Powrót do Słowackiego Raju
Minął już rok (ależ ten czas leci). Wydaje się, że to było tak niedawno. Wspomnienie tamtych trzech dni w raju... Słowackim Raju, jest wciąż takie świeże, jakby to rok jeszcze nie minął. Gdy żegnaliśmy wówczas to niezwykłe miejsce, myślami próbowaliśmy sięgnąć dni powrotu do niego, wydawały się tak odległe, cały rok czekania... no i przeleciały te niemal całe 365 dni. To niesamowite, jak ten czas umyka, tym szybciej, im człowiek bardziej pragnie chłonąć i odkrywać naturę tego świata. Trudno go prześcignąć, bo przyspiesza tym bardziej, im bardziej go potrzebujemy.
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!
Zaczyna się piękny dzień. Dzikie, nieujarzmione kaniony czekają na podboje. Grupa wędrowców z Polski powraca do Słowackiego Raju, by brodzić dnem potoków i wspinać się nad bryzgające wodospady.
TRASA:
Píla, Piecky (600 m n.p.m.)
Sokol, horáreň (610 m n.p.m.)
Veľký Sokol
Glacká cesta (899 m n.p.m.)
Glac, bývalá horáreň (990 m n.p.m.)
Malá poľana (985 m n.p.m.)
Palc (868 m n.p.m.)
Píla, Piecky (600 m n.p.m.)
OPIS:
Tak jak rok temu, pierwszą wędrówkę z naszej trzydniowej eskapady do Słowackiego Raju zaczynamy o godzinie 11.00. Późno, ze względu na dzień dojazdowy, ale nie jest to przeszkodą by wejść do największego i najdłuższego wąwozu w całym Słowackim Raju. Krasowa dolina Veľký Sokol (pol. Wielki Sokół) ma około 6 km długości. Wielu uważa ją za najpiękniejszą z dolin Słowackiego Raju. Każda dolina ma własną osobowość, o czym mogliśmy się przekonać wcześniej. Trudno nam określić jedną z nich mianem „najpiękniejszej”, bo każda kryje odrębny walor piękna, który czyni ją konkurencyjną względem pozostałych, godną uwagi.
Podjechaliśmy autokarem tak blisko, jak tylko się da, byśmy mieli najbliżej do doliny Veľký Sokol. Wędrówkę rozpoczynamy w przysiółku Píla, osadzie turystycznej skrytej głęboko w dolinie potoku Veľká Biela voda, w miejscu, gdzie dopływa do niego Píľanka wypływająca z wąwozu Piecky. Mamy stąd 1,6 km do wylotu doliny Veľký Sokol. Po zakupie biletów do parku narodowego „Słowacki Raj” ruszamy za zielonym szlakiem na południowy zachód mając po prawej nurt potoku Veľká Biela voda. Opuszczamy osadę mijając szereg jej tradycyjnej zabudowy, po czym nasza dróżka tonie w zieleni doliny.
Dolina jest gęsto zarośnięta, jest jakimś bezludziem. Z prawej mamy nurt potoku, z lewej stok porośnięty świerczyną. Droga prowadzi jak na jakąś dzicz. Na początku mijamy dwoje ludzi z psem spacerujących w przeciwnym kierunku, w dół doliny, a potem już nikogo. Później już ani jednego człowieka, z wyjątkiem nas. Po 15 minutach dość szybkiego marszu docieramy do ujścia doliny Veľký Sokol. Stoi tu leśniczówka i dom, pośród zarośli, w odosobnieniu od świata. Gospodarz chyba nie jest obecny.
Natrafiamy na rozejścia ścieżek. Obydwie ścieżki obrośnięte są ciasno młodnikiem, brak znaków, strzałki wskazującej właściwą. Przed nami płynie Sokol, duży potok uchodzący tutaj do Wielkiej Białej Wody. Idziemy na wyczucie kierując się na lewo w górę doliny Sokoła. Jego koryto na dolnym odcinku jest obudowane kamiennym murem. Wyraźną ścieżką przeciskamy się pomiędzy starsze drzewa. Powinniśmy wejść wcześniej na drewniany most, ale chyba poszliśmy nie tą ścieżką co trzeba. Wtem pod drugiej stronie Sokoła dostrzegamy gruntową drogę. Tam musi być nasz szlak. Przechodzimy bród potoku, na wysokości sztucznej kaskady. Rzeczywiście drogą wiedzie żółty szlak. Będzie nas od teraz prowadził do źródeł Sokoła w górę doliny, ciasnego wąwozu, zwanego ze słowackiego rokliną, podobnie jak inne wąwozy Słowackiego Raju.
|
Przejście przez bród potoku Sokol. |
|
Dolina Veľký Sokol u ujścia. |
Maszerujemy w górę doliny, można nam iść tylko w tym kierunku, bo szlak jest jednokierunkowy. Kończy się gruntowa droga i wchodzimy na kamieniste koryto Sokoła, który gdzieś zniknął, ledwie pokazuje się obok wąską nitką, albo leniwie przesiąka pod białymi kamieniami. Susza zagościła również i tu tego lata. Jakby wbrew temu brzegi przy wysuszonym korycie potoku porośnięte są gęsto i bujnie roślinnością, kwiatami, które na tym odcinku jeszcze łatwo łapią promienie słoneczne, bo jest jeszcze w miarę szeroko. Rzadko uczęszczana dolina, sprawiająca wrażenie nieprzetartej to raj nie tylko dla dziko rosnącej roślinności, ale również owadów i motyli, które okupują każdy pąk kwiatowy, jaki wystaje z zielonego posłania u nabrzeża potoku. Dalej z nim jest cienisty las i strome zbocze.
|
Pszeniec gajowy (Melampyrum nemorosum). |
|
Pszeniec gajowy (Melampyrum nemorosum). |
|
Dzwonek karpacki (Campanula carpatica Jacq.). |
|
Jarzmianka większa (Astrantia major L.). |
|
Kamieniste koryto Sokoła, który ledwie pokazuje się. |
|
Wysuszone koryto potoku. |
|
Sałatnik leśny (Mycelis muralis). |
|
Bodziszek cuchnący (Geranium robertianum). |
Wkrótce z prawej mijamy ujście mniejszej doliny Malý Sokol, niedostępnej dla ruchu turystycznego. Dolina zacieśnia się, stoki wznoszące się ponad doliną stają spadziste. Koryto potoku nie jest już tak szerokie jak na początku. Zwężająca się dolina wyciska jego wody spod białego, kamienistego koryta. Pojawiają się pierwsze przeszkody w postaci powalonych drew, czy bardziej wartkiego nurtu.
Wkrótce cień zapada na dno wąwozu, i pozostaje na stałe. Wysokie, wapienne ściany ograniczają napływ światła. Ponad nimi widać rozgrzany błękit nieba, ograniczony parasolem z koron drzew, które tutaj rosną inaczej niż normalnie w górach. Rozkład roślinności w wąskich i głębokich wąwozach Słowackiego Raju ma wyraźnie inwersyjny układ. Dno rokliny, którą podążamy pokrywa roślinność zwykle spotykana na większych wysokościach, odporna na surowe warunki klimatyczne, chłód i wilgoć. Zaś tam ponad głowami, w najwyższych położeniach rośnie flora ciepłolubna.
|
Mijamy pierwsze powalone drzewa. |
|
Otaczają nas urwiste ściany. |
|
Przez bród. |
|
Zaczynają się pojawiać przeszkody w postaci powalonych drew. |
|
Dno rokliny. |
|
A w górze... parasol z koron drzew. |
|
Cień pada niemal cały czas na dno rokliny. |
Brniemy dalej w górę, łożyskiem dzikiego potoku, po mokrych, śliskich drwach, przerzuconych balach. Nikt tu nie sprząta, gdy stare spróchniałe drzewo runie ze skał na dno kanionu. Jest pozostawione na pożywkę przyrodzie, by zgniło, spróchniało i rozpłynęło się. Natura w Wielkim Sokole sama po sobie sprząta. Człowiek ingeruje tutaj tylko w takich miejscach, gdzie musi, żeby umożliwić pokonanie wąwozu piechurowi, typowemu, choć z pewnością obeznanemu z terenowymi trudnościami. Nacięte w bezładnie leżącym balu prowizoryczne stopnie, czy drewniana drabinka przerzucona na płaski ponad baniorami potoku.
Ściany rokliny schodzą się ku sobie. Strzelają ponad nami miejscami nawet na wysokość 300 metrów. Znajdujemy się już w środkowej części kanionu. Wejście do doliny znajduje się już blisko półtorej godziny marszu za nami. Podążamy teraz przed odcinek noszący nazwę Kamenné vráta. Woda potoku ostro wcina się w skały. Skalne przesmyki i progi skalne dominują tutaj aż tak, że trzeba zaprzyjaźnić się ze skałą.
|
Pojawiają się sztuczne ułatwienia [fot. Kamila Olek]. |
|
Bal przerzucony nad rozlewiskiem potoku. |
Pod próchniejącym drzewem uwagę przyciągają lśniące blaszki liści kopytnika pospolitego (Asarum europaeum L.) bylina szeroko znana z dawnego lecznictwa. O jego właściwościach leczniczych pisali w starożytności Pedanios Dioskurydes, Galen i Pliniusz Starszy. Po za tym starożytnym Grekom tak bardzo pachniały, że używali kopytnika do aromatyzowania win. W lecznictwie ludowym stosowany był m.in. w postaci nalewki spirytusowej do leczenia gruźlicy, migreny, czy wysokiej gorączki. Kłącza i liście kopytnika zawierają związki o działaniu wykrztuśnym i bakteriostatycznym, a spożyte w większej ilości wywołują wymioty. To ostatnie działanie przyczyniło się do stosowania go w dawnej medycynie ludowej w lecznictwie odwykowym przy leczeniu alkoholizmu, otóż kopytnik dodany alkoholikom do wódki obrzydzał ją powodując nudności i wymioty.
Duże znaczenie kopytnika jako rośliny leczniczej zostało jednak ograniczone po odkryciu jej właściwości toksycznych. Cała roślina (zwłaszcza jej kłącza) jest trująca.
|
Kopytnik pospolity (Asarum europaeum L.). |
|
Drewniany pomost. |
|
Ale bałagan;) |
|
Jak zapałki rozsypane drwa. |
Na wąziutkim dnie wąwozu panuje istny chaos. Potok wartko przelewa się kaskadami po skałach. Dno zalegają bale drzew, wyglądające jak ogromne zapałki, przypadkiem rozsypane przez szczelinę widoczną ponad głowami. Niekiedy taki konar jest pomocą, ale częściej przeszkodą. Jego moc spadania i masa zdruzgotał tu nieraz sztuczny podest stworzony przez człowieka. Nie zawsze jest on naprawiony na czas i wtedy sami szukamy wsparcia w tym rumoszu, by iść, ciągle iść w górę wspaniałego, dzikiego kanionu.
Pokonujemy Małe Kaskady (słow. Malé Kaskády) przechodząc po drewnianych szczebelkach. W dali widzimy już Mały Wodospad (słow. Malý vodopád) mający 8,5 m wysokości. Docieramy do niego o godzinie 12.40 wspinając się przy lewej wapiennej ścianie. Kroczymy po szczebelkach drewnianych drabinek pod same bryzgi opadającej wody. Przechodzimy na prawą stronę, gdzie do skał przytwierdzona jest na wspornikach długa, metalowa drabina. Obok z prawej wisi łańcuch, którego należałoby się przytrzymać, ale pewniej jest trzymać się szczebli drabiny i niczym kot przemieszczać się ponad staczającą się wodą.
Drabiną wchodzimy na pomost z metalowymi poręczami, przerzucony ponad potokiem. Można z niego spokojnie spojrzeć w dół, tam skąd się przed momentem wspinaliśmy.
|
Dojście do Małego Wodospadu. |
|
Mały Wodospad (słow. Malý vodopád). |
|
Na drabinie nad Małym Wodospadem. |
|
Mały Wodospad (słow. Malý vodopád). |
|
Drabina nad Małym Wodospadem. |
|
Pomost nad Małym Wodospadem. |
Oddalamy się od Małego Wodospadu, wciąż przed siebie, łożyskiem potoku, wypełnionym konarami, gałęziami, a nawet wyrwanymi korzeniami drzew. Dogodna droga wiedzie pomiędzy nimi, ale nie ma tu ścieżki, ani dróżki. Czasami najlepiej przejść po prostu brodem przez potok. Dno kanionu powyżej Małego Wodospadu usłane jest Wielkimi Kaskadami (słow. Veľké Kaskády). W niedalekiej odległości od Małego Wodospadu znajduje się drugi wodospad - Wielki Wodospad (słow. Veľký vodopád).
Pod Wielki Wodospad docieramy o godzinie 10.50. Wbrew nazwie jest mniejszy od poprzedniego i liczy sobie 7 m wysokości. Przechodzimy najpierw ponad baniorem po drewnianej drabince przymocowanej po lewej do skały. Przechodzimy nią płasko, niczym po pomoście, do metalowej drabinki, a właściwie dwóch, które są tak ułożone, aby ominąć wybrzuszenie skały.
|
Łożyskiem potoku, wypełnionym konarami, gałęziami. |
|
Wielkie Kaskady (słow. Veľké Kaskády). |
|
Wielki Wodospad (słow. Veľký vodopád). |
|
Na drabinie przy Wielkim Wodospadzie. |
|
Próg za Wielkim Wodospadem. |
Veľký Sokol przytłacza nas swoim ogromem, a jednocześnie bliskością ścian między którymi wędrujemy. Drewniane kładki, nacięte bale drewna, bez nich trudno byłoby pokonać te przesmyki, czy kaskady. Koniec wąwozu jeszcze nie tak bliski, kto wie czy nie najlepsze jeszcze przed nami.
Ciasny wąwóz nieco uspokaja się. Chwilę płasko maszerujemy kamienistym dnem Sokoła. Po bokach, tam gdzie przed momentem wznosiły się wilgotne skały, teraz jest zielono od roślinności. Pojawiają się dziwaczne kwiaty, jakby nie z tej ziemi, nie pasujące do surowości kanionu. Białe, żółte, niebieskie, fioletowe - raj na ziemi, a my czujemy się jak intruzi, uwięzieni w szczelinie doliny, skazani na jedną, jedyną drogę. Podążać w górę, do źródła, gdzie rodzi się i potok, i dolina.
|
Próg za Wielkim Wodospadem. |
|
Przez drewniany pomost. |
|
Szersze miejsca kanionu wypełnia bujna roślinność. |
Znów widzimy jarzmiankę większą. Spotkaliśmy ją już na początku wąwozu.- piękną i niezbyt pospolitą roślinę, starożytnym przypominająca gwiazdy. Po łacinie nazywana jest astrantia maior (od greckich słów aster = gwiazda, antios = podobny). Jego kwiatostan wygląda jak jeden okazały kwiat, w rzeczywistości składa się z kilkudziesięciu drobnych kwiatów zebranych w baldach, z listkami u jego nasady tworzących tzw. pokrywki.
|
Jarzmianka większa (Astrantia major L.). |
|
Jarzmianka większa (Astrantia major L.) i mucha. |
|
Dzwonek drobny (Campanula cochleariifolia Lam.). |
|
Wiązówka błotna (Filipendula ulmaria). |
|
Szałaśnica (Sericomyia silentis). |
|
Bodziszek cuchnący (Geranium robertianum). |
|
Sałatnica leśna (Aposeris foetida). |
Z prawej pod skałami, w zacienieniu widzimy zielone skupisko, niby zwyczajny jakiś krzaczek pełny zielonych listków, ale pod listkami coś ukrywa... zwisające złotożółte kwiaty o osobliwym trąbkowatym kształcie, zakończone z tyłu wygiętą ostrogą. Wyczekają zapylenia, a gdy to nastąpi korona kwiatowa odpadnie odsłaniając owoce - długie, lancetowate torebki skrywające nasiona. Tymże owocom roślina ta zawdzięcza łacińską nazwę impatiens noli-tangere. Nazwa impatiens oznacza „niecierpliwy”, bo owoc niecierpka tylko czeka aby go dotknąć, bo wówczas pęknie gwałtownie rozrzucając nasiona na odległość nawet 3 metrów. Z nich wyrosnąć nowe niecierpki. Lecz słowa noli me tangere oznaczającą dosłownie „nie dotykaj mnie”. Dziwna to ostrzeżenie, tym bardziej, iż dawniej nasiona niecierpka znajdowały się w jego menu żywieniowym człowieka. Niecierpek jest rośliną jadalną, a szczególnie jego nasiona mające przyjemny, orzechowy smak, które mogą być spożywane na surowo.
|
|
|
Niecierpek pospolity (Impatiens noli-tangere). |
Wkraczamy do końcowego zwężenia doliny noszącego nazwę Róthova roklina, dla uczczenia głównego „odkrywcy” Słowackiego Raju dla ruchu turystycznego, Martina Rótha, nauczyciela i pedagoga z Nowej Wsi Spiskiej, taternika. To on wespół z dwójką towarzyszy dokonał jako ten pierwszy przejścia całego wąwozu w dniu 20 sierpnia 1898 roku.
Maszerujemy odtąd szczeliną, jakby pęknięciem rozsuniętych skał. Ściany zbliżyły się na wyciągnięcie rąk. W końcu dochodzimy do końca rozpadliny skalnej i o godzinie 13.35 wchodzimy na wygodną dróżkę leśną.
|
Róthova roklina. |
|
Róthova roklina. |
|
Fantazyjna rzeźba ścian. |
|
Między spadzistymi ścianami wąwozu. |
|
Róthova roklina i rumosz. |
|
Róthova roklina. Drewniane pomosty na dnie rokliny. |
|
Drewniane pomosty na dnie rokliny. |
|
Kaskada. |
|
I znów w górę. |
|
Którędy teraz? |
|
Może tędy? |
|
Dno kanionu jest teraz szersze, bardziej płaskie. |
|
Skarpą ponad nurtem potoku. |
|
Tutaj będzie trzeba znów wejść do wody. |
|
Koniec rozpadliny skalnej. |
|
Erebia neoridas (Boisduval, 1828). |
|
Zarośla [fot. Alicja Szala]. |
|
Wygodna dróżka. |
Wąski śródleśny przesmyk, poza wydeptaną wąską ścieżką, porośnięty jest w każdym centymetrze kwadratowym. Wśród roślinności dominuje królowa łąk - wiązówka błotna (Filipendula ulmaria), z dawna znana roślina zielarska. Znana już w starożytności jako środek do zwalczania bólów stawowych. Odkryta ponownie przez zielarzy w XVI wieku, jako roślina o właściwościach przeciwgorączkowych. Krzysztof Kluk w „Dykcyonarzu Roślinnym” pisze: „pijąc wywar z kwiatów gotowanych z winem pozbywasz się gorączki”. Kremowobiałe kwiaty wiązówki skupione w nieregularne wiechy cieszą się popularnością wśród owadów. Oblegają ich pąki w poszukiwaniu nektaru, jednak nadaremnie. Wiązówka wabi owady jedynie lekkim zapachem, obietnicą nektaru, którego roślina nie wytwarza.
|
Wiązówka błotna (Filipendula ulmaria) i goście jej kwiatów. |
|
Kwiatomir czteroplamy (Pachyta quadrimaculata). |
|
Rozpylak świerkowy (Acmaeops septentrionis). |
|
Zmorsznik brzozowy (Lepturalia nigripes). |
|
Erebia aethiops (Esper, 1777). |
I jeszcze tuż przed opuszczeniem przecinki leśnej napotykamy roślinę gatunku orchidei, zaliczaną do roślin rzadko spotykanych - kukułkę Fuchsa, zwaną też stoplamkiem Fuscha (Dactylorhiza fuchsii subsp. fuchsii). Różni się od pozostałych kukułek (stoplamków) tym, że jako jeden z nielicznych gatunków z tego rodzaju oferuje owadom nektar w zamian za zapylenie. Posiada gęsty kwiatostan zebrany w kłos. Każdy kwiat posiada u dołu warżkę, ze wzorem z punktów i linii - to „oznakowane lądowisko” dla owadów, które przylatują do kukułki na posiłek.
|
Kukułka Fuchsa, stoplamek Fuchsa (Dactylorhiza fuchsii). |
Wkrótce szlak kieruje nas na lewo, przecinamy ciek i wchodzimy do mieszanego lasu. Po pięciu minutach podchodzenia leśnego zbocza o godzinie 13.50 wchodzimy na dróżkę starej drogi handlowej łączącej w średniowieczu Gemer i Spisz - Glacká cesta. Znajdujemy się na wysokości 899 m n.p.m. Pokonaliśmy Veľký Sokol. Czas na odpoczynek, ochłonięcie z wrażeń.
|
Przecinamy ciek. |
|
Glacká cesta (899 m n.p.m.). |
O godzinie 14.10 ruszamy na północ w kierunku płaskowyżu Glac. Czerwony szlak prowadzi nas stokową drogą przez bukowy las. Wkrótce skręca w prawo i ostrzej w górę serpentyną przenosimy się na wyższą wysokość zbocza. Z lewej pomiędzy drzewami mamy ograniczony widok na Veľký Sokol. Niebawem wchodzimy na polanę z węzłem szlaków Glac, bývalá horáreň (990 m n.p.m.). Znajdują się na niej pozostałości po gajówce i stara studnia. Podążamy dalej czerwonym szlakiem na Małą Polanę.
Polana Glac ukazuje z wolna nadciągające zza pleców deszczowe chmury. Przecinamy polanę, skręcając w lewo na północny zachód, gdzie na skraju polany stoi wiata z miejscem do odpoczynku. Droga wchodzi do bukowego lasu. Biegnie w miarę płasko, może nawet monotonnie. O godzinie 14.30 opuszczamy zwarty las, a po kolejnych 15 minutach dochodzimy do węzła szlaków Malá poľana. Przed drogowskazem skręcamy w lewo. Opuszczając polanę z prawej widzimy drewniany domek.
|
Glac, bývalá horáreň (990 m n.p.m.). |
|
Stara studnia. |
|
Bukowy las. |
|
Malá poľana. |
|
Malá poľana. |
Szlak prowadzi nas lasem, droga która biegnie grzbietem ponad doliną Wielkiego Sokoła, znajdującą się po naszej lewej. Wkrótce odchodzimy z grzbietu na prawo i wyraźnie obniżamy wysokość. O godzinie 15.45 na rozstaju Palc (868 m n.p.m.) zmieniamy kolor szlaku. Opuszczamy czerwony, który schodzi do miejsca, gdzie wchodziliśmy do doliny Veľký Sokol. Wchodzimy teraz na żółty szlak, który stromym stokiem szybko sprowadza nas wprost do przysiółka Píla. O godzinie 16.15 siedzimy już sobie w knajpce. Akurat zaczyna padać. Teraz, w samą porę, a na dodatek szybko przechodzi, bo to była tylko kurtyna wodna dla ochłody.
|
Píla. |
Przepiękne zdjęcia, super relacja. Było mi dane odwiedzić Słowacki Raj, jeszcze tam wrócę :) Pozdrawiam z Gór Świętokrzyskich :)
OdpowiedzUsuńCiekawa stronka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCały opis całkowicie i fotograficznie odzwierciedla nasze doznania w trakcie dzisiejszej wędrówki tą samą trasą, warto było i zachęcamy innych do podjęcia wyzwania, przy okazji, warto mieć buty odporne na przemakanie, może dodatkowe skarpety w plecaku, pozdrowienia, Katarzyna & Ryszard
OdpowiedzUsuń