Dni zimowe mijają w Tatrach. Jeszcze sypnęło śniegiem, ale to już chyba ostatni raz. Siwa Polana leżąca u wylotu Doliny Chochołowskiej pokryła się zielenią. Kwiaty krokusów o wczesnym poranku są jeszcze w pąkach. Dzień jednak ma być ciepły, pełny słonecznego blasku, którego z pewnością nie prześpią. Przybyliśmy tradycyjnie, aby je z radością powitać, tak jak zwykło się witać czas wiosny, czas przebudzenia przyrody.
sobota, 15 kwietnia 2023
Camino Português Central
Dziewiąty oddech gór i powiew morskiej bryzy

Dawno tam nie cumowaliśmy
Dawno nie cumowaliśmy muzyczną łajbą na przystani „U Filipa”. Minęły lata, aż trzy, od ostatniego spotkania w tej zacisznej miejskiej tawernie. Prawie już zapomnieliśmy o tym, jacy bezradni byliśmy w 2020 roku. Los rzucił nas na próbę przetrwania. Zamknął nas w samotności. Wytrwaliśmy. A potem znów wyruszyliśmy, odnowieni, na wędrowne szlaki. W międzyczasie mogliśmy zatrzymać się na jubileuszowym koncercie, a później na wspólnej kolędzie. Było jak zwykle cudnie i energetycznie. Za każdym razem muzyczne spotkania aplikują nam radość zabawy w najlepszym wydaniu i we wspaniałej atmosferze, którą współtworzą uczestnicy naszych turystycznych przedsięwzięć. To właśnie im dedykujemy każdy z organizowanych koncertów. Najważniejsze, to być w dobrej załodze.
To spotkanie było wyjątkowe pod różnymi względami. Składało się z kilku części, które współtworzyły niezwykły maraton turystyczny. Wpierw o godzinie 17:00 rozpoczęło się spotkanie organizacyjne związane z czerwcowym wyjazdem na „Camino Português Central”. To przedsięwzięcie stawiające szereg wyzwań organizacyjnych, więc takie spotkanie stanowi bardzo ważny etap przygotowań dla 50-osobowej grupy turystycznej. Przed nami aż 17 dni niecodziennej przygody oraz wspólnie spędzonego czasu, a więc każdy szczegół musi być dobrze dopracowany. W klimat naszej wędrówki wprowadził nas Czesław Anioł, który w 2017 roku przebył cały wariant Camino Primitivo. Potem przyszła kolej na część praktyczną, w której zawarte były istotne aspekty techniczne i logistyczne, związane z wielodniowym przejazdem autokarowym do miejsca docelowego i powrotu, a także uwarunkowaniami w państwach znajdujących się na naszej trasie oraz kwestiami związanymi z pokonywaniem Camino Português Central. Była to część dość intensywne pod względem roboczym i przeciągnęła się, a więc program całej imprezy uległ obsunięciu. W końcu jednak doczekaliśmy się. Pojawili się znowu przed nami w tym zacisznym miejscu, którego gospodarzami są Joasia i Mirek.
Po szybkim zgraniu technicznym, bo nie było czasu na precyzyjne ustawienie dźwięku, ruszyli można by rzec - z kopyta. I okazało się, że wszystko brzmi świetnie, porywająco i dynamicznie. Muzyczne spotkania mamy przyjemność organizować z niezwykłymi muzykami. Razem idziemy wciąż do przodu, tak, aby każdy wynosił z nich coś dobrego, czerpał coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Repertuar tego kolejnego koncertu pieśni gór i mórz muzycy zespolili w trzech częściach. Pierwsze dwie skupione zostały wokół treści wiodących, znanych nam już z dotychczasowych koncertów, a więc zatytułowanych „Oddech gór” i „Powiew morskiej bryzy”. W trzeciej części pod nazwą „Co jeszcze w duszy nam gra” rozchodziły się dźwięki i melodie, które długo pozostawały tajemnicą. Ponadto na koncercie pojawiło się aż 10 utworów, które dotąd nie były wykonywane przez Grupę Wędrownego Bractwa. I nie była to jedyna niespodzianka. Otóż w składzie grupy pojawił się ktoś nowy – żeński głos. I jak zwykle wszystko zabrzmiało perfekcyjnie. Popłynęły nuty czasami romantycznie, niekiedy melancholijnie, a przede wszystkim radośnie i z humorem. Jacek, Grzegorz, Wawrzek, Beata i Mariusz wydobyli z siebie niebywałą energię emocji, jakby dodatkowego wiatru dostali w plecy. Chyba czegoś takiego dotąd jeszcze nie słyszeliśmy, choć każdy z wcześniejszych występów emanował potężną mocą. I nie można też zapomnieć o tej zgranej, wspaniałej załodze na pokładzie ze śpiewnikami w dłoniach. Rozkołysały się po raz kolejny stare mury naszej przystani. I na koniec, gdy zaśpiewali:
Nim ostatni akord wybrzmi już.Na pustej scenie nieme staną mikrofony.Ostatni raz śpiewamy dziś.Na pożegnanie wszystkim...
Musieli jeszcze pozostać na scenie, zanim odśpiewali ostatnie „amen”, bo była to spontaniczna rzecz, oczywista i naturalna. Tak zakończyło się kolejne muzyczne spotkanie.
Kiedy znów, kiedy kolejny raz? - pytacie, choć ta impreza była dla wielu swoistym maratonem (trwała niebagatelnie długo, bo ponad 6 godzin). Nasi muzycy, artyści też o to pytali. Wróciliśmy do domu dużo później niż wszyscy. Trochę zmęczeni, senni. Był środek nocy, ale w głębi ducha grała nam jeszcze muzyka, która wpadła nam do ucha tego wieczoru. Usiedliśmy więc jeszcze chwilę przy stole. Wtedy właściwie był pierwszy moment, kiedy mogliśmy nieco ochłonąć i zamienić parę słów o tym jak świetnie było i o planach, o tym, kiedy znowu udać się w muzyczną podróż.
Camino Português Central
SPOTKANIE ORGANIZACYJNE
niedziela, 12 marca 2023
4 pory roku w Tatrach (4) - zima
Beskid, Boczań, Hala Gąsienicowa, Kasprowy Wierch, Myślenickie Turnie, Skupniów Upłaz, Tatry Zachodnie
Brak komentarzy

Zima
Tatry uciszają pod śniegami zadzierzyste pazdury. Po Nowym Roku coraz częściej rodzą się dnie wyiskrzone, bezchmurne. Z drzew snuje się srebrny nalot. Na śniadych stokach wirują białe dymki śnieżnego pyłu. Słońce usiłuje dobrać się do białego kożucha – nie wiele jednak potrafi zdziałać; najwyżej z dachów szałasów strąci podgrzaną poduchę i roztopi ku niemu wystawione kłaczki mroźnego puchu, które nocą zetnie w sople mróz. Powietrze jest już samą czystością i blaskiem. Gdy pogody trwają dłużej, śnieżne pola stroją się w kryształy rosnące z każdą nocą w większy kwiat parującego podłoża. Nie jest to już śnieg, tylko sypkie skrzydełka mrozu, ogniska skrzeń, skondenzowana istotność zimy.
Rafał Malczewski, Tatr i Podhale, 1935.
Zima w tym roku figlowała, choć piękny pierwszy opad śniegu w grudniu zeszłego
roku mógł sugerować jej stałą obecność przez kolejne tygodnie. Jednak jeszcze tego samego miesiąca niespodziewanie przyszły tak wysokie temperatury, że prawie cały ten opad stopniał. Z kolei luty,
uchodzący za najstabilniejszy zimowy miesiąc w Tatrach, okazał się zaskakująco
obfity w śniegi, a nawet zbyt obfity. Zasypało nam szlaki, schroniska, tak bardzo, że Tatry zamknięto
zupełnie dla ruchu turystycznego. Natomiast na lawinowej skali szybko pojawiła się
„czwórka”, a właśnie wtedy miała odbyć się ta wycieczka. A więc nie pozostało
nic innego jak łapać zimę w Tatrach później. No i właśnie ją złapaliśmy, i to
przy jakże wspaniałym momencie.
niedziela, 12 lutego 2023
Tatry Ice Master 2013

W IX edycji Tatra Ice Master 2023 udział wzięło 20 rzeźbiarzy z 10 krajów świata, którzy tchnęli życie w 50 tonach lodu, przemieniając go w 35 unikalnych lodowych dzieł. To cykliczna impreza, która odbywa się w Tatrach Wysokich na słowackim Hrebienoku. Jedna część lodowych rzeźb została wyeksponowana obok budynku kolejki linowej, a druga została umieszczona w mniejszej kopule obok Tatrzańskiej Kopuły Lodowej. Galeria lodowych mistrzów będzie czynna do końca sezonu zimowego, czyli do końca kwietnia 2023 roku. Rzeźby wystawione na otwartej przestrzeni pozostaną do czasu ich stopienia. W zmaganiach Tatra Ice Master wzięli udział rzeźbiarze z 10 krajów - ze Słowacji, Czech, Holandii, Litwy, Finlandii, Wielkiej Brytanii, Mongolii, Węgier, Polski i Niemiec. Spod ich ręki wyszły niesamowite rzeźby. Zobaczcie co udało im się wyrzeźbić.
Tatrzańska Świątynia Lodowa - Jerozolima
.jpg)
Tradycyjnie zimową porą roku przenosimy się na słowacki Hrebienok, gdzie pod specjalną kopułą wystawiana jest fascynująca budowla wyrzeźbiona w lodzie. W roku zeszłym podziwialiśmy Katedrę z Santiago de Compostela. Stała się ona dla nas impulsem do podjęcia planowanego już od kilku lat przedsięwzięcia przejścia jednej z Dróg Świętego Jakuba. Tegoroczna Tatrzańska Świątynia Lodowa na Hrebienoku niesie przesłanie odmienne niż wcześniejsze. Ma głęboki przekaz duchowy skłaniający do zadumy i zastanowienia. Po wejściu pod kopułę chroniącą lodowe dzieło nie widzimy jej od razu w pełni. Wpierw przy naszej drodze dojścia do niej pojawiają się stacje drogi krzyżowej – Via Doloresa. Numerowanie rzymskimi liczbami ikony męki pańskiej doprowadzają nas przed front monumentalnej bryły świątyni wyjątkowej – Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Ona sama stanowi ostatnią XIV stację drogi krzyżowej. Tegoroczna lodowa świątynia jest nieco uboższa w misterne szczegóły. Jest monumentalna, ale wyciszona w swoim wystroju, wszak uosabia świątynię wzniesioną w domniemanym miejscu męki, ukrzyżowania, złożenia do grobu i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
piątek, 6 stycznia 2023
Babia Góra - taki dzień zdarza się raz na tysiąc
Babia Góra, Beskid Żywiecki, Diablak, Gówniak, Kępa, Markowe Szczawiny, Przełęcz Krowiarki
1 komentarz

Zaczęła się nagle. Obficie okryła drogi, łąki i lasy. Bialutka i puszysta miała być, lecz zimowy nastrój szybko prysł, choć wydawała się to już niemożliwe. Było to w drugim tygodniu grudnia ubiegłego roku. Zima bardzo nie-zimowa trwa od bożonarodzeniowych świąt. Czym urzeknie nas dzisiaj Babia Góra? Wczoraj była szara po sam szczyt, co obrazują fotografie turystów. Pachnie na niej aurą wczesno wiosenną, a może jesienną. Sprawdźmy czym olśni nas dzisiaj powabna, wielka Królowa Polskich Beskidów.
wtorek, 3 stycznia 2023
Na Ziemi Sanockiej - Tajemnicza Matragona

Uchodzi za najbardziej tajemniczą, dziką i niedostępną górę Bieszczadów. Parę lat temu penetrowaliśmy ją odnajdując drogę na jej szczyt. Udało się dotrzeć na niego. Wciąż nie ma na niej znakowanych szlaków. Dzisiaj chcemy spróbować wejścia od innej strony. Mapy satelitarne uwidaczniają nam po wschodniej stronie góry sieć szerokich dróg. Co prawda nikną one w lasach porastających partie wierzchołkowe góry, ale zobaczymy czy faktycznie ich tam nie ma, czy tylko znikają pod osłoną koron drzew lasu.