za nami
|
|
pozostało
|
327,4 km
|
191,6 km
|
Nieco okrężną drogą dojeżdżamy do Krościenka nad Dunajcem. W dolinie Kamienicy droga nie została jeszcze naprawiona po zerwaniu podczas lipcowej ulewy, kiedy kończyliśmy poprzednią wyprawę Głównego Szlaku Beskidzkiego. Objazd wydłużył nam wtedy drogę powrotną, tak jak dzisiaj drogę ponownego przyjazdu do Krościenka nad Dunajcem. Na dzisiaj zapowiadana jest dobra, słoneczna pogoda, aczkolwiek poranne chmury skrywają szczyty otaczające dolinę Dunajca. Delikatny chłodek dotyka odkrytych ramion, ale jest bezwietrznie. Zaraz będzie cieplutko, gdy tylko ruszymy w drogę na kolejną wyprawę, tym razem w Gorce. Chcemy pokonać całą długość ich grzbietu, niosąc na swoim grzbiecie niezbędny do tego ekwipunek. Zabieramy wszystko to co niezbędne, bo na czas tej trzydniowej wędrówkę zostajemy w górach. Może to dla niektórych zaskoczenie, ale plecaki nasze ważą tylko troszkę więcej niż normalnie podczas jednodniowych przejść, bo cóż do nich trzeba było więcej zabrać: zapasową bieliznę, skarpety, środki do higieny osobistej, dodatkową koszulkę lub dwie, lekkie pantofle do chodzenia w schronisku i to chyba tyle.
POGODA:
TRASA:
Krościenko nad Dunajcem (420 m n.p.m.)

Marszałek (828 m n.p.m.)

Jaworzyna (1050 m n.p.m.)

Średni Groń (1225 m n.p.m.)

Lubań (1225 m n.p.m.)

Runek (1005 m n.p.m.)

Kotelnica (946 m n.p.m.)

Stacja Turystyczna „Studzionki”
OPIS:
O godzinie 10.00 łapiemy czerwony szlak na ulicy Jana III Sobieskiego, w miejscu, gdzie odchodzi na zachód ulicą Kościuszki. Szlak wprowadził na podczas ostatniej wędrówki na drugą stronę rzeki przez żelbetowy most nad Dunajcem. Właściwie są to dwa bliźniacze mosty, które łączą z resztą kraju pobliską Szczawnicę i znajdujące się dalej wioski położone w dolinie Grajcarka. Pierwszy z tych mostów wybudowany został w okresie międzywojennym i o mało co nie został zniszczony w lipcu 1934 roku przez powódź stulecia, która zniosła starszy drewniany most wprost na nowy. W latach 2009-2011 przeprowadzono generalny remont mostu oraz dobudowano obok niego drugi bliźniaczy, zwiększając przepustowość przeprawy przez Dunajec.
Oddalamy się od Dunajca, będącego naturalną granicę między Beskidem Sądeckim i Gorcami. Idziemy wzdłuż uregulowanego koryta potoku Krośnica. Z lewej widzimy starszą część dawnego królewskiego miasta. Od samego początku swego istnienia Krościenko było ważnym ośrodkiem. Przez lata przebiegał tędy słynny szlak handlowy Via Regia, przemierzany przez orszaki królewskie i karawany kupców. Tędy też podążać miały tatarskie czambuły w pogoni za księżną krakowską Kunegundą, założycielką Zakonu Klarysek w niedalekim Starym Sączu i świętą kościoła katolickiego znaną jako święta Kinga. Święta Kinga schroniła się wówczas w zamku pienińskim. Mając na względzie tamte wydarzenia obwołano świętą Kingę patronką Pienin i Krościenka.
 |
Przygotowanie do drogi. |
 |
Przed kościołem Dobrego Pasterza w Krościenku nad Dunajcem. |
 |
Dolina Dunajca i Krościenko. |
Czerwony szlak odchodzi z ulicy Kościuszki na ulicę Lubań, która zaczyna wspinać się na masyw. Podziwiamy ostatnie piękne widoki na Krościenko i strzelistą świątynię pw. Dobrego Pasterza z grobem Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela znanego Ruchu Światło i Życie. Wspinając się przecinamy nieduży sosnowy las. Na jednym ze skrajnych drzew umieszczono tabliczkę z fragmentem poematu. Powyżej niej widzimy figurkę przedstawiającą „białego pielgrzyma”, autora słów:
Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków...
Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd.
(Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski)
 |
Nieduży sosnowy las. |
 |
Widok w stronę Błyszcza. |
 |
Widok na Krościenko nad Dunajcem. |

Idziemy dalej do góry. Wraz z wysokością rzednieje zabudowa na stoku. Wkrótce zostawiamy za sobą ostatnie domy Krościenka. Asfaltowa droga przeistacza się w polną łączącą kolejne grzbietowe polany oddzielone partiami lasu. Zostały już ostatnie opary obłoków – chmury rozeszły się, okolica okazuje swoją malowniczość. Z jednej strony Pieniny, dalej fragmentarycznie widać Tatry, z drugie lesiste wzniesienia Beskidu Sądeckiego, poniżej szklista powierzchnia Dunajca, jest nieruchoma, jakby rzeka w ogóle nie płynęła. Na trawach jest jeszcze poranna rosa. Trawy są zieloniutkie, jak wiosną, ale to przecież schyłek lata. Kto wie? Być może ta wycieczka to pożegnanie lata.
Odpoczywamy na ławkach pod „grzybkiem”. Takie postawili tutaj niedawno przy szlaku - punkty postojowe w miejscach, z których rozpościerają się rewelacyjne panoramy. Z takich miejsc człowiekowi nie chce się iść dalej. Dobrze, że są tu ławeczki. Nie musimy się spieszyć, czy zbytnio pilnować czasu - autobus nie odjedzie nam. To zaleta w przypadku takiej formy wędrówki. Pół godziny dalej mamy kolejnego „grzybka” z ławkami. Jest sielsko.
 |
Droga szlaku wiedzie przez łąki. |
 |
Na południowym zachodzie. |
 |
Przed grzybkiem. |
 |
Widok na Pieniny Właściwe. |
 |
Dolina Krośnicy, a dalej Pieniny. |
 |
Spojrzenie na wierzchołek Lubania. |
Maszerujemy dalej w górę przez rozległe zielone łąki, lecz coraz częściej dróżka nasza chowa się w leśnych zagajnikach i w lasach. Przebarwienia liści nie kryją już tego, że nadchodzi kolorowa jesień. Pająk rozpiął przędną nić nad dróżką - oj, nie zauważyliśmy jej i zerwaliśmy mu ją. On sam zeskoczył na dróżkę, pośpiesznie zbiega ku zaroślom. To popularny krzyżak ogrodowy (
Araneus diadematus) z charakterystycznymi plamami ułożonymi na wzór krzyża. Wbrew nazwie nie jest to gatunek preferujący ogrody. Spotkać go można niemal wszędzie. Jest mieszkańcem lasów, parków, terenów nadwodnych i wielu inny miejsc. Nasz zaniepokojony krzyżak schował się w przydrożnych roślinach. Jest groźnym drapieżnikiem w świecie stawonogów. Dorosłe, duże osobniki mają bardzo silne szczękoczułki, którymi potrafią przegryźć się nawet przez ludzką skórę i ukąsić. Ich jad najczęściej nie jest groźny i swym działaniem przypomina użądlenie przez osę. Jad ten woli jednak wykorzystywać do uśmiercania owadów, które są jego pokarmem. Dla człowieka jest zatem sprzymierzeńcem zmniejszającym populację latający insektów.
 |
Widokowy grzbiet tuż przed szczytem Marszałka. |
 |
Z prawej widać Błyszcz (945 m n.p.m.). |
 |
Kolejny grzybek. |
 |
Przed nami szczyt Marszałka. |
 |
Krzyżak ogrodowy (Araneus diadematus). |
Przed godziną dwunastą docieramy na pierwszą kulminację Pasma Lubania, na Marszałka (828 m n.p.m.). Droga szlaku przechodzi tuż obok zalesionego wierzchołka, za którym mamy wiatkę i kolejny odpoczynek. Za Marszałkiem szlak wprowadza w połacie leśnych zarośli, a potem regularny las. Po pewnym czasie krótkim odcinkiem forsowniejszego podejścia osiągamy jeden z dwóch szczytów Lubania, ten wyższy wznoszący się na wysokość 1225 m n.p.m., zwany Średnim Groniem. Średni Groń nie tak dawno jeszcze porośnięty był lasem, teraz w znacznej części pozbawiony jest lasu i oferuje niezłe panoramy, szczególne na północne pagóry Beskidu Wyspowego. Na zachodzie widać stąd drugi, bardziej znany wierzchołek Lubania z wieżą widokową. Wpierw jednak przechodzimy na wypłaszczone siodło z polaną, na której znajduje się sezonowa baza namiotowa. Idąc na polanę mijamy krzyż upamiętniający dwóch poległych partyzantów, podczas podpalenia przez Niemców schroniska turystycznego w 1944 roku. Pozostałości tego schroniska odnaleźć można troszkę dalej w zaroślach, gdzie widoczne są duże wychodnie piaskowca magurskiego, zwane Samorodami.
 |
Widok z Marszałka na dolinę Dunajca i wieś Tylmanowa. |
 |
Wiata pod Marszałkiem. |
 |
Szlak na Marszałku. |
 |
Z lewej za drzewami widać Lubań. |
 |
Młody las. |
 |
Polanka. |
 |
Zagajniki. |
 |
Widok ze Średniego Gronia (1225 m n.p.m.) na północ, na Beskid Wyspowy. |
 |
Widok ze Średniego Gronia na drugi wierzchołek z wieżą widokową. |
 |
Droga przechodząca przez wierzchołek Średniego Gronia. |
 |
Symboliczny grób upamiętniający poległych partyzantów. |
 |
Pozostałości spalonego schroniska na Lubaniu. |
Na polanie sezonowej bazy namiotowej robimy odpoczynek. Szkoda, że nie wzięliśmy kiełbasek, tak jak ostatnio zimą. Byłby pretekst do rozpalenia ogniska. Cudowna aura nie odpuszcza. Dzisiejsza wyprawa GSB przybrała formę relaksacyjną. Po ostatniej wyprawie, kiedy pokonywaliśmy dwa bardzo długie odcinki w Beskidzie Sądeckim należy nam się taka lekka włóczęga. Taka formula jest po prostu bardzo fajna - można iść bez pośpiechu. O godzinie 14.20 kończymy półgodzinne posiady i wchodzimy na drugi wierzchołek Lubania (1211 m n.p.m.). Zrzucamy z ramion plecaki. Zabieramy aparaty fotograficzne i wychodzimy na wieżę widokową. Dzięki niej Lubań znacznie zyskał na walorach atrakcyjności, choć i bez tej wieży był szczytem lubianym i uczęszczanym. Wieża widokowa postawiona została w 2015 roku i od tego czasu Lubań może zachwycać dookólną panoramą.
Pod wieżą widokową stoi też ołtarz polowy z krzyżem na kształt pastorału papieskiego. Z boku kamiennego ołtarza umieszczono tablicę pamiątkową ze słowami Jana Pawła II: „Gorce bardzo kochałem, a na Lubaniu wiele razy byłem”. Obiekt ten ufundowano w 2004 roku dla upamiętnienia licznych gorczańskich wędrówek duszpasterza akademickiego księdza Karola Wojtyły.
 |
Wierch Lubania. |
 |
Wierch Lubania - idziemy na Lubań. |
 |
Wierzchołki drzew. |
 |
Średni Groń i Wierch Lubania widziane z wieży widokowej.
W dali widoczne Beskid Sądecki i Małe Pieniny. |
 |
Widok na zachód, na grzbiet Pasma Lubania.
Horyzont zamykają dalsze wzniesienia gorców z Turbaczem i Kiczorą. |
 |
Widok na pradolinę Dunajca i Pieniny Spiskie. |
 |
Wierch Lubania, a dalej Pieniny Właściwe,
a jeszcze dalej słowackie pasmo Gór Lewockich i Magury Spiskiej. |
 |
Panorama Beskidu Wyspowego. |
 |
Panorama Beskidu Wyspowego. |
 |
Krzyż papieski. |
Z wierzchołka Lubania zaczynamy schodzić o godzinie 14.50. Przetrzebione z lasu północne zbocza czynią zejście widokowym, ale jest też ono bardzo strome. Zejście wymaga dużej uwagi. Nie da się jednocześnie schodzić i podziwiać widoków. Trzeba patrzeć pod nogi. Niebawem jednak droga uspokaja nachylenie. Prowadzi wygodnie grzbietem pasma pokonując nieduże wypukłości. Przechodzimy przez kilka polan z widokami na stronę południową, czyli tam gdzie widać pradolinę Dunajca z Pieninami i Zalewem Czorsztyńskim, a także zarysy Tatr za zasłoną mglistego powietrza. Takich polan było tutaj znacznie więcej, były one wówczas też znacznie większe. Zaczęły zarastać, gdy zanikła na nich gospodarka pasterska. Dzisiaj są one namiastką polan, jakie wcześniej istniały.
Godzina 15.25 – przechodzimy przez Jaworzyny Ochotnickie (ok. 1050 m n.p.m.), wąską wydłużoną polanę otoczoną młodymi świerkami. Jak wskazuje nazwa polany zapewne pierwotnie rosły na niej jawory. Zaskakujące, ale przy szlaku spotykamy kolejny egzemplarz zawilca gajowego, którego zakwit jest charakterystyczny dla przedwiośnia.
 |
Jaworzyny Ochotnickie (ok. 1050 m n.p.m.). |
 |
Zawilec gajowy (Anemone nemorosa L.). |
Godzina 16.15 – przechodzimy górnym skrajem polany Kudów (ok. 1000 m n.p.m.), skąd mamy fascynujące widoki na Jezioro Czorsztyńskie i stojące po przeciwległych brzegach dwa zamki: czorsztyński i niedzicki. Uwielbiamy tą polanę, jej trawę i widok, jakim się zachwycamy za każdym razem, gdy tędy przechodzimy. Na tej łące siadamy sobie zawsze przynajmniej na krótką przerwę. Zresztą inni też lubią tu przysiąść, co poświadcza miejsce na ognisko i konar przy nim służący za ławkę. Emanuje z tego miejsca sporo romantyzmu oraz piękna pobudzającego zmysły.
 |
Polana Kudów (ok. 1000 m n.p.m.). |
 |
Na trawach polany Kudów. |
 |
Droga szlaku. |
Godzina 16.30 – wchodzimy na szczytowe partie niewielkiej już Polany Wybrańskiej, gdzie też nierzadko przysiadujemy podczas wędrówek pod lasem na skraju drogi. Polana Wybrańska leży tuż pod szczytem Runka (1005 m n.p.m.). Runek, podobnie jak inne szczyty leżące na grzbiecie pasma, stanowi słabo wyodrębniony, nie wyróżniający się wierzchołek, oczywiście za wyjątkiem głównego, dwuwierzchołkowego szczytu Lubania. Nieco dalej od Runka mamy Runek Hubieński (997 m n.p.m.) i kolejne wypiętrzenia, niektóre są bezimienne.
 |
Polana Wybrańska. |
 |
Na szlaku. |
Przed Kotelnicą (946 m n.p.m.) mamy skrzyżowanie dróg. Droga na lewo prowadzi do wsi Huba, droga odchodząca na prawo prowadzi do Ochotnicy Górnej. Przy skrzyżowaniu tych dróg stoi częściowo zrekonstruowany kopiec graniczny z około 1770 roku, tzw. hubieński. Za skrzyżowaniem dróg, króciutkim forsowniejszym podejściem zdobywamy Kotelnicę. Przez wierzchołek Kotelnicy (946 m n.p.m.) przechodzimy o godzinie 17.30. Zostało nam jeszcze tylko nieco ponad kilometr marszu do Studzionek, bazy na najbliższą noc.
 |
Skrzyżowanie dróg przed Kotelnicą. |
 |
Studzionki. |
Studzionki to góralskie osiedle i polana jednocześnie. Niezwykle malownicza z cudownymi widokami na Tatry, Pieniny Spiskie i Podhale. Dominantą w tutejszym krajobrazie jest wzniesienie Majcherek (927 m n.p.m.). Na jego stokach znajduje się nieduży, lecz ciekawy skansen etnograficzny, w skład którego wchodzi góralska kaplica, kuźnia i dom utrzymany w stylu gorczańskim z lat 20-tych XX wieku. W ogóle większość stojących domów na polanie również reprezentuje lokalny styl gorczańskich górali.
Zaczątki Studzionek sięgają czasów napływu Wołochów, bałkańskich pasterzy, którzy wytworzyli w Gorcach pierwsze polany przeznaczone pod wypas. Rodowody wołoskie tutejszego osadnictwa potwierdzają nazwy wzniesień, które dzisiaj pokonywaliśmy. Mają one wołoski źródłosłów: np. Kotelnica oznacza miejsce „kocenia się” owiec, a Runek pochodzący od słowa „runc” oznaczającego polanę wypasową. Wówczas stały na Studzionkach wyłącznie koliby i szałasy pasterskie. Potwierdzają to dokumenty pochodzące z XVI wieku. Obecny kształt Studzionki zaczęły uzyskiwać około 200 lat temu, kiedy zbudowano na nich pierwsze chałupy mieszkalne. Odtąd polana stała się całorocznym osiedlem zamieszkiwanym przez górali.
 |
Studzionki i panorama na południe. |
 |
Studzionki i wzniesienie Majcherek (927 m n.p.m.). |
W urokliwym zakątku Studzionek gościmy w progach przesympatycznych Chrobaków, wielopokoleniowej rodziny gorczańskich górali. Ela jak zwykle (ale to już nie jest dla nas zaskoczeniem) serwuje znakomity obiad, a my już myślimy o kolejnych smakowitościach, jakie nam przygotuje na śniadanie. Oj, znów dobrze nam tutaj będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.