Od rana słońce próbuje rozbić chmarę chmur. Wschodząc rozżarza poszarpany horyzont na wschodnim krańcu Karpat Ukraińskich. Dzień wstał w Werchowynie, słońce nadaje mu nutę optymizmu. Próbujemy przyzwyczaić się do specyficznego ukraińskiego jadła. Nie jest złe, ale trzeba się przestawić. Popijamy słodką herbatą, która tutaj wśród miejscowej ludności nie jest codziennością. Cukier jest bardzo drogi, ale turystom z Polski gospodarze nie żałują tego herbacianego dodatku.
TRASA:
Szepit (ukr. Шепіт) - przełęcz Dżogol (ukr. Перевал Джогіль; 1160 m n.p.m.) - Wierchnyj Jałowiec (ukr. Ве́рхній Яловець)
Jarowica (ukr. Яровиця; 1567 m n.p.m.)
Tomnatyk (ukr. Томна́тик; 1565 m n.p.m.)
Przełęcz Semenczuka (ukr. перевал Семенчук; 1410 m n.p.m.)
Szepit (ukr. Шепіт)
OPIS:
Ośrodek opuszczamy o godzinie 7.30. Kierowca naszego autokaru ma dzisiaj dzień przerwy, bo raczej nie dojechał by swoim ekskluzywnym autobusem tam gdzie chcemy dotrzeć. Kto widział drogi ukraińskie, ten wie dlaczego. Czekają na nas w jego miejsce dwa ukraińskie pojazdy (jeden ciężarowy), które z dziurawymi drogami radzą sobie pewniej. Przejazd trwa długo. Po drodze mamy kontrolę, bo wjeżdżamy w strefę nadgraniczną Ukrainy z Rumunią. Poruszamy się drogą biegnącą blisko granicy ukraińsko-rumuńskiej, doliną rzeki Suczawa (rum. Suceava, ukr. Сучава), należącej do zlewiska Morza Czarnego.
W końcu dojeżdżamy do centrum Szepit (ukr. Шепіт), wsi położonej tuż przy granicy ukraińsko-rumuńskiej. Wieś Szepit została założona w 1490 roku. Leży na wysokości 925 m n.p.m. Rzeka Suczawa w tej wsi spływa kaskadami, tworząc wodospad Suczawski Huk (ukr. Сучавський Гук) o wysokości 5 metrów. W Szepit marszrutki skręcają w prawo. Jedziemy chwilkę na zachód, w górę doliny. Po lewej stronie drogi w zagłębieniu ciurczy się leniwie potok Горбанєвський, który w Szepit zasila Suczawę. O godzinie 11.15 dojeżdżamy do przysiółka o tej samej nazwie jak potok - Горбанєвський. Tu kończymy jazdę. Jechaliśmy blisko 4 godziny (z przerwą podczas kontroli granicznej). Wysiadamy.
|
Горбанєвський. |
|
Wysiadamy. |
|
Nasze marszrutki. |
Gruntową drogą podchodzimy na przełęcz Dżogol (ukr. Перевал Джогіль; 1160 m n.p.m.). Droga, którą się wspinamy jest jezdna, ale zimą prawie nikt z niej nie korzysta. Przechodzi przełęczą przez masyw Gór Jałowyczorskich (ukr. Яловичо́рські го́ри). Są to góry o niewielkiej gęstości zaludnienia i odizolowane od popularnych szlaków turystycznych. Dlatego też zachowało się w nich wiele naturalnych kompleksów przyrodniczych. Po drugiej stronie przełęczy, w głębokiej dolinie mamy wieś Wierchnyj Jałowiec (ukr. Ве́рхній Яловець), położoną na wysokości 980 metrów.
|
Przełęcz Dżogol (ukr. Перевал Джогіль; 1160 m n.p.m.). |
|
Droga do wsi Wierchnyj Jałowiec (ukr. Ве́рхній Яловець). |
|
Góry Ławoriczorskie. |
|
Krowy. |
|
Na tle Jarowicy. |
|
Góry Ławoriczorskie (szczyt pierwszy po lewej to Jarowica - najwyższy szczyt tych gór). |
|
Zejście do wsi Wierchnyj Jałowiec. |
|
Dom. |
Zaraz po przejściu przez przełęcz oczom naszym ukazuje się malowniczy krajobraz Gór Jałowiczorskich. Jest to niewielkie pasmo, jedno z najbardziej wysuniętych na południe i wschód w Karpatach Ukraińskich. Ich najwyższym szczytem jest Jarowica (1574 m n.p.m.). Z naprzeciwka zbliża się do nas babinka (tak nazwaliśmy tą starszą, zabawną panią):
– Dzień dobry! - witamy starszą panią, która zbliża się boczną dróżką – Dzień dobry! - odpowiada – Z Polski - pyta? – Tak - odpowiadamy. Opowiada nam o swoim mężu i o tym jak go uwiodła: zrobiła tak pyszną mamałygę, że dla tej mamałygi został przy niej na całe życie. Wspomina dawne czasy. W końcu pyta – Dokąd idziecie? – Na Jarowicę. Dowiedziawszy się o tym opowiada, że jak była młodą dziewczyną na Jarowicę chodziła dwa razy w ciągu dnia doić krowy. Pokazuje nam drogę i skrót. Nie trzeba iść do wsi, tylko przejść na tą stronę wzniesienia. Babinka podprowadza nas skrótem, zaś sympatyczna rozmowa przeciąga się i samo przejście tym skrótem trwa dłużej niż byśmy szli drogą schodzącą z przełęczy.
|
– Dokąd idziecie? |
|
– Pokażę wam krótszą drogę. |
|
Grzbiet ze skoszoną trawą. |
|
Rozległe łąki nad wsią. |
|
Schodzimy do wsi w malowniczym krajobrazie. |
|
Samotne drzewko. |
W ten sposób malowniczymi łąkami schodzimy do wsi Wierchnyj Jałowiec (ukr.Ве́рхній Яловець). Mijamy kolibę pasterską, przeskakujemy przez drewniane ogrodzenia pól na których pasą się krowy i konie. Urok otaczającego krajobrazu jest niebiański. Blisko doliny pojawiają się drewniane domy. O godzinie 12.40 wchodzimy do wsi. Przechodzimy przez rzekę Яловичера. Drogą wypełnioną licznymi kałużami kierujemy się w stronę doliny Tarnikiwski Potok (ukr. Торниківський), który ma źródła blisko granicy pod Przełęczą Semenczuka (ukr. перевал Семенчук; 1410 m n.p.m.), która znajduje się na naszej zaplanowanej trasie. Tymczasem teraz musimy wejść na grzbiet odchodzący od szczytu Jarowicy. Idąc nim dotrzemy na Jarowicę.
|
Wędrówka w cudownych plenerach. |
|
Przed nami rzekę Яловичера. |
|
Zaprzęg przejeżdża przez rzekę Яловичера. |
|
Wierchnyj Jałowiec (ukr.Ве́рхній Яловець). |
|
Główna droga wsi. |
Idziemy drogą wzdłuż Tarnikiwskiego Potoku (ukr. Торниківський). Mijamy stojącą z prawej na wyniesieniu terenu niedużą Cerkiew Opieki Matki Boskiej (ukr. Церква Покрову Пресвятої Богородиці) z wyodrębnioną dzwonnicą. Gruntowa droga przecina kilkakrotnie koryto potoku. Zanurza się w nim. Przechodzimy po kładce z ułożonej deski, albo przez bród jeśli nie ma kładki. Na pastwiskach przy drodze pasą się krowy, koń i źrebak - wpisują się w typowy wiejski krajobraz na Ukrainie. W głębi doliny jest jeszcze kilka domostw, koło których przechodzimy. Dalej wchodzimy w las z majdanem, na którym pracuje ciężki sprzęt przy zrywce drewna. I znów dolina rozszerza się. Przechodzimy kładką na drugą stronę potoku, po czym wspinamy się gruntową drogą na wał zalesionego grzbietu z prawej.
|
Cerkiew Opieki Matki Boskiej (ukr. Церква Покрову Пресвятої Богородиці). |
|
Tarnikiwski Potok (ukr. Торниківський). |
|
Konie na wypasie. |
|
Krowy na wypasie. |
|
Tarnikiwski Potok i nasza droga. |
|
Dolina Tarnikiwskiego Potoku. |
|
Tarnikiwski Potok (ukr. Торниківський). |
|
Zrywka. |
|
Kładka nad Tarnikiwskim Potokiem. |
|
Trawers zbocza. |
|
Droga na grzbiet. |
Przy naszej drodze po lewej ciągnie się linia energetyczna. Droga jest nieco utwardzona kamieniem, widać na niej ślady opon, a więc jest jeżdżona, choć jej nawierzchnia jest zryta przez spływające tędy po deszczach strumienie. Przechodzi głównie przez lasy świerkowe, czasami przez polany ze świerkowymi samosiejkami.
W pewnym momencie wychodzimy z lasu na trawiaste połacie. Z bezleśnych miejsc na szlaku widzimy z lewej białe kule (a raczej balony). Stoją na nieodległym południowym wzniesieniu. Są one pozostałością radzieckiej bazy obrony powietrznej – Pamir. Znajdujemy się na stokach Jarowicy. Jej wierzchołek znajduje się około 1 km na zachód. Niebieski szlak schodzi trawersem stoku na południowy zachód. Skracając drogę na szczyt kierujemy się wprost ku niemy. Wspinamy się halnym zboczem góry po widocznych śladach jakiego pojazdu. Stoki porośnięte są średniowysokimi trawami przybierającymi jesienne barwy. Jesień przychodzi tu wcześniej i zima zapewne też. W trawach kwitną już ostatnie kwiaty.
|
Dziewięćsił bezłodygowy (Carlina acaulis L.) |
|
Białe kule na szczycie. |
|
Tomnatyk (czyli niegdyś słynna baza radziecka Pamir). |
|
Grzbiet Jarowicy. |
|
Grzbiet Jarowicy. |
Otaczają nas bardzo rozległe widoki, niezwykle malownicze, bezkresne Karpaty Ukraińskie i Rumuńskie. Jest pięknie, a nawet cudownie. Jakby nic nie było innego wokół jak tylko góry. Jesteśmy bardzo blisko granicy ukraińsko-rumuńskiej. Lepiej widoczne stają się też intrygujące białe balony na południu. Widać teraz przy nich większą infrastrukturę.
O godzinie 14.40 osiągamy szczyt góry. Zdobywamy Jarowicę (ukr. Яровиця; 1567 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Gór Jałowiczorskich, czy też Karpat Bukowińskich, jak niektórzy określają ten górski obszar. Na jej wierzchołku stoi metalowy krzyż łaciński (podobny do tego na Haliczu), przy nim mamy nieduży murek, na którym można wygodnie przysiąść, gdy trawy połoniny pokryte są rosą. Od strony północno-wschodniej Jarowica porośnięta jest lasem. Z pozostałych stron mamy niesamowitą panoramę Karpat, sięgające Gór Rodniańskich. Niedaleko na południowym wschodzie znajdują się dawne krańce Rzeczpospolitej. Uwagę jednak skupiają tajemnicze białe balony na pobliskim Tomnatyku. Tymczasem odpoczywamy jeszcze. Łapiemy rumuński zasięg na telefonie, można więc stąd tanio zadzwonić do domu.
|
Na stoku Jarowicy. |
|
Panorama z Jarowicy. |
|
Końcówka podejścia. |
|
Widać krzyż na wierzchołku. |
|
Jarowica (ukr. Яровиця; 1567 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Gór Jałowiczorskich. |
|
Panorama na południowy wschód z Jarowicy. |
|
Panorama na południe z Jarowicy. |
W miedzy czasie znikąd przychodzi chmura deszczowa. Kropi i temperatura spada. Mija godzina 15.00. Ubieramy peleryny i schodzimy stromym zboczem w kierunku Tomnatyka, wpierw na przełęcz, gdzie widać krzyżujące się drogi. Dalej jedną z tych drugą łagodnie podchodzimy ku wierzchołkowi Tomnatyka. Deszcz jak szybko się pojawił, tak szybko minął. Pozostała po nim jeszcze tylko chłodna bryza, lecz nie na długo, bo słońce szybko do nas wraca. Ciemne chmury odchodzą na zachód.
U zbiegu dróg drogowskaz podaje nam, że przez Tomnatyk do Szepit mamy 19,5 km i 7 godzin 30 minut marszu. Od znajdującej się za nami wsi Wierchnyj Jałowiec dzieli nas 6 km i 2 godziny marszu. Jest już 15.30. Przyspieszamy zatem nieco. Deszcz momentami powraca jeszcze i znów odchodzi. Chmury deszczowe przewinęły się na wschód, a słońce znów poczęło rzucać promieniami. Na tle ciemnych, deszczowych chmur wymalowana została piękna tęcza.
|
Zejście ze szczytu Jarowicy. |
|
Panorama na wschód. |
|
Ciemne chmury na zachodzie. |
|
Drogowskaz na przełęczy. |
|
Stara koliba. |
|
Na przełęczy. W tle widać Jarowicę. |
|
Tęcza. |
|
Kamienista droga na stoku Tomnatyka. |
Zmierzamy na Tomnatyk łagodnym podejściem. Stoją na nim sezonowe budynki pasterskie. Ludzie trudniący się tutaj pasterstwem wykorzystują również stare baraki. O godzinie 16.15 wchodzimy na Tomnatyk, pomiędzy olbrzymie kule, które niegdyś skrywały potężne radary wchodzące w skład radzieckiego systemu obrony przeciwlotniczej. Działały w latach 1950-1995. Miejsce to owiane niegdyś tajemnicą, znane też było pod nazwą Pamir. Wtedy byśmy ot tak sobie tu nie weszli. Dzisiaj te pięć potężnych kopuł stoi opuszczonych, choć Ukraińcy ponoć myślą o wykorzysta ich akustyki do organizacji koncertów, czy też projekcji filmowych. Obecnie jednak z ich wnętrz najczęściej korzystają krowy szukające schronienia podczas deszczu.
|
Przed szczytem Tomnatyka. |
|
Tęczowy krajobraz z Tomnatyka. |
|
|
|
|
|
|
|
|
Pozostałości dawnej bazy radzieckiej na Tomnatyku (tzw. Pamir). |
O godzinie 16.40 opuszczamy dawną radziecką bazę. Z góry zgania nas nawrót deszczu. Do Szepit zgodnie z drogowskazem czerwonego szlaku zostało nam 16 km i 6 godzin marszu. Ledwie opuszczamy Tomnatyk i znów się rozpogadza. Mijamy drewnianą kolibę pasterską. Oglądamy się na pozostający w tyle Tomnatyk z białymi kulami - teraz pięknie wyglądają na tle błękitnego nieba. Nad doliną Tarnikiwskiego Potoku (ukr. Торниківський) pojawia się już po raz drugi cudowna tęcza, piękniejsza, barwniejsza od poprzedniej.
|
Tęcza i szczyt Tomnatyka (z lewej). |
|
Fenomenalna tęcza. |
|
Tomnatyk. |
Ku przełęczy sprowadza nas droga gruntowa, która obecnie nie ma chyba znaczenia, choć łączy wsie Szepit i Sarata. O godzinie 17.15 mijamy pole namiotowe. Przechodzimy przez Przełęcz Semenczuka (ukr. перевал Семенчук; 1410 m n.p.m.), leżącej zaledwie 250 metrów od granicy ukraińsko-rumuńskiej. Zaraz dalej wchodzimy do lasu i zaczynamy sukcesywnie schodzić do doliny potoku Кобилара. Droga zapada w cień lasu.
|
Droga na Przełęcz Semenczuka. |
|
W tęczowej aureoli. |
|
Droga do Szepit. |
Zejście jest dość monotonne. Wkrótce idziemy blisko ukraińsko-rumuńskiej linii granicznej. Od granicy oddziela nas druciane ogrodzenie i zasieki. Co pewien czas za nim pokazują się nam słupki graniczne. Promienie słońca już nie docierają do nas, ale jeszcze rozjaśniają błękit zachodniego sklepienia. Zejście dłuży, aż w końcu o godzinie 19.15 docieramy do Szepit i naszych marszrutek. Mieliśmy wyśmienite tempo. Możemy wracać, ale wiemy, że przejazd nie będzie krótki. Doświadczaliśmy go już rano. Będzie trzeba przesunąć kolację.
|
Zasieki. |
|
Zachód słońca. |
|
Droga przy granicy ukraińsko-rumuńskiej. |
|
Ukraiński słupek graniczny. |
|
Rumuński słupek graniczny. |
|
Potok Кобилара. |
|
Rubieże wsi Szepit. Czekają tu nasze marszrutki. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz