Na Babią Górę można chodzić bez znużenia, choć nie ma na niej szlaków od zatrzęsienia. Jednych przyciągają jej kształty, innych unikatowa przyroda, czy wyjątkowe krajobrazy, a niektórych jakaś magia, która włada na tej niezwykłej górze, jedynej w swoim rodzaju w polskich Beskidach. A co nas dzisiaj przyciąga? Dzisiaj uwagę skupiamy nie na wierzchołku góry, ale na Perci Przyrodników, która jest kolejnym odcinkiem cyklu wycieczek pod nazwą Beskidzkie Perci.
sobota, 1 sierpnia 2020
Beskidzkie Perci: Perć Przyrodników
Babia Góra, Beskid Żywiecki, Diablak, Gówniak, Kępa, Kościółki, Markowe Szczawiny, Perć Przyrodników, Sokolica (Babia Góra)
Brak komentarzy
czwartek, 30 lipca 2020
Śladami Witkiewicza: Na przełęczy
Czarny Staw pod Rysami, Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem, Morskie Oko, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki
Brak komentarzy
Świt pod Mięguszowieckimi Szczytami. Zaczyna się dzień jak co dzień, choć dni nigdy nie są takie same. Każdy ma swój własny blask i coś osobliwego daje do zapamiętania. A gdzie dzisiejszy dzień nas zaprowadzi i czym pięknym olśni? Tam wysoko na grani widać cel naszej drogi - drogi trudnej, wymagającej nie tylko energii, ale też wiele uwagi i skupienia. Niegdyś w początkach tatrzańskiej turystyki droga stała się inspiracją i tematem dzieła Stanisława Witkiewicza zatytułowanego „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”:
Więc mamy iść na tę bestyę?
Doznaję uczucia, jakgdybym wchodził do dentysty, — nie chcę, a muszę — i idę.
No ! w porządku ! ruszamy — marsz !
(St. Witkiewicz, „Na przełęczy – wrażenia i obrazy z Tatr”)
środa, 29 lipca 2020
Przychodzi noc nad Tatry
Dziwnie czuje się człowiek przemierzając szlak do Morskiego Oka późnym popołudniem, kiedy wieczór jest na karku, kiedy inni po pięknym i słonecznym dniu schodzą w dół. Ty żwawym, wypoczętym krokiem podążasz w górę asfaltem, a oni choć mają z górki wykazują oznaki zmęczenia długą drogą i skwarem dnia. Rzucają z zadziwieniem wzrokiem na ciebie i pewnie większość z nich zastanawia się nad tym - jak ci się zdaje – dokąd podążasz, gdzie i po co idziesz o tej porze w góry?
W dolinach powoli zapada szarówka. Powyżej Wodogrzmotów Mickiewicza na szosie robi się pusto. Po chwili na szlaku pozostajemy prawie sami. Oprócz ciebie, tylko kilku innych turystów z takim jak twój plecakami, większymi niż zwykle, idzie tam, gdzie ty. A nad granią pokazuje się niespodziewanie księżyc. Zatem dolina nie utonie w zupełnym mroku, a tylko w ciszy nocy. Na końcu doliny jest piękne jezioro. Wiesz, że jesteś już blisko niego, bo przed tobą rośnie potężna grań, stercząca nad lustrem jeziora. Poszarpane szczyty błyszczą czerwienią odbijanych promieni słońca – słońca, którego już nie widać stąd, gdyż kładzie się do snu, a my zostaniemy tu, aby zasnąć razem z nim, a potem, już za kilka godzin wstaniemy razem z nim, by podążyć dalej.
niedziela, 12 lipca 2020
Droga z przymusu, lecz uroku jej nie brakło
Dzisiejsze drogi są silnie zmoczone nieustającym, kilkunastogodzinnym deszczem. Od wczorajszego popołudnia padało do samego rana, aż w końcu koło siódmej przestało. Chmury jednak nadal wiszą nad Wapiennym i całą okolicą. Nie możemy zwlekać z wyjściem, choć przytulnie jest w naszym sanatoryjnym pokoiku. Musimy ruszyć w nieplanowaną drogę, bo przecież w domu mieliśmy być już wczoraj. Dzisiaj do Gorlic też nic nie jedzie, a dopiero jutro po szóstej jest autobus. Nieufni aurze zostawiamy peleryny w pogotowiu, zarzucone na plecaki. Udajemy się w wymuszoną przez zbieg okoliczności ostatnią drogę naszej wyprawy.
sobota, 11 lipca 2020
Kornuty
Zaczęło się chmurzyć. Fakt, że prognozowano deszcz na popołudnie, ale może wytrzyma do naszego zejścia z gór. Mamy niedaleko do Wapiennego, a stamtąd mamy nadzieję złapać busa do Gorlic, a z Gorlic już autobusem do Krakowa. Rozpiera nas ogromna satysfakcja z tego, że przed chwilką zakończyliśmy kompletnie coś, co realizowaliśmy przez kilka lat. Szkoda jednak, że to już ostatni dzień wędrówki, włóczęgi, jaką uwielbiamy, tak jak to pasmo górskie, w którym jeszcze przebywamy.
MSP TW-10, etap 5: Zdynia - Magura Wątkowska
Beskid Niski, Główny Szlak Beskidzki, Krzywa, Magura Wątkowska, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Popowe Wierchy, Wołowiec
Brak komentarzy
Strumieniu, leśny strumieniu, odsłoń mi tajemnicę swego początku! (Cisza — dlaczego milczysz? Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)
JP II, Tryptyk rzymski - Źródło
|
czwartek, 9 lipca 2020
MSP TW-10, etap 4: Hańczowa - Zdynia
Beskid Niski, Hańczowa, Kozie Żebro, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Regietów, Rotunda, Zdynia
1 komentarz
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, wiesz, że ono musi tu gdzieś być — Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?! Cisza...
JP II, Tryptyk rzymski - Źródło
|
środa, 8 lipca 2020
MSP TW-10, etap 3: Krynica-Zdrój - Hańczowa
Banica, Beskid Niski, Beskid Sądecki, Główny Szlak Beskidzki, Hańczowa, Huzary, Krynica-Zdrój, Małopolski Szlak Papieski, Mochnaczka Niżna, MSP
Brak komentarzy
Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków... Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd.
JP II, Tryptyk rzymski - Źródło
|
wtorek, 7 lipca 2020
MSP TW-10, etap 2: Hala Łabowska - Krynica-Zdrój
Beskid Sądecki, Czarny Potok, Hala Łabowska, Hola, Jaworczyk, Jaworzyna Krynicka, Kopiec Izworyki, Krynica-Zdrój, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Przełęcz Krzyżowa, Runek (B.Sądecki)
Brak komentarzy
Jakże przedziwne jest Twoje milczenie we wszystkim, czym zewsząd przemawia stworzony świat...
JP II, Tryptyk rzymski - Zdumienie
|
poniedziałek, 6 lipca 2020
MSP TW-10, etap 1: Stary Sącz - Hala Łabowska
Beskid Sądecki, Hala Łabowska, Hala Pisana, Jaworzyna Kokuszczańska, Makowica, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Wierch nad Kamieniem, Zadnie Góry
Brak komentarzy
Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków ten rytm objawia mi Ciebie, Przedwieczne Słowo.
JP II, Tryptyk rzymski - Zdumienie
|
niedziela, 28 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 10: Kraków, Droga Królewska i Wawel
Polska od czasów Kazimierza Wielkiego nieustannie rozwijała się i umacniała.
Osiągnęła potęgę mocarstwa, zarówno pod względem militarnym, jak i
gospodarczym. Można powiedzieć, że w Europie liczył się z nami każdy. Było
tak, choć w największej prosperity naszego kraju, a więc w okresie złotego
wieku w swoich dziejach kraj nasz nie posiadał bardzo licznej stałej armii.
Podczas pokoju stałe zaciężne wojsko liczyło przecież często zaledwie około
dwóch tysięcy żołnierzy. Wydaje się to bardzo mało, bo przecież państwo
liczyło prawie 1 mln km² powierzchni. W razie potrzeby armia bardzo szybko
była w stanie powiększyć się do kilkudziesięciu tysięcy. Działo się to na
zawołanie jako tzw. pospolite ruszenie szlachty, kiedy ramię w ramię stawali w
obronie kraju Polacy, Litwini, Ukraińcy, Wołosi, Tatarzy, Mołdawianie, Kozacy
i inne narody, zamieszkujące wspólnie terytorium Rzeczypospolitej. Wydawać się
to może dzisiaj nieprawdopodobne, ale przecież faktycznie tak było. Nie byłoby
to możliwe, gdyby ludzie nie odnajdowali między sobą pokoju, harmonii i
wzajemnego szacunku. Jak to było możliwe w ponad 110 milionowym państwie,
które rozciągało się od morza do morza, zamieszkiwanym przez ludy zróżnicowane
pod względem etnicznym, a więc też kulturowym, mówiące różnymi językami,
wyznające różne religie? Co sprawiało, że odnajdowali wspólny język i
traktowali swój kraj jak wspólne dobro? To nader interesujące, a zarazem musi
być cenną lekcją oraz wykładnią w dążeniach do silnych państwowości, czy też
zarządzania nimi.
Zawsze staramy się, aby nasze wędrówki przynosiły coś więcej i nie zamykały
się tylko na przejściu zaplanowanej trasy oraz zrobieniu dziesiątek zdjęć, bo
gdyby tak miało być, to jak płaski byłby charaktery tych wędrówek i po co
byłby wysiłek autorów przewodników, którzy poza przebiegiem szlaków opisują
również to wszystko, co przy nich odnajdziemy i odkryjemy. Opisują dzieje oraz
ludzi, żyjących tam zarówno kiedyś, jak i teraz. Szlak Orlich Gniazd jest
wyjątkowy pod względem poznawczym. Pozwolił nam zagłębić się, wręcz wtopić w
korzenie dziejów, do których my Polacy tak chętnie powracamy z dumą, afirmując
do tego wartości godności, honoru i innych cnót uzewnętrzniających (w naszym
mniemaniu) miłość do ojczyzny.
sobota, 27 czerwca 2020
Wiosna jeszcze trzyma w Tatrach - Doliną Raczkową na Kończysty Wierch
Minęło już trochę czasu, odkąd ostatni raz gościliśmy w Tatrach Słowackich.
Czekaliśmy z utęsknieniem na tą chwilę, kiedy znów będziemy mogli wstąpić w
ich progi. Jeszcze niedawno nic nie było pewnego, ale od kilku dni stało się
to realne. Od 22 czerwca otwarto granicę ze Słowacją. Hurra! – wykrzyknęliśmy,
choć nie do końca optymistycznie wyglądały prognozy na ten dzień. Jest jednak
duża nadzieja, że będzie nie najgorzej, choć w górach trzeba zawsze liczyć się
z możliwościami nagłej zmiany pogody. Góry układają bowiem swoje prognozy,
które nierzadko zachowują dla swojej wiadomości czasami do ostatniej chwili.
Człek, który dużo chodzi po górach, to wie, jak szybko może przejść ze złego
na dobre i oczywiście odwrotnie. Trzeba mieć to zawsze na uwadze. Tą wycieczkę
rozpoczynamy na Autokempingu Račkova. Autokemping Račkova jest kompleksem
turystycznym czynnym od 1 czerwca do 15 września. Obejmuje on bardzo duże pole
namiotowe, drewniane domki kempingowe, a także hotele górskie dla bardziej
wymagających turystów. Funkcjonuje tutaj oczywiście zaplecze sanitarne,
restauracja i bufet, sklepik z artykułami spożywczymi. Po za tym znajdziemy
tutaj stoły i ławki, zadaszone wiaty z możliwością palenia ogniska, czy też
paleniska odkryte. W pobliżu znajduje się również leśniczówka i kilka ośrodków
wypoczynkowych.
wtorek, 16 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków
Zaniosło się przez noc. Spodziewaliśmy się tego, że w ten ostatni dzień słońca
raczej będzie skąpo. Wyruszając dziewięć dni temu na tą wędrówkę świadomi
byliśmy niepewnych prognoz pogody. Widząc takie mieszane prognozy zapewne
niejeden zastanawiałby się, czy w ogóle wyruszać na szlak. W rzeczywistości
pogoda przez minione dni była w kratkę, aczkolwiek aura zdecydowanie sprzyjała
wędrówkom po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nawet wówczas, gdy mroki dziejów
skrywały mgły. Nierzadko to właśnie te mgły nadawały nieprawdopodobnego uroku
dla odkrywanych tajemnic na Szlaku Orlich Gniazd. Może to i szkoda, że Kraków
jest już tak blisko i ta wędrówka jest już tak blisko celu.
poniedziałek, 15 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców
Budzimy się w Sułoszowej, wsi sięgającej swoimi początkami zaczątków
średniowiecza. Sama jej nazwa może to potwierdzać, jako że pozostaje w związku
z imieniem Sułosz, bądź Sulisław, używanym w XII i XIII wieku. Być może to
rycerz o takim imieniu w nagrodę od księcia krakowskiego otrzymał ten obszar
ziemi, na której założył wieś nazwaną od jego imienia. Całkiem możliwe, że
właśnie takim wydarzeniom Sułoszowa zawdzięcza swoje powstanie. Dzieje wsi
sięgają dalekich czasów, które giną w mrokach dziejów. Dopiero w 1315 roku
napotykamy ją w dokumentach lokacyjnych wydanych przez Władysława Łokietka.
Król oddał wieś wraz z lasem rozciągającym się pomiędzy Pieskową Skałą a
Kosmolowem niejakiemu Mikołajowi. Sama wieś musiała być jeszcze wówczas
niewielka, gdyż dokument ten wymienia ją na drugim miejscu po lesie. Legenda
mówi, że Mikołaj miał otrzymać dożywotnie wójtostwo za pomoc udzieloną
Władysławowi Łokietkowi, gdy ten musiał ukrywać się w Ojcowie. Legenda ta jest
zapowiedzą, tego, że nasza wyprawa nabiera szerszego wymiaru historycznego.
Odtąd nasza wędrówka Szlakiem Orlich Gniazd dotykać będzie dziejów nie tylko
Kazimierza Wielkiego, ale też jego ojca Władysława Łokietka. Będzie tak już
cały czas, gdy podążymy doliną Prądnika - rzeki, która nieopodal miejsca
naszego noclegu ma swoje źródła.
niedziela, 14 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa
Golczowice, Jaroszowiec, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olewin, Rabsztyn, SOG, Sułoszowa, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Zadole Kosmolowskie
Brak komentarzy
W nocy napłynęły chmury i zasłoniły całe niebo, które było wczoraj po południu
tak niebieściutkie. Golczowice wciąż są takie ciche, jak wczoraj, gdy
dotarliśmy do tej wsi. Nikogo nie ma na ulicy, a tylko na podwórku widać psa
merdającego ogonem. Senność nas ogarnia, gdy wyglądamy przez okno, jak też
później przez otwarte drzwi. Jest bardzo ciepło, więc przyjemnie jest otworzyć
drzwi na oścież i dać napłynąć porannemu powietrzu. Trzeba robić śniadanie, a
dzisiaj mamy do dyspozycji całą prawdziwą kuchnię. Moglibyśmy posiedzieć tu
jeszcze, ale pojęcia nie mamy ile nas czeka drogi do kolejnego noclegu. Być
może będziemy musieli biwakować pod drzewem, bo na mapie nie widzimy innych
możliwości. Pierwotnie zakładaliśmy nocleg pod zamkiem w Rabsztynie, ale po
przedwczorajszych zmianach planu, teraz dzieli nas od niego zbyt krótki
dystans. Powinniśmy znaleźć coś dalej. Tylko gdzie?
sobota, 13 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice
Bydlin, Cieślin, Golczowice, Jura Krakowsko-Częstochowska, Pilica, Smoleń, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Zegarowe Skały
Brak komentarzy
Nikt by się pewnie nie domyślił, gdzie spędziliśmy noc. Nie możemy jednak tego
zdradzić. Niech to pozostanie tylko w naszych głowach. Jest już zupełnie
jasno. Niebo zupełnie bezchmurne. Upał się zapowiada. Idziemy na rynek w
Pilicy do miejsca, gdzie wczoraj opuściliśmy czerwone znaki Szlaku Orlich
Gniazd.
piątek, 12 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 5: Podzamcze - Pilica
Jura Krakowsko-Częstochowska, Ogrodzieniec, Pilica, Podzamcze, SOG, Szlak Orlich Gniazd
Brak komentarzy
Przed całą tą wyprawą ten dzień inaczej planowaliśmy. Ten dzień też zupełnie
inaczej się potoczył, niż planowaliśmy go wczoraj, a nawet jeszcze za
dzisiejszego, pięknego poranka. Namiot już przesechł. Całą noc deszczowe
krople bębniły o tropik przeszkadzając nam w spaniu. Całą noc padało, lecz
silnie nagrzane powietrze osuszyło już wszystko wkoło - i trawnik, i dróżki, i
namiot. Ledwie widnieć zaczęło spojrzeliśmy na siebie, a wtedy pomyśleliśmy o
tym samym: – A gdzie nam się spieszyć? Wszak to jak podróż za jeden uśmiech i
po co już teraz zastanawiać się nad tym dokąd dziś dojdziemy, i gdzie
zatrzymamy się na nocleg.
czwartek, 11 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 4: Bobolice - Podzamcze
Bąkowiec, Bobolice, Góra Zborów, Jura Krakowsko-Częstochowska, Morsko, Okiennik Wielki, Podzamcze, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska
Brak komentarzy
Dość pośpiesznie uwijamy się po pobudce. Chcielibyśmy zdążyć zrealizować
założony na dzisiaj program, który finalizuje największa, reprezentacyjna
warownia jurajska. Pierwotnie zakładaliśmy w nim pokazy husarii, ale zostały
odwołane - mimo to ruszamy bez zwłoki. Deszcz o świcie szybko wsiąkł już w
glebę. Chmury jeszcze tworzą zwartą kurtyną na sklepieniu, ale powietrze jest
już rozgrzane. Z pewnością w takim gorącu nie będzie lekko się szło, ale lada
chwila chmury mają rozszczelnić się i ukazać tarczę gorejącego słońca.
środa, 10 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice
Bobolice, Jura Krakowsko-Częstochowska, Mirów, Moczydło, Niegowa, Ostrężnik, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Złoty Potok
Brak komentarzy
Mgły zdają się nie uchodzić. W nocy chyba padało. Droga jednak sucha przed
nami. Uwijamy się tym razem dość szybko, włącznie ze śniadaniem. Co dzisiaj
wrzuciliśmy na ruszt? No jak to zwykle – jajecznicę, tyle, że tym razem z
torebki, czyli liofilizat. To dobre żarcie i szybkie do przygotowania. Trochę
drogie, ale na wyprawy idealne ze względu na niewielką wagę i wartości
odżywcze. Poranną kawę wypijemy jednak gdzieś na trasie. Program na dzisiaj
mamy dość bogaty. Ledwie 17 km szlaku do pokonania, ale z pewnością zrobimy
znacznie więcej kilometrów, bo w sąsiedztwie naszego szlaku jest mnóstwo
innych atrakcji i miejsc godnych zobaczenia. W wędrówce naszej nie stawiamy
wyłącznie na przemierzenie szlaku, gdyż byłoby to marnotrawieniem czasu. Z
pewnością nie można tego uczynić przy tym szlaku, gdzie na jego skrajach
czekają na odkrycie miejsca mieniące się swoistą niezwykłością. Nie można ich
zbagatelizować, bo wędrówka nie miałaby należnej jej wartości. Żegnamy nasz
złotopotocki pokoik.
wtorek, 9 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 2: Olsztyn - Złoty Potok
Białko, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olsztyn, SOG, Sokole Góry, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, Złoty Potok, Zrębice
1 komentarz
Jest bardzo ciepło, ale mglisto, pochmurnie. Nawet nie pachnie deszczem. O
godzinie 9.30 opuszczamy Brzozowy Zakątek. To już tyle godzin. Guzdraliśmy się
rano, ale cały czas było coś do roboty. Półtorej godziny krzątaliśmy się przy
czymś, ale nie przy czymś nadzwyczajnym – toaleta, śniadanie, pakowanie, czyli
zwyczajny standard, a czas nam przebiegł, ale to nic. Nic nas nie goni.
Uwielbiamy taką włóczęgę.
poniedziałek, 8 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 1: Częstochowa - Olsztyn
Częstochowa, Jura Krakowsko-Częstochowska, Olsztyn, SOG, Szlak Orlich Gniazd, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska
2 komentarze
Gdzie mamy szukać początku, bądź końca Szlaku Orlich Gniazd? Na wzgórzu Jasna
Góra (łac. Clarus Mons) nie znajdziemy go. Musimy przejść 2 km na wschód od
niego, gdzie w czasach kazimierzowskich znajdowało się centrum Starej
Częstochowy. Prowadzi tam wspomniana aleja NMP, gdzie na jej przeciwległym
końcu stoi barokowy kościół św. Zygmunta, w którym zachowały się relikty
pierwotnego, gotyckiego kościoła z XIV wieku. Wspominają o nim archiwalne
dokumenty parafii z 1474 roku, co czyni go najstarszą świątynią częstochowską.
Stoi on w narożu Starego Rynku, na podobieństwo Kościoła Mariackiego przy
krakowskim rynku. W 1968 roku w pobliżu tego kościoła odkryto pozostałości po
systemie obronnym miasta – fragmenty muru i resztki baszty. Zbliża się godzina
9.30. Po północno-wschodniej stronie kościoła, przy narożu Starego Rynku
znajdujemy skrajny znak najważniejszego szlaku Jury Krakowsko-Częstochowskiej
- Szlaku Orlich Gniazd. Z tego miejsca do Krakowa mamy 166 km za czerwonymi
znakami. A więc wyruszamy!
niedziela, 7 czerwca 2020
Szlak Orlich Gniazd, dzień 0: Częstochowa
W przededniu wyprawy postanowiliśmy odszukać przyczyn upadku warowni
jurajskich leżących na Szlaku Orlich Gniazd i jego okolicach. Strzegły one
długo i skutecznie granic Królestwa Polskiego, lecz przyszedł taki czas, kiedy
nie były już zdolne oprzeć się zbrojnym najazdom. Dlaczego? Czego im
brakowało, aby stawić opór napierającym wrogim wojskom? Ujrzymy to w
Częstochowie na Jasnej Górze, znanej z okazałego sanktuarium, ale też
niezdobytej twierdzy podczas szwedzkiego oblężenia w 1655 roku. Twierdzy
jasnogórskiej broniło wówczas 160 żołnierzy, 50 puszkarzy, 20 szlachciców, 70
zakonników i kilkanaście dział. Liczebność oblegających sił szwedzkich
osiągnęła 3200 żołnierzy. Zacznijmy naszą przechadzkę po Częstochowie od
podróży do początków jej świetności, potem przejdźmy się po obwarowaniach
zespołu klasztornego i sanktuarium.
Częstochowa leżała na niezwykle ważnym trakcie handlowym, łączącym Ruś z
Dolnym Śląskiem i Saksonią. Przechodziły tędy również drogi kupieckie między
Krakowem i Wielkopolską. Częstochowa z pewnością istniała w czasach wznoszenia
jurajskich Orlich Gniazd. Istnieje co najmniej od 1220 roku. Działali już tam
paulini, którzy zostali sprowadzeni do Polski w 1382 roku z macierzystego
klasztoru św. Wawrzyńca pod Budą na Węgrzech. Na obszarze zajmowanym przez
obecne miasto funkcjonowały wówczas dwie wsie Częstochowa oraz Częstochówka, w
której paulini otrzymali mały, drewniany kościół. Dał on zaczątek
najsłynniejszemu polskiemu klasztorowi. W tym czasie opiece paulinów został
również oddany obraz Czarnej Madonny, który miał namalować własnymi rękoma św.
Łukasz Ewangelista na deskach stołu w domu Maryi w Jerozolimie (przeprowadzone
współczesne badania wskazują, że został namalowany w XIV wieku przez
nieznanego włoskiego malarza). Pod koniec XIV wieku na klasztornym wzgórzu z
łacińskiego zwana Clarus Mons, czyli Jasna Góra, zbudowana została kamienna
kaplica, w której umieszczony został obraz Czarnej Madonny. Silny kult obrazu,
uznawanego już wtedy za cudowny, wpływał na rozwój architektoniczny
jasnogórskiego sanktuarium. Jego najstarszą częścią pozostaje XIV wieczna,
gotycka kaplica Matki Bożej z cudownym obrazem.
Klasztor i forteca jasnogórska
Okolony jest bastionowymi murami obronnymi, które powstały w okresie
panowania Zygmunta III Wazy i Władysława IV. Zastąpiły one wał ziemny i
ostrokół z czasów Władysława Jagiełły. Ich budowa trwała od 1620 do 1648 roku.
Dzięki nim twierdza jasnogórska mogła wytrzymać i odeprzeć długotrwałe
oblężenie wojsk szwedzkich w 1655 roku.
Twierdza otrzymała kształt kwadratu z wystającymi po rogach bastionami. Proste
ściany łączące narożne bastiony, nazwano kortynami. Kortyn bronił na przedpolu
okop, czyli tzw. rawelin, połączony z fosą, do której chroniła się załoga po
zdobyciu rawelinu i wału ziemnego z ostrokołami. Na bastionach ustawione były
działa na tzw. kawalierach, które flankowały z dwóch stron zbliżającego się
pod mury nieprzyjaciela. Do twierdzy prowadziło jedno wejście od strony
południowej z okopem i mostem zwodzonym. Bastionom, które wciąż mają zachowany
pierwotny kształt nadano nazwy ich fundatorów. Od strony wschodnio-południowej
mamy bastion Potockich, od strony wschodnio-północnej - Szaniawskiego, od
kościoła św. Rocha - Morsztynów, a od od Kawodrzy - Lubomirskich. Zachowane
mury obronne są rekonstrukcją murów przeprowadzoną w roku 1843, po tym jak w
1813 roku pierwotne mury zostały zniszczone z rozkazu cara Aleksandra I.
Inne jurajskie warownie z powodu braku takiej bastionowej budowy nie mogły
oprzeć się naporowi Szwedów. Na jednym z jasnogórskich bastionów pomnik
nawiązujący do tamtych wydarzeń, przedstawiający jednego z dowódców twierdzy
jasnogórskiej podczas obrony przed Szwedami, ks. Augustyna Kordeckiego. Pomnik
ten pochodzi z 1859 roku.
Klasztor i forteca jasnogórska. |
Szlak Orlich Gniazd
Warownie te strzegły niegdyś granicy królestwa na wypadek najazdów. Powstały,
aby bronić granic kraju i drogi do siedziby jego królów. Kraków i Wawel od
setek lat są symbolami władzy królewskiej, ale też są kolebką kształtowania
się polskości. Dzieje Krakowa są niezwykle bogate i scalone z dziejami Polski
- aż do 1734 roku był miejscem koronacji królów Polski. Katedra wawelska stała
się znamienitą, królewską nekropolią. Jednym z największych królów Polski,
który zasłużył się istotnie dla rozwoju Krakowa, jak też całego Królestwa
Polskiego był Kazimierz Wielki. Król ten dał się poznać jak mecenas sztuki i
protektor nauk, a też niezwykły strateg i budowniczy, czego świadectwo dają
kronikarze współcześni jego czasom, m.in. Jan Długosz w swoich Rocznikach i
Janko z Czarnkowa, podkanclerzy koronny i kronikarz działający u boku króla
Kazimierza Wielkiego, który tak o nim pisał:
Tak tedy król ten ponad wszystkich monarchów polskich dzielnie rządził rzeczą pospolitą; albowiem jak drugi Salomon podniósł do wielkości dzieła swoje — murował miasta, zamki, domy. Naprzód ozdobił zamek krakowski podziwienia godnemi domami, wieżami, rzeźbą, malowidłem, dachami wielkiej piękności. Naprzeciw zaś zamku krakowskiego, po drugiej stronie Wisły, około kościoła, który się nazywa Skałką, wymurował miasto, które od imienia swego nazwał Kazimierzem, jak również wiele innych miast, jako to — Wieliczkę i Skawinę, Lanckoronę, zamek Olkusz, Będzin, Lelów, miasto i zamek Czorsztyn, zamek Niepołomice, zamek Ojców, zamek Krzepice, zamek w ziemi sandomierskiej i samo miasto Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolnicę, miasto Lublin, miasto i zamek w Sieciechowie, w Solcu, w Zawichoście, zamek w Nowem Mieście zwanem Korczyn, w (Wielko-)Polsce Kalisz, Pyzdry, Stawiszyn — miasta, Konin miasto i zamek, w Nakle, w Wieluniu, w Międzyrzecu, w Ostrzeszowie — zamki, Wieluń miasto, Bolesławiec zamek, w ziemi kujawskiej Kruszwicę, Złotoryę, Przedecz, Bydgoszcz; w ziemi sieradzkiej obronny zamek Piotrków, miasto Brzeźnicę i zamek; w ziemi łęczyckiej samo miasto i zamek (Łęczyca), w Inowłodziu miasto i zamek; na Mazowszu miasto Płock, zamek zaś, który poprzednio był otoczony jednym tylko murem, drugim opasał murem; w ziemi ruskiej miasto Lamburg, inaczej Lwów, i dwa zamki, zamek Przemyśl, zamek i miasto Sanok, miasto Krosno, Lubaczów, Trębowlę, Halicz, Tustań zamki. Wszystkie te miasta i zamki bardzo mocnemi murami, domami i wysokiemi wieżami, nadzwyczaj głębokiemi rowami i innemi urządzeniami obronnemi otoczył, na ozdobę narodowi, na schronienie i opiekę królestwa polskiego. Za czasów tego króla, w lasach, gajach i dąbrowach tyle założono wsi i miast, ile bodaj nie powstało kiedy indziej w królestwie polskiem.
Zaś w „Rocznikach”, czyli słynnych kronikach Jana Długosza czytamy:
Spośród wszystkich książąt i królów polskich, których kiedykolwiek miało w ostatnich czasach Królestwo Polskie, król polski, Kazimierz słusznie godzien był prawdziwego żalu Polaków, zwłaszcza że nie zostawił żadnego prawnego męskiego spadkobiercy. Jedyny bowiem spośród wszystkich królów polskich nie tylko ożywił wspomniane Królestwo nowymi siłami, ale je także wzbogacił, uświetnił i wsławił wybudowaniem różnych wspaniałych, murowanych kościołów, zamków, miast i dworów.
Oto też po raz pierwszy uświetnił zamek królewski wspaniałymi budowlami, komnatami, wieżami i fosami, rzeźbami, malowidłami i dachami. Wybudował też połączone z Krakowem miasto Kazimierz, również miasta, twierdze i grody: Wieliczkę, Skawinę, Olkusz, Będzin, Lelów, Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolnicę, Lublin, Kalisz, Pyzdry, Stawiszyn, Wieluń, Konin, Piotrków, Łęczycę, Płock, Inowłódź, Lwów, Sanok, Krosno i Czchów. Także zamki i dwory: w Poznaniu, Kaliszu, Sandomierzu, Lublinie, Lwowie, w Pyzdrach, Sieradzu, Wieluniu, Łęczycy, Kole, Płocku, Niepołomicach, Szydłowie, Przedborzu, Brzeźnicy, Bolesławcu, Ostrzeszowie, Przemyślu, Lanckoronie, Będzinie, Lelowie, Czorsztynie, Oćcu, Krzepicach, Sieciechowie, Solcu, Zawichoście, Nowym Mieście zwanym Korczynem, Koninie, Nakle, Wieluniu, Kruszwicy, Złotorii, Przedeczu, Bydgoszczy, Lubaczowie, Trembowli, Haliczu, Tustaniu, Opocznie, Szydłowie, Przyszowie, Rawie, Wyszogrodzie. Nadto kościoły i świątynie, mianowicie dwie kolegiaty na zamku krakowskim, a to św. Michała i św. Jerzego, szpital na Stradomiu, kolegiaty w Sandomierzu i Wiślicy, a także kościoły w Stobnicy, Szydłowie, Łapczycach, Kargowie, Niepołomicach, Solcu, Opocznie, Korczynie i św. Stanisława na Skałce. Wzniósł również murowane klasztory w Piotrkowie, Łęczycy i w Nowym Mieście Korczynie, nie szczędząc malowidła i dachy.
Poza tym rycerzom, mieszczanom i chłopom, jeżeli budowali murowane zamki, dwory, kościoły i domy, na ich prośbę użyczał hojnego wsparcia. I do wykończenia zaczętych prac nakłaniał ich gorącą zachętą. Tak wielka bowiem tkwiła w nim chęć uświetnienia i wzbogacenia Królestwa Polskiego, że podejmował bardo trudne i znaczne wydatki na budowę murowanych kościołów, zamków, miast i dworów, dokładając do tego wszelkich starań, żeby Polskę, którą zastał glinianą, drewnianą i brudną, zostawić murowaną i nadać jej wielki rozgłos, co mu się też i udało. Wszelkie bowiem murowane budowle, jakie Polska posiada, zamki, kościoły, miasta, dwory i domy, po większej części zostały zbudowane przez wspomnianego króla Kazimierza i na jego koszt królewskiego skarbu.
Obaj kronikarze, Jan Długosz i Janko z Czarnkowa, wymieniają łącznie 53 zamki
i 27 ufortyfikowanych murem obronnym miast wybudowanych za czasów Kazimierza
Wielkiego. Jedne z najpiękniejszych i najbardziej imponujących warowni
powstały w tamtych czasach na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Ich
budowniczowie wznieśli je wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu. Ze
wzgórz z jurajskiego wapienia uczynili gniazda dla warowni, co uczyniło z nich
zarówno urodziwe, jak i niedostępne, wyniosłe ku niebu niczym orle gniazda.
Stąd też wzięła się ich nazwa, podobnie jak powstały później szlak
przechodzący pod ich murami.
Większość zamków na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej to królewskie warownie
założone w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. Od tej strony Królestwa
Polskiego miały one strategiczne zadanie powstrzymywania najazdów wojsk
czeskich Jana Luksemburskiego, który rościł pretensje do tronu polskiego.
Granica między królestwami Polski i Czech biegła wówczas wzdłuż rzek:
Przemszy, Warty, Liswarty i Prosny. Zbudowany przy niej system obronny składał
się z 13 zamków królewskich i 17 zamków prywatnych. Większość z nich stanęła w
miejscu wcześniejszych drewniano-ziemnych zamków lub grodzisk. Nie ma pewności
w jakiej kolejności powstawały, ale przyjmuje się, iż do najwcześniej
wzniesionych należą zamki w Olsztynie, Smoleniu i Mirowie. Nieco później
zbudowano zamki w Bobolicach, Krzepicach, Ojcowie, Rabsztynie, Pieskowej
Skale, Ogrodzieńcu, Morsku, Ostrężniku, Udórzu i Korzkwi. W następnych wiekach
pojawiły się dalsze zamku m.in. w Dankowie, Pilicy, Bydlinie oraz dwór obronny
w Modlnicy. System obronny wzmacniały strażnice obserwacyjne, a także inne
budowle warowne jak np. Olkusz obwarowany murami obronnymi, Wieluń z zamkiem,
czy klasztor obronny w Mstowie. Znaczenie obronne miały też później powstałe
fortyfikacje Starej Częstochowy i bastiony twierdzy jasnogórskiej.
Warownie, o których tutaj mowa, skutecznie strzegły drogi do Krakowa przez
blisko trzy stulecia, aż do potopu szwedzkiego, kiedy Orle Gniazda z braku
dodatkowego narysu bastionowego nie były w stanie oprzeć się nowym typom
artylerii. Większość z nich właśnie podczas najazdu szwedzkiego doznało
pierwszych zniszczeń. Tak dla wielu zapoczątkowany został czas popadania w
ruinę. Wciąż jednak trwają na swych orlich gniazdach imponując rozmachem oraz
dostojnością, dając świadectwo potęgi Rzeczpospolitej tamtych czasów.
Dzisiaj te wielowiekowe rezydencje władców i rycerzy fascynują tajemnicami, a
także urzekają pięknem oraz harmonią z jurajskim krajobrazem. Są największą
turystyczną atrakcją ziemi jurajskiej i jedną z najpiękniejszych w Polsce.
Nic, zatem dziwnego w tym, że łączy je obecnie sieć popularnych szlaków
turystycznych, zaś najsłynniejszym z nich jest Szlak Orlich Gniazd, który
obejmuje większość z tych dawnych twierdz: Olsztyn, Ostrężnik, Mirów, Morsko,
Ogrodzieniec, Smoleń, Bydlin, Rabsztyn, Ojców oraz odbudowane zamki w
Pieskowej Skale i Bobolicach. Znajdują się przy nim również pałace w Złotym
Potoku i Pilicy. Pomysł takiego szlaku pojawił się po raz pierwszy w 1927
roku, w czasopiśmie krajoznawczym „Ziemia” (Jurajski Szlak „Orlich Gniazd”,
Ziemia, nr 6, 1948). Jego autor geograf Stanisław Marian Leszczycki już wtedy
zaproponował dla niego nazwę Szlaku Orlich Gniazd. W 1930 roku został
wytyczony kolorem czerwonym jego pierwszy przebieg. Wychodził z Krakowa i
oprowadzał po jego północno-zachodnich okolicach, wprowadzając na Płaskowyż
Ojcowski i Garb Tenczyński, skąd wracał z powrotem do Krakowa. Zapomniano go
odnawiać i z czasem zanikł. Potem przyszła II wojna światowa. Po jej
zakończeniu do pomysłu Leszczyckiego powrócił turysta i prekursor polskiego
krajoznawstwa Kazimierz Sosnowski, znany m.in. z wytyczenia najdłuższego
szlaku przez polskie Karpaty, czyli Głównego Szlaku Beskidzkiego (jego
przedwojenna nazwa to Główny Szlak Karpacki). Szlak Orlich Gniazd według jego
wariantu nabrał zdecydowanie większego rozmachu, bo obejmował przebiegiem całą
Wyżynę Krakowsko-Częstochowską i jej najwyższe wzniesienia. Kazimierz
Sosnowski nowy przebieg Szlaku Orlich Gniazd ogłosił w 1948 roku, a dwa lata
później urzeczywistnić swój projekt, dzięki pozyskanym funduszom z
Ministerstwa Komunikacji. Swojego dzieła dopełnił wydając w 1951 roku
przewodnik „Jura Krakowska”. Szlak Orlich Gniazd był później jeszcze zmieniany
i korygowany, tak, aby jego przebieg był jeszcze bardziej atrakcyjny.
Szlak ten przemierzyły już niezliczone rzesze turystów, a dzisiaj przychodzi
dla nas czas, aby zmierzyć się z tym szlakiem. Ciągnie nas w te sielskie
jurajskie krajobrazy, wypełnione piaskami i lesistymi wzniesieniami, polami z
kołyszącymi się na wietrze źdźbłami zbóż, czy wapiennymi korytarzami dolin,
gdzie gadaja potoki. Tu i tam mijać będziemy mnóstwo różnorodnych białych
ostańców, groty i jaskinie, ale to nie będzie jeno zaliczenie szlaku, jak to
we współczesnych czasach wielu czyni. Gdy tylko słońce będzie siadać ku
zachodowi, zatrzymamy się pod jakąś starą jurajską warownią. Założymy przy
niej biwak. To pozwoli nam spojrzeć na ich wiekowe mury, oświetlone blaskiem
srebrzystego księżyca i być może odkryć ich tajemnicę, czy też usłyszeć ich
duchy przeszłości. To będzie podróż do czasów rycerskiego średniowiecza,
podczas której może nam dane będzie usłyszeć szczęk oręża, czy odgłosy
brzęczących zbroi, a może nawet tętent pędzącej husarii. Może też jakiś rycerz
przysiądzie się do naszego wieczornego ogniska i opowie nam niezwykłe,
zapomniane historie o zamkach i dziejach jego mieszkańców, a może przy okazji
zdradzi sekrety o zamkowych skarbach pilnie strzeżonych przez strażników. Któż
to wie.
Udajemy się w drogę, podejmując wyzwanie w najpiękniejszej turystycznej
formie, takiej, jakiej zawsze najbardziej pragniemy, rzec by można prawdziwie
naturalnej, pierwotnej formie. Podążać będziemy wciąż przed siebie, od zamku
do zamku, od biwaku do biwaku, od północy ku południowi, aby dotrzeć tam
gdzie, na co dzień mieszkamy. Na drogę zabieramy niezbyt wiele - namiot, jakiś
łach na plecy, trochę jedzenia, niewielką sakiewkę grosików i mnóstwo
entuzjazmu i zapału. Nic nam więcej nie potrzeba, no może tylko błękitnego
nieba na drogę po tej niezwykle urodziwej krainie.
Spis treści
- Szlak Orlich Gniazd - wprowadzenie
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 0: Częstochowa
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 1: Częstochowa - Olsztyn
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 2: Olsztyn - Złoty Potok
- Góra Biakło
- Sokole Góry
- Kapliczka i źródło św. Idziego w Zrębicach
- Aleja Klonów i Pałac w Złotym Potoku
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice
- Grota Niedźwiedzia
- Staw Sen Nocy Letniej
- Osiedle Wały
- Źródła Zygmunta i Elżbiety
- Brama Twardowskiego
- Diabelskie Mosty
- Zamek Ostrężnik
- Ferecia Góra
- Zamek Mirów
- Grzęda Mirowsko-Bobolicka
- Zamek Bobolice
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 4: Bobolice - Podzamcze
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 5: Podzamcze - Pilica
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców
- Zamek Pieskowa Skała
- Maczuga Herkulesa
- Pustelnia bł. Salomei w Grodzisku
- Zamek Ojców
- Kaplica Na Wodzie
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków
- Panieńskie Skały i Igła Deotymy
- Brama Krakowska
- Źródło Miłości
- Skały Koronne
- Skały Sucze i Stodolisko
- Kościół św. Idziego w Giebułtowie
- Twierdza Kraków
- Szlak Orlich Gniazd, dzień 10: Kraków, Droga Królewska i Wawel
sobota, 6 czerwca 2020
MSP TW-03, etap 7: Mogielica
Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość w obliczu majestatu i dostojeństwa gór.
JP II, Les Combes, Przemówienie na Anioł Pański, 11.07.1999 r.
|
sobota, 23 maja 2020
MSP TW-01, etap 3: Uklejna, Chełm
Beskid Makowski, Chełm, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Myślenice, Uklejna, Wierch Stróża
Brak komentarzy
Góry dają człowiekowi poprzez zdobywanie wzniesień nieograniczony kontakt z przyrodą - poczucie wewnętrznego wyzwolenia, oczyszczenia, niezależności.
JP II
|
MSP TW-01, etap 2: Barnasiówka
Barnasiówka, Beskid Makowski, Dalin, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Pisana, Pogórze Wielickie, Sułkowice
Brak komentarzy
Kto chce naprawdę odnaleźć samego siebie musi nauczyć się obcować z przyrodą, bo oczarowanie jej pięknem wprowadza bezpośrednio w ciszę kontemplacji.
JP II, 2000 r.
|
sobota, 16 maja 2020
MSP TW-01, etap 1: Lanckorońska Góra
Beskid Makowski, Capia Góra, Kalwaria Zebrzydowska, Lanckorona, Lanckorońska Góra, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Wzgórza Lanckorońskie
Brak komentarzy
Przemierzałem rosnące na zboczach gór lasy, podziwiając piękno natury i majestatyczny krajobraz.
JP II, 1992 r.
|
niedziela, 10 maja 2020
Beskidzkie perci: Perć Borkowskiego
Beskid Wyspowy jest pełen ciekawych szlaków. Ten jest chyba najbardziej niezwykły, nie tylko w odniesieniu do Lubonia Wielkiego, ale również w całym Beskidzie Wyspowym. Od dawna planowaliśmy jego przejście, lecz w nadmiarze innych pomysłów pozostawał wciąż w sferze zamierzeń niezrealizowanych, pomimo silnej ciekawości. Luboń Wielki wielokroć już odwiedzaliśmy, ale nigdy tym jedynym w swoim rodzaju szlakiem. W końcu udało się nam wszystko poukładać tak, aby wyruszyć na niego i z pewnością pomogła nam w tym nietypowa sytuacja, i związane z nią ograniczenia komunikacyjne, które zrzuciły na dalszy bieg inne zamierzenia i plany. Pomogło również dogodne połączenie komunikacyjne z Krakowem i mówimy tutaj o połączeniu kolejowym. Tylko kolej daje nam pewność, że nie braknie nam miejsca na dojazd i powrót. A własny samochód? Nigdy nie mieliśmy takiego, a gdyby nawet, to chyba niechętnie wiązalibyśmy się z nim podczas wypadów z góry, choćby z powodu uwiązania się z miejscem jego zaparkowania, ale też cenionym przez nas komfortem jazdy środkami komunikacji publicznej, w której możemy sobie uciąć nawet drzemkę, jeśli mamy na to ochotę.
sobota, 2 maja 2020
Niczym w nadwiślańskiej puszczy
Nastał maj. Zapoczątkowany majówką krótszą niż zwykle, ale kalendarz już dawno zapowiadał, że nie będzie to pełny tydzień laby. Wiedzieliśmy, że tak nie będzie, lecz kto spodziewał się snując wcale nie dalekosiężne plany, że ta majówka będzie taka inna, że nie będzie taka, jaką chcieliśmy mieć. Wszystko się powywracało. Mimo to wiosna, jak co rok, zaczyna napełniać pragnieniami. Kwiecie wysypuje gdzie tylko się da, i w przydomowym ogródku, i na łąkach, co stroją się zielenią, i w lasach, gdzie rozśpiewane ptaki odnajdują miłosne natchnienie. Wszystko to dzieje się tak blisko nas. Nie trzeba jechać daleko za jedną, czy więcej rzek, za siódmą górę, czy dolinę, by to zobaczyć i dać upust swojej wrażliwości. Choć o poranku deszczykiem kropnęło, już po południu chmura chmurkę przepycha odsłaniając wyczekiwany błękit nadziei, otwierając pobudzającym promieniom słonecznym drogę do nas. Piękno jest tak blisko nas, naprawdę przy nas. Wyjrzawszy dzisiaj przez okno wiedzieliśmy, że gdzieś pójdziemy. Tylko gdzie? Może nad rzekę, która jest metaforą życia, która płynąc swoim spokojnym nurtem musi też pokonać wiele meandrów i zakrętów, którymi omija stojące na drodze góry i wyżyny. Jej złudna monotonia jest pełna niespodzianek. Za każdym meandrem, czy zakrętem, nawet tym najbardziej skomplikowanym, szansę ma pojawić się coś nowego, lepszego. Każdy ma taką rzekę, którą płynie aż do morza, w którym łączą się wszystkie wody.
czwartek, 23 kwietnia 2020
Obidowa i Obidowiec - para kochanków zastygła w górach
Bardo, Gorce, Groniki, Jaowrzyna, Jaworzyna Ponicka, Kułakowy Wierch, Kurasów Wierch, Maciejowa, Mnisko, Obidowa, Obidowiec, Skałka (Gorce), Stare Wierchy
2 komentarze
Kiedy to się stało? Umknęło to naszej uwadze. Zima już odeszła z Beskidów. Zostały po niej tylko niewielkie ślady. Wiosna w górach przyszła bez nas. Zagościła na górskich halach i w lasach. Jej zwiastuny kwitną, ale niektóre z nich zdążyły już przekwitać. Słońce suszy stare trawy, aby mogły je przerosnąć świeże zielone dywany. Pierwsze motyle już nad nimi hasają. W lesie radośnie ptaki śpiewają. Gdzie byliśmy, kiedy powracały z dalekich krajów? Czujemy się, jakbyśmy mieli przerwę w życiorysie, albo obudzili się z jakiegoś letargu. Teraz wiemy, że przyroda bez nas poradzi sobie, ale my bez przyrody jesteśmy jak okaleczeni.
środa, 8 kwietnia 2020
Pełnia Różowego Superksiężyca (Full Pink Supermoon)
Ta piękna kwietniowa nocka miała być babiogórska. Chęci były ogromne, aby pojechać na Królową Beskidów, i tak też nocleg już dawno temu zarezerwowany czekał na nas w schronisku i dobra pogoda jak widać też czekała zamówiona, wszystko było gotowe, tylko ten cholerny wirus niepotrzebnie musiał się pojawić. Przykro tak spoglądać przez okno, bo...