Natura zawsze miała ogromne znaczenie i wpływ na codzienne życie człowieka. Z niej człowiek czerpał wszystko to, czego potrzebuje: jedzenie, ubranie, narzędzia. Dostarczała też niezbędnej energii. Mieszkańcy wołoskiej wioski posiedli umiejętność wykorzystania tego, co im oferuje przyroda, a w szczególności wode, która miała dla wioski wyjątkowe znaczenie - nie tylko jako podstawa gospodarstwa domowego, ale również jako źródło energii, napędzające proste, jak i bardziej skomplikowane mechanizmy.
Wołoska Wioska, czyli pierwsza odsłona Wołoskiego Muzeum w Przyrodzie
Kierujemy się ;w stronę drzwi znajdujących się na lewo od kas. Podróż w dawne czasy postanawiamy rozpocząć od Wołoskiej Wioski, położonej na wzgórzu po naszej prawej stronie. Prowadzi do niej wydeptana ścieżka, przechodząca w pierwszej kolejności przez tzw. „Żywy dom” (czes. Živý dům). To specjalnie zaprojektowany budynek, w którym realizowane są programy edukacyjne dla dzieci, młodzieży, jak również inne tematyczne dla różnych grup zwiedzających. W nim też znajduje się punkt kontrolny i przejście na dalszą trasę.
Wołoskie Muzeum w Przyrodzie
Orzeźwieni porannym, górskim powietrzem wstaliśmy dość wcześnie. Szum wody w płynącym w pobliżu potoku nastraszył nas nieco, bo do złudzenia kojarzył się z intensywnymi kroplami spadającego deszczu. Niebo za oknem nie wyglądało błękitne i faktycznie było zaniesione, ale nie padało. Pierwotny plan zakładał poranne wyjście w góry, ale wierząc w poprawę aury w ciągu dnia odwróciliśmy go wspak. Patrząc na niebo być może komuś innemu trudno byłoby wykrzesać choćby odrobinę optymizmu, jednak my zawierzyliśmy naszym krajowym prognozom pogody sprzed trzech dni. Pełni nadziei patrzyliśmy na nowy dzień. Jednak ze względu na nieco mglisty poranek postanowiliśmy najpierw zrealizować popołudniowe zamierzenia i przemieścić się z górskiej wioski Trojanovice do podgórskiego miasteczka Rožnov pod Radhoštěm na spotkanie z wołoską kulturą.
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Pobudka w Chacie Kmínek
Beskid Śląsko-Morawski, Korytowo, Makov, Rožnov pod Radhoštěm, Trojanovice, Wyżyna Turzowska
Brak komentarzy
Budząc się z twardego snu, pierwszym odruchem jest spojrzenie w okno. Na zewnętrz jest biało od mgły, ale widoczność nie jest ograniczona zupełnie. Gruba warstwa chmur skutecznie ukrywa słońce, ale jest bardzo ciepło. Kładąc się wieczorem do snu przy otwartym oknie obawialiśmy się chłodu. Nie raz mogliśmy się już przekonać, że w górach nawet podczas gorącego lata chłód może być bardzo przenikający. Zdaje się, że w nocy padało. Wokół budynku schroniska zauważyć można sporo kałuż, zresztą wystarczy spojrzeć na ociekające wodą trawę i drzewa.
Najważniejsze jest jednak to, że zmęczenie zniknęło i to wbrew wczorajszym przewidywaniom. Zwykle przecież tak bywa, że pierwszy dzień wędrówki najbardziej daje się we znaki na drugi dzień, a tu w jakiś cudowny sposób czujemy się gotowi do drogi. W domu to pewnie kusiłaby nas jeszcze poduszeczka i ciepła kołderka, a tu jakaś magiczna moc gna dalej. No tak, a co z butami? - oto jest pytanie.
Buty jak się okazuje są dużo lżejsze, ale nie suche. Nieprzyjemnie je ubierać na ciepłe nogi, ale w ruchu powinny szybko oddać przyrodzie wodę, którą są jeszcze nasiąknięte. Po 5 minutach od ich założenia przestajemy zwracać uwagę na związany z tym dyskomfort. Spakowani, nasyceni i wypoczęci jesteśmy gotowi do dalszej drogi.
niedziela, 31 lipca 2011
Góry nie zawsze chcą błyszczeć swoją urodą
Zamysł na wielodniową wyprawę wędrowną zrodził się kilkanaście tygodni temu, gdy po raz pierwszy zetknęliśmy się z inicjatywą Międzynarodowej Odznaki Turystycznej „Besky(i)dy”. Po spojrzeniu na mapę dostrzegliśmy, że wiele wytypowanych do zdobycia szczytów górskich w ramach tej odznaki (czy raczej odznak, bo jest ich łącznie 4) jest nieodległych od siebie, połączonych wzajemnie szlakami turystycznymi, co zachęcało do przejścia ich niejako jednym cięgiem, wspierając się publicznymi środkami transportu. Tak przyszedł pomysł na rajd, którego trasę zgrubsza zaplanowaliśmy, ale to gdzie i kiedy to nastąpi pozostawiliśmy własnemu losowi. Postanowiliśmy szukać przygód w wędrówce, której trasę i czas przebycia weryfikować będzie bieżąca chwila. Zdani wyłącznie na to co mamy we własnych plecakach i na to co spotkamy na szlaku wędrówki.
niedziela, 24 lipca 2011
Milczące ślady Łemków
Wioski istniejące tylko na mapie, miejsca niegdyś tętniące życiem, dziś opustoszałe, jakby wymarłe. Połacie łąk i pól, nieokiełznanych lasów, skrywających dramaty ludzkie z czasów wojny i przesiedleń. Wszechogarniający spokój nad gwarnymi jeszcze kilkadziesiąt lat temu dolinami. Po dawnych osadach znaleźć tu można jeszcze resztki podmurówek, ocalałe cerkwie, kapliczki i przydrożne krzyże. Pytacie gdzie? Wiedzcie, że wiele jest ich w Polsce, również tu gdzie właśnie jesteśmy, w okolicy Zdyni. Wszędzie tam, gdzie niegdyś kwitło życie Łemków, w Beskidzie Niskim, a także w części Beskidu Sądeckiego oraz na zachodnim skrawku Bieszczadów.
sobota, 23 lipca 2011
Nie płaczcie, że leżymy tak z dala od ludzi...
Budzi nas piękny dzionek, słoneczny i ciepły. Wtulić jeszcze by się chciało pod kołderkę, ale coś magicznego ciągnie nas na szlak. Po wczorajszej wędrówce towarzyszy nam jakieś nieoparte pragnienie chłonięcia tutejszej niezmąconej przyrody, jakże specyficznej, niepodobnej do tej, z którą się spotykamy tam gdzie mieszkamy. Magia, która ogarnęła nas od wczoraj nie pozwala przestać myśleć o tej ciszy, bezkresnej, ale nie głuchej, bo wypełnionej ćwierkaniem i śpiewem ptaków, muzykującymi w trawie pasikonikami. Czasem tą monotonię przerywa rżenie konia z pasącego się stada, czy też ryk krowy z innej nieodległej łąki. Magia ta sprawia, że czas biegnie tu wolniej. Ludzie nie spieszą się, a mimo to na wszystko mają czas. Wydaje się to wszystko takie nieprawdopodobne, choć przecież dla wielu ludzi miasta, których życiowe korzenie sięgają do takich prawdziwie wiejskich miejsc klimaty takie nie są obce. Dla nich Beskid Niski jest w stanie wyostrzyć dawne wspomnienia, dać poczuć się jak w starym domu rodzinnym, czy nawet usłyszeć odgłosy krzątających się w nim rodziców, babci i dziadka. Taka jest Zdynia, będąca naszą bazą noclegową, takie też są wioski położone bliżej i dalej od niej.
piątek, 22 lipca 2011
Lackowa
Beskid Niski, Cigelka, Dzielec, Jawor, Lackowa, Mochnaczka Niżna, Ostry Wierch, Wysowa-Zdrój
3 komentarze
Jest mokro i wilgotno. Deszczowe chmury wiszą nad nami, ale mamy nadzieję, że po południu będzie lepiej. Na szczęście nie pada, ale nie ma pewności jaka aura nas czeka.
niedziela, 17 lipca 2011
W poprzek Tatr Zachodnich
Dolina Chochołowska, Jarząbczy Wierch, Kończysty Wierch, Niżnia Magura, Otargańce, Pośrednia Magura, Raczkowa Czuba, Tatry, Tatry Zachodnie, Trzydniowiański Wierch, Wyżnia Magura
Brak komentarzy
W poprzek Tatr Zachodnich?
Czemu nie - przez Otargańce i Dolinę Chochołowską
W ubiegłym roku wyprawę w poprzek Tatr Zachodnich uniemożliwiły warunki atmosferyczne, które spowodowały, że wędrówkę po graniach górskich musieliśmy zamienić na eksplorację górskiej jaskini. Dziś prognozy są dla nas bardzo sprzyjające, aczkolwiek dość fartowne patrząc na to co było wcześniej i na to czego można spodziewać się jutro. Mamy jednodniowe okienko idealnej pogody. Jednak nieoczekiwanie o poranku pojawiają się inne utrudnienia, które mogą zagrozić wyprawie. Problemy z transportem opóźniają nasz wyjazd i zabierają cenny czas, niezbędny do zrealizowania zaplanowanej trasy, wyjątkowo długiej i wyczerpującej.
środa, 13 lipca 2011
Podniebnym szlakiem (część 1)
Kozi Wierch, Kozia Przełęcz, Kozie Czuby, Mały Kozi Wierch, Orla Perć, Tatry Wysokie, Zawrat, Żleb Kulczyńskiego
4 komentarze
Podniebnym szlakiem
- część 1 -
Tam gdzie szczyty dotykają nieba człowiek musi przewartościować swoje zachowania, bo są to miejsca, gdzie nawet drobna brawura może oznaczać śmierć, a zwykły rozsądek gwarantować życie. Natura jest tam potęgą, nie my. Bo może ona w kilka chwil zamienić emocjonujący podniebny spacer w walkę o przetrwanie. Na czerwonym szlaku Orlej Perci zachwyt i śmierć oddziela często tylko kilka centymetrów skały. Wybierając się na Orlą Perć trzeba cały czas mieć to na uwadze.
sobota, 9 lipca 2011
Kościelec
Wyprawę na Kościelec zaczynamy o godzinie 8.50 w Kuźnicach. Na Halę Gąsienicową prowadzą stąd dwa szlaki: niebieski przez Boczań i żółty przez Dolinę Jaworzynka. Wybraliśmy ten drugi, bowiem uznaliśmy, że łatwiej będzie zaadaptować organizm do wysiłku, który nasz czeka. Szlak przez dolinę Potoku Jaworzynka wznosi się początkowo bardzo łagodnie. Trzeba za to później zapłacić bardziej stromym podejściem, ale wtedy mamy już za sobą rozgrzewkę. W odróżnieniu szlak przez Boczań prowadzi cały czas równomiernie do góry, pnąc się najpierw po zboczach Boczania, a potem przez Skupniów Upłaz, a następnie Wielkiej Kopy Królowej.
sobota, 25 czerwca 2011
49. CENTRALNY RAJD HUTNIKÓW
„RZEPEDŹ-2011”
23-26 czerwca 2011 r.
49. Centralny Rajd Hutników „Rzepedź-2011”
„RZEPEDŹ-2011”
23-26 czerwca 2011 r.
Wioska Rzepedź położona jest u zbiegu dolin Osławy i Osławicy, do których z jednej strony opadają ostatnie fragmenty Bieszczadów, a z drugiej ostatnie fragmenty Beskidu Niskiego. Granicę między tymi dwoma pasmami górskimi wyznacza najpierw dolina Osławicy, która swój bieg kończy wpadając do Osławy na wysokości 415 m n.p.m. w Rzepedzi. Dalej granicę wyznacza dolina Osławy. Jest to rzeka, której źródła znajdują się w Bieszczadach, na zboczach góry o obco brzmiącej nazwie Matragona, bo faktycznie jej nazwa wywodzi się z języka wołoskiego (por. rum. mătrăgună - „wilcza jagoda”).
piątek, 24 czerwca 2011
Bieszczadzkie połoniny
Bieszczady, CRH, Hasiakowa Skała, Jaworzec, Krysowa, Osadzki Wierch, Połonina Wetlińska, Smerek, Szare Berdo
Brak komentarzy
Przez ostatnie lata Bieszczady zapełniły się turystami, ale w dalszym ciągu góry te są dla wielu mityczne, postrzegane jak żadne inne, bezludne, dzikie i trudnodostępne. Od innych pasm górskich wyróżnia je swoista specyfika wypisana na kartach historii, podkreślona odrębnością kulturową, ale też kreowana występującym tu klimatem oraz elementami tutejszego krajobrazu - bukowych lasów i połonin. Dlatego często mówi się o nich, że są one czymś znacznie więcej niż jedynym skrawkiem Karpat Wschodnich w Polsce. Toteż przy okazji imprezy 49 Centralnego Rajdu Hutników, na który przyjechaliśmy do Rzepedzi zapragnęliśmy zobaczyć na własne oczy wspomniane elementy krajobrazu, wyróżniające Dzisiejsza górskiej wędrówka ma nam ukazać...
Bieszczadzkie połoniny
czwartek, 23 czerwca 2011
Bieszczadzkie bukowe lasy
Przez ostatnie lata Bieszczady zapełniły się turystami, ale w dalszym ciągu góry te są dla wielu mityczne, postrzegane jak żadne inne, bezludne, dzikie i trudnodostępne. Od innych pasm górskich wyróżnia je swoista specyfika wypisana na kartach historii, podkreślona odrębnością kulturową, ale też kreowana występującym tu klimatem oraz elementami tutejszego krajobrazu - bukowych lasów i połonin. Dlatego często mówi się o nich, że są one czymś znacznie więcej niż jedynym skrawkiem Karpat Wschodnich w Polsce. Toteż przy okazji imprezy 49 Centralnego Rajdu Hutników, na który przyjechaliśmy do Rzepedzi zapragnęliśmy zobaczyć na własne oczy wspomniane elementy krajobrazu, wyróżniające Bieszczady od innych pasm górskich w Polsce. Trasa dzisiejszej górskiej wędrówka ma nas poprowadzić przez...
Bieszczadzkie bukowe lasy
niedziela, 19 czerwca 2011
Hej Krywaniu wysoki!
Wyprawę rozpoczynamy o godzinie 9.45 przy Tatrzańskiej Drodze Młodości w miejscu zwanym Trzy Źródła (słow. Tri studníčky), na wysokości 1140 m n.p.m. Celem naszym jest szczególna atrakcja Tatr po stronie słowackiej – Krywań (słow. Kriváň). To wyniosły szczyt osiągający wysokość 2495 m n.p.m., który od 1935 roku jest narodową górą Słowaków. Niestety wokół unosi się mgła, siąpi deszczem i powiewa chłodem. Warunki nie są trudne, przynajmniej na tej wysokości, ale wyżej jak można się spodziewać będą mniej sprzyjające. Wyruszamy jednak z nadzieją poprawa aury w ciągu dnia, którą przecież zapowiadają prognozy pogody.
sobota, 11 czerwca 2011
Czuby Babiej Góry
Babia Góra, Beskid Żywiecki, Kościółki, Mała Babia Góra, Markowe Szczawiny, Perć Akademików
1 komentarz
BABIA GÓRA
Pod Krakowem, między chmury,
Widać czuby Babiej Góry,
Wyprawiły ją Karpaty
prosić gości do swej chaty.
A ta chata aż do nieba...
Trzy dni do niej piąć się trzeba,
Chyba, że cię niedźwiedź bury
Weźmie grzecznie za pazury.
Maria Konopnicka, 1890 r.
Od tego czasu do dziś minęło 121 lat, a postęp techniczny sprawił, że Babia Góra jest osiągalna w kilka godzin. Niezwykłość i piękno babiogórskiej przyrody, przyciągały nas już od jakiegoś czasu. W końcu udało się i mamy okazję posmakować tutejszej górskiej wędrówki.
niedziela, 5 czerwca 2011
GSB na raty, etap 3: Przełęcz Kubalonka - Węgierska Górka
Barania Góra, Beskid Śląski, Glinne, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Kubalonka, Magurka Radziechowska, Magurka Wiślańska, Szarcula, Węgierska Górka
4 komentarze
TRASA:
Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.) Kubalonka (830 m n.p.m.) Przełęcz Szarcula (761 m n.p.m.) Szarcula (803 m m n.p.m.) Schronisko na Stecówce (760 m n.p.m.) Schronisko PTTK Przysłop Barania Góra (1220 m n.p.m.) Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.) Magurka Radziechowska (1108 m n.p.m.) Hala Radziechowska Glinne (1034 m n.p.m.) Węgierska Górka
Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.) Kubalonka (830 m n.p.m.) Przełęcz Szarcula (761 m n.p.m.) Szarcula (803 m m n.p.m.) Schronisko na Stecówce (760 m n.p.m.) Schronisko PTTK Przysłop Barania Góra (1220 m n.p.m.) Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.) Magurka Radziechowska (1108 m n.p.m.) Hala Radziechowska Glinne (1034 m n.p.m.) Węgierska Górka
sobota, 21 maja 2011
GSB na raty, etap 2: Przełęcz Beskidek - Przełęcz Kubalonka
Beskid Śląski, Cieślar, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Kiczory, Kyrkawica, Soszów Mały, Soszów Wielki, Stożek Mały, Stożek Wielki
Brak komentarzy
TRASA:
Jawornik Przełęcz Beskidek, czes. Beskydek (684 m n.p.m.) Soszów Mały (763 m n.p.m.) Schronisko na Soszowie Wielkim (792 m n.p.m.) Soszów Wielki, czes. Velký Šošov (886 m n.p.m.) Cieślar (920 m n.p.m.) Stożek Mały (843 m n.p.m.) Stożek Wielki, czes. Velký Stožek (979 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Stożku Kyrkawica (973 m n.p.m.) Kiczory (989 lub 990 m n.p.m.) Przełęcz Łączecko (774 m n.p.m.) Beskid (824 m n.p.m.) Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.)
Jawornik Przełęcz Beskidek, czes. Beskydek (684 m n.p.m.) Soszów Mały (763 m n.p.m.) Schronisko na Soszowie Wielkim (792 m n.p.m.) Soszów Wielki, czes. Velký Šošov (886 m n.p.m.) Cieślar (920 m n.p.m.) Stożek Mały (843 m n.p.m.) Stożek Wielki, czes. Velký Stožek (979 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Stożku Kyrkawica (973 m n.p.m.) Kiczory (989 lub 990 m n.p.m.) Przełęcz Łączecko (774 m n.p.m.) Beskid (824 m n.p.m.) Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.)
sobota, 14 maja 2011
Śladami orawskich władców i kubińskich pasterzy
Śladami orawskich władców i kubińskich pasterzy
Dawno, dawno temu, dużo wcześniej przed nami, przybył na te ziemie pewien rycerz o imieniu Marek, a widząc skałę, tą samą przed którą my dziś stoimy, pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek. W tym momencie usłyszał głos, który zaoferował mu pomoc, a jak się domyślacie był to głos diabła. Jednak jak to z niejednym czartem już bywało, pomoc w spełnieniu marzeń Marka nie miała być za darmo. Marek musiał podpisać cyrograf na swoją duszę. Początkowo chłopak się wahał, ale ostatecznie zgodził się mając nadzieję, że czartowi nie uda się spełnić wszystkich wymogów umowy. Mówiła ona o tym, że diabeł musi wybudować zamek w ciągu siedmiu dni i siedmiu nocy, i wtedy po siedemdziesięciu latach będzie mógł przyjść po duszę Marka. Szatan zgodził się i z werwą od razu zaczął budowę. Pracował ciężko, znosił głazy całymi dniami i nocami. Głazy potrzebne do budowy musiał przynosić z daleka. Musiał też uważać, aby budowla nie spadła do płynącej poniżej Orawy, bo skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedną stronę. Zamek szybko rósł. Widząc to Marek zaczął obawiać się, że jednak przyjdzie mu iść do piekła, i zaczął modlić się do Pana Boga, aby go przed tym uchronił. Diabeł cieszył się, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę. Gdy kończyła się ostatnia noc, twierdza była już prawie gotowa. Został jeszcze jeden głaz do wniesienia, ale nagle rozległo się pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. Dusza Marka została uratowana. Wściekły diabeł wrzucił ów kamień do rzeki, gdzie pozostał aż do dziś. Ludzie nazwali go Markową Skałą, a budowę zamku Marek dokończył własnymi siłami.
sobota, 7 maja 2011
Wysoka
Biała Woda, Durbaszka, Jaworki, Pieniny, Rozdziela, Smerekowa, Watrisko, Wąwóz Homole, Wierchliczka, Wysoka
Brak komentarzy
Do Jaworek przyjechaliśmy dopiero o 9.40. W miarę jak zbliżaliśmy się do Jaworek niebo stawało się co raz bardziej zachmurzone. Jeszcze przed Szczawnicą błękit nieba zupełnie zaniknął, choć w Krakowie o poranku nie było ani jednej chmurki. Utrzymuje się jednak bardzo turystyczna aura, jest dość pogodnie, nie jest gorąco i co najważniejsze nie pada.
poniedziałek, 2 maja 2011
Cztery kopce
Kopiec Kościuszki, Kopiec Krakusa, Kopiec Niepodległości (Piłsudskiego), Kopiec Wandy, Kraków
2 komentarze
Cztery kopce
Jeszcze wycieczki nie rozpoczęliśmy, a już musieliśmy stawić czoła najtrudniejszemu wyzwaniu - otworzyć oczy i wstać z łóżka. Budziki zrobiły nam pobudkę o godzinie 4.15, a powieki chyba nam ktoś skleił w nocy, bo jakże trudno nam je rozewrzeć. Nie dotyczy to jednak ośmioletniej Eli, która na hasło „pobudka” błyskawicznie stanęła na nogi, jakby to była godzina dziewiąta. Nie dotyczy to również Alicji, ale z zupełnie innych przyczyn - postanawia dziś spauzować z powodu bólu gardła i poleżeć pod ciepłą kołderką. Oj, chyba nam odbiło, by w wolny dzień wstawać tak wcześnie.
Gdyby ktoś nas teraz widział, pewnie kazał by popukać się po czole, tym bardziej, że celem naszej wędrówki będzie miasto w którym na co dzień mieszkamy. Za oknem widać gwiaździste niebo, gałązki drzew sterczą nieruchomo na bezwietrzu. Zanosi się na słoneczny dzień, dokładnie tak jak wskazywały to prognozy pogody. Nie dziw się więc człowieku, dlaczego tak wcześnie wstajemy, bo dzisiejszy dzień jest wyjątkowy dla miejsc do których wyruszamy - Kopiec Wandy i Kopiec Krakusa znajdą się dzisiaj na azymucie wschodzącego słońca i chcemy zdążyć na tą chwilę.
sobota, 16 kwietnia 2011
Diable Skały
Bukowiec, Diable Skały, Jamna, Jastrzębia, Kąśna Dolna, Pogórze Rożnowskie, Siekierczyna
Brak komentarzy
Na północ od zachodniej części Beskidu Niskiego, pomiędzy doliną Dunajca (od zachodu) i doliną Białej (od wschodu) rozciąga się Pogórze Rożnowskie. Dziś tu przynosi nas nieodparta chęć wędrowania. Trasę rozpoczynamy we wsi Siekierczyna, wchodzącej w skład gminy Ciężkowice. O godzinie 9.10 wyskakujemy z autokaru przy tablicy informacyjnej ścieżki krajobrazowo-geologicznej "Przez Wieprzek".
niedziela, 10 kwietnia 2011
Góry od zawsze fascynują ludzkiego ducha
Wędrówkę rozpoczynamy o godzinie 9.25 na wysokości 380 m n.p.m. w osadzie Poręba, koło przystanku autobusowego, położonego naprzeciwko tutejszej szkoły podstawowej. Obok przystanku znajduje się sklep spożywczy, w którym wędrowcy mogą uzupełnić zapasy napojów lub żywności. Ruszamy uliczkami w górę Poręby, kierując się zielonym szlakiem na południowy zachód. Po kilkunastu minutach asfaltowa droga którą poruszamy się, pnie się w górę. Za nami wyłaniają się okazałe wierzchołki Kamiennika, na których dzisiaj będziemy kończyć naszą wędrówkę, ale nie czas myśleć jeszcze o tym.
sobota, 9 kwietnia 2011
GSB na raty, etap 1: Ustroń - Przełęcz Beskidek
Duchowe wnętrze człowieka usłane jest nadzwyczaj różnorodnymi marzeniami. Nader często to właśnie one kształtują nasze aspiracje. Niektóre z nich jesteśmy w stanie realizować od razu, ale zapewne nie wszystkie. Są takie, które z powodu różnorakich przeszkód tkwią w nas zakorzenione, na płaszczyźnie jeszcze niespełnionych. Czy uda się je podjąć? Tego nie jesteśmy pewni, bo zwykle uwarunkowane jest to różnymi czynnikami. Oczywiście życie bywa zaskakujące i przewrotne. Pojawiają się nowe aspiracje, a stare odchodzą w niepamięć i nie są już dla nas tak ważne jak kiedyś. Sympatycy wędrówek górskich z pewnością tego kiedyś doświadczyli. Każdy z nich pamięta swoje pierwsze spotkanie z górami, pierwszą górską wędrówkę, po której nie potrafił już o niczym innym myśleć. Dokonała się wtedy w nas swego rodzaju rewolucja aspiracji życiowych. Zaraz potem pojawiły się przed nami nowe cele: kolejna zdobyta góra, przebyte pasmo. U większości z nas myśli skłoniły się też ku najwyższym punktom na mapie. Gdy weszliśmy już na najwyższe szczyty, przeszliśmy najbardziej eksponowane granie górskie, mogłoby się wydawać, że osiągnęliśmy już najtrudniejsze. Ale jest jeszcze coś...
Główny Szlak Beskidzki
niedziela, 3 kwietnia 2011
Chochołowskie krokusy
Miłośników tatrzańskich krokusów z pewnością będzie dzisiaj bardzo wielu, a szczególnie w najbardziej rozreklamowanej pod tym kątem Dolinie Chochołowskiej. Zawsze wyruszaliśmy w góry w poszukiwaniu ciszy i spokoju, ale w tym przypadku miało to drugorzędne znaczenie, bowiem chęć zobaczenia tej znanej nam tatrzańskiej doliny w fioletowym kobiercu była zbyt silna, rozniecana w naszych duszach od wielu, wielu dni. Na początku tygodnia pozyskaliśmy informację od personelu Schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej, że zakwitło u nich już około 30% krokusów. To był impuls. Nadchodzący weekend miał minąć właśnie pod znakiem fioletowego szaleństwa, a korzystniejsze prognozy pogody wskazały nam niedzielę. By wyprzedzić tłumy wielbicieli i sympatyków wyruszyliśmy najwcześniej jak się dało. Na dworcu autobusowym w Krakowie łapiemy kursujący co drugi dzień, przelotowy autobus z Kołobrzegu. Jest on zaskakująco pusty. Wyjeżdżamy o 5.05. Wyświetlacz zainstalowany w autobusie wskazuje temperaturę na zewnątrz 5°C, ale odczuwalna jest dużo wyższa, jak nam się wydawało podczas marszu na dworzec. Zapewne faktycznie tak jest i nie sprawiają tego wyłącznie emocje związane z dzisiejszą wyprawą w góry.