Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Rotyło

Chmury zawisły bardzo nisko. Ciągle mży. Wzniesienia wchłania biała bezkresna toń stojącej mgły. Tak nas ugościły Góry Pokuckie. Niegdyś zaliczane były do tzw. Beskidów Huculskich. Określenie takie znane było przed II wojną światową, a odnosiło się do górskich terenów na południowym wschodzie II Rzeczypospolitej, zamieszkiwanych przez Hucułów - górali pochodzenia rusińsko-wołoskiego. Ich kultura osiadła tutaj, w górnym dorzeczu Prutu i Czeremoszu, z dala od szlaków handlowych, dróg i miast. Zajmowali się pasterstwem, hodowlą bydła i myślistwem. Znani też byli z pięknych i bardzo wytrzymałych koni huculskich, które sami wyhodowali.

W taką aurę drogi w Karpatach ukraińskich robią się bardzo grząskie. To marne drogi, przeważnie gruntowe, czasem utwardzone, a asfaltem pokryte są tylko nieliczne drogi łączące większe miejscowości. Jest to jednak asfalt marnej jakości. Na Ukrainie chyba nie ma dróg bez dziur, a przynajmniej tutaj na Huculszczyźnie. Są wpisane w tutejszy krajobraz, o czym przekonamy się jeszcze nie raz.

TRASA:
Wołowa (ukr. Волова; 746 m n.p.m.) Gregit (ukr. Грегит) [żółty szlak] Rotyło (ukr. Роти́ло; 1483 m n.p.m.) [żółty szlak] Wołowa (ukr. Волова; 746 m n.p.m.)

OPIS:
W trasę wychodzimy o godzinie 8.35 spod przystanku autobusowego pod górą Krzywa (ukr. Крива; 956 m n.p.m.), gdzie wody rzeki Krzywiec (ukr. Kривець) łączą się z rzeką Ilcia (ukr. Iльця), która spływa na południe, gdzie uchodzi do Czarnego Czeremoszu.Mętne i zamulone wody obu potoków bryzgają po kamienistym korycie. Niosą z nurtem w dół ziemię zebraną z górskich stoków. To skutek słotnej pogody, w którą normalni ludzie siedzą w domach. Na wprost przystanku autobusowego z szyldem Wołowa (ukr. Волова) jest most nad rzeką, przez który odchodzi boczna droga. Droga wiedzie w górę doliny. Tam wprowadza niebieski i zielony szlak turystyczny, który rozpoczyna się zaraz za mostem. Prowadzą przez pewien czas wspólnie tą samą drogą, a potem rozchodzą się. My pilnujemy zielonych znaków.

Zaraz za mostem nad rzeką jest drewniana brama. Przez nią prowadzą znaki szlaku. Z lewej mijamy drewnianą kapliczkę. Droga wiedzie do dawnej wsi Ilcia Górna. Obecnie nosi nazwę Wołowa. Idziemy w górę doliny, którą spływa Ilcia. Za krótką chwilkę przechodzimy za niedokończonym, a może rozbieranym dużym, ceglanym budynkiem. Mamy go po lewej za drewnianym ogrodzeniem z belek ułożonych poziomo, tak jak ogradza się pastwiska. Na betonowym fundamencie stoją jedynie ściany parteru i to nie pełnej wysokości. Do wysokości płyty piętra brakuje im jeszcze co najmniej metr wysokości.

Przystanek w Wołowej.
Przystanek w Wołowej.

Kapliczka.
Kapliczka.

Nieco dalej mijamy pierwsze zamieszkałe domy stojące w dolinie. Wszystkie stoją po naszej lewej, bo po prawej płynie wartko rzeka. Droga jest nierówna i błotnista, ale miejscowi korzystają z niej bez kompleksów. Od czasu do czasu usuwamy się ze środka drogi na jej skraj robiąc miejsce przejeżdżającemu samochodowi. Wyżej doliny jest więcej zabudowań. Pojawiają się one po prawej stronie, a dojście do nich umożliwia mostek zawieszony na linach. O godzinie 8.55 docieramy do mostu nad rzeką Ilcia. Przechodzimy na drugą stronę. Za nami 2 km drogi.

Pierwsze domy w dolinie Ilci.
Pierwsze domy w dolinie Ilci.

Dolina Ilci.
Dolina Ilci.

Na drugim brzegu rzeki stoi drewniana kaplica, zbudowana 3 lata temu. Patronuje jej św. Pantaleon Męczennik i Wspomożyciel. Za kaplicą w niepozornym drewnianym budynku, kojarzącym się z robotniczym barakiem mieści się sklep, dość wszechstronnie zaopatrzony, bo oprócz artykułów spożywczych można w nim kupić artykuły dla domu np. garnki. Wewnątrz jest ława z ławkami, przy której można przysiąść i spokojnie napić się ukraińskiego piwa. Może w drodze powrotnej wstąpimy na jedno.

Za sklepem przy drodze pasą się krowy. Idziemy dalej w górę doliny Ilci, ale bardzo krótko. Rozproszone zabudowania wsi ciągną się jeszcze znacznie wyżej w górę doliny, ale zielony szlak kieruje nas na prawo w boczną dolinę, z której spływa potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський). W dolnej części potok ten nazywany jest Kizia (ukr. Kiзя). Szlak prowadzi po utwardzonej drodze, która wkrótce oddala się od wiejskich zabudowań. Wciska się miedzy zalesione wzniesienia Bubenki (ukr. Бубенська; 1232 m n.p.m.) znajdującej się po naszej prawej oraz Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.) po lewej.

Kaplica św. Pantaleona Męczennika i Wspomożyciela w Wołowej.
Kaplica św. Pantaleona Męczennika i Wspomożyciela w Wołowej
(zbudowana w 2012 roku, poświęcona w 2013 roku).

Za sklepem przy drodze pasą się krowy.
Za sklepem przy drodze pasą się krowy.

Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).
Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).

Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).
Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).

Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).
Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).

Wkrótce jednak oddalamy się i zostawiamy potok po lewej w pewnej odległości, ale nie na długo, bo niebawem znów przeprawiamy się na jego przeciwległy brzeg. Od tego momentu można powiedzieć, że idziemy trawersując stok góry Rotyło, która wznosi się z lewej bezpośredni nad nami. Tak jest do godziny 10.05, kiedy znaki szlaku nakazują nam przeprawę przez bród potoku Zholners'kyi. Przeskakujemy po jego płyciznach, korzystając tam gdzie się tylko da z wystających ponad nurtem kamieni. Opuszczamy utwardzoną drogę.

Wspinamy się po stromym zboczu góry Zhovnirska (ukr. Жовнірська; 1227 m n.p.m.). Po kilkunastu minutach podejścia przechodzimy na znacznie łagodniejsze nachylenie stoku. Las, składający się głównie ze świerków spowity jest mgłą. Las wydaje się bezkresny, choć dopiero kilkadziesiąt minut go przemierzamy. Gdzieniegdzie przy dróżce szlaku leżą powalone konary, stare i omszałe, szklące się tak jak cały las od deszczowych kropelek na liściach i korze. Nie pada już od jakiegoś czasu, ale jest parno i bardzo wilgotno.

Stoki góry Zhovnirska (ukr. Жовнірська).
Stoki góry Zhovnirska (ukr. Жовнірська).

Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).
Przez bród potoku.

Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).
Potok Zholners'kyi (ukr. Жовнірський).

Powalone konary, stare i omszałe.
Powalone konary, stare i omszałe.

O godzinie 10.30 wychodzimy nagle na halę, której połać niknie we mgle. Idziemy wyraźną ścieżką w górę hali. Z prawej mijamy krowy, z lewej szałas. Pozdrawiamy gospodarza. Gdzieś powyżej szałasu zielony szlak kończy się, ale w tej mgle nie widać gdzie dokładnie. Ktoś, kto szedł przed nami i prowadził miał po osiągnięciu końca zielonego szlaku zatrzymać się i czekać na ostatnią osobę z naszej grupy. Tak też zapewne zrobił. Przeszedł przez połoninę pokrytą dzisiaj gęstą mgłą i nie pomyślał, że nie będzie go wcale widać. Mógł zatrzymać się przy skraju lasu, gdzie znaki były jeszcze widoczne na drzewach. Docieramy na skraj przeciwległego lasu, gdzie urywa się nam szlak, ale ani dalszych znaków szlaku, ani prowadzącego tutaj nie ma. Jesteśmy w innym miejscu niż on i szlak. Zakładamy jednak, że prowadzący poszedł dalej i jest gdzieś przed nami na przodzie Tak sobie myślimy, że jest na przodzie, bo znamy jego zwyczaje „biegania” po górach.

Na hali, której połać niknie we mgle.
Na hali, której połać niknie we mgle.

Szałas.
Szałas.

Wiemy, że dalej nie ma znakowanego szlaku. Idziemy więc według mapy, trzymając azymut na szczyt Gregit (ukr. Грегит; 1472 m n.p.m.). Jesteśmy przekonani, że prowadzącego mamy przed sobą. Podążamy ścieżką, którą złapaliśmy przy szałasie. Pas hali pokrywające grzbiet zwęża się. Po prawej mamy blisko las, wzdłuż którego biegnie rozjeżdżona droga gruntowa. Pocięta jest głębokimi koleinami, które ciągną się aż do przełęczy przed szczytem Gregit. Na przełęczy Gregit stoi metalowy krzyż przydrożny. Kilkadziesiąt metrów dalej, o godzinie 11.50 zatrzymujemy się na krótką przerwę. Zakładamy, że prowadzący jest już na szczycie Gregit. Chcąc go dogonić, rezygnujemy z podejścia na szczyt. Postanawiamy obejść górę od południowego zachodu, korzystając z gruntowej drogi, którą do tej pory szliśmy. Ruszamy dalej o godzinie 11.15.

Idziemy przez halę trzymając azymut na szczyt Góry Gregit.
Idziemy przez halę trzymając azymut na szczyt Góry Gregit.

Przełęcz przed szczytem Gregit (ukr. Грегит).

Krzyż na przełęcz pod szczytem Gregit (ukr. Грегит).
Krzyż na przełęcz pod szczytem Gregit (ukr. Грегит).

Gruntowa droga schodzi nieco w dół. W najniższych położeniach jest pokryta bajorami na całej szerokości. Szukamy najmniej podmokłych przejść. Nie jest łatwo bo cały teren przy drodze jest jak torfowisko, które zapada się pod naciskiem. W końcu wchodzimy do świerkowego lasu. Tam na drodze nie ma już kałuż. Droga jest kamienista. Trochę jeszcze w dół i w górę, aż o godzinie 11.35 wychodzimy na Połoninę Piękną (ukr. Полонина Крами).


Na stokach Gregit (ukr. Грегит).
Na stokach Gregit (ukr. Грегит).

Na stokach Gregit (ukr. Грегит).
Na stokach Gregit (ukr. Грегит).

Na stokach Gregit (ukr. Грегит).
Stok Gregit (ukr. Грегит).

Wchodzimy na grzbiet pokryty połoniną. Biegnie nim ścieżka ze szczytu góry Gregit. Czyż nie powinien stamtąd schodzić prowadzący? Raczej nie, bo pewnie jest wciąż przed nami. Nie idziemy przecież szybko i jeszcze przerwę zrobiliśmy. Skręcamy w lewo na ścieżkę schodząca z góry Gregit i zaczynamy schodzić na przełęcz. Za przełęczą wznosi się najwyższy szczyt Gór Pokuckich.

W dolnych położeniach połoniny, blisko lasu stoją dwa drewniane budynki, ale nie mieszkalne, tylko pasterskie. Pasą jednak tutaj tylko krowy. Owczarstwo na Ukrainie praktycznie wymarło. Schodzimy dalej grzbietem w kierunku siodła przełęczy, przechodząc obok kapliczki ogrodzonej drewnianymi belkami. Tak grodzi się pastwiska, ale w tym przypadku ogrodzenie to ma za zadanie niedopuszczanie pasących się zwierząt do kapliczki, krów, ale też saren, jeleni i innych dziko żyjących w tych górach. Kapliczka jest pomalowana na biało. U góry widnieje napis rok 2000. Nad nim wisi nieduży krzyż. Z przodu kapliczki nie ma drzwi. Jest tylko okienko, ale słabo widać jak kapliczka urządzona jest w środku.

Połonina Крами.
Połonina Крами.

Połonina Крами.
Kapliczka na połoninie Крами.

Po krótkim przystanku przy kapliczce maszerujemy dalej. Wchodzimy na krótko do lasu, po czym znów wychodzimy na rozległe murawy. Stoi tutaj niszczejąca stodółka, nieco przechylona ze starości chyba. Są na niej namalowane znaki szlaków: niebieski i żółty. Żółty szlak prowadzi na szczyt Rotyła. Skręcamy w lewo pilnując jego znaków. Rozpoczynamy podejście. Wiedzie przez murawę Połoniny Rotul (ukr. Полонина Ротул). Mijamy węzeł szlaków, gdzie niebieski szlak odchodzi do wsi Wołowa, lecz my trzymając się żółtych znaków wchodzimy do świerkowego lasu. Tam niezbyt dużą stromizną po 10 minutach docieramy do złomiska skał. To szczyt Rotyło wznoszący się na wysokość 1483 m n.p.m. zwieńczony głazowiskiem.

Las przed kolejną połoniną.
Las przed kolejną połoniną.

Połonina Pomyл.
Połonina Pomyл.

Połonina Pomyл.
Połonina Pomyл.

Ostrożnie wchodzimy na skały wieńczące szczyt Rotyła. Są śliskie. Robią się jeszcze bardziej śliskie, bo zaczyna mżyć. Powiewa chłodem. Nie czekamy na widoki. Nie liczymy, że odsłonią się choć na chwilę. Robimy tylko fotografie przy głazie, na którym przymocowana jest tabliczka z nazwą szczytu i ostrożnie schodzimy ze skał. Wracamy na leśną ścieżkę, gdzie nie czuć chłodu, a i mżawka zanika, tak jakby ten las był zaczarowany. Wychodzimy z niego - mży, wchodzimy - przestaje mżyć.

Rotyło (ukr. Роти́ло; 1483 m n.p.m.).
Szczyt Rotyło (ukr. Роти́ло; 1483 m n.p.m.).

Rotyło (ukr. Роти́ло; 1483 m n.p.m.).
Rotyło (ukr. Роти́ло; 1483 m n.p.m.).

Ze szczytu Rotyła wracamy tą samą drogą, za żółtymi znakami szlaku na Połoninę Rotul (ukr. Полонина Ротул). Na skraju lasu dostrzegamy dochodzące tyły grupy, a z nimi przody wraz z prowadzącym. Zdziwieni, jak to możliwe, aby 20-osobowy środek przeszedł niespostrzeżenie i znalazł się na przodzie. A jednak jest to możliwe i stało się to na pierwszej połoninie spowitej mgłą.

Jednak skoro już jesteśmy na przodzie grupy, to zostajemy dalej na tej pozycji. O godzinie 13.20 za niebieskimi znakami szlaku zaczynamy schodzić do Wołowej. Szlak sprowadza po zachodnim, stromym zboczu Rotyła. Porasta go świerkowy las, wyglądający dość sędziwie. Pokryty zielonością mchów i porostów, a także rozsypanymi skałkami, które chyba stoczyły się tutaj z wierzchołka góry.

Połonina pod Rotyłem.
Połonina pod Rotyłem.

Las na zboczach Rotyła.
Las na zboczach Rotyła.

O godzinie 13.50 przechodzimy przez siodło przełęczy oddzielające Rotyło od wzniesienia Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.). Siodełko pokrywa śródleśna polana. Przed nami ponad lasem widoczny jest kopulasty szczyt Kedruvatyi, pokryty Połoniną Hermaniwka (ukr. Полонина Германівка). Od połoniny dzieli nas krótkie przejście lasem.

Szlak nie wprowadza nas na szczyt Kedruvatyi, lecz przeprowadza od wschodniej strony poniżej szczytu i stojącej na stokach góry zagrody. Spoglądamy za siebie, gdzie zza powłoki mgieł pokazuje się stożek Rotyła. Nie zdążamy dojść do lasu, gdy zaczyna padać, ale na szczęście to tylko krótka fala deszczu.

Przełęcz między Rotyło i Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.).
Przełęcz między Rotyło i Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.).

Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.).
Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.).

Stok Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.).
Stok Kedruvatyi (ukr. Кедруватий; 1247 m n.p.m.).

Rotyło widziane z połoniny Hermaniwka.
Rotyło widziane z połoniny Hermaniwka.

Zbliżenie na Rotyło.
Zbliżenie na Rotyło.

Szałas na połoninie Hermaniwka.
Szałas na połoninie Hermaniwka.

Połonina Hermaniwka (ukr. Полонина Германівка).
Połonina Hermaniwka (ukr. Полонина Германівка).

Połonina Hermaniwka (ukr. Полонина Германівка).
Połonina Hermaniwka (ukr. Полонина Германівка).

Szybko obniżamy wysokość. Zbocze po którym schodzimy jest dość strome. Około godziny 14.40 poprawia się przejrzystość powietrza. Nie mamy pewności czy to dlatego, że wyszliśmy z poziomu chmur, czy raczej dlatego, że to one rozeszły się nieco. Może jedno i drugie ma na to wpływ. Chwilkę potem opuszczamy las. Do doliny mamy jeszcze jednak spory kawałek drogi. Schodzimy widokowymi halami, widząc już przed sobą dolinę Ilci. Dochodzimy do ogrodzonej zagrody, gdzie szukamy jakiegoś przejścia do widocznego za nią znaku szlaku. W końcu decydujemy się na „skok przez płot”, jeden potem drugi, i dalej w dół. Na moment pokazuje się słońce, którego promienie skrzą po oroszonych trawach. To piękne, ale światła takiego nie lubi salamandra plamista, która znika chowając się w norce.

Na zejściu.
Na zejściu.

Połonina Hermaniwka.
Połonina Hermaniwka.

Rumianek pospolity (Matricaria chamomilla L.).
Rumianek pospolity (Matricaria chamomilla L.).

Salamandra plamista skrywająca się w norce.
Salamandra plamista skrywająca się w norce.

Za kolejną drewnianą zagrodą wchodzimy na gruntową drogę. Jest wówczas godzina 15.10. Drogą tą spływa wartko strumień wody, jak po dużym deszczu. Czyżby nas ominął? Może tak, a może nie, lecz Ilcia też wygląda jakby wody w niej wezbrały. Wygląda na znacznie szerszą niż ta w godzinach porannych, kiedy zaczynaliśmy tą wędrówkę. Jej nurt można pokonać tylko po wąskiej drewnianej kładce bez poręczy - wąskiej ale stabilnej, choć może wydawać się, że zaraz wody rzeki ją porwą. Wody w rzece jest tak dużo, że droga wchodząca w jej nurt ginie zupełnie.

Połonina Hermaniwka.
Połonina Hermaniwka.

Gruntowa droga.
Gruntowa droga.

Chaber driakiewnik (Centaurea scabiosa L.).
Chaber driakiewnik (Centaurea scabiosa L.).

Kładka nad rzeką Ilcia (ukr. Iльця).
Kładka nad rzeką Ilcia (ukr. Iльця).

Kładka nad rzeką Ilcia (ukr. Iльця).
Kładka nad rzeką Ilcia (ukr. Iльця).

Idziemy w dół szerokiej doliny mijając rozproszone domostwa, tudzież jakąś kapliczkę stojącą pod lasem. O godzinie 15.30 docieramy do miejsca, które już znamy, gdzie stoi sklep mijany dzisiaj przed dziewiątą. Zatrzymujemy się na odpoczynek, bo w sklepie można usiąść i cos przekąsić, czy choćby napić się kawy. Siedzimy sobie i dzielimy się na gorąco wrażeniami z przebytej trasy.

Kapliczka w Wołowej.
Kapliczka w Wołowej.

Wołowa (ukr. Волова).
Wołowa (ukr. Волова).

Sklep w Wołowej.
Sklep w Wołowej.

Wołowa (ukr. Волова).
Wołowa (ukr. Волова).

Ilcia (ukr. Iльця) przepływająca przez Wołowiec.
Ilcia (ukr. Iльця) przepływająca przez Wołową.

Wołowa (ukr. Волова).
Wołowa (ukr. Волова).

Znowu jakaś mała fala deszczu przechodzi nad nami. Nie musimy się spieszyć, mamy dach nad głową. Stąd zostało nam już tylko 30 minut drogi do autobusu. Zmierzamy do ujścia doliny Ilci, tam skąd wyruszaliśmy rano. Tam o godzinie 17.00 kończymy wędrówkę.


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas