Wschód - z szczytu Babiej Góry
Wicher rozwarł w mgłach błękitne okno –
pęk promieni już przez nie się wdarł:
złote skrzydła przyprawił obłokom,
i snu szarość z skał krawędzi starł.
Zginął w blaskach ostatni ślad mroków,
ziemia leży nisko u mych stóp.
Całą przestrzeń żądnym dali wzrokiem
mogę zdobyć, morze sinych gór!
Wśród nich, w ciszy śpiących jeszcze dolin,
nad strugami, co w zieleni lśnią,
witam białe, tak wzgardzone domy
łzą, zbłąkaną niewiadomo skąd.
Poezje babiogórskie. Z wichrem halnym śpiewam… Zawoja-Kraków, 2000, s. 22.
A ja znów dotknęłam piękna. Zobaczyłam Babią Górę malowaną światłem wschodzącego słońca. Od wschodu bezgraniczny, granatowy horyzont, z którego wyłaniają się czerwono-pomarańczowe obłoki. Nad nimi tworzy się żółta poświata, powoli przemieniająca się w błękit. I słońce, początkowo nieśmiało wynurzające się zza przelewających się po szczycie chmur, czekające na odpowiedni moment, by wreszcie wybuchnąć swym złotym blaskiem. A od zachodu… noc jeszcze śpiąca z pomarańczowym księżycem, który zachodząc kłania się nisko słońcu na pożegnanie.
Poczułam dotyk piękna
Tam, w górze wszystko jest inne
Tam słońce dłużej świeci, a księżyc ma kolor pomarańczy
Tam szalony wiatr tarza się po skałach i gra ogniste melodie
Tam chmury tańczą jak oszalałe
Tam szerzej otwierają się oczy
Tam, w górze otwierają się serca
Tam jest przepięknie…
Dziękuję Dorocie i Markowi za zorganizowanie wspaniałej wyprawy. Dzięki Ci Aniu za miłe towarzystwo. Dziękuję wszystkim Uczestnikom wycieczki.
Lucyna Korman
Publikacja za zgodą autorki. Wszelkie prawa zastrzeżone.
LINKI DO INNYCH OPISÓW:
Powitanie dnia na Diablaku
Wspaniałe doświadczenie. Szczerze zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńPięknie to opisałaś Lucynko. Dziękujemy za serdeczne słowa i za to, że byłaś tam z nami.
OdpowiedzUsuń