisła” opuszczona cerkiew służyła krótki czas obrządkowi łacińskiemu, jednak nie remontowana zaczęła popadać w ruinę. W 1956 roku podjęta została decyzja o jej rozbiórce i wywiezieniu wyposażenia do składnicy ikon w Łańcucie. Cerkiew została uratowana przed rozbiórką przez kilka wysiedlonych rodzin łemkowskich, które powróciły do Hańczowej. Własnymi siłami odremontowali ją i została przekazana parafii prawosławnej. Cerkiew funkcjonuje do dzisiaj, a przeprowadzone później kolejne remonty przyczyniła się do tego, że cerkiew ta jest zaliczana do najlepiej odrestaurowanych na Łemkowszczyźnie.
Opiekujący się cerkwią ksiądz Władysław zaprosił nas do środka. Wnętrze cerkwi - ściany i stropy zdobi bogata polichromia figuralna i orientalna wykonana pod koniec XIX w. Na stropie w nawie widzimy scenę Przemienienia Pańskiego, pod wieżą Matkę Boską z Dzieciątkiem, a w przedsionku scenę wypędzenia kupców ze świątyni. Ze ścian nawy spoglądają na nas wymalowane postacie świętych: Cyryla i Metodego, Włodzimierza i Olgi oraz Heleny i Konstantyna. W prezbiterium stoi barokowy ołtarz główny, zaś w nawie dwa ołtarze boczne, z których w lewym umieszczony jest obraz ze sceną Zdjęcie z Krzyża, zaś w prawy przedstawia Opiekę Bogurodzicy. Ikonostas oddzielający prezbiterium przypuszczalnie pochodzi z XVIII wieku, zaś pozostałe zachowane wyposażenie z przełomu XVIII i XIX wieku.
 |
 |
 |
 |
Polichromia w cerkwi Opieki Matki Bożej w Hańczowej. |
Z zainteresowaniem słucha się księdza Władysława i choć nie wypędza nas, czas nam w drogę, na ostatni odcinek naszej wyprawy na GSB. O godzinie 10.15 przecinamy główną szosę wsi i kierujemy się do Ropek. Idziemy wąską asfaltówką, która łagodnie wchodzi na wzniesieni pokryte trawami. Z lewej ciągnie się w głąb pod Przełęcz Wysowską dolina Ropy. Niedaleko tej przełęczy na stokach Jaworzynki rzeka ma swoje źródliska. Za przełęczą widoczny jest rozległy masyw Magury Stebnickiej. Przed nami zaś widać już kilka domów wsi Ropki. O godzinie 10.40 dochodzimy do początku drogi utwardzonej odchodzącej w lewo od tej którą dotąd maszerowaliśmy. Skręcamy, droga na chwilkę obniża się ku dolince potoku Ropka, a właściwie ku jego terenom źródliskowym, na którym rozlewają się również duże stawki.
 |
Opuszczamy dolinę Ropy i Hańczową. |
 |
Dolina Ropy. W głębi widać Magurę Stebnicką. |
 |
W górę doliny Ropki. |
 |
Droga do wsi Ropki. |
 |
Stawki w Ropkach. |
Idąc dalej mijamy współczesne gospodarstwo agroturystyczne. Dalej za nim stoi łaciński krzyż metalowy na betonowym cokole z wyrytym 1900 rokiem i krzyżem prawosławnym. Z pewnością pamięta czasy starej, łemkowskiej wsi Ropki. Dzisiaj wieś wygląda, jakby nikt do niej nie zaglądał. Była lokowana w 1581 roku na prawie wołoskim, na świeżo wykarczowanym terenie (czyli na tzw. surowym korzeniu). Około roku 1609 wzniesiono we wsi cerkiew. W 1801 roku została zastąpiona nową pod wezwaniem Narodzenia Bogarodzicy. Stała tam, gdzie droga skręca do Huty Wysowskiej i Wysowej, aż do lat 70-tych XX wieku. Teraz stoi w skansenie w Sanoku wraz z zachowanym ikonostasem. Została tam przeniesiona, gdy chyliła się ku upadkowi.
 |
Krzyż z 1900 roku. |
W XIX wieku i w XX wieku do czasu wysiedlenia wieś liczyła około 400 mieszkańców. Jej mieszkańcy reprezentowali różne zawody i rzemiosła, co pozwalało być im niemal w każdym aspekcie samowystarczalnym. Byli we wsi krawce, tkacze, cieśle, czy też muzykanci. Działały w niej folusz, olejarnia, tartak parowy, młyn wodny i dwie kuźnie. Było to ważne ze względu na utrudniony dojazd do wsi, która oddalona była od głównych traktów około 4 kilometry. W 1853 roku mieszkańcom udało się wykupić od właściciela las zwany „Debra”, który pozwolił im na pełne korzystanie z jego dóbr. Jednak w okresie kryzysu ekonomicznego na przełomie XIX i XX wieku wielu mieszkańców musiało wyjechać za pracą do Ameryki. Dzięki zbiórce pieniędzy przeprowadzonej w 1930 roku przez przebywających w Ameryce mieszkańców Ropek wybudowano we wsi przestronną szkołę.
Po wysiedleniach w Ropkach pozostała tylko jedno polsko-łemkowskie małżeństwo. To dzięki niemu i dwóm innym rodzinom, które powróciły tu po latach przetrwała cerkiew wraz z wyposażeniem. O godzinie 11.00 docieramy do miejsca gdzie stała. Droga rozwidla się tutaj. Jedna z jej nitek odchodzi na lewo w kierunku Wysowej. Ta, która my podążamy dalej idzie na prawo, gdzie wchodzi między ciąg młodych drzew. Ta droga doprowadza nas do kolejnego rozwidlenia, przed trawiasty wzgórek. Szlak wiedzie na prawo od wzgórka. Bardziej na prawo, gdzie pod drzewem widać murowaną kapliczkę odchodzi polna droga do dolinki wciskającej się między wzniesienia Zielonej Lipki i Siwejki.
 |
Droga wchodzi pomiędzy ciągi młodych drzew. |
 |
Droga boczna do dolinki wciskającej się między wzniesienia Zielonej Lipki i Siwejki. |
Wkrótce idziemy drogą przylegającą do ściany lasu, która niebawem wchodzi do lasu, a następnie wyprowadza na szutrową drogę. Droga ta przechodzi przez przełęcz między zalesionymi wzniesieniami, do doliny rzeki Biała. O godzinie 12.20 wchodzimy na szosą do położonej na południu wsi Izby. Chwilkę idziemy ta szosą w przeciwnym kierunku, na północ, po czym odbijamy w lewo na dróżkę przeprowadzającą przez gęsty młodnik. Za młodnikiem mamy rzekę o szerokim, kamienistym korycie. Dzisiaj rzeka Biała leniwie płynie wąską strugą, ale po opadach przybiera znacznie większe rozmiary, a jej wartki nurt rozlewa się szeroko dokonując zniszczeń brzegów i porywając to co na nich stoi. To ona zniszczyła stojące niegdyś potężne betonowe mosty z czasów austro-węgierskich.
 |
Pod lasem. Widok na ostatnią polanę przed wejściem do lasu. |
 |
Zejście do doliny Białej. |
Przekraczamy rzekę Biała, za którą zaczynamy podchodzić nieduże wzniesienie - wpierw łąką pełną storczyków, potem krótko lasem, następnie przechodzimy przez polanę. O godzinie 12.40 znajdujemy się na grzbiecie. Przebiega przez niego wąska asfaltowa droga. Przechodzimy na drugą stronę drogi i troszkę dalej, na widokowych łąkach zatrzymujemy się. Robimy sobie kilkunastominutową przerwę.
 |
Biała. |
 |
Widok na dolnę Białej. |
 |
Kukułka szerokolistna (Dactylorhiza majalis).. |
Schodzimy dalej łąkami z których rozpościerają się niezwykle malownicze pejzaże. Przed nami rozległa dolina ze wsią Banica. Płynie przez nią Banicki Potok. O godzinie 13.20 przecinamy szosę wsi, chwilkę potem przechodzimy mostem nad Banickim Potokiem. Przechodzimy wśród domostw, na rozciągające się za nimi pastwiska. Szlak prowadzi nas wkrótce polną drogą osłonięta drzewami i krzewami. Na południowym wschodzie ponad zielonymi połaciami, wykropkowanymi żółtymi mniszkami lekarskimi, widać imponujący garb Lackowej (997 m n.p.m.), najwyższego polskiego wzniesienia w Beskidzie Niskim.
 |
Zejście do Banicy. |
 |
Przed nami dolina Banickiego Potoku. |
 |
We wsi Banica. |
 |
Droga między łąkami należącymi do wsi Banica. |
Dróżką łagodnie podchodzimy kolejny wał górski, oddalając się od zabudowań Banicy. Nieco na południe od nich widać wyłaniającą się z doliny cerkiewną wieżę. To kamienna, otynkowana świątynia greckokatolicka pw. św. Łukasza Ewangelisty w Izbach, pełniąca obecnie funkcję rzymskokatolickiego kościoła filialnego pod tym samym wezwaniem. W miarę nabierania wysokości ukazują się nam szersze widoki. Uwidacznia się ciąg dalszy pasma granicznego za wyrazistą Przełęczą Pułaskiego, za która wznosi się Ostry Wierch (938 m n.p.m.) - drugi co do wysokości szczyt w polskiej części Beskidu Niskiego, leżący w tzw. Hańczowskich Górach Rusztowych.
 |
Widok na Lackową. |
 |
Cerkiew św. Łukasza Ewangelisty w Izbach. |
Trzeba nam się jednak pożegnać z malowniczością doliny. Szlak wprowadza nas do iglastego lasu, potem na polankę, szczelnie otoczoną drzewami. Podchodzimy w kierunku szczytu grzbietu ścieżką, na którą drzewa rzucają swój cień. Słońce przesuwa się już na zachodni horyzont. Przechodzimy grzbiet przez płytką przełęcz pomiędzy dwoma jego kulminacjami i zmierzamy dalej ku końcowi tej wędrówki. Znów zaczynają przeważać otwarte przestrzenie, aplikujące cudowne panoramy łagodności. Uświadamiamy sobie z żalem, że to już zachodni krańce Beskidu Niskiego. W dali widzimy Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m.) zwieńczoną wysokim masztem antenowym – to jest już Beskid Sądecki. Na lewo zaś mamy inne zalesione wzniesienia tego pasma m.in. Huzary (864 m n.p.m.), gdzie poprowadzi nas dalej czerwony szlak, ale już nie dzisiaj.
 |
Przed polanką. |
 |
Przed nami widoczne są już wzniesienia Beskidu Sądeckiego. |
 |
Jaworzyna Krynicka. |
 |
To już pożegnanie z Beskidedm Niskim. |
 |
Ostatni pagórek Beskidu Niskiego. |
 |
Zejście do Mochnaczki Niżnej. |
 |
Cerkiew św. Michała Archanioła w Mochnaczce. |
Wiemy, że to już pożegnanie z Beskidem Niskim, z pasmem niezwyczajnym, niepowtarzalnym w swoich plenerach oraz klimatach. Czemuż nam się żegnać trzeba z jego pięknem? Widać już cerkiew stojąca w dolinie nad potokiem. Jeszcze może nie ostatnią na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego, bo jeszcze przed nami Krynica, a Łemkowszczyzna ciągnie się jeszcze kawałek dalej na zachód. Schodzimy do wsi Mochnaczka Niżna. Godzina 15.35. Jesteśmy przy potoku Fataloszka (Fatałowski Potok), który kilkadziesiąt metrów dalej, za główną szosą niknie w wodach Mochnaczki. Dzisiaj przechodzimy tylko Fataloszkę, a przez Mochnaczkę, która rozdziela Beskid Niski i Beskid Sądecki - przeprawimy się następnym razem.
 |
Na pamiątkę Wielkiej Majówki. |
Grupa „Zanim znów wyruszysz w góry”, jak sympatycznie ją nazywacie, po pięciu dniach dotarła do celu Wielkiej Majówki. Ktoś rzuca jeszcze hasło, że przecież jest jeszcze jeden, kolejny dzień, niedziela - żal rozstawać się. Siły są, organizmy nastrojone po tych kilku dniach do wędrówki. Będzie głupio jutro wstać i nie założyć plecaka, i nie wyruszyć znów w góry. Żal się rozstawać z górami i z grupą ludzi, którzy współtworzą tak świetny, zgrany i wesoły krąg osób. Mamy nadzieję, że powiedzielibyście o niej tak jak my: dobrze że ją mamy! Dziękujemy, że możemy razem współtworzyć coś pięknego i harmonijnego, co nie zawsze jest proste przy pięćdziesiątce dusz, a nierzadko i większej ilości. Po każdej takiej wyprawie pozostaje przezwyciężyć tęsknotę. Czas mija, a kolejna wyprawa wcale nie jest tak odległa, jak to się wydaje. Znów wyruszymy w góry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz