Góry to świat wyjątkowy, wypełniony autentyzmem, ekspresją, pięknem zmuszającym do mistycznych uniesień i refleksji. Wędrówka przez góry to przeżywanie fascynującego piękna krajobrazu i bogactwa przyrody. Trudno powiedzieć dlaczego to robimy, tak samo jak trudno jest określić cel naszej wędrówki – „Tam idziemy, gdzie nas nie ma, gdzie się z niebem łączy ziemia. Tam gdzie horyzontu kres. Tam nasz cel wędrówki jest.” – tak moglibyśmy powiedzieć o sobie słowami turystycznej piosenki. Wędrówka, góry, obcowanie z przyrodą już dawno temu stały się stylem życia, pozwalającym cieszyć się jego pełnią, mimo wszelakich niewygód, jakie pojawiają się podczas takiej wędrówki, czy też pomimo konieczności dostosowania się i radzenia sobie w specyficznych warunkach górskich. Pociąga nas unikatowość gór, wywodząca się z nieprawdopodobnego mariażu piękna i surowości. W górach oddajemy się samotności, odkrywającej emocjonalną głębię człowieka. Człowiek jednak z natury nie jest samotnikiem i w tej samotności pojawia się również pragnienie spotkania z kimś, z kim możemy dzielić się przeżyciami, wynikającymi zarówno z piękna, ale też z trudu wędrówki. W każdej wędrówce trzeba znaleźć chwilę na przystanek i odpoczynek - na szlaku, w schronisku, czy przy ognisku. Ludzi gór łączy nie tylko zamiłowanie i pasja, ale też swoista kultura bycia i obcowania z naturą, a także nieprzeciętna życzliwość i przyjaźń przerastająca ich poglądowe różnice, religie, granice pokoleniowe i wszelkie inne, jakie można by jeszcze długo wymieniać. Wyrazem tego jest właśnie spotkanie, wszelkiego rodzaju, na którym łączymy się w konwersacji, czy wsłuchujemy w opowieści, albo oglądamy fotografie, deklamujemy wiersze lub śpiewamy wspólnie piosenki - będące wyrazem zachwytu urokami przyrody i krajobrazu, czy uzewnętrzniającymi radość z bycia razem w braterskim kręgu wokół ogniska.
Pasmo Graniczne [GSB-04]
Bieszczady, Cisna, Fereczata, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Jasło, Małe Jasło, Okrąglik, Rożki, Smerek, Szczawnik, Worwosoka
1 komentarz
za nami
|
pozostało
| |
64,2 km
|
454,8 km
|
Bieszczady to góry odmienne od innych, tajemnicze, osnute legendami. Kiedyś kiedy przemierzaliśmy Główny Szlak Beskidzki z naszą najmłodszą córką (wciąż jest najmłodsza i niech już tak pozostanie, bo czwórka dzieciaków to już spora gromadka), kończyliśmy go w Bieszczadach. Gdy byliśmy już na połoninach zapytaliśmy ją (miała wtedy jedenaście lat):
– Jak ci się podobają te góry?
Spodziewaliśmy się odpowiedzi nieco innej, nawiązującej do cudownie barwnej jesieni, na jaką wówczas trafiliśmy. Ona jednak odpowiedź swoją ustosunkowała do przebytego szlaku, do Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Gorców, Beskidu Sądeckiego i Niskiego. Miała w pamięci przekrój niemal całego szlaku, bowiem byliśmy już u schyłku jego pokonywania.
– To góry zupełnie inne niż te, przez które dotąd przechodziliśmy – powiedziała nam, nie próbując ani trochę akcentować tego, czy Bieszczady podobają się bardziej, czy mniej, zapewne dlatego, że z każdego odwiedzonego pasma górskiego wyniosła w pamięci jakieś szczególne wspomnienie, czy też dostrzegała jego piękno. Jednak w swej odpowiedzi Ela wyraźnie zwróciła uwagą na to, że krajobraz Bieszczadów znacznie różni się od wcześniejszych pasm.
Współczesne Bieszczady nie przypominają tych powojennych, zupełnie wyludnionych i prawdziwie dzikich. Tamten mit o polskim „dzikim zachodzie” raczej już przeminął i coraz trudniej znaleźć w Bieszczadach miejsca głuchej dziczy. Dzisiaj wybieramy się na pasmo mniej uczęszczane, choć majówka zapewne sprawi, że nie będziemy przemierzać go zupełnie sami, w zupełnej ciszy, czy samotności
– Jak ci się podobają te góry?
Spodziewaliśmy się odpowiedzi nieco innej, nawiązującej do cudownie barwnej jesieni, na jaką wówczas trafiliśmy. Ona jednak odpowiedź swoją ustosunkowała do przebytego szlaku, do Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Gorców, Beskidu Sądeckiego i Niskiego. Miała w pamięci przekrój niemal całego szlaku, bowiem byliśmy już u schyłku jego pokonywania.
– To góry zupełnie inne niż te, przez które dotąd przechodziliśmy – powiedziała nam, nie próbując ani trochę akcentować tego, czy Bieszczady podobają się bardziej, czy mniej, zapewne dlatego, że z każdego odwiedzonego pasma górskiego wyniosła w pamięci jakieś szczególne wspomnienie, czy też dostrzegała jego piękno. Jednak w swej odpowiedzi Ela wyraźnie zwróciła uwagą na to, że krajobraz Bieszczadów znacznie różni się od wcześniejszych pasm.
Współczesne Bieszczady nie przypominają tych powojennych, zupełnie wyludnionych i prawdziwie dzikich. Tamten mit o polskim „dzikim zachodzie” raczej już przeminął i coraz trudniej znaleźć w Bieszczadach miejsca głuchej dziczy. Dzisiaj wybieramy się na pasmo mniej uczęszczane, choć majówka zapewne sprawi, że nie będziemy przemierzać go zupełnie sami, w zupełnej ciszy, czy samotności
sobota, 29 kwietnia 2017
Połonina Wetlińska [GSB-03]
Brzegi Górne, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Osadzki Wierch, Połonina Wetlińska, Przełęcz Orłowicza, Roh, Smerek
Brak komentarzy
za nami
|
pozostało
| |
47,2 km
|
471,8 km
|
Wyczekiwana wyprawa w końcu nadeszła. Wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim, rozpoczętą w październiku ubiegłego roku zakończyliśmy w Brzegach Górnych. Tutaj właśnie rozpoczyna się nasza Wielka Majówka w Bieszczadach. Blisko stuosobowa grupa sympatyków Bieszczadów, pieszych wędrówek i najdłuższego szlaku górskiego w Polsce stanęła na czerwonym szlaku, by podążać nim dalej. Przyjeżdżamy idealnie na zaplanowaną godzinę, na jedenastą trzydzieści, o tej samej godzinie przestaje mżyć. Połoniny kryją się jednak w chmurach. Las rosnący poniżej jest jeszcze bezlistny, wygląda jak ten z jesiennej szarugi. Jest umiarkowanie ciepło, bezwietrznie. Cóż nam więcej potrzeba by pójść dalej… tylko biletów wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Uwijamy się jednak dość szybko z zakupem, mimo sporej liczebności grupy.
niedziela, 9 kwietnia 2017
MSP TG, etap 6: Przełęcz Krowiarki - Przełęcz Bory
Beskid Orawsko-Podhalański, Beskid Żywiecki, Beskidy, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Orawka, Pasmo Podhalańskie, Przełęcz Bory, Przełęcz Krowiarki, Zubrzyca Górna
Brak komentarzy
Obcowanie z naturą, jej pięknem i spokojem, przywraca nam siły i pogodę ducha.
Jan Paweł II
|
sobota, 1 kwietnia 2017
Gdzie kwitnie kwiat – musi być wiosna
Nikt tak naprawdę nie ma pewności skąd się wziąłem. Dla ludzi wciąż jestem zagadką botaniczną. Polska botaniczka, taterniczka, pisarka Zofia Radwańska-Paryska pisała o mnie i o moich braciach, że jesteśmy „uśmiechem Tatr wyczarowanym spod śniegu promieniami słonecznymi”. Pojawiam się bowiem w świetle dziennym na zaledwie kilkanaście dni w ciągu roku. Wyrastam wczesną wiosną, gdy słońce zaczyna wytapiać śnieg na górskich halach. Nie jestem pokaźnych rozmiarów. Kielich mego kwiatu ledwie wyrasta tuż nad ziemią, a przecież śnieg może jeszcze spaść, a wtedy zniknę pod nim. Narażam się, bo aura jeszcze wtedy niepewna, ale co tam - chcę zwiastować nadejście nowego, cudownego czasu, kiedy budzić się będzie cała przyroda do życia, radować się z pierwszych ciepłych promyków słońca. Wiosna budzi wszystko do życia, lecz żeby ona nadeszła musi zakwitnąć pierwszy kwiat, tak jak pisał niemiecki poeta Friedrich Rückert: „gdzie kwitnie kwiat - musi być wiosna, a gdzie jest wiosna – wszystko wkrótce zakwitnie”. Wstanie cała przyroda - zazielenią się hale, łąki i drzewa, barwnie rozkwitną kwiaty, ze snu zimowego zbudzą się zwierzęta, a z ciepłych krajów powrócą bociany, jaskółki, słowiki i inne ciepłolubne ptaki.