Dzisiaj przed nami stosunkowo krótki odcinek GSS, wypoczynkowy. Wybieramy się do lasu wypełnionego niecodziennymi formacjami skalnymi. Gdyby ktoś nieświadomie wszedł w ich obszar zdumiałby się zapewne, tym co widzi, jakie dziwy mieszają się z drzewami, a może z oniemienia zatrzymałby się zastanawiając czy to plener baśni, może kraina Narnii, może jeden z elfickich lasów Śródziemia. Drzewa i fantazyjnie ukształtowane głazy tworzą tutaj swoistą mieszankę przyrody ożywionej z przyrodą nieożywioną. Obszar tych dziwów objęty jest rezerwatem „Skalne Grzyby”.
TRASA:
Karłów (756 m n.p.m.)
Szczeliniec Wielki, rozstaj (762 m n.p.m.)
Droga Stu Zakrętów
Skalne Grzyby, Słoneczne Skały (662 m n.p.m.)
Skalne Grzyby, Adam i Ewa (719 m n.p.m.)
Skalne Grzyby, Rogacz (708 m n.p.m.)
Studzienno (550 m n.p.m.)
Golec (525 m n.p.m.)
Wambierzyce (366 m n.p.m.)
Główny Szlak Sudecki
|
|
etap 12
|
KarłówWambierzyce
|
|
16,0 km
|
O godzinie 9.00 opuszczamy agroturystykę „Pod Szczelińcem”. Robimy małe zakupy na drogę w pobliskim sklepie spożywczym i ruszamy czerwonym szlakiem. Żegnamy się z Karłowem z dziwnym uczuciem niedosytu, bo byliśmy tu, a nawet spaliśmy, a nie weszliśmy na Szczeliniec Wielki. Wczoraj brakło na to czasu, bo mieliśmy do pokonania spory odcinek szlaku, który naszpikowany był różnorodnymi atrakcjami, ale z drugiej strony, to przecież byliśmy na Szczelińcu Wielkim ledwie miesiąc temu.
|
Karłów. Agroturystyka „Pod Szczelińcem”. |
Z szosy kierujemy się w stronę Szczelińca Wielkiego brukowaną dróżką spacerową, mijając punkty pamiątkarskie, gastronomiczne. Są o tej porze jeszcze zamknięte, choć pora nie jest zbyt wczesna. Turystów jednak nie widać mimo sezonu wakacyjnego. Wczoraj wieczorem też niewielu ludzi spotkaliśmy w Karłowie. Miejscowość ogarnia nienaturalna pustka, ale może tylko chwilowa, bo sprzedawcy krzątają się już przy sklepikach. Przechodzimy obok parku jurajskiego. Kiedy planowaliśmy ten wyjazd myśleliśmy, że znajdziemy na niego czas. Podchodzimy do lasu, gdzie kończy się brukowana dróżka. Z tego miejsca rozpoczynają się szlaki wejściowy i zejściowy z wierzchowiny Szczelińca Wielkiego - mnóstwo kamiennych stopni, ale wysiłku ich pokonania sobie oszczędzimy.
|
Widok na Skalniak. |
Przed schodami na Szczeliniec Wielki skręcamy w prawo i leśną dróżką idziemy płasko trawersując stok góry. O godzinie 9.30 przecinamy szosę, nad którą nachyla się potężny Kamień Popielny. Po drugiej szosy ścieżka szlaku stromo sprowadza w dół zbocza. Tak po kwadransie docieramy do Drogi nad Urwiskiem. Skręcamy na niej w prawo. Maszerujemy teraz płasko do Szosy Stu Zakrętów. Przecinamy ją. Po drugiej stronie szosy jest mały parking i ława z ławkami, gdzie chwilkę odpoczywamy. Ruszamy dalej o godzinie 11.00.
|
Kamień Popielny. |
|
Kamień Popielny z szosy. |
|
Stromo w dół stoku. |
|
Droga nad Urwiskiem. |
|
Parking przy Szosie Stu Zakrętów. |
Szlak wiedzie dalej utwardzoną drogą. Wkrótce ginie w lesie pełnym tajemnic ukrytych w kamiennych głazach. Każda z tych tajemnic może zostać odkryta. Może to zrobić każdy, wystarczy tylko dać się ponieść wyobraźni. Wówczas ten las ożyje postaciami znanymi niekoniecznie ze świata fantazji. Obok tych postaci pojawią się baszty i bramy, grzyby, maczugi. Rozrzucone są one gęsto na wierzchowinie o długości 2 kilometrów, na wysokości około 680-700 m n.p.m. Dawno temu był to obszar silnie zalesiony, mało uczęszczany przez człowieka, a przez to mało znany. Jego tajemnice długo były skrywane przez naturę, która była twórcą tych dziwów. Deszcz, słońce, mróz i wiatr – cały czas razem pracowały nad tym przez wiele set lat. Rzeźbiły swym oddziaływaniem w skałach piaskowca fantazyjne kształty, korzystając z tego, iż niektóre jego fragmenty były mniej odporne na wietrzenie, te właśnie fragmenty poddawały się „obróbce”. I tak, gdy dolna część piaskowca była mniej odporna na wietrzenie, erodowała szybciej niż górna. Kiedy górna cześć takiego głazu opierała się warunkom atmosferycznym, to dolna stawała się coraz bardziej wąska, z czasem zaczynała pełnić funkcję nóżki dla części głazu znajdującej się powyżej, która zaczynała przypominać kapelusz. Tak powstały klasyczne skalne grzyby. Proces ten trwa cały czas. Kiedyś nóżka takiego grzyba stanie się tak cieniutka, że nie będzie w stanie utrzymać kapelusza, który runie wówczas na leśne runo.
|
Malutki grzybek. |
|
Niziutki grzybek. |
Piękno Skalnych Grzybów zostało całkowicie odsłonięte w latach 50. XX wieku, kiedy przeszły nad nimi silne wichury ogołacając znaczne połacie terenu. Wszystkie te niezwykłe skalne formacje odsłoniły się, niejako ujawniając się oczom wędrowców przemierzających tutejsze szlaki. Z czasem jednak znów zarosły lasem, który na nowo stara się ukryć je przed naszym wzrokiem.
Dzisiejszy las porastający obszar Skalnych Grzybów znów jest potężny. Wysokie, potężne świerki piętrzą się ku niebu, jakby chciały prześcignąć się nawzajem. Ścieżka szlaku poprzecinana jest poplątanymi korzeniami. Być może świerki pamiętają tamtą wichurę i starają się zakorzenić jeszcze bardziej, jeszcze szerzej, splatając dodatkowo swe korzenie, bo takie wzajemne oparcie stwarza większe szanse przeciwstawienia się kataklizmom. Dróżka jest miękka jakby była pokryta cienką warstewką mchu. Stąpanie po niej jest przyjemne dla stóp, ale to oczywiście nie mchy ją pokrywają, ale warstwa igliwia zrzuconego przez świerki.
|
Igliwie. |
|
Na szlaku... właśnie zaczyna kropić. |
Nawiedza nas krótki deszczyk, ale tak niewielki, że nie zdąża nasączyć poszycia leśnego. Orzeźwia jednak nieco powietrze, w którym jeszcze przed chwila był wyczuwalny zaduch. Większy deszcz jednak nie jest wykluczony. Pachnie jego nadejściem.
Kiedyś przemierzaliśmy już ten las, sami we dwoje, czerwonym szlakiem. Przez Skalne Grzyby prowadzi wiele szlaków. Do ich poznania nie wystarczy jeden, czy nawet dwa dni. Wracając do nich powtórnie Głównym Szlakiem Sudeckim od samego początku przymierzaliśmy się do przejścia innym równoległym szlakiem. Tymczasem czerwony szlak przeprowadza nas o godzinie 11.45 pod efektowną Skalną Bramą, zwaną zamiennie również Skalnymi Wrotami. Kluczymy chwilkę przy nich podziwiając ich wielkość. Za Skalnymi Wrotami dróżka zanika, a może po prostu rozchodzi się na mnóstwo wariantów, pomiędzy drzewami i skalnymi formacjami. Trudno zdecydować się, którędy jest bardziej atrakcyjnie, bardziej fotogenicznie. Każda droga jest dobra.
|
Przed fenomenem natury. |
|
Kierunek szlaku. |
|
Dwa grzybki. |
|
Skalny grzyb na pagórku. |
|
Skalna Brama. |
Na runo leśne spadają promienie słoneczne przedostające się przez korony drzew. Jest promieniście, ale wciąż aura jest niepewna. Poprzez szczeliny w zielonym dachu lasu widać sunące obłoki jasne i świetliste, ale duchota znów ciąży w powietrzu. Mijamy kolejną wizytówkę Skalnych Grzybów. Wcześniejszą była imponująca Skalna Brama, teraz mamy również znaną formację, ale chyba będącą obiektem częstej fotografowanym przez turystów, bo choć jest niewielka w porównaniu do Sklanej Bramy, to utożsamia typową formację Skalnego Grzyba.
|
Na runo leśne spadają promienie słoneczne. |
|
Skalny Grzyb. |
O godzinie 12.05 dochodzimy do węzła szlaków. Do Wambierzyc jest stąd 2 godziny drogi czerwonym szlakiem. Karłów z którego wyszliśmy znajduje się 2 godziny i 20 minut drogi za nami. Czerwony szlak krzyżuje się w tym miejscu z żółtym, przychodzącym również z Karłowa, ale innymi dróżkami. Przeprowadza przez Skalne Grzyby, równolegle do czerwonego GSS, a potem znów krzyżuje się z czerwonym i biegnie przez Batorów do Dusznik, oddalając na południe, w kierunku przeciwnym do czerwonego.
|
Węzeł szlaków. |
Mówiliśmy już o tym, że ta kolejną wędrówką po Głównym Szlaku Sudeckim chcemy dotrzeć tam gdzie jeszcze nie byliśmy; zobaczyć więcej niż poprzednio, to czego nie ma bezpośrednio przy czerwonym szlaku. Projektanci i twórcy Głównego Szlaku Sudeckiego zapewne nie jeden raz stawali przed dylematem, którędy ten szlak wytyczyć, szczególnie przy natłoku atrakcji z jakim spotykamy się na obszarze Skalnych Grzybów. Dwa lata temu zapoznaliśmy się już z odcinkiem szlaku czerwonego, dzisiaj postanawiamy zapoznać się z żółtym szlakiem. Zaraz zobaczymy co ma nam do zaoferowania.
|
Na żółtym szlaku. |
Żółty szlak wprowadza nas w samo centrum Skalnych Grzybów. Czerwony szlak oddala się w tym czasie na południe. Las jest bardziej tajemniczy niż ten wcześniej, trochę bardziej mroczny, zaczarowany - oddala nas od rzeczywistości. Skały gromadzą się w niewielkich skupiskach, znajdujących się w pewnym oddaleniu. Niektóre są blisko szlaku, a niektóre z odległości obserwują nas i innych przechadzających się wędrowców. Kuszą przechodzących do zejścia ze szlaku, by przyjrzeć się im z bliższa, bez zasłony konarów drzew. Drzewa rosną gęsto, wprowadzają nieco frustracji jako, że stanowią w pewnym sensie przeszkodę dla wzroku, który chciałby ogarnąć każdą napotkaną formację w całej okazałości. Oczyma penetrujemy las w poszukiwaniu najbardziej oddalonych i skrytych brył skalnych. Świadomość ludzka nie może pojąć tych kształtów, które w ocenie umysłu są nierealnymi. Umysł osaczony zostaje magią lasu i tym nietypowym co skrywa się w nim. Skała do skały jest tu niepodobna, a każda z nich spogląda na nas, choć oczu nie ma (tak nam się przynajmniej wydaje), bo na ciele można wyczuć jakieś magiczne promieniowanie tych skałek i dreszczyk emocji.
Żółty szlak prowadzi nas przez krainę niepojętą zwyczajnym myśleniem. Zastanawiające jest to, czy komuś udało się skatalogować ten świat, bo nie chcielibyśmy czego pominąć. Chcielibyśmy po powrocie do realności sprawdzić, czy wszystko zobaczyliśmy i skonfrontować z tym co zapamiętaliśmy we własnej głowie. O godzinie 12.45 spotykamy krzyżujący się szlak niebieski łączący Radków, Wambierzyce i Polanicę-Zdrój. Przez krótki odcinek biegnie wspólnie z naszym żółtym szlakiem.
Żółty szlak wciąż zaskakuje. Prowadzi wzdłuż silnie omszałej ściany, potem po głazach jakby wtopionych w leśną ściółkę, znów jakieś grzybki, a może przerośnięte podgrzybki skupione pod konarem świerka. Słońce znowu intensywnie oświetla nam ścieżkę i skały, i drzewa. Las rosnący w tym miejscy nie opiera się już tak silnie od tego światła słonecznego. Gdzieniegdzie wysokie świerki wyzbyły się igieł na znacznej długości konarów, pozostawiając je dopiero w najbardziej nasłonecznionych partiach szczytowych.
|
Omszała ściana. |
W lesie rozpoczęła się gra światła i cienia, animowana przepływającymi obłokami i przefiltrowywana drzewami. Od wschodniej strony las jest urozmaicony niewielką domieszką brzóz. Zatrzymujemy się na chwilę przy skupisku większych skał ulokowanych na niewielkim wybrzuszeniu terenu. Siadamy wśród nich na kamieniach, nie po to być odpocząć, ale by powstrzymać pędzące myśli i ochłonąć. Natłok doznań wizualnych wyzwala emocje, świat fantazji trudno kosztować ludzkimi zmysłami. Z letargu myśli budzi nas pomruk wyładowania atmosferycznego z zachodniej dali. U nas słoneczko wciąż intensywnie świeci, ale ruszamy pospiesznym krokiem. Jest godzina 13.20, gdy wpadamy na czerwony szlak - węzeł szlaków i wiatę turystyczną. Dzieje się to idealnie w czasie, bo minutę później zaczyna intensywnie padać. Chronimy się pod wiata z inną turystyczną rodziną.
|
Znów na czerwonym szlaku. |
Po dwudziestu minutach deszcz przechodzi. Słońce przebija się do lasu tak jak wcześniej. Po deszczu pozostały tylko kłęby pojedynczych chmur. O godzinie 12.40 żegnamy się z przypadkowo napotkanymi duszami i kierujemy się czerwonym szlakiem na Wambierzyce. Opuszczamy obszar Skalnych Grzybów. Rozmawiamy, o tym który szlak przez Skalne Grzyby jest atrakcyjniejszy. Jednego jesteśmy pewni: przy żółtym szlaku jest zdecydowanie więcej formacji skalnych niż przy czerwonym.
|
Po deszczu. |
Czerwony szlak sprowadza w dół dorodnym świerkowym lasem, gdzie mijamy jakieś pojedyncze już piaskowcowe ostańce wyłaniające się z zielonego poszycia lasu. Potem nieco przekrzywioną na bok betonową kapliczkę z figura MB umieszczoną we wnęce i wizerunkiem Chrystusa namalowanym poniżej na cokole. Przed kapliczką ścielą się białe i żółte kwiaty wciśnięte między ułożone kamienie. Wkrótce ścieżka szlaku wchodzi w nieduży wąwóz, nieco kamienisty, pokryty częściowo patykami i gałązkami. O godzinie 14.00 opuszczamy Park Narodowy Gór Stołowych. Droga biegnie prawie płasko, Przechodzimy obok kolejnej kapliczki z figurką MB z 1831 roku, potem obok kolejnej drewnianej umocowanej na drzewie z malowanym obrazem przedstawiającym Świętą Rodziną na tle wambierzyckiego sanktuarium. Poniżej jest tekst zaczerpnięty z Ewangelii Świętego Mateusza „…oto Anioł Pański ukazał się Józefowi i rzekł: Wstań weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu, pozostań tam aż ci powiem, bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić.” (Mt 2,13-23.).
|
Kapliczka. |
|
Wąwóz. |
|
Opuszczamy Park Narodowy Gór Stołowych. |
|
Kapliczka z 1831 roku. |
|
Kapliczka ze Świętą Rodziną. |
Wchodzimy na szosę, przy której stoi kilka domów wsi Studzienno - gospodarstwa agroturystyczne i leśną pasiekę. Z lewej przy szosie mamy piękny krzyż z Chrystusem ukrzyżowanym stojący między wspaniałymi topolami białymi (Papulus alba). Topole te mają swoje imiona: Maria i Józef. Są pomnikami przyrody ustanowionymi w 1996 roku.
Przy szosie na skaju polany stoi jeszcze jeden krzyż z Chrystusem, drewniany, otoczony płotkiem. Poniżej pod stopami Chrystusa umieszczon tablicę, na której wypisano: „Wiedz przechodniu, że my wszyscy prędzej czy później podążamy do jednego celu - wieczności. Niechaj tobie, który to czytasz lub słyszysz łaskawi niebianie uczynią tę wieczność szczęśliwą i błogosławioną (2009 r.)”.
|
Topole białe (Papulus alba) - Maria i Józef. |
|
Krzyż pod topolami. |
|
Krzyż przydrożny otoczony brzozami. |
Na łąkami unoszą się opary. Deszcz, który niedawno spadł odparowuje. Opuszczamy Studzienno. Szosa sukcesywnie obniża się, wiedzie przez las, a chwilami skrajem skoszonych pól zbożowych ze zrolowaną słomą. Nad polem nisko zawisła ciemna chmura. W dali widać jaśniejące. Szlak odchodzi na lewo z szosy. Sprowadza stromo obok szkółki leśnej, ale wkrótce wychodzi z lasu i niemal płasko wiedzie skrajem pól i łąk. W nieodległej już dolinie widać wambierzycką bazylikę, a na krańcach horyzontu ciąg wzniesień Gór Kamiennych i Gór Wałbrzyskich. Idąc dalej z lewej pokazuje się garb zalesionego wzniesienia Mnich (523 m n.p.m.). Za Mnichem mamy Góry Stołowe, które okrywają chmury. Polna droga, którą maszerujemy jest mokra. Deszcze musiał tutaj padać niedawno.
|
Opuszczamy Studzienno. |
|
Skoszone pola. |
|
Na skraju łąk. |
|
Bazylika w Wambierzycach. |
|
Widok na wzniesienie Mnich (523 m n.p.m.). |
Otaczające nas łąki barwią się czerwonymi makami, niebieskimi chabrami, biało żółtymi rumiankami. Na otwartym terenie podwiewa ciepły wiaterek unoszący mieszankę zapachów łąki. Z prawej delikatnie akcentują się szczyty: Horeb (430 m n.p.m.), Synaj (420 m n.p.m.) i Tabor (410 m n.p.m.). Za nimi wznosi się wzgórze Kalwarii. Nie trzeba usilnie wypatrywać, aby dostrzec na nich rozsiane kapliczki kalwaryjskie. Zbliżamy się do miejscowości wyjątkowej. Polna droga wchodzi między pierwsze zabudowania Wambierzyc, a zaraz potem do drogi asfaltowej, gdzie przechodzimy na rzeką Cedron, a następnie za znakami szlaku kierujemy się w prawo do centrum niezwykłej wsi, przypominającej wyglądem małe miasteczko ze ślicznymi kamieniczkami i rynkiem. Do centrum tego „miasteczka” docieramy o godzinie 15.00 przechodząc przez Bramę Jerozolimską, jedną z bram, które odpowiadają rzeczywistym bramom w murach miejskich starotestamentowej Jerozolimy. Te tutaj wprowadzają do Dolnośląskiej Jerozolimy.
|
Na polnej drodze. |
|
Powiewa wietrzyk. |
|
Nad Cedronem. |
|
Brama Jerozolimska. |
W Wambierzycach spędzamy popołudnie i zostajemy na noc. Te kilka godziny przed końcem dnia poświęcamy na zwiedzenie Dolnośląskiej Jerozolimy. To niezbyt dużo czasu, ale więcej niż mieliśmy ostatnio. Pozwoli nam to na zobaczenie obiektów położonych blisko centrum Wambierzyc.
Wambierzyce (niem. Albendorf, czes. Vambeřice) to urocza i cicha wioska o układzie prawdziwie miejskim leżąca u stóp Gór Stołowych. Leży w dolinie potoku Cedron (Wambierzycki Potok), otoczona wzgórzami o biblijnych nazwach: Syjon na zachodzie, Kalwaria na wschodzie, Tabor na południowym wschodzie, Wzgórze Kwarantanny na północnym wschodzie, Tabor, Synaj i Horeb na południowym wschodzie. Otoczona bramami niczym Jerozolima (łącznie jest tutaj czternaście bram, z których siedem odpowiada rzeczywistym bramom w murach miejskich Jerozolimy, zaś trzy z nich - Brama Doliny, Brama Owcz i Brama Benjamin, wzmiankowane są Starym Testamencie. Miejscowość jest przepełniona kapliczkami i kaplicami, składającymi się na potężna kalwarię. Właściwie to cała miejscowość jest jedną wielką kalwarią, „Dolnośląską Jerozolimą” jak często jest zwana.
|
W Domu Pielgrzyma. |
Twórcą Kalwarii Wambierzyckiej był Daniel Paschazjusz von Osterberg, właściciel wsi Wambierzyce. Inspirowały go do tego opisy starej Jerozolimy z czasów Salomona i to pod ich wpływem postanowił ją odtworzyć na ziemi kłodzkiej. Ponoć impulsem do tego przedsięwzięcia był nieziemski blask zorzy, jaki pojawił się 30 maja 1679 roku nad wambierzyckim kościołem. Pierwsze kaplice wzniesione w 1683 roku nie zachowały się. Miały one prowizoryczną formę, a ich budulcem było nietrwałe drewno. Budowane później kapliczki włączano na wzór Jerozolimy w zabudowę miejską. Kapliczki, figury i bramy wplatano w zabudowę wsi, albo też sytuowano w odosobnieniu lub szeregach. Wyznacznikiem dróg Kalwarii były też dwie pustelnie istniejące w tamtych czasach, założone również z inicjatywy Daniela Paschazjusza von Osterberga. Pierwsza powstała na wzniesieniu Kalwarii, a druga na Górze Nowej, nazwanej później Górą Horeb, Synaj i Tabor. Powstały wówczas zespół kalwaryjny był przebudowywany, a kapliczki zaczęły zyskiwać wygląd kamiennych monumentów, a później otynkowanej kapliczki murowanej, utrzymanej w stylu neoklasycyzmu z elementami bardzo uproszczonej dekoracji ornamentalnej w stylu neobaroku. W kapliczkach tych znajdują się naturalistyczne drewniane figury będące dziełem rzeźbiarzy tyrolskich.
Ikonografia wambierzyckiej kalwarii ma różną tematykę. Jedna przedstawia życie Chrystusa od narodzin do chrztu w Jordanie, inna życie Maryi od zwiastowania do wniebowzięcia, a we wsi i na górze Kalwarii znajduje się ciąg kapliczek odnoszących się do publicznej działalności i męki Jezusa. Są też w nich zawarte wątki symbolizujące nauki Kościoła, mające skłaniać do refleksji nad wydarzeniami staro i nowotestamentowymi. Spokojne (modlitewne) przejście całej Wambierzyckiej Kalwarii zajmuje 4-5 godzin.
|
Muzeum ruchomych szopek. |
Nie zdążymy dzisiaj przejść całej Wambierzyckiej Kalwarii. Skupiamy się zatem na Górze Kalwaria, gdzie w 1732 roku powstała droga krzyżowa. Główna droga na to wzgórze wiedzie stromymi stopniami, przy których usytuowane są kaplice. Idziemy jednak nieco bokiem zahaczając o obiekt równie niezwykły, jak cała Wambierzycka Kalwaria. Jest tu ruchoma szopka, a właściwie zespół kilkunastu różnorodnych szopek skupiony w jednym budynku. Należą one do największych i najstarszych ruchomych szopek w Polsce. Ich twórcą jest zegarmistrz Longin Witting. Tworzył je przez 28 lat swego życia. Pierwszą podobno dla swojego syna, którego chciał w ten sposób pocieszyć po śmierci swojej żony. Rzeźbienie małych figurek i konstruowanie wymyślnych mechanizmów, które wprawiały całą szopkę w ruch przeobraziło się ogromną pasję. Witting stworzył łącznie ponad 800 figurek.
Po obejrzeniu ruchomych szopek kierujemy się na Wielkie Schody prowadzącej na Górę Kalwaria. Jest to grzbiet, który ciągnie się ponad doliną Cedronu. Pięknie z niego widać okazałość wambierzyckiej Bazyliki na tle charakterystycznego zarysu Szczelińca Wielkiego. Obecna bryła barokowej bazyliki została zbudowana w latach 1715-1723 na zlecenie hrabiego Franciszka Antoniego von Goetzena. Jest ona czwartą budowlą powstałą w tym miejscu, a tytuł bazyliki mniejszej został jej nadany w roku 1936 przez papieża Piusa XI. Stoi on na stoku wzgórza, gdzie według średniowiecznych przekazów przed rokiem 1200 rosło duże drzewo - lipa na której umieszczona była statuetka Matki boskiej. W tymże miejscu niewidomy Jan z Raszewa, na skutek żarliwej modlitwy miał odzyskał wzrok. Odtąd miejsce to stało się celem pątniczym. Zaowocowało to budową drewnianego kościoła. Na początku XVI wieku wybudowano w jego miejsce murowany kościół, który został zniszczony w czasie wojny trzydziestoletniej. Kolejna budowla okazała się być wadliwa pod względem konstrukcyjnym i zawaliła się. Wówczas wzniesiono czwartą świątynię istniejącą do dzisiaj w niezmienionym kształcie.
Kierujemy się na północ grzbietu, gdzie znajduje się kulminacja zwana Wzgórzem Kwarantanny. Prowadzi do niego lipowa aleja, przy której stoją cztery stacje. Trzy z nich obrazują kolejne kuszenia Jezusa, zaś ostatnia przedstawia scenę „Aniołowie usługują Jezusowi”. Na grzbiecie wzgórza stoją też cztery porzucone dzwony z niemieckimi napisami i wytłoczonym rokiem 1949. Są darem Niemców, byłych mieszkańców Wambierzyc, przekazanym na początku lat 90-tych XX wieku. Nigdy nie były powieszone, co tłumaczono brakiem funduszy. Kiedyś stały w centrum wsi, ale jeszcze pod koniec ubiegłego wieku zostały przeniesione tutaj, choć pośniedziałe wyglądają bardziej na porzucone. Tymczasem z bazyliki rozbrzmiewają dźwięki dzwonów nagrane w Watykanie.
|
Stacja 52 - Święty Grób. |
|
Stacja 52 - Święty Grób. |
|
Stacja typowej Drogi Krzyżowej. |
|
Równoległa do Wielkich Schodów droga na szczyt Kalwarii.
Z prawej kaplica stacji 51a - Rozpacz Judasza. |
|
Stacja 1 - Grota kuszenia. |
|
Bazylika widoczna ze Wzgórza Kwarantanny. |
|
Widok na Bazylikę. W tle Szczeliniec Wielki. |
|
Stacja 3 - Trzecie kuszenie na Górze Kwarantanny. |
|
Przy dzwonach na Wzgórzu Kwarantanny. |
Ze Wzgórza Kwarantanny mamy cudowną panoramę łagodnych wzniesień Obniżenia Ścinawki, zamkniętą przez majaczące w dali Góry Kamienne. Patrząc w kierunku bazyliki horyzont zamykają Góry Stołowe z doskonale widocznym i rozpoznawalnym Szczelińcem Wielkim, najwyższym szczytem w tego pasma. Wracamy alejką między lipami w kierunku Kalwarii, po czym Wielkim Schodami schodzimy powolutku do doliny Cedronu. Przy Wielkich Schodach jest dość duże zagęszczenie kapliczek. Rozpościera się z nich widok na centrum Wambierzyc i Bazylikę Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny.
|
Łagodne wzniesienia Obniżenia Ścinawki. |
|
Łagodne wzniesienia Obniżenia Ścinawki. |
|
Stacja 50 - Zdjęcie z krzyża. |
|
Lipowa alejka na Wzgórzu Kwarantanny. |
|
Symboliczna Brama Sądu. |
|
Stacja 48 - Wisi na krzyżu. |
|
Stacja 43 - Kaplica Matki Boskiej Bolesnej. |
|
Na Wielkich Schodach. |
|
Stacja 42 - Święte Schody. |
|
Bazylika. Sanktuarium Wambierzyckiej Królowej Rodzin Patronka Ziemi Kłodzkiej. |
|
Wielkie Schody. |
|
Wielkie Schody. |
|
Bazylika widziana z Wielkich Schodów. |
|
Stacja 17 - Zdrada Judasza. |
|
Stacja 14 - Jezus zastaje uczniów śpiących. |
Po zejściu skręcamy w lewo w kierunku Bramy Gethsemane przylegającej do Domu Pielgrzyma „Nazaret”. Zaraz za tą bramą stoi Kaplica Najświętszego Serca Jezusa. Na ścianie tej kaplicy we wnętrzu znajduje się niespotykana postać ukrzyżowanej kobiety. To wyobrażenie św. Vilgefortis (znanej też jako św. Kummernia), legendarnej królewny Luzytanii mającej żyć w III lub IV wieku. Jej ojciec chciał ją wydać za poganina, ona jednak nie chciała go poślubić. Ojciec zamkną ją więc w ciemnicy, gdzie zaczęła żarliwie modlić się. W wyniku modlitwy wyrosła jej długa broda, która zniechęciła narzeczonego, który oczywiście nie chciał mięć brodatej małżonki. To jednak rozwścieczyło ojca, który kazał ją ukrzyżować. Autentyczność postaci Vilgefortis jest jednak kwestionowana, również przez kościół katolicki. Nie wiadomo dlaczego znalazła się wśród innych wambierzyckich kapliczek, które mają swój ściśle biblijny rodowód. Wiadomo, że wizerunek Vilgefortis umieszczony został w Wambierzycach przez Daniela Paschasius. Jest to rzeźba z przełomu XIX i XX wieku wykonana przez rzeźbiarzy tyrolskich, lecz z usuniętym zarostem na twarzy.
Ze św. Vilgefortis wiązana jest też legenda o biednym grajku, który modlił się pod jej wizerunkiem prosząc o leki dla chorej matki. Vilgefortis ofiarowała mu wówczas swój złoty trzewik, by mógł kupić za niego leki. Jednak gdy chciał za niego dokonać zakupu oskarżono go świętokradztwo. Nikt nie chciał dać mu wiary w to, w jaki sposób złoty trzewik znalazł się w jego posiadaniu. Przed egzekucją uratowała go Vilgefortis, która w obecności świadków obdarowała go drugim złotym trzewikiem.
|
Południowa ściana kaplicy Serca Jezusowego przedstawia
ukrzyżowaną księżniczkę, św. Wilgefortis, córkę króla Luzytanii. |
Poniżej Kaplicy Najświętszego Serca Jezusa przechodzimy przez Bramę Owczą. Wchodzimy na główne skrzyżowanie ulic Wambierzyc, przed Dom Pielgrzyma, w którym zostaliśmy już zakwaterowani. Przechodzimy przez wambierzycki rynek pod Bazylikę Najświętszej Marii Panny, stanowiącą centrum duchowe Wambierzyc. Świątynia góruje nad rynkiem. Jej pełna nazwa brzmi Sanktuarium Wambierzyckiej Królowej Rodzin i Patronki Ziemi Kłodzkiej. Do świątyni prowadzą kamienne schody o trzech ciągach. Pierwszy ciąg schodów liczy sobie 9 stopni, które symbolizują 9 chórów anielskich. Kolejnych stopni jest 33, a odnoszą się one lat życia Jezusa na Ziemi. Ostatni górny ciąg schodów liczy sobie 15 stopni, co z kolei odnosi się do lat życia Maryi przed jej boskim macierzyństwem. Ponad schodami wznosi się imponująco wielka fasada bazyliki mająca 52,5 m wysokości. Bryła wambierzyckiej świątyni utrzymana jest w stylu późnego renesansu, podzielona jest na trzy części, zdobiona pilastrami i płycinami oraz ciągami balustrad z kamiennymi figurami. Wszystkie te zdobienia nadają świątyni charakter pałacowy. Na środku dolnej kondygnacji ponad łukiem wnęki widać emblemat z herbem papieża Piusa XI, zaś poniżej we wnęce znajduje się duża drewniana rzeźba Matki Boskiej Wambierzyckiej z połowy XVIII wieku.
|
Brama Owcza. |
|
Cedron. |
|
Ciąg kamieniczek przy rynku. |
|
Wambierzycki rynek. |
|
Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Wambierzycach. |
|
Zegar w fasadzie głównej Bazyliki. |
|
Kaplice kalwarii na wzgórzach Tabor i Synaj. |
Wambierzycka Bazylika otoczona jest krużgankami, wybudowanymi w 1718 roku. Od zewnętrznej strony do krużganków przylegają kaplice, nawiązujące do czasów dzieciństwa Jezusa. W krużgankach jest też mnóstwo obrazów wotywnych pochodzących z XVI-XX wieku. Natomiast w południowej części krużganków znajdują się przedmioty sięgające początków kultu maryjnego w Wambierzycach. Jest to kamienna płyta ołtarzowa z datą MCC 18, lichtarz oraz kropielnica. Jest też stara ambona z czasów dawnych pielgrzymek.
|
Krużganki. |
|
Kaplica św. Jana Pawła II. |
|
Obraz „Tron Łaski” - przedstawienie ikonograficzne ukazujące Trójcę Świętą. |
|
Scena figuralna „Jezus naucza w świątyni”.
|
|
Płaskorzeźba „Rzeź niewiniątek” z 1889 roku.
|
|
Barokowy ołtarz z obrazem „Cierniem ukoronowanie”. |
|
Wejście do kaplicy ze sceną Pokłonu Trzech Króli. |
|
Pokłon Trzech Króli. |
|
Kaplica Tysiąclecia Chrztu Polski powstała w latach 1920-1922
(pierwotnie mauzoleum żołnierzy niemieckich poległych podczas I wojny światowej). |
|
Najstarsze obiekty w sanktuarium w postaci kamiennego ołtarza, chrzcielnicy i lichtarza.
Prawdopodobnie są to elementy pierwszej świątyni usytuowanej u stóp lipy,
gdzie nastąpiło uzdrowienie niewidomego Jana. |
Wnętrze świątyni utrzymane jest w duchu baroku. Nawa główna mieści się w formie ośmioboku. Znajduje się w niej bogato zdobione ołtarze, wyposażenie, rzeźby i malowidła. Jej wnętrze zachwyca. Z boku u ściany wisi przepiękna barokowa ambona, wykonana w 1723 roku przez wiedeńczyka Karola Sebastiana Flackra, obrazująca maryjny hymn Magnificat. We wnękach nawy głównej stoją ołtarze św. Jana Nepomucena i św. Józefa. Z kolei nad zachodnim wejściem do nawy widać organy, skonstruowane w 1794 roku przez Pawła Zeiziusa z Ząbkowic Śląskich. Na sklepieniu nawy zobaczyć można polichromię przedstawiającą scenę Nawiedzenia św. Elżbiety przez Najświętszą Maryję Pannę. Wokół niej rozmieszczono osiem barwnych medalionów.
Centralnym punktem świątyni jest oczywiście prezbiterium. Od nawy głównej prezbiterium oddzielone jest ręcznie kutą kratą z 1725 roku. Za kratą stoi ołtarz główny świątyni, a w nim znajduje się tabernakulum ozdobione cennymi kamieniami oraz największy skarb świątyni: niewielka figurka Madonny z Dzieciątkiem. Figurka ta pochodzi z 1380 roku. Wykonana jest z drewna lipowego. Ma tylko 28 cm wysokości. Przedstawia Matkę Bożą, która trzyma w prawym ręku Dzieciątko Jezus. Dzieciątko ma w prawej ręce ptaszka, zaś lewą ręką sięga po owoc z ręki Matki Bożej. Głowy Maryi i Jezusa ozdobione są koronami. Cała figurka ubrana jest w tzw. „sukienkę”. Uroczysta koronacja figury odbyła się 17 sierpnia 1980 roku. Korony papieskie w imieniu Ojca Świętego nałożył na głowy prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński. Figurkę otaczają aniołowie, trzymający tarcze z napisami w języku łacińskim: „Oto Matka Boża” i „Oto Matka Odkupiciela”.
|
Widok z nawy w stronę prezbiterium. |
|
Kopuła z polichromią przedstawiającą scenę nawiedzenia św. Elżbiety przez NMP. |
|
Za kratą znajduje się ołtarz główny. |
|
Stół ofiarny i ambonka. |
|
Widok z prezbiterium w stronę nawy. |
|
Ołtarz główny jest dziełem kłodzkiego artysty Karla Sebastiana Flackera (1720 r.).
Ołtarz główny stanowi jednocześnie stację 79 kalwarii wambierzyckiej. |
|
Wambierzycka Królowa Rodzin. |
|
Rynek ze schodów Bazyliki. Za ciągiem kamienic widać Wielkie Schody na Górę Kalwaria. |
Przed dziewiętnastą wychodzimy ze świątyni. Schodzimy na rynek na plac przed bazyliką. Stoi tam legendarna Studnia Matki Bożej, stanowiąca stację nr 58b. Na zadaszeniu studzienki umieszczona jest figura Matki Boskiej w koronie, z Jezusem na prawym przedramieniu. Jest to obudowane w 1894 roku źródełko, które trysnęło w 1678 roku. W roku 1680 na Ziemi Kłodzkiej zapanowała wielka zaraza. Wambierzyce dzięki opiece cudownej figurki były wolne od moru, co wcale nie podobało się miejscowemu grabarzowi Janowi Mayerowi, bo tracił dochody. Wówczas postanowił zatruć źródło szczątkami martwych z Radkowa. Gdy wraz z grabarzem z Radkowa zbliżali się źródła dał się słyszeć głos z nieba: „Porzućcie swój zamiar! Zatrzymajcie się!” ogarnięci przerażeniem obydwaj uciekli.
|
Stacja 58b - Studnia Matki Boskiej. |
|
Dom Pielgrzyma im. Świętej Rodziny. |
Zostajemy w Wambierzycach na noc. Zatrzymaliśmy się w Domu Pielgrzyma im. „Świętej Rodziny”, dużym obiekcie stojącym w centrum miejscowości przy Bramie Jerozolimskiej, obok wambierzyckiej bazyliki. Jest to zabytkowy obiekt zbudowany pod koniec XIX wieku. Dawniej nazywał się Paul's Hotel, w czasach powojennych funkcjonował jako Hotel-Restauracja „Turystyczna”, potem Hotel „Wambierzyce”, zaś od 29 listopada 2013 roku jest w posiadaniu Franciszkanów i działa jako dom pielgrzyma.
Do Wambierzyc należałoby przyjechać jak pielgrzymi. Udało się nam być tutaj dłużej, niż ostatnim razem, ale wciąż za krótko. Miejscowość ta to właściwie jeden wielki kompleks, jedna potężna kalwaria, należąca do największych w Europie. Ktoś pięknie powiedział, że Wambierzyce to biblia w rzeźbie. Trzeba by tutaj przybyć, ale tylko w tym celu - tak myślimy siedząc przy filiżance kawy, nie mogąc oderwać wzroku od okna, za którym widać wambierzyckie kamieniczki ustawione w szereg wzdłuż Cedronu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz