MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
PRZED
WIOŚNIE |
WIOSNA
|
LATO
|
JESIEŃ
|
PRZED
ZIMIE |
ZIMA
|
||||
Jare Gody
|
Zielone Świątki
|
Noc Kupały
|
Noc
Świętojańska |
Od zażynek
do dożynek |
Dziady
|
Katarzynki
i Andrzejki |
Szczodre Gody
|
Zapusty
|
Judaszki
|
Szczodre Gody
Łąki utraciły swą zieloność, a po polach hulają jesienne wiatry, pojawiają się przymrozki – ludzie mówią, że to jesienna szaruga. Jesień żegna się z nami krocząc pośród nagich drzew i zeschłych chaszczy. Odchodzi zostawiając senność, mającą jednak regenerującą moc. Zastanawiamy się jaki będzie następny rok. Dawniej w dzień św. Łucji ścinano gałązki wiśni i wstawiano je do wody, a jeśli w okresie Bożego Narodzenia zakwitły – zwiastowały urodzaj.
Począwszy od dnia św. Łucji obserwowano pogodę w kolejne dni, bo każdy z nich oznaczał kolejny miesiąc nadchodzącego roku oraz pogodę jakiej należało się spodziewać: jaki jest 13 grudzień - taki ma być styczeń, jaki jest 14 grudzień taki luty, itd. Po 12 dniach od św. Łucji zwyciężać zacznie światło nad ciemnością, zaczynie się nowy rok słoneczny przynoszący nową nadzieję, radość i optymizm. Ten okres Słowianie zwykli nazywać Szczodrymi Godami. W tradycji chrześcijańskiej rozpoczyna się wówczas okres wyjątkowy, bo upamiętniający narodziny Zbawiciela. Poprzedza go magiczny dzień, obfitujący w przesądy wywodzące się z dawnych pogańskich wierzeń, ale mające rzekomo niezwykłą moc. Największą magią tego dnia jest jednak ciepło, życzliwość i miłość, która wydobywa z wnętrza ludzi to co mają najlepszego. Podczas tradycyjnej wieczerzy wigilijnej zapomną o dzielących ich różnicach, oraz o urazach, by złożyć sobie najlepsze życzenia. |
Wchodzimy w okres, w którym tradycja jest silnie zakorzeniania w naszej świadomości. Ma ona oparcie sięgające początków chrześcijaństwa, wpływy najstarszych zwyczajów, a nawet sięgających pradawnych świąt słowiańskich. Jest ona świadectwem naszych dziejów i kultury. Jest to czas, w którym styka się początek i koniec, kiedy podobno zwierzęta mówią ludzkim głosem, a woda w studni zamienia się w miód. Kończy się rok gospodarski wyznaczony rytmem przyrody, zaczyna się nowy.
Zbliża się dzień szczególny, o którym mówi się „dzień ten jaki, cały rok taki”. W rocznym cyklu obrzędowym od tego dnia światłość zaczyna zwyciężać ciemność. Wiedzieli o tym już najdawniejsi Słowianie, którzy wierzyli, że właśnie w tym czasie bóg nieba, słońca i ognia - Swaróg odzyskuje panowanie nad Ziemią, odkąd przybywa dnia, a nocy ubywa. Takie chwile niosą ludziom nową nadzieję, optymizm oraz radość. Było to święto nazywane przez Słowian Szczodrymi Godami. Zaprzestawano wówczas wszelkich prac, radowano się i biesiadowano, obdarowywano prezentami.
Wszyscy na pewno pamiętają czas zażynek, poprzedzający początek zbierania plonów i pierwszy ścięty kłos zamieniony w tradycyjnego diducha. Plony już wszystkie zostały zebrane, jesteśmy już prawie gotowi do przezimowania. Tenże diduch na czas Szczodrych Godów winien stanąć w kącie waszej izby. Kilka jego słomek wsuńcie pod nakrycie stołu wigilijnego na dobrą wróżbę przychylności losu. Diduch niech stoi w kącie izby przez 12 dni do Trzech Króli. Nie wolno go wyrzucać! Po Trzech Królach najlepiej rytualnie spalić go w ogniu, a będzie ku temu okazja na szlaku, już na najbliższej wędrówce Małym Szlakiem Beskidzkim. Zanim jednak diducha wrzucicie do ognia wyłuskajcie z niego wszystkie ziarna, by z jego ziaren rozpocząć w przyszłym roku siew.
W dzisiejszych czasach początek Szczodrych Godów wypada w dzień Bożego Narodzenie. Ze starej tradycji przetrwał zwyczaj przepowiadania od tego dnia pogody na nadchodzący rok, podobnie jak od dnia Świętej Łucji, który przed wprowadzeniem kalendarza gregoriańskiego znajdował się w okolicy przesilenia zimowego, czyli obecnego dnia wigilijnego.
Na naszej polanie zapłonęło ognisko, była biesiada i prezenty... przyniesione przez poczciwego, świętego Mikołaja. Wśród prezentów znalazł się przepowiednik pogodowy opracowany na bazie najstarszych tradycyjnych przekazów. Każdy z nas będzie mógł dowiedzieć się czegoś o pogodzie w przyszłym roku, tak jak dawniej nasze babcie. Zapewne pomoże trafnie zaplanować urlop, czy górską wycieczkę. Kto z nami nie był na tej wycieczce może sobie pobrać ten cenny przepowiednik, a znajdzie go na końcu niniejszej relacji.
Zbliża się dzień szczególny, o którym mówi się „dzień ten jaki, cały rok taki”. W rocznym cyklu obrzędowym od tego dnia światłość zaczyna zwyciężać ciemność. Wiedzieli o tym już najdawniejsi Słowianie, którzy wierzyli, że właśnie w tym czasie bóg nieba, słońca i ognia - Swaróg odzyskuje panowanie nad Ziemią, odkąd przybywa dnia, a nocy ubywa. Takie chwile niosą ludziom nową nadzieję, optymizm oraz radość. Było to święto nazywane przez Słowian Szczodrymi Godami. Zaprzestawano wówczas wszelkich prac, radowano się i biesiadowano, obdarowywano prezentami.
Wszyscy na pewno pamiętają czas zażynek, poprzedzający początek zbierania plonów i pierwszy ścięty kłos zamieniony w tradycyjnego diducha. Plony już wszystkie zostały zebrane, jesteśmy już prawie gotowi do przezimowania. Tenże diduch na czas Szczodrych Godów winien stanąć w kącie waszej izby. Kilka jego słomek wsuńcie pod nakrycie stołu wigilijnego na dobrą wróżbę przychylności losu. Diduch niech stoi w kącie izby przez 12 dni do Trzech Króli. Nie wolno go wyrzucać! Po Trzech Królach najlepiej rytualnie spalić go w ogniu, a będzie ku temu okazja na szlaku, już na najbliższej wędrówce Małym Szlakiem Beskidzkim. Zanim jednak diducha wrzucicie do ognia wyłuskajcie z niego wszystkie ziarna, by z jego ziaren rozpocząć w przyszłym roku siew.
Przybył gość oczekiwany! |
Na naszej polanie zapłonęło ognisko, była biesiada i prezenty... przyniesione przez poczciwego, świętego Mikołaja. Wśród prezentów znalazł się przepowiednik pogodowy opracowany na bazie najstarszych tradycyjnych przekazów. Każdy z nas będzie mógł dowiedzieć się czegoś o pogodzie w przyszłym roku, tak jak dawniej nasze babcie. Zapewne pomoże trafnie zaplanować urlop, czy górską wycieczkę. Kto z nami nie był na tej wycieczce może sobie pobrać ten cenny przepowiednik, a znajdzie go na końcu niniejszej relacji.
|
List do Mikołaja
Właściwie to nikt naprawdę nie wie, jak to jest z tym Mikołajem. Jedni mówią, że istnieje, drudzy, że nie. W kalendarzu pod datą szóstego grudnia napisane „Mikołaja”. A przecież nie może być imienin kogoś nie istniejącego? Jedno tylko mnie zastanawia. Kiedy są czyjeś imieniny, to ten ktoś otrzymuje prezenty i jeszcze wszyscy składają mu życzenia. A w dniu Mikołaja, jest odwrotnie – to on rozdaje podarunki... Andrzej Grabowski |
8 |
MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
|
Przedzimie
|
Przełęcz Jaworzyce (579 m n.p.m.) Łazy (732 m n.p.m.) Wierzbanowska Góra (778 m n.p.m.) Przełęcz Wielkie Drogi (572 m n.p.m.) Szklarnia (587 m n.p.m.) Dzielec (649 m n.p.m.) Kasina Wielka (497 m n.p.m.)
OPIS:
Przełęcz Jaworzyce (579 m n.p.m.) przecina szosa łącząca Kasinkę Małą i Węglówkę z Kobielnikiem i Wiśniową. Przed nami Wierzbanowska Góra - pierwsza beskidzka wyspa o nieco wydłużonym grzbiecie. Wąską dróżką pokrytą asfaltem kierujemy się na wschód. Podążamy lekko do góry, mijając domki letniskowe. Wkrótce wchodzimy do lasu i schodzimy z asfaltowej dróżki na lewo.
Obchodzimy stokami wierzchołek Łazy (732 m n.p.m.) przez świerkowo-bukowy las. Za polaną rozpoczynamy trawers północnowschodnich stoków Wierzbanowskiej Góry (778 m n.p.m.). W ten sposób szlak mija jego wierzchołek. O godzinie 9.10 wchodzimy na dawną polanę pasterską, gdzie stoi stary szałas. Przy nim jest miejsce na ognisko.
Przełęcz Jaworzyce (579 m n.p.m.). |
Przełęcz Jaworzyce i widok na dolinę Niedźwiadka. |
Krzyż w lesie powyżej Przełęczy Jaworzyce. |
Asfaltowa droga z Przełęczy Jaworzyce prowadząca do osiedli na Wierzbanowskiej Górze. |
Pod wierzchołkiem Łazy. |
Zbocze wzniesienia Łazy poprzedzającego na grzbiecie Wierzabanowskiej Góry. |
Podejście na Wierzbanowską Górę. |
Stok Wierzbanowskiej Góry. |
Wierzbanowska Góra (778 m n.p.m.). |
Dawna polana pasterska na Wierzbanowskiej Górze. |
Dziś przypominamy Szczodre Gody, które rychło się zbliżają. Ważne święto solarne naszych przodków związane z zimowym przesileniem, po którym nocy powoli ubywa a dni stają się dłuższe.
Przyszedłeś dziś do nas Święty Mikołaju zmęczony z długiej drogi. Taki radosny, uśmiechnięty, choć bolą Cię pewnie nogi. |
Miał prezentów bez liku. |
Dym ogniska uniósł się nad polaną. |
Grupa na polanie pod szczytem Wierzbanowskiej Góry. |
Ponad dwie godziny spędzamy na polanie. Gasimy ognisko. Ruszamy w dalszą drogę o godzinie 11.30. schodzimy na przełączkę przed niższym, południowym szczytem Wierzbanowskiej Góry. Otwarte przestrzenie przed przełączką otwierają ładne widoki na Śnieżnicę, za nią widać Łopień (na lewo) i Ćwilin (na prawo). Na południu widoczny jest masyw Lubogoszcza, czekający na nasze odwiedziny. Tam też za grzbietem Gorców pokazuje się fragment grzebienia Tatr Wysokich.
Na przełączce usadowiło się osiedle Ciastonie. Z prawej pojawia się droga, z której wcześniej zeszliśmy. Niebawem skrajem pól i łąk podchodzimy południowy wierzchołek Wierzbanowskiej Góry (715 m n.p.m.). Zanim wejdziemy do lasu oglądamy się za siebie podziwiając Lubogoszcz i Szczebel oraz ośnieżony masyw Babiej Góry, wyodrębniających się spośród dalszych wzniesień.
Przechodzimy obok kulminacji szczytu i schodzimy lasem na Przełęcz Wielkie Drogi (572 m n.p.m.). Przechodzi przez nią droga wojewódzka nr 964, która na południu schodzi do miejscowości Kasina Wielka, zaś na północy na Przełęcz Wierzbanowską, a z niej do wsi Wierzbanowa. Pola uprawne znajdujące się po północnej stronie odsłaniają widoki, na bliski Ciecień, Pieninki Skrzydlańskie i leżącą w kotlinie Skrzydlną. Na dalszym planie widoczna jest Kostrza, Kamionna i zarys Pasma Łososińskiego.
Opuszczamy Przełęcz Wielkie Drogi i przechodzimy przez nieduże, zalesione wzniesienie Szklarnia (587 m n.p.m.). Po zejściu na siodło przecinamy lokalną szosę łączącą Kasinę Wielką i Skrzydlną. Za pasem łąk wracamy na leśną ścieżkę wspinając się na Dzielec (649 m n.p.m.). Jego nazwa wzięła się od tego, że oddziela dwie doliny. Podczas II wojny światowej wzniesienie to było wykorzystywane przez partyzantów dezorganizujących niemiecki ruch kolejowy. W dniu 2.08.1944 roku patrol kedywu AK „Huragan” dowodzony przez ppor. Z. Kaweckiego ps. „Mars” wysadził w powietrze niemiecki pociąg towarowy. Wydarzenie to przypomina tablica na stacji kolejowej w Kasinie Wielkiej.
Schodzimy z Dzielca dość stromo do osiedla Granica. Po wyjściu z lasu mamy ładne widoki na zachód i południe. Bezpośrednio przed nami, na południowym zachodzie piętrzy się masyw Śnieżnicy (1006 m n.p.m.), o której pisał znany XIX-wieczny podróżnik Jan Nepomucen Rostworowski w 1813 roku: „Jako róża jest najpiękniejszą i najwonniejszą z kwiatów, tak i tę górę można uznać za najpiękniejszą ze swego układu, jako i z widoku i pięknego spaceru”. Mały Szlak Beskidzki tuż przed torami linii kolejowej przechodzącej po stoku Śnieżnicy skręca w prawo na południe. Omija Śnieżnicę, ale ta z pewnością zasługuje na odrębną wycieczkę.
Szlak prowadzi nas asfaltową drogą wzdłuż torów pod budynek stacji PKP w Kasinie Wielkiej. Linia kolejowa, przy której stoi jest obecnie czynna jedynie dla pociągów retro - przejazdów turystycznych organizowanych przez Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce. Budynek stacyjny wchodził w skład austriackiej państwowej Galicyjskiej Kolei Transwersalnej prowadzącej z Czadcy (słow. Čadca) do Husiatyna (ukr. Гусятин), otwartej w 1884 roku. Leży na wysokości 571 m n.p.m. i jest najwyżej położoną stacją kolejową linii 104 łączącej Chabówkę i Nowy Sącz. We współczesnych czasach budynek stacyjny w Kasinie Wielkiej kilkakrotnie stanowił scenerię dla filmów m.in. „Karol. Człowiek, który został papieżem”, „Lista Schindlera”, „Boże skrawki”, „Szatan z siódmej klasy” (wersja z 2006 r.), czy „Katyń”.
Polana pod szczytem Wierzbanowskiej Góry. |
Widok w kierunku niższego wierzchołka Wierzbanowskiej Góry. Za nim widać Śnieżnicę. |
Na przełączce usadowiło się osiedle Ciastonie. Z prawej pojawia się droga, z której wcześniej zeszliśmy. Niebawem skrajem pól i łąk podchodzimy południowy wierzchołek Wierzbanowskiej Góry (715 m n.p.m.). Zanim wejdziemy do lasu oglądamy się za siebie podziwiając Lubogoszcz i Szczebel oraz ośnieżony masyw Babiej Góry, wyodrębniających się spośród dalszych wzniesień.
Przed osiedlem Ciastonie. |
Pola nad osiedlem Ciastonie. Z lewej masyw Lubogoszcza. |
Masyw Babiej Góry, a z prawej pasmo Policy. |
Grzebień Tatr Wysokich. |
Zejście na osiedle Ciastonie. |
Widok na Lubogoszcz. |
Zbliżenie na Luboń Wielki. |
Zbliżenie na Babią Górę. |
Główny wierzchołek Wierzbanowskiej Góry ze stoków niższego wierzchołka. |
Przechodzimy obok kulminacji szczytu i schodzimy lasem na Przełęcz Wielkie Drogi (572 m n.p.m.). Przechodzi przez nią droga wojewódzka nr 964, która na południu schodzi do miejscowości Kasina Wielka, zaś na północy na Przełęcz Wierzbanowską, a z niej do wsi Wierzbanowa. Pola uprawne znajdujące się po północnej stronie odsłaniają widoki, na bliski Ciecień, Pieninki Skrzydlańskie i leżącą w kotlinie Skrzydlną. Na dalszym planie widoczna jest Kostrza, Kamionna i zarys Pasma Łososińskiego.
Pasmo Ciecienia. |
Zejście na Przełęcz Wielkie Drogi. |
Przełęcz Wielkie Drogi (569 m n.p.m.). |
Opuszczamy Przełęcz Wielkie Drogi i przechodzimy przez nieduże, zalesione wzniesienie Szklarnia (587 m n.p.m.). Po zejściu na siodło przecinamy lokalną szosę łączącą Kasinę Wielką i Skrzydlną. Za pasem łąk wracamy na leśną ścieżkę wspinając się na Dzielec (649 m n.p.m.). Jego nazwa wzięła się od tego, że oddziela dwie doliny. Podczas II wojny światowej wzniesienie to było wykorzystywane przez partyzantów dezorganizujących niemiecki ruch kolejowy. W dniu 2.08.1944 roku patrol kedywu AK „Huragan” dowodzony przez ppor. Z. Kaweckiego ps. „Mars” wysadził w powietrze niemiecki pociąg towarowy. Wydarzenie to przypomina tablica na stacji kolejowej w Kasinie Wielkiej.
Widok na północny wschód ze stoków wzniesienia Szklarnia. |
Przed nami Dzielec. |
Widok na północny wschód z przełęczy przed Dzielcem. |
Kościół Św. Jana Chrzciciela w Górze Świętego Jana. |
Pasmo Ciecienia. |
Stoki Dzielca. Widok w kierunku doliny Kasinianki. |
Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Kasinie Wielkiej. |
Stara chałupa na stokach Dzielca. |
Dzielec (650 m n.p.m.). |
Schodzimy z Dzielca dość stromo do osiedla Granica. Po wyjściu z lasu mamy ładne widoki na zachód i południe. Bezpośrednio przed nami, na południowym zachodzie piętrzy się masyw Śnieżnicy (1006 m n.p.m.), o której pisał znany XIX-wieczny podróżnik Jan Nepomucen Rostworowski w 1813 roku: „Jako róża jest najpiękniejszą i najwonniejszą z kwiatów, tak i tę górę można uznać za najpiękniejszą ze swego układu, jako i z widoku i pięknego spaceru”. Mały Szlak Beskidzki tuż przed torami linii kolejowej przechodzącej po stoku Śnieżnicy skręca w prawo na południe. Omija Śnieżnicę, ale ta z pewnością zasługuje na odrębną wycieczkę.
Wierzchołek Dzielca. Ścieżka szlaku zejściowego. |
Śnieżnica ze stoków Dzielca. |
Szlak prowadzi nas asfaltową drogą wzdłuż torów pod budynek stacji PKP w Kasinie Wielkiej. Linia kolejowa, przy której stoi jest obecnie czynna jedynie dla pociągów retro - przejazdów turystycznych organizowanych przez Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce. Budynek stacyjny wchodził w skład austriackiej państwowej Galicyjskiej Kolei Transwersalnej prowadzącej z Czadcy (słow. Čadca) do Husiatyna (ukr. Гусятин), otwartej w 1884 roku. Leży na wysokości 571 m n.p.m. i jest najwyżej położoną stacją kolejową linii 104 łączącej Chabówkę i Nowy Sącz. We współczesnych czasach budynek stacyjny w Kasinie Wielkiej kilkakrotnie stanowił scenerię dla filmów m.in. „Karol. Człowiek, który został papieżem”, „Lista Schindlera”, „Boże skrawki”, „Szatan z siódmej klasy” (wersja z 2006 r.), czy „Katyń”.
Linia kolejowa nr 104 na stokach Śnieżnicy. |
Stacja PKP w Kasinie Wielkiej. |
Cmentarz wojenny nr 364 - Kasina Wielka. |
Parking. |
Obok budynku stacyjnego zlokalizowany jest parking
samochodowy, położony u stóp popularnej stacji narciarskiej „Śnieżnica”.
Poniżej mamy malowniczą dolinę Kasinianki przy której ulokowały się wioski Kasina
Wielka oraz Kasinka Mała. Kończymy wycieczkę wchodząc do krainy górali
Zagórzan, między beskidzkie wyspy, które swym krajobrazowym pięknem oraz
kulturowością potrafią uleczyć serce i duszę. Dzisiejsza trasa była bardzo
krótka, niezwykle relaksacyjna, ale jakże cudowna. Dobrze było nieco zwolnić. Z
jednej strony cel naszej wędrówki jest już bardzo bliski. Zostało nam niecałe
20 km do końca Małego Szlaku Beskidzkiego. Z drugiej strony chyba szkoda, że
jest on tak bliski, bo dobrze nam razem.
Grupa na Wierzbanowskiej Górze. |
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Spędzać będziemy ten czas w gronie rodzinnym, podobnie jak tutejsi Zagórzanie. To tradycja, która dopiero w drugi dzień świąt zezwalała na odwiedzanie znajomych i sąsiadów, kiedy to po obejściach zaczynali chodzić kolędnicy. Podczas odwiedzin ważnym zwyczajem było „podsypanie” - kto przychodził w odwiedziny brał do garści trochę owsa z miarki ustawionej przez gospodarzy w sieni i rozsypywał go po izbie „na urodzaj i pomyślność”. Nie wolno było go zamiatać, aż dopiero po świętach. Po „podsypaniu” składano sobie życzenia świąteczne, które w gwarze zagórzańskiej brzmiały mniej więcej tak:
Na scoście, na zdrowie, na to Boze Narodzonie.A gdy przychodził Nowy Rok życzenia brzmiały:
Zeby sie Wom darzyło wszystko stworzonie
W kumorze, w oborze dej Panie Boze
W kazdym kotku po dzieciotku, a na piecu troj
Zbyście casom nie godali, ze które jes moje
Zebyście łorali śtyroma pugam, jak ne śtyroma to trzoma
Jak nie trzoma to dwoma, a jak nie dwoma to jednym ale godnym
Zebyście mieli tyle cielicek, co w leście jedlicek
Zebyście mieli tyle wołków, co jest w leście kołków
Zebyście byli zdrowi i weseli, jako e niebie Janieli
Ament
Na scoście, na zdrowieTakich najbardziej tradycyjnych Świąt Wam życzymy mili turyści, co z nami podążacie górskimi szlakami - kolęd płynących w blasku świec, mnóstwa miłości i wzruszeń, radości i pokoju przez cały rok. Gwiazda betlejemska nich rozjaśni Wam wszelki mrok, z dróg usunie wszelki smutek i zło. Miłych i pogodnych świat życzymy Wam z całego serca, wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku.
Na ten Nowy Rok
Zeby sie darzyła kapusta i groch
Pszenica i zytko, łowiesek i wszytko.
Dorota i Marek
VIII etap Małego Szlaku Beskidzkiego
Ruszamy o siódmej, w górze bledną gwiazdy,
Do miejsca wycieczki, sześć kwadransów jazdy.
W firmie transportowej, chyba nie słuchali,
Za mały autobus, nam rano przysłali.
Przełęcz Jaworzyce - to początek trasy,
Wkładamy do plecaków, na drogę zapasy.
W wiosennej aurze, ruszamy do boju,
Mimo wszystko w mikołajowym nastroju.
Pogoda wiosenna, na to wpływu nie mamy,
Śladów bliskiej zimy, na szlaku szukamy.
Trasa dzisiaj krótka, dobrze o tym wiemy,
Zapewne tę trasę szybciutko przejdziemy.
Góra dziś na trasie to pierwsza jest która?
Łazy, Dzielec, Szklarnia? Nie! Wierzbanowska Góra!
Wierzbanowska Góra ma łagodne stoki,
Roztaczają się z niej ciekawe widoki.
Na szlaku beskidzkim jest taka tradycja,
Że na każdym etapie „postać” nas zaszczyca.
Więc dzisiaj znów mamy patrona kolejnego,
Przedstawiam wszystkim: Mikołaja Świętego.
Opiszę tego Świętego, może mi się uda:
Biskup Miry z Licji, często czynił cuda.
Był człowiekiem dobrym oraz współczującym,
Pomagał biedakom i potrzebującym.
Najbardziej to dzieciom jest ten Święty znany,
Dzięki Niemu na „gwiazdkę”, prezentów moc mamy.
Dorota i Marek znowu się spisali,
Wszystkim uczestnikom, prezenty rozdali.
Dorota to diabeł, Marek anioł potulny…
Gienek to „Mikołaj”… Dali występ wspólny!
Dziś za Mikołaja, Gienek się podszywa,
Toteż uczestników, na środek On wzywa,
I wręcza prezenty. To Jego zadanie!
Każdy z uczestników, prezencik dostanie.
Gienek swe prezenty to wyciąga z wora,
A ma pomocnika w osobie Igora.
Tu na Wierzbanowskiej, ognisko palimy,
I już tradycyjnie, kiełbaski smażymy.
Trasa dosyć łatwa a więc siły mamy!
Dlaczego przy ognisku więc dziś nie śpiewamy?
Po całym dniu marszu, mamy tęgie miny,
Dochodzimy do celu, do Wielkiej Kasiny.
Czy wie o tym góral, który tutaj mieszka?
Że Kasina to była kiedyś wieś królewska!
Jako właściciele to tu byli pierwsi,
Ze Szczyrzyc duchowni, z zakonu Cystersi.
Potem swojej wiosce to nie szczędził troski,
Jej nowy właściciel, hrabia Niewiarowski.
Długo najważniejsze mieli tutaj zdanie,
Biali zakonnicy - to Dominikanie.
W czas kontrreformacji, oni ostrzy byli,
Tu trzy „czarownice”, na stosie spalili.
Rejon wsi Kasiny, ostatnio mobilny,
Bo kręcono tutaj aż dwa znane filmy.
Na stacji PKP, rzecz nie oczywista,
Powstawała Spielberga, „Schindlerowa Lista”!
Ta stacja PKP, chyba się nie zmienia,
Była też u Wajdy w scenerii „Katynia”.
Z Kasiny pochodzi Kowalczyk Justyna,
Wszystkim dobrze znana ta „nasza” dziewczyna.
Legenda tej Pani to jest nadal żywa,
Chociaż Ona rzadko w Kasinie przebywa.
Na dzisiaj już koniec, co teraz robimy?
Szlak Beskidzki Mały w tym roku kończymy.
Ten kolejny etap już za sobą mamy,
Na następnym w styczniu znowu się spotkamy.
Atmosfera w tej grupie, nigdy się nie zmienia…
Lecz już koniec roku! Pora na życzenia!
Co jest ważne w życiu? Każdy sam to powie,
W pewnym wieku najważniejsze - to jest zdrowie!
A jak ma się zdrowie, to i „kasę” ma się!
Do zobaczenia w Nowym Roku, na trasie….
Waldemar Ciszewski - 5 grudnia 2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz