Droga ta wiedzie aż od Zakopanego. Do Palenicy Białczańskiej można dojechać nią samochodem, dalej już pieszo można nią dotrzeć aż nad Morskie Oko w Dolinie Rybiego Potoku. Ta popularna droga została zbudowana w 1902 roku. Pierwotnie jej nawierzchnia wykonana została z tłucznia wapiennego. Po ulewnym deszczu, czy burzy zwykle ulegała zniszczeniu. Stąd też postawiono przy niej szereg budynków dla tzw. dróżników, którzy mieli obowiązek naprawy tej drogi. Na przełomie lat 50-tych i 60-tych dokonano jej modernizacji. Zmieniono nawierzchnię a asfaltową. Odtąd dojazd nad Morskie Oko stał się możliwy nawet autobusem. Dojeżdżał on prawie do końca, na pobliską polanę zwaną Włosienicą. Asfaltowa droga była odporniejsza na zniszczenia, choć takie zdarzały się nadal w wyniku osuwisk i lawin. Po jednym z większych osuwisk w 1988 roku ruch autobusowy na tej drodze między Palenicą Białczańską i Włosienicą został zamknięty. Asfalt na drodze pozostał, dlatego nie jest to szlak lubiany przez piechurów. Jednak jest to również jeden z niewielu szlaków w Tatrach, który może być pokonywany przez osoby na wózkach inwalidzkich, czy z dziećmi na wózkach. Istnieje na nim również transport konny, o który toczą się mniej lub bardziej uzasadnione dysputy. Od jakiegoś czasu planuje się zastąpić go pojazdami z napędem elektrycznym. Dzisiejszą wędrówką nie zmierzamy w drążenie tych tematów. Jest bowiem w tej drodze coś ciekawszego i ważniejszego dla każdego Polaka. Tak jak Morskie Oko ulokowane w ślicznym tatrzańskim krajobrazie, tak i ta droga była niegdyś uzewnętrznieniem narodowego patriotyzmu.
sobota, 1 lutego 2025
Tatrzańska Świątynia Lodowa i Tatra Ice Masters

Dzisiaj to ewenement, choć może za paręnaście lat nikt tak nie będzie już myślał, mówiąc, że to typowa zimowa aura. Podążając wielokroć ścieżką na Hrebienok odkrywamy ją w niecodziennych pejzażach tegorocznej zimy. Raczej przypominają one przedwiośnie, a może słoneczną końcówkę listopada. Owszem aura jest cudownie piękna – słońce, błękitne niebo, brak wiatru i czyste powietrze, które otwiera dalekosiężne horyzonty. Pogoda cudownie rozpieszcza.
A tak w ogóle to może ktoś zastanawia się po co iść po raz drugi w ciągu niespełna miesiąca na słowacki Hrebienok, wszak widzieliśmy już tegoroczną Tatrzańską Świątynię Lodową. Jest imponująca jak co roku, a na dodatek w tym roku szczególna dla Polaków. Oglądaliśmy ją 6 stycznia w Dzień Trzech Króli, kiedy mogliśmy zobaczyć również inną atrakcję, jakim był pokłon Trzech Króli przy śnieżnej szopce betlejemskiej obok Rainerovej chatki. Dzisiaj żadnej inscenizacji tam już nie zobaczymy, ale jest coś, czego wówczas nie mogliśmy zobaczyć. Kilka dni temu odbył się na Hrebienoku konkurs rzeźb lodowych.
A tak w ogóle to może ktoś zastanawia się po co iść po raz drugi w ciągu niespełna miesiąca na słowacki Hrebienok, wszak widzieliśmy już tegoroczną Tatrzańską Świątynię Lodową. Jest imponująca jak co roku, a na dodatek w tym roku szczególna dla Polaków. Oglądaliśmy ją 6 stycznia w Dzień Trzech Króli, kiedy mogliśmy zobaczyć również inną atrakcję, jakim był pokłon Trzech Króli przy śnieżnej szopce betlejemskiej obok Rainerovej chatki. Dzisiaj żadnej inscenizacji tam już nie zobaczymy, ale jest coś, czego wówczas nie mogliśmy zobaczyć. Kilka dni temu odbył się na Hrebienoku konkurs rzeźb lodowych.