W minionych lata robiliśmy różne projekty, które
stały się zwyczajnością (żeby nie powiedzieć rutyną), a które wcześniej były
nowymi wyzwaniem. Słowacki Raj i Spiska Nowa Wieś były cały ten czas w naszych
głowach, ale tęsknić do nich raczej nie mieliśmy kiedy. Myślenie o nowych
horyzontach przysłaniały przeszłość. Nieustanna ciekawość, chęć rozwijania się
i odkrywanie nowych dróg do nowych zakątków Europy przystopowały nasze powroty
do miejsc znanych już i lubianych. Czujemy progres osiągany w ostatnich
latach, zaś doświadczenie pozwala nam bez wahania iść jeszcze dalej. Jednak
chcemy wracać w miejsca takie jak te, pełne pięknych wspomnień,
wspaniałych przygód i cudnej atmosfery wędrownego bractwa, bo był czas na
pokonywanie szlaków, ale też na spacer i towarzyskie posiady w klimatycznej
Nowej Spiskiej Wsi. Były to cudne chwile. Gdyby zebrać je razem wyjdzie łącznie 17
fantastycznie spędzonych dni.
poniedziałek, 11 listopada 2024
Gdzie zbój zwany Doboszem ukrywał swe skarby...
Gdzie zbój zwany Doboszem ukrywał swe skarby...
Opołonek, czyli być tam, gdzie normalnie nie powinniśmy być
Bieszczady, Czysty Wierch, Opołonek, Piniaszkowy, Sianki, Skała Dobosza, Wierszek, Źródła Sanu
Brak komentarzy
W listopadzie 1918 roku, Polska pojawiła się z powrotem na mapach politycznych Europy po 123 latach nieobecności. Po wybuchu pierwszej wojny światowej stanęły naprzeciw siebie mocarstwa, dotąd solidarnie przeciwstawiające się dążeniom niepodległościowym Polski. Polacy stanęli przed dylematem, po której stronie konfliktu opowiedzieć się. Dostrzegali to, że wojna pomiędzy zaborcami może otworzyć im drogę do niepodległości, aczkolwiek działania wojenne były bratobójcze dla Polaków zmobilizowanych do różnych armii. Przełom nastąpił dopiero w listopadzie 1916 roku, kiedy cesarze Niemiec i Austrii proklamowali odrodzenie państwa polskiego na ziemiach odebranych Rosji. Kilka miesięcy później, gdy w Rosji obalono carat, nowe rosyjskie władze również uznały prawo Polaków do samostanowienia. Wkrótce znalazło to również poparcie Francji i Wielkiej Brytanii, które były sprzymierzone z Rosją porozumieniem Ententy. Wkrótce też sprawa polska zyskała poparcie Stanów Zjednoczonych Ameryki. Polacy musieli jednak dalej czekać na urzeczywistnienie się niepodległość, aż do rozpadu Austro-Węgier i zakończenia wojny na zachodzie Europy, ale nie tylko - musiał nastąpić niecodzienny zbieg okoliczności. Wojnę musiały przegrać wszystkie strony konfliktu i tak też się stało. Austro-Węgry rozpadły się, choć wcześniej pokonały Rosję, przegrywając wraz z Niemcami wojnę na zachodzie Europy. W tym niezwykłym zbiegu okoliczności wojnę przegrali wszyscy zaborcy Polski. Wówczas Polacy przystąpili do rozbrajania okupantów i tworzenia swoich niezależnych instytucji państwowych. Wtedy też do Warszawy przyjechał Józef Piłsudski więziony dotąd przez Niemców. Tam 11 listopada 1918 roku, Rada Regencyjna powierzyła mu pełnię władzy cywilnej i wojskowej nadając tytuł Naczelnika Państwa.
Tamte dzieje Polski wprowadzają nas do wędrówki po nieznanych bieszczadzkich zakątkach. Dzisiaj również mamy 11 listopada. Polacy wracają tego dnia pamięcią do 1918 roku, kiedy rozpoczął się nowy etap w historii Polski. Polska osiągnęła go nie tylko za sprawą Piłsudskiego, czy innych znanych powszechnie postaci takich jak Dmowski, Paderewski, Daszyński, ale przede za sprawą pokoleń Polaków żyjących pod zaborami, którzy przekazywali kolejnym pokoleniom Polaków przywiązanie do języka i kultury narodowej. Gdyby tego nie było polskość zaniknęłaby zupełnie. Celebrujemy tamten dzień w różny sposób, okazując ducha patriotyzmu, jedności narodowej i narodowej dumy. Organizowane są defilady i marsze, na cmentarzach zapalane są znicze dla uczczenia pamięci poległych w walce o niepodległość, odbywają się różne koncerty i widowiska artystyczne o tematyce patriotycznej i związane z historią Polski.
My w ten dzień udajemy się na wędrówkę, ale zupełnie niecodzienną, bo jej celem jest najbardziej wysunięty na południe punkt współczesnej Polski, ale nie tylko. Udajcie się wraz z nami do zakątka, w którym rzadko staje ludzka stopa.
sobota, 9 listopada 2024
A czy znasz ty, bracie młody
A czy znasz ty, bracie młody
…i opowiadał, gdzie leżą, i jak wyglądają wszystkie ziemie Rzeczypospolitej
Niegdyś Łopiennik słynął z ładnej panoramy, bo jego zbocza nie były tak silnie zalesione jak obecnie, a nawet stanowiły tereny pasterskie, o czym nie każdy wie. Dla tych widoków był odwiedzany. Pojawili się na nim m.in. Seweryn Goszczyński, Wincenty Pol, czy Aleksander Fredro, który przybył tu po raz pierwszy na początku XIX, wspominając o tym później w swoich pamiętnikach…
W Baligrodzie wypoczęliśmy koniom. Tam granica świata. Za Baligrodem wjeżdża się jak w czarne gardło. Droga i rzeka jest to jedno i toż samo, a od rzeki z jednej i z drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smereków. Cisna leży w obszerniejszej nieco kotlinie. Folwark, cerkiew, karczma, dalej młynek i tartak ożywiają tę górską wioskę więcej niż wiele innych. Przyjazd nasz wszakże nie w dobrą chwilę miał miejsce. Zanosiło się na słotę. Z gór czarnych kurzyło się wkoło — na co tam zwykli mawiać, że niedźwiedzie piwo warzą. Szczyty gór były całkiem zakryte, nie mogliśmy więc podziwiać pierwszą osobliwość — Łupiennik. Ta góra podług miejscowego podania ma mieć dwadzieścia cztery kondygnacje, a z wierzchołka widać Lwów!
Aleksander Fredro trzykrotnie odwiedzał te tereny, jeszcze jako młody człowiek. Mieszkał tu jego ojciec, hrabia Jacek Fredro, który pod koniec XVIII wieku odziedziczył osadę Cisna, a następnie wykorzystując tutejszą rudę żelaza i tanią siłę roboczą założył w 1810 roku, w pobliskim Majdanie, niewielką hutę i hamernię żelaza tzw. fryszerkę, produkującą narzędzia rolnicze, garnki i piece. Było to coś nowego, na tle typowej dla bieszczadzkich wsi galicyjskich gospodarki rolniczej i hodowlanej. Przez wieś przechodził ponadto szlak kupiecki na Węgry. Stały w niej kościół, folwark, młyn, karczma i domy kmieci.
Udajemy się dzisiaj po raz kolejny w naszym życiu na Łopiennik i do głowy znów przychodzą myśli o Cisnej i Fredrach. To pierwsze co nam się nasuwa, gdy pomyślimy o tej górze i tablicy z wyrytym urywkiem dzienników wspomnień…