Głęboka dolina Kamienicy stroni od światła słonecznego, szczególnie teraz kiedy słońce nie wzbija się wysoko ponad horyzont. Dobrze ma się w niej chłód i wilgoć. Śnieg z pierwszego opadu utrzymuje się tutaj pomimo kilkudniowego ocieplenia. Jedziemy na wprost na oślepiające słońce, które niemrawo wstaje i powoli przesuwa się wyżej. Rzuca kosmyki promieni po zmrożonej ziemi. Przedzimie w dolinie Kamienicy zaczyna się wcześniej. Przed nami pierwszy dzień nowej wędrówki przez pasmo niepowtarzalne, bo wyróżniające się wyjątkową formą kształtu. Charakterystyczną jego cechą jest odosobnienie szczytów, wznoszących się 400-500 metrów ponad otaczającym je terenem. Większość z nich nie tworzy długich grzbietów, lecz pojedyncze wypiętrzenia otoczone szerokimi i rozległymi dolinami. Taka nieczęsta forma kształtów sprawiła, że góry te nazywane są potocznie Beskidzkimi Wyspami, bo kojarzą się one właśnie z wyspami, szczególnie wtedy, gdy doliny wypełniają mgły, tak jak dzisiejszego chłodnego poranka. Wówczas wierzchołki wyłaniające się z toni tego morza mgieł wyglądają jak wyspy. W okresie międzywojennym, ktoś, choć do końca nie wiadomo na pewno kto, wymyślił nazwę Beskid Wyspowy, która stała się nazwą powszechnie obowiązującą.
TRASA:
Szczawa, Bukówka
Przełęcz pod Małym Krzystonowem
Mały Krzystonów (984 m n.p.m.)
Krzystonów (1012 m n.p.m.)
Polana Wały
Kutrzyca (1051 m n.p.m.)
Jasień (1062 m n.p.m.)
Polana Folwarczna
Ostra (780 m n.p.m.)
Mszana Dolna
OPIS:
Cienista dolina Kamienicy wypełnia się coraz bardziej jaskrawą czerwienią. Słońce zostało przebudzone. Wyruszamy na szlak ze wsi Szczawa leżącej wśród gór i lasów, na pograniczu Gorców i Beskidu Wyspowego. Jej nazwa pochodzi od licznie występujących w okolicy tzw. szczaw, czyli wód mineralnych o leczniczych właściwościach. Pisał o nich już Jan Długosz w XV wieku, ich istnienie potwierdził Baltazar Hacquet w opisie podróży odbytej w latach 1788-1795, a także Stanisław Staszic w swoim dziele „O ziemiorództwie Karpatów”. Walory tutejszego mikroklimatu zaczęto bardziej doceniać w okresie międzywojennym, kiedy podjęto próbę uczynienia ze Szczawy uzdrowiska. W 1938 roku wybudowano w Szczawie niewielką pijalnię wraz z rozlewnią wód. Po wojnie dokonano rekonstrukcji ujęć. Dzisiaj funkcjonują w Szczawie trzy ujęcia bardzo wartościowych i silnych wód mineralnych: „Krystyna”, „Hanna” i „Dziedzilla” oraz pijalnia wód mineralnych oddana do użytku w 2010 roku. Wieś jednak wciąż czeka w zaciszu doliny na odkrycie przez kuracjuszy.
Wieś Szczawa, osiedle Bukówka to nasz początek nowego wyzwania - ponad 250 kilometrów pieszej wędrówki i ponad 12,5 tysiąca metrów przewyższeń do pokonania na pętli Głównego Szlak Beskidu Wyspowego. Szlak ma przebieg pętli, a więc kiedyś powrócimy do miejsca startu. Znów staniemy w tym samym miejscy, gdzie zaczynamy dzisiejszą wędrówkę. Ile dni ona potrwa? Ile zmagań przed nami? Dowiemy się tylko wtedy, gdy zaczniemy. Godzina 7.50, dzień 19 listopada 2016 roku - przechodzimy przez most na lewy brzeg rzeki Kamienicy. Skręcamy w lewo za znakami niebieskiego szlaki i przechodzimy przez kolejny most nad potokiem Mogielicy, który nieopodal uchodzi do Kamienicy. Mijamy z prawej drewnianą szopkę, potem zielono malowaną kapliczkę, za którą zaczynamy dość ostre podejście na przełęcz oddzielającą masyw Mogielicy i masyw Jasienia. Niebawem szlak wprowadza nas na leśną dróżkę.
|
Szczawa, osiedle Bukówka. |
|
Rzeka Kamienica. |
|
Kapliczka w Szczawie. |
|
Szczawa Bukówka w dolinie Kamienicy. |
Po kilku minutach wchodzimy z lasu i wspinamy się przez łąki osiedla Świstak. Przysiółek liczy kilka domostw. Wchodzimy na gruntową drogę, która dochodzi do przysiółka z doliny Kamienicy i dalej ciągnie się stokiem Małego Krzystonowa. Droga ta prowadzi nas na przełęcz. Przechodzi przez niedużą polanę obwarowaną z prawej strony ścianą zielonych świerków i rudziejących modrzewi, zaś z lewej dającą widok na wypełnioną mgłą dolinę Kamienicy. Znów zagłębiamy się w lesie, gdzie chwilkę przeważają świerki, potem jednak dominować zaczynają wyniosłe, ale rzadko rosnące buki. Wśród nich teren stoku pokrywają nieduże choiny młodych świerków. To sprawia, że mamu przed sobą imponujący widok na najwyższy szczyt Beskidy Wyspowego - Mogielicę (1170 m n.p.m.). Przed szczytem Mogielicy zwieńczonym wieżą widokową widzimy najdłuższy grzbiet jaki od niego odchodzi z rozległą polanę - Halę Stumorgową, której nazwa pochodzi od dawnej jednostki miary powierzchni zwanej morgą. Na lewo od szczytu Mogielicy odchodzi krótszy grzbiet z polaną Wyśnikówka.
|
Łąki osiedla Świstak. |
|
Osiedle Świstak. |
|
Opuszczamy osiedle Świstak. |
|
Przed ścianą zielonych świerków i rudziejących modrzewi. |
|
Przeważają świerki. |
|
Tutaj mamy rzadko rosnące buki i młode świerki. W dali widać Mogielicę. |
Drogę pokrywa mokry śnieg. W dolinie był bardziej zmrożony. Powolutku jednak, bez większych trudności docieramy o godzinie 9.05 na przełęcz. Krzyżują się tutaj leśne drogi. Przy skrzyżowaniu tych dróg stoi murowana kapliczka. W przeszklonej wnęce kapliczki umieszczono figurę Matki Bożej. Po przeciwległej stronie znajduje się wiata i turystyczna tablica informacyjna. Po krótkim odpoczynku kontynuujemy podejście, przy czym na przełęczy zmieniamy kolor szlaku na żółty.
Bukowym lasem podążamy na szczyt Mały Krzystonów (984 m n.p.m.) przecinając kolejne poziomice. Wchodzimy na szczyt, przez który ścieżka skręca łukiem nieco na prawo. Na szczycie Małego Krzystonowa znajduje się nieduża polana otoczona szczelnie lasem. Idziemy dalej wąskim grzbietem przechodzimy przez płytką przełęcz i wspinamy się krótko na Krzystonów (1012 m n.p.m.). Krzystonów jest całkowicie zarośnięty lasem. Na jego stokach zaczynamy zbierać chrust. Będzie niebawem potrzebny. Pod szczytem Krzystonowa jest taka polana, co zwą ją Wały. Po przejściu przez wierzchołek góry mamy odejście na tą polanę - zielony szlak w lewo, kierunek do Białego.
|
Kapliczka na rozstaju pod Małym Krzystonowem. |
|
Mały Krzystonów (984 m n.p.m.). |
|
Przed szczytem Krzystonów (1012 m n.p.m.). |
W sezonie letnim na polanie gospodaruje Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich z Katowic. Dzisiejszego dnia my pogospodarzymy. Ognisko płonie już, o co zadbała drużyna z czoła grupy, dowodzona przez Janka i Ricardo. Z dymem niesie się po lesie smakowity zapach. Ostatni przybyli na Polanę Wały rozpoczynają biwak o godzinie 9.50.
Obszar polany jest stosunkowo płaski, choć leży na dość stromym stoku opadającym od szczytu góry. W miejscu usytuowania polany na stoku uformowane są dwa tarasy, dzięki którym pochyłość jest zniwelowana. Skrajem polany, zaraz za wiatą bazową płynie sobie strumyk. Spływa do doliny, gdzie uchodzi do Kamienicy Gorczańskiej, czyli po prostu Kamienicy jak powszechnie mówi się o tej rzece. W okresie sezonu stanowi rezerwuar wody dla działającej tu bazy namiotowej.
Na polanie płonie wciąż ognisko, watra, która przywołuje wspomnienie innych wędrówek z przeszłości. Jej ogień budzi poczucie wspólnoty, jak niegdyś w Karpatach, kiedy władali nimi pasterze. W płomieniach ognia drzemie niszczycielska siła, lecz gdy jest on zamknięty w kamiennym kręgu, tak jak tu na Polanie Wały zmienia się jego natura – staje się symbolem jedności grupy, która przy nim wspólnie biesiaduje i ogrzewa się w jego cieple. To pierwszy ogień nowego cyklu wędrówek Tropami Rysia po Beskidzkich Wyspach. Niech wytworzy wśród nas silną więź i bliskość, która pomoże nam razem dotrwać do końca w tej wędrówce. Ogień już w wiekach przed naszą erą był symbolem czystości, prawdy i porządku.
|
Polana Wały. |
Silna, pięćdziesięcioosobowa ekipa podjęła wyzwanie - Główny Szlak Beskidu Wyspowego liczący sobie ponad 250 kilometrów długości i ponad 12 tysięcy metrów przewyższeń. Góry to wolność i przygoda – to dlatego tu jesteśmy, a poza tym jesteśmy z ludźmi, których obdarzamy szczególnym zaufaniem i szacunkiem (góry tego wymagają od nas, bo w przeciwnym wypadku mogą one stać się dla nas groźne). Dochodzi dwunasta, a według dawnych wierzeń o tej godzinie siły światła, czyli dobra są największe, a więc ogień naszej watry ma teraz moc najbardziej magiczną, najskuteczniejszą.
|
Grupa na Polanie Wały. |
|
Na polanie zrobiło się pusto, dogasa ognisko. |
Przed nami najwyższa kulminacja dnia, trzeci szczyt pod względem wysokości w Beskidzie Wyspowym. Wygaszamy ogień i wracamy na szlak. Grzbietową dróżką podążamy ku kulminacji. Grzbiet porośnięty jest z rzadka wysokimi bukami, a większość miejsca zajmują młode świerki. Z lewej zaraz przy szlaku ciągnie się na pewnym odcinku rów rozpadlinowy oraz wychodnie piaskowca. Ponoć na północnych stokach masywu, w jaskiniach ukryte są skarby zbójnickie. Dróżkę pokrywa kilka stojących kałuż, czy może raczej młak, które utrzymuje nieprzepuszczalne podłoże.
|
Kałuże na szlaku. |
|
Rów rozpadlinowy. |
|
Głazy i wychodnie na grzbiecie. |
|
Wąski grzbiet przed Kutrzycą. |
|
Ćwilin (z prawej), Lubogoszcz (z lewej na dalszym planie). |
|
W lesie przed Kutrzycą. |
O godzinie 11.30 olśniewa nas widok z polany, na którą szlak wyprowadza nas nagle, wychodząc z zadrzewienia. To Polana Skalne. Przy skraju polany, w najwyższym jej punkcie stoi murowana kapliczka. We wnęce znajduje się figura Matki Bożej. Po drugiej stronie ścieżki stoi tablica z mapą i słupek z tabliczką Kutrzyca (1051 m n.p.m.). Często szczyt Kutrzycy jest uznawany za drugi, niższy wierzchołek Jasienia, który znajduje się zaledwie 300 metrów stąd na południowy zachód.
Piękna panorama obejmuje najbliżej położone: Wysoki Wierch i Kiczorę Kamienicką, a dalej za nimi Gorce z Gorcem i Lubaniem. Gdzieś za nimi są Tatry zasłonięte w tej chwili chmurami. W dolnej części Polany Skalne widać duży szałas, który niegdyś służył pasterzom, a dzisiaj turystom, którzy korzystają z niego do biwaków i noclegów. Szałas adaptowany do celów turystycznych został wyposażony w drewniane prycze, stół ławki i grill. Polana Skalne jest równie znakomitym miejscem na biwak jak Polana Wały. Obie kiedyś były wypasane, okresowo koszone, a nawet uprawiane. Gdy gospodarka taka przestała być opłacalna polany te pozostawione zostały przyrodzie, która stopniowo pokrywa je borówczyskami, potem młodymi drzewkami, aż w końcu całkowicie zarosną lasem.
|
Wejście na szczyt Kutrzycy i Polanę Skalne. |
|
Kutrzyca (1051 m n.p.m.). |
|
Panorama z Polany Skalne. |
|
Szałas na Polanie Skalne. |
|
Widok na zalesiony Jasień z Kutrzycy. |
|
Kutrzyca (1051 m n.p.m.). |
Szlak wiedzie dalej górnymi partiami polany. Zalesiony wierzchołek Jasienia mamy cały czas przed sobą. Oba wierzchołki, Jasienia i Kutrzycy oddziela niewielkie siodełko. Obszary polany pokryte śniegiem silnie kontrastują na tle ciemnych chmur, które napłynęły i zagarnęły już prawie cały błękit nieba. Jesień ma się ku końcowi. O godzinie 12.00 mijamy tabliczkę szczytową Jasienia (1062 m n.p.m.).
Zaraz za szczytem Jasienia drogi rozchodzą się. Żółty szlak skręca na lewą odnogę i prowadzi do wsi Rzeki. Na drogę odchodzącą w prawo wprowadza zielony szlak, który ma tutaj swój początek. Idziemy teraz za zielonymi znakami. Dukt łagodnie obniża się. Zza chmur wychodzi słońce oświetlając zielone świerki i konary buków, które zrzuciły już liście. Buki są już gotowe na nadejście zimy. Przechodzimy przez kolejną polanę porośniętą częściowo brzozami. Po prawej na północny widać z niej Ćwilin (1972 m n.p.m.), drugi co do wysokości szczyt Beskidu Wyspowego. Nazwa tej góry pochodzi od niemieckiego słowa Zwilling, co oznacza bliźniaka, w tym przypadku do wznoszącej się w sąsiedztwie Śnieżnicy.
|
Polana Skalne. |
|
Polana Skalne na tle Mogielicy. |
|
Jasień (1062 m n.p.m.). |
|
Dukt łagodnie obniża się. |
|
Polana między Jasieniem i Kobylicą. |
|
Ponad drzewami widoczny jest Ćwilin. |
Za polaną mamy ostrzejsze zejście, prowadzące kamienistą ścieżką przeciskającą się ciasno wśród gąszczu świerków i innych drzew. W międzyczasie obchodzimy od północno-wschodniej strony szczyt Kobylicy (949 m n.p.m.), po czym o godzinie 12.35 wchodzimy na Polanę Folwarczną, pokrywającą przełęcz pod Kobylicą (874 m n.p.m.). Rozciąga się z niej bardzo ładny widok na Gorce od Kudłonia (1274 m n.p.m.) przez Turbacz (1310 m n.p.m.) po Maciejową (815 m n.p.m.), czy też szczyty Beskidu Wyspowego: Dziurczak (797 m n.p.m.), Luboń Wielki (1022 m n.p.m.), Szczebel (977 m n.p.m.).
Po krótkim postoju na skraju Polany Folwarcznej ruszamy dalej. Za przełęczą nieznacznie wznosi się zalesiony szczyt Kiczory (901 m n.p.m.). Mijamy początek czarnego szlaku sprowadzającego z przełęczy do Lubomierza, po czym zaczynamy obchodzić wierzchołek Kiczory i jednocześnie dość stromo schodzić z góry. O godzinie 13.35 przecinamy szosę przechodzącą przez wieś Łętowe, której początki należy łączyć z gospodarką pasterską. Osiedlający się tutaj ludzie wypierali las, który niegdyś pokrywał całą okolicę. Nazwę Łętowe pierwotnie odnoszono do płynącego tędy potoku, później przeniesiono ją również na nazwę osady.
|
Polana Folwarczna. Przed nami zalesiony szczyt Kiczory. |
|
Widok z Polany Folwarcznej. Na pierwszym planie masyw Ostrej i Ogorzałej. |
|
Polana Folwarczna. |
|
Zejście do wsi Łętowe. |
|
Szosa przez wieś Łętowe. |
Po przecięciu szosy szlak prowadzi dróżką między pastwiskami. To mało uczęszczany szlak. Z prawej widzimy rozległy Ćwilin. Przed ścianą lasu skręcamy w lewo i idziemy pewien czas skrajem pastwiska. Wtem szlak skręca do lasu. Widzie jego błotnistymi drogami. Za niedługo jednak znowu wychodzimy na łąki i pastwiska, gdzie stoi stary, opuszczony szałas. Na kolejnej drewniana stodółka i jest stado pasących się owiec, choć trawa już nie jest tak soczysta, a tradycyjny redyk jesienny dawno już za nami. Owce pasą się na terenie ogrodzonym elektrycznym pastuchem. Jest pod napięciem, ale gospodarz wymyślił zmyślne furtki, których mechanizm działania udaje się nam przejrzeć i skorzystać z nich. Po drugiej stronie pastwiska ogrodzonego pastuchem stoi mała stodoła, za którą zielony szlak skręca w prawo, a chwile potem w lewo i prowadzi wprost na wierzchołek grzbietu Ostrej i Ogorzałej.
|
Wzdłuż ściany lasu. |
|
Stary, opuszczony szałas. |
|
Rozległe łąki. |
|
Szopka na pastwisku przed Ostrą. |
|
Podejście na Ostrą. |
Z prawej mijamy młodnik i zatrzymujemy się przed polem wiatrołomów, trochę już uprzątniętych, ale w dalszym ciągu utrudniających przejście grzbietu. Jest tabliczka informująca o zmianie przebiegu szlaku, tymczasowej, jak wcześniej informowaliśmy się znakarza odpowiedzialnego za ten szlak. Zmieniony przebieg szlaku odchodzi na lewo i obchodzi wierzchołki góry od północnej strony, poniżej wiatrołomów. Przechodząc obejściem natrafiamy na strefę chaotycznie powyginanych i połamanych brzózek. Drzewa chylą się we wszystkie strony świata. Dziwna musiał być ta wichura, która to uczyniła. Od brzózek szlak intensywniej wspina się trawersem stoku i niebawem wracamy na pierwotny przebieg szlaku, tuż, tuż za wierzchołkiem Ostrej.
Wycofujemy się kilkadziesiąt metrów i wchodzimy na szczyt Ostrej (780 m n.p.m.). Od tej strony dróżka grzbietowa jest wolna od wiatrołomów. Opłacało się podjąć ten niewielki wysiłek zdobycia szczytu, bo ogołocony z drzew daje ładną, niemal dookólną panoramę.
Warstwa chmur nad nami rozrzedziła się nieco, widać niebieski prześwit. Na zachodzie jednak słońce chowa się za kłębowiskiem zbitych obłoków. Schodzimy. Szlak sprowadza nas poniżej wierzchołka Ogorzałej (806 m n.p.m.). Trochę lasem, ale później coraz częściej przez łąki z malowniczymi widokami, schodzimy do doliny Łostówki, w której leży wieś Łostówka. Łostówka to stara wieś, o której w Kodeksie Małopolski wspomina sie o nadaniu tej wioski klasztorowi w Szczyrzycu w 1254 roku. Łostówka sąsiaduje bezpośrednio z miastem Mszana Dolna.
|
Podejście na Ostrą. |
|
Widok na Ćwilin z podejścia na Ostrą. |
|
Powyginane brzózki. |
|
Błotnisty trawers stoków Ostrej. |
|
Ostra (780 m n.p.m.). |
|
Wierzchołek Ostrej. |
|
Niebo nad Ostrą. |
Przepiękne wzniesienia, chmurzaste niebo, zanikająca łuna słońca, które schowało się już za chmury, a za chwile zajdzie zupełnie za horyzont. Postępuje szarówka. Na wprost nas po drugiej stronie doliny wznosi się pokryty polami Grunwald (624 m n.p.m.). Kiedyś będziemy go zdobywać, jeśli wytrwamy na Głównym Szlaku Beskidu Wyspowego. Tymczasem o godzinie 16.00 osiągamy dolinę Łostówki.
Wchodzimy na główną szosę, gdzie skręcamy w lewo. Idziemy prawie do Mostu nad rzeką Mszanką, przed którym skręcamy w prawo na boczną szosę, która po chwili rozwidla się - wybieramy lewą odnogę, która doprowadza nas do centrum Mszany Dolnej, w okolicy mostu nad rzeką Mszanką. Tu właściwie kończy się nasza wędrówka. Pozostaje przejście na drugą stronę rzeki, gdzie na placyku przy rzece stoi nasz autokar.
|
Chmurzaste niebo na zachodzie. |
|
Łąkami schodzimy do wsi Łostówka. |
|
W głębi widoczne szczyty Lubonia Wielkiego i Szczebla. Przed nimi widać miasto Mszana Dolna. |
|
Most nad Łostówką w Łostówce. |
|
Cztery pory roku z Beskidem Wyspowym - to nas czeka. |
Autokar stoi na placyku i nie pojedzie, Wiesław (nasz kierowca) robi co może, ale usterka jest zbyt poważna. Wezwał już zastępczy wóz, który lada moment ma być w Mszanie Dolnej. Wspaniały dzień za nami. Szarówka przeszła już w mrok. Słychać rzekę płynącą obok. Miasteczko zasypia. Wkrótce przyjeżdża zastępczy autokar. Jesteśmy pełni wrażeń z trasy, radzi, że dopisała pogoda, a przede wszystkim z czasu spędzonego z interesującymi, cudownymi ludźmi. Żegnamy się ze wszystkim, którzy zechcieli wybrać się na tą jednodniową eskapadę, z tymi co mieszkają nieopodal nas, a przede wszystkim z tymi co przyjechali z daleka (wyjątkowo mocno ściskamy Marię, która przyjechała aż z Wałbrzycha). Z niecierpliwością czekamy na drugi etap wędrówki Tropami Rysia po Beskidzkich Wyspach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz