Przedostatni dzień zimy mamy pod chmurką. Rozpoczynamy go na zagórzańskiej ziemi, otoczonej dookoła wyspami wzniesień. Ich wierzchołki nikną w atłasie chmur. Nie ma dzisiaj szansy na słońce, ale choć dzionek jest pochmurny, to też ciepły. Ziemia Zagórzańska zawsze jest gościnna. W Kasinie Wielkiej na Wydartem czeka nas pan Piotr Lulek, tutejszy folklorysta, kustosz kultury zagórzańskiej. Czeka w progach niewielkiego domku, stojącego u podnóża Ćwilina, należącego niegdyś do Stanisława Dobrowolskiego, niedawno zmarłego zagórzańskiego artysty.
Byliśmy tu nie tak dawno, ale to miejsce które przyciąga. Dom artysty zamienił się w niezwykłą galerię jeszcze za jego życia. Tak właśnie chciał i z takim zamiarem nosił się Stanisław Dobrowolski kupując ten dom. Był galerią, pracownią i jego mieszkaniem. Stoją w nim prace nowatorskie, ale nawiązujące do tradycji i będące silnym uzewnętrznieniem górskiego krajobrazu i beskidzkiej przyrody. Rzeźby, malowidła na ścianach, akwarele uderzają prostotą, wydaje się, że stworzone zostały kilkoma pociągnięciami siekiery, czy dłuta, czy też pędzla w przypadku malowideł i obrazów, ale jakże są one przemyślane. Wydaje się, że z jednego ciosu siekiery wyłania się kilka szczegółów np. orzeł, żołnierz i karabin, które komponują się w zespoloną treść. Mamy tutaj „Tęsknotę bezkresną”, „Kwiaty życia”, „Zamarłą Skałę”, czy też najulubieńszą pracę pt. „Partyzanci”. Rzeźby wkomponowane zostały w malunki na ścianach, a nawet cały kształt wnętrza, w którym są one prezentowane - ściany, okna, łuki, wnęki, ceglane słupki.
|
|
|
|
|
Obrazy Stanisława Dobrowolskiego. |
W sąsiednich pomieszczaniach obejrzymy również akwarele o podobnej wymowie i tematyce, malowane prostymi, ale jakże bardzo przemyślanymi liniami - „Boginie Karpat”, „Królowa Beskidów”, „Władca Gór”, „Sielanka Zbójnicka”. Wszystkie prace wyrażają wielkie zamiłowanie artysty do gór i ich przyrody. Są jednocześnie wyrazem jego wdzięczności za doznawane piękno płynące z gór, co podkreślił nadając ekspozycji swoich prac nazwę „Hołd Karpatom”. Jerzy Bodziony z Mszany Dolnej napisał o Stanisławie Dobrowolskim:
...Matce Naturze składasz pokłon nisko,
Bronisz jej łona swoimi dziełami,
Sławisz talentem góry ukochane,
Bo Ty miłujesz Ziemię Zagórzańską...
Fascynująca wizyta w galerii Stanisława Dobrowolskiego kończy się, ale pewnie nie jest ostatnią. Przemierzając Beskidzkie Wyspy natkniemy się kiedyś na inne dzieła tego artysty - unikatowe pomniki stojące na Polanie Mogiła i na Przełęczy Gruszowiec.
|
Kasina Wielka, Galeria „Hołd Karpatom”. |
Przejeżdżamy autokarem do Glisnego...
Kasina Wielka, Galeria „Hołd Karpatom”
Glisne
|
Glisne. |
|
Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Glisnem. |
W Glisnem zakończyła się nasza ostatnia wędrówka Tropem Rysia po Beskidzkich Wyspach. Glisne to najmniejsza wieś Gminy Mszana Dolna, uroczo położona wśród zalesionych wzgórz Beskidu Wyspowego. Mówi się czasem, że Beskid Wyspowy to ciągle ziemia obiecana, jak pisał Andrzej Matuszczyk w jednym ze swoich przewodników. Glisne ukryte wśród malowniczych pagórków wydaje się być takim właśnie miejscem, gdzie w panującej ciszy i spokoju odnaleźć swoje duchowe uspokojenie, ukojenie wszystkiego co boli. Niewielka wieś podchodzi na samą Przełęcz Glisne, na którą my też podchodzimy, by rozpocząć kolejną wędrówkę Tropem Rysia po Beskidzkich Wyspach.
TRASA:
Przełęcz Glisne (634 m n.p.m.)
Mała Góra (883 m n.p.m.)
Szczebel (976 m n.p.m.)
Kasinka Mała (372 m n.p.m.)
OPIS:
O godzinie 11.20 za zielonymi znakami szlaku skręcamy z szosy przechodzącej przez przełęcz na stoki masywu Szczebla. Mijamy kilka domostw, swobodnie rozrzuconych na stokach. Wyżej, na początku lasu stoi kilka domków letniskowych. Przed wejściem do lasu oglądamy się za siebie na Luboń Wielki wznoszący się po drugiej stronie przełęczy, który skrył się w porannej mżawce. Przez chwilę dopadł nas nieduży opad deszczu ze śniegiem, ale przeszło. O porannej mżawce szybko zapominamy podchodząc leśny stok.
|
Leśny stok. |
W lesie jest biało. Im wyżej tym bardziej biało. Tutaj padał śnieg, niedużo, ale wystarczająco by pięknie zabielić las. Wyższe partie góry ogarnął autentycznie zimowy krajobraz. O godzinie 12.15 mijamy wierzchołek Małej Góry (884 m n.p.m.). W masywie wyróżnia się łącznie cztery wierzchołki. Oprócz Małej Góry mamy jeszcze Czechówkę (721 m n.p.m.), Mały Szczebel (772 m n.p.m.) i najwyższy z nich Szczebel (977 m n.p.m.), na który powolutku podążamy, czy może raczej powinniśmy powiedzieć, że wleczemy się. Grupa zniknęła nam bowiem z oczu, nawet ci najmłodsi, sześciolatek i dziesięciolatki. Zwykle dzieci „ciągnione są na siłę” przez rodziców, te z zaś z entuzjazmem i energią pognały do przodu. Są niesamowite.
My zaś, razem z Jurkiem i Danusią powolutku podążamy za grupą, która być może już piecze kiełbaski przy ognisku. Drewno jest mokre, ale Rysiek na pewno sobie poradził - nigdy nie zawiódł z rozpalaniem ogniska. Zresztą zawsze ma zastępy pomocników, którzy pomogą ułożyć drwa, a potem rozpalić.
|
Zabielony las. |
|
Skalna płyta. |
|
Młodnik pod szczytem Szczebla. |
|
Borówczysko. |
Podejście na Szczebel od strony Przełęczy Glisne jest bardzo łagodne, w porównaniu do tego co oferują dwa inne szlaki na ten szczyt. Szczebel to góra, która potrafi zaskoczyć. Niektórzy mówią, że jest „szczeblista” choć nie bardzo wiadomo co to oznacza. W ogóle to nikt nie jest pewny czemu góra zawdzięcza taką dziwną nazwę. Po za tym nazywa się ją nie tylko Szczebel, ale też czasem Strzebel wywodząc taką nazwę od strzebli potokowych występujących niegdyś obficie w okolicznych wodach Raby i potoku Tenczyńskiego, które opływają górę u jej podnóża. Są też tacy, którzy używają wobec niej starej nazwy Strebl.
Wkrótce, gdy kończy się świerkowy las i wchodzimy w obszar młodnika daje się wyczuć zapach ogniska. Coraz wyraźniej słychać towarzyszy wędrówki, śmiech i radość. Na kopułę szczytową Szczebla wchodzimy o godzinie 12.35. Płonie ogromne ognisko. Rysiek mówi, że dzisiejsze ognisko jest zrobione na styl indiański. Przyłączamy się do wesołej gromadki.
|
Wesoła gromadka. |
|
Ognisko w stylu indiańskim. |
|
Szczebel (976 m n.p.m.). |
Grupa na całego rozgościła się na szczycie Szczebla. Gdybyśmy mieli ze sobą namioty... to kto wie - może zostalibyśmy na noc. Grupa składa się z hardych ludzi, nawet ci najmłodsi, spośród których trójka stała się właścicielami medali „Złote Buty” - Karolina, Paulina, Akadiusz stanęli dzisiaj na podium zdobywców i zostali przyjęci do panteonu zdobywców tego trofeum. Honorowy medal trafił się również Łukaszowi, choć to już duży chłopak, dzisiaj wykazał nieocenioną pomoc (co Rysiek wyraźnie podkreślił) w roznieceniu ogniska na zupełnie mokrym drewnie.
|
Medaliści. |
|
Grupa na Szczeblu. |
Szczyt posiada przygotowaną infrastrukturę biwakową – ławy i ławeczki, nawet kosz na śmieci. Akcja „Odkryj Beskid Wyspowy” zmienia wizerunek gór Beskidu Wyspowego, które stają się idealne na jednodniowy wypad, na taki jak ten nasz dzisiejszy. Szczyt porośnięty jest dorodnymi drzewami, ale nie jest pozbawiony widoków. Wschodnie, bardzo strome stoki potrafią dać mnóstwo widokowych emocji. Około 150 metrów na północ jest też stanowisko paralotniarskie, gdzie stok pozbawiony jest lasu. Na północy jest też jedna z największych atrakcji góry.
Jest w masywie Szczebla jaskinia o nazwie Zimna Dziura, zwana czasem Grotą Lodową. Niewielka, położona na wysokości 655 m n.p.m. pod wierzchołkiem Małego Szczebla. Prowadzi do niej pochyłe wejście opadające w dół, niczym właśnie do dziury w ziemi. Stamtąd można dostać się do korytarzy o długości około 25 metrów. W większości są one jednak trudnodostępne. Zastygłe w bezruchu powietrze w jaskini (nie mającej przewiewu) skutkuje niższymi temperaturami w jej wnętrzu od tych panujących na zewnątrz. Stąd jej nazwa. To też przyczynia się do dłuższego zalegania śniegu w jaskini, który przez niektóre lata zalegał w niej nawet do czerwca. To tyle na temat Zimnej Dziury, którą odwiedzimy innym razem. Główny Szlak Besku Wyspowego nie prowadzi obok niej.
Na szczycie Szczebla stoi obelisk poświęcony Janowi Pawłowi II oraz upamiętniający jego wędrówki na Szczebel w dniach 21.06.1953 i 8.05.1955 roku. Obelisk ten został ufundowany przez rodzinę Skolarusów. W pobliżu obelisku stoi też krzyż upamiętniający śmierć w tym miejscu księdza z Krakowa i niewielka kamienna grota z figurą MB w środku.
|
Szczebel (976 m n.p.m.). |
|
Drogowskaz na Szczeblu. |
|
Obelisk poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II. |
Ognisko dogaszamy o godzinie 13.45 i opuszczamy szczyt. Schodzimy czarnym szlakiem do Kasinki Małej. Dość szybko łagodny początek szlaku przechodzi w dużą stromiznę. Mało kto spodziewa się, że będzie jeszcze bardziej stromo. Wschodnie zbocze Szczebla jest bardzo strome. Gwałtownie opada ku dolinie Raby, ukazując wychodnie skalne w formie progów i ścian o kilkunastometrowej wysokości. Szlaki po tej stronie uchodzą za najbardziej strome w Beskidzie Wyspowym. Na naszym zejściu też jest mnóstwo skałek.
|
Na szczycie zrobiło się już cicho i pusto. |
|
Początek zejścia. |
|
Wschodni stok. |
|
Pełno tu skałek. |
Końcówka stoku naprawdę zaskakuje. Tutaj schodzi się od drzewa do drzewa, przytrzymując się ich konarów. Tak jest prawie do samego potoku, do którego docieramy o godzinie 14.50. Wypływa on spod przełęczy pomiędzy Małą Górą i Szczeblem, a nosi nazwę Szczytowy Potoczek. Przekraczamy jego bród przechodząc po wystających kamieniach. Dalej krótką ścieżką do góry wchodzimy na wygodną drogę leśną, która po 10 minutach wyprowadza z lasu.
|
Końcówka stromego zejścia. |
|
Szczytowy Potoczek. |
|
Przeprawiamy się przez Szczytowy Potoczek. |
|
Szczytowy Potoczek. |
|
Ścieżka wyprowadzająca na leśną drogę. |
|
Droga leśna. |
Schodzimy dalej mijając domy osiedla Zarębki należącego do Mszany Dolnej. Naszym oczom ukazuje się kolejne wzniesienie. Chmury zwiększyły pułap odsłaniając szczyty gór. Przed nami wznosi się Lubogoszcz leżący na trasie kolejnego etapu, który zdobywać będziemy wędrując dalej Tropem Rysia po Beskidzkich Wyspach. Tymczasem pojawia się pod naszymi stopami asfalt, którym schodzimy do mostu nad rzeką Rabą. Przechodzimy na drugi brzeg, a potem na w lewo na ruchliwą drogę wojewódzką, kierując się na Kasinkę Małą. Kasinka Mała znajduje się niecałe 300 metrów dalej, za rzeką Mszanką uchodzącą tutaj do Raby.
|
Osiedle Zarębki i widok na Lubogoszcz. |
Kolejny etap GSBW za nami. Bardzo krótki, ale chyba o to też chodzi, aby był czas na to by zatrzymać się dłużej podczas wędrówki. Lubimy to i w pewnym sensie jest to zapłata za wysiłek wejścia na szczyt góry. Możemy odpocząć, nacieszyć a ponadto w tak doskonałej grupie wyluzować i cieszyć się zbycia razem. W ten sposób w duchu pojawia się satysfakcja. Znów silna ekipa stanęła na starcie by pokonać kolejną górę i dotrzeć do wyznaczonego celu. Starsi, czy młodsi, duzi, czy mali, to bez znaczenia. Wszyscy jak jedna drużyna podążyli przed siebie. Dotarli szczęśliwie, a potem serdecznie żegnali się: do następnego spotkania.
Często oglądamy fotografie z naszych wycieczek. Patrzymy na twarze uczestników naszych wspólnych wyjazdów... zawsze uśmiechnięte i radosne, że aż w duszy nam gra wesoło. Nie możemy się nadziwić jak wielu różnych, ale i niezwykłych ludzi przemierza szlaki, jak wspaniałą atmosferę wspólnie oni tworzą, ileż w nich pozytywnej aury, którą ze sobą niosą mimo trudów wędrówki. To wspaniała banda, do której każdy wnosi część siebie, wspiera swoimi umiejętnościami, a przede wszystkim emanuje ogromnym i entuzjastycznym ciepłem. W tym tkwi siła i moc grupy, nieformalnej, której banderą nie jest kawałek płótna, lecz więź płynąca z serca i ducha. Dziękujemy Wam wszystkim za kolejną cudowną sobotę.
|
Grupa na Szczeblu. |
PS. Szkoda, że tydzień składa się tylko z jednej soboty :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz