Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa

W nocy napłynęły chmury i zasłoniły całe niebo, które było wczoraj po południu tak niebieściutkie. Golczowice wciąż są takie ciche, jak wczoraj, gdy dotarliśmy do tej wsi. Nikogo nie ma na ulicy, a tylko na podwórku widać psa merdającego ogonem. Senność nas ogarnia, gdy wyglądamy przez okno, jak też później przez otwarte drzwi. Jest bardzo ciepło, więc przyjemnie jest otworzyć drzwi na oścież i dać napłynąć porannemu powietrzu. Trzeba robić śniadanie, a dzisiaj mamy do dyspozycji całą prawdziwą kuchnię. Moglibyśmy posiedzieć tu jeszcze, ale pojęcia nie mamy ile nas czeka drogi do kolejnego noclegu. Być może będziemy musieli biwakować pod drzewem, bo na mapie nie widzimy innych możliwości. Pierwotnie zakładaliśmy nocleg pod zamkiem w Rabsztynie, ale po przedwczorajszych zmianach planu, teraz dzieli nas od niego zbyt krótki dystans. Powinniśmy znaleźć coś dalej. Tylko gdzie?

POGODA:
noc
rano
dzień
wieczór

TRASA:
Golczowice (329 m n.p.m.) Ostra Góra (415 m n.p.m.) Jaroszowiec (369 m n.p.m.) Rabsztyn (371 m n.p.m.) Januszkowa Góra Olewin Januszkowa Góra Olewin Kosmolów Kamieniec (481 m n.p.m.) Sułoszowa (406 m n.p.m.)
OPIS:
O godzinie 8.45 żegnamy się z Golczowicami. Wieś Golczowice w XIV wieku była wsią królewską i należała do starostwa rabsztyńskiego, co w 1440 roku potwierdza Jan Długosz. W XV wieku władali nią dzierżawcy Zamku Rabsztyn: rodziny Melsztyńskich, Tęczyńskich, a później w XVI wieku Bonerowie i inni. Dzisiaj jest spokojnym zakątkiem, leżącym nad rzeką Biała, która wije się stąd na zachód w kierunku Lasów Błędowskich. Las ten wraz z rzeką rozdziela słynną Pustynię Błędowską na dwie części: północną i południową, największy zespół lotnych piasków w Polsce. To unikatowe miejsce, godne odrębnej wycieczki. Jest tak blisko szlaku, że nie można o nim nie wspomnieć.

Jeszcze wcale nie tak dawno na Pustyni Błędowskiej można było obserwować zjawiska spotykane na naturalnych pustyniach, takie jak fatamorgany, burze piaskowe, czy wydmy. Jednak od parunastu lat jej pustynny pejzaż zaczął zanikać. Na piaskach pojawił się las sosnowy, a wydmy zaczęły obrastać trawami. Obecnie podejmuje się działania mające na celu przywrócenie pustynnego obszaru Pustyni Błędowskiej poprzez karczowanie krzewów i drzew. To miejsce, które zaistniało w czasach zlodowaceń, kiedy ruchy lodowców nanosiły kolejne porcje piasków i żwirów. Po epoce lodowcowej pojawił się na nim las, który około XIII wieku eksploatowano na potrzeby powstałych w rejonie Olkusza kopalni srebra oraz ołowiu (do budowy szybów kopalnianych), jak też rozwijającego się hutnictwa. W związku z tym zwiększył się również pobór wód gruntowych. W efekcie działań średniowiecznego człowieka piaski pustyni zostały odsłonięte. Powstała wówczas tzw. Wielka Pustynia Błędowska, której obszar obejmował około 150 km kwadratowych. Istniała ona jeszcze w latach 30-tych XX wieku. Obecnie pozostały po niej już tylko skrawki. Wchodzące w jej skład Pustynia Starczynowska na zachód od Olkusza i Morze Dziadowskie znajdujące się koło Bukowna, niemal całkiem już zarosły, podobnie Pustynia Ryczowska. Najlepiej zachowanym obszarem Wielkiej Pustyni Błędowskiej jest obecnie Pustynia Błędowska rozciągająca się na powierzchni 33 km kwadratowych, wobec której podjęto w ostatnich latach działania mające na celu przywrócenie pustynnego krajobrazu.

Las
Las porastający piaszczyste tereny.

Wróćmy na nasz szlak, który prowadzi małą chwilkę w kierunku Pustyni Błędowskiej, po czym skręca w lewo i zagłębia się w lesie. Prowadzi przez zarastające piaszczyste tereny, potem lasem sosnowym. Po kwadransie przecinamy bocznicę linii kolejowej do Papierni w Kluczach, z którą zetknął się chyba każdy - trochę starsi pamiętają zapewne produkowane tam zeszyty szkolne, m.in. w trzy linie, w których stawiali pierwsze litery. Obecnie zakłady te pod szyldem „Velvet Care Klucze” są jednym z największych producentów artykułów higienicznych codziennego użytku w Polsce. Historia Papierni w Kluczach sięga schyłku XIX wieku, kiedy właściciel tej miejscowości Ludwik Mauve postanowił ją otworzyć. Czyste wody Białej Przemszy w sąsiedztwie gwarantowały idealne miejsce dla takiego zakładu i w 1895 roku wydzielono pod nią teren. Fabryka produkowała papier wysokiej jakości, co potwierdza złoty medal zdobyty przez nią na wystawie w Paryżu w 1924 roku. Fabryka prosperowała tak znakomicie, że gładko przeszły nawet przez czasy „wielkiego kryzysu”. Linię kolejową, przez którą przechodzimy zaczęto budować właśnie w przededniu tego okresu, w 1929 roku.

bocznica
bocznica
Bocznica linii kolejowej do Papierni w Kluczach.

stolowa
Dróżka na Stołową Górę.

Za linią kolejową kontynuujemy leśną wędrówkę. Spokojnie podchodzimy zbocze Ostrej Góry (405 m n.p.m.), porośnięte buczyną. Szlak wprowadza nas na zachodnią stronę góry, a następnie przeprowadza na wschodnie zbocza wzniesienia Pod Wieżą (447 m n.p.m.), gdzie mijamy węzeł szlaków. Drogowskaz podaje, że do Rabsztyna mamy jeszcze 7,2 km (z kolei Sułoszowa oddalona jest o 28 km, a Ojców 40 km). Widoczny na zachodzie skalisty wierzchołek wzniesienia Pod Wieżą jest najwyższym punktem Stołowej Góry, którą obecnie przecinamy.

Stołowa Góra


Na Stołowej Górze występuje wiele wapiennych ostańców i wychodni, takich jak Maniakówka, Pod Wieżą, Ostra Góra, Stołowa Skała oraz inne nieposiadające nazwy. Można w nich znaleźć również wiele jaskiń i schronisk. Największa z nich Jaskinia Błotna o długości 140 m i głębokość 42 m. Ze względu na trudności powinni ją penetrować tylko wykwalifikowani grotołazi. Ma dwa otwory. Górny otwór jest zbyt ciasny, aby przecisnął się przez niego człowiek. Za dolną szczeliną znajduje się ciasna studnia o głębokości 23 m, która na początkowym odcinku to tylko 25 cm szerokości, dlatego jaskinię mogą penetrować wyłącznie szczupłe osoby. Kolejnymi trudnościami są progi skalne, które pokonać można tylko wspinaczką. Jaskinia Błotna jest też bardzo niebezpieczna ze względu na luźne skały grożące zawaliskiem, które może odciąć drogę powrotu.

W widocznych skałach Pod Wieżą też jest kilka jaskiń, a najbardziej znaną i często odwiedzaną jest Jaskinia Lodowa w Jaroszowcu. Wejście do niej znajduje się w pionowej rozpadlinie rozcinającej skalę. Znajduje się przy przystanku nr 5 ścieżki dydaktyczne „Góra Stołowa”. Szczelina ta ma wysokość 16 m i około 1 m szerokości. Na początku szczelina ta nie ma stropu, potem, gdy pojawia się nad nią strop korytarz ostro skręca 50 stopni, a ściany pochylają się do 75 stopni. Napotykamy tutaj zaklinowane bloki skalne, które dzielą jaskinię na dwa poziomy. Otwór prowadzący do dolnego poziomu początkowo opada w dół i staje się tym samym coraz wyższy (wysokość korytarza osiąga 16 m), potem podnosi się do góry po blokach i kończy w zawalisku. W tej części jaskini uwagę zwraca spora ilość kokonów, przy stosunkowo niedużej liczbie pająków. Zwiedzenie górnego poziomu jaskini też jest możliwe poprzez trójkątny otwór znajdujący się w górnej części rozpadliny (trzeba wyjść z jaskini). Mamy za nim półtorametrowy próg, przez który dostajemy się do komory górnego poziomu jaskini. Jej dno jest równe, ale kamienny, współcześnie ustawiony murek ogranicza poziomy odcinek tej komory od części opadającego stromo.

natura
Obszar Natura 2000 „Jaroszowiec”.

stolowa
Stołowa Góra.

Widok na skalisty wierzchołek Pod Wieżą (447 m n.p.m.).

stolowa
Ostańce na Stołowej Górze.

Od węzła szlaków na zboczach wzgórza Pod Wieżą dróżka obniża się po zboczu opadającym ku dolinie Jaroszowca, wsi, której nazwa wywodzi się ponoć od gajowego Jarosza, który wypasał tutaj swoje owce, zanim powstała osada. Do Jaroszowca wchodzimy o godzinie 9.40, wprost na Kaplicę pw. NMP Wspomożenia Wiernych wybudowaną w latach 1928-29. Miejscowość ma bardzo młody rodowód. Najpierw pojawił się tutaj przemysł, a było to na początku XIX wieku. zaczęła działać tu wówczas kopalnia rud żelaza, a potem pod końcem tego samego wieku powstała tu także cementownia. Zarówno kopalnię, jak i cementownię zamknięto w czasach wielkiego kryzysu. Przemysł powrócił do Jaroszowca w 1952 roku, kiedy otwarto Zakłady Budowlane i Montażowe „Szkłobudowa I”. Później, w 1959 rozpoczęto budowę Huty Szkła Walcowanego, przy których wybudowano również osiedle mieszkaniowe i wówczas zaczęła tak naprawdę powstawać tutaj miejscowość.

Szlak po wyjściu z lasu skręca w lewo i przeprowadza skrajem lasu ponad tym osiedlem. Po minięciu kościoła NMP Wspomożenia Wiernych schodzimy ulicą Leśną w dół do wsi. Kościół, który mijamy wzniesiony został w latach 1981-1995, by następnie przejąć nabożeństwa odprawiane dotąd w kaplicy. W 1995 roku uroczyście przeniesiono z kaplicy do nowej świątyni obraz darzony czcią. Namalowany został przez ucznia Jana Matejki, Jana Szczęsnego-Stankiewicza i jest kopią turyńskiej ikony „Madonna Świętego Jana Bosko”. Jaroszowiec jest również miejscem kultu św. Joanny Beretty Molla, włoskiej lekarki, kanonizowanej przez Jana Pawła II, której relikwie zostały sprowadzone do tutejszego sanktuarium w 2004 roku i złożone w Kaplicy Miłosierdzia Bożego. Stojący przed świątynią pomnik z postacią Jana Pawła II odsłonięty został w 10 rocznicę ogłoszenia świątyni w Jaroszowcu sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych.

kaplica
Przy kaplicy pw. NMP Wspomożenia Wiernych w Jaroszowcu.

grota
Grota pod kaplicą.

kosciol
Wnętrze kościoła NMP Wspomożenia Wiernych w Jaroszowcu.

pomnik
Pomnik Jana Pawła II przy kościele w Jaroszowcu.

Nie gościmy zbyt długo w Jaroszowcu. Po zwiedzeniu sanktuarium ruszamy dalej. Leśna doprowadza nas do ulicy Kolejowej, głównej ulicy wsi. Przecinamy ją i znów wkraczamy na leśne, bukowe ścieżki. Zdobywamy wzniesienie Nad Kopalnią (ok. 418 m n.p.m.). Jego szczyt zwieńczony wapiennymi ostańcami przechodzimy od zachodniej strony. Stojące na szczycie grupy skał określane są wspólnym mianem jako Turnia nad Kopalnią. Zarówno wzniesienie, jak i skały, zawdzięczają nazwę skrytemu w lesie, nieczynnemu wyrobisku kopalni rudy żelaza i cementowni „Klucze”, zlikwidowanej w latach 30-tych XX wieku. Po zlikwidowanej kopalni pozostały hałdy skały płonnej, które porasta obecnie las. O wyrobisku może przypominać już tylko niewielkie zagłębienie terenu na skrawku niezalesionego terenu, na którym po większych ulewach zbiera się woda.

buki
buki
Bukowe ścieżki przez wzgórze Na Kopalnią.

siodmaczek
Siódmaczek leśny (Trientalis europaea).

O godzinie 10.20 wychodzimy z lasu. Unoszący się po prawej tereny pokryte są polami i łąką. Powyżej nich widoczne są grupki drzew. Dalej za nimi ciągną się niewidoczne z naszego położenia zabudowania miejscowości Bogucin Duży. Po przejściu 1,5 km dróżka szlaku ostro skręca w prawo na południe. Przed nami 1,7 km prostej drogi, częściowo przecinającej sosnowe lasy, ale przez większą część idziemy dróżką między lasem i polami wsi Bogucin Mały, którego zabudowania ciągną się po naszej prawej szeregowo podobnie jak wcześniej Bogucina Dużego. Nazwa wsi Bogucin pochodzi od sokolnika Boguty, który dostał te tereny pod opiekę od właścicieli Rabsztyna przypuszczalnie w XIV wieku.

W tutejszych okolicach 2 czerwca 1273 roku rozegrała się Bitwa pod Bogucinem, wygrana przez wojska Bolesława Wstydliwego przeciwko zbuntowanym możnym krakowskim. Źródła tego spisku nie są jednoznacznie wyjaśnione przez historyków. Za przyczyny podawane są rozczarowanie srogą władzą sądowniczą, niechęć panów krakowskich do Leszka Białego jako następcy tronu i inne przyczyny. W każdym bądź razie w efekcie buntownicy wzięli za cel usuniecie z tronu Bolesława Wstydliwego i oddanie go księciu opolsko-raciborskiemu Władysławowi Opolskiemu, który korzystając z wypowiedzenia posłuszeństwa przez krakowskich możnych wkroczył z rycerstwem do Małopolski. Bolesław Wstydliwy nie dał się jednak zaskoczyć i w decydującym starciu pod Bogucinem oddziały Władysława Opolskiego doznały sromotnej klęski.

Po pewnym czasie opuszczamy granice administracyjne Bogucina Małego. Skręcamy na południowy wschód, i wkrótce docieramy do zabudowań wsi Rabsztyn. Szosą dochodzimy pod wzgórze Zamku Rabsztyn. Wspinamy się przechodząc niewielki lasek i o godzinie 11.15 docieramy pod mosty nad fosami otaczającym ruiny zamkowe.

bogucin
Pod Bogucinem Dużym.

gazociag
gazociag
Budowa gazociągu.

bogucin
Bogucin Mały.

gronostaj
Gronostaj europejski, gronostaj łasica (Mustela erminea).

bogucice
Dróżka skręca do Rabsztyna.


Zamek Rabsztyn


Jego nazwa wywodzi się z niemieckiego słowa „Rabenstein”, czyli „Krucza Skała” - Zamek Rabsztyn pojawił się na szczycie owej skały w drugiej połowie XIII wieku. Później stał się on częścią większego kompleksu jako zamek górny. Trochę później dobudowano do niego kamienną wieżę obronną. W ten sposób powstała najstarsza część zamku, ale nikt nie wie kto to zrobił. Przypisuje się to małopolskiemu rodowi rycerskiemu Toporczyków z Morawicy, ale niektórzy łączą jego początki z działalnością króla Wacława II lub biskupa krakowskiego Jana Muskaty. Z początkiem XV wieku wybudowano ceglaną nadbudowę dla gotyckiej wieży. Miała ona wówczas cztery kondygnacje, w których mogły się mieścić: więzienie, zbrojownia, spichlerz i pomieszczenie mieszkalne. Pod koniec XIV wieku, po śmierci króla Kazimierza Wielkiego, zamek trafił w ręce potężnego rodu Leliwitów - Melsztyńskich. Skała, na której stanęła warownia była nieduża, a więc i zamek stojący na jej szczycie był niewielki. Stąd też jeszcze w XIV wieku u stóp tej skały dobudowano zamek średni z budynkami mieszkalnymi, dziedzińcem i bramą w murze, ochraniającym dostęp do zamku od strony wschodniej.

rabsztyn
Zamek Rabsztyn.

rabsztyn
Wieża zamku górnego.
Później na wschodniej i północnej stronie wzgórza zbudowano zamek dolny. Było to na przełomie XIV i XV wieku. Od północy bronił dostępu do niego dostawiony do skały mur kurtynowy, w którym znajdowała się brama wjazdowa z pomieszczeniem dla straży. W tamtym też czasie wykopano suchą fosę na północno-wschodnim stoku wzgórza, której walory obronne wzmocniono szańcami artyleryjskimi. Tajemnicą jest jednak wygląd tamtego zamku dolnego, gdyż w znacznej części został rozebrany pod koniec XVI wieku, a w jego miejscu wzniesiono renesansowy pałac. Przebudowa ta miała miejsce po 1515 roku, kiedy starostwo rabsztyńskie otrzymał Jan Boner, bankier króla Zygmunta Starego. To właśnie Bonerowie, mający w posiadaniu również Zamek Ogrodzieniec, przebudowali rabsztyński zamek, nadając mu kształt renesansowej rezydencji mieszkalno-obronnej. Widoczna dzisiaj ruina renesansowej części zamku pochodzi jeszcze z późniejszego okresu, kiedy w 1592 roku starostą rabsztyńskim został marszałek wielki koronny Mikołaj Wolski. Za jego czasów, a także późniejszego starosty rabsztyńskiego, marszałka wielkiego koronnego Zygmunta Gonzaga Myszkowskiego, warownia została ponownie przebudowana. Znajdowało się wówczas w nim około 40 pokoi.

rabsztyn
Ruina renesansowego pałacu we wschodniej części zamkowego założenia.

Zamek został spalony w 1657 roku przez Szwedów i choć zaczęto go odbudowywać ze zniszczeń, to jednak po niedługim czasie został opuszczony. W roku 1990 rozpoczęto prace porządkowe i konserwacyjne ruiny zamku, rozpoczęto rekonstrukcję murów i wieży, a także zbudowano taras widokowy. Wiele elementów zamku już zrekonstruowano, ale prace na zamku wciąż jeszcze trwają, a z powodu kompleksowych robót w 2020 roku zamek Rabsztyn jest zamknięty do zwiedzania. Ale ponoć to nie jedyny zamek, jaki istnieje w Rabsztynie...

Głęboko w ziemi pod zamkiem, który mamy przed oczyma podobno ukryty jest drugi wspaniały zamek, tyle, że ma skamieniałych mieszkańców - rycerzy zaklętych w kamiennym śnie. To niezwykłe, a tym bardziej, że w jednej z komnat znajduje się dwoje skamieniałych dzieci: chłopiec z pierścieniem wysadzanym brylantami założonym na palcu i dziewczynka z zawieszonym na szyi sznurem pereł. Raz w roku przychodzi jednak taki dzień, kiedy wszyscy budzą się na tym zamku, a staje się to w Niedzielę Palmową, kiedy z najbliższego kościoła procesja wychodzi. Wówczas na palcu u chłopca pierścień się delikatnie obraca i nieco zsuwa z palca. Jednocześnie otwierają się wszystkie drzwi do sal zamkowych, a rycerze wybudzają z kamiennego snu. Wszyscy zasiadają do stołów pełnych wspaniałych potraw. Wraca zamkowy gwar, który trwa tylko do końca dnia. Z odejściem Niedzieli Palmowej znów wszystko kamienieje i tak jest co rok, i tak będzie się to powtarzać dopóty, dopóki pierścień na palcu chłopca nie zsunie się zupełnie. A wtedy wszyscy zostaną uwolnieni z zaklęcia - rycerze pod wodzą chłopca staną do boju z wrogami Polski, a po zwycięstwie dziewczynka z ofiaruje każdemu rycerzowi po jedynej perle ze sznura zawieszonego na jej szyi, na pamiątkę ocalenia Ojczyzny.

Przechadzamy się wokół zamku. Zbliżamy się do niego na tyle, na ile pozwala nam ogrodzenie postawione w związku z pracami budowlanymi. Tego drugiego, legendarnego zamku raczej nie będzie nam dane zobaczyć, a tylko skały, pod którymi jest skryty i pod którymi niegdyś miała mieszkać piękna dziewica...

O pięknej dziewicy opowiada miejscowa ludność. Nosiła imię Sobótka i mieszkała pod zamkowymi skałami. Pewnego dnia poznała przystojnego młodzieńca o imieniu Sieciech, potem poślubiła. Zabawa weselna w lesie pod zamkiem miała się w najlepsze, gdy niespodziewanie weselników otoczyła banda zbójców. Weselnicy stanęli do obrony, a na ich przedzie Sobótka z mieczem w dłoni pierwsza ruszyła do walki. Zbójcy zostali przegonieni. Na pamiątkę dzielnej dziewicy Sobótki na szczytach skała w dzień świętego Jana rozpala się tu wielkie ogniska zwane „sobótkami”.
rabsztyn
Przed mostem nad fosą.

rabsztyn
Brama wjazdowa przez Wieżę Sławkowską do zamku dolnego.

rabsztyn
Zamek górny.

rabsztyn
Skały z zamkiem górnym.

rabsztyn
Zamek Rabsztyn znad wału fosy.

rabsztyn
Sucha fosa.

Zamek Rabsztyn w XVII wieku (rekonstrukcja wg A.Sypka i B.Drejewicza).

Rok 1792 roku (wg rysunku Z.Vogla).

Lata 1930-1936.

Lata 1960-1962.

rabsztyn
Zamek Rabsztyn dzisiaj.

rabsztyn
Droga do wioski.

Chata Kocjana


Schodzimy ze wzgórza zamkowego do karczmy „Podzamcze” znajdującej się u jego podnóża. Zostawiamy w niej plecaki, aby wygodniej zwiedzało się na dom Antoniego Kocjana. Przeciętnemu człowiekowi zapewne nic nie mówi osoba o tym imieniu i nazwisku. Kim był Antoni Kocjan? Urodził się 1902 roku we wsi Skalskie, która obecnie znajduje się w granicach administracyjnych miasta Olkusz. Mieszkał tam w domu zbudowanym w 1862 roku. W roku 2004 rozebrano, a następnie odtworzono go tutaj u podnóża zamku w Rabsztynie. Dziś w tej drewnianej chałupie znajduje się małe muzeum poświęcone jego życiu i osiągnięciom, które miały znaczący wpływ na przebieg II wojny światowej. Z filmu wyświetlonego nam w chacie dowiadujemy się, że był jednym z najwybitniejszych przedwojennych konstruktorów szybowców. Blisko połowa spośród wszystkich 1400 szybowców zbudowanych w Polsce w latach 30-tych XX wieku były konstrukcjami Kocjana. No, ale II wojny światowej szybowcami nie wygrano. Podczas niej od stycznia 1943 roku Kocjan kierował Referatem Lotniczego wywiadu AK, gdy zaczęły do niego spływać meldunki o „torpedach powietrznych”. Kocjan wraz z zespołem analizował te meldunki. Były to wówczas jeszcze niespotykane rakiety balistyczne. Miały zasięg 380 km, co pozwalało skutecznie bombardować odległe cele. Kocjan wraz ze współpracownikami odkrył tajemnice tej niemieckiej broni, opatrzonej oznaczeniami „V-1” i „V-2”, włącznie z lokalizacją ich fabryki. Raporty Kocjana, choć z początku sceptycznie przyjmowane, w końcu zmusiły Anglików do podjęcia konkretnych działań. W nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku zbombardowano ośrodek doświadczalny w Peenemünde, co opóźniło prace nad rozwojem rakiety oraz uruchomieniem jej masowej produkcji.

kocjan
Chata Kocjana.

kocjan
kocjan
Wnętrze Chaty Kocjana.

Po zwiedzeniu Chaty Kocjana wracamy do karczmy, gdzie odpoczywamy i zamawiamy obiad. O godzinie 14.30 opuszczamy karczmę. Wchodzimy na szosę biegnącą z Olkusza, zaraz potem schodzimy w niej w prawo do lasu. Leśna ścieżka doprowadza nas do kolejowej Linii Hutniczej Szerokotorowej. Liczy sobie ona 395 km długości i łączy polsko-ukraińskie kolejowe przejście graniczne Hrubieszów/Izow ze Śląskiem. Szlak skręca przed tą linią w lewo i biegnie równolegle do nasypu, aż do przejazdu drogowego, gdzie spotykamy szosę biegnącą z Rabsztyna. Po drugiej stronie linii kolejowej mamy rondo, na którym schodzi się ruchliwa szosa wojewódzka nr 783. To kłopotliwe miejsce i potencjalnie niebezpieczne ze względu na ruch pojazdów. Do tego dochodzi jeszcze jeden problem: budowa gazociągu. Tabliczka informuje o obejściu szosą w kierunku do Trzyciąża, ale że jest niedziela i prace przy gazociągu naziemnym nie są realizowane decydujemy się na marsz zgodnie ze szlakiem. Dzięki temu dochodzimy pod Januszkową Górę.

podzamcze
Przed karczmą Podzamcze.

kartuzek
Łączka przed lasem pełna goździków kartuzków (Dianthus carthusianorum).

tory
Kolejowa Linia Hutnicza Szerokotorowa.

Januszkowa Góra


Januszkowa Góra (449 m n.p.m.) wznosi się około 90-100 m ponad otaczającą go płaskowyż. Jej stoki są dość strome, a w niektórych miejscach ich nachylenie dochodzi do 40%. Wzgórze porośnięte jest różnymi rodzajami lasów. W dolnej części obrośnięte jest borem sosnowym, wyżej rośnie żyzna buczyna sudecka. Po za nimi występuje na zboczach wzgórza buczyna storczykowa, kwaśna buczyna i jaworzyna z języcznikiem zwyczajnym. Szczyt wzgórza naszpikowany jest wapiennymi ostańcami. najwyższy z nich o ścianach osiągających 10 m wysokości wystaje ponad koronę drzew. niektórym ze skał wspinacze nadali nazwy: Januszkowa Baszta, Mur z Płetwą, Turnia Drwali, Turnia nad Jaskinią, Skała z Rynną, Leśniczówka.

Kilkanaście metrów pod szczytem znajdziemy osobliwość wzgórza. Jest to Januszkowa Szczelina uznawana za trzecią co do głębokości jaskinię Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, opadającą na 56,5 m w głąb ziemi. Długość jej korytarzy wynosi około 180 m. Otwór wejściowy zabezpieczony ogrodzeniem znajduje się na wypłaszczeniu ponad ścianami Turni nad Jaskinią. Januszkowa Szczelina wymaga umiejętności i specjalistycznego sprzętu wspinaczkowego. Za otworem wpada się w obszerną 8-metrową, silnie pochyloną studnię. Jej cześć była znana od dawna, dalszą odkryto w 1970 roku. Przejście dalsze znajduje się za półtorametrowym progiem gdzie wchodzimy do ciasnego korytarzyka, który po 4 metrach doprowadza do rozszerzenia w głównej szczelinie jaskini, skąd przy asekuracji z użyciem liny kolejnymi progami docieramy na dno jaskini. W jaskini występują inne szczeliny, a z dna studni dwa ciągi. Jedna ze szczelin prowadzi do dużego, mającego 20 m wysokości komina, który na dnie rozszerza się do 3,5 m szerokości. Jednakże wspinaczka w nim jest bardzo trudna i niebezpieczna ze względu na wiszące w dolnej partii ogromne głazy, wyglądające na niezbyt stabilne. W latach 70-tych XX wieku wystąpił w tym miejscu duży zawał.

Spod Januszkowej Góry szlak odbija na południe, gdzie przecina wspomnianą wcześniej drogę do Trzyciąża. Dalej podążamy długimi zygzakami piaszczystymi ścieżkami przez sosnowy las. Las co pewien czas zmienia się z typowych sosen, na niskie sosnowe zagajniki, przypominające trochę kosodrzewinę, po najciekawsze i zadziwiające formy karłowate, o poskręcanych na różne strony konarach i gałęziach. Podążamy dość pośpiesznie, bo chmurzy się na deszcz, a jeśli mielibyśmy rozbić biwak, to lepiej byłoby to zrobić zanim zacznie padać.

las
las
las
las
Przez sosnowe lasy.

Przed godziną 16.00 zahaczamy o północny skraj wsi Olewin, gdzie szlak skręca i wiedzie przez 4,5 km na wschód. Olewin około roku 1470 był własnością królewską. Wcześniej, od czasu pierwszych znanych zapisków sądowych z 1388 wieś zmieniała właścicieli dwukrotnie. W okresie 1388-1411 była w posiadaniu Mikołaja oraz jego trzech synów. Pomiędzy latami 1415 a 1417 został zakupiony za cenę 160 grzywien przez rajcę olkuskiego Mikołaja Fingra. Od 1665 roku Olewin należał do zamku w Ogrodzieńcu. Wieś zwana była w tamtych czasach Olelin bądź Oławin. Około roku 1790 znajdowało się w niej 15 domów, zamieszkiwanych przez 55 mieszkańców.

Od Olewina podążamy lasem jeszcze przez 2,5 km. W końcówce pas tego lasu zwęża się. Z lewej poprzez drzewa widzimy pola uprawne otoczone lasem. Pod drzewami dostrzegamy przylegającą do nich łączkę: – To byłby chyba dobre miejsce na rozbicie namiotu – nasze oczy spotykają się, lecz po chwili pojawia się myśl, że dalej może będzie jeszcze lepsze miejsce. To oczekiwane lepsze miejsce jednak nie pojawia się, a deszcz już czujemy na karku. Wkrótce pada silniej. W końcu las się kończy, ale na szczęście deszcz również słabnie. Popadało krótko, ale zrobiło się mokro. Idziemy w dalszym ciągu prosto na wschód. Po lewej mamy las, z prawej pola uprawne odchodzą od nas długimi pasami na wierzchowinę grzbietu, na której widoczna jest długa szeregowa zabudowa wsi Kosmolów.

Szlak prowadzi cały czas między polami i lasem równolegle do ciągnącej się zabudowy Kosmolowa. Kosmolów został założona w początkach XIV wieku. Najstraszy znany dokument, w którym wymienia się nazwę tej wsi pochodzi z 1315 roku. Mówi o lesie ciągnącym się pomiędzy zamkiem Pieskowa Skała i granicami Kosmolowa, na którym lokowana jest wieś Sułoszowa. Nazwa wsi została zapisana wówczas jako Cosmalow. Prawdopodobnie pochodzi od imienia Cosmal. Była własnością królewską i należała do starostwa rabsztyńskiego. Kosmolów leżał na dawnym trakcie z Krakowa do Olkusza. Do dzisiaj zachował się po nim, wysoki kamienny słup milowy z XVII wieku, z wykutym u podstawy napisem „DOM AN DM 1642”. Został ustawiony o jedną milę polską, czyli 7 km od olkuskiego rynku. Mieszkańcy wsi zajmowali się rolnictwem i rzemiosłem. W połowie XVI wieku stała w niej karczma.

kosmolow
kosmolow
Łąki i pola wsi Kosmolów.

Wchodzimy w grupy zagajników, gdzie dróżka jest bardzie błotnista. Rozlały się na niej szerokie kałuże. Musiało tutaj spaść więcej deszczu. Po chwili dróżka skręca na południe. Słychać, że przybliżamy się do ruchliwej szosy. O godzinie 17.10 przecinamy ją dokładnie w miejscu, gdzie graniczą wsi Sułoszowa i Kosmolów. Maszerujemy nieustannie od kilku godzin. Potrzebujemy chwilkę odpoczynku. Choć zatoka bocznej dróżki odchodzącej od ruchliwej szosy nie jest odpowiednim do tego miejscem, przysiadamy na trawiastym skraju podkładając sobie karimaty. Dajemy chwilkę odpocząć stopom.

szosa
Szosa nr 773.

Po kilku minutach odpoczynku oddalamy się od ruchliwej szosy nr 773. Droga gruntowa nieco obniża się ku zaroślom, staje się niesamowicie błotnista, rozjeżdżona samochodami terenowymi. Niebawem wchodzimy w przecinkę. Pada do nas więcej jasnego światła. Wyjeżdżone koleiny możemy obejść trawami. Dalej, gdy wokół pojawiają się połacie pól uprawnych jest już sucho. Wchodzimy na polankę z krzyżującymi się dróżkami. Idziemy dalej prosto i wkrótce okazuje się, że jesteśmy poza szlakiem. Wychodzimy wyżej na wzgórza bezkresnych pól, rozdzielonych plątaniną krzyżujących się dróżek i ścieżek. Sprawdzamy położenie na mapie. Drogę szlakową mamy blisko po prawej, nie więcej niż 400 metrów w linii prostej. Szlak biegnie grzbietem po prawej, gdzie widoczne są zabudowania wsi Zadole Kosmolowskie. Z naszej pozycji wynika, że zaraz za wsią spotkamy się ze swoim szlakiem. Wychodzimy jeszcze wyżej, gdzie przebiega wąska droga asfaltowa schodzącą do Sułoszowej. Chwilkę przysiadamy na trawie, na miedzy. Nachodzi nas myśl, ze przecież dzień coraz bliższy końcowi, a my wciąż nie wiemy, gdzie będziemy spać. Spoglądamy ponownie na mapę. Najbliższe pole biwakowe jest w Pieskowej Skale, czyli jeszcze jakieś... 8 km – to maksymalnie 2 godzinki spokojnego marszu, a dochodzi teraz godzina 18.30, a więc przed dziewiątą powinniśmy tam dotrzeć. Dzwonimy, aby upewnić się, czy przyjmą nas na tym polu namiotowym, czy mają miejsce. Tak jest miejsce, a gospodarz poczeka na nas. Ruszamy zatem w drogę.

zadole
Tereny łąk i upraw wsi Zadole Kosmolowskie.

miedza
Na miedzy.

Kierujemy się asfaltową drogą na południowy wschód, a więc w przeciwną stronę niż wieś Sułoszowa. Tak jak przewidywaliśmy, po kilku minutach spotkamy znaki czerwonego szlaku. Biegnie razem z Via Regia „Droga św. Jakuba”. Czerwone znaki prowadzą nas dalej asfaltową drogą, w jeszcze wyższe położenia rozległego wzgórza Kamieniec (481 m n.p.m.), ukazując nam bezkresne widoki. Przez prawie 2 km utrzymujemy kierunek południowo-wschodni. W międzyczasie dzieje się coś niesamowitego – z mlecznej zawiesiny nad nami wyodrębniają się obłoki. Rozsuwają się, a poprzez powstałe między nimi szczeliny pokazuje się błękitne niebo. Nagle spadają ku ziemi strugi promieni słonecznych. Powstaje z tego fenomenalny spektakl przyrody.

zadole
Pola pod Zadolem Kosmolowskim.

zadole
Spojrzenie w kierunku Zadola Kosmolowskiego.

droga
W drodze.

zagon
Zagon.

widok
Widok w stronę jurajskich wierzchowin Ojcowskiego Parku Narodowego.

droga
Na szlaku.

droga
Droga wijąca się na wierzchowinę wzgórza Kamieniec.

krzyz
Krzyż przy polnej drodze.

Gdy jesteśmy już najdalej od wszelkich ludzkich osad nasza droga krzyżuje się z inną, gruntową drogą. Na skrzyżowaniu tym skręcamy w lewo i odtąd utrzymujemy kierunek północno-wschodni. Mamy to, za czym zatęskniliśmy – zwyczajną polną dróżkę. Od tego asfaltu stopy nam odpadają. Gdzie się podziały te dawne ścieżki? Wszędzie kładzie się te asfalty, nawet tutaj między polami, nierzadko również w lasach.

polna
Zejście polną drogą do Sułoszowej.

horyzont
Zachodni horyzont.

suloszowa
suloszowa
suloszowa
suloszowa
Przed nami Sułoszowa.

Mijamy punkt kulminacyjny wzgórza. Dróżka obniża się już ku dolinie Prądnika, rzeki, która nam będzie towarzyszyć podczas dalszej wędrówki, prawie do jej końca. Jest godzina 19.30, kiedy docieramy do Sułoszowej, wprost pod sklepik spożywczy, ale ten już jest zamknięty. Restauracja obok jest jeszcze otwarta, ale o tej porze to można zjeść u nich tylko lody, więc decydujemy się na to, co mają. Wykwintnie smakują, a co ważniejsze pokrzepiły nas. Filiżanka kawy też nam dobrze zrobiła. Moglibyśmy iść dalej, ale dowiadujemy się od obsługi, że nieopodal można wynająć chatkę agroturystyki, zaledwie 500 metrów stąd. Dostajemy nawet numer telefonu, pod którym dowiadujemy się, że cała chata może być do naszej dyspozycji. Ach, chyba należy się nam po tak długiej wędrówce. Dołożyliśmy sobie dzisiaj spory dystans. Powiadamiamy tylko pole namiotowe, że dzisiaj do nich nie przyjdziemy i zostajemy z Sułoszowej. Jak się okaże, będzie to znakomita decyzja. Drewniana chatka okazuje się bardzo przytulnym i wygodnym obiektem (i niedrogim), wyposażonym w więcej niż nam potrzeba. Zatem odpoczniemy sobie i odświeżymy się przed jutrzejszym wejściem do królestwa Ojcowskiego Parku Narodowego.


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas