To był świetny pomysł zrobić sobie nocleg w Morskim Oku. Ponad pół roku temu nie było szans na rezerwację łóżka. Czas pandemii spowodował jednak to, że wcześniejsze rezerwacje zwolniły się i mogliśmy zaklepać sobie nocleg w przededniu wyjazdu. Wstaliśmy dość wcześnie, jak tylko zaczęło świtać. Po szybkim śniadaniu zostało tylko buty założyć i jeszcze przed piątą godziną ruszyć w drogę.
TRASA:
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410 m n.p.m.)
Czarny Staw Pod Rysami (1583 m n.p.m.)
Rysy (2499 m n.p.m.)
Chata pod Rysmi (2250 m n.p.m.)
Nad Žabím potokom (1620 m n.p.m.)
Rázcestie nad Popradským plesom (1500 m n.p.m.)
Popradské Pleso, zastavka (1246 m n.p.m.)
OPIS:
Na zewnątrz panuje jeszcze półmrok, księżyc jeszcze nie wyblakł, ale niebo robi się już błękitne. Puściuteńko jest wokół. Tylko kilka pojedynczych osób wyszło ze schroniska. Schronisko PTTK nad Morskim Okiem. Składa się z dwóch obiektów: tzw. starego schroniska pochodzącego z XIX wieku i nowego schroniska, wybudowanego w 1908 roku przez Towarzystwo Tatrzańskie. Jest ono jednym z najpopularniejszych obiektów noclegowych w całych Tatrach. Tych kilkoro ludzi jednak nie kwapi się do wędrówki, lecz obserwuje z tarasu jak z mroku wyłania się rozległe lustro jeziora i jak zaczynają się w nim przeglądać strzeliste granie, które go otaczają. Miejsce to nie potrzebuje rekomendacji. W sezonie wakacyjnym codziennie odwiedza go po kilka tysięcy osób.
Sławie tego jeziora nie zadaje kłamu rzeczywistość. Kto miał sposobność poznać Morskie Oko, gdy ono słońcem całe oświecone przemawia do duszy człowieka dźwiękami poezyi, czy gdy się mieni wód swoich tęczowemi barwami, czy odzwierciedla w sobie niebotyczne skały, czy gdy się uśmiecha wiosenną zielenią brzegów swoich, a mrozi widokiem śniegów w turniach okolicznych, czy gdy się obłoki o uwieszone nad niem urwiska roztrącają, zawsze wrażenie tu schwycone, przenieść zdoła umysł ludzki w świat marzeń.
(Walery Eljasz Radzikowski)
|
O świcie przed Schroniskiem PTTK nad Morskim Okiem. |
|
Morskie Oko. |
Morskie Oko ma 34,5 ha powierzchni i 50,8 m głębokości. Jego obwód wynosi 2613 m. Dawni górale ponoć wierzyli, że istnieje podziemne połączenie stawu z morzem, z czego miałaby się wziąć nazwa Morskie Oko. Kiedyś Morskie Oko nazywane było Rybim Jeziorem lub Rybim Stawem, bowiem jest jedynym stawem w polskich Tatrach z naturalnie występującymi pstrągami potokowymi. Wcześniej górale używali w jego odniesieniu nazwy Biały Staw (nazwa taka odnotowana została w 1650 roku). Wypływa z niego Rybi Potok.
Po drugiej stronie Morskiego Oka wyrastają Mięguszowieckie Szczyty, potężne, granitowe kolosy, przeglądając się w lustrze Morskiego Oka. Począwszy od lewej mamy kolejno: Mięguszowiecki Szczyt Czarny (2410 m n.p.m.), Mięguszowiecki Szczyt Pośredni (2393 m n.p.m.) Mięguszowiecki Szczyt Wielki (2438 m n.p.m.) i Cubrynę (2376 m n.p.m.). Po prawej stronie od nich widoczna jest efektowna, choć niewielka spiczasta turnia Mnich (2070 m n.p.m.).
Schodzimy po schodkach z polodowcowej moreny nad taflę Morskiego Oka. Tutaj szlak rozwidla się. Obie drogi prowadzą kamienną ścieżką wzdłuż linii brzegowej Morskiego Oka, jedna lewą, druga prawą stroną, by spotkać się po drugiej stronie jeziora. Ścieżki nieznacznie różnią się długością. Żadna z nich nie nastręcza trudności. Ta idąca na prawo pod Mięguszowieckimi Szczytami jest nieco dłuższa (o około 100 metrów). Ścieżki spotykają się na węźle szlaków pod Czarnym Stawem, który leży skryty na progu górującym ponad tym miejscem. Na węźle tym meldujemy się o godzinie 5.20. Wciąż nie widać nikogo kto by podążał naszymi śladami.
|
Czarnostawiański Potok. |
|
Czarnostawiańska Siklawa. |
|
Morskie Oko. |
|
Podejście na morenę Czarnego Stawu pod Rysami. |
Szlak wiedzie dalej kamiennymi zakosami pokonując stromiznę progu zbudowanego z ogładzonych skał polodowcowych. Podejście do Czarnego Stawu pod Rysami nie jest długie. Im więcej mamy przejść tego odcinka za sobą tym wydaje się nam krótszy, tym krótszy wydaje się być czas jego pokonania. Podczas tego podejścia z lewej strony dostrzegamy Czarnostawiański Potok, tworzący w dwóch miejscach ładne kaskady wodospadu o nazwie Czarnostawiańska Siklawa. Druga część tego podejścia jest bardziej stroma. Wprowadza nas na szczyt skalnego progu, za którym rozlany jest Czarny Staw pod Rysami. Osiągamy go o godzinie 5.50. Turyści podważający dalej robią tu zwykle odpoczynek. Tym razem nie robimy go. Zmęczenia jeszcze nie czujemy, może gdybyśmy szli od samego początku, czyli od Palenicy Białczańskiej, to byśmy musieli tutaj na chwilkę przysiąść. Nocleg w schronisku dał nam nie tylko komfort czasowy, ale również świeżość organizmu.
Obszar, w którym znajdujemy się zionie dzikością. Lustro Czarnego Stawu pod Rysami położone jest 188 metrów wyżej od Morskiego Oka. Jezioro wypełnia głęboki kocioł polodowcowy. Najbardziej efektowną ścianą wznoszącą się ponad nim to ściana Kazalnicy Mięguszowieckiej. Czarny Staw pod Rysami zajmuje powierzchnię około 20 ha. Jego głębokość maksymalna to 76,4 m, co daje mu drugie miejsce pod tym kątem w Tatrach i czwarte w Polsce. W miesiącach letnich temperatura wody Czarnego Stawu pod Rysami waha się w granicach 7–11,5 °C. Nazwa „Czarny Staw” pochodzi od ciemnego, prawie granatowego zabarwienia lustra jeziora, co wiąże się z cieniem rzucanym przez otaczające go skalne ściany, a także z występowaniem w jego wodach sinicy Pleurocapsa polonica.
|
Czarny Staw pod Rysami. |
|
Roślinność nad Czarnym Stawem pod Rysami. |
|
Miłosna górska (Adenostyles alliariae) |
|
Starzec gajowy (Senecio nemorensis L.). |
|
Obejście Czernego Stawu pod Rysami. |
|
Czarny Staw pod Rysami. |
Obchodzimy Czarny Staw od północy, następnie od wschodu. Chodnik ułożony z kamieni przeprowadza nas przez murawy i złomy niedużych usypisk ścielących się pod zboczami Niżnich Rysów (słow. Malé Rysy, Nižné Rysy; 2430 m n.p.m.). Szczyty grani lśnią już od uderzeń promieni słońca, a tylko szczyty, bowiem całe otoczenie kotła pokryte jest chłodnym cieniem. Z lewej mijamy płat śniegu zleżały pod ścianą opadającą spod Buli. Jeszcze tydzień temu był to jeden płat, dzisiaj widzimy, że rozdzielił się na dwie części, między którymi spływa ciek wody. W tym momencie rozpoczynamy już bezpośrednie i intensywne podejście na Rysy. Z prawej prezentuje się nam pięknie 500-metrowa ściana Kazalnicy Mięguszowieckiej (2159 m n.p.m.) ze słynnymi drogami wspinaczkowymi, zaliczanymi do najtrudniejszych w Tatrach.
|
Zaczynamy oddalać się od lustra Czarnego Stawu pod Rysami. |
|
Płaty śniegu pod Bulą. |
|
Ściana Kazalnicy Mięguszowieckiej. |
|
Fragment po litej skale. |
|
Po stopniach do przewężenia żlebu.
U góry na grani widoczny Żabi Koń i fragment Wołowa |
Podchodzimy zbocze po kamiennych stopniach, przechodząc urwistymi upłazkami. Zbocze jest bardzo strome, a skalne stopnie w wielu miejscach poobsuwane. Wchodzimy w przewężenie Długiego Piargu, wypełnionego kruchym materiałem skalnym. Trzeba się liczyć, że nawet teraz w sierpniu możemy tu i w kilku innych miejscach podejścia napotkać zlodowaciały śnieg, utrudniający przejście. Po przecięciu Długiego Piargu idziemy w górę szerokiego koryta żlebu. Zakosikami nabieramy wysokości, a lustra Czarnego Stawu pod Rysami i znajdującego się dalej Morskiego Oka robią się mniejsze, co raz mniejsze. Jest przy szlaku charakterystyczna wanta, z której turyści często robią sobie zdjęcie z efektownym widokiem na te stawy. A wprost przed nami wznosi się grań z Rysami.
|
Spojrzenie z przewężenia żlebu na Czarny Staw pod Rysami. |
|
Charakterystyczna wanta widoczna z Długiego Piargu. |
|
Na Długim Piargu. |
W końcu szlak kieruje nas w stronę charakterystycznej Buli. Przecinamy piargi i o godzinie 7.40 wchodzimy na rozległy taras Buli pod Rysami. Szlak jednak nie prowadzi na szczyt Buli, mający wysokość 2054 m n.p.m., lecz odchodzi na prawo i zostawia ją w tyle. Piarżysto-trawiasty taras Buli obrywa się od strony północno-zachodniej ścianą o wysokości 300 metrów, opadającą ku Czarnemu Stawowi pod Rysami, a pod którą nie tak dawno podchodziliśmy strome zbocze. Wypłaszczony taras Buli to dogodne miejsce do odpoczynku przed dalszą wspinaczką i tradycyjnie turyści zatrzymują się. Mamy stąd ekscytujące widoki, choć nieco hermetyczne m.in. na Mięguszowiecki Szczyt Wielki wyłaniający się zza Kazalnicy i Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. Nie odpoczywamy długo, bo miejsce jest jeszcze silnie zacienione i chłodne. Nie chce się nam ubierać niczego cieplejszego, bo podczas wspinaczki robi się gorąco od wysiłku, a więc i tak musielibyśmy to ściągnąć. O godzinie 8.00 ruszamy dalej.
|
Przecięcie Długiego Piargu. |
|
|
Omieg górski (Doronicum austriacum Jacq.). |
|
Widok na Żleb pod Rysami zwany rysą. |
|
Chodnik przez Długi Piarg w stronę Buli. |
|
Kawałek Orlej Perci widoczny przez Marchwiczną Przełęcz
(m.in. Granaty, Orla Baszta i szczyt Wielkiej Buczynowej Turni). |
|
Dolina Rybiego Potoku widoczna z wypłaszczenia Buli. |
Od Buli znaki szlaku kierują nas dalej w stronę grani. Stopniowo skaliste zbocze zwiększa nachylenie. Pierwszy uskok i pierwszy łańcuch. Po chwili szlak zaczyna kierować nas na prawo i chwilkę idziemy w poprzek opadającego zbocza do skalnej grzędy. Pokonujemy uskok, na którym wspiera nas łańcuch, a od niego płaskim przejściem przemieszczamy się pod niekończący się ciąg łańcuchów. Łańcuchy te będą już nam towarzyszyć niemal do samego szczytu. Są one zamontowane prawie na całej długości grzędy. Wspierają szlak na długości około 300 metrów.
Poruszamy się spokojnie i powoli w górę. Poruszamy się w tempie, które nie powoduje zadyszki. Kontrolujemy każdy krok, czy chwyt. Chwilami zbliżamy się do charakterystycznej rysy, która ciągnie się po prawej strony grzędy i w rzeczywistości jest niebezpiecznym żlebem. Z daleka zupełnie inaczej to wygląda. Wspinamy się do grani po litych skałach, cały czas korzystając z długich ciągów łańcuchów. Tam gdzie nie ma łańcuchów, granit daje dość pewne chwyty. Skaliste zbocze jest bardzo strome, a za plecami towarzyszy nam spora ekspozycja. Jeśli skała jest sucha, tak jak dzisiaj, to technicznie szlak ten nie jest trudny do pokonania, zakładając oczywiście, że nie jesteś początkującym turystą w Tatrach. Jednak bez względu na obycie, czy umiejętności, w sytuacji oblodzenia, czy śniegu, szlak ten staje się diametralnie trudniejszy nawet dla najbardziej obytych. W każdych warunkach wymaga pełnej i bezwzględnej koncentracji oraz zachowania ostrożności, szczególnie podczas mijania z innymi turystami. Gro wypadków zdarza się tutaj podczas mijania się, podobnie jak ten wczorajszy, który zakończył się tragicznie. Wybierając się na ten popularny szlak trzeba mieć na uwadze to, że jest często zatłoczony. Trudno się oczywiście temu dziwić - wszak Rysy to szczyt najwyższy w naszym kraju.
|
Pierwszy łańcuch. |
|
Stopniowo robi się co raz bardziej stromo. |
|
|
Na uskoku. |
|
Widok na Żabiego Konia i Wołowy Grzbiet. |
|
Trzeba podciągnąć się na łańcuchu. |
|
Trawers w stronę Żlebu pod Rysami. |
|
|
Skośne płyty. |
|
Widok w górę na grzędę. |
|
W górę wzdłuż żlebu. |
|
Widoki coraz szersze. |
|
Znów silnie nachylone skały. |
|
|
|
Łańcuch z lewej, łańcuch z prawej. |
|
Żleb zwany rysą. |
|
Przed niewielką, płaską skałą. |
|
|
Chwilka dla wyrównania oddechu. |
|
Nad żlebem. |
|
Krótki trawers grzędy w stronę żlebu. |
|
Przy żlebie. |
|
Niżnie Rysy (z prawej). |
|
Na wygładzony skałach łańcuch przydaje się szczególnie. |
|
Spojrzenie w górę na wierzchołki Rysów. |
|
Krótki grzebień skał na grzędzie. |
W miarę zdobywania wysokości rosną nam widoki. Jednakże najwspanialszy rozpoczyna się po osiągnięciu grani, na którą dostajemy się o godzinie 9.40. Wtedy ukazuje się nam wspaniały widok na Tatry Słowackie. Z kolei w czeluści pod nami uwidacznia się nam Zmarzły Staw leżący w Dolinie Ciężkiej. Teraz czeka nas najbardziej eksponowany fragment drogi. Ubezpieczony w łańcuch szlak wpierw prowadzi po wschodniej stronie grani, po czym wracamy na grań. Idziemy kawałek granią, a następnie schodzimy niżej na Przełączkę pod Rysami (2469 m n.p.m.). To właśnie z tej przełączki na stronę polską opada żleb zwany rysą. Natomiast na słowacką stronę mamy stąd niemałą przepaść nad otchłanią Doliny Ciężkiej. Za przełączką przechodzimy na lewą stronę grani, gdzie wspinamy się dalej już wprost na polski wierzchołek Rysów. Przechodząc dalej wąskimi przejściami po głazach płytach, okrążamy szczyt od północnej, a następnie zachodniej strony. Ten ostatni odcinek jest krótki, ale wciąż silnie eksponowany. W ten sposób o godzinie 10.00 wchodzimy na północno-wschodni wierzchołek Rysów (2499 m n.p.m.).
|
Piękny widok na Czarny Staw pod Rysami i Morskie Oko. |
|
|
Omieg kozłowiec (Doronicum clusii (All.) Tausch). |
|
Tutaj trochę ostrzej. |
|
Stawy są już bardzo daleko pod nami.
Widać już dalsze granie po Orlą Perć, Świnicę, a nawet wzniesienia Tatr Zachodnich. |
|
Grzęda robi się węższa. |
|
Wejście na eksponowaną grań. |
|
Przejście wzdłuż grani. |
|
Nad Przełączką pod Rysami. |
|
Coś w rodzaju rynny. |
|
Wąski taras graniowy. |
|
Z tarasu dalej w górę. |
|
|
Wspinaczka tuż pod wierzchołkiem. |
|
|
Ścieżka okrążająca szczyt od północy. |
|
|
Końcowe obejście wierzchołka. |
Szczyt osiągamy po 5 godzinnym podejściu, bardzo spokojnym, wolnym i uważnym. Tabliczka szlakowa przy Schroniskiem PTTK nad Morskim Okiem podaje czas wejścia 4 godziny i 15 minut (bez uwzględnienia odpoczynków). Jednakże żadnym dyshonorem nie byłoby przejście w dłuższym czasie, jeśli nakreślają taki czas względy bezpieczeństwa. Góry są bowiem dla ludzi cierpliwych. Niecierpliwi nie powinni się w ogóle wybierać szczególnie na tego typu szlak jak ten, ze względu na konieczność częstych mijanek na szlaku. No i pozostaje jeszcze jednak bardzo ważna sprawa – zejście. Wbrew pozorom trzeba się liczyć z tym, że może zająć więcej czasu niż wejście. Może sprawiać więcej trudności i zazwyczaj tak jest, bo ekspozycję mamy przed sobą, bo skaliste zbocze wydaje się być bardziej strome, bo trudniej nam się jest poruszać w dół niż w górę. To naturalne i trzeba te sprawy wkalkulować zanim wejdziemy na szczyt. W przypadku Rysów jest oczywiście druga możliwość zejścia, łatwiejszego i bezpieczniejszego. Przy dobrym pomyślunku powrót do kraju nie jest problemem. Wzdłuż Tatr Słowackich regularnie kursuje kolej tzw. „elektriczka”, a ze Starego Smokowca można złapać połączenie autobusowe do Zakopanego, czy nawet bezpośrednie do Krakowa, np. takie, które od jutra się pojawia i na które mamy już zakupione bilety.
No ale wróćmy na wierzchołek góry. Rysy imponują dużą wysokością względną, wznosząc się ponad 1100 metrów nad powierzchnię Morskiego Oka. Leżą w głównej grani Tatr, przez którą przebiega polsko-słowacka granica państwowa. Rysy posiadają trzy wierzchołki. Ten na którym stoimy stanowi najwyższy punkt Polski, ale nie jest najwyższym szczytem góry. Najwyższy wierzchołek Rysów (środkowy) znajduje się w całości na terytorium Słowacji i liczy sobie 2503 m n.p.m. wysokości. Leży tuż, tuż w sąsiedztwie naszego wierzchołka po stronie północno-wschodniej i jest odwiedzany przez turystów tak samo licznie, mimo, że nie prowadzi na niego oficjalny szlak turystyczny. Najniższy, południowo-wschodni wierzchołek Rysów ma 2473 m n.p.m.
Pierwotnie nazwą Rysy określano pożłobione zbocza bocznej grani odchodzącej na północ od Rysów ze szczytami Niżnich Rysów, Żabiego Szczytu Wyżniego i Żabiego Mnicha. Ta wymyślona przez górali nazwa była używana w tym odniesieniu jeszcze na początku XIX wieku. Turyści po stronie polskiej zaczęli później nazwą tą zaczęto określać skały otaczające kocioł Czarnego Stawu, a niedługo po nich taternicy zawęzili ją do najwyższego wierzchołka tej grani i tak zostało już.
Dzisiejsze nasze wejście na Rysy ma specjalne okoliczności. Dnia 13 czerwca 2015 roku rozpoczęliśmy realizację projektu Tatrzańskie Dwutysięczniki. Założyliśmy wówczas, że projekt ten rozłożymy na 3 lata. W pierwszym roku założyliśmy, że zdobędziemy minimum 20 punktów szczytowych i udało się z nadwyżką (razem 25 zdobytych szczytów). W roku kolejnym mieliśmy zdobyć kolejne 15 punktów szczytowych, do wcześniej założonych 20-tu i też udało się. Mieliśmy 5 szczytów nadwyżki z poprzedniego roku, zdobyliśmy do tego kolejne 11 szczytów, czyli razem po dwóch latach mieliśmy 36 szczytów (czyli mieliśmy nadwyżkę jednego szczytu). W następnym roku 2017 mieliśmy zdobyć pozostałe szczyty, ale nie udało się. Zdążyliśmy zdobyć 13 następnych szczytów, ale pozostało jeszcze 6. Zapewne dlatego, że nawarstwiły się inne ciekawe pomysły przedsięwzięć, a czasu niestety nie da się rozciągnąć. Należymy jednak do grona osób, dla których zdobywanie gór nie jest wymuszone zdobywaniem odznak turystycznych, choć takie towarzyszą nam podczas górskich wędrówek. Zdobywamy odznaki, ale nie opuszczamy projektów, które nie są nimi honorowane. Tak więc nic nas nie popędzało do działań przybliżających nas do złotej odznaki Tatrzańskie Dwutysięczniki. I tak mijały kolejne lata: 2018 (2 kolejne zdobyte szczyty), 2019 (2 kolejne zdobyte szczyty) i w końcu nadszedł 2020 rok, w którym zdobywamy 2 ostatnie do kolekcji punkty szczytowe). Dzień dzisiejszy na Rysach kończy nasze przedsięwzięcie Tatrzańskie Dwutysięczniki. Ktoś, kto śledzi naszego bloga może powiedzieć, że przecież Rysy już mieliśmy zdobyte wcześniej i to nawet nie jeden raz od 2015 roku. Tak to prawda, mieliśmy Rysy na koncie, ale nie wliczaliśmy ich sobie do puli zdobytych szczytów w ramach przedsięwzięcia Tatrzańskie Dwutysięczniki, ponieważ miał on być tą najwyżej położoną wisienką na torcie. Powiedzieliśmy sobie, że każdą turę zdobywanych szczytów kończyć będziemy na najwyższym w danej grupie szczytów dostępnych za szlaków turystycznych. I trzymając się tego pierwszą turę kończyliśmy na Sławkowskim Wierchu w dniu 1 sierpnia 2015 roku. Sławkowski jest trzecim pod względem wysokości tatrzańskim szczytem dostępnym ze szlaku turystycznego. Uroczysty koniec drugiej tury zdobywanych szczytów nastąpił w dniu 27 sierpnia 2016 roku na Krywaniu, bo Krywań jest drugim z kolei w rankingu najwyższych szczytów, na które prowadzą szlaki turystyczne. Zaś dzisiaj, 13 sierpnia 2020 roku, ostatnią pulę szczytów kończymy na Rysach i to bardzo uroczyście.
|
To była naprawdę uroczysta chwila.
Trudno powiedzieć, czy to bardziej była samba, czy rumba. |
|
Rysy AD 2020. |
Na szampana przyjdzie oczywiście czas po zejściu. Na wysokich szczytach radość świętowania można wyrazić na wiele sposobów. Oglądając zdjęcia można pomyśleć, że może to była radosna samba, a może bardziej zmysłowa rumba odtańczona na szczycie. Znawców tańca chyba nie było, a wierzchołek góry nie jest zbyt obszerny, aby zaprezentować pełne pląsy. Opisujemy to oczywiście bardzo żartobliwie. Teraz na poważnie chcielibyśmy podziękować wszystkim którzy nam kibicowali, a przede wszystkim tym, którzy tego dnia znaleźli się z nami na szczycie, a było ich wielu. Bardzo Wam dziękujemy, że choć tego się nie spodziewaliście, to jednak swoją obecnością na Rysach uświetniliście nasze oficjalne zakończenie przedsięwzięcia pn. Tatrzańskie Dwutysięczniki. Życzymy Wam wielu radości z tego co robicie, niech nie opuszcza Was nigdy. Czerpcie największe przyjemności z uprawiania turystyki i cieszcie się każdą chwilą, bo życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.
Najlepszym turystą jest nie ten, który przemierza najtrudniejsze szlaki,
ale ten, kto potrafi z turystyki czerpać największą przyjemność.
(DMSz)
Taki motto towarzyszy naszej fascynacji górami i szeroko pojęta turystyką, nawet wtedy, gdy czasem ociera się o przedsięwzięcia wyczynowe.
Na Rysach dzisiaj czas upływa nie tylko wyjątkowo miło, a niestety szczególnie szybko – zbliża się południe. Moglibyśmy jeszcze tu zostać, ale innym trzeba miejsca ustąpić. Kolejni zdobywcy napływają z jednej i drugiej strony granicy. Każdy wynosi tutaj swoją własną radość, a potem ją znosi z powrotem w doliny, wraz z satysfakcją i zapewne pewną formą spełnienia. Czasami pamięć takich chwil pomaga znieść czasy trudniejsze, przetrwać życiowe dołki, a nierzadko dodaje siły i przekonania, że sprostam i pokonam wszelkie trudności, a nawet dosięgnę gwiazd.
|
Widok na północny zachód (Dolina Rybiego Potoku). |
|
Widok na zachód (Mięguszowieckie Szczyty). |
|
Widok na północ (Żabia Grań). |
|
Widok na północny wschód. |
|
Widok na wschód (Dolina Ciężka). |
|
Zbliżenie na Dolinę Litworową. |
Czas nam schodzić ze szczytu. Wspominaliśmy już o tym, lecz przypomnimy, bo to nie błaha informacja. Na szczyt Rysów można wejść zarówno od strony polskiej, jak też od strony słowackiej. Wejście od strony polskiej jest zdecydowanie trudniejsze, choć wyposażone w licznie zainstalowane ułatwienia. Od strony słowackiej szlak jest znacznie łatwiejszy do pokonania, zarówno pod względem technicznym, jak też dystansu i deniwelacji. Dlatego do zejścia zawsze rekomendowana jest droga po stronie słowackiej.
Realizujemy zaplanowane zejście na stronę słowacką. Ścieżka zejścia z wierzchołka w tą stronę nie jest jednolita. Kruche zbocze rozchodzone jest na pewnej szerokości, ale nie stwarza większych problemów. Trzeba tylko uważać na jego kruchość i miał skalny na którym można się uślizgnąć. Przed sobą widzimy Dolinę Żabią Mięguszowiecką z Żabimi Stawami Mięguszowieckim. Jeszcze ponad urwistym spadkiem zbocza pokrytym skąpymi upłazkami skręcamy w lewo. Idziemy w kierunku wypiętrzenia zbocza opadającego od wierzchołka Rysów w stronę Doliny Żabiej Mięguszowieckiej. Wdrapujemy się na to wypiętrzenie bez większych trudności, choć trzeba nieco pomóc sobie rękoma. Dalej mamy już prawie cały czas chodnik ułożony z kamieni.
|
|
Zejście z Rysów na słowacką stronę. |
|
Przed nami wypiętrzenie. |
|
Dolina Żabia Mięguszowiecka. |
|
Mała Wysoka (słow. Východná Vysoká; 2429 m n.p.m.) |
|
Gerlach (słow. Gerlachovský štít; 2655 m n.p.m.) - widoczny z tyłu za Gankiem. |
|
Ganek, Wielki Ganek (słow. Veľký Ganek; 2465 m n.p.m.) z Galerią Gankowa. Za nim Gerlach. |
|
Kołowy Szczyt (słow. Kolový štít; 2419 m n.p.m.). |
|
Lodowy Szczyt (słow. Ľadový štít; 2628 m n.p.m.);
wierzchołek po prawej w tym samym masywie to Lodowa Kopa (słow. Ľadová kopa,; 2602 m n.p.m.). |
Schodzimy na przełęcz Waga (słow. Váha; 2336 m n.p.m.), za którą wznosi się Ciężki Szczyt (słow. Ťažký štít; 2510 m n.p.m.), jeden z wierzchołków znajdujących się w masywie Wysokiej (słow. Vysoká, 2559 m n.p.m.). Na północno-wschodnią stronę zbocze spod przełęczy urwiście opada do Doliny Ciężkiej, jednej z najbardziej charakterystycznych polodowcowych dolin wiszących w Tatrach Wysokich. Spojrzenie w tą dolinę jest bardzo emocjonujące i pewnie zaskakuje informacja, że dawniej przez Dolinę Ciężką i przełęcz Waga chodzono na Rysy. Mało tego, stamtąd wiodła wtedy główna trasa na Rysy od polskiej strony. Tam też nad północnym brzegiem Ciężkiego Stawu w starej kolebie pasterskiej (nie jedna tam taka stała), biwakowali m.in. ks. Józef Stolarczyk, Tytus Chałubiński, Leopold Świerz oraz Adam Asnyk, który biwak w tej kolebie upamiętnił elegią Noc pod Wysoką:
Wieczór się zbliżał, a nad naszą głową
Wciąż wyrastały prostopadłe ściany,
I wciąż się zdawał oddalać na nowo
Wierzchołek w słońca promieniach kąpany:
Więc trzeba było myśleć o noclegu,
Zanim nas zdradne ciemności zaskoczą
Na skał urwanych przepaścistym brzegu.
(Adam Asnyk, Noc pod Wysoką, fragm.)
|
Zejście na przełęcz Waga. |
Z przełęczy kierujemy się na południowy zachód do Kotlinki pod Wagą (słow. Dolinka pod Váhou), gdzie znajduje się najwyżej położone w Tatrach schronisko – Schronisko pod Rysami (słow. Chata pod Rysmi). Wstępujemy do niego o godzinie 12.45 pochlipać jakiejś dobrej, słowackiej polivki. W środku nie ma dużo ludzi, co pozwala nam szybko uwinąć się z jedzeniem i o godzinie 13.15 opuszczamy gościnne progi schroniska. Schodzimy dalej w dół, żegnając się z Wolnym Królestwem Rysów. Niebawem dochodzimy do progu 80-metrowej wysokości, którym Kotlinka pod Wagą opada na niższe piętro Żabiej Doliny Mięguszowieckiej. Nad progiem skręcamy w prawo i idziemy blisko wzdłuż jego krawędzi. Po około 100 metrach przejścia dochodzimy do odcinka ubezpieczonego łańcuchami i wspieranego metalowymi kładkami oraz krótkimi drabinkami. Tutaj ruch turystyczny rozdziela się na dwie nitki, z których jedna przeznaczona jest dla schodzących, a druga dla wychodzących. Ułatwienia te wspierają przejście po uskoku i skośnie nachylonych płytach i poprawiają bezpieczeństwo szczególnie podczas oblodzenia szlaku.
|
Kotlinka pod Wagą i Schronisko pod Rysami. |
|
|
Żegnamy Wolne Królestwo Rysów. |
|
Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki (słow. Veľké Žabie pleso Mengusovské; 1919 m n.p.m.) |
Dalej zakosami miałkiej ścieżki schodzimy niżej do doliny, a następnie południowo-wschodnim jej obrzeżem, chodnikiem ułożonym z głazów zmierzamy do kolejnego uskoku doliny. Z prawej mijamy rozlane stawy. Najbliżej naszego szlaku mamy Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki (słow. Veľké Žabie pleso Mengusovské; 1919 m n.p.m.) z niewielką skalną wysepką, której kształt kojarzy się niektórym z żabą. Około godziny 14.15 mamy ostatnią okazję, aby obejrzeć się na wierzchołki Rysów. Potem szerokimi zakosami schodzimy niżej do Doliny Mięguszowieckiej (słow. Mengusovská dolina), wypełnionej głównie kosodrzewiną, w której skrywa się Mięguszowiecki Potok (słow. Hincov potok), powstały z połączenia Hińczowego Potoku z Żabim Potokiem Mięguszowieckim. W dolnej części doliny, na wysokości około 1300 m łączy się on z potokiem Krupa wypływającym z Popradzkiego Stawu, dając początek rzece Poprad.
|
|
Ostatnie spojrzenie na szczyt Rysów. |
Przemykamy przez Dolinę Mięguszowiecką dość szybko, potem asfaltem na stację „Popradské Pleso”. O godzinie 16.51 odjeżdżamy stamtąd do Górnego Smokowca, gdzie zostajemy na noc. Był to dobry dzień na zdobycie Rysów. Trafiliśmy tego dnia niespodziewanie na brak tłumów turystów, co niebagatelnie ułatwia bezpieczne poruszanie się po szlaku. Pewna, wspaniała aura i uśmiechnięci, a zarazem bardzo rozważni ludzie na szlaku – och, jak dobrze byłoby to kiedyś znów powtórzyć. Nieprawdaż? Co Ty na to?
Gratulacje przede wszystkim za całokształt, czyli zrealizowanie celu i za relację.
OdpowiedzUsuńGratulacje,są Państwo wielką inspiracją.
OdpowiedzUsuń