Minęło już trochę czasu, odkąd ostatni raz gościliśmy w Tatrach Słowackich.
Czekaliśmy z utęsknieniem na tą chwilę, kiedy znów będziemy mogli wstąpić w
ich progi. Jeszcze niedawno nic nie było pewnego, ale od kilku dni stało się
to realne. Od 22 czerwca otwarto granicę ze Słowacją. Hurra! – wykrzyknęliśmy,
choć nie do końca optymistycznie wyglądały prognozy na ten dzień. Jest jednak
duża nadzieja, że będzie nie najgorzej, choć w górach trzeba zawsze liczyć się
z możliwościami nagłej zmiany pogody. Góry układają bowiem swoje prognozy,
które nierzadko zachowują dla swojej wiadomości czasami do ostatniej chwili.
Człek, który dużo chodzi po górach, to wie, jak szybko może przejść ze złego
na dobre i oczywiście odwrotnie. Trzeba mieć to zawsze na uwadze. Tą wycieczkę
rozpoczynamy na Autokempingu Račkova. Autokemping Račkova jest kompleksem
turystycznym czynnym od 1 czerwca do 15 września. Obejmuje on bardzo duże pole
namiotowe, drewniane domki kempingowe, a także hotele górskie dla bardziej
wymagających turystów. Funkcjonuje tutaj oczywiście zaplecze sanitarne,
restauracja i bufet, sklepik z artykułami spożywczymi. Po za tym znajdziemy
tutaj stoły i ławki, zadaszone wiaty z możliwością palenia ogniska, czy też
paleniska odkryte. W pobliżu znajduje się również leśniczówka i kilka ośrodków
wypoczynkowych.
wtorek, 16 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków
Zaniosło się przez noc. Spodziewaliśmy się tego, że w ten ostatni dzień słońca
raczej będzie skąpo. Wyruszając dziewięć dni temu na tą wędrówkę świadomi
byliśmy niepewnych prognoz pogody. Widząc takie mieszane prognozy zapewne
niejeden zastanawiałby się, czy w ogóle wyruszać na szlak. W rzeczywistości
pogoda przez minione dni była w kratkę, aczkolwiek aura zdecydowanie sprzyjała
wędrówkom po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nawet wówczas, gdy mroki dziejów
skrywały mgły. Nierzadko to właśnie te mgły nadawały nieprawdopodobnego uroku
dla odkrywanych tajemnic na Szlaku Orlich Gniazd. Może to i szkoda, że Kraków
jest już tak blisko i ta wędrówka jest już tak blisko celu.
poniedziałek, 15 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców
Budzimy się w Sułoszowej, wsi sięgającej swoimi początkami zaczątków
średniowiecza. Sama jej nazwa może to potwierdzać, jako że pozostaje w związku
z imieniem Sułosz, bądź Sulisław, używanym w XII i XIII wieku. Być może to
rycerz o takim imieniu w nagrodę od księcia krakowskiego otrzymał ten obszar
ziemi, na której założył wieś nazwaną od jego imienia. Całkiem możliwe, że
właśnie takim wydarzeniom Sułoszowa zawdzięcza swoje powstanie. Dzieje wsi
sięgają dalekich czasów, które giną w mrokach dziejów. Dopiero w 1315 roku
napotykamy ją w dokumentach lokacyjnych wydanych przez Władysława Łokietka.
Król oddał wieś wraz z lasem rozciągającym się pomiędzy Pieskową Skałą a
Kosmolowem niejakiemu Mikołajowi. Sama wieś musiała być jeszcze wówczas
niewielka, gdyż dokument ten wymienia ją na drugim miejscu po lesie. Legenda
mówi, że Mikołaj miał otrzymać dożywotnie wójtostwo za pomoc udzieloną
Władysławowi Łokietkowi, gdy ten musiał ukrywać się w Ojcowie. Legenda ta jest
zapowiedzą, tego, że nasza wyprawa nabiera szerszego wymiaru historycznego.
Odtąd nasza wędrówka Szlakiem Orlich Gniazd dotykać będzie dziejów nie tylko
Kazimierza Wielkiego, ale też jego ojca Władysława Łokietka. Będzie tak już
cały czas, gdy podążymy doliną Prądnika - rzeki, która nieopodal miejsca
naszego noclegu ma swoje źródła.
niedziela, 14 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa
Golczowice, Jaroszowiec, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olewin, Rabsztyn, SOG, Sułoszowa, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Zadole Kosmolowskie
Brak komentarzy
W nocy napłynęły chmury i zasłoniły całe niebo, które było wczoraj po południu
tak niebieściutkie. Golczowice wciąż są takie ciche, jak wczoraj, gdy
dotarliśmy do tej wsi. Nikogo nie ma na ulicy, a tylko na podwórku widać psa
merdającego ogonem. Senność nas ogarnia, gdy wyglądamy przez okno, jak też
później przez otwarte drzwi. Jest bardzo ciepło, więc przyjemnie jest otworzyć
drzwi na oścież i dać napłynąć porannemu powietrzu. Trzeba robić śniadanie, a
dzisiaj mamy do dyspozycji całą prawdziwą kuchnię. Moglibyśmy posiedzieć tu
jeszcze, ale pojęcia nie mamy ile nas czeka drogi do kolejnego noclegu. Być
może będziemy musieli biwakować pod drzewem, bo na mapie nie widzimy innych
możliwości. Pierwotnie zakładaliśmy nocleg pod zamkiem w Rabsztynie, ale po
przedwczorajszych zmianach planu, teraz dzieli nas od niego zbyt krótki
dystans. Powinniśmy znaleźć coś dalej. Tylko gdzie?
sobota, 13 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice
Bydlin, Cieślin, Golczowice, Jura Krakowsko-Częstochowska, Pilica, Smoleń, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Zegarowe Skały
Brak komentarzy
Nikt by się pewnie nie domyślił, gdzie spędziliśmy noc. Nie możemy jednak tego
zdradzić. Niech to pozostanie tylko w naszych głowach. Jest już zupełnie
jasno. Niebo zupełnie bezchmurne. Upał się zapowiada. Idziemy na rynek w
Pilicy do miejsca, gdzie wczoraj opuściliśmy czerwone znaki Szlaku Orlich
Gniazd.
piątek, 12 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 5: Podzamcze - Pilica
Jura Krakowsko-Częstochowska, Ogrodzieniec, Pilica, Podzamcze, SOG, Szlak Orlich Gniazd
Brak komentarzy
Przed całą tą wyprawą ten dzień inaczej planowaliśmy. Ten dzień też zupełnie
inaczej się potoczył, niż planowaliśmy go wczoraj, a nawet jeszcze za
dzisiejszego, pięknego poranka. Namiot już przesechł. Całą noc deszczowe
krople bębniły o tropik przeszkadzając nam w spaniu. Całą noc padało, lecz
silnie nagrzane powietrze osuszyło już wszystko wkoło - i trawnik, i dróżki, i
namiot. Ledwie widnieć zaczęło spojrzeliśmy na siebie, a wtedy pomyśleliśmy o
tym samym: – A gdzie nam się spieszyć? Wszak to jak podróż za jeden uśmiech i
po co już teraz zastanawiać się nad tym dokąd dziś dojdziemy, i gdzie
zatrzymamy się na nocleg.
czwartek, 11 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 4: Bobolice - Podzamcze
Bąkowiec, Bobolice, Góra Zborów, Jura Krakowsko-Częstochowska, Morsko, Okiennik Wielki, Podzamcze, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska
Brak komentarzy
Dość pośpiesznie uwijamy się po pobudce. Chcielibyśmy zdążyć zrealizować
założony na dzisiaj program, który finalizuje największa, reprezentacyjna
warownia jurajska. Pierwotnie zakładaliśmy w nim pokazy husarii, ale zostały
odwołane - mimo to ruszamy bez zwłoki. Deszcz o świcie szybko wsiąkł już w
glebę. Chmury jeszcze tworzą zwartą kurtyną na sklepieniu, ale powietrze jest
już rozgrzane. Z pewnością w takim gorącu nie będzie lekko się szło, ale lada
chwila chmury mają rozszczelnić się i ukazać tarczę gorejącego słońca.
środa, 10 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice
Bobolice, Jura Krakowsko-Częstochowska, Mirów, Moczydło, Niegowa, Ostrężnik, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Złoty Potok
Brak komentarzy
Mgły zdają się nie uchodzić. W nocy chyba padało. Droga jednak sucha przed
nami. Uwijamy się tym razem dość szybko, włącznie ze śniadaniem. Co dzisiaj
wrzuciliśmy na ruszt? No jak to zwykle – jajecznicę, tyle, że tym razem z
torebki, czyli liofilizat. To dobre żarcie i szybkie do przygotowania. Trochę
drogie, ale na wyprawy idealne ze względu na niewielką wagę i wartości
odżywcze. Poranną kawę wypijemy jednak gdzieś na trasie. Program na dzisiaj
mamy dość bogaty. Ledwie 17 km szlaku do pokonania, ale z pewnością zrobimy
znacznie więcej kilometrów, bo w sąsiedztwie naszego szlaku jest mnóstwo
innych atrakcji i miejsc godnych zobaczenia. W wędrówce naszej nie stawiamy
wyłącznie na przemierzenie szlaku, gdyż byłoby to marnotrawieniem czasu. Z
pewnością nie można tego uczynić przy tym szlaku, gdzie na jego skrajach
czekają na odkrycie miejsca mieniące się swoistą niezwykłością. Nie można ich
zbagatelizować, bo wędrówka nie miałaby należnej jej wartości. Żegnamy nasz
złotopotocki pokoik.
wtorek, 9 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 2: Olsztyn - Złoty Potok
Białko, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olsztyn, SOG, Sokole Góry, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Złoty Potok, Zrębice
1 komentarz
Jest bardzo ciepło, ale mglisto, pochmurnie. Nawet nie pachnie deszczem. O
godzinie 9.30 opuszczamy Brzozowy Zakątek. To już tyle godzin. Guzdraliśmy się
rano, ale cały czas było coś do roboty. Półtorej godziny krzątaliśmy się przy
czymś, ale nie przy czymś nadzwyczajnym – toaleta, śniadanie, pakowanie, czyli
zwyczajny standard, a czas nam przebiegł, ale to nic. Nic nas nie goni.
Uwielbiamy taką włóczęgę.
poniedziałek, 8 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 1: Częstochowa - Olsztyn
Częstochowa, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olsztyn, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska
2 komentarze
Gdzie mamy szukać początku, bądź końca Szlaku Orlich Gniazd? Na wzgórzu Jasna
Góra (łac. Clarus Mons) nie znajdziemy go. Musimy przejść 2 km na wschód od
niego, gdzie w czasach kazimierzowskich znajdowało się centrum Starej
Częstochowy. Prowadzi tam wspomniana aleja NMP, gdzie na jej przeciwległym
końcu stoi barokowy kościół św. Zygmunta, w którym zachowały się relikty
pierwotnego, gotyckiego kościoła z XIV wieku. Wspominają o nim archiwalne
dokumenty parafii z 1474 roku, co czyni go najstarszą świątynią częstochowską.
Stoi on w narożu Starego Rynku, na podobieństwo Kościoła Mariackiego przy
krakowskim rynku. W 1968 roku w pobliżu tego kościoła odkryto pozostałości po
systemie obronnym miasta – fragmenty muru i resztki baszty. Zbliża się godzina
9.30. Po północno-wschodniej stronie kościoła, przy narożu Starego Rynku
znajdujemy skrajny znak najważniejszego szlaku Jury Krakowsko-Częstochowskiej
- Szlaku Orlich Gniazd. Z tego miejsca do Krakowa mamy 166 km za czerwonymi
znakami. A więc wyruszamy!
niedziela, 7 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 0: Częstochowa
W przededniu wyprawy postanowiliśmy odszukać przyczyn upadku warowni
jurajskich leżących na Szlaku Orlich Gniazd i jego okolicach. Strzegły one
długo i skutecznie granic Królestwa Polskiego, lecz przyszedł taki czas, kiedy
nie były już zdolne oprzeć się zbrojnym najazdom. Dlaczego? Czego im
brakowało, aby stawić opór napierającym wrogim wojskom? Ujrzymy to w
Częstochowie na Jasnej Górze, znanej z okazałego sanktuarium, ale też
niezdobytej twierdzy podczas szwedzkiego oblężenia w 1655 roku. Twierdzy
jasnogórskiej broniło wówczas 160 żołnierzy, 50 puszkarzy, 20 szlachciców, 70
zakonników i kilkanaście dział. Liczebność oblegających sił szwedzkich
osiągnęła 3200 żołnierzy. Zacznijmy naszą przechadzkę po Częstochowie od
podróży do początków jej świetności, potem przejdźmy się po obwarowaniach
zespołu klasztornego i sanktuarium.
Częstochowa leżała na niezwykle ważnym trakcie handlowym, łączącym Ruś z
Dolnym Śląskiem i Saksonią. Przechodziły tędy również drogi kupieckie między
Krakowem i Wielkopolską. Częstochowa z pewnością istniała w czasach wznoszenia
jurajskich Orlich Gniazd. Istnieje co najmniej od 1220 roku. Działali już tam
paulini, którzy zostali sprowadzeni do Polski w 1382 roku z macierzystego
klasztoru św. Wawrzyńca pod Budą na Węgrzech. Na obszarze zajmowanym przez
obecne miasto funkcjonowały wówczas dwie wsie Częstochowa oraz Częstochówka, w
której paulini otrzymali mały, drewniany kościół. Dał on zaczątek
najsłynniejszemu polskiemu klasztorowi. W tym czasie opiece paulinów został
również oddany obraz Czarnej Madonny, który miał namalować własnymi rękoma św.
Łukasz Ewangelista na deskach stołu w domu Maryi w Jerozolimie (przeprowadzone
współczesne badania wskazują, że został namalowany w XIV wieku przez
nieznanego włoskiego malarza). Pod koniec XIV wieku na klasztornym wzgórzu z
łacińskiego zwana Clarus Mons, czyli Jasna Góra, zbudowana została kamienna
kaplica, w której umieszczony został obraz Czarnej Madonny. Silny kult obrazu,
uznawanego już wtedy za cudowny, wpływał na rozwój architektoniczny
jasnogórskiego sanktuarium. Jego najstarszą częścią pozostaje XIV wieczna,
gotycka kaplica Matki Bożej z cudownym obrazem.
Klasztor i forteca jasnogórska
Okolony jest bastionowymi murami obronnymi, które powstały w okresie
panowania Zygmunta III Wazy i Władysława IV. Zastąpiły one wał ziemny i
ostrokół z czasów Władysława Jagiełły. Ich budowa trwała od 1620 do 1648 roku.
Dzięki nim twierdza jasnogórska mogła wytrzymać i odeprzeć długotrwałe
oblężenie wojsk szwedzkich w 1655 roku.
Twierdza otrzymała kształt kwadratu z wystającymi po rogach bastionami. Proste
ściany łączące narożne bastiony, nazwano kortynami. Kortyn bronił na przedpolu
okop, czyli tzw. rawelin, połączony z fosą, do której chroniła się załoga po
zdobyciu rawelinu i wału ziemnego z ostrokołami. Na bastionach ustawione były
działa na tzw. kawalierach, które flankowały z dwóch stron zbliżającego się
pod mury nieprzyjaciela. Do twierdzy prowadziło jedno wejście od strony
południowej z okopem i mostem zwodzonym. Bastionom, które wciąż mają zachowany
pierwotny kształt nadano nazwy ich fundatorów. Od strony wschodnio-południowej
mamy bastion Potockich, od strony wschodnio-północnej - Szaniawskiego, od
kościoła św. Rocha - Morsztynów, a od od Kawodrzy - Lubomirskich. Zachowane
mury obronne są rekonstrukcją murów przeprowadzoną w roku 1843, po tym jak w
1813 roku pierwotne mury zostały zniszczone z rozkazu cara Aleksandra I.
Inne jurajskie warownie z powodu braku takiej bastionowej budowy nie mogły
oprzeć się naporowi Szwedów. Na jednym z jasnogórskich bastionów pomnik
nawiązujący do tamtych wydarzeń, przedstawiający jednego z dowódców twierdzy
jasnogórskiej podczas obrony przed Szwedami, ks. Augustyna Kordeckiego. Pomnik
ten pochodzi z 1859 roku.
Klasztor i forteca jasnogórska. |
Szlak Orlich Gniazd
Warownie te strzegły niegdyś granicy królestwa na wypadek najazdów. Powstały,
aby bronić granic kraju i drogi do siedziby jego królów. Kraków i Wawel od
setek lat są symbolami władzy królewskiej, ale też są kolebką kształtowania
się polskości. Dzieje Krakowa są niezwykle bogate i scalone z dziejami Polski
- aż do 1734 roku był miejscem koronacji królów Polski. Katedra wawelska stała
się znamienitą, królewską nekropolią. Jednym z największych królów Polski,
który zasłużył się istotnie dla rozwoju Krakowa, jak też całego Królestwa
Polskiego był Kazimierz Wielki. Król ten dał się poznać jak mecenas sztuki i
protektor nauk, a też niezwykły strateg i budowniczy, czego świadectwo dają
kronikarze współcześni jego czasom, m.in. Jan Długosz w swoich Rocznikach i
Janko z Czarnkowa, podkanclerzy koronny i kronikarz działający u boku króla
Kazimierza Wielkiego, który tak o nim pisał:
Tak tedy król ten ponad wszystkich monarchów polskich dzielnie rządził rzeczą pospolitą; albowiem jak drugi Salomon podniósł do wielkości dzieła swoje — murował miasta, zamki, domy. Naprzód ozdobił zamek krakowski podziwienia godnemi domami, wieżami, rzeźbą, malowidłem, dachami wielkiej piękności. Naprzeciw zaś zamku krakowskiego, po drugiej stronie Wisły, około kościoła, który się nazywa Skałką, wymurował miasto, które od imienia swego nazwał Kazimierzem, jak również wiele innych miast, jako to — Wieliczkę i Skawinę, Lanckoronę, zamek Olkusz, Będzin, Lelów, miasto i zamek Czorsztyn, zamek Niepołomice, zamek Ojców, zamek Krzepice, zamek w ziemi sandomierskiej i samo miasto Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolnicę, miasto Lublin, miasto i zamek w Sieciechowie, w Solcu, w Zawichoście, zamek w Nowem Mieście zwanem Korczyn, w (Wielko-)Polsce Kalisz, Pyzdry, Stawiszyn — miasta, Konin miasto i zamek, w Nakle, w Wieluniu, w Międzyrzecu, w Ostrzeszowie — zamki, Wieluń miasto, Bolesławiec zamek, w ziemi kujawskiej Kruszwicę, Złotoryę, Przedecz, Bydgoszcz; w ziemi sieradzkiej obronny zamek Piotrków, miasto Brzeźnicę i zamek; w ziemi łęczyckiej samo miasto i zamek (Łęczyca), w Inowłodziu miasto i zamek; na Mazowszu miasto Płock, zamek zaś, który poprzednio był otoczony jednym tylko murem, drugim opasał murem; w ziemi ruskiej miasto Lamburg, inaczej Lwów, i dwa zamki, zamek Przemyśl, zamek i miasto Sanok, miasto Krosno, Lubaczów, Trębowlę, Halicz, Tustań zamki. Wszystkie te miasta i zamki bardzo mocnemi murami, domami i wysokiemi wieżami, nadzwyczaj głębokiemi rowami i innemi urządzeniami obronnemi otoczył, na ozdobę narodowi, na schronienie i opiekę królestwa polskiego. Za czasów tego króla, w lasach, gajach i dąbrowach tyle założono wsi i miast, ile bodaj nie powstało kiedy indziej w królestwie polskiem.
Zaś w „Rocznikach”, czyli słynnych kronikach Jana Długosza czytamy:
Spośród wszystkich książąt i królów polskich, których kiedykolwiek miało w ostatnich czasach Królestwo Polskie, król polski, Kazimierz słusznie godzien był prawdziwego żalu Polaków, zwłaszcza że nie zostawił żadnego prawnego męskiego spadkobiercy. Jedyny bowiem spośród wszystkich królów polskich nie tylko ożywił wspomniane Królestwo nowymi siłami, ale je także wzbogacił, uświetnił i wsławił wybudowaniem różnych wspaniałych, murowanych kościołów, zamków, miast i dworów.
Oto też po raz pierwszy uświetnił zamek królewski wspaniałymi budowlami, komnatami, wieżami i fosami, rzeźbami, malowidłami i dachami. Wybudował też połączone z Krakowem miasto Kazimierz, również miasta, twierdze i grody: Wieliczkę, Skawinę, Olkusz, Będzin, Lelów, Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolnicę, Lublin, Kalisz, Pyzdry, Stawiszyn, Wieluń, Konin, Piotrków, Łęczycę, Płock, Inowłódź, Lwów, Sanok, Krosno i Czchów. Także zamki i dwory: w Poznaniu, Kaliszu, Sandomierzu, Lublinie, Lwowie, w Pyzdrach, Sieradzu, Wieluniu, Łęczycy, Kole, Płocku, Niepołomicach, Szydłowie, Przedborzu, Brzeźnicy, Bolesławcu, Ostrzeszowie, Przemyślu, Lanckoronie, Będzinie, Lelowie, Czorsztynie, Oćcu, Krzepicach, Sieciechowie, Solcu, Zawichoście, Nowym Mieście zwanym Korczynem, Koninie, Nakle, Wieluniu, Kruszwicy, Złotorii, Przedeczu, Bydgoszczy, Lubaczowie, Trembowli, Haliczu, Tustaniu, Opocznie, Szydłowie, Przyszowie, Rawie, Wyszogrodzie. Nadto kościoły i świątynie, mianowicie dwie kolegiaty na zamku krakowskim, a to św. Michała i św. Jerzego, szpital na Stradomiu, kolegiaty w Sandomierzu i Wiślicy, a także kościoły w Stobnicy, Szydłowie, Łapczycach, Kargowie, Niepołomicach, Solcu, Opocznie, Korczynie i św. Stanisława na Skałce. Wzniósł również murowane klasztory w Piotrkowie, Łęczycy i w Nowym Mieście Korczynie, nie szczędząc malowidła i dachy.
Poza tym rycerzom, mieszczanom i chłopom, jeżeli budowali murowane zamki, dwory, kościoły i domy, na ich prośbę użyczał hojnego wsparcia. I do wykończenia zaczętych prac nakłaniał ich gorącą zachętą. Tak wielka bowiem tkwiła w nim chęć uświetnienia i wzbogacenia Królestwa Polskiego, że podejmował bardo trudne i znaczne wydatki na budowę murowanych kościołów, zamków, miast i dworów, dokładając do tego wszelkich starań, żeby Polskę, którą zastał glinianą, drewnianą i brudną, zostawić murowaną i nadać jej wielki rozgłos, co mu się też i udało. Wszelkie bowiem murowane budowle, jakie Polska posiada, zamki, kościoły, miasta, dwory i domy, po większej części zostały zbudowane przez wspomnianego króla Kazimierza i na jego koszt królewskiego skarbu.
Obaj kronikarze, Jan Długosz i Janko z Czarnkowa, wymieniają łącznie 53 zamki
i 27 ufortyfikowanych murem obronnym miast wybudowanych za czasów Kazimierza
Wielkiego. Jedne z najpiękniejszych i najbardziej imponujących warowni
powstały w tamtych czasach na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Ich
budowniczowie wznieśli je wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu. Ze
wzgórz z jurajskiego wapienia uczynili gniazda dla warowni, co uczyniło z nich
zarówno urodziwe, jak i niedostępne, wyniosłe ku niebu niczym orle gniazda.
Stąd też wzięła się ich nazwa, podobnie jak powstały później szlak
przechodzący pod ich murami.
Większość zamków na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej to królewskie warownie
założone w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. Od tej strony Królestwa
Polskiego miały one strategiczne zadanie powstrzymywania najazdów wojsk
czeskich Jana Luksemburskiego, który rościł pretensje do tronu polskiego.
Granica między królestwami Polski i Czech biegła wówczas wzdłuż rzek:
Przemszy, Warty, Liswarty i Prosny. Zbudowany przy niej system obronny składał
się z 13 zamków królewskich i 17 zamków prywatnych. Większość z nich stanęła w
miejscu wcześniejszych drewniano-ziemnych zamków lub grodzisk. Nie ma pewności
w jakiej kolejności powstawały, ale przyjmuje się, iż do najwcześniej
wzniesionych należą zamki w Olsztynie, Smoleniu i Mirowie. Nieco później
zbudowano zamki w Bobolicach, Krzepicach, Ojcowie, Rabsztynie, Pieskowej
Skale, Ogrodzieńcu, Morsku, Ostrężniku, Udórzu i Korzkwi. W następnych wiekach
pojawiły się dalsze zamku m.in. w Dankowie, Pilicy, Bydlinie oraz dwór obronny
w Modlnicy. System obronny wzmacniały strażnice obserwacyjne, a także inne
budowle warowne jak np. Olkusz obwarowany murami obronnymi, Wieluń z zamkiem,
czy klasztor obronny w Mstowie. Znaczenie obronne miały też później powstałe
fortyfikacje Starej Częstochowy i bastiony twierdzy jasnogórskiej.
Warownie, o których tutaj mowa, skutecznie strzegły drogi do Krakowa przez
blisko trzy stulecia, aż do potopu szwedzkiego, kiedy Orle Gniazda z braku
dodatkowego narysu bastionowego nie były w stanie oprzeć się nowym typom
artylerii. Większość z nich właśnie podczas najazdu szwedzkiego doznało
pierwszych zniszczeń. Tak dla wielu zapoczątkowany został czas popadania w
ruinę. Wciąż jednak trwają na swych orlich gniazdach imponując rozmachem oraz
dostojnością, dając świadectwo potęgi Rzeczpospolitej tamtych czasów.
Dzisiaj te wielowiekowe rezydencje władców i rycerzy fascynują tajemnicami, a
także urzekają pięknem oraz harmonią z jurajskim krajobrazem. Są największą
turystyczną atrakcją ziemi jurajskiej i jedną z najpiękniejszych w Polsce.
Nic, zatem dziwnego w tym, że łączy je obecnie sieć popularnych szlaków
turystycznych, zaś najsłynniejszym z nich jest Szlak Orlich Gniazd, który
obejmuje większość z tych dawnych twierdz: Olsztyn, Ostrężnik, Mirów, Morsko,
Ogrodzieniec, Smoleń, Bydlin, Rabsztyn, Ojców oraz odbudowane zamki w
Pieskowej Skale i Bobolicach. Znajdują się przy nim również pałace w Złotym
Potoku i Pilicy. Pomysł takiego szlaku pojawił się po raz pierwszy w 1927
roku, w czasopiśmie krajoznawczym „Ziemia” (Jurajski Szlak „Orlich Gniazd”,
Ziemia, nr 6, 1948). Jego autor geograf Stanisław Marian Leszczycki już wtedy
zaproponował dla niego nazwę Szlaku Orlich Gniazd. W 1930 roku został
wytyczony kolorem czerwonym jego pierwszy przebieg. Wychodził z Krakowa i
oprowadzał po jego północno-zachodnich okolicach, wprowadzając na Płaskowyż
Ojcowski i Garb Tenczyński, skąd wracał z powrotem do Krakowa. Zapomniano go
odnawiać i z czasem zanikł. Potem przyszła II wojna światowa. Po jej
zakończeniu do pomysłu Leszczyckiego powrócił turysta i prekursor polskiego
krajoznawstwa Kazimierz Sosnowski, znany m.in. z wytyczenia najdłuższego
szlaku przez polskie Karpaty, czyli Głównego Szlaku Beskidzkiego (jego
przedwojenna nazwa to Główny Szlak Karpacki). Szlak Orlich Gniazd według jego
wariantu nabrał zdecydowanie większego rozmachu, bo obejmował przebiegiem całą
Wyżynę Krakowsko-Częstochowską i jej najwyższe wzniesienia. Kazimierz
Sosnowski nowy przebieg Szlaku Orlich Gniazd ogłosił w 1948 roku, a dwa lata
później urzeczywistnić swój projekt, dzięki pozyskanym funduszom z
Ministerstwa Komunikacji. Swojego dzieła dopełnił wydając w 1951 roku
przewodnik „Jura Krakowska”. Szlak Orlich Gniazd był później jeszcze zmieniany
i korygowany, tak, aby jego przebieg był jeszcze bardziej atrakcyjny.
Szlak ten przemierzyły już niezliczone rzesze turystów, a dzisiaj przychodzi
dla nas czas, aby zmierzyć się z tym szlakiem. Ciągnie nas w te sielskie
jurajskie krajobrazy, wypełnione piaskami i lesistymi wzniesieniami, polami z
kołyszącymi się na wietrze źdźbłami zbóż, czy wapiennymi korytarzami dolin,
gdzie gadaja potoki. Tu i tam mijać będziemy mnóstwo różnorodnych białych
ostańców, groty i jaskinie, ale to nie będzie jeno zaliczenie szlaku, jak to
we współczesnych czasach wielu czyni. Gdy tylko słońce będzie siadać ku
zachodowi, zatrzymamy się pod jakąś starą jurajską warownią. Założymy przy
niej biwak. To pozwoli nam spojrzeć na ich wiekowe mury, oświetlone blaskiem
srebrzystego księżyca i być może odkryć ich tajemnicę, czy też usłyszeć ich
duchy przeszłości. To będzie podróż do czasów rycerskiego średniowiecza,
podczas której może nam dane będzie usłyszeć szczęk oręża, czy odgłosy
brzęczących zbroi, a może nawet tętent pędzącej husarii. Może też jakiś rycerz
przysiądzie się do naszego wieczornego ogniska i opowie nam niezwykłe,
zapomniane historie o zamkach i dziejach jego mieszkańców, a może przy okazji
zdradzi sekrety o zamkowych skarbach pilnie strzeżonych przez strażników. Któż
to wie.
Udajemy się w drogę, podejmując wyzwanie w najpiękniejszej turystycznej
formie, takiej, jakiej zawsze najbardziej pragniemy, rzec by można prawdziwie
naturalnej, pierwotnej formie. Podążać będziemy wciąż przed siebie, od zamku
do zamku, od biwaku do biwaku, od północy ku południowi, aby dotrzeć tam
gdzie, na co dzień mieszkamy. Na drogę zabieramy niezbyt wiele - namiot, jakiś
łach na plecy, trochę jedzenia, niewielką sakiewkę grosików i mnóstwo
entuzjazmu i zapału. Nic nam więcej nie potrzeba, no może tylko błękitnego
nieba na drogę po tej niezwykle urodziwej krainie.
Spis treści
- Szlak Orlich Gniazd - wprowadzenie
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 0: Częstochowa
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 1: Częstochowa - Olsztyn
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 2: Olsztyn - Złoty Potok
- Góra Biakło
- Sokole Góry
- Kapliczka i źródło św. Idziego w Zrębicach
- Aleja Klonów i Pałac w Złotym Potoku
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice
- Grota Niedźwiedzia
- Staw Sen Nocy Letniej
- Osiedle Wały
- Źródła Zygmunta i Elżbiety
- Brama Twardowskiego
- Diabelskie Mosty
- Zamek Ostrężnik
- Ferecia Góra
- Zamek Mirów
- Grzęda Mirowsko-Bobolicka
- Zamek Bobolice
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 4: Bobolice - Podzamcze
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 5: Podzamcze - Pilica
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców
- Zamek Pieskowa Skała
- Maczuga Herkulesa
- Pustelnia bł. Salomei w Grodzisku
- Zamek Ojców
- Kaplica Na Wodzie
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków
- Panieńskie Skały i Igła Deotymy
- Brama Krakowska
- Źródło Miłości
- Skały Koronne
- Skały Sucze i Stodolisko
- Kościół św. Idziego w Giebułtowie
- Twierdza Kraków
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 10: Kraków, Droga Królewska i Wawel
sobota, 6 czerwca 2020
MSP TW-03, etap 7: Mogielica
Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość w obliczu majestatu i dostojeństwa gór.
JP II, Les Combes, Przemówienie na Anioł Pański, 11.07.1999 r.
|
sobota, 23 maja 2020
MSP TW-01, etap 3: Uklejna, Chełm
Beskid Makowski, Chełm, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Myślenice, Uklejna, Wierch Stróża
Brak komentarzy
Góry dają człowiekowi poprzez zdobywanie wzniesień nieograniczony kontakt z przyrodą - poczucie wewnętrznego wyzwolenia, oczyszczenia, niezależności.
JP II
|
MSP TW-01, etap 2: Barnasiówka
Barnasiówka, Beskid Makowski, Dalin, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Pisana, Pogórze Wielickie, Sułkowice
Brak komentarzy
Kto chce naprawdę odnaleźć samego siebie musi nauczyć się obcować z przyrodą, bo oczarowanie jej pięknem wprowadza bezpośrednio w ciszę kontemplacji.
JP II, 2000 r.
|
sobota, 16 maja 2020
MSP TW-01, etap 1: Lanckorońska Góra
Beskid Makowski, Capia Góra, Kalwaria Zebrzydowska, Lanckorona, Lanckorońska Góra, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Wzgórza Lanckorońskie
Brak komentarzy
Przemierzałem rosnące na zboczach gór lasy, podziwiając piękno natury i majestatyczny krajobraz.
JP II, 1992 r.
|
niedziela, 10 maja 2020
Beskidzkie perci: Perć Borkowskiego
Beskid Wyspowy jest pełen ciekawych szlaków. Ten jest chyba najbardziej niezwykły, nie tylko w odniesieniu do Lubonia Wielkiego, ale również w całym Beskidzie Wyspowym. Od dawna planowaliśmy jego przejście, lecz w nadmiarze innych pomysłów pozostawał wciąż w sferze zamierzeń niezrealizowanych, pomimo silnej ciekawości. Luboń Wielki wielokroć już odwiedzaliśmy, ale nigdy tym jedynym w swoim rodzaju szlakiem. W końcu udało się nam wszystko poukładać tak, aby wyruszyć na niego i z pewnością pomogła nam w tym nietypowa sytuacja, i związane z nią ograniczenia komunikacyjne, które zrzuciły na dalszy bieg inne zamierzenia i plany. Pomogło również dogodne połączenie komunikacyjne z Krakowem i mówimy tutaj o połączeniu kolejowym. Tylko kolej daje nam pewność, że nie braknie nam miejsca na dojazd i powrót. A własny samochód? Nigdy nie mieliśmy takiego, a gdyby nawet, to chyba niechętnie wiązalibyśmy się z nim podczas wypadów z góry, choćby z powodu uwiązania się z miejscem jego zaparkowania, ale też cenionym przez nas komfortem jazdy środkami komunikacji publicznej, w której możemy sobie uciąć nawet drzemkę, jeśli mamy na to ochotę.
sobota, 2 maja 2020
Niczym w nadwiślańskiej puszczy
Nastał maj. Zapoczątkowany majówką krótszą niż zwykle, ale kalendarz już dawno zapowiadał, że nie będzie to pełny tydzień laby. Wiedzieliśmy, że tak nie będzie, lecz kto spodziewał się snując wcale nie dalekosiężne plany, że ta majówka będzie taka inna, że nie będzie taka, jaką chcieliśmy mieć. Wszystko się powywracało. Mimo to wiosna, jak co rok, zaczyna napełniać pragnieniami. Kwiecie wysypuje gdzie tylko się da, i w przydomowym ogródku, i na łąkach, co stroją się zielenią, i w lasach, gdzie rozśpiewane ptaki odnajdują miłosne natchnienie. Wszystko to dzieje się tak blisko nas. Nie trzeba jechać daleko za jedną, czy więcej rzek, za siódmą górę, czy dolinę, by to zobaczyć i dać upust swojej wrażliwości. Choć o poranku deszczykiem kropnęło, już po południu chmura chmurkę przepycha odsłaniając wyczekiwany błękit nadziei, otwierając pobudzającym promieniom słonecznym drogę do nas. Piękno jest tak blisko nas, naprawdę przy nas. Wyjrzawszy dzisiaj przez okno wiedzieliśmy, że gdzieś pójdziemy. Tylko gdzie? Może nad rzekę, która jest metaforą życia, która płynąc swoim spokojnym nurtem musi też pokonać wiele meandrów i zakrętów, którymi omija stojące na drodze góry i wyżyny. Jej złudna monotonia jest pełna niespodzianek. Za każdym meandrem, czy zakrętem, nawet tym najbardziej skomplikowanym, szansę ma pojawić się coś nowego, lepszego. Każdy ma taką rzekę, którą płynie aż do morza, w którym łączą się wszystkie wody.
czwartek, 23 kwietnia 2020
Obidowa i Obidowiec - para kochanków zastygła w górach
Bardo, Gorce, Groniki, Jaowrzyna, Jaworzyna Ponicka, Kułakowy Wierch, Kurasów Wierch, Maciejowa, Mnisko, Obidowa, Obidowiec, Skałka (Gorce), Stare Wierchy
2 komentarze
Kiedy to się stało? Umknęło to naszej uwadze. Zima już odeszła z Beskidów. Zostały po niej tylko niewielkie ślady. Wiosna w górach przyszła bez nas. Zagościła na górskich halach i w lasach. Jej zwiastuny kwitną, ale niektóre z nich zdążyły już przekwitać. Słońce suszy stare trawy, aby mogły je przerosnąć świeże zielone dywany. Pierwsze motyle już nad nimi hasają. W lesie radośnie ptaki śpiewają. Gdzie byliśmy, kiedy powracały z dalekich krajów? Czujemy się, jakbyśmy mieli przerwę w życiorysie, albo obudzili się z jakiegoś letargu. Teraz wiemy, że przyroda bez nas poradzi sobie, ale my bez przyrody jesteśmy jak okaleczeni.
środa, 8 kwietnia 2020
Pełnia Różowego Superksiężyca (Full Pink Supermoon)
Ta piękna kwietniowa nocka miała być babiogórska. Chęci były ogromne, aby pojechać na Królową Beskidów, i tak też nocleg już dawno temu zarezerwowany czekał na nas w schronisku i dobra pogoda jak widać też czekała zamówiona, wszystko było gotowe, tylko ten cholerny wirus niepotrzebnie musiał się pojawić. Przykro tak spoglądać przez okno, bo...
piątek, 20 marca 2020
Pierwszy dzień wiosny
I przyszła wiosna. Zbudziła się przyroda ogrzana promykami
słońca. Unosi się zapach życia. Śliczny był ten pierwszy dzień wiosny 2020. Smutno
trochę, że w taki piękny dzień rodzaj ludzki skupiony jest na walce z
niewidzialnym wrogiem. Jeszcze niedawno nawet nie myśleliśmy o tym, że rytm
naszego życia tak nagle i tak bardzo zmieni się. Dlatego dzisiaj znów udaliśmy
się na krótki spacer - tylko taki, gdyż człowiek czuje się odpowiedzialny za
innych, chce swoim zachowaniem pomóc tym, którzy walczą na pierwszej linii.
Wszyscy czujemy do nich ogromny szacunek, a nasze postępowanie jest najważniejszym
tego wyrazem. Nikt przecież nie chce, aby to rozwinęło się u nas na taką skalę
jak we Włoszech. Stąd ta ogólnonarodowa kwarantanna, której istotą jest nie tylko
to, aby poruszać się z dala od innych, czy unikać skupisk ludzi, ale również to,
aby nie rozprzestrzeniać zagrożenia, a wiemy wszyscy, że można to czynić nawet
nieświadomie. To coś, z czym świat dzisiaj walczy jest bardzo paskudne.
Wykorzystuje nas do rozprzestrzeniana się i może nawet kilka godzin przetrwać poza
naszym organizmem, wisząc w powietrzu lub na przedmiocie przy ścieżce, którą
przed chwilą przechodziliśmy. Stąd lekarze, ratownicy, policjanci i
przedstawiciele wielu innych służb cały czas apelują: „Pomóż nam - zostań w domu”.
sobota, 7 marca 2020
Zimowe warsztaty pod Zadnim Kościelcem
Pochmurna pogoda nie zabiera atrakcyjności tej wycieczki, a wręcz przeciwnie – dzięki niej nie będziemy z żalem spoglądać na szczyty wznoszące się wokół nas, albowiem żaden z nich nie jest dzisiaj naszym celem. Postanowiliśmy zrobić sobie lekką wycieczkę w Tatry, ale bez zdobywania szczytów – mały trening poruszania się w symulowanych warunkach lodowcowych, ale z pewnym urozmaiceniem. Otóż chcemy spróbować się na terenie takim, gdzie jest śnieg i skała, a także większa stromizna.
sobota, 15 lutego 2020
Zimowa przechadzka do Doliny Pięciu Stawów Polskich (Kozi Wierch)
Pięć po ósmej dojeżdżamy do Palenicy Białczańskiej. Jest to polana leżąca w Dolinie Białki, która stanowi punkt końcowy dla ruchu zmotoryzowanego na Drodze Oswalda Balzera, wiodącej z Zakopanego do Morskiego Oka. Dawniej stały tu szałasy pasterskie górali z Białki Tatrzańskiej. Od 1962 roku znaczny obszar polany zajmuje parking mogący pomieścić do 850 samochodów osobowych. Parking znajduje się przy najliczniej uczęszczanym wejściu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Stoi na nim dzisiaj wiele samochodów osobowych, ale ruchu turystycznego nie widać. Droga do Morskiego Oka jest w tym momencie pusta.
W przeciwieństwie do TANAP-u (Tatranský národný park), wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego znajdującego się po stronie polskiej jest płatny. Stajemy, zatem w kolejce. Idzie szybko, bo obsługa kasowa widząc dużą grupę uruchamia drugie okienko. Zaraz za kasami robimy pamiątkowe zdjęcie grupowe, póki jeszcze wszyscy są niezmordowani trudami wędrówki, uśmiechnięci i zadowoleni (ha, ha, ha - to oczywiście żart, bo prawdziwe zadowolenie zapewne przed nami, gdyż urok doliny, którą mamy zobaczyć jest bezprecedensowy).
W przeciwieństwie do TANAP-u (Tatranský národný park), wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego znajdującego się po stronie polskiej jest płatny. Stajemy, zatem w kolejce. Idzie szybko, bo obsługa kasowa widząc dużą grupę uruchamia drugie okienko. Zaraz za kasami robimy pamiątkowe zdjęcie grupowe, póki jeszcze wszyscy są niezmordowani trudami wędrówki, uśmiechnięci i zadowoleni (ha, ha, ha - to oczywiście żart, bo prawdziwe zadowolenie zapewne przed nami, gdyż urok doliny, którą mamy zobaczyć jest bezprecedensowy).
niedziela, 9 lutego 2020
Kamień nad Jaśliskami do Korony Beskidu Niskiego
Beskid Niski, Kamień nad Jaśliskami, Korona Beskidu Niskiego, Przełęcz Beskid nad Czeremchą
Brak komentarzy
Zabawa karnawałowa trwała do późnych godzin nocnych. Było wyśmienicie. Taki był plan, dlatego też z góry założyliśmy późniejsze wyjście w góry, aby zdążyć odpocząć po tanecznych pląsach i wyspać się. Dlatego też zaplanowana trasa nie jest długa, choć w zimie nigdy nie wiemy ile czasu zajmie nam przejście jakiegoś odcinka. Wszystko zależy od warunków na szlaku, a przede wszystkim grubości warstwy śniegu oraz przetarcia szlaków. Powrót tą samą trasą gwarantuje nam najprostszy odwrót w razie problemów z przejściem.
sobota, 8 lutego 2020
Górski Karnawał 2020
Jakże potrzebne jest człowiekowi zatrzymanie w wędrówce. Wędrówka zabiera nam wiele czasu. Prawie wszystko koncentrujemy wokół niej. Czy potrafimy na chwilę oderwać się od niej? Wspólna, wesoła zabawa może dawać poczucie integracji wokół uprawianych zamiłowań, ale chyba bardziej stanowi przejaw tego, że po prostu lubimy być ze sobą, nawet wówczas, gdyby nie wiązało nas zamiłowanie do gór. Karnawał jest świetnym pretekstem do takich spotkań. Wprowadza w entuzjastyczny nastrój, mobilizuje wokół innych spraw niż góry i weryfikuje w nas to, czy potrafimy cieszyć się wzajemnym towarzystwem, bez udziału gór.
Tokarnia do Korony Beskidu Niskiego
Beskid Niski, Korona Beskidu Niskiego, Pasmo Bukowicy, Tokarnia, Wisłok Wielki, Wola Piotrowa
1 komentarz
Wola Piotrowa to jedna z wiosek zasiedlonych w latach 60-tych XX-wieku przez uchodźców ze Śląska Cieszyńskiego, prześladowanych za wiarę. Wola Piotrowa, Puławy Górne i Puławy Dolne, Wisłoczek, to miejsca, które po wysiedlonych Łemkach znalazły nowych gospodarzy. Przybyli tutaj, aby zaznać spokoju życia i zaznali tak jak wcześniejsi mieszkańcy tych dolin, urokliwie zagłębiających się w łagodnych wyniosłościach Beskidu Niskiego.
sobota, 25 stycznia 2020
Zimowa przechadzka do Doliny Pięciu Stawów Spiskich
Za pięć ósma wyruszamy z parkingu w Starym Smokowcu. Stary Smokowiec to uroczy zakątek po słowackiej stronie Tatr Wysokich. Ten stary górski kurort jest znakomitą bazą wypadową w jedne z najpopularniejszych miejsc w Tatrach u naszych słowackich sąsiadów. Smokowieckie Siodełko, znany bardziej pod słowacką nazwą Hrebienok jest licznie odwiedzany przez turystów, a przyciąga bogatą infrastrukturą turystyczną i innymi atrakcjami. Przez Hrebienok przebiega szlak Magistrali Tatrzańskiej i szlaki do tatrzańskich dolin: Staroleśnej i Małej Zimnej Wody, której przedłużeniem jest malowniczo ulokowana Dolina Pięciu Stawów Spiskich. To właśnie Dolina Pięciu Stawów Spiskich jest zimowym celem dla naszej górskiej wędrówki.
sobota, 11 stycznia 2020
MSP TW-03, etap 6: Ćwilin
W górach znajdujemy nie tylko wspaniałe widoki, które można podziwiać, ale niejako szkołę życia.
JP II, Les Combes, Przemówienie na Anioł Pański, 11.07.1999 r.
|
MSP TW-03, etap 5: Śnieżnica
W górach niknie bezładny zgiełk miasta, panuje cisza bezmiernych przestrzeni, która pozwala człowiekowi wyraźnie usłyszeć wewnętrzne echo głosu Boga.
JP II
|
poniedziałek, 6 stycznia 2020
Tatrzańska Świątynia Lodowa - Notre Dame
Budowano ją blisko 200 lat w okresie 1163–1345. Stanęła na jednej z wysp Sekwany, zwanej Île de la Cité w Paryżu, w miejscu po dwóch kościołach powstałych jeszcze w IX wieku. Stała się jedną z najbardziej znanych katedr na świecie. Jej nazwa oznacza Naszą Panią i odnosi się do Marii, Matki Bożej. Została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Katedra Notre Dame, straciła jednak swój urok po pożarze 15 kwietnia 2019 roku i nie ma pewności, czy uda się ją odbudować, gdyż ocalała konstrukcja katedry stała się krucha i może nie wytrzymać renowacji. Pożar zniszczył całkowicie drewnianą więźbę dachu z okresu średniowiecza, część sklepień stropowych oraz strzelistą, neogotycką wieżę z XIX wieku.
sobota, 4 stycznia 2020
Hej, kolęda! Wieczór kolęd z Grupą „Zanim znów wyruszysz w góry”
Zapadający wieczorny mroku przenika obraz wigilijnego stołu i zasiadających przy nim domowników. W powietrzu unosi się zapach choinki i potraw, które akurat wtedy smakują tak wyjątkowo. Okres radosnych świąt zbliża się ku końcowi. Mimo, że niebawem rozpocznie się czas karnawałowych zabaw, popadamy w zadumę nad tym jak te święta szybko przemijają. Pożegnaliśmy już stary rok i powitaliśmy nowy. I choć bardziej myślimy o tym, co przed nami, to jednak nie ucichły jeszcze melodie kolędy. W pierwotnym znaczeniu była pieśnią powitalną i pochwalną śpiewaną na cześć gospodarzy. Przekazywano sobie poprzez nią życzenia pomyślności i szczęścia. Jako pieśń związana z narodzinami Jezusa Chrystusa przekształciła się później wraz z umacnianiem się chrześcijaństwa w Europie centralnej i północnej. W pieśni te wplatały się motywy pasterskie, czy ludowe, które dały początek odmianie kolędy zwanej pastorałką Pierwsza taka kolęda, według tradycji przekazywanej słownie z pokolenia na pokolenie miała być napisana przez św. Franciszka z Asyżu i śpiewana w zorganizowanej przez niego szopce. Najstarsza znana polska kolęda zaczyna się od słów „Bądź zdrów, Królu Anielski” i pochodzi z 1424 roku. Została spisana przez Jana Szczeknę, spowiednika królowej Jadwigi. Z kolei najbardziej znaną jest „Cicha noc”, przetłumaczona na ponad 300 języków i dialektów. Powstała ona w roku 1818 w małym austriackim miasteczku w Alpach, a jej autorami byli wikary miejscowego kościoła ks. Joseph Mohr oraz jego organista Franz Xaver Gruber. Kolędy powstawały w różnych środowiskach, wiele z nich ma nieznanych autorów. Towarzyszą nam od wczesnych lat dziecięcych przez całą drogę życiową. Dają chwile życzliwego ciepła, szczęścia, oderwania od codziennej rzeczywistości. Przenoszą nas w inny wymiar.
czwartek, 2 stycznia 2020
Śnieżka
Karkonosze, Korona Europy, Korona Sudetów, Korona Sudetów Czeskich, Korona Sudetów Polskich, Sudety, Śnieżka
1 komentarz
Oto najgodniejszy finał kolejnej sylwestrowo-noworocznej wyprawy. Kiedyś główną rolę miała w nim Tarnica, leżąca na drugim, wschodnim skraju kraju. Tutaj najpiękniejsza ze wszystkich wyniesień jest Śnieżka, królowa otaczających gór, ślicznie śnieżnobiała o tej porze roku. Jakież to szczęście widzieć ją w tak pięknej aurze, bo tutaj nie zawsze jest ona taka.
środa, 1 stycznia 2020
Przeżyć to znów! Wehikuł czasu - to byłby cud! (Sylwester 2019)
Sylwester daje nam chwile radosnej zabawy przy muzyce. Jest to czas pożegnania starego i czas powitania nowego. Stary, dobry rok mija, naprawdę dobry rok w naszych odczuciach. Były w nim oczywiście smutne momenty, bo jak każdego roku takie chwile przeplatają się. To nieuniknione i wpisane w linię naszego życia, choć i te nieliczne smutki czasami można przełożyć na dobre doświadczenie, a niekiedy nawet na uśmiech na twarzy. Jednak ten stary rok bogaty był głównie w te dobre chwile. Nie przyszły jednak one same, bo gdy tak głębiej zastanawiamy się nad nimi, to dostrzegamy, że większość z tych chwil nie była przypadkowa, gdyż stworzyliśmy je sobie sami wespół z przyjaciółmi, z którymi postanowiliśmy dzielić swój czas. Trzeba cieszyć się z udanego roku, a zabawa sylwestrowa jest jak najbardziej odpowiednim ku temu czasem, a szczególnie, gdy czynimy to z ludźmi, z którymi przeżywaliśmy te piękne chwile. Buty trekkingowe, plecaki i cały górski ekwipunek zostawiamy wówczas za drzwiami i przywdziewamy inne kreacje, aby uczcić wspaniały czas minionego roku. Wszak to jedyny taki dzień w roku, kiedy cieszymy się z tego co minęło, a jednocześnie myślimy o tym, co będzie. Pragnienie tego, aby ten kolejny rok był dobry, a nawet jeszcze lepszy ma tym silniejszy wyraz w im większym gronie to wyrażamy, dzieląc się życzeniami podczas tej szampańskiej zabawy.
wtorek, 31 grudnia 2019
Rok 2019 - mija dekada
Mija 10 lat. Zbyt szybko ten czas leci. Gdy zaczynaliśmy nie zastanawialiśmy się jak to będzie za 10 lat. Nawet w marzeniach ten czas wydawał się nam bardzo odległy. Gdy zaczynaliśmy nie było tak wielu blogów o tematyce górskiej jak teraz, a swój blog stworzyliśmy właściwie dla siebie i najbliższych. Nieoczekiwanie jednak krąg znajomych w wirtualnym świecie zaczął się poszerzać. W tym świecie pojawiać zaczęli się kolejni znajomi o podobnych pasjach: Maria z Pogórza, Marek Owczarz „Marcogór”, Jakub Milczarek „Lodzermensch”, Wkraj, Witold Sobek czyli Wypad na WEEKEND, Anna Babij z Okiem Obiektywu, Duśka i Cudowny Świat, Anna Maria Magdalena z książkami z podróży, Giga ze swoim kawałkiem przyrody i przygody, Piechurek od podróżniczych retrospekcji, Katzebemol i jej MIXblog, Abigal czyli Lucyna Brzozowska, Aesane, Hemli w górach, Zawoja, Agata Bednarek i świat makro, Tomasz i Karpacki Las, Michał Sośnicki, Dana z Leśnego Zakątka. Z pewnością nie wszystkich tu wymieniamy, z którymi w tamtym okresie czasu rozwijaliśmy pasję na blogowych platformach. Z niektórymi z nich mieliśmy przyjemność spotkania się w realu. Te nasze pierwsze kontakty z pewnością nie były bez wpływu na naszą blogową działalność, gdyż były to ważne doświadczania w zakresie medialnego uzewnętrzniania swoich pasji. Pasje górskie łączą, jednakże trzeba wziąć pod uwagę to, że każdy twórca bloga, czy jakiejkolwiek strony o charakterze górskim ma osobisty urok i swoją niepowtarzalną osobowość, a to oczywiście wpływa z korzyścią na różnorodność i bogactwo tego co wspólnie tworzymy. W człowieku zagnieżdżone jest dążenie do doskonałości. To naturalne pragnienie, które służy rozwojowi, podnosi wartość tego co tworzymy i przenosi się na jakość. Poza tym była przecież wpleciona szczypta rywalizacji, ale w zupełnie korzystnym wymiarze, która mobilizowała do działań i motywowała.
Hala Izerska
Góry Izerskie, Hala Izerska, Polana Izerska, Przełęcz Szklarska, Sudety, Świeradów-Zdrój
Brak komentarzy
Nadciągnęły gęste chmury. Zawisły nisko nad Przełęczą Szklarską. Może z nich poprószy śnieg, a może śnieg z deszczem, bo jest dość ciepło. Słońce może dzisiaj nie pokazać się nam wcale (dla kontrastu dnia wczorajszego). Jednakże aura mgieł i chmur jest dla tego miejsca dość charakterystyczna, gdyż dni słoneczne są zdecydowanie rzadziej spotykane tutaj niż te pochmurne. To chyba stanowi o uroku tych gór, bo wówczas ukazują się takie jak w opowieściach – tajemnicze i trochę niesamowite. Na naszej trasie znajduje się Hala Izerska - jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Górach Izerskich. Spośród innych ciekawych miejsc w Sudetach, wyróżnia ją specyficzny klimat, bardziej surowy niż w innych częściach gór na tych samych wysokościach. Zwana jest polskim biegunem zimna, bo należy do najzimniejszych miejsc w Polsce.
poniedziałek, 30 grudnia 2019
Śnieżne Kotły i Szrenica
W jej rejonie występuje specyficzny mikroklimat rodzaju alpejskiego. Średnie dobowe temperatury na Szrenicy są niższe niż w Tatrach, a zimy zdecydowanie bardziej śnieżne oraz bardziej mroźne. Podczas panowania zimy śnieg i lód osiadają na drzewach, krzakach, skałach, a wtedy jej piękny krajobraz staje się jeszcze bardziej ujmujący. Często spotyka się tutaj szadź (szreń – stąd pochodzenie nazwy szczytu). Szrenica jest oczywiście również wspaniałym punktem widokowym na całą okolicę. Nie czekajmy więc i ruszajmy.
niedziela, 29 grudnia 2019
Chata Walońska
W dawnych czasach, czasach średniowiecza pojawili się w tych górach Walończycy, ubrani w powłóczyste czerwone suknie i okrągły kapelusz na głowie z przyczepionym obrazkiem Matki Boskiej, i z charakterystyczną spinką przy koszuli z motywem siedmiu gwiazd. Byli jednymi z pierwszych, którzy odważyli się zapuścić w ostępy Gór Olbrzymich – tak nazywano góry znajdujące się na zachodnich krańcach Sudetów, znane obecnie jako Karkonosze i Góry Izerskie. Nazywano je wcześniej Górami Olbrzymimi, bo były one najbardziej wyniosłe i górowały ponad otoczeniem. Nazwa taka odzwierciedlała respekt człowieka wobec tych gór. Walończycy pochodzili z pogranicza dzisiejszej Belgii, północnej Francji i Niemiec.
sobota, 7 grudnia 2019
Nocne niebo nad nami
Można by rzec, że dzisiejszego popołudnia podążamy na górę, która miłuje pokój, bo Lubomir jest też staropolskim imieniem, którego części „Lubo-” i „-mir” oznaczają połączenie takich cech jak „miły”, „przyjemny”, „kochany” z przymiotami „pokój”, „spokój”, „dobro”. To znakomicie odzwierciedla naszą wędrówkę, choć w rzeczywistości geneza nazwy szczytu Lubomir jest inna i pochodzi od nazwiska darczyńcy, Kazimierza Lubomirskiego, który podarował część swoich posiadłości obejmujących górę (wówczas nazywaną Łysiną) pod budowę stacji astronomicznej wraz z drewnianą leśniczówką.