Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Pohrebtyna i Baba Ludowa

Opary mgły unoszą się nad zielonymi trawami skąpanymi w porannej rosie. Chłód poranny, senna pogoda panuje w Werchowynie. W okresie międzywojennym miejscowość była znana pod nazwą Żabie. Nazwę taką miejscowość ta nosiła jeszcze do 1962 roku. Dzisiaj stanowi jedno z centrów kultury Hucułów. To dogodne miejsce na wypady po wschodniej część Ukraińskich Karpat. Dzisiaj udajemy się stąd w głąb doliny Czarnego Czeremoszu (ukr. Чорний Черемош) - rzeki, która przepływa przez Werchowynę.

TRASA:
Szybene (ukr. Шибене) - Burkut (ukr. Буркут) - Pohrebtyna (ukr. Похребтина; 1605 m n.p.m.) - Baba Ludowa (ukr. Баба Людова; 1590 m n.p.m.) - Pohrebtyna (ukr. Похребтина) - Połoninia Łukowica (ukr. Полонина Луковица) - Szybene (ukr. Шибене)

OPIS:
Wyjeżdżamy niezbyt wcześnie, bo wczorajszy powrót był bardzo późny. Dzisiaj nie korzystamy z marszrutek - droga jest lepsza, choć nie oznacza to, że nie ma w niej dziur. Jest ich mnóstwo, a nawierzchnia w niczym nie przypomina drogi takiej, jakiej byśmy się spodziewali zerkając na mapę. U nas w ten sposób zarysowywane są na mapie całkiem porządne szosy, tutaj jest to gruntowa droga, po której jeżdżą nie tylko pojazdy ciężarowe, ale też kursuje autobus, a Ukraińcy poruszają się swoimi samochodami osobowymi. Oczywiście opony mają tu znacznie krótszą żywotność. Mijamy kolejne huculskie wioski w dolinie Czarnego Czeremoszu - Ilcia (ukr. Ільці), Kraśnik (ukr. Красник), Topilcze (ukr. Топільче), Zełene (ukr. Зелене), Jawornik (ukr. Явірник), aż w Szybene (ukr. Шибене) zatrzymują nas na punkcie kontroli przygranicznej. Wystarczy im krótkie wyjaśnienie, że przyjechaliśmy w celach turystycznych, ale dalej musimy iść już na własnych butach. Wysiadamy z autokaru o godzinie 10.20.

Wschód słońca w dolinie Czarnego Czeremoszu.
Wschód słońca w dolinie Czarnego Czeremoszu.

Wieś Zelene (ukr. Зелене).

Punkt kontroli granicznej w Szybene.

Wieś Szybene (ukr. Шибене).

Szybene.

Idziemy dalej kilka kilometrów w górę doliny. Może 5, a może 6 kilometrów. O godzinie 11:30 docieramy do opustoszałej wsi Burkut (ukr. Буркут). Kiedyś była to najdalej na południe wysunięta większa miejscowość II Rzeczypospolitej, choć w okresie międzywojennym istniała tu też niewielka ilość zabudowań - dwie leśniczówki i małe schronisko. Trudno dzisiaj uwierzyć, że już w początkach swojej historii sięgającej czasów panowania Zygmunta III Wazy miejscowość przyciągała zamożnych mieszczan z pobliskich Kut do przyjazdu do Burkutu na wypoczynek. Przede wszystkim zaś w ogóle trudno sobie wyobrazić, że w latach 30-tych XIX wieku przyjeżdżały tu tłumy kuracjuszy. Wybudowano wtedy około 18 willi, w których Austro-Węgierska elita korzystała z funkcjonujących tutaj sanatoriów, pensjonatów, kąpielisk. Przede wszystkim poprawiła swoje zdrowie za pomocą leczniczej wody mineralnej. Woda ta znana była szeroko, gdyż butelkowano ją i rozprowadzano po całym regionie. Na całym Pokuciu i Bukowinie wodę tą zwano tak jak miejscowość „Burkut”, a sama nazwa oznaczała „kwaśną wodę”. Rozkwit Burkutu został nagle zatrzymany, gdy 1848 roku Austriacy postanowili zniszczyć wieś wraz z infrastrukturą, pozbawiając tym samym możliwość schronienia dla węgierskiego ruchu niepodległościowego, znanym w historii jako Powstanie Węgierskie 1848.

Dziś stoi tu kilka budynków, niektóre zrujnowane i opuszczone. Jest też naturalne źródło wody mineralnej wypływające z przerdzewiałej rury o bardzo intensywnym zapachu. Wioska po powodzi w 2008 roku nie ma stałych mieszkańców i jest jak wioska duchów.

Droga z Szybene do Burkutu.

Swobodnie konie są tu czymś naturalnym.

Wieś Burkut (ukr. Буркут).

Wchodzimy do lasu - początek podejścia.

Z wioski Burkut wspinamy się na grzbiet Połonin Hryniawskich (ukr. Гринявський хребет). Podejście stoku rozpoczynamy o godzinie 11.50. Nie ma stąd żadnych znakowanych szlaków turystycznych. Wspinamy się na azymut stromym stokiem porośniętym gęsto lasem. Nie prowadzi nas też żadna wydeptana ścieżka. Po godzinie wychodzimy na krótki boczny grzbiet pokryty niedużą wąską polaną otoczoną lasem. Przez jej środek ledwie widoczna jest ścieżka wydeptana od strony grzbietu głównego pasma. Po krótkiej przerwie idziemy za śladem tej ścieżki.

Podejście.

Wąska polana na bocznym grzebiecie.
Dorota wciąż w natarciu prowadzi grupę (poprzedni prowadzący gdzieś wsiąkł ;).

Na głównym grzbiecie Połonin Hryniawskich.
Na głównym grzbiecie Połonin Hryniawskich. W tle widoczna Pohrebtyna.
Ukraińcy jeżdż tutaj samochodami.

Z prawej strony pokazuje się nam charakterystyczna bazaltowa bryła Czywczyna (ukr. Чивчин; 1769 m n.p.m.), który wyróżniaja się na ciągu Gór Czywczyńskich (ukr. Чивчинські гори) nie tylko kształtem, ale geologiczną budową, gdyż góry te zbudowane są główne z krystalicznych łupków i piaskowców. O godzinie 13.30 wchodzimy na drogę grzbietową. Kierujemy się tą drogą na południowy wschód.

Przed nami wznosi się Pohrebtyna pokryta Połoniną Michajłowa (ukr. Полонина Михайлова). Od strony południowo - zachodniej stoki góry porasta las. Droga grzbietowa trawersuje Pohrebtynę od drugiej strony przechodząc przez połoninę. Chcemy wejść na wierzchołek, a więc musimy zejść z tej drogi i podążyć w górę stoku porośniętego dość gęsto borówczyskiem i młodymi świerkami samosiejkami. Zdaje się, ze góra stopniowo zarasta.

Vârful Mihăilecu (1918 m n.p.m.) i Vârful Farcău (1957 m n.p.m.)
w Karpatach Marmaroskich (Rumunia).

Ludowa (1463 m n.p.m.) i Skupowa (1579 m n.p.m.) w paśmie Połonin Hryniawskich..

Podejście na Pohrebtynę.
Podejście na Pohrebtynę. W tle widoczny szczyt Połoniny Łukowica.

Na podejściu.

Połoniny z Pohrebtyny.

Pohrebtyna (ukra. Погреби́на; 1605 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem Połonin Hryniawskich. Osiągamy go o godzinie 14.20. W związku z częściowym zalesieniem widoki z niej są ograniczone. Wystarczy jednak zejść troszkę niżej, a wtedy odsłania się nam widok na Marmarosze (Farcău, Mihailecu, Pop Iwan Marmaroski, Nieneska, Stóg), Czarnohorę (Pietros, Pop Iwan, Gutin Tomnatyk, Góry Pokuckie (Rotyło).

Pohrebtyna (ukr. Похребтина; 1605 m n.p.m.).
Pohrebtyna (ukr. Похребтина; 1605 m n.p.m.).

Panorama spod Pohrebtyny.
Panorama w stronę Czarnohory.

Widok na północny wschód (na lewo od drzewka widać Skupową).

Droga w stronę Baby Ludowej.

Widok na Czywczyna.


Niektóre źródła podają, że najwyższym szczytem Połonin Hryniawskich jest Baba Ludowa położona dalej na południowym wschodzie. Niesłusznie, bowiem w rzeczywistości jest ona niższa od Pohrebtyny o 21 metrów. Po popasie ruszamy w jej kierunku. Wracamy na drogę, która przechodzi przez Połoninę Ozurny (ukr. Полонина Озёрный). Rozciąga się niej śliczna panorama na Czarnohorę i oczywiście Połoniny Hryniawskie. Schodzimy na przełęcz. Z lewej na połoninie wolno pasie się para koni. Dalej dość długim bocznym grzbietem odchodzi na lewo Połonina Tarnitsa (ukr. Полонина Тарниця). Baba Ludowa stanowi zwornik dla tego grzbietu którym łączy się on z grzbietem głównym pasma.

Za przełęczą przechodzimy przez niewielki las porastający zbocza wzniesienia Масний Присліп. Za nim droga skręca się na wschód. Kilka minut później osiągamy wierzchołek Baby Ludowej (ukr. Ба́ба Людо́ва; 1586 m n.p.m.), znajdujący się tuż przy naszej drodze. Zatrzymujemy się o godzinie 15.45 niezbyt długo, aby zrobić kilka fotografii. Panorama popołudniowa jest trochę zamglona, ale wyraźnie widać odwiedzony wczoraj Tomnatyk z białymi kulami, a tuż przed nim Jarowicę.

Widok na Babę Ludową.

Na północny wschód.

Droga przez połoniny.
Droga przez połoniny.

Konie.

Na stoku Baby Ludowej

Panorama z Baby Ludowej.

Baba Ludowa (ukr. Баба Людова; 1590 m n.p.m.)

Widok na południowy wschód. Tam wypatrujemy Jarowicę i Tomnatyk.

Zbliżenie na Tomnatyk (ukr. Томна́тик; 1565 m n.p.m.).

Grzbiet, którym dzisiaj wędrujemy ciągnie się dalej w kierunku południowo-wschodnim. Gruntowa droga wiedzie tam przez kolejne widokowe połoniny. My jednak musimy wracać do Szybene, czyli w stronę przeciwną. Robi się późno, a droga powrotna jest daleka. Szkoda, że nie wyjechaliśmy dzisiaj w góry trochę wcześniej. Dlaczego wyjechaliśmy tak późno. Pogoda dopisuje, choć nad nami przepływają tęgie obłoki. Dzięki nim nie ma skwaru. Plenery Ukraińskich Karpat nie opuszczają nas. Wracamy tą samą drogą, którą przyszliśmy, ale nie do końca dokładnie. Końcowe zejście po minięciu Pohrebtyny będziemy robić inną trasą.

Z Baby Ludowej wracamy na Pohrebtynę.

Konie spacerujące wcześniej po połoninie schowały się teraz w lasku. Za laskiem znów mamy widoki na Pohrebtynę. Przed nami krajobraz wieńczy Czarnohora ze skrajnym Popem Iwanem Czarnohorskim (ukr. Піп Іван; 2022 m n.p.m.). Na szczycie Pop Iwana stoją ruiny Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologicznego, które zbudowano w latach 1936-1938 staraniem rządu ówczesnej Rzczypospolitej. Na południe od Popa Iwana grzbiet Czarnohory opada na Przełęcz Szybeńską za którą wznosi się Stóg, początkujący grzbiet Gór Czywczyńskich. Przełęcz Szybeńską (1342 m n.p.m.) leży w głównej grani Karpat Wschodnich. W okresie międzywojennym była ona przełęczą graniczną. Po drugiej stronie przełęczy grzbiet wznosi się ku wierzchołkowi Stóg (dawniej zwany Stoh; ukr.: Stih), zaliczany już do Gór Czywczyńskich. Stóg jest silnie związany z historycznymi granicami państwowymi, ale również i obecnie, kiedy przebiega przez niego granica ukraińsko-rumuńska. Do roku 1772 przez Stóg przebiegała granica między Koroną Królestwa Polskiego i Królestwem Węgier. Natomiast w okresie międzywojennym szczyt stanowił trójstyk granic Polski, Czechosłowacji i Rumunii. Był on też skrajnym szczytem dla wyznaczonego w tamtym okresie Głównego Szlaku Wschodniobeskidzkiego.

Powrotna droga na Pohrebtynę.

Koń.

Stok Pohrebtyny.

Połonina na Pohrebtynie.

Panorama ze stoku Pohrebtyny.

Zbliżenie na Popa Iwana.

Wkrótce trawersujemy zbocze Pohrebtyny. Przechodzimy drogą poniżej szczytu. Opuszczając stoki Pohrebtyny przechodzimy obok kolib pasterskich. Koliby stoją na Połoninie Łukowica (ukr. Полонина Луковица). Przechodzimy obok nich o godzinie 16.50. Nad drewnianymi budynkami powiewają dwie flagi Ukraińska i Unii Europejskiej. To wymowne na tle obecnego konfliktu ukraińsko-rosyjskiego, który być może na wiele lat przesunął otwarcie granic z Unią, a zarazem naszym krajem. Szkoda, bo jakże byłoby wspaniale chodzić po Karpatach nie patrząc na znaki graniczne, tak jak np. przez graniczę ze Słowacją. Już zapomnieliśmy o tym, że tam też jeszcze nie tak dawno było inaczej. Teraz wystarczy mieć dowód osobisty przy sobie by wędrować granicą lubi przekraczać ją do woli z każdej strony. Na Ukrainę przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Trawers stoku Pohrebtyny.

Krowa delektująca się pięknymi widokami Połonin Hryniawskich.

Na stoku Pohrebtyny.

Widok północno-wschodni.

Przed kolibami.

Koliby na północno-wschodnich stokach Pohrebtyny.

Podążamy nieco pośpiesznym krokiem. Słońce zza chmur nader silnie rozświetla zbocza połonin. One już myślą o jesieni, o czym świadczą rudziejące borówczyska i pożółkłe trawy. Nie było gospodarzy w kolibach, ale to chyba ich widzimy na końcu połoniny pośród stada owiec. Wypas owiec na Ukrainie nie jest obecnie często spotykany, chyba rzadziej niż nasz rodzimy wypas kulturowy. Stado, które widzieliśmy jeszcze nie tak dawno z daleka, teraz zmierza drogą w naszym kierunku, pędzone jest przez młodego chłopaka. Mijamy się z nimi. Pozdrawiamy pasterza.

Droga zaczyna ostrzej schodzić po stokach czyniąc zakosy dla zniwelowania nachylenia. Od tej strony widać, że jest znacznie częściej jeżdżona i wygląda nawet na utwardzoną. Schodzi jednak do doliny potoku Przełom (ukr. Пробійна), w której leży wieś Probijniwka (ukr. Пробійнівка). To nie nasza dolina. My musimy skierować się na północny zachód do Szybene. Koło paśnika i zadaszonych ławek do wypoczynku schodzimy z ubitej drogi na niewyraźną, zarastającą dróżkę. Zaraz dalej wchodzimy do lasu.

Połonina Łukowica.

Droga do wsi Probijniwka.

Koliby na Połoninie Łukowica.

Owce na Połoninie Łukowica.

Opuszczamy piękne Połoniny Hryniawskie. Wkrótce ścieżka wchodzi na starą drogę, która przeplata się ze spływającym potokiem. Droga jest błotnista, często korzystamy z suchej skarpy nad nią. Gdy o godzinie 19.00 wychodzimy z lasu słońce zaczyna chować się zza górami. Pozostaje nam opłukać obuwie z błota w wątłym dopływie Czarnego Czeremoszu. Potem długą, drewnianą kładką przechodzimy na drugi brzeg rzeki, która w Szybene jest dość szeroka i wartka. To typowo górska rzeka - popularna wśród sympatyków spływów raftingowych.

Na starej drodze.

Mostek nad Czarnym Czeremoszem w Szybene.

Słoneczniki.

Szybene i nasz autokar.

Zachód słońca w dolinie Czarnego Czeremoszu.

Wieczór powoli zapada. Kończy się kolejny dzień pobytu w Ukraińskich Karpatach. To był udany dzień. Jutro wyruszamy na Czarnohorę. Spróbujemy wejść na najwyższe wzniesienia Ukrainy. Oby pogoda nam dopisała jak dzisiaj.


GALERIE FOTOGRAFICZNE:
Połoniny Hryniawskie



Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas