Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Na węgierskim trakcie


1

Beskid Niski
WSCHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 1        rozdział 2
Słońce jest już całkiem nisko - wkrótce dotknie wzniesień Beskidu Niskiego. Jaśliska ogarnia senność. To niegdysiejsze miasteczko stanowiące centrum administracyjne i handlowe dla pobliskich siół swoją największą świetność ma już chyba za sobą. Na dawnej Łemkowszczyźnie było polską wyspą rzymskokatolickiej wiary. Rusnakom, czyli ludziom greckiej wiary nie wolno było się w nim osiedlać, zaś Żydzi mieli ograniczone prawa w dzierżawieniu nieruchomości i handlu w mieście. Rozwój Jaślisk miał znaczący wpływ na życie pobliskich siół łemkowskich.
Udostępnij:

Kamień nad Jaśliskami i dolina Bełczy


1

Beskid Niski
WSCHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 1        rozdział 1
Hej, las rymanowski za mgłą,
a mnie dzisiaj jechać do Krakowa
czemuż mi to oczy zaszły łzą,
czemuż słońce za chmury się chowa?
Hej, gospodarz myje powóz na drogę,
spakowane koszyska już stoją,
jeno rozpierzchłych myśli sprząc nie mogę
ni w podróżny tobołek związać żałość moją.
Jeden mi się podobał ten las, jako ściana
stał przede mną posępny, dumny, tajemniczy...
Udostępnij:

Howerla

Jest po deszczu. Lało w nocy lało i cieszyliśmy się z tego, że to właśnie wtedy, a nie teraz. Dobrze się spało przy stukających o szybę kroplach, Droga dojazdowa do Zaroślaka jest jeszcze wilgotna, wypełniona kałużami wody. Temperatura jednak rośnie. Robi się cieplutko, a nawet nieco duszno. Słońce zasłaniają chmury, ale ochoczo podchodzimy do dzisiejszego dnia, bo mamy wejść na najwyższy szczyt Ukrainy.
Udostępnij:

Pop Iwan

Spoglądaliśmy wczoraj na te góry jak zaczarowani pięknym pejzażem. Są one jak legendy niosące stare historie w czasy współczesne. Niektórzy otaczają je nawet pewnym rodzajem kultu, snując opowieści, czy wspominając dawne wędrówki. Skrywają one mnóstwo wiosek, jakby zagubionych i zapomnianych, odciętych od świata mimo dochodzących dróg, ale dróg niezwykłych, przeciskających się często przez ciasne przewężenia dolin, czasami przepaściście nad łożyskami rzek, przecinając je od czasu do czasu po drewnianych mostach, albo wprost przez bród.
Udostępnij:

Pohrebtyna i Baba Ludowa

Opary mgły unoszą się nad zielonymi trawami skąpanymi w porannej rosie. Chłód poranny, senna pogoda panuje w Werchowynie. W okresie międzywojennym miejscowość była znana pod nazwą Żabie. Nazwę taką miejscowość ta nosiła jeszcze do 1962 roku. Dzisiaj stanowi jedno z centrów kultury Hucułów. To dogodne miejsce na wypady po wschodniej część Ukraińskich Karpat. Dzisiaj udajemy się stąd w głąb doliny Czarnego Czeremoszu (ukr. Чорний Черемош) - rzeki, która przepływa przez Werchowynę.
Udostępnij:

Ostatnia wycieczka

Była to sobota, 9 września 1978 roku. W malowniczo położonej pośród wzniesień Beskidu Żywieckiego wsi Skawica pojawiło się trzech wędrowców: ks. prof. Tadeusz Styczeń, ks. Stanisław Dziwisz oraz ówczesny metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła, wracający z niedawno odbytego konklawe po którym nowo wybrany papież przyjął imię Jan Paweł I. Trzej wędrowcy wyruszyli w górę doliny potoku Skawiczanka, zwanego Skawicą Sołtysią. Magnetyzujący szum wartkiego potoku i unoszące się nad nim rześkie górskie powietrze, ustronie zacisznej doliny nie były im obce, ale jak zwykle pieśń tutejszej przyrody uspokajała ich myśli i serca, zapewne kreowała też rozmowę, której tematyki nie znamy.
Udostępnij:

Kawałek polskiej historii

Zamek nie góruje na wysokim wzgórzu, lecz choć leży w obniżeniu terenu, to wysokim murem odbija się od płynącego obok Dniestru. Schowany w zagłębieniu dumnie spogląda w nurt rzeki należącej do zlewiska czarnomorskiego. Przez Turków rzeka ta Turla była zwaną, a w starożytności z greckiego Tyras na nią mówiono. Wiele źródeł ją tworzy i zasila, wszystkie leżą w Karpatach Wschodnich. Podaje się, że jej główne źródła biją około 3 km na południe od ukraińskiej wsi Rozłucz (ukr. Розлуч), pod kulminacją Czontyjówki (913 m n.p.m.). Kiedyś zdania badaczy były podzielone w tym temacie. Wzdłuż biegu Dniestru żyją ludzie o tradycjach rusińsko-mołdawskich, zapewne ze szczyptą wpływów polskich, tureckich, czy też tatarskich. Widoczny jest też dzisiaj wpływ świata zachodu, a przede wszystkim chyba zachłyśnięcie amerykańskością, co widać np. na stacji paliw, gdzie sprzedawane są „amerykańskie” hot dogi, obok innych „zwyczajnych”.
Udostępnij:

Jarowica i Tomnatyk (Pamir)

Od rana słońce próbuje rozbić chmarę chmur. Wschodząc rozżarza poszarpany horyzont na wschodnim krańcu Karpat Ukraińskich. Dzień wstał w Werchowynie, słońce nadaje mu nutę optymizmu. Próbujemy przyzwyczaić się do specyficznego ukraińskiego jadła. Nie jest złe, ale trzeba się przestawić. Popijamy słodką herbatą, która tutaj wśród miejscowej ludności nie jest codziennością. Cukier jest bardzo drogi, ale turystom z Polski gospodarze nie żałują tego herbacianego dodatku.
Udostępnij:

Rotyło

Chmury zawisły bardzo nisko. Ciągle mży. Wzniesienia wchłania biała bezkresna toń stojącej mgły. Tak nas ugościły Góry Pokuckie. Niegdyś zaliczane były do tzw. Beskidów Huculskich. Określenie takie znane było przed II wojną światową, a odnosiło się do górskich terenów na południowym wschodzie II Rzeczypospolitej, zamieszkiwanych przez Hucułów - górali pochodzenia rusińsko-wołoskiego. Ich kultura osiadła tutaj, w górnym dorzeczu Prutu i Czeremoszu, z dala od szlaków handlowych, dróg i miast. Zajmowali się pasterstwem, hodowlą bydła i myślistwem. Znani też byli z pięknych i bardzo wytrzymałych koni huculskich, które sami wyhodowali.

W taką aurę drogi w Karpatach ukraińskich robią się bardzo grząskie. To marne drogi, przeważnie gruntowe, czasem utwardzone, a asfaltem pokryte są tylko nieliczne drogi łączące większe miejscowości. Jest to jednak asfalt marnej jakości. Na Ukrainie chyba nie ma dróg bez dziur, a przynajmniej tutaj na Huculszczyźnie. Są wpisane w tutejszy krajobraz, o czym przekonamy się jeszcze nie raz.
Udostępnij:

Rohacze

Po raz trzeci tych wakacji stajemy u wylotu Doliny Wąskiej, przez którą wypływa z Tatr Raczkowy Potok. Stajemy w niewielkiej grupce zapaleńców tatrzańskich dwutysięczników, stworzonej po części przez impuls, po części przez znakomite prognozy pogody, a po części przez wspólną pasję górskich wędrówek. Tworzy ją sześciu wędrowców, których tego dnia połączyły podobne cele. Trzy pary, które ruszają na podbój tatrzańskich szczytów: Ela i Henryk, Gosia i Mietek oraz my - Dorota i Marek.
Udostępnij:

A ja znów dotknęłam piękna

Janina Brzostowska
Wschód - z szczytu Babiej Góry
Wicher rozwarł w mgłach błękitne okno –
pęk promieni już przez nie się wdarł:
złote skrzydła przyprawił obłokom,
i snu szarość z skał krawędzi starł.
Zginął w blaskach ostatni ślad mroków,
ziemia leży nisko u mych stóp.
Całą przestrzeń żądnym dali wzrokiem
mogę zdobyć, morze sinych gór!
Wśród nich, w ciszy śpiących jeszcze dolin,
nad strugami, co w zieleni lśnią,
witam białe, tak wzgardzone domy
łzą, zbłąkaną niewiadomo skąd.

Poezje babiogórskie. Z wichrem halnym śpiewam… Zawoja-Kraków, 2000, s. 22.
Wschód - z szczytu Babiej Góry [fot. Lucyna Korman]
Udostępnij:

Powitanie dnia na Diablaku

To była noc do innych niepodobna. Spektakl na żywo w autorskim wykonaniu Matki Natury, nieprzewidywalnej i pięknej. Bilety na niego wysprzedały się dość szybko. Jednak nie przeszkodziło to, aby sympatycy tego typu widowisk dołączyli do nas przybywając własnymi środkami transportu. Tak uformowała się grupa 54 śmiałków, która podążyła z orawskiej Przywarówki na najwyższy szczyt polskich Beskidów, najwyższy poza Tatrami szczyt Polski - Diablak wznoszący się na wysokość 1725 m n.p.m.
Udostępnij:

Otargańce

Dolinę wypełnia jeszcze poranny chłód. Słońce oświetla wierzchołki gór widoczne w głębi doliny i powoli wyszukuje dróg dotarcia do nas z ciepłymi promieniami. Da radę, tylko musimy jeszcze troszkę poczekać, aż przesunie się jeszcze wyżej na niebie. Dolinę tą przemierzyliśmy niedawno, idąc na Rohacze. Było to tydzień temu. W dniu dzisiejszym przez ciągnącą się przed nami Dolinę Jamnicką wyznaczyliśmy sobie drogę powrotu. Dzisiaj niemal od razu zaczynamy ostro i intensywnie, wspinając się na grzbiet Otargańców.
Udostępnij:

Mały Szlak Beskidzki, etap 5: Zembrzyce - Palcza

MAŁY SZLAK BESKIDZKI

przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle

PRZED
WIOŚNIE
WIOSNA
LATO
JESIEŃ
PRZED
ZIMIE
ZIMA
Jare Gody
Zielone Świątki
Noc Kupały
Noc
Świętojańska
Od zażynek
do dożynek
Dziady
Katarzynki
i Andrzejki
Szczodre Gody
Zapusty
Judaszki

Od zażynek do dożynek
Ziemia plon już wydała. Pierwsze kłosy zbóż zostały już dawno ścięte, zaraz po tym gdy w polach dało się słyszeć pierwsze rytmiczne „pit pilit” przepiórek - sygnał do zbiorów. Wówczas to gospodarz sprawdzał, czy ziarno jest już odpowiednio twarde, a słoma ma odpowiednio jasny kolor. Gdy był to ten moment zdjął kapelusz i prosząc o łaskawość słowami „Daj Panie Boże” rozpoczynał żniwa. Pierwszy snop zboża zwany diduchem lub dziadem miał swoje miejsce w domu, by ustawiony w kącie izby z nadejściem Święta Godowego (Szczodrych Godów) wróżyć urodzaj w następnym roku, jako swego rodzaju talizman przeciw złym mocom.

Z pierwszym dniem żniw wiązał się słowiański obyczaj zwany zażynkami, rozpoczynający czas ciężkiej pracy, od której zależał byt przez cały rok do następnych żniw. W ów dzień żniwiarze po zakończonej pracy odpoczywali biesiadując nieopodal pierwszych ściętych kłosów, gromadząc się wokół jadła rozłożonego przez gospodynię na białym obrusie.

Lato trwa. Dzień jest jeszcze długi, ale z każdą kolejną dobą ubywa go, a nocy przybywa - słońce wschodzi coraz później i zachodzi coraz wcześniej. Po zakończonych żniwach na zbiory czekają jeszcze inne plony ziemi. Cały okres zbiorów zakończą dożynki, podczas których dziewczęta uwiją wieniec ze wszystkich plonów dorocznych, w podzięce za zbiory. Zwyczajowo Święto Plonów obchodzone jest w okresie równonocy jesiennej (23 września), a więc w dzień pożegnania lata.

Udostępnij:

Na zachętę głębszego spotkania z Żywcem

Szczęśliwym zrządzeniem losu w ciągu niecałej godziny przemieszczamy się z Rycerki Dolnej do Żywca. Od wczoraj dobry los nie opuszcza nas, a może raczej zawdzięczamy to dobrym ludziom, którzy zrządzeniem losu znaleźli się na trasie naszej wędrówki. Nie pierwszy raz zaznawaliśmy życzliwości mieszkańców Żywiecczyzny. To dzięki nim zdążamy zobaczyć żywiecką perełkę - stary zamek wybudowany w XV wieku, o renesansowej urodzie, z pięknym arkadowym dziedzińcem... ale tylko zobaczyć, bo zbyt późno pojawiliśmy się na zamku. Muzeum Miejskie w Żywcu za niedługo zamyka zamkowe komnaty z nader pociągającą ekspozycją, wśród której znajdziemy m.in. taki cenny skarb jak „Dziejopis Żywiecki” Andrzeja Komonieckiego z 1704 roku. Nie zdążymy zwiedzić starych zamkowych komnat, obejrzeć muzealnej ekspozycji, czy tematycznych wystaw. Nawet nie idziemy do przylegającego parku Habsburgów, jednego z najpiękniejszych leżących w południowej Polsce. Byliśmy tu też wczoraj, ale z kolei było zbyt wcześnie. Zrobiliśmy kilka fotografii starego zamku na zachętę... do Żywca powrócimy, bo wart jest tego by poświęcić mu więcej czasu.
Udostępnij:

Z Rycerzowej do Rycerki

Za nami magiczna noc Perseidów. Spadające kosmiczne okruchy rysowały srebrne kreski na nocnym sklepieniu pobudzając ludzką wyobraźnię. Ile naszych marzeń spełni się? Jakie szanse mamy u spadających gwiazd? Słońce wstaje nad Halą Rycerzową. Zapowiada się śliczny dzionek. Co nam przyniesie?
Udostępnij:

Pod gwiazdami na Rycerzowej

Przed nami ciepła, magiczna noc spadających gwiazd - noc Perseidów. To właśnie one były dla wielu osób magnesem, który przyciągnął ich dzisiaj na Halę Rycerzową, położoną z dala od świateł miast. Tutaj niebo jest ciemne, sprzyjające obserwacjom.
Udostępnij:

Kisucka wioska

Znajdujemy się na dawnym trakcie handlowym do Orawy, we wsi założonej przez pasterzy wołoskich, niegdyś noszącej nazwę Cicha od przepływającego doliną potoku, a obecnie znanej jako Soblówka. To jedno z tych malowniczych miejsc na Żywiecczyźnie, w którym czas upływa wolniej. Ludzie doznają w tym zakątku wyciszenia, spokoju pozwalającego usłyszeć bicie własnego serca i głos płynący z głębi duszy ludzkiej. Człowiek młodszy wyhamowuje tutaj pęd życia, a człek starszy z ubolewaniem westchnie dlaczego ten żywot ludzki jest taki krótki. Dzielimy się tymi przemyśleniami, ale sami nie potrafimy określić się czy czujemy się jeszcze młodo, czy raczej staro, bo jeśli o nas chodzi to zarówno zwalniamy tutaj czas, jak też doznajemy żalu z powodu jego upływu.
Udostępnij:

Sławkowski Szczyt

Ponoć niegdyś był on wyższy od Gerlacha, będąc bliżej nieba o jakieś 300 metrów niż dziś. Przekazy mówią o potężnym obrywie, a nawet o trzęsieniu ziemi, w wyniku którego szczyt miał rozpaść się 6 sierpnia 1662 roku. Pozostałością tego ma być rumowisko pokrywające stoki tej rozłożystej i wciąż potężnej góry, trzeciej pod względem wysokości w Tatrach na którą prowadzi znakowany szlak.
Udostępnij:

Najwyższe punkty na Orlej Perci

Wspomnienia uzmysławiają bezkompromisowy upływ czasu. Sięgamy myślami wstecz, ale nawet te chwile najmilsze potrafią wywołać żal i tęsknotę za czasem minionym, który już nie powróci. Kiedyś na tą trasę zabrał nas wujek. Chcieliśmy najpierw Granaty, ale ten zaprosił nas na łańcuszki i wpierw poprowadził nas na Kozią Przełęcz. Zapewne Granaty też miał w zamyśle i pewnie byśmy szli przez kominek w Czarnych Ścianach ale czasu brakło. Grań opuściliśmy wcześniej schodząc Żlebem Kulczyńskiego. Po latach ta wędrówka przywołuje tamte chwile, pełne wspaniałych wrażeń i emocji.
Udostępnij:

Kyseľ i Veľký Kyseľ

Celem naszej wędrówki jest dzisiaj wąwóz Kyseľ rozdzielający się w górnej części na dwie odnogi Veľký Kyseľ i Malý Kyseľ. To teren dziki, ciekawy, nietypowy. W historii eksploracji Słowackiego Raju wąwozy te długo pozostawały niepokonane.
Udostępnij:

Zamek Spiski

Dominuje nad okolicą, nad Kotliną Spiską, choć wielokroć trawiły go pożary, jeden z najcenniejszych zabytków Spiszu - jeden z największych kompleksów zamkowych w Europie i największy zamek na Słowacji - Zamek Spiski. Zajmuje powierzchnię ponad 41 tys. m2, lecz nie tylko ze względu na wielkość został wpisany w 1993 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Udostępnij:

Przełom Hornádu

Najsłynniejsza trasa przez Słowacki Raj - to już kiedyś było, ale po kawałku, fragmentami, nie w całości jednym przejściem. Poranna mgła pląsa jeszcze nad Hornadem, ale wkrótce odpłynie, to wiemy na pewno - będzie słonecznie, pięknie... jak w raju.
Udostępnij:

Słowacki Raj, Veľký Sokol

Powrót do Słowackiego Raju

Minął już rok (ależ ten czas leci). Wydaje się, że to było tak niedawno. Wspomnienie tamtych trzech dni w raju... Słowackim Raju, jest wciąż takie świeże, jakby to rok jeszcze nie minął. Gdy żegnaliśmy wówczas to niezwykłe miejsce, myślami próbowaliśmy sięgnąć dni powrotu do niego, wydawały się tak odległe, cały rok czekania... no i przeleciały te niemal całe 365 dni. To niesamowite, jak ten czas umyka, tym szybciej, im człowiek bardziej pragnie chłonąć i odkrywać naturę tego świata. Trudno go prześcignąć, bo przyspiesza tym bardziej, im bardziej go potrzebujemy.
Udostępnij:

Z Kasprowego na Zawrat

Restauracja pod stacją kolejki zmieniła nieco wystrój wnętrza. Będziemy musieli się do niego przyzwyczaić. Śniadanie smakuje jakoś inaczej, choć nie można mu nic zarzucić. Słońce wpada przez przeszklenie - Już czas - szepce, głaszcząc ciepłem po plecach - przecież chcieliście wyruszyć jak najwcześniej - dodaje. Tak faktycznie chcieliśmy być jak najwcześniej by uniknąć tłoku na szlaku. Dlatego też skorzystaliśmy z kolejki linowej na Kasprowy Wierch, która jest „sprawcą” masowych odwiedzin góry i tłoku na pobliskich szlakach. Dzięki niej zaoszczędziliśmy też nawet do 3 godzin marszu.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 17: Betlejem - Lubawka

Pospaliśmy sobie bardzo długo. To nasza ostatnia nocka podczas tej wyprawy. Przygotowano nam wyborne śniadanie (oczywiście z jajecznicą). Po śniadaniu gospodyni tak jak obiecała prowadzi nas do drewnianego pawilonu na wodzie.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 16: Przełęcz Trzech Dolin - Betlejem

Deszcz nie przestaje padać. Padało całą noc i jeszcze się nie wypadało. Wczoraj wieczorem znużyła nas ta pogoda, rano nie chciało się wstawać. Czekaliśmy, że może przejdzie. Śniadanko, poranna kawa, przy której być może przemknęła myśl, że może by tu zostać jeszcze na jedną noc. Jednak przeszło. Deszcz przestał stukać w szyby okien, pozostał tylko siąp. A jednak pójdziemy, choć ominiemy strome stoki Bukówki, bo błotniste, nasiąknięte wodą ścieżki mogły by stać się przyczyną kontuzji. Zejdziemy sobie zielonym szlakiem do Sokołowska.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 15: Schronisko Orzeł - Przełęcz Trzech Dolin

W niedużej odległości widzimy Góry Kamienne, ich kontur jest ekspresyjnie pofałdowany. Zwracają uwagę niecodziennym kształtem, ale też stromością stoków, głębokością dolin. Chyba w tym właśnie tkwi ich odmienność. Dzisiaj właśnie podążymy na to pasmo, lecz zanim osiągniemy jego wzniesienia musimy pokonać jeszcze wzniesienia Gór Sowich.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 14: Villa Hubertus - Schronisko Orzeł

Przed nami nieco odosobniona wędrówka przez bory Gór Sowich. Nie spodziewamy się zbyt wielu turystów na tym odcinku Głównego Szlaku Sudeckiego. Góry Sowie przyciągają przyrodą i nieodległą historią z czasów II wojny światowej, ale jak dotąd na odcinku między Twierdzą Srebrnogórską i Zygmuntówką nigdy nie spotykaliśmy zbyt wielu turystów. To dziwne, bo przecież wszędzie piszą, że Góry Sowie należą do najchętniej odwiedzanych pasm sudeckich. Może nie jest tu wcale tak pusto, a wynika to tylko z pewnego zbiegu okoliczności w przypadku naszych wędrówek? Zobaczymy jak będzie dzisiaj. Z pewnością dzisiejsza wędrówka będzie typowo leśną - las chronił będzie nas od silnych promieni słonecznych. Na brak słońca nie możemy narzekać podczas naszych sudeckich wędrówek. Lepsze słońce od ulewy, choć dla ochłody przydałoby się parę kropel deszczu. Taki deszczyk oczyściłby też powietrze, które już teraz o poranku jest bardzo ciężkie.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 13: Wambierzyce - Villa Hubertus

Żegnamy się z Wambierzycami czując niedosyt. Należałoby może zostać tutaj jeszcze jeden dzień, by zgłębić niepowtarzalną aurę tej wioski, wcale przecież nie kojarzącej się ze wsią. Zobaczyliśmy wiele pięknych rzeczy, ale nie zdążyliśmy wejść w harmonię rytmu życia tutejszych mieszkańców, czy przybywających pielgrzymów. Dobrze jest przysiąść dłużej na ławce i popatrzeć na ludzi, porozmawiać, poznać nieco ich osobowości. Tutaj też trzeba by stać się prawdziwym pielgrzymem i przejść wszystkie dróżki kalwaryjskie, pochłonąć całą okolicę. Koncepcja wędrówki długodystansowym szlakiem i ograniczony czas niesie ze sobą pewne wymogi, którym musimy się podporządkować. Planujemy kolejne odcinki wędrówki i staramy się niczego nie omijać, ale są takie miejsca, gdzie nie wystarczy zatrzymać się na kilka godzin, by poczuć się w pełni usatysfakcjonowanym.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 12: Karłów - Wambierzyce

Dzisiaj przed nami stosunkowo krótki odcinek GSS, wypoczynkowy. Wybieramy się do lasu wypełnionego niecodziennymi formacjami skalnymi. Gdyby ktoś nieświadomie wszedł w ich obszar zdumiałby się zapewne, tym co widzi, jakie dziwy mieszają się z drzewami, a może z oniemienia zatrzymałby się zastanawiając czy to plener baśni, może kraina Narnii, może jeden z elfickich lasów Śródziemia. Drzewa i fantazyjnie ukształtowane głazy tworzą tutaj swoistą mieszankę przyrody ożywionej z przyrodą nieożywioną. Obszar tych dziwów objęty jest rezerwatem „Skalne Grzyby”.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 11: Duszniki-Zdrój - Karłów

Park Zdrojowy w Dusznikach-Zdroju oczarował nas po raz wtóry. Nocleg w obiekcie „Zielone Sudety” okazał się być trafiony w dziesiątkę. To niedrogi, czysty i zadbany ośrodek leżący w bezpośrednim otoczeniu części zdrojowej miasta. Może zaspokoić nie tylko turystów indywidualnych, ale również większe grupy. Na dzisiejszej trasie zaplanowaliśmy kilka wyjątkowych atrakcji, ale niechętnie opuszczamy zacisze dusznickich zdrojów.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 10: Schronisko „Jagodna” - Duszniki-Zdrój

O poranku na werandzie schroniska „Jagodna” zamawiamy tradycyjnie jajecznicę i herbatę. Rzadko kiedy na śniadanie zamawiamy coś innego. Taki posiłek nie „ocięża” i zaraz z rana bez ociągania się możemy startować na kolejny etap wędrówki. Trochę jednak zniesmacza nas fakt, że przez większą część dnia szlak powiedzie nas szosą.
Udostępnij:

Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas