W końcu udało się nam wybrać na wspólną wycieczkę z grupą seniorów, z Koła PTTK Emerytów i Rencistów. Uprawialiśmy turystykę z różnymi grupami, ale z tą po raz pierwszy... dopiero teraz, bo wcześniej nie mogliśmy zsynchronizować z nimi terminów naszych wojaży. Jednak jak to mówią: lepiej późno, niż wcale.
Nad Morskie Oko (Waldemar Ciszewski)
Znowu w sobotę, wielką chętkę miałem,
Pójść nad Morskie Oko z hutniczym oddziałem.
Jechaliśmy do Palenicy bez chwili postoju,
A tam z parkowiska ruszamy „do boju”.
Wszyscy na asfalcie nabrali ochoty,
Mija pół godziny już są Wodogrzmoty…
I stojąc na mostu każdy się zachwyca,
Kaskadami wody w Grzmotach Mickiewicza.
Nie szliśmy za drogą lecz poszliśmy skrótem,
Asfaltem niech jadą turyści z autem…
Chodzenie po głazach nieco nam doskwiera,
Lecz jest znacznie bliżej iść Drogą Balzera.
Idziemy spacerkiem nikt czasu nie liczy,
Mija pół godziny już przy Włosienicy!
„Kiedy jestem w górach czuję Boga dotyk
A góry działają na mnie jak narkotyk…”
Takie słowa rzekła pewna starsza Pani -
Która wędrowała ze swymi wnukami.
Tuż za Włosienicą wszyscy zobaczymy,
Pierwszy w tym sezonie groźny oddech zimy,
Napadało śniegu jest więc bardzo ślisko,
Tak niestety będzie pod Morskie schronisko…
Wszyscy „twardo” idą i się nie poddają,
Więc kiedy upadną to szybko powstają.
I po trzech godzinach drogi przyjacielu,
Jest już Morskie Oko! Jesteśmy u celu…
Nasze Morskie Oko czy Wy o tym wiecie?
Uznane zostało - teraz w internecie -
Najpiękniejszy stawem z europejskich nacji,
Oczywiście tylko w górskiej destynacji!
Czy też o tym wiecie: że z górskim przekazem,
Łączy się z Bałtykiem tajnym korytarzem!
Obszedłem staw wkoło szczyty podziwiałem,
Chętnych pójść pod Rysy dwóch gości spotkałem.
Nieco zbyt ambitna w tych warunkach trasa!
Po tych śliskich turniach stado kozic hasa…
Do Czarnego Stawu powoli doszliśmy,
Potem z problemami (bez kijków) zeszliśmy!
A potem w schronisku piwko wypiliśmy,
I w powrotną trasę szybko ruszyliśmy.
Wracamy więc trasą Wodogrzmoty blisko,
Za piętnaście minut jest fajne schronisko.
Leży trochę w dole tak gdzieś ze trzy skoki,
Najstarsze schronisko w dolinie Roztoki.
Wyjazd z Palenicy nieco spóźniliśmy,
Więc późno wieczorem w Krakowie byliśmy…
Uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski
sobota, 18 października 2014
Bukowiński Wierch (Waldemar Ciszewski)
Bukowina Osiedle, Bukowiński Wierch, Łysa Góra, Pasmo Podhalańskie, Podhale, Żeleźnica
Brak komentarzy
|
Jak w każdą sobotę, dziewczyny, chłopaki, Ruszamy w polskie góry, by zdobywać szlaki. W Pasmo Podhalańskie dzisiaj więc jedziemy, I Wierch Bukowiński z marszu zdobędziemy. Autobus jest duży, z kierowcą Grzegorzem, My przy tym kierowcy bezpiecznie się czuć możem… A Pan Marek Szala gość nie byle jaki – To na dwóch fotelach rozłożył plecaki! I choć tak po pańsku gość ten się rozpiera, To jednak nikomu miejsca nie zabiera. Po niedługiej jeździe, gdzieś blisko Podwika, Szlak w barwie niebieskiej do celu pomyka. Szlak dziś jest „lajtowy”, małe przewyższenie, Za cztery godziny będzie zakończenie. Dwie godziny marszu, a w planie ognisko, Trochę więc przyspieszmy bo do celu blisko! Ten Wierch Bukowiński, to szczyt byle jaki… Cztery drzewa „na krzyż” i dokoła krzaki! I gdyby nie fakt, że się do Diademu liczy – Nikt by się nie fatygował dla takiej zdobyczy. Potem na polanę! Ognisko już płonie. Kiełbasy na kijach, trzeba ująć w dłonie. Jedną upieczemy, drugą przypalimy, Po podlaniu trunkiem, nawet to strawimy… Długo nie potrwało takie zabawienie. Bo nasz pan przewodnik wydał polecenie: „Pogasić ogniska! Koniec tej zabawy! Wszyscy się kierujcie w kierunku Sieniawy.” Lecz Pieniążkowice są dziś celem bliższym. Autobus już czeka na miejscu powyższym. Teraz skorzystamy ze szlaku Papieża, No i pojedziemy w kierunku Ludźmierza. Wszyscy się spieszymy i nikt nie nawala, Bo w Ludźmierzu czeka Gaździna Podhala! Zwiedzamy tam kościół oraz z tyłu „dróżki”, I koniec wycieczki ! Bo już bolą nóżki… 18 październik 2014 r., uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski. |
Bukowiński Wierch [fot. Dariusz Opalski]. |
Sanktuarium w Ludźmierzu
Najstarszą wsią na całym Podhalu jest Ludźmierz, leżący na starym szlaku handlowym łączącym Kraków i Węgry. Pierwsze domostwa wzniesiono tutaj pośród trzęsawisk nad Czarnym Dunajcem, między ujściem potoków Lepietnicy i Rogoźnika. Obecnie w wyniku pogłębiania przepływających potoków większość tych torfowisk zanikła.
Bukowiński Wierch
Naprzeciw Tatr za Kotliną Orawsko-Nowotarską wznosi się niewielkie Pasmo Podhalańskie. Wieńczy ono od północy Podhale, region o szczególnej kulturze ze znaną na całym świecie etnografią, powszechnie rozpoznawalną poprzez tradycyjny strój, muzykę, czy też gwarę. Odszukać w niej można wpływy madziarskie, słowackie, rumuńskie, bałkańskie i innych krain karpackich.
sobota, 11 października 2014
Z Leluchowa na Kraczonik
W Leluchowie – miła zaczyna się koniec świata;
Tam anioł traci głowę, z brzozami się brata.
(Leluchów - Stare Dobre Małżeństwo)
Zatem tam na końcu świata zaczynamy tą wędrówkę. Już nie wiemy która to z kolei w tym roku - było ich tak wiele, że nie nadążamy podzielić się ich wspomnieniem, bo ledwie kończy się jedna, a już zaczyna się następna. We własnym domu staliśmy się chyba gośćmi. Nawet plecaki przestaliśmy rozpakowywać po powrocie do domu, poprzestając na małej przepierce i wymianie prowiantu. Czekają sobie na podłodze oparte o szafkę, a nim zgubią zapach wiatru z ostatniej wędrówki wnet przychodzi taki dzień jak dziś.
Zdobywamy Kraczonika (wg Waldemara Ciszewskiego)
Dziś 11 października i jak z planu wynika, Jedziemy w Góry Leluchowskie – zdobyć Kraczonika! Pogoda o poranku nieco się zachwiała, Grupa na miejscu zbiórki gęstą mgłę zastała. Lista obecności jest u przodownika, Dobrze nam znanego Janeczka Ślazika. Po zliczeniu wszystkich, wyszło – trzech brakuje, Tym to od wycieczki, bardziej sen smakuje… Nareszcie ruszamy. Postój w Łososinie, Każdy z siku i kawą… w kwadrans się uwinie. Już dziewiąta rano; jesteśmy u celu, Na przejściu granicznym jest handlarzy wielu. Czym tu nie handlują? Znicze i wiązanki… „Kupcie parasolkę!” – wołają Cyganki. Są małe autka, lalki dla dziewczyny, A w co drugim domu, swojskie „potrawiny”… Pierwszym naszym celem – cerkiew w Leluchowie, O której historii proboszcz nam opowie. Żyli tam do wojny Łemki rodowici, Dziś są katolicy, a byli unici. Parafia jest mała, proboszcz nam obwieści, Że wiernych jest tylko: dwieście i trzydzieści. Zwiedzanie cerkiewki trwa godzinę „z hakiem”, Potem wyruszamy za niebieskim szlakiem. Od początku w górę, duże przewyższenie, Więc grupę dopada niewielkie zmęczenie. Ale wszyscy idą i się nie poddają, Po drodze widoki sobie oglądają… Jedni rwią podgrzybka, a drudzy rydzyka, I już coraz bliżej jest do Kraczonika. Nikt nam się nie zgubił, wszyscy się sprężyli, I po dwóch godzinach Kraczonik zdobyli! Jeszcze niezbyt zdrowa, więc się w mękach wiła, Lecz szczyt też zdobyła! Dzielna Radomiła… Na szczycie pojedli oraz popiliśmy, Ciekawe historie sobie „sprzedaliśmy”. (Płakał cały oddział i cała rodzinka, Bo Gienkowi Halo, wypadła „jedynka”!) Teraz będzie zejście, czas z zegara znika, By po dwóch godzinach dojść do Powroźnika. Tu kolejna cerkiew, murem wkoło spięta – Lecz nie oglądniemy, no bo jest zamknięta… Lepiej więc zrobili, Ci co w sklepie byli, I piwko z gorzałką dla zdrowia wypili… A teraz przed nami droga do Krakowa, Niech każdy w pamięci, wycieczkę zachowa. Dzień ten był udany, myśmy w górach byli. Wieczorem piłkarze, Niemców rozłożyli! Uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski |
niedziela, 5 października 2014
60. Zlot Turystów Górskich - Hala Krupowa
Beskid Żywiecki, Czyrniec, Hala Krupowa, Jasna Góra, Polica, Sidzina, zlot turystyczny, Złota Grapa
3 komentarze
Dzielimy się górami z innymi wędrowcami. Są one naszym wspólnym dobrem, napawającym pięknem i dającym regenerującą siłę ducha na codzienność życia. Samotność na górskim szlaku uspokaja i wewnętrznie wycisza. Człowiek jednak nie jest stworzeniem desygnowanym do samotności. W końcu niezależnie od wszystkich posiadanych zmysłów, został obdarzony również mową. Wędrując dłuższy czas samotnie szczególnie cenimy sobie spotkanie na szlaku z drugim człowiekiem. Wówczas nawet krótkie pozdrowienie dodaje nam pewności i otuchy, że nie jesteśmy sami w tym co lubimy robić, że są ludzie nas rozumiejący i nie próbują dociekać, czy zadawać pytań: co ja tutaj robię, po co idę dalej, czym są w ogóle dla mnie góry. Turystyczny zlot jednoczy nas wokół tej samej pasji wędrowania i zdobywania szczytów górskich. Na ten rok przypadł jubileuszowy 60. Zlot Turystów Górskich, odbywający się rokrocznie pod Schroniskiem PTTK na Hali Krupowej.