Ilekroć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie krajobrazy, dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata.
JP II, Les Combes, Przemówienie na Anioł Pański 11.07.1999 r.
|
sobota, 20 października 2018
MSP TW-03, etap 1: Rabska Góra
niedziela, 14 października 2018
Złota jesień w Bieszczadach (3) - opad liści
Bieszczady, Korona Bieszczadów, Krzemieniec, Trójstyk, Wielka Rawka, Wyżniański Wierch
Brak komentarzy
Bieszczady i jesień dopełniają się wzajemnie pięknem. Zdobią się ze wzajemnością - Bieszczady nadają jesieni niepowtarzalną rzeźbę kształtów, zaś jesień barwi Bieszczady paletą barw niespotykaną w innych porach roku. To tandem wyjątkowy, lecz jego kulminacja nie trwa długo. Trafiliśmy na sam szczyt tego spektaklu. Niebawem ta kolorowa jesień będzie odchodzić, ale góry pozostaną i będą czekać kolejnego przyjścia jesieni.
sobota, 13 października 2018
Wieczór poezji Harasymowicza
Jaki magnes jest w tych połoninach, który przyciąga nas tak silnie do nich? Magia połoniny, dzikość terenów, opustoszałość? Wyrazistą cechą Bieszczadów są połoniny, które zaczynają się tam, gdzie las się kończy. Muraw nie oddziela od lasów pas kosodrzewiny. Te góry wyróżniające się od innych kształtem i przyrodą budzą natchnienie, przywołują wyniosłe uczucia ku pięknu. Nie od razu tak tu było. Bieszczady niegdyś ludne, wręcz przeludnione postrzegane były inaczej, a może raczej omijane.
Złota jesień w Bieszczadach (2) - barwy jesieni na połoninach
Bieszczady, Bukowe Berdo, Halicz, Kopa Bukowska, Korona Bieszczadów, Muczne, Wołosate
Brak komentarzy
Płoną góry, płoną lasy w Bieszczadach. Porażają wzrok czerwieniami i brązami, ognistym pomarańczem i jaskrawą żółcią. Tylko świerki i jodły opierają się szaleństwu barw utrzymując zieleń. Wiele razy widzieliśmy jesienną grę kolorów, ale ta na którą trafiliśmy obecnie w Bieszczadach nie ma sobie równych. Przebija wszelkie inne spotkania ze złotą jesienią, jakich mieliśmy szczęście doświadczać. Bieszczadzkie lasy są niezwykle kolorowe, a aura niespodziewanie ciepła. Czego nam tu brakuje? Chyba tylko krótkich spodenek, bo nikt nie spodziewał się, że będzie aż tak ciepło. Prognozy mówiły o słońcu, ale też o ochłodzeniu. Płoną góry, płoną lasy, a słońce podgrzewa powietrze. Emocje narastają, bo dzisiaj ruszamy w najwyższe partie polskich Bieszczadów.
piątek, 12 października 2018
Złota jesień w Bieszczadach (1) - na wielki pożar gór
Bieszczady, Korona Bieszczadów, Kruhly Wierch, Magura Stuposiańska, Połonina Caryńska
Brak komentarzy
Czeka nas kolejna wędrówka wśród traw połonin, totalnej przestrzeni i wolności. Wyruszamy na nią w czas, kiedy przyroda przygotowuje jeden z najpiękniejszych spektakli. To pora, która na połoninach i w bieszczadzkich lasach nie ma sobie równych, kiedy przyroda zaczyna czynić cuda. Bieszczadzkie lasy zaczynają płonąć feerią barw jesieni. Ciemnej zieleni drzew iglastych zaczynają towarzyszyć wszelkie możliwe kolory żółci i czerwieni. Na stokach Bieszczadów panuje wówczas istna orgia kolorów, obok której nikt obojętnie nie przechodzi. Lasy składające się głównie z buków, jaworów i olszyn, mienią się niezliczoną ilością kolorów. Liście barwią się w odcieniach żółci, czerwieni, pomarańczy i zieleni. Z zachwytu można popaść w zapomnienie. Dni co prawda są już wtedy zdecydowanie krótsze niż latem, ale jeszcze są na tyle długie, aby odbyć spokojną wędrówkę przez krainę barw, przez Bieszczady ozłocone jesienią. Wyruszamy „na wielki pożar gór, na wielką jesień...”
niedziela, 7 października 2018
Podbabiogórska jesień
Tak naprawdę myśleliśmy o czymś innym. Chcieliśmy zaproponować coś innego na pierwszą niedzielę października. Jakiś szlak, którego dotąd nie robiliśmy... No tak, są takie. Wiele osób pytało, czy będziemy robić Halę Krupową w tym roku. – Nie będziemy. – Jakże to tak? – A puchar? Jakoś dziwnie się czujemy, gdy odbieramy trofeum za to, że uprawiamy turystykę. Przecież, nie to pociąga nas podczas chodzenia w góry, przecież bez pucharu też byśmy chodzili i nie potrzebna jest nam do tego jakakolwiek dodatkowa motywacja w postaci nagrody, żebyśmy robili dalej to co bardzo lubimy robić. Jest jednak inny aspekt i zdaje się istotny w naszej działalności. Coś proponujemy, wychodząc z ofertą wspólnego wyjazdu na wycieczkę, opracowujemy jej program i strategię realizacji, określamy warunki udziału, współtworzymy później zespół, który chce wspólnie realizować ten program. Wielkość tego zespołu jest potwierdzeniem akceptacji tego, co robimy. Wpływ ma na to oczywiście tematyka wycieczek, sposób ich realizowania, jakie miałoby to wszystko znaczenie, gdyby ci, którzy w nich chcą uczestniczyć nie akceptowaliby siebie nawzajem, nie cieszyli się swoim towarzystwem, nie obdarzali życzliwością i sympatią. Akceptacja, życzliwość i sympatia są najważniejsze, odzwierciedlają dobry zespół ludzi odpowiedzialnych za siebie. Wszystko wtedy (włącznie z tematyką wyjazdu) schodzi na drugi plan, a na pierwszą pozycję wychodzi człowiek, który chce uczestniczyć w wycieczce - jedzie na nią, nawet jeśli jej program jest dokładnie taki sam, jak poprzedniego razu. Chce spotkać się i pobyć w towarzystwie innych, powspominać przemierzone szlaki, czy po prostu odetchnąć i zabawić się. Odebrana nagroda pod Schroniskiem PTTK na Hali Krupowej dla najliczniejszej grupy uczestniczącej w zlocie turystycznym potwierdza właściwie obrany kierunek, wedle słów, które kiedyś od kogoś usłyszeliśmy – „róbcie swoje”.