Za pięć ósma wyruszamy z parkingu w Starym Smokowcu. Stary Smokowiec to uroczy zakątek po słowackiej stronie Tatr Wysokich. Ten stary górski kurort jest znakomitą bazą wypadową w jedne z najpopularniejszych miejsc w Tatrach u naszych słowackich sąsiadów. Smokowieckie Siodełko, znany bardziej pod słowacką nazwą Hrebienok jest licznie odwiedzany przez turystów, a przyciąga bogatą infrastrukturą turystyczną i innymi atrakcjami. Przez Hrebienok przebiega szlak Magistrali Tatrzańskiej i szlaki do tatrzańskich dolin: Staroleśnej i Małej Zimnej Wody, której przedłużeniem jest malowniczo ulokowana Dolina Pięciu Stawów Spiskich. To właśnie Dolina Pięciu Stawów Spiskich jest zimowym celem dla naszej górskiej wędrówki.
TRASA:
Starý Smokovec (1025 m n.p.m.)
Hrebienok (1285 m n.p.m.)
Nad Rainerovou chatou (1324 m n.p.m.)
Zamkovského chata (1475 m n.p.m.)
Téryho chata 2015 m n.p.m.)
Zamkovského chata (1475 m n.p.m.)
Nad Rainerovou chatou (1324 m n.p.m.)
Hrebienok (1285 m n.p.m.)
Starý Smokovec (1025 m n.p.m.)
|
Stary Smokowiec. |
Chwilkę zatrzymujemy się na Hrebienoku, a następnie ruszamy dalej Magistralą Tatrzańską w kierunku rozstaju nad Rainerową Chatą (słow. Nad Rainerovou chatou; 1321 m n.p.m.). To bardzo łatwa droga, choć wytyczoną ją po bardzo urwistym stoku Sławkowskiego Grzebienia. Z prawej strony te urwiste stoki opadają do Doliny Zimnej Wody z ładnymi wodospadami. Wiele razy zapuszczaliśmy się szlakiem wiodącym równolegle do Magistrali Tatrzańskiej podziwiając te wodospady, lecz dzisiaj wolimy zaoszczędzić czas, bo nasz cel znajduje się jeszcze daleko i na sporej wysokości 2015 m n.p.m. Dolina wypełniona jest kikutami połamanych drzew. Cały istniejący tu od lat las został zniszczony w przeciągu trzech godzin trwającego tu huraganu „Veľká kalamita”. Było to 19 listopada 2004 roku, w piątkowe popołudnie, kiedy u podnóża słowackich Tatr wszyscy przygotowywali się już do weekendu. Przemieszczał się wówczas po polskiej stronie niecodzienny układ ciśnień, który wymusił przemieszczenie się ogromnych mas powietrza z północy na południe. Napotkały one na swej drodze przeszkodę w postaci wysokiego grzebienia Tatr. Przemieszczające się powietrze uniosło się zatem w górę, aby po przejściu ponad murem tatrzańskiej grani runąć z powrotem w dół niczym wodospad. To oczywiście spowodowało dynamiczne przyspieszenie, które na górnej granicy lasu osiągnęło prędkość 230 km/h. Las nie mógł oprzeć się wiatrowi o takiej sile. Zniszczona została wówczas ¼ lasów znajdujących się w obrębie TANAP (co najmniej 14 tys. ha). Trzeba wiele lat - 60, a może 100 lat, aby las ten odtworzył się. Wielka Kalamita podniosła jednak w wielu miejscach walory krajobrazowe. Otworzyły się prześliczne widoki w stronę gór, które wcześniej ze Starego Smokowca nie były tak dobrze widoczne, jak również z wyższych położeń w stronę rozległego Spisza i ciągnących się za nim rozległych pasm Niżnych Tatr, Kozich Grzbietów, Gór Lewockich, czy też leżących za Kozimi Grzbietami Gór Straceńskich. Przed nami widoczna jest końcówka Pośredniej Grani, a za nią potężny masyw Łomnicy.
|
Łomnica z Magistrali Tatrzańskiej. |
|
Mostek nad Staroleśnym Potokiem. |
|
Przed Doliną Staroleśną. |
|
Wiatrołomy w Dolinie Zimnej Wody. |
|
Olbrzymi Wodospad (słow. Obrovský vodopád). |
|
Szlak Magistrali Tatrzańskiej. |
|
Widok wgłąb Doliny Staroleśnej. |
|
Dzika Turnia z lewej i Świstowy Szczyt z prawej widoczne na końcu Doliny Staroleśnej. |
|
Magistrala Tatrzańska. |
Zaraz za rozstajem nad Rainerową Chatą przechodzimy drewnianym mostkiem nad Staroleśnym Potokiem. Nieco niżej potok ten łączy się z potokiem Małej Zimnej Wody, tworząc potok Zimna Woda, znany ze wspomnianych wodospadów. Z lewej mijamy wylot Doliny Staroleśnej i kierujemy się na wschód. Nie stromy podejściem, wygodnym chodnikiem podążamy ku wylotowi równoległej doliny Małej Zimnej Wody. Mamy przy naszej drodze jeden wodospad, który wytworzył się na Malej Zimnej Wodzie – nosi nazwę Olbrzymi Wodospad (słow. Obrovský vodopád). Na progu, z którego gwałtownie spada tworzy wąski warkocz o wysokości 20 metrów. Teraz zimą pokrywa go niemal w całości lodowa skorupa. Wodospad ten możemy podziwiać z mostku. Dalej mamy kolejny mostek nad dopływem Małej Zimnej Wody. Szlak wiedzie dalej jednostajnie w górę na strome stoki Łomnickiej Grani, wzdłuż skałek z niewielkimi kolebami, a gdy przekroczymy już wysokość 1400 m n.p.m. nagle ostro skręca w lewo. Dalej już bardzo łagodnie trawersujemy te stoki w kierunku północno-zachodnim, a wiec w głąb Doliny Małej Zimnej Wody. Z chodnika szlaku mamy fenomenalne, choć ograniczone obramowaniem Doliny Zimnej Wody widoki na Spisz. Okazale widać urwiste stoki Sławkowskiego Grzebienia z przecinającą go Magistralą Tatrzańską. Gdzieś na widocznej krawędzi Sławkowskiego Grzbietu znajduje się Maksymilianka, znany punkt widokowy na szlaku wiodącym na Sławkowski Szczyt. Dróżka szlaku skręca wkrótce na prawo, potem na lewo i znów w prawo mijając rozstaj szlaków, z którego czerwona Magistrala Tatrzańska odchodzi na prawo i prowadzi do Schroniska Łomnickiego, i dalej przez Raczkową Czubę do Doliny Zielonej Kieżmarskiej, gdzie przechodzi obok kolejnego Schroniska nad Zielonym Stawem, aż kończy swój bieg nad Wielkim Białym Stawem, a więc na przedpolu Tatr Bielskich. Dalej kierują nas zielone znaki, które pojawiły się już wcześniej na rozstaju przy Rainerowej Chacie. Jesteśmy niecałe 100 metrów od Schroniska Zamkowskiego (słow. Zamkovského chata; 1475 m n.p.m.). Odpoczniemy w nim pół godzinki. Mija dopiero godzina dziesiąta.
|
Rozstaj przy Schronisku Zamkowskiego. |
Od Schroniska Zamkowskiego podążamy dalej w górę Doliny Małej Zimnej Wody. Opuszczamy polankę ze schroniskiem. Wchodzimy do lasu, gdzie dróżka szlaku skręca kilkakrotnie, jakby w poszukiwaniu optymalnej drogi podejścia. Przybliżamy się do potoku Małej Zimnej Wody, do miejsca, gdzie utworzono na nim niewielkie jeziorko zaporowe. Jest to ujęcie wody dla schroniska. Idziemy teraz wzdłuż potoku, a gdy las kończy się ustępując kosówce oddalamy się nieco od łożyska potoku, które zresztą znika nam z oczu pod śnieżną pokrywą. Trzeba jednak powiedzieć, że jak na styczeń, to nie ma dużo śniegu. Wręcz jest go niespotykanie mało o tej porze roku, ale pewnie będzie się trzeba do tego przyzwyczaić. Globalne ocieplenie klimatu sprawia, że zapewne niedługo taka sytuacja będzie normalnością.
|
|
W górę Doliny Małej Zimnej Wody. |
Przed nami widoczna jest już wysoka ściana. Wygląda na zakończenie doliny, ale gdy uważnie spojrzymy nieco wyżej, to zobaczymy kamienną, niską chatkę. Jest to Schronisko Téryego (słow. Téryho chata), najwyżej położone schronisko w Tatrach, działające cały rok. Znane nam Schronisko pod Wagą jest oczywiście wyżej położone, ale czynne jest ono tylko w sezonie letnim. Patrząc na widoczną przed nami ścianę, aż nie chce się wierzyć, że można wejść na nią bez liny i innego taternickiego sprzętu. Warunki zimowe wymuszają oczywiście szerszy zakres niezbędnego wyposażenia, takie jak raki (czasami wystarczą raczki), kijki trekkingowe, a niekiedy również czekan i kask. Taki właśnie mamy i to powinno wystarczyć wraz z wolą walki z przewyższeniami. Całą dolina, którą póki co przemierzamy łagodnie nabierając wysokości prezentuje się wspaniale w zimowej krasie. W lecie poruszamy się tym szlakiem mając po lewej łożysko doliny z pokrytym zielenią Wielkim Łomnickim Ogrodem. W zimie ze względu na zagrożenie lawinowe szlak ma zmieniony przebieg. Wchodzimy na środek doliny, na pokryty śniegiem Wielki Łomnicki Ogród. Ze środka doliny imponująco widać piętrzącą się Łomnicę, której szczyt znajduje się około 500 metrów nad nami. Z lewej przed nami widać stożek piargowy, po którym niebawem będziemy się wspinać, a wyżej ponad nim wznosi się szczyt Pośredniej Grani.
|
Schronisko Téryego. |
|
Dolina Małej Zimnej Wody. Widoczna ściana Złotych Spadów. |
|
Wielki Łomnicki Ogród. |
W wariancie letnim szlak wiedzie u podnóża masywu Łomnicy pod widoczną przed nami ścianę stawiarską zwaną Złotymi Spadami, po której kaskadami spływa siklawa, zwana Złotą Siklawą. Następnie przechodzi pod Złotymi Spadami na drugą stronę doliny, by szerokimi zakosami pokonywać widoczny stożek piargowy. W zimie idziemy wprost na ten stożek i bez żadnych zakosów idziemy wprost do góry. Jest stromo i to bardzo, szczególnie w końcówce tego stożka. Z mozołem napieramy na stromiznę, często przystając dla wyrównania oddechu. Podczas tego podejścia otwiera się za nami oczywiście niesamowity widok na całą Dolinę Małej Zimnej Wody. Będąc już prawie na szczycie stożka piargowego pod przewieszoną, wysoką Żółtą Ścianą, wydeptaną dróżką odchodzimy na prawo. Wchodzimy w swego rodzaju rynnę, którą łukiem na prawo pokonujemy dalszą stromiznę, ale już nie tak bardzo stromą jak przed chwilą. Przed sobą widzimy na nieco oddalonej grani charakterystyczną turnię Spąga (słow. Priečna veža), przekrzywioną nad wąską przełączkę o nazwie Czerwona Ławka (słow. Priečne sedlo), popularny i emocjonujący cel wycieczek turystycznych, który umożliwia przejście do sąsiedniej Doliny Staroleśnej.
|
Przed stożkiem piargowym znajdującym się pod Żółtą Ścianą. |
|
Dolina Małej Zimnej Wody z podejścia do Doliny Pięciu Stawów Spiskich. |
Niebawem, gdy z prawej pokazuje się nam dach schroniska kierujemy się na prawo, by krótkim, ale dość stromym zboczem wejść na próg doliny – Doliny Pięciu Stawów Spiskich. Z jej krawędzi mamy najpiękniejszy widok na ciągnącą się ku południowej stronie Dolinę Małej Zimnej Wody. Gdy tak napatrzymy się na tą cudnie ciągnącą się ku Spiszowi dolinę, odpocząć możemy po męczącym podejściu w stojącej obok Chacie Téryego (2015 m n.p.m.). Stoi ono w prześlicznym miejscu. Latem wysoko zawieszoną Dolinę Pięciu Stawów Spiskich wypełniają, jak nazwa wskazuje oka stawów, ale w sumie jest ich 6, a nie 5 wbrew tej nazwie. Najbliżej progu doliny znajduje się Mały Staw Spiski, za nim dwa znacznie większych rozmiarów Pośredni Staw Spiski i Wielki Staw Spiski. Za schroniskiem po zachodniej stronie znajduje się Niżni Staw Spiski. W najwyższych położeniach doliny, niewidocznych spod budynku schroniska znajduje się Wyżni Spiski Staw. Powyżej niego pod szczytem Baranich Rogów jest szósty niewielki Barani Stawek.
|
Widok na Czerwoną Ławkę. |
|
Dolina Małej Zimnej Wody z progu Doliny Pięciu Stawów Spiskich. |
Wszystkie stawy skute zostały lodem, nakryte śnieżnobiałą warstwą. Wokół nich wznoszą się zastygłe szczyty, które w lecie przeglądają się w lustrach tych stawów. Przylegają wówczas do nich zielone murawy. Często zobaczyć można na nich stada kozic. W zimie zapewne zeszły niżej, gdzie klimat nie jest tak bardzo surowy, choć te zwierzęta wiele mogą przetrwać. Dolina Pięciu Stawów Spiskich jest piękna o każdej porze roku.
Do Doliny Pięciu Stawów Spiskich weszliśmy przed planowanym czasem, bo o godzinie 12.15. Mamy zatem więcej czasu, aby odpocząć i kontemplować się niecodzienną scenerią. Dolina Pięciu Stawów Spiskich jest jeszcze cała nasłoneczniona. Ma jednak to do siebie, że o tej porze dnia zaczyna powoli zachodzić cieniem.
|
Chata Téryego (2015 m n.p.m.). |
|
Dolina Pięciu Stawów Spiskich. |
Jest godzina 13.20, kiedy postanawiamy schodzić. Droga zejścia jest dokładnie taka sama jak przy podejściu. Na terenie Tatr Słowackich szlaki powyżej schronisk są zamknięte od 31 października do 15 czerwca. Zejście ze względu na stromizny nie jest oczywiście łatwe, a nawet trudniejsze niż podejście, co trzeba zawsze wkalkulować, zanim gdzieś wejdziemy. Powolutku drepczemy w dół, tak jak wszyscy odwiedzający Dolinę Pięciu Stawów Spiskich. Pośpiech nie jest wskazany. Dla niektórych osób to właśnie zejście jest bardziej męczące niż to forsowne podejście tym samym zboczem. O godzinie 14.10 stromy stożek jest już za nami. Dalej czeka nas już tylko spacerek przez Wielki Łomnicki Ogród, a potem lasem do Schroniska Zamkowskiego, w którym jesteśmy o godzinie 14.40. Zatrzymujemy się na herbatę. Wraz z zapadającym w dolinie cieniem robi się chłodniej, lecz na werandzie przed schroniskiem jest ciepło, z przyjemnością zasiadamy na stojących tutaj ławach. Jednak przez krótki czas naszego postoju pustoszeje pod schroniskiem. Zostają tylko ci, którzy mają zarezerwowany nocleg w schronisku. Opuszczamy więc i my o godzinie 15.15 gościnne schronisko.
|
Czerwona Ławka (na lewo od niej Spąga, a na prawo wznosi się Mały Lodowy Szczyt. |
|
|
Na zejściu z Doliny Pięciu Stawów Spiskich. |
|
Schronisko Zamkowskiego (słow. Zamkovského chata; 1475 m n.p.m.). |
Po przecięciu Staroleśnego Potoku zaglądamy jeszcze pod Rainerową Chatkę, by sprawdzić co się zmieniło od naszego pobytu w Trzech Króli. Szopka betlejemska wyrzeźbiona w śniegu nie zmieniła się, ale powstała nowa rzeźba przedstawiającą postać Janko Vernarčík’a, słowackiego tragarza (słow. nosič), który przez 40 lat swojego życia zaopatrywał tatrzańskie schroniska przenosząc na swoich plecach wszystko to co potrzebne było do ich funkcjonowania. Tragarzy takich spotykaliśmy dzisiaj, ustępując im z szacunkiem miejsca na szlaku. Tragarz taki wynosi jednorazowo w górę od 60 do 80 kilogramów różnego rodzaju towaru. Schodząc w dół zabiera ze schroniska śmieci. Jest to zawód, który właściwie wszędzie zanikł, poza Słowacją. To zaskakujące, że ludzie decydujący się to robić, nie robią tego dla pieniędzy. W Chacie Rainera można obejrzeć wiele eksponatów pochodzących z różnych lat związanych z historią tatrzańskich tragarzy, zaś gospodarz, gdy nie ma dużego ruchu, chętnie o nich opowie coś ciekawego.
|
Rzeźba przedstawiająca postać postać Janko Vernarčík’a. |
|
|
Łomnica w zachodzącym świetle słońca. |
Magistrala Tatrzańska doprowadza nas na godzinę 16.00 na Hrebienok. Słońce uciekło nam już na zachód. Oświetla już tylko wierzchołek Łomnicy. Trzy tygodnie temu na Trzech Króli bawiliśmy tutaj odwiedzając pawilon z niezwykłą budowlą z lodu - Tatrzańską Świątynią Lodową. Od tego czasu powstały tutaj nowe rzeźby. Idziemy zobaczyć ich galerię, rozmieszczoną w starej kopule. Jednak większość rzeźb eksponowana jest na zewnątrz, gdyż jest ich tak dużo, że kopuła nie jest w stanie ich pomieścić. Są to arcydzieła mistrzów lodowej rzeźby, perfekcyjnie i misternie ukształtowane, że aż żal człowieka bierze, że są one ulotne i znikną wraz z nadejściem wiosny.
|
Hrebienok opustoszał. |
|
Zapada zmrok. |
Podczas zejścia z Hrebienoka do Starego Smokowca ogarnia okolicę szarówka. Rozległa kotlina Spisza pokrywa się punkcikami świateł wydobywających się z domów, skupiających się wokół miasta Poprad. Dzień zakończył się. Wspaniale spędzony – tak, bezwzględnie tak można o nim powiedzieć. Piękna trasa, a na niej niezwykli ludzie, z którym mieliśmy przyjemność dzielić ten szlak. Dobrej nocy życzymy wszystkim na pożegnanie.
Pozdrowienia z Tatr
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz