Długo musieliśmy czekać na naszą trzecią część Tatrzańskiego Tryptyku. Przed nami trzeci tatrzański szczyt pod względem wysokości (po Rysach i Krywaniu), na który można wejść znakowanym szlakiem. Z technicznego punktu widzenia jest górą łatwą do zdobycia, jednak w przypadku złych warunków atmosferycznych, a zwłaszcza gdy dopadnie cię burza nie ma gdzie się schować na jej rozległych, w znacznej części odsłoniętych zboczach, zaś ucieczka z partii szczytowych jest zbyt czasochłonna, aby zdążyć przed zmianą warunków. Dobrze zatem jest poczekać cierpliwie na dobrą i pewną pogodę. Przy korzystnych warunkach atmosferycznych góra ta odwdzięcza się imponującą i szeroką panoramą. Towarzyszy nam ona przez znaczną część długiej i żmudnej drogi, zaś wierzchołek wynagradza ze wzmocnioną siłą jeszcze bardziej zachwycającą panoramą rozłożystej Doliny Staroleśnej, pełnej wodnych oczek, otoczonej grzbietami majestatycznych tatrzańskich szczytów. Przestrzeń otacza nas przy tym zewsząd.
sobota, 31 sierpnia 2024
Tryptyk Tatrzański: Sławkowski Szczyt
Królewski Nos, Sławkowski Szczyt, Słowacja, Stary Smokowiec, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki
Brak komentarzy
poniedziałek, 12 sierpnia 2024
Na spontanie
– Mam dla ciebie propozycję… – powiedziała może trochę nieśmiało, choć do
niej to niepodobne, jak tylko weszła do domu po pracy.
– Co wymyśliłaś? – przerwał, jakby w ripoście nie pozwalając dokończyć jej
zdania, bo znał ją dobrze i czuł, że święci się coś zaskakującego.
– Chodźmy na Babią Górę – wypaliła bez doszukiwania się już i przytaczania
jakiejś zachęcającej argumentacji do swojej propozycji. Chwilkę musiała
poczekać na odpowiedź. Nie chodzi tu o efekt zaskoczenia, czy jego
nieśmiałość, tylko o to, że był on raczej mniej spontaniczny w decyzjach niż
ona. Jednak zawsze razem dochodzili w tym samym czasie do konsensusu.
Był oczywiście chętny, gdyż tak jak ona lubił Babią Górę, a spotkania z
nią, choć za każdym razem nieco inne, zawsze były tak samo ekscytujące. We
wspomnieniach mieli wielokroć mile spędzony czas, a głębie ich dusz skrywały swego
rodzaju intymne chwile: ty, ja i ona. Znają się dość dobrze, bo naście
wspólnych spotkań było za nimi. Nie ma drugiej takiej, którą by tak często
odwiedzali. Zapytał więc, aby doprecyzowała ofertę:
– Kiedy chcesz iść?
– No dzisiaj – odpowiedziała z przekonaniem, że jeszcze nie jest za późno, a
on zaskoczony nie będzie miał czasu przemyśleć tego do końca, bo przecież
było już po piętnastej, a obiad jeszcze nie zjedzony i rzeczy w ogóle nie
spakowane, choć w sumie nie było to dla nich skomplikowane, bo była w tym
już pewna rutyna i mieli wypracowane schematy, i nie potrzebowali wiele czasu na przemyślenia, co zabrać na taką, czy inną drogę. Ta droga i góra nie była dla nich
żadną nowością. Składali jej wizytę już o różnych porach, w dzień i w nocy,
w lecie i w zimie, czy każdej innej porze roku. Nigdy nie potrzebowali do
tego żadnej motywacji, nawet jeśli miało to być zrobione po ciemku.