W duchu marzyliśmy o takiej znakomitej pogodzie kiedy kończyliśmy tutaj poprzedni etap wędrówki tropami Rysia. Wówczas było pięknie i kiedy spoglądaliśmy na odkryty grzbiet Pasma Łososińskiego w wyobraźni widzieliśmy z niego już wtedy śliczne krajobrazy. Udało się! Wymarzyliśmy sobie to, czego chcieliśmy na ten listopadowy dzień.
TRASA:
Męcina (386 m n.p.m.)
Skrzętla-Rojówka
Babia Góra (727 m n.p.m.)
Jaworz (929 m n.p.m.)
Sałasz (909 m n.p.m.)
Sałasz Zachodni, Sałasz Mały (763 m n.p.m.)
Przełęcz pod Sałaszem
Miejska Góra (716 m n.p.m.)
Limanowa (403 m n.p.m.)
OPIS:
O godzinie 9.45 powracamy na nieczynną stację kolejową „Męcina” ulokowaną na wysokości 386 m n.p.m. Stoi przy niej zabytkowy budynek stacyjny, taki sam jak w Kasinie Wielkiej. Obie te stacje liczą sobie tyle samo lat. Oddane zostały do użytku w 1884 roku i weszły w skład infrastruktury austriackiej Galicyjskiej Kolei Transwersalnej, łączącej Czadcę i Husiatyn. Obecnie jednak stacja kolejowa w Męcinie stoi w cieniu tej kasińskiej, która wielekroć „występowała” w filmie. Wymienić przy niej można takie filmy jak „Karol. Człowiek, który został papieżem”, „Lista Schindlera”, „Boże skrawki”, „Katyń”, czy „Szatan z siódmej klasy” w wersji z 2006 roku. Żółty szlak prowadzi nas spod tej stacji wzdłuż starych torów kolejowych, po czym kieruje nas na północ w stronę grzbietu Pasma Łososińskiego.
|
Męcina. |
|
Stacja kolejowa „Męcina”. |
|
Wzdłuż torów do Kłodnego. |
|
Kłodne. |
Idziemy przez tereny wsi Kłodne dróżkami na styku z obszarem niedawnego osuwiska. Powstało ono w nocy z 1 na 2 czerwca 2010 roku na 44 hektarach ziemi. Mieszkańcy domów położonych w górnej części osuwiska już wieczorem 1 czerwca zauważyli, że pomimo intensywnie padającego deszczu z lasu nie płynęły strumienie wody, a które zawsze pojawiały się podczas takich opadów. Najprawdopodobniej już wtedy nad lasem doszło do pierwszych osunięć, gdy woda wymyła ziemię na głębokości około 30 metrów. W nocy mieszkańców budziły pękające ściany. Zaczęli w pośpiechu opuszczać swoje domostwa. Ludzie wychodzili z domów zastawiając wszystko. Ewakuowano blisko 500 osób. Zniszczonych zostało zupełnie 17 budynków mieszkalnych. Na szczęście nikt nie zginął dzięki szybkiej akcji ewakuacyjnej.
|
Frasobliwy. |
Mijamy tablice zakazujące wstępu na teren osuwiska. Wchodzimy do lasu. Podążamy dróżką pokrytą warstwą suchych liści. Las mieni się barwami uroczej, listopadowej jesieni. Niektórzy nie dowierzają, że listopad może być tak urokliwy dla górskich wędrówek. Kilka minut po godzinie jedenastej wchodzimy do wsi Skrzętla-Rojówka. Przechodzimy obok najwyżej położonych zabudowań wiejskich, a następnie obok dużej Kaplicy Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej.
|
Przed lasem. |
|
Widok na południe, na dolinę rzeki Smolnik. |
|
Leśna droga. |
|
Skrzętla-Rojówka. Kaplica Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. |
Od kaplicy idziemy na zachód niebieskim szlakiem, który początkowo prowadzi asfaltową drogą. Idziemy wzdłuż lasu skrajem pól i łąk, które ścielą się po południowej stronie. Widzimy przed sobą wierzchołek Babiej Góry. Wypiętrzenie Babiej Góry na grzbiecie posiada dwa wierzchołki. O godzinie 11.30 przechodzimy obok wyższego wierzchołka Babiej Góry (728 m n.p.m.). Za wierzchołkiem droga obniża się wraz z grzbietem ku terenom osiedla Stolarzówka. Widzimy przed sobą zalesiony wierzchołek Jaworza, a tuż pod nim stojącą na polanach wieżę widokową. Przy niej widoczny jest dym ogniska, rozpalonego przez czołówkę naszej grupy. Rozpoczęła się już tam biesiada.
|
Przed nami szczyt Babiej Góry. |
|
Droga przez Babią Górę. |
|
Babia Góra (728 m n.p.m.). |
|
Jaworz ze stoków Babiej Góry. |
|
Panorama w stronę Pogórza Wiśnickiego. |
|
Pola uprawne pod Jaworzem. |
Przechodzimy przez widokowe tereny osiedla, następnie przez nieduży pas lasu rosnącego na początku podejścia na Jaworz. Po przejściu przez ten las znów wchodzimy na otwarte tereny z malowniczymi pejzażami górsko-wiejskimi. Stoi w nich duża domkowa kapliczka pod wezwaniem Matki Bożej Limanowskiej, poświęcona podczas mszy świętej 15.08.1994 roku. Do wieży widokowej mamy już bardzo blisko. Docieramy pod nią o godzinie 12.10.
Przy wiacie dymi turystyczna watra. Nad ogniem pieką się kiełbaski. Jedni siedzą przy ognisku, inni korzystają z wiaty, a pozostali z wieży widokowej. Następuje ciągła rotacja osób w tych miejscach. Drewniana wieża widokowa na Jaworzu wzniesiona została w 2012 roku na łąkach poniżej granicy lasu porastającego wierzchołek góry. Nie postawiono jej na szczycie ze względu na ochronę tego lasu. Na taras widokowy wieży wchodzi się po bardzo stromych stopniach. Czuje się na niej przestrzeń podczas wchodzenia, bo wieża nie jest hermetycznie obudowana, tak jak inne wieże wznoszone w ostatnich latach. Wejście jest emocjonujące, a widoki z niej zapierające dech w piersiach. Obejmują Beskid wyspowy, Gorce, Beskid Sądecki, Pogórze Rożnowskie i Ciężkowickie, a nawet Tatry.
|
Spojrzenie z grzbietu na północ... |
|
...i na południe. |
|
Kapliczka na stokach Jaworza. |
|
Na stokach Jaworza. Z lewej widać Babią Górę. |
|
Wieża widokowa na Jaworzu. |
|
Widok na wschód. |
|
Widok na zachód, na szczyt Jaworza. |
|
Widok na południowy wschód. |
|
Na najwyższym tarasie wieży trochę wieje. |
|
Widok na pólnocny wschód. Z prawej widoczne Jezioro Rożnowskie. |
|
Stopnie na wieży są bardzo strome. |
|
Opuszczamy polany pod wieżą widokową. |
|
Wieża widokowa na Jaworzu. |
Spędzamy cudowny czas pod szczytem Jaworza. Miejsce to jest wyjątkowo piękne, wspaniałe na przerwę w wędrówce. Opuszczamy je pięć minut po trzynastej. Nie zostawiamy go jednak pustego, bowiem nadchodzą kolejni turyści, którzy zatrzymują się tutaj. My zaś podążamy lekko w górę na szczyt przez mieszany las, a potem bukowy. Dróżka przysypana jest grubą warstwą liści. Można w nich utonąć. O godzinie 13.30 osiągamy wierzchołek Jaworz (921 m n.p.m.). Obok tabliczki szczytowej stoi tablica powitalna „Witaj na szczycie” oraz tablica informacyjna dotycząca ścieżki przyrodniczej „Limanowa-Jaworz”. Za drzewami mamy zadaszoną wiatę turystyczną.
|
Bukowy las. |
|
|
Jaworz (921 m n.p.m.). |
|
Droga ukryta pod warstwą liści. |
Na nieużytkowanych łąkach i pastwiskach pojawiły się lekkonasienne drzewa. Za kilkadziesiąt lat zapewne wyparte zostaną przez las bukowy. Taki jest właśnie proces sukcesji ekologicznej, której końcowym stadium jest las bukowy - typowy las dla gór Beskidu. Wędrujemy dalej grzbietową dróżką przechodząc przez gęste zespoły kwaśnej buczyny karpackiej. Buczyna taka charakterystyczna jest dla płytkich, kamienistych gleb pokrywających szczytowe partie grzbietów górskich. Buki po 120 latach osiągają 30 metrów wysokości. Kwaśnej buczynie karpackiej często towarzyszą świerki, jodły i jarzębiny. W runie takiego lasu znajdziemy kilka gatunków roślinności, ale o tej porze roku widoczne są już tylko paprocie, które rosną zwarte w kępki, zaś w głębi lasu paprocie tworzą większe łany.
|
Żyzna buczyna karpacka. |
|
Runo buczynowego lasu. |
|
Droga przez buczyny. |
|
Droga przysypana pierzyną liści. |
|
Znów otwiera się widok na pogórza. |
|
|
Pejzaż drogi jest również bardzo urozmaicony. |
O godzinie 14.15 przechodzimy przez polanę znaną nam z ostatniej wędrówki Głównym Szlakiem Beskidu Wyspowego, na skraju której znajduje się sterta kamieni zebrana z pół uprawnych przez dawnych gospodarzy, które kiedyś znajdowały się tutaj. Po tych polach pozostała już tylko ta zarastająca polana i ta sterta kamieni obrastająca trawami. Dalej przechodzimy obok wiatki i miejsca na ognisko, z którego korzysta teraz grupa rowerzystów. Parę minut dalej mamy wierzchołek Sałasz (909 m n.p.m.), a za nim wciąż nader przyjemną przechadzkę w spokojnej ciszy późnej jesieni. Las wygląda na opuszczony przez wszelką zwierzynę. Ptaki dawno już z niego odleciały. Zima jest z dnia na dzień bliżej, choć dzisiejsze ciepło powietrza zdaje się odbiegać od typowego dla tego okresu. Po kwadransie marszu od szczytu Sałasza przechodzimy przez rozstaj. Droga w prawo z czarnym szlakiem schodzi na Korab, a potem do Laskowej. Hmm... Znamy ten szlak, z ostatniej równie wspaniałej wędrówki. Często wracamy myślami do niej, bo częściowo dzisiejsza trasa pokrywa się z nią, gdyż biegnie przez to samo Pasmo Łososińskie. Jakże dobrze łączą się te dwie wycieczki w jedną całość. Ich szlaki krzyżują się na Sałaszu, tworząc uroczą, beskidzką pętlę.
|
Polana pod szczytem Sałasza. |
|
Sterta kamieni zebrana z dawnych pól uprawnych. |
|
Droga przy miejscu biwakowym. |
|
Sałasz (909 m n.p.m.). |
Niebieski szlak prowadzi nas dalej grzbietem doprowadzając na Sałasz Mały (861 m n.p.m.), gdzie na południowych polanach stoi kilka domostw. Z polan mamy znów fascynujący widok, w który wkomponowały się Tatry. Przed Sałaszem Małym drogi rozchodzą się, a złe oznakowanie szlaku może sprowadzić turystów na złą drogę. Niebieskie znaki znajdują się zarówno przy prawej odnodze drogi, jak też przy lewej. Ta lewa droga jest właściwą droga prowadzącą w stronę pobliskiego wierzchołka Sałasza Małego. Za szczytem Sałasza Małego mijamy kolejną małą wiatę turystyczną i zaczynamy opuszczać grzbiet stromą ścieżką. Za niedługo wchodzimy na przełęcz przed wzniesieniem Łysej Góry, która wraz z sąsiednią Miejską Górą wchodzi w skład Pasma Łososińskiego.
|
Osiedle na polanach pod Sałaszem Małym. |
|
Zbliżenie na Tatry. |
|
Na lewą odnogę, która prowadzi na Sałasz Mały. |
|
Przed nami wieś Sarczyn i Łysa Góra ze stacją narciarską. |
Na przełęczy znajduje wieś Sarczyn. Na wznoszących się ponad tą wsią stokach Łysej Góry działa w zimie stacja narciarska „Limanowa Ski”. Szlak przeprowadza drogami dojazdowymi przez siodło przełęczy, obok zbiornika wodnego stacji narciarskiej, a następnie przecina nartostradę powyżej dolnych obiektów stacji i wprowadza na leśną drogę, która trawersem prowadzi na Miejską Górę. Na Miejskiej Górze schodzimy nieco ze szlaku, bowiem ten nie prowadzi wprost na najbardziej widokową część góry, czyli do potężnego krzyża z platformą widokową. Docieramy do niego na godzinę 15.45. Tu mamy zaplanowaną ostatnią przerwę na trasie dzisiejszej wycieczki.
|
Widok na zachód z Sarczyna. |
|
Łysa Góra. |
|
Obiekt przy stacji Limanowa Ski. |
|
Krzyż na Miejskiej Górze. |
|
Na Miejskiej Górze. |
Krzyż na Miejskiej Górze wpisał się już na stałe w limanowskie krajobrazy. Zwany jest Krzyżem Jubileuszowym. Został zbudowany w latach 1997–1999. Ma 37 metrów wysokości i rozpiętość ramion 13 m. W chwili wybudowania był największym krzyżem w Polsce. Konstrukcja krzyża wsparta jest na czterech szeroko rozstawionych nogach, w które wpleciono kolisty taras widokowy. W górnym zbiegu żelbetowych nóg zaczyna się stalowa konstrukcja kratownicowa o wysokości 28 m. Cała ta budowla ma masę 350 ton.
|
|
Panorama z Miejskiej Góry. |
|
Tatry w zbliżeniu. |
|
|
Zachodni horyzont. |
Zachód słońca jest już bliski. Wraz z wiatrem zrywa się chłód wieczorny. Słońce zasłoniła jednak ławica chmur. Wyczekujemy pod krzyżem chwili jego zachodu, ale w końcu rezygnujmy widząc tylko niedużą szparę między chmurami a zachodnim horyzontem. O godzinie 16.10 opuszczamy widokowe miejsce na Miejskiej Górze. Schodzimy lasem bukowo-jodłowym. Jodły mają na Miejskiej Górze znaczący udział w drzewostanie. W Polsce rodzimym gatunkiem jodły jest jodła pospolita (Abies alba), która potrafi osiągnąć 40 metrów wysokości i nawet 6 m obwodu pnia. Może dożyć sędziwego wieku 400 lat, ale wymaga wilgotności i czystości powietrza oraz żyznej gleby.
|
Jodły. |
|
Widok Beskidu Wyspowego na północnym zachodzie. |
O godzinie 16.20 wchodzimy na wąską szosę i mijamy pierwsze zabudowania Limanowej. Zabudowa tego miasta nie jest tu jeszcze gęsta. Rozciąga się stąd fascynujący jego plener i okolicy. W tejże chwili pojawia się w nim też coś bardzo ujmującego, coś niezwykłego, co powoduje, że z jeszcze większym żalem zmierzamy do końca tej wycieczki. Pagóry wznoszące się nad zacienionymi dolinami zaczynają błyszczeć bajeczną kolorystyką, narzuconą promieniami słońca. Horyzont zabarwia się na żółto, gdzieniegdzie pojawiają się czerwieniejące przebłyski. Niespodziewanie słońce wychodzi z wiszącej czapy chmur, by dotknąć krawędzi gór na horyzoncie. Zniża się i przechodzi w wąską przestrzeń nad horyzontem, pozbawioną chmur. Oślepia nas ciepłą świetlistością i wzrusza niebiańskim zjawiskiem. To nie jest iluzja. Dzień żegna się z nami swoim ostatnim tchnieniem i to jakże ujmującym ducha. Chwilo trwaj - chciałoby się teraz powiedzieć, ale wiemy, że to potrwa tylko kilka minut. Z łąki obok szosy pstrykamy kolejne fotografie, aby te chwile zabrać ze sobą do domu, w którym jak zwykle siądziemy sobie razem przy kawowym stole, by na świeżo wspomnieć chwile z wycieczki, a tą dzisiejszą wspomnimy z ogromnym zachwytem.
|
To nie jest iluzja. |
|
Miejska Góra. |
|
Limanowa, ul. Leśna. |
Z czym kojarzy się listopad? Z pochmurnymi, ponurymi dniami? Owszem, choć i w takie dni można dostrzec piękno, tylko trzeba chcieć się odważyć to zrobić i wyjść na spotkanie ze zmienną naturą gór. Jednak ten dzień dzień zaprzecza takiemu listopadowi, jaki zwykle pojawia się w naszych wyobrażeniach. Piękną wycieczkę wygrali dzisiaj ci, którzy odważyli się wyjść z domu, aby doświadczyć w pełni urody listopadowej wędrówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz