Rok 2020 – jaki był? Dla wszystkich z pewnością zupełnie inny, niż się
spodziewaliśmy. I nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że taki będzie, kiedy
bawiliśmy się na zeszłorocznych zabawach sylwestrowo-noworocznych. Rok 2020
zaskoczył nas i zmienił rytm naszego życia. Kazał ostrożniej spoglądać na
nasze plany i zamierzenia, które układamy sobie w życiu. Pokazał, że dobrze
mieć wariant alternatywny dla planów, gdy tych nie da się w ogóle zrealizować
w związku z zaistnieniem sytuacji nieoczekiwanej. Jakkolwiek byśmy oceniali
rok 2020, to zawsze pojawi się w nim pandemia. Nie ma takiej sfery naszego
życia, której by ona nie dotknęła. Jej skutki z pewnością będziemy długo
odczuwać, również wtedy, gdy pandemia naprawdę już odejdzie. Nie napawa to
optymizmem i skłania do negatywnej oceny roku 2020. Ten wywrócony rok i
panosząca się w nim pandemia zmusiła nas do wycofania się z wielu zamierzeń.
Robiliśmy to z żalem, bo były one istotnie pociągające, wiele z nich było dość
ambitnych, w których przygotowanie włożyliśmy mnóstwo czasu. Wierzymy jednak,
że nie będzie to czas stracony i jeszcze wrócimy do tych zamierzeń. Z
pewnością nie będzie trzeba nad nimi już długo siedzieć, bo właściwie mamy
wszystko przygotowane i pozostaje tylko czekać dogodnego czasu, aby ponownie
ująć je w harmonogramie przedsięwzięć. To wprowadza na tory pozytywnego
myślenia. Jadąc nimi dalej, w pewnym momencie uświadomimy sobie, że
ten rok pokazał nam coś ważnego. W życiu człowieka tak naprawdę największym
dobrem jest drugi człowiek i możliwość normalnego kontaktu z nim.
Jednoznacznie pokazało nam to życie w izolacji, poprzez które dowiedzieliśmy
się, że w życiu nie są ważne żadne dobra materialne, lecz bliskość ludzi,
przyjaciół, z którymi można dzielić smutki i radości, podziwiać i dzielić się
wrażeniami otaczającego świata, i nie chodzi tu bynajmniej wyłącznie o góry –
nie zawężajmy do nich potrzeb naszego życia, bo nie doznamy wówczas pełnej
wartości swojego istnienia. Ten miniony rok pokazał nam właśnie to, czego
najbardziej potrzebujemy i o co najbardziej powinniśmy się troszczyć w życiu.
W tym spojrzeniu był to pozytywny przystanek na naszym biegu przez rok 2020.
To dobre słowo „bieg” w odniesieniu do czasu 2020 roku, przynajmniej u nas, bo
nie wiedzieć czemu przeleciał on szybciej niż wcześniejsze lata. Dziwne, bo
zwykle tak to bywa, że szybko kończy się to, co określamy mianem „dobre”. Może
tak to odczuwamy, bo staraliśmy się, aby ten rok nie pozostał czasem ani
pustym, ani martwym. Co prawda mnóstwo imprez zostało odwołanych, ale w
miejsce uwolnionego czasu pojawiły się nowe pomysły.
sobota, 5 grudnia 2020
GSBW, etap-17: Skiełek, Ostra, Cichoń
Beskid Wyspowy, Cichoń, Główny Szlak Beskidu Wyspowego, GSBW, Jeżowa Woda, Łukowica, Ostra, Skiełek
Brak komentarzy

Zbliżamy się do końca Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego. Wkrótce zamkniemy
jego pętlę. Gdy to się stanie, ogarnie nas z pewnością radość i satysfakcja,
ale nie będzie to wiązało się z końcem spotkań z uroczym regionem
i malowniczym pasmem górskim, ponieważ kończąc jedno już zaczęliśmy drugie. Główny
Szlak Beskidu Wyspowego będzie wkrótce zakończony, ale już trwa
rozpoczęliśmy projekt pn. Korona Beskidu Wyspowego. Dobrze, że pojawił się ten
projekt właśnie teraz, kiedy mamy tak wiele ograniczeń w ruchu turystycznym i
trudno jest wyruszyć gdzieś dalej. Nie trzeba jechać daleko, kiedy wrażliwy umysł potrafi dostrzec
piękno w najbliższym otoczeniu, doznać jego bezcenności dla przyjemności
spędzania czasu, czy zaspokajania potrzeb duchowych.
Gdy zbliżamy się do Łukowicy coraz groźniej wygląda czapa chmur nakrywająca
Tatry. Ten niesamowity kształt związany jest z halnym, którego podmuchy dobitnie odczuwamy, gdy wysiadamy z autobusu w Łukowicy. Mamy dzisiaj halny, ale nie jest
tak paskudny, jak oddech orkanu, który dopadł nas ostatniej wędrówki przez
pasmo Ostrej i Cichonia.
sobota, 28 listopada 2020
Wołoszyński Stawek i Gęsia Szyja w pierwszy śnieg

Niedźwiedzie śpią już w gawrach utulone białym puchem. Chociaż to dopiero
pierwsze śniegi pokryły Tatry, to wyglądają one już iście zimowo. Zima
jeszcze ma wiele do zrobienia i z pewnością niebawem utopi pod śniegiem
wszystkie tatrzańskie ścieżki. Zawiesiste chmury już stoją nad nimi, jak też
i całą okolica, czekając na rozkaz, czy może na przyzwolenie natury, aby
sypnąć kolejne warstwy śniegu. Póki jednak jeszcze tego nie zrobią, może uda
się nam odszukać pewne jeziorko, koło którego przechodziliśmy dotąd
bez większego zainteresowania.
wtorek, 24 listopada 2020
Ileż to czasu minęło, gdy zaczynaliśmy tą opowieść, przytaczając pierwsze nuty „Pieśni o Ziemi naszej". Na naszą historię złożyły się 32 epizody – 32 dni, kiedy drużyna wędrowała razem czerwonym szlakiem, spędzała całe dnie ze sobą w schroniskach i innych ośrodkach, w których lokowaliśmy swoje bazy wypadowe. Przeżyliśmy razem 10 wypraw organizowanych bez względu na porę roku, ozdobionych spotkaniami przy ognisku, prelekcjami ze znanymi podróżnikami, wieczorkami poetyckimi i tanecznymi. Zdobywaliśmy odznaki, a 26 osób uzyskało certyfikaty. To był wspaniały czas.
Wyprawa na GSB (Epilog)


czwartek, 19 listopada 2020
Gorczańska listopadówka przez Solnisko, Pośredni Wierch i Gorzec

Szukasz łatwej i najkrótszej drogi na Turbacz? Oto jedna z nich - droga ze wsi Obidowa wyprowadzająca na grzbiet Średniego Wierchu odchodzący od szczytu Rozdziele. Nie brakuje na nim tego, z czego słyną Gorce malowniczych - gorczańskich polan z ładnymi widokami. Przechodzi przezeń trasa narciarstwa biegowego o nazwie „Szlak Olimpijczyków”, ale nie prowadzą typowe szlaki turystyki pieszej. Odkryj zatem mniej znane obszary Gorców. My tym szlakiem opuszczamy Gorce, a zaczynamy od rewelacyjnego wschodu słońca na Turbaczu.
środa, 18 listopada 2020
Gorczańska listopadówka przez Gorc Troszacki i Kudłoń

Nie brakuje mu uroku. Jeśli poszukujesz szlaku, który poprowadzi cię pięknymi i malowniczymi gorczańskimi polanami, to tenże jest wyśmienitą propozycją. Żółty szlak z Przysłopu wiedzie przez kilka rozległych polan z bardzo ładnymi widokami, które zachęcają do zatrzymania się. Sprzyja temu duża ilość miejsc do odpoczynku znajdujących się przy tym szlaku. Jest to też jeden ze szlaków prowadzących na najwyższy szczyt Gorców. Poznaj go i zobacz prawdziwe uroki Gorców wędrując z nami urokliwym grzbietem.
niedziela, 8 listopada 2020
Gorczańska listopadówka przez Czoło Turbacza

Noc była długa i chłodna, ale we dwoje zawsze jest cieplej. Wszyscy to
przecież wiedzą, choć nie zawsze otwarcie o tym powiedzą. Niezbyt często
mamy okazję pospać tak długo, a pospaliśmy, mimo, że o szóstej rano
człowieka budzi (nie poranny chłodek jak może niektórzy pomyślą), lecz
blask kolejnego spektaklu natury. Dzień budzi się, więc nie dajmy mu
szansy, aby wyprzedził nas swoim pięknem. Wczoraj na to nie pozwoliliśmy i
byliśmy przynajmniej krok przed jego cudownościami. Dzisiaj zrobimy tak
samo i zajmujemy najlepsze miejsca na widowni, jeszcze zanim wybije
pierwszy gong przed odsłonięciem kurtyny.
sobota, 7 listopada 2020
Gorczańska listopadówka przez Bukowinę Obidowską
Bukowina Miejska, Bukowina Obidowska, Gorce, Hrube, Klikuszowa, Suchy Dział, Turbacz, Wisielakówka
Brak komentarzy

Mgły snują się od świtu. Bezchmurna aura nie chce nadejść, ale liczymy na
taką. Synoptycy chyba się nie pomylili, bo przecież ma to być wspaniała
wycieczka ozdobiona najpiękniejszymi gorczańskimi krajobrazami. Późny
jesienny czas sprzyja najbardziej ich podziwianiu, kiedy z drzew masowo
opadają liście, wpadając przy tym w lekkie kołysanie, niczym kołyska tuląca
do snu zimowego. Tylko chmur i mgieł nie może być. Niestety lato przeleciało
już, a jesień nabiera tempa. O zbliżającej się zimie sygnały dają niskie
temperatury, coraz śmielej zbliżające się nocą do zera stopni. I dzień też
już mamy króciutki, i dzisiaj też plecak nie leciutki, lecz taki zawsze mamy
na kilkudniówki. Dwa dni w Gorcach zaczynamy w ten mglisty poranek, choć
może to już nie poranek, gdy wysiadamy z autobusu.
niedziela, 11 października 2020
Cztery Pogórza Karpackie: Pogórze Ciężkowickie 2
Brzanka, Cztery Pogórza Karpackie, Gilowa Góra, Jodłówka Tuchowska, Ostry Kamień (Pasia), Pasmo Brzanki, Pogórze Ciężkowickie
Brak komentarzy

Trudno jest tryskać optymizmem, kiedy na polu, bądź dworzu, czy dworze – to nie ma to znaczenia, jak to określimy, leje jak z cebra. Noc żywiła jeszcze nadzieje, że jak się podczas niej wyleje, to w dzień będzie już inaczej, tym bardziej, że całą noc padało. Z nadejściem świtu rzeczywiście przestało padać, ale ledwie wyjechaliśmy z Krakowa wróciła mżawka, a po niej monotonny deszcz. Prognozy taką aurę zapowiadały na cały dzień. Dlatego też dużą radością był dla nas widok wcale nie małej grupki 38 osób, która tego dnia nie wahała się wyruszyć razem z nami na wędrówkę po paśmie Brzanki. Chętnych wyruszyć w drogę, bez względu na pogodę, było znacznie więcej, ale w dzisiejszych czasach pojawiła się przyczyna eliminująca, o której jeszcze rok temu nikt nawet nie myślał, a nazywa się ona „kwarantanna”. To słowo kojarzy się nam z przymusową izolacją od społeczeństwa i od całego świata zewnętrznego, które w świadomości ludzi kochających ruch na wolnym powietrzu, budzi największe przerażenie, większe niż skutki samego zarażenia wirusem. Obecnie mnóstwo osób przebywa na obowiązkowej kwarantannie. Jeszcze nie tak dawno kwarantanna dla wielu była pewną abstrakcją, o której jedynie słyszeliśmy w mediach, ale w ostatnim okresie czasu pojawiła się ona w naszym najbliższym otoczeniu, wśród bliskich i znajomych. Ponoć w naszym kraju wirus był w odwrocie, ale obecnie wszyscy dostrzegamy, że sprawa ta wygląda zupełnie inaczej - wirus zadomowił się już na naszej planecie i póki co nie ma na niego skutecznego środka. Ruszamy więc na szlak zachowując środki prewencyjne, niezwykle ważne dla spowolnienia tempa rozprzestrzeniania się zakażeń. To jedyne co możemy w tej chwili zrobić, w połączeniu z ruchem na świeżym powietrzu, który przecież jest tak bardzo ważny dla naszego ogólnego zdrowia, odporności, czy również siły organizmu w przypadku zetknięcia się z chorobą. W sytuacji, w jakiej znajdujemy się obecnie jest to chyba najlepsze, aby w miarę utrzymać się w dobrej kondycji fizycznej, jak również psychicznej - ucieczka z miasta, gdzie wirus jest już pewnie wszędzie. Oto kolejny dzień na Karpackich Pogórzach, mimo słabszych prognoz pogody.
sobota, 10 października 2020
Czerwone Wierchy przez Kobylarzowy Żleb
Czerwone Wierchy, Hala Kondratowa, Kalatówki, Kobylarzowy Żleb, Kopa Kondracka, Małołączniak, Tatry Zachodnie
Brak komentarzy

Czerwone Wierchy wielu marzy zobaczyć, szczególnie, gdy przyrodę barwi pani jesień. Autorzy przewodników wiele piszą o ich krasie właśnie o tej porze roku, która miała wpływ na nazwę Czerwonych Wierchów. Pierwsza nasza przygoda z Czerwonymi Wierchami, zmysłowa można by dodać, miała właśnie miejsce jesienną porą. Przyznamy, że spodziewaliśmy się wówczas dobitniejszych barw czerwieni muraw pokrywających te popularne szczyty. Wydawało się nam wówczas, że albo przewodniki naciągają trochę z tą czerwienią, albo nie wstrzeliliśmy się idealnie. Podobne odczucia mieliśmy podczas kolejnych jesiennych eskapad na Czerwone Wierchy, ale prawda jest taka, że przewodniki, szczególnie te nieco już starsze odbiegają od rzeczywistości. Nie ma już tak ogromnych połaci czerwieniejących traw sit skucina (Juncus trifidus) na Czerwonych Wierchach, jak kiedyś. W kontekście starych przewodników przypominają się nam zaskakujące słowa, jednego z ich autorów: – Nie czytajcie już moich przewodników – usłyszeliśmy to od samego Andrzeja Matuszczyka – bo one są już nieaktualne. W jego słowach zabrzmiało wówczas wiele rozsądku, choć wciąż uwielbiamy stare przewodniki, bo są one pisane inaczej niż obecne, znacznie szerzej opisują to jak przebiega szlak i jakie obiekty znajdują się przy nim, nie spłycając przy tym wątków historycznych i kulturowych regionu. Współczesne przewodniki wypełnione ogromną ilością fotografii spłycają ich treściwość, co porównać by można do filmów, będących ekranizacją powieści, w których dla wartkości akcji usunięto jakieś wątki, czy nawet całe rozdziały znajdujące się w oryginale. Dlatego uwielbiamy stare przewodniki, a najbardziej reprinty tych przedwojennych, które opisywały świat w szczegółach. Niestety z panem Andrzejem zerwał się nam kontakt, gdyż odsunął się nieco od działalności turystycznej. Bardzo chcielibyśmy go spotkać i zamienić znów parę słów, jak kiedyś, ale zapewne gra w którejś krakowskiej kawiarence, bądź pubie, o czym marzył, gdyż muzyka jest jego drugą pasją (po górach oczywiście).
niedziela, 4 października 2020
Wielkie Odkrywanie Małopolski... z plebiscytowych zapisków

Tego nie mieliśmy w planach. Pojawiło się nagle i niespodziewanie.
Zainicjowane zostało przez jednego z turystów, z którymi jeździmy na
wycieczki. Błyskawicznie pojawili się inni, turyści i sympatycy. Wszyscy razem
stworzyli potężną machinę głosującą, że trzeba było ją powstrzymywać, aby nie
podnosić stawki. W zaciętym ostatecznym połączyliśmy wszystkie siły i po
zaciętej walce odnieśliśmy zwycięstwo w pierwszej rundzie plebiscytu. Aż 2161
oddanych głosów pozwoliło uplasować się na pierwszej pozycji z przewagą 326
(17,8%) głosów nad konkurentem. Pozostała jednak jeszcze decyzja Kapituły
Plebiscytu. Na jej werdykt czekaliśmy blisko miesiąc. Okazało się, że opinia
Kapituły Plebiscytu była zbieżna z głosującymi w pierwszej turze. Wybrali tak
samo. Suma sumarum w jubileuszowej 20 edycji „Wielkiego Odkrywania Małopolski”
z dniem 4 października 2019 roku Marek Szala został Małopolską Osobowością
Turytyki 2019. To bardzo zaszczytny, ale też bardzo zobowiązujący tytuł, ale
dzięki Waszej pomocnej sile nie wątpimy, że wywiążemy się z tego zobowiązania
należycie. Będziemy odkrywać Małopolskę oraz szerzyć jej piękno wszędzie tam
gdzie będziemy. Jednak pamiętajcie: ten sukces nie jest w żadnym wypadku
jednoosobowym, ale przede zwycięstwem wszystkich, którzy oddawali głosy. To
nie Marek Szala jest osobowością turystyki, ale
cała nasza potężna drużyna jest turystyczną osobowością, a nawet
osobliwością, bo robimy wspólnie coś niespotykanego w skali całego kraju.
Drodzy kompanii! Pragniemy, aby sukces ten przełożył się z korzyściami na
uprawianą przez nas turystykę. Będziemy starać się robić to jeszcze lepiej i
ciekawiej, a przy okazji łączyć pasję z przyjemnościami oraz sprawiać to, aby
każdy tęsknił za kolejną wyprawą i towarzystwem jej uczestników. Tylko wtedy
ma to sens, jeśli ludzie chcą razem odkrywać kolejne drogi przygody.
niedziela, 27 września 2020
Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Ciężkowickie 1
Ciężkowice, Cztery Pogórza Karpackie, Jodłówka Tuchowska, Pogórze Ciężkowickie, Rzepiennik Strzyżewski, Skamieniałe Miasto
Brak komentarzy

Ktoś kto nigdy nie zetknął się z krainą pogórzy może być zaskoczony, że na jej obszarze występują nagromadzenia skał i to takich, o jakich mu się nawet nie śniło. Na dotychczas przemierzonym szlaku spotykaliśmy już piaskowcowe ostańce o fantazyjnych kształtach, wobec których śmiało można użyć określenia: dziwy natury. Nieprawdopodobne Diable Boisko napotkane ostatnim razem było niezwykłym preludium do dnia dzisiejszego. Dzisiaj po drugiej stronie rzeki Biała wkraczamy w istne baśniowe skupisko skalnych formacji, będące niczym kamienne miasto. Oto zaczynamy wędrówkę przez Pogórze Ciężkowickie, na którego flance mamy Skamieniałe Miasto. Jak przyjmą nas jego mieszkańcy? Czy pozwolą nam przejść?
sobota, 26 września 2020
GSBW, etap-16: Łyżka, Pępówka
Beskid Wyspowy, Główny Szlak Beskidu Wyspowego, GSBW, Kuklacz, Limanowa, Łukowica, Łyżka, Pępówka
Brak komentarzy

Minęło od jesieni do jesieni. Nie do wiary jak czmychnął ten czas, choć to był
niekrótki czas. Po wielu miesiącach znów spotykamy się na szlakach sygnowanych
wizerunkiem Rysia. Przeciągnęło się, bo nijak nie mogliśmy dobrać dogodnych
terminów z Rysiem, aby mógł z nami ruszyć w Beskid Wyspowy. Do tego jeszcze ta
niespodziewana epidemia, co spowodowała szereg ograniczeń, unicestwiających,
bądź istotnie ograniczających możliwości uprawiania turystyki. Ograniczenia
minęły, a Ryś znów ma inne plany, ale przecież nie możemy przeciągać w
nieskończoność naszego przedsięwzięcia. Czekaliśmy bardzo długo, aby powrócić
na szlaki Beskidu Wyspowego, lecz prawdziwy turysta, to człowiek cierpliwy i
wytrwały w swoich dążeniach. Kto wytrwał jest tutaj z nami, gdzie słońce
skłania się do wyjrzenia zza jesiennej chmurki, by przyświecić tym, którzy
pragną podążyć w poszukiwaniu tropów prawdziwego rysia, który stał się
symbolem tego regionu. Nie jest go łatwo wytropić, a tym bardziej zobaczyć,
lecz nadzieja w nas jest ogromna, że jego poszukiwania poprowadzą nas przez
najpiękniejsze beskidzkie ścieżki.
niedziela, 20 września 2020
Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Rożnowskie 3
Bruśnik, Cztery Pogórza Karpackie, Jamna, Jastrzębia, Kąśna Dolna, Pogórze Rożnowskie, Siekierczyna
Brak komentarzy

Dzisiejsza pogórzańska wędrówka doprowadzić ma nas z powrotem do miejsca o wyjątkowej duchowości. Ten szlak tak właśnie został wytyczony, że prowadzi po raz drugi tam, gdzie już byliśmy ostatnim razem. Jednakże miejsce to godne jest tego, zarówno tamtych, jak też kolejnych odwiedzin i każdych następnych. Jest w nim zarówno splot wszelakich możliwych szlaków, ale też splot różnych odczuć i stanów ducha. Stapiają się w nim dramaty przeszłości, a jednocześnie ujmujący spokój. Aż trudno uwierzyć, że te odmienne stany mogą się ze sobą tutaj splatać, ale kto choć raz zatrzymał się tutaj na chwilę, wie, że taka dwojaka aura panuje tutaj. Przez to chyba za każdym razem, kiedy opuszczamy to miejsce jesteśmy nastrojeni do bycia jeszcze lepszym człowiekiem, obdarzającym szczególnym szacunkiem życie, a także pobudzeni do bytu w pełnej harmonii z naturą i całą ludzką wspólnotą, w której być oznacza nie tylko korzystać, ale przede wszystkim dawać coś od siebie. Czeka nas też niezwykłe zakończenie wędrówki, gdzie zetkniemy się człowiekiem sławnym i powszechnie znanym, który nader cenił sobie inspirujący spokój tutejszego pogórza, bo odnajdywał w nim zarówno wewnętrzny spokój, jak też natchnienie do tworzenia sztuki wybitnej w światowej skali.
sobota, 12 września 2020
Jutrzenka budzi nas ze snu, budzi się radość w naszych sercach

Jutrzenka budzi nas ze snu. Wstajemy zanim słońce zaglądnie przez nasze okno. Opuszczamy nasz dom, gdy na zewnątrz panuje jeszcze szarówka, a powietrzu unosi się delikatny chłód poranka, symptom zbliżającej się jesieni. Delikatna bryza znad morza jest jak łyk zdrowia. Orzeźwia.
sobota, 29 sierpnia 2020
Ujście Żarskiej Doliny. Godzina 9.00. Temperatura wysoka, parno. Pot na czole pojawia się nawet gdy stoisz w miejscu. Uczucie, jakby w powietrzu tlenu było mniej niż zwykle. Z rana prognozowany był silny wiatr – nie ma go zupełnie. Spoglądamy na drogowskaz szlaków, tam „Baraniec – 3,50 h”. Solidne podejście, ale nie ma się co dziwić, przecież masyw Barańców jest potężny i wysoki, a jego główny szczyt jest trzecim pod względem wysokości szczytem Tatr Zachodnich, którego czubek sięga 2184 m n.p.m. Czeka nas nielichy wysiłek. Ruszamy chwacko, aczkolwiek spokojnym tempem.
Barańce

![]() |
Parking przy ujściu Żarskiej Doliny. |
piątek, 14 sierpnia 2020
W poszukiwaniu sławkowskiego jeziorka

Mamy dzisiaj tatrzańską labę. Niech nikt nie myśli, że dzień w Tatrach bez zdobytego szczytu to dzień stracony. Gdy masz przed sobą ten dzień mniej forsowny, kiedy możesz zatrzymać się bez spoglądania na zegarek dla sprawdzenia czy zdążę, czy nie zdążę, możesz poczuć się nieswojo, jeśli dotąd nie miałeś takiego dnia. Są tacy, co o takim dniu, bez górskiego szczytu, będą myśleć jak o dniu straconym. Dla gór może to być upokarzająca myśl, kiedy one najbardziej żywe walory przyrodnicze oferują nam poniżej granitowych turni. Poniżej tych głuchych, surowych skał, niemalże pozbawionych życia, znajduje się kraina zupełnie odmienna, weselsza i barwniejsza. Wypełniona jest zielonymi kosówkami, lasami, trawami i kwiatami, szumiącymi potokami przelewającymi się wartko kaskadami ku nizinom w poszukiwaniu rzek, w których ich wody zwalniają swój bieg. Taki sielski plan mamy na dzisiaj, niczym ten potok, który spowalnia spływając co raz niżej. Plan byłby taki sam, nawet wtedy, gdyby prognozy pogody były bardziej korzystne, bo choć poranek jest w tym momencie bardzo słoneczny, to już za parę godzin całe niebo może zajść deszczowymi chmurami. To dzisiaj wysoce prawdopodobne, zgodne ze sprawdzanymi przez nas prognozami, wobec których zapewne wiele osób zweryfikuje swoje górskie plany (choć pewnie znajdą się i tacy, którzy zaryzykują).
czwartek, 13 sierpnia 2020
Rysy
Czarny Staw pod Rysami, Morskie Oko, Rysy, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki, Waga
2 komentarze

To był świetny pomysł zrobić sobie nocleg w Morskim Oku. Ponad pół roku temu nie było szans na rezerwację łóżka. Czas pandemii spowodował jednak to, że wcześniejsze rezerwacje zwolniły się i mogliśmy zaklepać sobie nocleg w przededniu wyjazdu. Wstaliśmy dość wcześnie, jak tylko zaczęło świtać. Po szybkim śniadaniu zostało tylko buty założyć i jeszcze przed piątą godziną ruszyć w drogę.
środa, 12 sierpnia 2020
Cisza wieczorna

Gdy najruchliwszy szlak tatrzański przycicha robi się jakoś dziwnie nieswojo, jakbyśmy byli nie tam, gdzie chcieliśmy być, gdzie jesteśmy faktycznie. Ledwie jakieś szmery tylko słychać do strony potoku, który zdaje się również przysypiać. Idziemy w górę samym środkiem traktu, na którym nie słychać stukających kopyt koni zaprzęgniętych do furek; nikt nie komenderuje wiśta, czy wio. Cała dolina jakby zamarła, albo wymarła. Jeno duchy może leśne gdzieś się już tylko szwendają, lecz po cichutku tak, aby nie zmącić wszechogarniającego spokoju. Z wolna zapada szarówka, lecz szczyty granitowych grzebieni wzbijających się ponad jeziorem w bezchmur przestworzy długo jeszcze żarzą czerwienią. W końcu nocny latarnik pierwszą gwiazdę zapala nad nimi, potem kolejne. Cisza wieczorna zamyka Tatr ramiona... Pod gwiazdami zupełna ciemność już zapadła, a tylko płomień świecy migocącej na werandzie wskazuje drogę do schroniska duszy, która dzisiaj w Tatrach niespodziewanie wydobyła się ze swego ziemskiego żywota.
niedziela, 2 sierpnia 2020
Cztery Pogórza Karpackie - Pogórze Rożnowskie 1

Ten projekt jest dla prawdziwych koneserów pieszych wędrówek. Nie ma na nim ogromnych przewyższeń i pikujących ku chmurom wierchów, ale są cudownie malownicze krajobrazy, bezkresny spokój ducha otoczony pachnącymi ziołami łąkami, złocistymi łanami zbóż oraz ludźmi, którzy od lat żyją tu zespoleni z naturalnym rytmem przyrody. Cechuje go bezmiar wrażeń estetycznych, których nie dostaniemy w żadnym innym miejscu jak na tych łagodnie sfalowanych wzniesieniach Pogórzy Karpackich. To coś dla ludzi dostrzegających piękno w prostocie i zwyczajności kształtów, dźwięków i zapachów. To droga dla ludzi otwartych na naturę najbliższą człowiekowi, której wartość często jest dzisiaj niedoceniana, choć to właśnie dzięki niej można wtopić się wszystkim zmysłami w naturalność bytu człowieka, w której człowiek żyje w doskonałej symbiozie z przyrodą.
sobota, 1 sierpnia 2020
Beskidzkie Perci: Perć Przyrodników
Babia Góra, Beskid Żywiecki, Diablak, Gówniak, Kępa, Kościółki, Markowe Szczawiny, Perć Przyrodników, Sokolica (Babia Góra)
Brak komentarzy

Na Babią Górę można chodzić bez znużenia, choć nie ma na niej szlaków od zatrzęsienia. Jednych przyciągają jej kształty, innych unikatowa przyroda, czy wyjątkowe krajobrazy, a niektórych jakaś magia, która włada na tej niezwykłej górze, jedynej w swoim rodzaju w polskich Beskidach. A co nas dzisiaj przyciąga? Dzisiaj uwagę skupiamy nie na wierzchołku góry, ale na Perci Przyrodników, która jest kolejnym odcinkiem cyklu wycieczek pod nazwą Beskidzkie Perci.
czwartek, 30 lipca 2020
Śladami Witkiewicza: Na przełęczy
Czarny Staw pod Rysami, Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem, Morskie Oko, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki
Brak komentarzy

Świt pod Mięguszowieckimi Szczytami. Zaczyna się dzień jak co dzień, choć dni nigdy nie są takie same. Każdy ma swój własny blask i coś osobliwego daje do zapamiętania. A gdzie dzisiejszy dzień nas zaprowadzi i czym pięknym olśni? Tam wysoko na grani widać cel naszej drogi - drogi trudnej, wymagającej nie tylko energii, ale też wiele uwagi i skupienia. Niegdyś w początkach tatrzańskiej turystyki droga stała się inspiracją i tematem dzieła Stanisława Witkiewicza zatytułowanego „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”:
Więc mamy iść na tę bestyę?
Doznaję uczucia, jakgdybym wchodził do dentysty, — nie chcę, a muszę — i idę.
No ! w porządku ! ruszamy — marsz !
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
środa, 29 lipca 2020
Przychodzi noc nad Tatry

Dziwnie czuje się człowiek przemierzając szlak do Morskiego Oka późnym popołudniem, kiedy wieczór jest na karku, kiedy inni po pięknym i słonecznym dniu schodzą w dół. Ty żwawym, wypoczętym krokiem podążasz w górę asfaltem, a oni choć mają z górki wykazują oznaki zmęczenia długą drogą i skwarem dnia. Rzucają z zadziwieniem wzrokiem na ciebie i pewnie większość z nich zastanawia się nad tym - jak ci się zdaje – dokąd podążasz, gdzie i po co idziesz o tej porze w góry?
niedziela, 12 lipca 2020
Droga z przymusu, lecz uroku jej nie brakło

Dzisiejsze drogi są silnie zmoczone nieustającym, kilkunastogodzinnym deszczem. Od wczorajszego popołudnia padało do samego rana, aż w końcu koło siódmej przestało. Chmury jednak nadal wiszą nad Wapiennym i całą okolicą. Nie możemy zwlekać z wyjściem, choć przytulnie jest w naszym sanatoryjnym pokoiku. Musimy ruszyć w nieplanowaną drogę, bo przecież w domu mieliśmy być już wczoraj. Dzisiaj do Gorlic też nic nie jedzie, a dopiero jutro po szóstej jest autobus. Nieufni aurze zostawiamy peleryny w pogotowiu, zarzucone na plecaki. Udajemy się w wymuszoną przez zbieg okoliczności ostatnią drogę naszej wyprawy.
sobota, 11 lipca 2020
Kornuty

Zaczęło się chmurzyć. Fakt, że prognozowano deszcz na popołudnie, ale może wytrzyma do naszego zejścia z gór. Mamy niedaleko do Wapiennego, a stamtąd mamy nadzieję złapać busa do Gorlic, a z Gorlic już autobusem do Krakowa. Rozpiera nas ogromna satysfakcja z tego, że przed chwilką zakończyliśmy kompletnie coś, co realizowaliśmy przez kilka lat. Szkoda jednak, że to już ostatni dzień wędrówki, włóczęgi, jaką uwielbiamy, tak jak to pasmo górskie, w którym jeszcze przebywamy.
MSP TW-10, etap 5: Zdynia - Magura Wątkowska
Beskid Niski, Główny Szlak Beskidzki, Krzywa, Magura Wątkowska, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Popowe Wierchy, Wołowiec
Brak komentarzy

![]() | Strumieniu, leśny strumieniu, odsłoń mi tajemnicę swego początku! (Cisza — dlaczego milczysz? Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)
JP II, Tryptyk rzymski - Źródło
|
czwartek, 9 lipca 2020
MSP TW-10, etap 4: Hańczowa - Zdynia
Beskid Niski, Hańczowa, Kozie Żebro, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Regietów, Rotunda, Zdynia
1 komentarz

![]() | Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, wiesz, że ono musi tu gdzieś być — Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?! Cisza...
JP II, Tryptyk rzymski - Źródło
|
środa, 8 lipca 2020
MSP TW-10, etap 3: Krynica-Zdrój - Hańczowa
Banica, Beskid Niski, Beskid Sądecki, Główny Szlak Beskidzki, Hańczowa, Huzary, Krynica-Zdrój, Małopolski Szlak Papieski, Mochnaczka Niżna, MSP
Brak komentarzy

![]() | Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków... Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd.
JP II, Tryptyk rzymski - Źródło
|
wtorek, 7 lipca 2020
MSP TW-10, etap 2: Hala Łabowska - Krynica-Zdrój
Beskid Sądecki, Czarny Potok, Hala Łabowska, Hola, Jaworczyk, Jaworzyna Krynicka, Kopiec Izworyki, Krynica-Zdrój, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Przełęcz Krzyżowa, Runek (B.Sądecki)
Brak komentarzy

![]() | Jakże przedziwne jest Twoje milczenie we wszystkim, czym zewsząd przemawia stworzony świat...
JP II, Tryptyk rzymski - Zdumienie
|
poniedziałek, 6 lipca 2020
MSP TW-10, etap 1: Stary Sącz - Hala Łabowska
Beskid Sądecki, Hala Łabowska, Hala Pisana, Jaworzyna Kokuszczańska, Makowica, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Wierch nad Kamieniem, Zadnie Góry
Brak komentarzy

![]() | Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków ten rytm objawia mi Ciebie, Przedwieczne Słowo.
JP II, Tryptyk rzymski - Zdumienie
|
niedziela, 28 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 10: Kraków, Droga Królewska i Wawel

Polska od czasów Kazimierza Wielkiego nieustannie rozwijała się i umacniała.
Osiągnęła potęgę mocarstwa, zarówno pod względem militarnym, jak i
gospodarczym. Można powiedzieć, że w Europie liczył się z nami każdy. Było
tak, choć w największej prosperity naszego kraju, a więc w okresie złotego
wieku w swoich dziejach kraj nasz nie posiadał bardzo licznej stałej armii.
Podczas pokoju stałe zaciężne wojsko liczyło przecież często zaledwie około
dwóch tysięcy żołnierzy. Wydaje się to bardzo mało, bo przecież państwo
liczyło prawie 1 mln km² powierzchni. W razie potrzeby armia bardzo szybko
była w stanie powiększyć się do kilkudziesięciu tysięcy. Działo się to na
zawołanie jako tzw. pospolite ruszenie szlachty, kiedy ramię w ramię stawali w
obronie kraju Polacy, Litwini, Ukraińcy, Wołosi, Tatarzy, Mołdawianie, Kozacy
i inne narody, zamieszkujące wspólnie terytorium Rzeczypospolitej. Wydawać się
to może dzisiaj nieprawdopodobne, ale przecież faktycznie tak było. Nie byłoby
to możliwe, gdyby ludzie nie odnajdowali między sobą pokoju, harmonii i
wzajemnego szacunku. Jak to było możliwe w ponad 110 milionowym państwie,
które rozciągało się od morza do morza, zamieszkiwanym przez ludy zróżnicowane
pod względem etnicznym, a więc też kulturowym, mówiące różnymi językami,
wyznające różne religie? Co sprawiało, że odnajdowali wspólny język i
traktowali swój kraj jak wspólne dobro? To nader interesujące, a zarazem musi
być cenną lekcją oraz wykładnią w dążeniach do silnych państwowości, czy też
zarządzania nimi.
Zawsze staramy się, aby nasze wędrówki przynosiły coś więcej i nie zamykały
się tylko na przejściu zaplanowanej trasy oraz zrobieniu dziesiątek zdjęć, bo
gdyby tak miało być, to jak płaski byłby charaktery tych wędrówek i po co
byłby wysiłek autorów przewodników, którzy poza przebiegiem szlaków opisują
również to wszystko, co przy nich odnajdziemy i odkryjemy. Opisują dzieje oraz
ludzi, żyjących tam zarówno kiedyś, jak i teraz. Szlak Orlich Gniazd jest
wyjątkowy pod względem poznawczym. Pozwolił nam zagłębić się, wręcz wtopić w
korzenie dziejów, do których my Polacy tak chętnie powracamy z dumą, afirmując
do tego wartości godności, honoru i innych cnót uzewnętrzniających (w naszym
mniemaniu) miłość do ojczyzny.
sobota, 27 czerwca 2020
Wiosna jeszcze trzyma w Tatrach - Doliną Raczkową na Kończysty Wierch

Minęło już trochę czasu, odkąd ostatni raz gościliśmy w Tatrach Słowackich.
Czekaliśmy z utęsknieniem na tą chwilę, kiedy znów będziemy mogli wstąpić w
ich progi. Jeszcze niedawno nic nie było pewnego, ale od kilku dni stało się
to realne. Od 22 czerwca otwarto granicę ze Słowacją. Hurra! – wykrzyknęliśmy,
choć nie do końca optymistycznie wyglądały prognozy na ten dzień. Jest jednak
duża nadzieja, że będzie nie najgorzej, choć w górach trzeba zawsze liczyć się
z możliwościami nagłej zmiany pogody. Góry układają bowiem swoje prognozy,
które nierzadko zachowują dla swojej wiadomości czasami do ostatniej chwili.
Człek, który dużo chodzi po górach, to wie, jak szybko może przejść ze złego
na dobre i oczywiście odwrotnie. Trzeba mieć to zawsze na uwadze. Tą wycieczkę
rozpoczynamy na Autokempingu Račkova. Autokemping Račkova jest kompleksem
turystycznym czynnym od 1 czerwca do 15 września. Obejmuje on bardzo duże pole
namiotowe, drewniane domki kempingowe, a także hotele górskie dla bardziej
wymagających turystów. Funkcjonuje tutaj oczywiście zaplecze sanitarne,
restauracja i bufet, sklepik z artykułami spożywczymi. Po za tym znajdziemy
tutaj stoły i ławki, zadaszone wiaty z możliwością palenia ogniska, czy też
paleniska odkryte. W pobliżu znajduje się również leśniczówka i kilka ośrodków
wypoczynkowych.
wtorek, 16 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków

Zaniosło się przez noc. Spodziewaliśmy się tego, że w ten ostatni dzień słońca
raczej będzie skąpo. Wyruszając dziewięć dni temu na tą wędrówkę świadomi
byliśmy niepewnych prognoz pogody. Widząc takie mieszane prognozy zapewne
niejeden zastanawiałby się, czy w ogóle wyruszać na szlak. W rzeczywistości
pogoda przez minione dni była w kratkę, aczkolwiek aura zdecydowanie sprzyjała
wędrówkom po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nawet wówczas, gdy mroki dziejów
skrywały mgły. Nierzadko to właśnie te mgły nadawały nieprawdopodobnego uroku
dla odkrywanych tajemnic na Szlaku Orlich Gniazd. Może to i szkoda, że Kraków
jest już tak blisko i ta wędrówka jest już tak blisko celu.
poniedziałek, 15 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców

Budzimy się w Sułoszowej, wsi sięgającej swoimi początkami zaczątków
średniowiecza. Sama jej nazwa może to potwierdzać, jako że pozostaje w związku
z imieniem Sułosz, bądź Sulisław, używanym w XII i XIII wieku. Być może to
rycerz o takim imieniu w nagrodę od księcia krakowskiego otrzymał ten obszar
ziemi, na której założył wieś nazwaną od jego imienia. Całkiem możliwe, że
właśnie takim wydarzeniom Sułoszowa zawdzięcza swoje powstanie. Dzieje wsi
sięgają dalekich czasów, które giną w mrokach dziejów. Dopiero w 1315 roku
napotykamy ją w dokumentach lokacyjnych wydanych przez Władysława Łokietka.
Król oddał wieś wraz z lasem rozciągającym się pomiędzy Pieskową Skałą a
Kosmolowem niejakiemu Mikołajowi. Sama wieś musiała być jeszcze wówczas
niewielka, gdyż dokument ten wymienia ją na drugim miejscu po lesie. Legenda
mówi, że Mikołaj miał otrzymać dożywotnie wójtostwo za pomoc udzieloną
Władysławowi Łokietkowi, gdy ten musiał ukrywać się w Ojcowie. Legenda ta jest
zapowiedzą, tego, że nasza wyprawa nabiera szerszego wymiaru historycznego.
Odtąd nasza wędrówka Szlakiem Orlich Gniazd dotykać będzie dziejów nie tylko
Kazimierza Wielkiego, ale też jego ojca Władysława Łokietka. Będzie tak już
cały czas, gdy podążymy doliną Prądnika - rzeki, która nieopodal miejsca
naszego noclegu ma swoje źródła.
niedziela, 14 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa
Golczowice, Jaroszowiec, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olewin, Rabsztyn, SOG, Sułoszowa, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Zadole Kosmolowskie
Brak komentarzy

W nocy napłynęły chmury i zasłoniły całe niebo, które było wczoraj po południu
tak niebieściutkie. Golczowice wciąż są takie ciche, jak wczoraj, gdy
dotarliśmy do tej wsi. Nikogo nie ma na ulicy, a tylko na podwórku widać psa
merdającego ogonem. Senność nas ogarnia, gdy wyglądamy przez okno, jak też
później przez otwarte drzwi. Jest bardzo ciepło, więc przyjemnie jest otworzyć
drzwi na oścież i dać napłynąć porannemu powietrzu. Trzeba robić śniadanie, a
dzisiaj mamy do dyspozycji całą prawdziwą kuchnię. Moglibyśmy posiedzieć tu
jeszcze, ale pojęcia nie mamy ile nas czeka drogi do kolejnego noclegu. Być
może będziemy musieli biwakować pod drzewem, bo na mapie nie widzimy innych
możliwości. Pierwotnie zakładaliśmy nocleg pod zamkiem w Rabsztynie, ale po
przedwczorajszych zmianach planu, teraz dzieli nas od niego zbyt krótki
dystans. Powinniśmy znaleźć coś dalej. Tylko gdzie?
sobota, 13 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice
Bydlin, Cieślin, Golczowice, Jura Krakowsko-Częstochowska, Pilica, Smoleń, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Zegarowe Skały
Brak komentarzy

Nikt by się pewnie nie domyślił, gdzie spędziliśmy noc. Nie możemy jednak tego
zdradzić. Niech to pozostanie tylko w naszych głowach. Jest już zupełnie
jasno. Niebo zupełnie bezchmurne. Upał się zapowiada. Idziemy na rynek w
Pilicy do miejsca, gdzie wczoraj opuściliśmy czerwone znaki Szlaku Orlich
Gniazd.