Mgły zdają się nie uchodzić. W nocy chyba padało. Droga jednak sucha przed
nami. Uwijamy się tym razem dość szybko, włącznie ze śniadaniem. Co dzisiaj
wrzuciliśmy na ruszt? No jak to zwykle – jajecznicę, tyle, że tym razem z
torebki, czyli liofilizat. To dobre żarcie i szybkie do przygotowania. Trochę
drogie, ale na wyprawy idealne ze względu na niewielką wagę i wartości
odżywcze. Poranną kawę wypijemy jednak gdzieś na trasie. Program na dzisiaj
mamy dość bogaty. Ledwie 17 km szlaku do pokonania, ale z pewnością zrobimy
znacznie więcej kilometrów, bo w sąsiedztwie naszego szlaku jest mnóstwo
innych atrakcji i miejsc godnych zobaczenia. W wędrówce naszej nie stawiamy
wyłącznie na przemierzenie szlaku, gdyż byłoby to marnotrawieniem czasu. Z
pewnością nie można tego uczynić przy tym szlaku, gdzie na jego skrajach
czekają na odkrycie miejsca mieniące się swoistą niezwykłością. Nie można ich
zbagatelizować, bo wędrówka nie miałaby należnej jej wartości. Żegnamy nasz
złotopotocki pokoik.
|
POGODA:
TRASA:
Złoty Potok (282 m n.p.m.)
Staw Zielony, Jaskinia Niedźwiedzia
Osiedle Wały
Pstrągarnia Raczyńskich - Źródło Zygmunta - Źródło Elżbiety - Brama
Twardowskiego - Diabelskie Mosty
Zamek Ostrężnik
Trzebniów (348 m n.p.m.)
Ferecia Góra (404 m n.p.m.)
Moczydło (385 m n.p.m.)
Niegowa (357 m n.p.m.)
Wielka Góra (409 m n.p.m.)
Mirów (341 m n.p.m.)
Zamek Mirów
Zamek Bobolice
Bobolice (353 m n.p.m.)
|
OPIS:
O godzinie 8.15 ulicą Klonową kierujemy się w stronę małego ryneczku Złotego
Potoku ze studnią. Na rogu ryneczku stoi kościół św. Jana Chrzciciela. Z
ryneczku schodzimy ku dolinie potoku Wiercica, gdzie biegnie Szlak Orlich
Gniazd. Jego znaki wiodą wzdłuż Wiercicy. Wprowadzają nas do malowniczego
rezerwatu Parkowe, chroniącego najbardziej fascynującą część doliny Wiercicy
wraz z jej źródłami i wieloma innymi osobliwościami. Rezerwat Parkowe od
strony północnej początkuje niezwykle urokliwy Staw Amerykan, znakomite
miejsce dla rodzinnej rekreacji, popularne szczególnie latem, kiedy zbiornik
zamienia się w kąpielisko. W jego pobliżu jest pole namiotowe, ale obecnie
wygląda na nieco zaniedbane. Może w sezonie wakacyjnym zmieni się jego wygląd.
Ponadto przy stawie działają bary, smażalnie i grille, przy których
wczorajszego popołudnia mieliśmy sposobność skosztować tutejszego specjału,
czyli złotopotockiego pstrąga. Do dyspozycji odwiedzających jest też Jurajski
Park Linowy.
Staw Amerykan nosił wcześniej nazwę „Staw Gorzkich Łez”, którą nadał mu
Zygmunt Krasiński w 1857 roku, gdyż to właśnie tutaj wypłakiwał łzy po śmierci
swojej 4-letniej córeczki Elżbietki. Jednak pod koniec XIX wieku Raczyńscy
zmienili nazwę stawu na cześć senatora amerykańskiego, który przywiózł
zalęgową partię ikry pstrąga tęczowego z Ameryki do Złotego Potoku. Stąd też
zjedzenie smacznego pstrąga nad tym stawem jest niemal kultowe. Idziemy dalej
laskiem w pobliżu Stawu Amerykan, gdzie łapiemy czerwony szlak. Szlak ten
niebawem zbliża się do szosy, lecz wkrótce skręca w lewo i kieruje nas przez
mostek na drugi brzeg Wiercicy. Wiercica zaczyna emanować tutaj co raz większą
dzikością i tajemniczością.
|
Staw Amerykan. |
|
Most nad Wiercicą powyżej Stawu Amerykan.
|
|
|
Wiercica. |
Grota Niedźwiedzia
Za mostkiem wchodzimy nieco wyżej na zalesione zbocze do Groty Niedźwiedziej,
ogólnodostępnej jaskini o długości około 70 m, która nie jest trudna do
zwiedzenia. Składa się z jednej komory o wymiarach 11x14 m podpartej skalnym
filarem, z której odchodzą trzy korytarze. Pierwszy korytarz ma długość 7 m i
prowadzi ku północy do drugiego otworu. Drugi liczy sobie 5 metrów i prowadzi
na południowy zachód do podstawy 6-metrowego komina. Wejście do trzeciego
korytarza, tzw. Korytarza Południowego. Znajduje się w południowej części
komory. Przejście do niego prowadzi przez niski przełaz, za którym pokonać
trzeba 2,5-metrowy prożek i kolejny zacisk. Z nimi mamy obszerniejszy korytarz
w postaci pionowej szczeliny o długości 20 metrów, z niewielkimi korytarzykami
bocznymi. Choć miejsce to znane było od tysięcy lat, o czym świadczą
znalezione w niej szczątki mieszkańców z epoki kamienia łupanego, to można
powiedzieć, że jaskinia była odkryta po raz drugi przez Zygmunta Krasińskiego
w 1857 roku, a stało się to przypadkowo podczas zwiedzania okolicy. Po tym
odkryciu nakazał poszerzyć wejście do jaskini, a gdy wszedł do niej znalazł
kieł mamuta i kości innych zwierząt – renifera, nosorożca włochatego, a także
czaszkę niedźwiedzia jaskiniowego, która zainspirowała go do nadania nazwy
jaskini. Jesienią 2012 roku odkryto dalszą część tej jaskini, którą nazwano
Jaskinią Niedźwiedzią Górną. Ma ona aż 648 metry długości i odznacza się
niebywałym pięknem, przede wszystkim wyjątkową, niezniszczoną szatą naciekową.
Znaleziono w niej liczne kości zwierząt z epoki lodowcowej zatopione w
stalagmitach. Jednakże ta część jaskini nie jest udostępniana do zwiedzania.
|
|
Jaskinia Niedźwiedzia.
|
|
Młyn Kołaczew. |
O godzinie 9.10 opuszczamy Jaskinię Niedźwiedzią i schodzimy nad Zielony Staw,
którego wody wiosenną porą nabierają barwy zieleni od rozwijających się w niej
glonów i sinic. Staw ten powstał w wyniku sztucznego spiętrzenia Wiercicy w
celu napędzania turbin młyna Kołaczew. Obecnie ten tradycyjny młyn wodny
napędzany jest elektrycznie. Młyn w tym miejscu istniał najprawdopodobniej już
w średniowieczu. Wspominany jest bowiem młynarz Piotr Palis, który pracował tu
dla właściciela młyna, Piotra Potockiego herbu Szreniawa, a zapis ten pochodzi
z 1473 roku. Z kolei zachowany budynek młyna pochodzi z przełomu XVIII i XIX
wieku, kiedy wchodził wówczas w skład rozległego, złotopotockiego majątku
ziemskiego. Na mapie Królestwa Polskiego z 1839 roku młyn oznaczono już pod
znaną nam nazwą Kołaczew, która ma pochodzić od odgłosów kołatania, jakie
towarzyszą mu podczas pracy.
Staw Sen Nocy Letniej
Przed młynem rozlewają się niezwykle malowniczo wody Wiercicy, gdzie gniazduje
łabędzia rodzina. Rozlane wody Wiercicy tworzą tutaj staw nazywany „Zielonym”,
albo w brzmieniu niezwykle romantycznym jako „Sen Nocy Letniej”. W jego
baśniowym lustrze przeglądają się buki, brzozy, sosny, dęby i akacje. Ponoć
jego zwierciadło zapamiętuje ludzkie twarze, a gdy nadejdzie letnia,
księżycowa noc w srebrzystej, księżycowej poświacie odtwarza zapamiętane
wizerunki. W sąsiedztwie Zielonego Stawu mamy źródło „Spełnionych Marzeń”.
Nieco głębiej w dolinie za tym i kilkoma mniejszymi stawami mamy pstrągarnię,
założoną przez hrabiego Edwarda Raczyńskiego, tuż u źródeł Zygmunta i
Elżbiety, ale zaglądniemy tam nieco później, bowiem teraz szlak wyprowadza nas
na zalesione wzgórze. Nieco wyżej szlak momentami wygląda, jakby mało kto go
przechodził. Nieco meandruje przechodząc przez gęściejsze zarośla młodników.
Tak wchodzimy na wzgórze okalające dolinę od południowego wschodu.
|
|
|
Staw Zielony (Sen Nocy Letniej).
|
|
Łabędzica z młodymi.
|
|
Przy Stawie Zielonym.
|
Osiedle Wały
Szlak doprowadza nas na cypel obszernego wzgórza, gdzie napotykamy wysokie
wały. Miejscowi nazywają je szwedzkimi okopami, ale w powszechnym użyciu
przylgnęła nazwa „Osiedle Wały”. Badania archeologiczne wskazują, że są to
pozostałości po prehistorycznym grodzisku. Przypuszcza się, że powstało w
okresie VIII-IX wieku. Otoczone było wówczas trzema pierścieniami wałów z
ziemi i z drzewa. Centralna zabudowa grodu znajdowała się w najbardziej na
zachód wysuniętej części, opadającej przepaściście do doliny Wiercicy. Cała
zabudowa grodowa zajmowała imponującą powierzchnię 1,7 ha, co pretenduje go do
największego z grodów na ziemiach polskich z czasów przedchrześcijańskich. Nie
wiadomo, kto go zbudował i kto w nim mieszkał, choć musiał należeć do jakiegoś
znaczącego władcy.
|
Ślady obwarowań grodu.
|
|
|
Obszar podegrodzia.
|
Po obejrzeniu pozostałości dawnego grodziska oddalamy się od niego. Po chwil
schodzimy łagodnie ze wzgórza, potem przez moment ostrzej ku leśnej drodze,
biegnącej od wsi Ludwinów do doliny Wiercicy, czyli do przechodzącej doliną
szosy nr 793, tam gdzie mamy starą pstrągarnię, a powyżej niej źródła Elżbiety
i Zygmunta. Zostawiamy zatem nasz szlak i udajemy się wpierw do pstrągarni.
Wybudowane przy pstrągarni stawy hodowlane nazwano wiążąc je z wieszczem
Zygmuntem Krasińskim, np. Opiniogóra, Miłość, Przyszłość, Pokusa, Staw Żalu,
czy odwiedzony przez nas Staw Nocy Letniej. W poszukiwaniu źródeł Wiercicy
udajemy się w górę doliny. Wpierw przechodzimy obok Stawu Zygmunta, który
znajduje się bezpośrednio nad Pstrągarnią Raczyńskich. To właśnie Raczyńscy
nazwali tak ten staw na cześć swojego słynnego przodka Zygmunta Krasińskiego.
W Stawie Zygmunta znajdują się liczne źródła przydenne i przybrzeżne, które
włącznie ze źródłami znajdującymi się powyżej stawu zasilają go wodami.
|
Podobno mieszkają w tym stawie źródlane panny wodne, które
wieczorami zaplatają warkocze, śpiewając przy tym pieśni, kusząc tym
młodych chłopców do wejścia do wody. Wody stawu są jednak zwodnicze.
Śmiałków wciągają pulsujące źródłami piaski denne, a staw w
rzeczywistości jest dość głęboki, bo kryształowe wody czynią pozory
jego płytkości.
|
Wody Stawu Zygmunta są naprawdę najlepszej jakości, a wskaźnikiem ich
czystości jest występujący w niej relikt epoki lodowcowej, maleńki skorupiak
podobny do krewetki – kiełż zdrojowy.
|
|
Oddalamy się od Osiedla Wały.
|
|
Zejście do szosy i pstrągarni.
|
|
Pstrągarnia Raczyńskich.
|
|
|
Staw Zygmunta. |
Źródła Zygmunta i Elżbiety
Do Stawu Zygmunta wpływają dwa potoki źródliskowe – Potok Zygmunta i Potok
Elżbiety. W miejscu, gdzie oba potoki łączą się rzeka stanowi niebagatelny
ciek o szerokości 10 metrów i głębokości dochodzącej miejscami do 2 metrów.
Potok Zygmunta posiada piaszczyste dno i na długości 500 m tworzy kilka
meandrów. Nieznacznie głębszy Potok Elżbiety posiada dno kamieniste. Wzgórze,
w którego jarach poszukujemy źródeł Wiercicy poszatkowane jest pajęczyną
ścieżek i dróżek, lecz trzymając się nitek wspomnianych potoków po niedługiej
eksploracji odszukujemy na nim nasze cele, wpierw Źródło Zygmunta, a niedługo
potem Źródło Elżbiety. Źródła te oddalone są od siebie o kilkadziesiąt metrów.
Noszą nazwy pochodzące od imion dzieci naszego wielkiego poety epoki
romantyzmu, Zygmunta Krasińskiego, który przebywał tutaj z rodziną w 1857
roku. Przy źródłach obu potoków żyje kolejny relikt epoki lodowcowej,
niewielki ślimak źródlarka karpacka.
|
Rozlewisko pod Źródłem Zygmunta.
|
|
|
Źródło Zygmunta. |
|
Ścieżka przy Źródle Zygmunta.
|
|
Ciek odchodzący od Źródła Elżbiety.
|
|
|
Źródło Elżbiety. |
Musimy już opuścić niezwykle uroczą dolinę, ale wciąż pozostajemy w jej
bliskości. Będzie nam żal oddalać się od niej. Tymczasem wciąż nie wracamy
jeszcze na szlak, lecz od Źródła Elżbiety kierujemy się na północny zachód,
gdzie znajduje się pewna osobliwość skalna.
Brama Twardowskiego
W odległości 700 metrów od naszego czerwonego szlaku znajduje się Brama
Twardowskiego. Docieramy do niej o godzinie 10.40. Do Bramy Twardowskiego
można podejść ścieżką zielonego szlaku turystycznego, który biegnie po
północno-wschodniej stronie szosy do wsi Siedlec odchodzącej od szosy nr 793,
przy której zostawiliśmy Szlak Orlich Gniazd. Brama Twardowskiego stoi w
lesie, około 50 m od tej szosy. To wapienny most skalny o wysokości 4 metry,
często wskazywany jako symbol północnej Jury. Znajdziemy w tej formacji
również schroniska jaskiniowe o nazwach: Schronisko przed Bramą Twardowskiego
I i Schronisko przed Bramą Twardowskiego II.
|
|
Brama Twardowskiego.
|
Brama Twardowskiego swoją nazwę zawdzięcza Zygmuntowi Krasińskiemu. Wiąże się
z nią oczywiście legenda o czarnoksiężniku Twardowskim. Na skale tej znajdują
się odciski, które miał pozostawić kogut, który stąd startował wynosząc
Twardowskiego na Księżyc. Powiadają też, że pannie, która przejdzie przez
otwór Bramy Twardowskiego, nadarzy się niebawem szansę wyjścia za mąż.
Diabelskie Mosty
To nie koniec diabelskich zetknięć na naszym szlaku. Idąc dalej szlak
doprowadza nas do Diabelskich Mostów, czyli kolejnej osobliwości skalnej.
Składa się ona z trzech skał o wysokości 15-18 m. Kasiński nadając im nazwę
zapewne zasugerowany były kolejnymi legendami o diable. Mówią one o tym, iż
stąd diabeł obserwował poczynania Twardowskiego przebywającego na Księżycu.
Wpatrując się w niego miał wpaść do skalnej szczeliny między skałami, w której
dzisiaj można dopatrywać się odbicia diabelskiej głowy.
|
Jest też legenda o rycerzu, który miał tutaj zamek. Na swoją zgubę
wszedł w pakty z diabłami, które kusiły go pomocą w zebraniu
wielkiego majątku. Postawiły rycerzowi tylko jeden warunek, że nigdy
nie może przespać porannego piania koguta. Rycerz przystał na to,
nie bacząc na swoje skłonności do całonocnych libacji. Zmęczony po
nich rycerz przespał pianie koguta. Diabły zniszczyły zamek, a
rycerza zamieniły w kamień.
|
|
|
Diabelskie Mosty. |
Cały zespół tutejszych osobliwości włącznie ze Złotym Potokiem związany został
jedną legendę przez tutejszego poetę i przewodnika Ireneusza Bartkowiaka:
|
W dawnych czasach gdy Źródła Zdarzeń biły jeszcze na Ostrężnickim
Zamku, rycerz Bartosz Odrowąż zaprosił słynnego czarodzieja
krakowskiego Pana Twardowskiego, aby ten przysporzył mu złota i
skarbów. Jednym skinieniem Twardowskiego wypływający na zamku potok
zaczął błyszczeć od grudek złota. Odrowąż nie krył zdziwienia i
krzyknął: - „Złoty Potok”. Stąd podobno wzięła się nazwa
miejscowości. Za ten czyn Twardowski życzył sobie tyle wina ile
zdoła wypić, ale że miał tęgą głowę na zamku zabrakło trunku.
Postanowił tedy dokończyć uczty w pobliskiej czerwonej karczmie,
która zwała się Rzymem. Na to tylko czekał diabeł z którym
Twardowski podpisał cyrograf. Kiedy Twardowski zorientował się jaki
popełnił błąd, wybiegł z karczmy, chwycił koguta, mocą czarów go
powiększył i zaczął na nim uciekać w kierunku Siedlca. Diabeł
skoczył za nim wypatrując go między skałami. W pewnym momencie był
tak blisko, że przed Twardowskim otwarły się bramy Piekła, a
piekielny ogień wypalił kawałek ziemi zamieniając ją w pustynię. Tak
powstała Pustynia Siedlecka a miejsce przy skale na której stał
diabeł nazwano Piekłem. Diabeł pewny zwycięstwa, obserwując
przerażenie Twardowskiego, przysiadł na pobliskim wzniesieniu i
cieszył się popierdując ze śmiechu. Tak też wypierdział dziurę w
ziemi zwaną Jaskinią na Dupce, a pudla, który go obszczekiwał
zamienił w skalny ostaniec. Twardowski zorientował się, że nie da
rady ujść przeznaczeniu, spiął więc ostrogami koguta, a ten
odbijając się od jednej ze skał wybił w niej dziurę i poszybował na
księżyc. Skała zwie się dlatego Bramą Twardowskiego a na zwieńczeniu
posiada trzy zagłębienia od pazurów koguta. Diabeł zaś zaskoczony
wspiął się na pobliską skałę, aby zobaczyć gdzie poszybował
Twardowski, a że skała miała głębokie szczeliny, diabeł wpadł do
środka i bardzo się potłukł. Gdy wdrapał się ponownie, wyczarował na
szczycie wiszące mosty, aby nie spaść z powrotem. Do dziś skały
nazywają się Diabelskie Mosty i odstraszają swoim wyglądem. Wściekły
diabeł za niedotrzymanie umowy odebrał Twardowskiemu jego moc i w
tym samym momencie, wyczarowane przez Twardowskiego w Złotym Potoku
skarby i złoto zapadły się pod ziemię razem ze złotodajnym źródłem i
potokiem, obracając Zamek Ostrężnicki w ruinę. Od tego czasu Źródła
Zdarzeń miały wypływać tylko diabelską mocą w złych czasach, wróżąc
nieszczęścia. Złoty Potok aby ominąć diabelskie przekleństwo
wypłynął w innym miejscu Źródłami Zygmunta i Elżbiety. Żeby zmylić
diabła, wierci się między skałami i zmienił nazwę na Wiercicę. Taką
to historię opowiadają starzy ludzie w Złotym Potoku. Chcecie to
wierzcie - nie chcecie nie wierzcie, ale musicie zobaczyć na własne
oczy te dziwy natury, aby przekonać się czy legenda zaklęta w
kamieniu mówi prawdę. (Legenda o Złotym Potoku w opracowaniu Ireneusza Bartkowiaka).
|
|
Opuszczamy Złoty Potok. Szlak do Ostrężnika.
|
Szlak prowadzi nas lasem wzdłuż drogi, potem trochę oddalamy się od niej, lecz
po chwili skręcamy na południowy zachód, by wejść na nią w niewielkiej leśnej
osadzie Ostrężnk. To tutaj odszukamy chyba najbardziej tajemniczy z zamków na
Szlaku Orlich Gniazd, a właściwie jego relikty, gdyż niewiele zachowało się po
nim. Jego pozostałości znajdują się na wzgórzu wznoszącym się nad osadą po
południowo-zachodniej stronie. Prowadzą doń leśne ścieżki i niebieski Szlak
Warowni Jurajskich, z którym krzyżuje się tu ze Szlakiem Orlich Gniazd.
Wapienne wzgórze „Ostrężnik” objęte jest leśnym rezerwatem przyrody utworzonym
1960 roku. Na wzgórzu jest kilka jaskiń. U stóp wzgórza znajdują się okresowe
wywierzyska, zwane Źródłami Zdarzeń. Od czasu do czasu tryska z nich
krystaliczna woda, ponoć bardzo smaczna. Jest to źródło okresowe, ale
nieprzewidywalne. Miejscowi wierzą, że gdy pojawia się w nim woda, to z
pewnością wiąże się to z wystąpieniem jakiegoś ważnego wydarzenia. Z kolei gdy
jest suche, to zwiastuje to dobry urodzaj.
Zamek Ostrężnik
Ruiny Zamku Ostrężnik znajdują się na szczycie skały Ostrężnik. Jest to
największa ze skał znajdujących się w obrębie rezerwatu z Jaskinią
Ostrężnicką. Główny otwór jaskini znajduje się u północno-wschodniej podstawy
skały. Ma wygląd łukowatego portalu o wysokości 5 m i szerokości 3 m. Na skale
znajduje się jeszcze kilka innych otworów łączących jaskinię ze światem
zewnętrznym. Korytarz wejściowy po 3 metrach od otworu rozgałęzia się na inne
duże korytarze, jawiąc się niczym gardło ludzkie. Każdy z nich ma wysokość
około 3 m i szerokość 2 m. Lewy ma długość 11 m i prowadzi lekko w górę ku
jednemu z otworów w południowej ścianie. Korytarz prawy ma długość 12 m i
prowadzi do niedużej komory o rozmiarach 3×4 m i wysokości 1 m. Jaskinia ma
inne pomniejsze korytarze i komory.
|
Zamek Ostrężnik (rekonstrukcja oparta na wizji M. Szelerewicza).
|
|
Lata 1958-1960. |
|
Zamek Ostrężnik dzisiaj.
|
W czasach użytkowania zamku Jaskinia Ostrężnicka była prawdopodobnie
wykorzystywana jako piwnice i zamkowe magazyny. Z zachowanych szczątków Zamku
Ostrężnik można dowodzić się, że składał się on z zamku górnego oraz dolnego z
jednym, bądź dwoma podzamczami. Otoczony był głęboką fosą. Zamek otoczony był
kamiennym murem oraz wałami z palisadą, które mogły też oddzielać podzamcza.
Przez zamek dolny przypuszczalnie przechodziły dwa wjazdy do zamku. Zamek
posiadał z pewnością jedną wieżę, nieco wysuniętą przed mury o przekroju 6x9
m. Być może była w nim jeszcze jedna wieża dostawiona do budynku mieszkalnego.
Niewiele pozostało po tej warowni – resztki murów, pozostałości wieży, budynku
mieszkalnego, muru obwodowego, a przede wszystkim fundament, na którym stał
zamek górny, czyli wapienna skała Ostrężnik. Właściwie też nie ma żadnych
informacje pisanych o nim. Dlatego też nie ma pewności, czy zamek w ogóle był
kiedykolwiek ukończony, czy zamieszkiwany. Jeśli tak było, to być może jego
budowy zaniechał sam Kazimierz Wielki, ze względu na istnienie w pobliżu
innych warowni. Choć z drugiej strony przeczyć temu może rozległość budowli,
która rozlokowana była na powierzchni blisko 10 tysięcy metrów kwadratowych,
czy też mury 2-metrowej grubości, czy w ogóle jej strategiczne usytuowanie.
Jakże więc taki zamek mógłby ktoś uznać za niepotrzebny. A może jednak tak
było, bo badania archeologiczne ujawniły usypane pryzmy kamienia wapiennego,
jakby przygotowane pod budowę. Tajemniczości dodaje fakt, że znaleziono też
wówczas ceramikę i monety z okresu Cesarstwa Bizantyjskiego. A więc być może
zamek był siedzibą rycerzy rabusiów. Jedna z legend o zamku mówi, że
zamieszkali go zbójcy, którzy przechowywali w nim skarby zdobyte w czasie
łupieskich wypraw. Są też hipotezy mówiące o tym, że służył za tajne więzienie
dla królewskich przeciwników. Już chyba na zawsze pozostanie tajemnicą, jak to
naprawdę było z Zamkiem Ostrężnik.
Z dużą pewnością można jednak powiedzieć, że w XV wieku zamek już popadał w
ruinę, o czym mówi z przekąsem jedyna z wzmianka historyczna o zamku z
rejestrów częstochowskich, mówiące o tym, że w Ostrężniku stoi „rudera wieży
czy zamku”. Teren Zamku Ostrężnik można poznać można dokładniej, poruszając
się ścieżką przyrodniczo-dydaktyczną „Tropem tajemnic” o długości 1,5 km.
|
|
Jaskinia Ostrężnicka.
|
|
|
|
|
Zwiedzamy jaskinie we wzgórzu Ostrężnik.
|
|
Żegnamy restaurację Dworek.
|
Po zejściu ze wzgórza zamkowego zatrzymujemy się w pobliskiej restauracji
„Dworek” na pucharek lodów i kawkę. Ostrężnik opuszczamy o godzinie 12.40.
Ruszamy Siedlecką Drogą w kierunku południowo-wschodnim. Zostawiamy za sobą te
kilka budynków, które tworzą tutejszą niewielką osadę. Przy ostatnim z
budynków następuje rozwidlenie dróg. Szlak Warowni Jurajskich odchodzi na
prawo, a Szlak Orlich Gniazd prowadzi dalej prosto wchodząc pod parasol lasu.
Leśna droga pokryta jest asfaltem. Kieruje nas powoli na wschód. Pnąc się
lekko w górę, a za niedługo obniża się. Opuszczamy wówczas las i wchodzimy w
płytki, nieckowaty wąwóz, pokryty łąkami i pełen niskich sosnowych kęp. Po
lewej wznosi się wał Wilczej Góry, po prawej mamy grzbiet Góry Bukowej (zwany
też Na Bukowem). Obniżająca się droga doprowadza nas do wsi Trzebniów, w
której na głównej szosie skręcamy w prawo. Przechodzimy przez wieś otoczoną ze
wszech stron wysokimi wzgórzami, poruszając się szosą na południe. Wzgórza
wokół naszpikowane są skałkami, o rozmaitym ukształtowaniu, co przyciąga
sympatyków wspinaczki. Występuje w nich też wiele jaskiń.
|
Droga do wsi Trzebniów.
|
|
Przetacznik ożankowy (Veronica chamaedrys L.).
|
|
Groszek żółty (Lathyrus pratensis L.)
|
W najstarszych źródłach znajdujemy informację, że w latach 1386-1402 wieś
Trzebniów była własnością rycerza i dziedzica herbu Jelita - Wojciecha z
Potoku. W 1402 roku Wojciech zastawił wieś za 80 grzywien Żyrze z Mękarzewa.
Prawdopodobnie przed 1436 rokiem przeszła w kolejne ręce, tj. Kobyłów z Żarek.
W rękach prywatnych Trzebniów był do XVIII wieku, kiedy wraz z kilkoma innymi
wsiami przekazany został jako uposażenie Paulinów z klasztoru Paulinów z
pobliskiego Leśniowa.
Musimy przejść przez niemal całą długość wsi. Będąc już na jej południowym
końcu zatrzymujemy się pod sklepem spożywczym. Twardy asfalt nie jest
przyjemny do stąpania, gdy na plecach dźwiga się jeszcze kilkanaście
kilogramów. Wieś opuszczamy kilka minut po czternastej.
Ferecia Góra
Z jurajskiej wsi Trzebniów wychodzimy wraz z główną szosą, z której schodzimy
niedaleko za wsią odchodząc w lewo na polną dróżkę, częściowo przechodzącą
przez młodniki (na tych odcinkach ścieżka jest bardzo błotnista). Podchodzimy
zbocze wzgórza opatrzonego na niektórych mapach nazwą Ferecia Góra (404 m
n.p.m.). Jest to widokowe wzgórze. W jego części wierzchołkowej znajduje się
unikatowa Jaskinia w Laskach na S od Trzebniowa, oddalona od naszego szlaku
około 200-250 metrów na południowy-zachód. Chodzi o skałę, w której znajduje
się ta jaskinia. Geolodzy nazywają ją kopułką trawertynową. Otóż mamy tutaj
jedyną w Polsce jaskinię, czy może raczej grotę, zbudowaną z trawertynu, czyli
skały z węglanu wapnia, podobnej do powszechnie występującego w Jurze
wapienia, ale powstałej w środowisku słodkowodnym. Takie pochodzenie skał
wapiennych na świecie jest bardzo rzadkie i ma jedynie 3% skał wapiennych.
Obecny tu trawertyn powstał prawdopodobnie 7,5–5,5 tysięcy lat temu poprzez
źródło artezyjskie, wybijające słodką wodę z głębi ziemi. Dlatego też na
skałach tworzących Jaskinia w Laskach na S od Trzebniowa można dostrzec
skamieniałe mchy, małże i skorupy ślimaków, żyjących wyłącznie w wodach
słodkich. Jaskinia ta jest łatwo dostępna. Ma niespełna 14 metrów długości,
rozwinięcie poziome, a najobszerniejszą jej część stanowi kilkumetrowej
długości korytarzyk o wysokości około 1,5 metra.
|
|
|
Na łąkach wzgórza Ferecia Góra.
|
|
Kapliczka na polach.
|
|
Błotnisty fragment szlaku.
|
|
|
Bez czarny, dziki bez czarny (Sambucus nigra L.).
|
Niestety, mimo dłuższych poszukiwań, a później wsparcia GPS nie udaje się nam
odnaleźć Jaskini w Laskach na S od Trzebniowa. Być może została zasypana.
Opuszczamy wzgórze niepocieszeni. O godzinie 15.05 osiągamy północny skraj wsi
Moczydło, która w 1257 roku dawała dziesięcinę klasztorowi Klarysek w
Zawichoście. Jest to więc dość stara, średniowieczna wieś. Od 1437 roku leżała
w kluczu dóbr Zamku w Mirowie, należącego do polskiego rodu szlacheckiego
Koziegłowskich herbu Lis. Później od 1445 roku należała do Rogowskich herbu
Działosza, a od 1487 roku do Myszkowskich herbu Jastrzębiec. W Moczydle nie
bawimy długo. Kierując się na wschód dochodzimy do odejścia drogi do wsi
Niegówka leżącej tuż na północy. My utrzymujemy kierunek wschodni, a właściwie
południowo-wschodni, gdyż szosa nieco odchyla swój bieg na południe. Lekko
pnie się przechodząc przez bezimienne wzgórze, pokryte pasami pól i pastwisk,
czy też może również nieużytków. Z rzadka porośnięte jest grupami krzewów i
drzew. Z prawej pokazuje się nam masywna wieża przekaźnika Stacji Linii
Radiowych Niegowa (SLR Niegowa). Początkowo jej wygląd do złudzenia kojarzy
się nam ze smukłym wieżowcem, ale skąd by się tutaj taki wziął. Z pewnością z
jego wysokiej konstrukcji byłby wspaniały widok na okolicę, bo to najwyższy
punkt w okolicy. Ma 42 metry wysokości.
|
Wieża przekaźnika Stacji Linii Radiowych Niegowa (SLR Niegowa).
|
Wkrótce schodzimy w dół wzgórza. Wchodzimy do kolejnej wsi o bardzo starym
rodowodzie. To Niegowa założona w średniowieczu na prawie polskim, która
początkowo była własnością królewską, a później wsią szlachecką. W dokumentach
po raz pierwszy wymieniona w 1306 roku jako własność niejakiego Imbrama,
złupiona wówczas w czasie walk. Już wtedy posiadała kościół. W XIV wieku
podlegała panom na Zamku w Bobolicach. W roku 1394 król polski Władysław
Jagiełło na prośbę Andrzeja, właściciela Zamku w Bobolicach zmienił przywileje
jego dóbr (w tym dla wsi Niegowa) z prawa polskiego na prawo magdeburskie.
Pierwszym mijanym obiektem wsi jest cmentarz parafialny. Kilkadziesiąt metrów
dalej mamy kościół św. Mikołaja, który należy do najstarszych w okolicy.
Wspomnieliśmy już o początkach parafii, które sięgają początków XIV wieku.
Kościół, który jest tutaj obecnie zmienił się w wyniku przebudów, ale w swoich
murach kryje średniowieczną świątynię. Z pewnością w 1440 roku w Niegowej stał
już kościół murowany i jego duchowni mieli dobrze uposażoną prebendę. Nawa,
wieża, obecna zakrystia oraz południowa kruchta przypuszczalnie zostały
dobudowane w XVI wieku. Górujący na wzgórzu kościół św. Mikołaja jest
najstarszą świątynią w okolicy.
|
Kościół św. Mikołaja BW w Niegowej.
|
Szlak Orlich gniazd przechodzi obok świątyni św. Mikołaja. Wychodząc ze wsi
przechodzi ruchliwą ulicą Wojska Polskiego. Wkrótce schodzimy z szosy na
południe, gdzie za domami wiedzie dalej prosto polnymi dróżkami w dół dolinki,
a następnie w górę na porośnięte lasami wzgórze Wielkiego Bukowca. Na
grzbiecie tego wzgórza znajdują się liczne skałki, które kryją kilka jaskiń.
Wśród nich blisko szlaku (około 100 metrów położona jest Jaskinia Księdza
Borka. Jej nazwa pochodzi od nazwiska proboszcza parafii Niegowa, który miał
podobno jaskinię zwiedzić. Wejście do niej skryte w sosnowym lesie jest trudne
do odnalezienia. Ma postać leja ziemi, tuż pod pniem sosny. Otwór ma wymiary
40x 60 centymetrów i wprowadza do 5,5-metrowa studzienki, zakończonej
niewielką półeczką. Od półeczki biegnie dalej bardzo stromy korytarz
(pochylnia) o długości 25 metrów, prowadzący do niewielkiej salki. Przełaz z
tej salki prowadzi do wyższych korytarzy i salki końcowej i o wysokości 15 m.
Niedaleko Jaskini Księdza Borka jest też bardzo nietypowa Gliwicka Studnia,
mająca formę pionowego otworu o głębokości ponad 15 m i średnicy. Ma wygląd
studni, albo pionowo wciśniętej w ziemię rury. Jej otwór widoczna jest
dopiero, gdy się koło niego stanie. Wejście Gliwickiej Studni wymaga liny i
sprzętu.
|
Droga na Wielki Bukowiec.
|
|
Jeden z wapiennych ostańców na Wielkim Bukowcu.
|
Pod szczytem Wielkiego Bukowca przecinamy Szlak Warowni Jurajskich i schodzimy
stromo, kierując się niebawem na południowy zachód do szosy łączącej Niegową i
Mirów. Po wejściu na szosę do centrum Mirowa mamy niecałe 500 metrów. Wkrótce
z lewej ukazuje się nam majestatyczny widok Zamku Mirów. O godzinie 17.10
dochodzimy do skrzyżowania dróg, przy którym stoi kaplica mszalna pw. św.
Stanisława Biskupa i Męczennika. Najstarsza wzmianka o wsi Mirów pochodzi z
1234 roku, kiedy jej właścicielem był niejaki Klemens. Jej nazwa była
zapisywana wówczas jako Mirava. Została założona na prawie polskim. W XIII
wieku została zniszczona przez Tatarów w 1241 roku.
Zamek Mirów
Najpewniej około połowy XIV wieku na wzgórzu znajdującym się na wschód od wsi
wzniesiony został murowany zamek, jeden z najstarszych zamków na Szlaku Orlich
Gniazd. Zapewne, choć nie ma takiej pewności, zamek powstał z inicjatywy
Kazimierza Wielkiego w miejscu starszego drewniano-ziemnego grodu. Nie
wymienia go bowiem ani Jan Długosz w swojej XV-wiecznej Historii Polski, ani
też wcześniej nie wspomina o nim Janko z Czarnowa, a który musiał być dobrze
zorientowany w tego rodzaju inicjatywach, jako urzędnik kancelarii królewskiej
Kazimierza Wielkiego. Być może było to spowodowane traktowaniem tego zamku
jako swego rodzaju strażnicy osłaniającej zamek w pobliskich Bobolicach.
Jednak jakakolwiek byłaby historia powstania tego zamku, to niewątpliwie z
racji swojego położenia stanowił ważne ogniwo linii obronnej granic z
Czechami.
Zamek zmieniał swoich właścicieli i w międzyczasie rozbudowana została do
rozmiarów dużej warowni. Po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 roku Zamek w
Mirowie stał się lennem księcia opolskiego Władysława Opolczyka, podobnie
zresztą jak zamek w Olsztynie i inne oddane mu wówczas lenno. Po odkryciu
konszachtów Opolczyka z wrogami państwa polskiego król Władysław Jagiełło
odebrał siłą powierzone mu przez jego poprzednika ziemie wraz ze stojącymi na
nich warowniami. Zamek przechodził z rąk do rąk kolejnych właścicieli –
rozbudowywał się dalej, szczególnie, gdy był w posiadaniu szlacheckiego rodu
Myszkowskich. Piotr Myszkowski podniósł część mieszkalną zamku o dwie
kondygnacje i dostawił w niej reprezentacyjną wieżę. Nadał budowli charakter
renesansowej, którą odtąd zaczęli traktować jako główną siedzibę rodową.
Jednakże podczas rozbudowy zamku zignorowano dostosowywanie jego walorów
obronnych do rozwijających się technik wojennych, dlatego w 1587 roku zamek z
łatwością został zdobyty przez arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, który
rywalizował o tron polski z Zygmuntem Wazą. Od tego czasu Zamek Mirów zaczął
stopniowo podupadać, a po zniszczeniach w czasie potopu szwedzkiego zaczął
coraz bardziej popadać w ruinę, aż w końcu XVIII wieku został opuszczony. Już
nikt do niego nie wrócił, a materiał jego budulca pozyskiwany był do budowy
domów w okolicznych wsiach.
|
Zamek Mirów (rekonstrukcja oparta na wizji J. Gumowskiego z 1935 roku).
|
|
1932 rok (fot. H. Poddębski).
|
|
Lata 1920-1940. |
|
Zamek Mirów dzisiaj (od zachodniej strony).
|
Ruiny warowni o smukłej bryle emanują obecnie cechami gotyckimi. Zaliczane są
do grona najbardziej malowniczych w Polsce. Z całego zamku zachowały się
przede wszystkim pozostałości zamku górnego, ze ścianami sięgającymi trzeciego
pietra, ale pozbawione już schodów i stropów. W ścianach tych zachowały się
gotyckie okna i otwory strzelnicze. Nad ruinami zamku dominuje
charakterystyczna wieża mieszkalna. Po zamku dolnym pozostały fragmenty muru
obwodowego i osadzonych w nim wież strażniczych.
Zamek Mirów stoi na skraju niezwykłego pasma skał wapiennych, zwanych
Mirowskimi Skałami. Całe to pasmo nazywane jest Grzędą Mirowsko-Bobolicką. Na
drugim przeciwległym jego skraju stoi drugi zamek. Cały ten kompleks
Mirowskich Skał wraz z okalającymi je zamkami znajduje się w rękach prywatnych
i za pobyt na ich obszarze pobierana jest opłata. Pobierania kilku złotych za
korzystanie z tego prywatnego areału jest dla nas zupełnie zrozumiałe, tym
bardziej, że jej intencją jest utrzymanie czystości, jak również rewitalizacja
ruin zamkowych. Efekty takiej rewitalizacji widoczne są już na zamku
znajdującym się na drugim końcu grzędy, który przeszedł już gruntowną
rekonstrukcję. Niebawem zobaczymy ten zamek.
|
Zamek Mirów od południowej strony. |
|
|
Z Odstrzeloną Basztą.
|
|
Zamek Mirów od wschodniej strony.
|
|
Brama zamkowa. |
|
Mur zamkowy. |
Grzęda Mirowsko-Bobolicka
Przechodzimy pod ruinami Zamku w Mirowie, które aktualnie przechodzą
rewitalizację (dlatego nie można obecnie wejść do tych ruin). Kierujemy się na
Grzędę Mirowsko-Bobolicką, bo jakże moglibyśmy postąpić inaczej. Nie można
pominąć tego skrawka jurajskiego piękna. Zmiana własności wymusiła również
zmianę przebiegu Szlaku Orlich Gniazd, który obecnie prowadzi równoległą mało
atrakcyjną szosą, a nie tak jak dawniej Grzędą Mirowsko-Bobolickę. Nie stanowi
to jednakże dla nas żadnego problemu, jak też nie ma żadnych przeciwwskazań,
aby skorzystać choć częściowo z pierwotnego przebiegu tego szlaku. Wystarczy
tylko zakupić bilet i pozostaje już tylko cieszyć się jurajskim pięknem. Cały
grzbiet jest niezwykle urodziwy oraz posiada niewątpliwe walory widokowe. Na
długości około 1 km naszpikowany jest wieloma skałkami, cieszącymi się dużą
popularnością wśród wspinaczy. Wytyczono na nich ponad 150 dróg
wspinaczkowych, o szerokim spektrum trudności. Większość z nich ubezpieczona
jest ringami. Możliwość wspinania się po nich jest w cenie zakupionego biletu.
Przemierzających pasmo wędrowców z pewnością zaskakuje bogactwo krajobrazowe,
gdy za każdą skałką zostajemy zaskoczeniu czymś nowym. Wapienne formacje mają
wysokość 5-30 m. Mijamy kolejne skały porośnięte roślinność kserotermiczną,
otoczone trawiastymi zboczami, w dali dwa wspaniałe zamki – od jednego
oddalamy się, do drugiemu zbliżamy. Przeżywamy istną kontemplacje nad pięknem
Jury. Kolejne mijane grupy skał to: nieco oddalone od siebie Skały przy Zamku
(Grzyb, Studnisko, Z Odstrzeloną Basztą), Grupa Trzech Sióstr (Ścianka pod
Wanną, Trzy siostry, Trzecia Grzęda, Skoczek, Czwarta Grzęda), Grupa Turni
Kukuczki (Turnia Kukuczki, Szafa, Studnisko), Krótka Grzęda, Szeroka Baszta,
Mniszek, i odsunięta nieco na północ Grupa Skały z Grotą (Klawiatura, Skała
XL, Skała z Grotą, Szara Płyta, Skrzypce). Autorami nazw dla skał (zresztą nie
tylko tych, ale dla większości na obszarze w Jury Krakowsko-Częstochowskiej)
są wspinacze.
W tej ostatniej grupie skał mamy też ciekawą Jaskinię Suchą, która ma aż 75 m
długości, ale zejście do niej jest niebezpieczne i wymaga dużej uwagi,
szczególnie na końcowym odcinku, który stromo opada w dół, przechodząc dalej w
studnię (konieczna tu jest lina). Speleolodzy piszą, że przejście to
przypomina zjazd w rurze w aquaparku, zakończony zeskokiem do basenu.
Zdecydowanie łatwiej dostępna jest jaskinia Stajnia, do której główne wejście
ma kształt portalu o wysokości 8 m i szerokości 3 m. Za wejściem mamy obszerny
korytarz o długości 23 m z bogatą rzeźbą krasową. Z tego korytarza odchodzą
otwory niedostępne dla człowieka. W namulisku przestronnej jaskini Stajnia
archeolodzy dokonali w 2008 roku niezwykłego odkrycia - znaleźli jedyne w
Polsce fragmenty szczątków neandertalczyka. Ogromne ilości krzemieni i
narzędzi znaleziony w jaskini wskazują, że neandertalczycy długo i przez długi
czas korzystali z niej. Nazwa „Stajnia” została nadana w 1986 w oparciu o
przekazy miejscowej ludności, mówiące o stajniach, które urządzone mieli w
nich powstańcy podczas postania styczniowego. Wcześniej nazywana była
„Schroniskiem koło wsi Mirowa II”.
|
Zamek Mirów i skała Grzyb.
|
|
Mirowskie Skały. |
|
Żmijowiec zwyczajny (Echium vulgare L.).
|
|
Zamek Mirów widziany z Mirowskich Skał. |
|
Zamek Bobolice widziany z Mirowskich Skał.
|
Obecnie Mirowskim Skałami nie da się przejść do Zamku w Bobolicach. Musimy
zawrócić z nich pod Zamek w Mirowie, a następnie przejść szosą. Po niedługim
przejściu znów ukazują się nam romantyczny widok na Zamek w Bobolicach. Jakże
bardzo zmieniła się jego ruina w ciągu ostatnich lat. Odbudowany Zamek nabrał
z powrotem pełnej bryły i błyszczy w pełni na nowo znamienitością.
Zamek Bobolice
Zamek Bobolice wzniesiony został w połowie XIV wieku przez Kazimierza
Wielkiego, zapewne na miejscu drewnianej warowni. Legenda mówiła o starym
zamku niejakiego Boboli, będącego rycerzem Bolesława Krzywoustego. Przekazany
został później przez króla Ludwika Węgierskiego w ręce Władysława Opolczyka,
który jak wkrótce okazało się był nielojalny wobec polskiej korony, a po za
tym uprawiał politykę grabieżczą wobec przejeżdżających tędy kupców. Dlatego
też kolejny król Władysław Jagiełło odbił zbrojnie zamek i przyłączył z
powrotem do Polski. Dzieje tego zamku były podobne do dziejów pobliskiego
Zamku Mirów. Trwał zmieniając kolejnych właścicieli, aż do najazdu
Maksymiliana Habsburga pod koniec XVI wieku, kiedy uległ poważnym
zniszczeniom. Nie próbowano go ratować i kilkadziesiąt lat później najazd
Szwedów zmienił bobolicką warownię w zupełną ruinę. Odtąd degradacja warowni
postępowała tak szybko, że w 1683 roku wojska Jana III Sobieskiego ciągnące na
Wiedeń podczas postoju w Bobolicach, spały tu w namiotach, gdzieś przy zamku
Bobolice, albo przy Zamku Mirów, nie ryzykując noclegu w bardzo zniszczonej
budowli. W XVII wieku zamek opuścili ostatni jego właściciele Męcińscy, a
ruiny w wyniku parcelacji otrzymała chłopska rodzina Baryłów, których
spadkobiercy sprzedali je w 1999 roku Laseckiemu. Ten doprowadził warownię do
drugiej świetności, co możemy obecnie podziwiać na własne oczy. Odtworzono
zamek górny i zamek dolny z dziedzińcem, które otoczono murami. Część
zrekonstruowanych kondygnacji zamku została udostępniana do zwiedzania. Obok
odbudowanej warowni znajduje się również hotel i restauracja.
|
Zamek Bobolice (rekonstrukcja oparta na wizji J. Gumowskiego z 1936
roku).
|
|
1939 rok (fot. H. Poddębski).
|
|
Lata 1965-1970. |
|
Zamek Bobolice dzisiaj.
|
|
Skała Laseckich. |
|
Na Skale Laseckich.
|
|
|
Brama zamkowa. |
|
Herb nad bramą. |
|
Południowo-wschodnia elewacja.
|
|
|
Zamek Bobolice. |
Odbudowany Zamek w Bobolicach ma kształt zbliżony do wyglądu zamku z XVI
wieku. Pierwotnie zajmował on tylko centralną część wyniosłego, wapiennego
wzgórza wznoszącego się na wysokość 360 m n.p.m. Na najwyższym, północnym
cyplu wzgórza stała cylindryczna wieża, przylepiona do budynku mieszkalnego.
Być może już w XV wieku istniały na nim półkoliste baszty, wzmacniające system
obronny zamku. Od południowej i zachodniej strony do zamku przylegało
podzamcze. Zamek wraz z podzamczem chroniony był oczywiście murem z bramą
wjazdową. Całość otaczała sucha fosa z przerzuconym mostem wjazdowym.
|
Oba zamki, bobolicki i mirowski, łączą wspólne wątki historii oraz
przepiękne otoczenie, w jakich zostały wzniesione. Ponoć są
połączone tajemnym korytarzem, w którym mają znajdować się dotąd
nieodkryte skarby, których część została odkryta w XIX wieku w
podziemiach Zamku Bobolice. Mówią o nich legendy, które wiążą te
skarby z dawnymi panami na tych zamkach, z dwoma braćmi tak
podobnymi do siebie, że ludzie nie byli w stanie ich rozróżnić.
Bracia, Miru i Bobol, gromadzili skarby właśnie w tym tajemnym
przejściu – tunelu, który łączył oba z zamki. Strzeżony był przez
zatrudnioną przez nich odrażającą czarownicę o czerwonych ślepiach i
złego ducha, którego ucieleśniał agresywny pies. Razu pewnego Bobol
przywiózł z wyprawy, oprócz srebra i złota, także piękną białogłowę.
Złoto i srebro powędrowało jak zwykle do wspólnego skarbca w
podziemnym korytarzu. Miru jednakże zakochał się w białogłowie, a ta
odwdzięczyła mu się wzajemnością. Pewnego wieczoru Bobol nakrył parę
kochanków w podziemnym skarbcu. Rozgniewany zasztyletował brata, a
dziewczynę zamurował w lochach zamku. Duch tej pięknej białogłowy do
dzisiaj straszy na zamku.
|
W tutejszych stronach usłyszeć też można o trzech białych damach, które
czasami ukazują się w zamkowej wieży. Miały to być duchy niewiast, które
popełniły samobójstwo rzucając się w przepaść w obawie przed hańbą, jaka mogła
je spotkać ze strony rycerzy Władysława Opolczyka.
O godzinie 19.05 kończymy zwiedzanie Zamku Bobolice. Schodzimy na szosę, którą
idziemy na wschód, tam, gdzie znajdują się zabudowania wsi Bobolice
istniejącej w już średniowieczu, o której pierwsze wzmianki pochodzą z XIV
wieku. Została założona prawdopodobnie na prawie polskim i na początku była
własnością królewską. Później stawała się własnością panów Zamku Bobolice.
Wśród domostw leżących nieopodal zamku znajdujemy nader wygodny nocleg w
Jurajskiej Chacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz