Zaczyna się tak piękny dzień, że aż chce się podskoczyć z radości, a Rysia znowu nie ma – zaspał tym razem. Zaczyna się ostatni dzień lata. Koniec lata to jednak nie pożegnanie z ciepłą, słoneczną aurą. Jesień obdarzy nas jeszcze wieloma takim dniami, a najpiękniejsze w niej jest to, że wkrótce pomaluje przyrodę bogactwem barw. Wszelakie życie zwolni swoje tempo wchodząc w najbardziej kolorową z pór roku. W przyrodzie utrzymuje się jeszcze ostatek zieleni, ale już można dostrzec pierwsze symptomy przeobrażeń, jakie wkrótce nastąpią.
TRASA:
Laskowa (326 m n.p.m.)
Sałasz (909 m n.p.m.)
Dziedzic
Kłodne
Męcina (386 m n.p.m.)
OPIS:
Do doliny rzeki Łososiny dojeżdżamy na godzinę 9.45. Jedną z dróg wjeżdżamy do Laskowej skrywającej się wśród malowniczych pagórów Beskidu Wyspowego. Wieś Laskowa rozłożyła się w szerszej niecce, gdzie dolina Łososiny rozszerza się tworząc śródgórską kotlinę. Wycieczkę rozpoczynamy koło kościoła Najświętszego Imienia Maryi. Przechodzimy na drugą stronę szosy wojewódzkiej, gdzie przed siedemnastowiecznym budynkiem dworu skręcamy w podrzędną drogę. Dwór ten wybudowany został w 1677 roku dla rodziny Laskowskich – parterowy, wzniesiony na planie prostokąta, ze ścianami konstrukcji zrębowej, nakryty typowym „polskim” łamanym dachem czterospadowym. Obecnym właścicielem tego dworu jest rodzina Michałowskich.
|
Kościół Najświętszego Imienia Maryi w Laskowej. |
|
Pod dworem z XVII wieku. |
Oddaliwszy się nieco od dworu po lewej, tuż nad rzeką widzimy kolejnego świadka przeszłości Laskowej – drewnianą kapliczkę Jana Nepomucena pochodzącą z XVII wieku. Trochę dalej nasza droga rozwidla się, a my za znakami szlaku wchodzimy na prawą odnogę, która wspina się łagodnie mijając domy osiedla Wilczkówka Góry. Za niedługo mamy doskonałą północną panoramę, na dolinę Łososiny, która niknie wśród mnóstwa łagodnych wzniesień. Widzimy północno-wschodnie rubieże Beskidu Wyspowego, za którym na północy rozciąga się Pogórze Wiśnickie, a na wschodzie za Dunajcem Pogórze Rożnowskie. Ten wspaniały krajobraz towarzyszy nam dość długo, aż w końcu droga wprowadza nas w nieduży las. Szybko przechodzimy go, po czym znów wychodzimy na otwarty teren łąk z kilkoma domami. Tutaj znaki szlaku skręcają koło wiaty wypoczynkowej i wprowadzają nas na dróżkę wiodącą przez te łąki, a następnie do lasu.
|
Kapliczka z figurą św. Jana Nepomucenia z XVII wieku. |
|
Północno-wschodnie rubieże Beskidu Wyspowego. |
|
Kapliczka. |
|
Beskidzki krajobraz. |
|
Na tym zakręcie opuszczamy asfaltową drogę. |
|
Mała wiata. |
|
Krajobraz ze skraju lasu. |
Dróżki wiodą nas przez gęstwiny lasu, częściowo przez młodniki. Około godziny 11.00 wychodzimy znów na widokowe łąki, tym razem pokrywające wzniesienie Korab (727 m n.p.m.). Sam wierzchołek tej góry jest zalesiony. Na skraju tego przywierzchołkowego lasu odnajdujemy jeden z wielu zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych. Ten oznaczono numerem 359. Pochowano na nim 33 żołnierzy poległych na początku grudnia 1914 roku. Nazwiska pochowanych nie są znane. Cmentarz ten podobnie jak inne z tego okresu powstał jeszcze w czasie trwania wojny, po zwycięskiej dla Austriaków Bitwie pod Gorlicami, w której wyparto wojska rosyjskie dalej na wschód.
|
Leśna droga. |
|
|
Cmentarz wojenny nr 359 - Jaworzna. |
|
Panorama z polany pod szczytem Koraba. |
|
|
Korab (727 m n.p.m.). |
Po przerwie kontynuujemy wędrówkę kierując się na południe. Na przemian przechodzimy przez lasy i odkryte tereny, z których roztaczają się malownicze krajobrazy. Wielu ludzi upodobało sobie te krajobrazy zakładając tutaj swoje domostwa, stałe lub letniskowe. Są to miejsca, gdzie można odnaleźć siebie w otoczeniu bezkresnej łagodności i spokoju. Wkrótce jednak trafiamy na silniej zalesione dróżki, kiedy zaczynamy kierować się w stronę szczytu Sałasza. Droga jest bardziej błotnista, mokra, prawie do samego grzbietu pasma, gdzie łapiemy niebieski szlak idący z Limanowej przez cały grzbiet aż do doliny Dunajca i dalej pogórzami do Tarnowa.
|
Dom na Korabie. |
|
Droga z Koraba. |
|
Znów ładne widoki. |
|
|
Mokra droga. |
Po kwadransie od wejścia na grzbiet docieramy na szczyt Sałasz (909 m n.p.m.). Jego nazwa wiąże się z dawną gospodarką pasterską, ale nie tylko pasterstwo występowało niegdyś na tutejszych wzniesieniach, rolnictwo również stanowiło istotną gałąź gospodarzenia w tych górach. Kilka minut za szczytem Sałasza natkniemy się na dowody tego – duża sterta kamieni, które świadczą, że kiedyś istniały w tym miejscu pola orne. Kamienie te pochodzą z dawnych pól uprawnych, z których usuwane były przed orką i składowane w jedynym miejscy. Każdy gospodarz musiał stale wybierać kamienie z pola, które pojawiały się wypłukiwane z gleby przez deszcze. Obecnie pozostała w tym miejscu nieduża, zarastająca polana. Niegdyś była bardzo rozległa. Były na niej pola uprawne i domy mieszkalne, po których pozostały zdziczałe drzewa owocowe. Polana ta niegdyś słynęła z ładnych widoków, zarówno na południową, jak i północną stronę.
Pod szczytem Sałasza robimy sobie długą przerwę z ogniskiem. Mamy tu miejsce na ognisko otoczone kamieniami i wiatę z ławkami. Trwa biesiada i prawdziwa sielanka. Janusz i Wawrzek umilają czas śpiewem i dźwiękami gitary. To błogi wypoczynek. Ciepłota ostatniego dnia lata wprowadza niektórych w relaksacyjną, idylliczną senność. Jakże potrzebne są człowiekowi takie chwile wyhamowania, jakże wspaniałym miejscem do tego jest Beskid Wyspowy, który nierzadko przypomina pod względem zagospodarowania Beskid Makowski. Ludzie żyją tu blisko wierzchołków tych niewysokich gór, ale jakże fenomenalnych dla doświadczenia totalnego wyciszenia i spokoju. Spokój ten wyczuwalny jest prawie wszędzie, mimo bliskości ludzkich osad.
|
Sałasz (909 m n.p.m.). |
|
Sałasz (909 m n.p.m.). |
|
Watra biesiadna. |
|
Pod szczytem Sałasza. |
|
Zarastająca polana pod szczytem Sałasza, dawniej pole uprawne. |
|
Sterta kamieni zebrana z dawnego pola uprawnego na Sałaszu. |
Zarastającą, podszczytową polanę opuszczamy o godzinie 14.00. Dogaszamy ognisko, sprzątamy śmieci i ruszamy z powrotem w kierunku szczytu Sałasza. Za szczytem mamy niewyraźne, łatwe do przeoczenia odejście zielonego szlaku na południowy stok Sałasza. Ostro sprowadza nas w dół. Doprowadza nas do siodła przełęczy pokrytego łąkami i domami przysiółka Wielkie Pole należącego do wsi Pisarzowa. Tuta opuszczamy zielony szlak i skręcamy w lewo na gruntową drogę. Idziemy za czerwonymi znakami szlaku, który niedawno tutaj został wymalowany. Idąc drogą nieznacznie nabieramy wysokości, po czym zaraz za starym, opuszczonym domem schodzimy z tej drogi. Dróżka prowadzi ostrzej w dół wprowadzając niebawem do lasu, a tam przekraczamy całkiem spory leśny jar - piękny lessowy wąwóz. Idziemy przez chwilę jego lewa stroną, po czym znów wychodzimy na kolejne przysiółki Pisarzowej.
|
Południowy stok Sałasza porośniety bukami. |
|
Wielkie Pole. |
|
Za tym starym domem schodzimy z drogi na ścieżkę odchodzacą w prawo. |
|
To właśnie ta ścieżka i nasz znak. |
|
|
Jar. |
|
Przed nami widoczna zalesiona Pisarska Góra (752 m n.p.m.), zwana tez Wielką Górą. |
|
|
Widok na Tatry. |
|
Widok na południe przed Pisarzową Górą. |
Wkrótce podążamy wąską asfaltową dróżką, mając cały czas po lewej przegląd grzbietu Pasma Łososińskiego. Przechodzimy pod najwyższym na tym grzbiecie szczytem Jaworz (921 m n.p.m.), za którym widać wysoką wieże widokową. Odwiedzimy je podczas kolejnej wędrówki, kiedy będziemy przemierzać szlaki prowadzące wierzchowiną tego grzbietu. Z naszej prawej strony wznosi się Pisarska Góra (752 m n.p.m.), zwana tez Wielką Górą. Z przodu zaś uwagę zwraca wyrobisko na stokach Babiej Góry (727 m n.p.m.). Szczyt ten uważany jest za znakomity punkt widokowy, a i on znajdzie się na trasie naszej kolejnej wędrówki. Tymczasem ta nasza dzisiejsza wędrówka kończy się krótką przechadzką torami nieczynnej linii kolejowej, która o godzinie 17.00 doprowadza nas do stacji „Męcina”.
|
Pod szczytem Jaworza. |
|
Przed nami Babia Góra. |
|
Zejście do Męciny. |
|
|
Kaplica w Pisarzowej. |
|
Tory kolejowe przez Beskidy. |
|
Stacja kolejowa „Męcina”. |
Stacja, na której spędzamy sporo czasu w oczekiwaniu na autokar jest częścią ponad 130-letniej linii kolejowej, uznawanej za jedną z najpiękniejszych w Polsce. Łączy ona Chabówkę i Nowy Sącz, przechodząc licznymi zakrętami wśród malowniczych wzniesień, przez mosty nad górskimi rzekami i potokami, przez urzekające beskidzkie pejzaże. Te tory kolejowe zarastające dzikimi, ruderalnymi trawami wyglądają, jakby dawno nie odbijały turkotu kół stalowego rumaka, wypełnionego mocą pary i węgla, z podczepionymi wagonami. Nieuczęszczanych szlaków kolejowych w naszym kraju jest dużo i ze smutkiem spoglądamy na stojące przy nich stare budynki stacyjne. Niektóre z nich popadają w ruinę, inne adaptowano do funkcji mieszkalnej. Linia kolejowa przechodząca przez Męcinę wchodzi w skład Turystycznego Szlaku Kolejowego, wytyczonego w 2004 roku. Projekt ten realizowany jest na bazie zabytkowego taboru kolejowego Skansenu w Chabówce, który wskrzesza piękno dawnych beskidzkich kolei. Może kiedyś skosztujemy tej formy turystyki. Z pewnością dostarczyła niezapomnianych, wspaniały doznań. Kończymy to spotkanie z Beskidami z nostalgią najpiękniejszych wspomnień z dziecinnych lat - podróży ciuchcią buchającą parą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz