Znajdujemy się w słowackiej wiosce Terchová na osiedlu Biely Potok. Zbieramy siły odpoczywając w pobliskim bufecie po przedpołudniowej wędrówce na najwyższy szczyt Gór Kisuckich. Obok nas spokojnie przepływa Dierowy Potok. Jednak kilkadziesiąt metrów wyżej jego nurt jest zgoła odmienny. Tam skąd płynie przelewa się kamienistym korytem usłanym powalonymi konarami, często hucznie rozbryzgując kaskadami, w cienistym międzyskalnym zagłębieniu, w którym zionie jakąś nieziemskością. Przed nami kanion Janosikowych Dier, z którym chcemy się zmierzyć.
Pupov - najwyższy szczyt Gór Kisuckich
Na pograniczu Małej Fatry i Gór Kisuckich leży wieś Terchowa (słow. Terchová, węg. Terhely). Jest ona rodzinną wioską Juraja Jánošíka - najsłynniejszego karpackiego zbójnika...
piątek, 30 maja 2014
Zamek Strečno
Zamek Strečno (słow. Hrad Strečno) jest końcowym punktem dzisiejszej wędrówki. Wspinamy się do niego z parkingu przy drodze E50. Najpierw po stopniach, które doprowadzają nas do podgrodzia, w którym zrekonstruowano drewnianą zabudowę średniowiecznej wsi Paseka. Obchodzimy zabudowania wioski, a po jej opuszczeniu wspinamy się wyżej tym razem drogą wyłożoną kamieniem. O godzinie 16.25 docieramy pod zamkową bramę.
Mglistym grzbietem Małej Fatry Luczańskiej
Trafiliśmy dzisiaj w jeden z najpiękniejszych zakątków krajobrazowych w Karpatach, do kraju nam bliskiego językowo i kulturowo. Ostatni raz byliśmy tu dwa lata temu. Wędrowaliśmy granią Małej Fatry Krywańskiej i już wówczas wiedzieliśmy, że kiedyś powrócimy na wzniesienia Małej Fatry (słow. Malá Fatra, węg. Kis-Fátra, niem. Kleine Fatra). Dziś to się stało. Ruszamy na mniej znaną część Małej Fatry nazywaną Luczańską.
środa, 28 maja 2014
Pasterze wędrują przez góry i doliny rzek siedmiogrodzkiej krainy. W którąkolwiek stronę by się nie odwrócić na horyzoncie widać Karpaty, ich hale i połoniny, a na nich pasące się owce pod czujnym okiem juhasów i agresywnych psów pasterskich. Widoki takie są nieodłącznym elementem krajobrazu górskiego w Rumunii. Przestrzeń otaczająca pasterzy wyzwala w ich sercach uczucie wolności, tej charakterystycznej i jakże pociągającej. Tutaj każdy pragnie zostać pasterzem choć na kilka dni. Kolejny raz na trasie wędrówki pasterze obdarowani zostają serdeczną gościnnością mieszkańców mijanych wiosek i bezinteresowną pomocą. Pod koniec rumuńskiej wędrówki, gdy Redyk przechodzi przez region Maramureș pewien rolnik z wioski Baia Mare - Alin de la Vima z synami - pomagają pasterzom w nocnym czuwaniu.
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.7)
Pasterstwo to krajobraz gór
Pasterze wędrują przez góry i doliny rzek siedmiogrodzkiej krainy. W którąkolwiek stronę by się nie odwrócić na horyzoncie widać Karpaty, ich hale i połoniny, a na nich pasące się owce pod czujnym okiem juhasów i agresywnych psów pasterskich. Widoki takie są nieodłącznym elementem krajobrazu górskiego w Rumunii. Przestrzeń otaczająca pasterzy wyzwala w ich sercach uczucie wolności, tej charakterystycznej i jakże pociągającej. Tutaj każdy pragnie zostać pasterzem choć na kilka dni. Kolejny raz na trasie wędrówki pasterze obdarowani zostają serdeczną gościnnością mieszkańców mijanych wiosek i bezinteresowną pomocą. Pod koniec rumuńskiej wędrówki, gdy Redyk przechodzi przez region Maramureș pewien rolnik z wioski Baia Mare - Alin de la Vima z synami - pomagają pasterzom w nocnym czuwaniu.
Wioska Moreşti. |
niedziela, 25 maja 2014
Starorobociański - podejście drugie
Psotna aura była wczoraj dyrygentem i zmieniła plany. Na nic się zdały prognozy pogody. Jak sprawdzą się dzisiaj? Na dzisiaj również są obiecujące, ale zapowiadają znacznie mniej słońca. Czas zatem by ponowić próbę wejścia na Starorobociański Wierch. Śliczny poranek nastraja optymizmem.
sobota, 24 maja 2014
Starorobociański - nieudana próba
Przed nami nie raz już przemierzana Dolina Chochołowska. Podprowadzi nas ona do szlaków podejściowych na tatrzańską grań, a konkretnie na Starorobociański Wierch, który chcemy dzisiaj zdobyć. Postanowiliśmy już wczoraj skorzystać z działającej tu wypożyczalni rowerów. Będzie jakaś odmiana przy po raz wtóry pokonywanym szlaku prowadzącym przez Dolinę Chochołowską, a po za tym pokonamy szybciej blisko ośmiokilometrowy odcinek biegnący dnem doliny.
niedziela, 18 maja 2014
Tegoroczny maj jest wyjątkowo gorący. Zmęczenie przychodzi szybciej niż zwykle. Panująca susza powoduje, że w strumieniach niekiedy brakuje wody, a to poważny problem, bo przecież woda, to podstawa przetrwania stada. Jednak dzięki życzliwości miejscowych, którzy zawsze służą pomocą wskazując wodopoje, a nawet zapraszając do własnej studni. Redyk szczęśliwie zostawia za sobą kilometry. Również mieszkańcy leśnych ostępów okazali się być przychylni, a szczególnie niedźwiedzie, które głód zaspokajały z dala od Redyku Karpackiego.
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.6)
Sighișoara
Tegoroczny maj jest wyjątkowo gorący. Zmęczenie przychodzi szybciej niż zwykle. Panująca susza powoduje, że w strumieniach niekiedy brakuje wody, a to poważny problem, bo przecież woda, to podstawa przetrwania stada. Jednak dzięki życzliwości miejscowych, którzy zawsze służą pomocą wskazując wodopoje, a nawet zapraszając do własnej studni. Redyk szczęśliwie zostawia za sobą kilometry. Również mieszkańcy leśnych ostępów okazali się być przychylni, a szczególnie niedźwiedzie, które głód zaspokajały z dala od Redyku Karpackiego.
Redyk szedł czasem drogą asfaltową, by ominąć pola uprawne. |
sobota, 17 maja 2014
Puszcza Żeromskiego
Główny Szlak Świętokrzyski, Góry Świętokrzyskie, Kakonin, Łysica, Łysogóry, Święta Katarzyna, Świętokrzyski PN
2 komentarze
Na Żeromszczyznę lało obficie. Rzeki szybko wezbrały, a na ścieżkach zrobiły się grzęzawiska. Sceptycznie podchodziliśmy do zaplanowanej na dzisiaj trasy. Lubrzanka wylała się na niżej położony fragment szosy przechodzącej przez wieś Ciekoty. W Ciekotach zatrzymaliśmy się przy zrekonstruowanym dworku Żeromskich. Przestało padać gdy zwiedzaliśmy go - nie mniej widok zalanych ścieżek nie zachęcał do wejścia na Radostową, domową górę Żeromskiego. Kiedyś przyjdzie na to lepszy czas, a dziś wyruszmy na Łysicę, do Świętokrzyskiego Parku Narodowego gdzie ścieżki szlaków są z pewnością suchsze.
Na Żeromszczyźnie
„Dworek mały, bielony, nieforemny, złamany w sobie. Ściany jego śnieżne widniały pod nawisłym czarnym dachem. Dzikie wino obrastało ganek. W tyle dworu rosły cztery lipy prastare, z boku grusza olbrzymia rozpościerała nad dachem konary. Całe obejście było wygrodzone płotem pleciakiem z jodłowych spławin, co nadawało miejscu charakter porządku i czystości. Przed oknami i w tyle domu było mnóstwo kwiatów, nagietek, bratków, balsaminów, lewkonii. Wielkie krzaki klematisów na białych ścianach pięknie się odznaczały. Wygracowane ścieżki biegły w różnych kierunkach i prowadziły do furtek, w ogród na zboczu góry. W głębi ogrodu, na dole stał samotny wielki modzew. (...) Mieszkanie było małe, złożone z paru izb zupełnie prostych, wapnem bielonych. Dziwiły pod tą niską powałą wykwintne meble i sprzęty, które się tam znalazły.”
Ten opis z „Urody życia” Stefana Żeromskiego idealizowany były domem rodzinnym pisarza w Ciekotach, gdzie spędzał dzieciństwo i młodość w latach 1869-1883. Na niewielkim ciekockim skrawku ziemi zwanej „Żeromszczyźną” rodzili się również bohaterowie jego powieści, nawet później gdy już tu nie mieszkał.
piątek, 16 maja 2014
Stado pędzone jest przez buczynowy las ku kolejnej hali. W pewnym momencie Cristian zatrzymuje się pokazując na leśnej ścieżce trop - odciśnięty ślad. Czabani są pewni czyj, bo takie tropy występują w rumuńskich Karpatach powszechnie. Na szczęście ten osobnik raczej jest już daleko, bo odciśnięte ślady są jest stare.
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.5)
Niedźwiedź
W Rumunii niedźwiedzie nie są rzadkością. Bywa, że atakują stada owiec lub krów. |
środa, 14 maja 2014
Redyk przechodzi przez wioski Rupea Gara i Homorod. Nie wzbudza tutaj większych emocji, bowiem w Rumunii pasterstwo nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest ono w tym kraju powszechną formą gospodarki i opłacalnym źródłem utrzymania. Pasterze rumuńscy nazywani tutaj czabanami (po rumuńsku cioban) cieszą się powszechnym szacunkiem. Stado 300 owiec pędzone przez pasterzy Redyku ginie na tle setek pasących się wokół na halach. Niemniej pasterze spotykają się z ogromną życzliwością, sympatią i otwartością mieszkańców mijanych osad. Przychodzą, gdy trzeba, służyć pomocą, czy też by razem przysiąść przy ognisku. To jest właśnie duch Karpat, którego chcą obudzić pasterze Redyku, szczególnie tam gdzie postrzegany jest już jako archaizm, tak jak w kraju Piotra Kohuta, bo w Rumunii takie spotkania na pasterskim szlaku są czymś zwyczajnym. Baca Piotr wielokrotnie podkreślał, że:
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.4)
Duch Karpat
Wioska Homorod. |
– Celem Redyku jest międzynarodowe spotkanie ludzi żyjących i tworzących w Karpatach, ich integracja, możliwość poznania oraz pokazania bogactwa kulturowego mieszkańców, jak również bogactwa i unikatowości przyrody oraz sposobu na zrównoważony rozwój terenów górskich.
poniedziałek, 12 maja 2014
12 maja, niedaleko Rotbav, gdzie dzień wcześniej rozpoczął się Redyk Karpacki, mija pierwsza noc, owce budzą się wcześnie - około godziny 4.30. Jest chłodno, podobnie było całą noc, ale ciepło ogniska nie pozwalało zmarznąć pasterzom. Trzeba było go tylko pilnować, aby nie zgasło przez noc. Tej nocy było to zadanie Adama, który ma towarzyszyć Redykowi przez kolejne dni i dokumentować wszystko co się dzieje wokół niego. W znacznej części to dzięki jego pracy mógł powstać ten materiał.
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.3)
Pierwsza noc, pierwsza
pobudka
12 maja, niedaleko Rotbav, gdzie dzień wcześniej rozpoczął się Redyk Karpacki, mija pierwsza noc, owce budzą się wcześnie - około godziny 4.30. Jest chłodno, podobnie było całą noc, ale ciepło ogniska nie pozwalało zmarznąć pasterzom. Trzeba było go tylko pilnować, aby nie zgasło przez noc. Tej nocy było to zadanie Adama, który ma towarzyszyć Redykowi przez kolejne dni i dokumentować wszystko co się dzieje wokół niego. W znacznej części to dzięki jego pracy mógł powstać ten materiał.
niedziela, 11 maja 2014
Mamy 11 maja 2013 roku. Nad halami Rotbav w rumuńskiej Transylwanii wstaje słońce. Rozpoczyna się nowy dzień. Niby zwyczajny, a jednak szczególny. Tego dnia zgromadzili się tutaj ludzie, dla których Karpaty oraz ich kultura jest wyjątkowa i bliska sercu. Jest tu też stado 300 owiec, i choć nie jest ono tutaj czymś nadzwyczajnym, bo Rumunia to przecież kraj gdzie pasterstwo jest wciąż czymś zwyczajnym, powszechnym i opłacalnym, do Rotbav przybyli przedstawiciele karpackich narodów. Przy owcach stoi polski baca Piotr Kohut oraz rumuńscy czabani: Cristian Suciu i Vasile Hordilă związani z rodziną Căţean. Niebawem wyruszą w drogę przez Karpaty, a podczas wędrówki dołączą do nich bacowie z innych państw.
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.2)
I stało się - 11 maja 2013 roku w
Rotbav
Mamy 11 maja 2013 roku. Nad halami Rotbav w rumuńskiej Transylwanii wstaje słońce. Rozpoczyna się nowy dzień. Niby zwyczajny, a jednak szczególny. Tego dnia zgromadzili się tutaj ludzie, dla których Karpaty oraz ich kultura jest wyjątkowa i bliska sercu. Jest tu też stado 300 owiec, i choć nie jest ono tutaj czymś nadzwyczajnym, bo Rumunia to przecież kraj gdzie pasterstwo jest wciąż czymś zwyczajnym, powszechnym i opłacalnym, do Rotbav przybyli przedstawiciele karpackich narodów. Przy owcach stoi polski baca Piotr Kohut oraz rumuńscy czabani: Cristian Suciu i Vasile Hordilă związani z rodziną Căţean. Niebawem wyruszą w drogę przez Karpaty, a podczas wędrówki dołączą do nich bacowie z innych państw.
sobota, 10 maja 2014
Na Modyń i do łąckij doliny
Dość daleko od kolei odsunięta i mało uczęszczana ta góra. Od północy stroma i dzika, buczyną aż po podłużny wierzchołek zarosła. Po jej zachodnim podnóżu toczy się gościniec Tymbark-Zabrzeż, który między Zalesiem a Zbludzą przewija się przez malowniczą gardziel górską...
Kazimierz Sosnowski
piątek, 9 maja 2014
Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.1)
Wędrówka historycznego Redyku Karpackiego została zakończona. Pasterze z owcami szczęśliwie dotarli do celu. Przemierzyli setki kilometrów karpackimi szlakami i halami, którymi niegdyś wędrowali Wołosi. Ponad cztery miesiące trwała ich misja. Co czuli, gdy wspinali się na Karlův kopec - ostatnie wzniesienie na swoim szlaku. Zapewne otaczały ich podobne uczucia do tych, których sami doświadczamy kończąc wielodniową górską wędrówkę. To taka dziwna mieszanka radości, satysfakcji, ale jednocześnie smutku i żalu. Gdy przychodzi ten ostatni dzień na szlaku człek tak sobie myśli: szczęśliwie udało się przemierzyć szlak, wytrwać trudy wędrówki, doznać wspaniałego spotkania z przyrodą i kulturą, poznać wspaniałych ludzi... i cóż... trzeba już kończyć, powrócić do codzienności, choć tego dnia ciężki plecak w jakiś cudowny sposób przestaje już ciążyć na ramionach. Ktoś, kto choć raz odważył się oddać wielodniowej wędrówce, zdać się na los natury, zawierzyć swoim siłom i wytrwałości – nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem. Po wędrówce wróci do domu, gdzie zacznie myśleć o nowych szlakach i kolejnym wyzwaniu, tak jakby to było najprzedniejszą jego naturą.
wtorek, 6 maja 2014
Anastazja na Sudeckim Szlaku - podsumowanie
- Tydzień temu skończyłam Główny Szlak Sudecki. Teraz siedzę w domu tysiąc kilometrów od gór, po dwóch dniach w pracy, jeszcze nie mogę uwierzyć, że chodziłam tętnicą Sudetów. I wszystkie cele zostały osiągnięte: szlak przeszłam w samotności mając dużo kontaktów z mieszkańcami górskich okolic.