Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

GSBW, etap 6: Ćwilin

Minęło sporo czasu od ostatniej wędrówki Tropem Rysia po Beskidzkich Wyspach. Zdążyło przelecieć lato, kwiaty dawno już przekwitnęły. Jesień jest już zaawansowana, listopadowa, kojarząca się z szarugą. Czy zasadnie? Wszak z pewnością już na łąkach nie jest tak barwnie, trawy silnie pożółkły, gdzieniegdzie miały one już swe pierwsze spotkanie z pierwszym, tegorocznym śniegiem. Poranki i wieczory są co raz chłodniejsze, pojawiają się pierwsze przymrozki. Trochę zniechęcający jest ten wstęp, co jednak nie przekłada się na frekwencję w pierwszej tego roku listopadowej wędrówce. Hasło „chono na Ćwilin!” jakie pojawiło się w internetowych mediach spodobało się wielu, bo szybko pojawił się nad stan, który skutkował koniecznością uruchomienia przez niektórych sympatyków Beskidu Wyspowego własnych środków transportu.


TRASA:
Mszana Dolna (384 m n.p.m.) [żółty szlak] Czarny Dział (673 m n.p.m.) [żółty szlak] Ćwilin (1072 m n.p.m.) [niebieski szlak] Jurków (526 m n.p.m.)

OPIS:
Dzisiejszego dnia przybyliśmy w Beskid Wyspowy z zamiarem zdobycia drugiego co do wysokości szczytu w Beskidzie Wyspowym, zwanego Ćwilinem. Chyba jeszcze nigdy tak późno nie zaczynaliśmy wędrówki, bo minęła już jedenasta, kiedy przechodzimy mostem nad rzeką Mszanka w Mszanie Dolnej. Za mostem jest żółty szlak, który ma nas poprowadzić na Ćwilin. Ćwilin jest wyjątkową „wyspą”. Poza grzbietem Czarnego Działu nie ma bocznych odnóg, a regularny kształt jego wierzchołka klasyfikuje go do grona typowych beskidzkich wysp. Jego stoki porasta las, w którym żyje wiele dzikich ssaków, takich jak dziki, jelenie, sarny i borsuki, a potwierdzono tutaj też występowanie rzadkiego w Polsce rysia. Okresowo zaglądają tu wilki.

Rzeka Mszanka, z lewej wzgórze Grunwald.
Rzeka Mszanka, z lewej wzgórze Grunwald.

Chwilkę idziemy wzdłuż Mszanki uliczką o nazwie Zielona. Po jakiś 600 metrach przed ujściem potoku Ściborów odchodzimy w boczną drogę pnącą się stokiem Grunwaldu. Droga prowadzi chwilkę ponad płytkim jarem potoku, potem mija kilka domostw osiedla Ciernie. Za nimi wchodzimy na podmokłą trawiastą drogę idącą równolegle z korytem potoku Ściborów, aż do jego źródliska. Wokół otaczają nas łąki, przy których ciągną się szeregi młodników. Okolica widoczna z otwartego grzbietu zachwyca co raz bardziej. Tłem dla krajobrazu jest nieskazitelny, niebiański błękit. Z lewej po za doliną Słomki wznosi się trzywierzchołkowy grzbiet Lubogoszcza. Za nami znakomita panorama Mszany Dolnej, za która wznosi się Szczebel, a dalej na przedłużeniu grzbietu widoczny jest rozłożysty Luboń Wielki. Bardziej na południe pojawia się znacznie niższa Adamczykowa i Potaczkowa. To co widzimy jest jak retrospekcja poprzednich etapów naszej wędrówki Głównym Szlakiem Beskidu Wyspowego, do której nader miło wracamy wspomnieniami, choć nie zawsze była łatwo pokonać te wzniesienia. Nawet tą niepozorną Potaczkową, kiedy śnieg trzeszczał dwudziesto paro stopniowym mrozem, a niebo było wówczas tak samo niebieściutkie jak dzisiaj.

Jar potoku Ściborów wykrawa z grzbietu odrębne wzgórze, wznoszące się bezpośrednio ponad centrum miasta. Mamy go po lewej. Stoi na nim krzyż, zwany „Białym pomnikiem Grunwaldu”. Pierwszy krzyż stanął na tym wzgórzu dnia 15 lipca 1910 roku, kiedy mieszkańcy Mszany Dolnej i okolicznych wiosek postanowili z wielką pompą uczcić rocznicę jednej z największych bitew w historii średniowiecznej Europy (pod względem liczby uczestników), jak i wielkiego zwycięstwa sprzymierzonych wojsk Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego nad siłami zakonu krzyżackiego, jakie miało miejsce 500 lat wcześniej, 15 lipca 1410 roku. W rocznicę tego wydarzenia z Mszany Dolnej wyruszył pochód z konnymi banderiami i mieszkańcami regionu ubranymi w tradycyjne stroje ludowe. Śpiewano pieśni patriotyczne, zaś na wzgórzu odprawiona została uroczysta msza święta. Wtedy ustawiono na nim dębowy krzyż, który przetrwał do lat 80-tych XX wieku. Zbutwiał ze starości i przewrócił się. W jego miejsce postawiono nowy metalowy krzyż z inicjatywy właścicieli pól znajdujących się na stokach wzgórza, który stoi na nim obecnie. Wzgórze to otrzymało wówczas nazwę Grunwald (poprzednio nosiło ono nazwę Kobyla Głowa, a jeszcze wcześniej zwane było Burdelem). Z czasem nazwa Grunwald przylgnęła, czy raczej została rozszerzona również do drugiej kulminacji wznoszącej się po drugiej stronie potoku Ściborów. Literatura krajoznawcza często jednak wskazuje, że przenoszenie nazwy na sąsiednie wyższe wzniesienie grzbietowe sięgające 624 m n.p.m. jest błędne, gdyż tamto zawsze nosiło nazwę Wsołowa  od znajdującego się u jego stóp osiedla Wsoły.

Grzbiet Grunwaldu.
Grzbiet Grunwaldu.

Widok na Mszanę Dolną.
Z lewej wznosi się Szczebel, z prawej Lubogoszcz.

Kościół św. Michała Archanioła.
Kościół św. Michała Archanioła.

Widok na masyw Lubogoszcza.
Widok na masyw Lubogoszcza.

O godzinie 12.00 wchodzimy na wierzchołek Wsołowej. Nie leży ona bezpośrednio na wyznakowanym Głównym Szlaku Beskidu Wyspowego, ale tabliczka szczytowa włącza go w jego przebieg. Z odsłoniętej kopuły Wsołowej mamy szeroką panoramę, właściwie z każdej strony. Rosną na nim niewielkie grupki młodnika, które można obejść jeśli zasłaniają nam widoki, które chcielibyśmy zobaczyć.

Żółty szlak prowadzi dalej w górę grzbietu, na którym widoczna jest kolejna nieznacznie wybijająca się kulminacja, nie posiadająca nazwy. Pokryta jest częściowo lasem. Dalej zaś wyraźnie wypiętrza się już szczyt Czarnego Działu (673 m n.p.m.). Z kolei za nim wznosi się już potężny masyw Ćwilina (1072 m n.p.m.), którego nazwa pochodzi od niemieckiego słowa „zwilling” oznaczającego bliźniaka, w odniesieniu do sąsiedniej Śnieżnicy (1006 m n.p.m.). Idziemy w kierunku Ćwilina. Z prawej strony grzbiet opada w dolinę Łostówki, za którą wznosi się masyw Ostrej i Ogorzałej. Za tym masywem odsłania się nam powolutku Jasień, masyw odchodzący od potężnej Mogielicy, a oddzielony od niej szeroką Przełęczą pod Małym Krzystonowem. Przez masyw Jasienia przebiegała nasza pierwsza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidu Wyspowego, a było to również w listopadzie, blisko rok temu. Jakże ten czas szybko leci. Wówczas to podjęliśmy to wyzwanie - ponad 250 kilometrów trasy i ponad 12 tysięcy przewyższeń, jakie stawia przed nami Beskid Wyspowy. Ruszyliśmy bo góry to wolność i przygoda, a Beskid Wyspowy ma w sobie coś wyjątkowego i jest dostępny oraz wdzięczny do wędrówek o każdej porze roku. Zapewne nie jeden raz wrócimy na każde jego wzniesieniu i wtóry raz z przyjemnością.

Droga na Wsołową.

Wsołowa (624 m n.p.m.).
Wsołowa (624 m n.p.m.).

Widok z grzbietu Wsolowej na Luboń Wielki i Szczebel.
Widok z grzbietu Wsolowej na Luboń Wielki i Szczebel.

Widok na masyw Ostrej i Ogorzałej.
Widok na masyw Ostrej i Ogorzałej.

Czarny Dział, za nim Śnieżnica, a z prawej Ćwilin.
Przed nami Czarny Dział, za nim Śnieżnica, a z prawej Ćwilin.

Złożone ostrewki na łące.
Złożone ostrewki na łące.

Brzozowy gaj.
Brzozowy gaj.

Piękne krajobrazy, ale i malowniczość najbliższego otoczenia urzeka nas dzisiaj. Pożółkłe murawy gotowe są do przykrycia śnieżną kołdrą. Jeszcze pasą się na nich krowy, niektóre z nich spoczywają leniwie wygrzewając się w jesiennym słońcu. Taka pogoda, że sami przysiadamy na dłuższą chwilę na leżącym przy dróżce konarze, zaraz za sosnowym laskiem. Łapiemy słoneczne promyki. Spoglądamy na ciągnące się po zboczach pola i łąki, na których spoczywają ostrewki wsparte o siebie. Zawsze były i są nadal charakterystycznym elementem pejzażu górskich i podgórskich polan. Potem dalej wspinamy się na Czarny Dział.

Łąki.
Łąki. W tle Gorce.

Pojawia się Mogielica (widoczna w głębi).
Pojawia się Mogielica (widoczna w głębi).

Wypoczywająca krowa.
Wypoczywająca krowa.

Ostra i Ogorzała.
Ostra i Ogorzała. Po lewej w głębi widoczna Mogielica.

Jesteśmy już na łagodnym podejściu Czarnego Działu, wyraźnej kulminacji w długim grzbiecie między Ćwilinem a Mszaną Dolną. Okolice jego wierzchołka są silniej zalesione. To las mieszany, choć wyczuwa się dominację świerków. Koło tabliczki szczytowej Czarnego Działu (673 m n.p.m.) przechodzimy o godzinie 13.05. Na zejściu zaraz za tabliczką mamy wspaniały widok na dolinę Łostówki wyginająca się na południowy wschód ku Jasieniowi. Na lewo od Jasienia Mogielica chowa się za Ćwilina, którego stoki są coraz bliżej nas. Piętrzą się porośnięte zwartym lasem. Jeszcze około 20-30 minut lekkiej wędrówki i rozpoczynamy ostrzejsze podejście Ćwilina.

Podejście na Czarny Dział.
Podejście na Czarny Dział.

Przerwa na stoku Czarnego Działu.
Przerwa na stoku Czarnego Działu.

Czarny Dział (673 m n.p.m.).
Czarny Dział (673 m n.p.m.).

Zejście z Czarnego Działu.
Zejście z Czarnego Działu. Przed nami wznosi się Ćwilin.

Las.
Las.

Widok na północny zachód.
Widok na północny zachód.
Z lewej grzbiet Lubogoszczy. W głębi widoczny Lubomir i Kamiennik. Z prawej Wierzbanowska Góra.

Droga leśna jest pokryta kamieniami wyrwanymi z gruntu przez deszczową wodę. Jest mokra, las otula delikatnie chłodem, zdaje się przydatnym na stromym podejściu. Ćwilin jest niemal typową Beskidzką Wyspą. Poza odnogą grzbietu Czarnego Działu jest wysoką górą o stokach stromo opadających do otaczających ją dolin. Stromość stoków i wewnętrzna budowa geologiczna góry przyczyniła się do serii potężnych ruchów osuwiskowych w latach 20-tych XX wieku. Jedno z największych osuwisk powstało 15.08.1927 po długotrwałych ulewnych deszczach. W jego wyniku oderwała się część północno-wschodniego stoku odsłaniając przepaścistą ścianę skalną o wysokości prawie 20 m. Ślady tamtego wydarzenia ukrywa obecnie las.

Z przepaściami na Ćwilinie wiąże się legenda o młodym chłopaku, który rzucił się w jedną nich z rozpaczy po porzuceniu go przez ukochaną. Odtąd z potoku płynącego u podnóża przepaści można było usłyszeć jęki i zgrzytanie zębami. Jakiś czas później do ćwilińskich lasów wybrała się dziewczyna, by zbierać grzyby i jagody. Była to ta sama dziewczyna, która chłopca rzuciła. Podeszła nad potok i zobaczyła w nim odbicie postaci swego dawnego ukochanego. Odziany był w białą, długą szatę, zaś włosy miał zjeżone, a z ust buchał mu ogień. Przeraziła się i odwróciła chcąc uciekać, ale postać chłopca, która okazała się być upiorem, złapał ją i wciągnął w toń potoku. Od tego dnia nikt już nie usłyszał w tym miejscu żadnych głosów.

Podejście na Ćwilin.
Podejście na Ćwilin.

Mozolne podejście.
Mozolne podejście.

Las Ćwilina.
Las Ćwilina.

Po niecałej godzinie podchodzenia stoku Ćwilina las zmienia się. Wchodzimy w obszar niedużych, młodych świerków. Przecinamy drogę stokową, przy której stoi ambona. Po przeciwnej południowej stronie widoczny jest ośnieżony grzebień Tatr. Na wprost mamy Rysy i Wysoką. Droga wyraźnie wchodzi na rozległą kopułę szczytową góry. Nachylenie stoku jest już niewielkie. Z tyły widać słońce, które jest już dość blisko zachodniego horyzontu. W którym miejscu zajdzie? Czy za Babią Górą się schowa, czy za słowackimi Górami Choczańskimi, czy może w zupełnie innym miejscu? Wchodzimy na cudowne otwarte przestrzenie Ćwilina. Przed nami jest tylko wąski przetrzebiony las dorosłych drzew, a za nim rozległa połać murawy wielkiej polany szczytowej.

Młode świerki rosnące w górnych partiach Ćwilina.
Młode świerki rosnące w górnych partiach Ćwilina.

Słońce nisko nad horyzontem.
Słońce nisko nad horyzontem.

Widoki na zachodnią stronę.
Widoki na zachodnią stronę.

Tatry.
Tatry.

Gruszowskie Polany.
Gruszowskie Polany.

Szczyt Ćwilina przykrywa duża Michurowa Polana. Na jej dolnych części wydzielona jest Polana Mysoglądów i Polana Kuczai, na zachodnich krańcach zaś Gruszowskie Polany. Polana Michurowa pamięta czasy intensywnego pasterstwa na górze. Kiedyś stały na niej trzy szałasy pasterskie. Gospodarzyli na Ćwilinie gospodarze z Wilczyc, Łostówki i Jurkowa. Ostatni z szałasów stał tu jeszcze w latach 80-tych XX wieku. Spalił się na początku lat 90-tych XX wieku. Były już niepotrzebne bo gospodarka pasterska przestała być opłacalna. Szałasy pasterskie służyły również turystom, którzy w razie potrzeby mogli zatrzymać się w nich i przenocować. Na południowo-wschodnim skraju polany znajduje się źródło wody, przy którym biwakują współcześni turyści pod namiotami.

Dzisiejszego dnia na Polanie Michurowej sami zabiwakowaliśmy korzystając ze stojących na polanie ławo stołów. Słońce schodzi ku zachodowi. Rozkładamy się wokół rozpalonego ognia nad którym piecze się przekąska. Rysiek z Łukaszem byli tutaj co najmniej godzinę wcześniej i cały czas pilnują, aby nic się nie przypaliło.

Michurowa Polana.
Michurowa Polana.

Michurowa Polana.
Michurowa Polana.

Godzina 15:33.
15:33

Nieco poniżej wierzchołka Ćwilina pod drzewkami stoi pomnik wystawiony ku czci papieża Polaka, a obok niego polowy ołtarz ustawiono w 2000 roku z okazji obchodów Roku Milenijnego. Przy samym drzewie umieszczono niewielka drewnianą figurkę Chrystusa Frasobliwego. Słońce jest już nisko zawieszone nad horyzontem jego rozczerwieniona tarcza przenika przez koronę drzewa, promienie rozszczepiają się na gałązkach.

Złota godzina wyzwala podniecenie i szczyptę emocjonalnego napięcia. Góry, postacie na wierzchołku góry zaczynają mienić się zupełnie inną barwnością niż jeszcze kilka, kilkadziesiąt minut temu. Zachowanie fotografików wydaje się być bardziej nerwowe, przemieszczają się z miejsca na miejsca poszukując kadrów, obracają w każda stronę świata, bo Polana Michurowa jest w tym momencie wyjątkową. Wszyscy wiedzą, że jest wspaniałym punktem widokowym, ale teraz kiedy trwa „złota godzina” panorama zabarwia się bursztynem. W panoramie tej widać Tatry, pasma górskie Słowacji i pobliskie Beskidy z Babią Górą na czele. Na wschodzie widać Mogielicę z charakterystyczną kopułą szczytową, ciągnącą się na południowy zachód Polanę Stumorgową i szczyty: Krzystonów, Kutrzycę i Jasień. Za nimi zaś widoczny jest Beskid Sądecki. Spoglądamy na południe, gdzie rozciąga się grzbiet Gorców: od Gorca przez Kudłoń, Turbacz, aż po Maciejową i Rabkę. Nad nimi sterczy położony dalej grzebień Tatr.

Pomnik ku czci papieża Polaka na Ćwilinie.
Pomnik ku czci papieża Polaka na Ćwilinie.
Pomnik ku czci papieża Polaka.

Mogielica z Polany Michurowej.
Mogielica z Polany Michurowej.

Przy ognisku.
Przy ognisku.

Godzina 15:46.
15:46

Grupa na Ćwilinie.
Grupa w blasku zachodzącego słońca.

Kierujemy po raz wtóry wzrok na zachód, a tam wznoszą się Luboń Wielki, Szczebel oraz Lubogoszcz, zaś za Luboniem Wielkim widać sylwetkę wyniosłej Babiej Góry. Góry goreją czerwonością blasku zachodzącego słońca. Za kilkadziesiąt lat widoki takie jak dziś mogą być rzadkością. Jakże ślicznie prezentuje się krajobraz w klarownym powietrzu, które chyba ktoś nagle przefiltrował z wszelakich zanieczyszczeń.
Na zachodniej nieba stronie.
Błyszczy łuna gorejąca:
W pożegnalnej swej koronie
Lśni miedziany zachód słońca.

Chmury w nowych płyną szatach
Gwiaździe gwiazd na pożegnanie;
Form tysiącem lśnią w szkarłatach,
Przez niebieskie mknąc otchłanie.

Od promiennej miedzi słońca
Wszystkie barwy się promienią:
Seledynów smuga drżąca —
Z szafirami — i z czerwienią

I z fioletem się zaplata —
I w srebrzyste mgły się wtula:
Schodzi — schodzi już ze świata
Rubinowa słońca kula.

(Antoni Lange - „Zachód słońca”, I)

Godzina 15:50.
15:50

Dopamine.
Dopamine przy pracy.

Godzina 15:57.
15:57

Tatry Bielskie i Tatry Wysokie.
Tatry Bielskie i Tatry Wysokie.

Godzina 15:59.
15:59

Rozciągłość Tatr widziana z Ćwilina.
Rozciągłość Tatr widziana z Ćwilina.

Dzisiejszego spektaklu nie psują nawet chmury, które pojawiły się na zachodzie - zapewne wyszły by utulić słońce do snu. I nam taka kołderka by się tutaj teraz przydała, bo zrobiło się z minuty na minutę bardzo zimno, lecz nikt o tym nie myśli teraz. Pojawiają się rękawiczki na dłoniach i czapki na głowach. Płonie jeszcze ognisko, przy którym zagrzewa się kilka osób, lecz większość osób pochłonięta jest pięknem jakie zgotowała nam Matka Natura. Słońce dotyka już chmur, przenikliwie bada je promykami i powoli rozmywa się za nimi obraz jego rozżarzonej tarczy.

Słońce już naprawdę ścieli się do snu, skrywa się zupełnie za beskidzkie wzniesienia. Wciąż jednak nikt nie chce żegnać tego dnia. Zapada szarówka, a my jeszcze spoglądamy w osłupieniu na blask niknącej łuny słonecznej. Ćwilin to wyjątkowa góra. Ponoć to właśnie na Ćwilinie, podczas wycieczki z grupą młodzieży, prof. Kazimierz Sosnowski ujrzał tzw. „morze mgieł” i wymyślił nazwę „Beskid Wyspowy”. Jutrzejszego dnia o poranku być może będzie takie morze mgieł zaleje doliny. Szkoda, że nas tu wtedy nie będzie.

Luboń Wielki, a za nim Babia Góra.
Luboń Wielki, a za nim Babia Góra.

Godzina 16:04.
16:04

Godzina 16:05.
16:05

Godzina 16:07.
16:07

Luboń Wielki i Ćwilin.
Luboń Wielki i Ćwilin.

Wielki Chocz z Ćwilina.
Wielki Chocz z Ćwilina.

Godzina 16:09.
16:09

Tatry Bielskie i Tatry Wysokie.
Tatry Bielskie i Tatry Wysokie.

Godzina 16:11.
16:11

16:13

Godzina 16:13.
16:13

16:14 - czas zachodu słońca.
16:14 - czas zachodu słońca.

Minęła już szesnasta trzydzieści. Ktoś jeszcze pyta głośno, czy będziemy tutaj na szczycie czekać na wschód księżyca. Nie chce się schodzić z góry, choć zrobiło się baaaardzo zimno. Mrok bardzo szybko zapada. Schodzimy stokiem wschodnim zostawiając za sobą niknącą łunę nad horyzontem. Wchłania nas ciemny las. Włączamy sztuczne oświetlenie. Opuszczamy wierzchołek góry. Schodzimy niewiele niżej, a już jest cieplej. Czy na wierzchołku góry został chłód nocy, a może i tam zrobiło się cieplej. Teraz to już za nami. Uważnie wpatrujemy się na pnie drzew w poszukiwaniu niebieskich znaków szlaku zejściowego. Droga jednak jest wyrazista, prosta i szeroka. Idąc na azymut z pewnością byśmy doszli tam gdzie chcemy. Wciąż myślimy o tym co nas spotkało dzisiaj, lecz wiemy, że to jeszcze nie koniec. Jeszcze dzisiaj pojawi się nasza srebrzysta tarcza. Wzejdzie niebawem naprzeciw.
Zachód słońca... Szafirowa
Druga niebios połowica
Lśni przeczysta. Gwiazda nowa
Błyska na niej... Wschód księżyca.

Błysła na niej twarz mięsiąca
W złotej pełni swej rumieńcach
I witała kulę słońca,
Które szło w ognistych wieńcach.

I błyszczały przeciw sobie
Dwie olbrzymie gwiazdy ziemi:
Słońce w pożegnalnej dobie,
Miesiąc blaski lśniąc nowemi.

I błyszczały na błękitach
Promieniste dwie purpury:
Miesiąc — w pełni nowej świtach,
Słońce — płynąc już za góry.

(Antoni Lange - „Zachód słońca”, II)

Godzina 16:20.
16:20

Ćwilin (1072 m n.p.m.)
Ćwilin (1072 m n.p.m.).

Ćwilin (1072 m n.p.m.)
Ćwilin (1072 m n.p.m.).

Godzina 16:25.
Godzina 16:25.

Tatry po zachodzie słońca.
Tatry po zachodzie słońca.

Godzina 16:27.
16:27

Godzina 16:32.
16:32

Z mroku nocy wyłaniają się rysy Mogielicy. O godzinie 16.45 wychodzi zza niej czerwieniejący księżyc. Rozpoczyna się druga część spektaklu. Piękna gwieździsta noc, pełnia księżyca czerwieniejącego - magiczna noc, która tak jak uśpiony już dzień, odrywa nas od szarej rzeczywistości. Stare legendy i podania w takiej chwili stają się żywe. Ożywają dawne wielkoludy, które niegdyś tutaj miały swoje królestwo. Było to bardzo, bardzo dawno temu... ale przełóżmy tą historię na następny wyjazd, bo przed nami pojawiły się światełka wsi.
I powoli miesiąc wschodzi
Coraz wyżej na szafiry;
I powoli słońce schodzi
W niewiadomej nocy kiry.

Bladła zwolna tarcza słońca,
Aż dukatem złotym błysła;
Bladła zwolna twarz miesiąca,
Aż talarem srebrnym zwisła.

I żegnały się powoli
Jak w siostrzanych uściśnieniach,
Dzień w upojeń aureoli —
Noc w promieniach i marzeniach.

I żegnały się powoli
Jak dwa duchy promieniste —
Nieprzerwanej złotej doli
Dobre prządki wiekuiste.

(Antoni Lange - „Zachód słońca”, III)

Na zejściu do Jurkowa.
Na zejściu do Jurkowa.

Księżyc wychodzi zza Mogielicy.
Księżyc wychodzi zza Mogielicy.

Pełnia księżyca.
Pełnia księżyca.
Pełnia księżyca.

Światełka wsi i blask księżyca rozświetlający drogę.
Światełka wsi i blask księżyca rozświetlający drogę.

Przed nami Jurków, ostatnie metry przez pola i łąki, i wchodzimy na szosę. Skręcamy w lewo, potem w prawo. Przechodzimy przez most, a za mostem w prawo do „Baranówki”, karczmy ze wspaniałymi plackami ziemniaczanymi i piwem.

Osiemnasta godzina. Kończy się dzisiejsza wędrówka. Uff, ileż niesłychanych wrażeń nam dała, trudno je zebrać w te parę zdań, opisać ich piękno i nastrój, w który zostaliśmy wprowadzeni. Chyba tak naprawdę jeszcze nikt nie czuje się na jawie, myślami błądzi po zwyczajnych niezwyczajnych zjawiskach. Jedno jest pewne – Matka Natura dotknęła nas dzisiaj najpiękniejszym blaskiem.
Gdybyż zawsze się spływały
Zachód słońca — wschód księżyca —
Gdybyż serca nie zaznały,
Czem niedoli jest krwawica!

Lecz bywają długie nowie!
I gdy słońce zejdzie z nieba —
Włada ciemność i pustkowie,
A nam zawsze gwiazd potrzeba!

(Antoni Lange - „Zachód słońca”, IV)

Ćwilin 4.11.2017


Udostępnij:

1 komentarz:

  1. ŁĄŁ...Mogielnica...piękna o zachodzie słońca i wschodzie księżyca...
    pozdrowienia
    G.J.

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas