Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Wołoska Wioska, czyli pierwsza odsłona Wołoskiego Muzeum w Przyrodzie

Kierujemy się ;w stronę drzwi znajdujących się na lewo od kas. Podróż w dawne czasy postanawiamy rozpocząć od Wołoskiej Wioski, położonej na wzgórzu po naszej prawej stronie. Prowadzi do niej wydeptana ścieżka, przechodząca w pierwszej kolejności przez tzw. „Żywy dom” (czes. Živý dům). To specjalnie zaprojektowany budynek, w którym realizowane są programy edukacyjne dla dzieci, młodzieży, jak również inne tematyczne dla różnych grup zwiedzających. W nim też znajduje się punkt kontrolny i przejście na dalszą trasę.
TRASA:
Rožnov pod Radhoštěm (378 m n.p.m.) Rožnov pod Radhoštěm, skanzen (385 m n.p.m.) - Wołoska wioska, Valašská dědina (450 m n.p.m.) - Młyńska dolina, Mlýnská dolina (402 m n.p.m.) - Drewniane miasteczko, Dřevěné městečko (385 m n.p.m.) - Rožnov pod Radhoštěm, skanzen (385 m n.p.m.) Rožnov pod Radhoštěm, autokemp (390 m n.p.m.) Pod chatou "MIR" (646 m n.p.m.) Černá hora, Razcestie (885 m n.p.m.) Radhošť (1129 m n.p.m.) Horský hotel Radegast Radegast (1105 m n.p.m.) Pustevny (1018 m n.p.m.) Ráztoka, lanovka (610 m n.p.m.) Trojanovice Ráztoka (585 m n.p.m.) Trojanovice, Malá Ráztoka, Můstek (565 m n.p.m.) - Chata Koksař (550 m n.p.m.)

OPIS:
WOŁOSKA WIOSKA Valašská dědina

Trzymamy się rekomendowanej trasy zwiedzania, choć nie jest to obligatoryjne. Zaraz za „Żywym domem” ścieżka pod osłoną drzew pnie się stromo zboczem wzniesienia (Karlův kopec, 480 m n.p.m.), tak jak do najprawdziwszej wołoskiej wioski, bo przecież Wołochowie zajmowali wyżej położone tereny górskie.

Mapa Wołoskiej wioski (źródło: http://www.vmp.cz/). 

Stodoła z Hodslavic.
Po chwili dochodzimy do tzw. strefy przejściowej na nieco wyższe partie wzniesienia. Ścieżka nasza przechodzi obok stodoły z Hodslavic. Można tu usiąść i odpocząć, a także skorzystać z punktu przekąskowego. Znane jest dokładne pochodzenie tej stodoły, ale jest też legenda, która głosi, że stodoła ta była tajnym miejscem modlitewnym czeskich protestantów, po ich klęsce w starciu z wojskami katolickich Habsburgów. Miało ono miejsce 8 listopada 1620 r. na niewielkim wzniesieniu Biała Góra (czes. Biela hora, 382 m n.p.m.), które znajduje się na obecnych południowo-zachodnich przedmieściach Pragi. Bitwa ta i późniejsze brutalne represje ze strony Habsburgów, jakie dotknęły wtedy Czechów, miały decydujący wpływ na losy Czech, a samych Czechów utwierdziły w antagonistycznym nastawieniu przeciwko katolicyzmowi. W okresie tym represje ze strony habsburskich władz nie ominęły wołoskich osadników. W latach 1620-1644 próbowali przeciwstawić się władzy habsburskiej w obronie swych tradycyjnych wolności, ale ich powstanie zostało krwawo stłumione. Od owego wydarzenia wołoska ludność kojarzona była już nie tylko ze specyficzną twórczością ludową, charakterystycznymi zwyczajami, pieśniami, tańcami i bajaniami, czy ze swoistą architekturą, ale z wolnością i wolnym życiem, braterstwem na dobre i na złe, w czasach pokoju i wojny. Wtedy też w ich szeregach pojawiły się pozytywne postacie buntowników, zbójników i bohaterów ludowych. Przywodzi to skojarzenia z postacią Juraja Jánošíka, ale ten urodził się z drugiej strony Beskidu Śląsko-Morawskiego, na Słowacji 44 lata po stłumieniu wołoskiego powstania. Jednak nie jest wykluczone, że również uczestniczył w walkach przeciwko hegemoni Habsburgów pod wodzą Księcia Siedmiogrodu Franciszka Rakoczego. Ale wróćmy do kultury Wołochów.


Wiata pasterska.
Wchodzimy na wyższe partie wzniesienia Karlův kopec. Pojawiają się szerokie ziemne stopnie zaparte drewnianymi balami. Potem skręcamy w lewo i dochodzimy do pierwszego obiektu ściśle powiązanego z wołoskim pasterstwem. To wiata chroniąca pasterzy przed deszczem podczas wypasu na górskich pastwiskach. Wołoscy pasterze hodowali owce i kozy wysoko w górach w szałaśniczy sposób. Od wiosny do późnej jesieni wypasali je na porębach. Mieszkali w tym czasie w sezonowych kolibach, w których przerabiali owcze mleko na ser i inne produkty.

Przed kolibą pasterską.

Wnętrze koliby.
Niedaleko wiaty pasterskich stoi jedna z takich kolib. Koliba taka była częścią rozbijanego w górach szałasu pasterskiego. W jego skład wchodziła też oczywiście „koszara”, czyli ogrodzenie stanowiące zagrodę dla owiec i kóz. Pochodzi ona z pobliskiej Czarnej Góry (czes. Čiernà hora), znajdującej się nieopodal znanej góry Radhošť. Kiedyś w okolicy Radhošťa funkcjonowało 16 dużych szałasów pasterskich, z których każdy liczył po około 400 owiec. Wchodzimy do koliby. Pomieszczenie, w którym jesteśmy postawione jest na klepisku. Nie ma tu już nikogo - pasterze zapewne wyszli już paść owce. Pewnie niedawno, bo nad wygaszonym paleniskiem wisi ciepły jeszcze kocioł. Pod ścianami, wśród ław pełno jest różnorodnych drewnianych naczyń. Na ścianach wiszą różnej wielkości czerpaki i inne narzędzia, a tuż pod dachem mamy zgromadzone zapasy drewna. Koliba posiada drugie mniejsze pomieszczenie, z drewnianą podłogą, w którym stoją znacznie większe naczynia z dojrzewającymi serami.

Podoba się?
Z czasem wołoscy pasterze zaczynali łączyć pasterstwo z rolnictwem, a w pobliżu pól i łąk powstawały stałe osady. Ludność wołoska rozwijała się w kierunku innych rzemiosł i profesji, które stawały się nowymi źródłami utrzymania. Równolegle rozwijały się też placówki publiczne i tworzyła się specyficzna dla wsi struktura społeczna. Taka wioska właśnie ukazuje się przed naszymi oczyma. Na zboczu wzniesienia stoją różnorodne chaty i inne budowle drewniane, większe i mniejsze, tworzące nawet całe zespoły gospodarcze. Widok ten odzwierciedla zróżnicowanie społecznie Wołochów, bo jak w każdym społeczeństwie, byli wśród nich biedni i biedniejsi, majętni i bardziej majętni.

Dom z Velkých Karlovic
Najpierw wchodzimy do domu średnio zamożnego rolnika z Wielkich Karlowic (czes. Velkých Karlovic), pochodzący ze spadzistych stoków wznoszących się nad doliną Miloňova. Budynek pochodzi z połowy XVIII wieku. Posiada dwa nowoczesne elementy: boczną komorę mieszkalną obok izby oraz kamienny komin. Komin taki miał ogromny wpływ na bezpieczeństwo pożarowe, co szybko dostrzeżono i niedługo potem (od roku 1786 roku) stał się obowiązkowym elementem każdego nowobudowanego budynku, także wysoko w górach. Pierwotny wygląd jednej z izb chałupy z Wielkich Karlowic został zmodyfikowany. Postawiono w niej kilka stołów z ławami, przy których zwiedzający mogą skosztować przygotowywanych tu tradycyjnych potraw wołoskich.
Przed domem z Leskovca.
Trochę dalej idziemy do dużo mniejszej chałupki, pochodzącej z Leskovca koło Vsetína. To domek przedstawiciela najbiedniejszej warstwy społecznej wołoskiej wsi - bezrolnego chłopa. Wchodzimy do niewielkiej sieni. W niewielkiej izbie mieszkalnej jedną trzecią powierzchni zajmuje piec, a pozostałą zajmuje łóżko, mały stolik, krzesło i ławka. Ze względu na ciasnotę gospodarze przechowują swoją odzież podwieszając ją pod sufitem.



Wnętrze domu z Leskovca.

Na dworze chmury z minuty na minutę rozpływają się, dając słońcu pola do popisu. Dzień pięknieje, że aż mordka krowy pasącej się nieopodal pogodnieje.


Dom ze Študlova.
Tymczasem zbliżamy się do obiektu z bardziej rozbudowanym zapleczem gospodarczym, pochodzącym ze Študlova. Mieszka w niej weterynarz, który szykuje się właśnie do drogi. Jego ubranie i kapelusz przygotowane są już na łóżku. Często wyjeżdżał i to częstokroć daleko poza miejsce swojego zamieszkania. W domu pozostaje jednak spora rodzina, która będzie zajmować się gospodarstwem.
Wnętrze domu ze Študlova.

Kilka metrów dalej po drugiej stronie drogi wchodzimy do chaty posiadającej jedną izbę mieszkalną z sienią i komórką. Zbudowana została 1834 roku w Górnej Beczwie (Horní Bečva). Mieszkają w niej drobni rolnicy, dwaj bracia, kawalerowie Józef i Antoni. Widać jednak rolnictwo nie jest tym, z czego mogliby się utrzymać - oboje dorabiają jako drwale w lesie, a zimą w izbie domu strugają gonty. Czy to jeden z nich struga dziś przed domem drewniane zabawki dla dzieci?

Chałupa z Horní Bečva.
Przy chałupie z Horní Bečva.

Skręcamy wyżej na wzniesienie, gdzie postawiono specjalizowany budynek suszarni owoców oraz budynek, w którym przechowywano owoce. Kamienna piwnica tego drugiego umożliwiała ponadto prasowanie, czyli wyciskanie miazgi z owoców, a także fermentację śliwek przed destylacją. Obok stoi chałupa z budynkiem gospodarczym i stodołą, wybudowana przed 1781 rokiem w Lužné. Została ona wybudowana według bardzo starej tradycji budowlanej, bo nie posiada komina nad dachem. Na początku XX wieku mieszkała w nim rodzina z 11 dziećmi.

Chałupa z Lužné.


Przechowywalnia owoców z Seninky.
Kamienna piwnica umożliwiała prasowane owoców i fermentację przed destylacją.
Dzwonnica z Lužné.
Ponad chałupą z Lužné, umiejscowiono dzwonnicę, która pomaga w organizacji życia społecznego, zwłaszcza duchowego. Dzwon ten jest zwiastunem nadejścia nowego dnia, ale też przypomina o porze modlitwy. Ponadto można nim obwieszczać śmierć mieszkańca, sygnalizować pożar lub inną klęskę żywiołową. Dzwoniono nim też podczas burzy, bo ludzie wierzyli, że jego dźwięk rozwiewa chmury i zatrzymuje błyskawice.

Idąc dalej w górę wołoskiej wioski dochodzimy do bacówki z Karolinky, pochodzącej z odległych pastwisk górskich. To nie jest typowa bacówka jaką znamy, bo posiada wydzieloną część mieszkalną z piecem i przedsionkiem. Podczas sezonu wypasowego zamieszkuje go pewna rodzina. Teraz nie ma w niej nikogo, bo pewnie wszyscy udali się do pracy na małe górskie poletko. Gdy przyjdzie zima, zejdą z powrotem do wsi, do swej drugiej posiadłość.

Szkoła z Velkých Karlovic.

Pomieszczenie klasy.
Wracamy teraz bliżej centrum wioski, gdzie pojawiają się budowle użyteczności publicznej. To jednoklasowa szkoła podstawowa z Wielkich Karlowic (czes. Velkých Karlovic), z doliny Miloňova. Na jej dachu znajduje się mała dzwonnica, wykorzystywana do sygnalizacji dźwiękowej, takie jak dzwonienie poranne, południowe, wieczorne oraz na wyjątkowe wydarzenia. W sali klasowej stoją czarne tablice na sztalugach, drewniane ławki, ogromne liczydło i wiele innych pomocy w nauczaniu dzieci. Szkoła ma wydzielony gabinet nauczycielski z biblioteczką i szafami z pomocami szkolnymi.

Przesmyk między gospodą a szkołą.
Rožnov pod Radhoštěm - Kościół Wszystkich Świętych,
za nim wznosi się góra Hradisko (522 m n.p.m.).
Za szkołą stoi gospoda z kupieckim kramem ze Zděchova. W przesmyku między szkołą a gospodą pięknie widać barokowy kościół Wszystkich Świętych (czes. Všech svatých) w Rožnovie pod Radhoštěm, zbudowany w latach 1748-1752. Ponad nim wznosi się na wysokość 522 m n.p.m. zalesiona góra Hradisko. Znajduje się na niej znaczący zabytek archeologiczny - ruiny zamku, przypominające o średniowiecznych korzeniach rożnowskiej osady. Zamek ten powstał na przełomie XIII i XIV wieku, jednak w 1538 roku został zburzony ze względu na „jego nieużyteczność“.
Mijana gospoda ze Zděchova to dość nietypowo rozbudowane gospodarstwo w wołoskiej wsi, świadczące o przedsiębiorczości jej właściciela. Zaplecze budynku powiększone zostało o ubojnię i chłodnię, a prócz tego znajdują się przy nim stodoła i chlewy.
Kolejna chałupa, do której wchodzimy nie jest pusta. W środku pod oknem siedzi gospodyni i coś dzierga, ale chyba tylko w ramach krótkiej przerwy w trakcie innego zajęcia. Żelazko na stole, i tylko kilka wyprasowanych koszul, przy pełnym koszu wypranej odzieży obok świadczy, że gospodynie jest w trakcie jej prasowania. Czasem tylko zerka w stronę rozpalonego pieca, na którym zapewne coś przygotowuje do przekąszenia dla swojego męża. Dom ten powstał przed 1761 roku w Wielkich Karlowicach pod Wielkim Jawornikiem na wysokości 700 m n.p.m. Znajduje się przy nim owczarnia, stodoła, piwnica, a także ogrodzony płotkiem ogródek.
Za domem na wzniesieniu widać kolejną dzwonnicę pochodzącą tym razem z osady Vrbětice z przysiółka Vlachovice. Jak wiemy dzwonnice takie to istotny standard w każdej wiosce.

Kościół w Huslenkách.

Jesteśmy już na obrzeżach wołoskiej wioski, gdy pojawia się przed nami budynek sakralny zbudowany w 1786 roku w Huslenkách. Budowla ta mogła powstać na mocy tzw. Patentu Tolerancyjnego, który zezwalał na praktykowanie wyznań innych niż katolickie. Następujące wówczas na ziemiach czeskich odrodzenie narodowe, po latach represji ze strony katolickich Habsburgów, nie było jednak oczywiste. W dalszym ciągu praktyki religijne ograniczano, co jest widoczne w zwiedzanym domu modlitewnym, używanym przez ewangelików. Poświadcza to przydzielona lokalizacja na skraju wioski oraz brak wieży z dzwonami. Skromny i surowy wygląd świątyni odzwierciedla też trudną sytuację miejscowych ewangelików.
Schodzimy ścieżką poniżej kościoła, do zadrzewionego, zacisznego miejsca. Są tu ule pszczele (do tej pory nie wspominaliśmy o nich, ale jest ich wiele w wołoskiej wiosce), niewielki ogródek warzywny i mały, ubogi domek z jedną izbą mieszkalną i przedsionkiem. Wybudowany został w 1754 roku. Nie ma w nim zbyt wielu urządzeń gospodarczych, a mieszkająca w nim rodzina ma mały grunt o powierzchni niecałego hektara, który nie wystarcza do jej wyżywienia. Z tego też względu rodzina musi utrzymywać się z dodatkowego zarobku, tym bardziej, że niedawno przyszedł na świat nowy członek rodziny. Na komódce leży przygotowane zawiniątko dla noworodka, przyozdobione czerwonymi wstążkami. Nie przypadkowo są one w tym kolorze, bowiem chronią dziecko przed „złym urokiem”. Wychodząc z izby zaglądamy do przylegającej do domu szopki - suszą się w niej pędy ziół wykorzystywanych w leczeniu różnych dolegliwości, a na pólkach w szklanych pojemnikach stoją ich zapasy.


Powoli schodzimy już ze wzgórza z wołoską wioską. Wtem niespodziewanie zza korony drzew wyłania się gigantyczna budowla - wietrzny młyn z Kladník, czyli tzw. „wiatrak”. Zbudowano go w XIX wieku. Jego potężne skrzydła poruszane siłą wiatru napędzają oryginalne urządzenia do mielenia mąki. Ten gigant wprawia nas w pewnym momencie w osłupienie, bo jego skrzydła zaczynają poruszać się ruchem obrotowym. Przecieramy oczy, a on w dalszym ciągu naprawdę działa. Wewnątrz młyna trajkotają różne tryby i trybiki oraz inne mechaniczne elementy. Ciekawostką techniczną młyna jest to, że cała jego konstrukcja osadzona została na czopie, dzięki czemu za pomocą bydła zaprzęgniętego do wystającego dyszla można go obracać odpowiednio do kierunku wiatru. Zdumienia naszego nie zmniejsza nawet fakt, że tak naprawdę młyn swoje działania zapewnia nie wiatrowi (nawet nie ma go dziś), ale zakamuflowanemu wewnętrznemu napędowi.

Wietrzny młyn z Kladník.






Dom z Valašské Polanky.

Ścieżka zatoczyła już krąg na wzniesieniu i sprowadza nas powoli ku dolinie. Kolejny dom ze stodołą pochodzi z miejscowości Valašské Polanky. Rodzina tu mieszkająca posiada małe pole, które nie jest w stanie jej wyżywić. Z tego względu dorabia tkając dywany na stojącym w izbie mechanicznym krośnie. W stodole znajduje się również warsztat kołodziejski z narzędziami do wyrobu i naprawy kół do pojazdów konnych.
Poniżej chałupy z Wołoskiej Polanki, nieco na uboczu wioski widzimy domostwo furmana z Velkých Karlovic - Jezerného. Gdy przechodzimy ponad nim, wyjeżdża stamtąd furmanka. Wołoscy furmani rozwozili produkty w wiele różnych miejsc na świecie np. wyroby tkackie, które najczęściej trafiały do Budapesztu, produkty rolne (bryndzę, powidła śliwkowe), które cieszyły się popularnością w Brnie i Wiedniu. Wołosi importowali również drewno i gont. Do wioski przywozili przede wszystkim sól (przeważnie z Krakowa), która była niezbędna przy hodowli owiec.
Idąc w kierunku, gdzie pojechała furmanka dochodzimy do skrzyżowania dróg. Stoi przy niej kamienna kuźnia z Lutoniny, zbudowana w 1889 roku. Później dobudowano na niej drewniany spichlerz. Z kuźni dochodzi do nas odgłos dźwięcznych uderzeń młota o kowadło. Przyzwyczailiśmy się już to tego, że podczas pobytu w skansenie cały czas widzimy i słyszymy życie z dawnych lat. I tak też jest i w kuźni, w której zastajemy najprawdziwszego kowala, zajętego formowaniem rozgrzanego do czerwoności elementu.
Kuźnia z Lutoniny.

Za skrzyżowaniem ciągnie się szereg budynków mieszkalnych z Nového Hrozenkova. Pierwszy jest częścią większej posiadłości, w jego wnętrzu przygotowana jest duża kolacja weselna, jaka miała miejsce tu w czerwcu 1901 roku.

Chałupy z Nového Hrozenkova.




 
Kolacja weselna przygotowana.



W kolejnej chałupie nr 536 z Nového Hrozenkova widać jak w XX wieku wnętrza wołoskich chat uległy nowoczesności. Wyposażenie tego domu odpowiada latom 50-tym XX wieku. Nową epokę widać tu w każdym kącie - żeliwny piec kuchenny, emaliowane naczynia, precyzyjnie wykończone meble, gładkie i wzorzyste ściany, no i elektryczność - wnętrze chałupy oświetla już prawdziwa żarówka, jest też radio. Właścicielem tej posiadłości jest ślusarz, dorabiający naprawą maszyn do szycia. Na zewnątrz dostrzec można jego pasję - dwa rzędy uli stojących pod domem.


Nowoczesność wkracza do chałup - wnętrze z lat 50-tych XX wieku.
Dalej mamy jeszcze chałupę producenta węgla drzewnego i potażu dla znajdującej się niedaleko huty szkła, a także chałupę człowieka trudniącego się stolarstwem i szklarstwem, którego rodzina dorabiała tkając płócienne narzuty.
Chałupa stolarza i szklarza z Nového Hrozenkova.

Schodzimy na niższej położone tereny wołoskiej wioski. Przechodzimy obok poletka z wyrośniętym pięknie zbożem, strzeżonego przez stracha na wróble. Trochę dalej na pastwisku opalają się dwie krowy, a nad stawkiem siedzi znudzone stadko kaczek, nie mające chęci poplotkować. Jest też koza wypoczywająca pod drzewem i zupełnie zobojętniały na całe otoczenie osioł. Wiejskie życie toczy się bez pośpiechu.


Zbliżamy się do gospodarstwa sołtysa z Lidečka. Jest on jedną z najbardziej majętnych osób w wiosce, wszak to przedstawiciel władzy zwierzchniej. Mieszka na niżej położonych terenach, bo tu są najżyźniejsze gleby, a dzięki temu gospodarka całkiem dobrze się kręci.

Wójtostwo z Lidečka.
Rozsłonecznił się dzień na dobre. Jest wspaniale, promieniejmy również i my urzeczeni pięknem wołoskiej wioski, jej życiem, tradycjami i zwyczajami, które w niej zostały zatrzymane w czasie. Wołoskie rzemiosło i obrzędy olśniewały podczas spaceru po wiosce - a co dopiero się tu dzieje podczas organizowanych imprez kulturowych, tylko można sobie wyobrazić. Zbliża się godzina 13.00 i schodzimy już ze wzgórza Wołoskiej Wioski. Zmierzamy teraz do Młyńskiej Doliny.

Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas