MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
PRZED
WIOŚNIE |
WIOSNA
|
LATO
|
JESIEŃ
|
PRZED
ZIMIE |
ZIMA
|
||||
Jare Gody
|
Zielone Świątki
|
Noc Kupały
|
Noc
Świętojańska |
Od zażynek
do dożynek |
Dziady
|
Katarzynki
i Andrzejki |
Szczodre Gody
|
Zapusty
|
Judaszki
|
Katarzynki i Andrzejki
Schyłek jesieni. Jakże inaczej wygląda ona teraz, niż wtedy gdy zaczynała się. Przedtem barwna, a teraz naga przyroda dominuje. Wydawać by się mogło, że obumarła, ale w rzeczywistości tylko zwolniła by wzmocnić się dla zachowania życia i przetrwania nadchodzącego okresu. Do snu zimowego sposobią się również niektóre zwierzęta.
Schyłek jesieni, to ustanie prac polowych i długie wieczory, tym samym to chyba najwłaściwszy czas na przemyślenia nad przyszłością. Duchy błąkające się wówczas, jeszcze przed okresem adwentowym miały im sprzyjać oraz wróżbom zaklętym w cieniu rzucanym przez figury z zakrzepłego wosku i innym. Przepowiadały one co przyniesie kolejny rok, ale też całe życie w zakresie miłości i małżeństwa. Na poznanie przyszłego losu w tym względzie pozwalają dwie magiczne noce. Dla kawalerów jest to wigilia św. Katarzyny Aleksandryjskiej przypadająca na noc z 24 na 25 listopada, zaś dla panien - noc z 29 na 30 listopada, czyli wigilia św. Andrzeja. W te dwie noce można odkryć tajemnice pomyślności życiowej oraz tego kiedy i z kim przyjdzie dzielić przyszłe życie. |
Schyłek jesieni. Nastały długie wieczory. Zaskakująca pierwsza zimowa biel, która pokryła górskie lasy, płaje i ścieżki. Pierwsze mrozy oszroniły resztki liści na drzewach. Kolejny dzień wędrówki. Jak zwykle w pewnym momencie zatrzymaliśmy się, tym razem poszukując ciepła w drewnianym szałasie, gdzie rozpaliliśmy ognisko i wrzuciliśmy coś na ruszt.
Takie chłodne dni skupiają ludzi. Ciepło emanujące z płomieni ogniska przyciąga. Ludzie poszukują tej najważniejszej największej przyjaźni, szczęśliwej miłości w swoim życiu. Wedle dawnych tradycji jest najlepsza pora ku temu, bo ponoć wtedy uchylają się drzwi ukazujące rąbek przyszłości o czekającym losie i o tym kimś, z kim będziemy ten los dzielić. Współczesność odeszła jednak nieco od tradycji, skupiając się wyłącznie przy wigilii świętego Andrzeja, która niegdyś była czasem przepowiedni zastrzeżonym wyłącznie dla panien. Stare porzekadło dotyczące nocy z 29 na 30 listopada oznajmia: „Na św. Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja”. Panowie zaś w większości już nie pamiętają, że ich czas, który mógł im powiedzieć coś o przyszłości, to noc z 24 na 25 listopada, czyli wigilia św. Katarzyny Aleksandryjskiej. W tą właśnie noc kawalerom mogła przyśnić się przyszła narzeczona, partnerka na życie. Stare porzekadło mówi: „Święto Katarzyny - pod poduszką są dziewczyny”, bo wystarczy włożyć pod poduszkę jakiś dziewczęcy przedmiot, może część garderoby, albo ptasie pióro, które sprowadzało taki proroczy sen. Można też pod poduszkę włożyć karteczki z żeńskimi imionami, albo pierwszymi literami tych imion, z których po przebudzeniu jedną należy wylosować.
Czary mary, wosku lanie... |
Klucz, jako symbol tajemnic ma wyjątkową, wróżebną moc. Na odlane bryły rzucaliśmy światło, by powstał cień opowiadający o czekającej przyszłości. Każdy kto tego dnia dotarł z nami na Kudłacze mógł spojrzeć na to co go czeka, o ile oczywiście nie bał się tego. Ludzie czasem zarzucają, że interpretacja takiej wróżby może być nader różnorodna i prowadzić do zgoła odmiennych wniosków, bo przecież człowiecza wyobraźnia jest wyjątkowo rozległa. Zazwyczaj tak jest, jednak tego dnia był z nami ktoś wyjątkowy, kto ponad wszelaką wieloznaczność rozwiewał wątpliwości wskazania cienia przyszłości. Nie uwierzycie, ale podczas tego niecodziennego spotkania była z nami znana szeroko i utalentowana wróżka Valdi.
Była z nami! Znana szeroko, niezwykle utalentowana wróżka Valdi.
|
…A jeśliby, ktoś mimo to miał jakieś wątpliwości, to jeszcze tego samego dnia, wieczorem, gdy słońce zagasło nad Beskidami, mógł spojrzeć na dzisiejsze niebo… na gwiazdy i planety, szukając w nich potwierdzenia przepowiedni.
|
Listopad Złote, żółte i czerwone opadają liście z drzew, zwiędłe liście w obcą stronę pozanosił wiatru wiew. Nasza chata niebogata, wiatr przewiewa ją na wskroś, i przelata i kołata, jakby do drzwi pukał ktoś. W mokrych cieniach listopada może ktoś zabłąkał się? Nie, to tylko pies ujada. Pomyśl także i o psie. Strach na wróble wiatru słucha, sam się boi biedny strach, dmucha plucha-zawierucha, całe szyby stoją w łzach. Jakiś wątły wóz na szosie ugrzązł w błocie aż po oś, skrzypią, jęczą w deszczu osie, jakby właśnie płakał ktoś. Mgły na polach, ciemność w lesie, drga jesieni smutny ton, przyjdzie wieczór i przyniesie sny i mgły, i stada wron. Wyjść się nie chce spod kożucha, blady promyk światła zgasł, dmucha plucha-zawierucha, zimno, ciemno, spać już czas. Jan Brzechwa |
7 |
MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
|
Jesień
|
Myślenice (283 m n.p.m.) Uklejna (680 m n.p.m.) Śliwnik (618 m n.p.m.) Działek (622 m n.p.m.) Schronisko PTTK Kudłacze (730 m n.p.m.) Łysina (891 m n.p.m.) Trzy Kopce (894 m n.p.m.) Lubomir (904 m n.p.m.) Przełęcz Jaworzyce (579 m n.p.m.)
OPIS:
Ponad 200 lat temu koryto Raby znajdowało się blisko stoków Chełmu i Uklejny. Obecne utworzyło się po powodzi w 1813 roku. Po przekroczeniu Raby w Myślenicach skręcamy w prawo na ulicę Zdrojową, a potem na pierwszą odchodzącą w lewo - ulicę Zamkową. Dochodzimy na skraj lasu rosnącego na stromym zboczu góry Uklejna.
O godzinie 8.00 rozpoczynamy podejście. Wkraczając do lasu, wchodzimy jednocześnie do rezerwatu „Zamczysko nad Rabą”, chroniącego fragment naturalnego lasu świerkowo-jodłowego i skupisko dziko rosnącego bluszczu, także ruiny zamczyska, a właściwie pozostałości baszty wartowniczej, która w XIII wieku strzegła kupców przemierzających dolinę Raby. Była to kiedyś wolnostojąca okrągła wieża, zbudowana z miejscowego kamienia. Miała u podstawy średnicę 10,2 metrów, a grubość jej murów przekraczała 4 metry. Otoczona była wałem ziemnym oraz drewnianą palisadą. Natomiast od strony zbocza Uklejny oddziałał ją rów. Najprawdopodobniej znajdowała się przy niej drewniana zabudowa gospodarcza, a całość otoczona była drewnianym częstokołem.
Ruiny baszty wartowniczej w rezerwacie „Zamczysko nad Rabą”. |
Uklejna nazywana była dawniej dawniej Oklejną. Obecna jej nazwa pochodzi od legendarnego zbójnika Ukleja, który miał kryjówki w okolicznych lasach i wąwozach. Podchodzimy na grzbiet góry rozgałęziającymi się dróżkami przez las jodłowy. Przecinamy poprzeczną drogę stokową i dalej wspinamy się tym razem przez las bukowy, aż w końcu po żmudnym podejściu osiągamy wypłaszczony grzbiet.
Stok Uklejnej. |
Podejście na grzbiet góry Uklejna. |
Główny wierzchołek góry Uklejna (680 m n.p.m.) znajduje się po drugiej stronie grzbietu. Z przeciwległej, zachodniej strony grzbietu stoi duży drewniany krzyż z Chrystusem postawiony we wrześniu 2015 roku. Na tabliczce zamontowanej przy cokole krzyża zacytowano słowa św. Augustyna: „Chcesz wiedzieć, ile warta jest twoja dusza? Spójrz na krzyż.” Można stąd zobaczyć poprzez wycięte drzewa Pogórze Wielickie z Jeziorem Dobczyckim. Przechodzimy płasko po grzbiecie góry, a następnie schodzimy na gruntową drogę, która z kolei o godzinie 9.30 doprowadza nas na przełęcz i skraj łąk przysiółka Scyrek, położonego na północno-wschodnim stoku.
Zachodni wierzchołek góry Uklejna. |
Krzyż na zachodnim wierzchołku góry Uklejna. |
Grzbiet Uklejny. |
Łąki przysiółka Scyrek. |
Przysiółek Scyrek. |
Wchodzimy na Śliwnik (618 m n.p.m.), a z niego schodzimy na śródleśną polankę z niewielką kapliczką zawieszoną na drzewie oraz dużą figurą Chrystusa Frasobliwego, pięknie wyrzeźbioną w drewnie. Dołączają tutaj do naszego szlaku zielone znaki z Zarabia przechodzące przez Górę Chełm. Dalej obniżamy wysokość. Niebawem wychodzimy z lasu i pojawia się przed nami widok na masyw Kamiennika. Z prawej na grzbiecie głównym pasma Łysiny i Lubomira znajduje się stokowa Polana Kudłacze ze schroniskiem.
Szlak na Śliwniku. |
Niewielka kapliczka na polanie pod Śliwnikiem. |
Figura Chrystusa Frasobliwego z 1995 roku (fundacji Ferdynanda Rzeszutko) na polanie pod Śliwnikiem. |
O godzinie 10.00 mijamy z prawej kolejną kapliczkę z tabliczką wotywną. Od niej szlak znów nabiera wysokości wspinając się na nieduże wzniesienie Działka (622 m n.p.m.). Z niego krótko w dół na Przełęcz Granice (575 m n.p.m.), skąd w lewo odchodzi droga do Poręby wraz z zielonym szlakiem. My podążamy na wprost, na stoki Łysiny.
Najpierw przez widokową polanę Kolesne. Przy przejrzystym powietrzu na wschodzie widać z niej potężny masyw Kamiennika. Po przeciwnej stronie grzbietu widoczny jest Szczebel, a za nim na prawo Luboń Wielki. Zaś z lewej strony od Szczebla widoczny jest fragment grzebienia Tatr z Gerlachem, Batyżowieckim Szczytem, Kończystą, Gankiem i Wysoką.
Przełęcz między Śliwnikiem i Działkiem. |
Figura wotywna. |
Przed nami Działek (622 m n.p.m.). |
Przysiółek Malinów na stokach Działka. |
Borkówka. |
Borkówka. |
Przed lasem szlak odchodzi w prawo i trawersuje zbocze, wpierw leśną drogą, a później kamienistą dróżką. Na skraju Polany Kudłacze skręcamy ostro na lewo. Z prawej strony w górnych partiach polany widoczne jest drewniane ogrodzenie. Wkrótce docieramy do niego.
Drewniane ogrodzenie otacza niewielki teren prywatny, a wyżej ogólnodostępny teren Schroniska PTTK na Kudłaczach. Wchodzimy do niego o godzinie 10.45. Polana Kudłacze słynie z pięknej panoramy. Dzisiaj powietrze jest silnie zamglone, ale w inne dni zobaczyć z niej można ładną panoramę. Patrząc na południowy zachód widoczna jest Dolina Krzczonówki, a na jej przedłużeniu masyw Babiej Góry. Po lewej ponad tą doliną wznosi się masyw Zembalowej, zaś po prawej masyw Kotonia, a za nim Koskowej Góry. Po prawej stronie od Kotonia mamy dolinę Trzebuńki, a dalej na prawo Pasmo Babicy.
Kapliczka przy drodze podejściowej do schroniska na Kudłaczach. |
Kapliczka na skraju polany Kudłacze. |
Na skraju polany Kudłacze. |
Szron. |
Schronisko PTTK na Kudłaczach (730 m n.p.m.). |
Z Wróżką Valdi. |
Szałasowy ogień. |
Podejście na Łysinę. |
Symboliczna mogiła partyzantów poległych we wrześniu 1944 roku. |
Pod szczytem Łysiny. |
Za Łysiną mijamy niewielką przełęcz. Przez moment po lewej, na wschodzie otwiera się widok ukazujący obniżenie Wiśniowej. Jest to pas startowy paralotniarzy. Pod warstwą chmur znajdują się zabudowania wsi Lipnik i Wiśniowej. a dalej pasmo Ciecienia w Beskidzie Wyspowym. Chwilę pozostajemy tutaj, a następnie przechodzimy niepozorny wierzchołek Trzech Kopców (894 m n.p.m.). Wygodną leśną dróżką schodzimy na polanę, a z niej wspinamy się na najwyższy szczyt Pasma Lubomira i Łysiny i całego Beskidu Makowskiego - Lubomir (904 m n.p.m.). Zdobywamy go o godzinie 14.30. Wchodzimy z wizytą do obserwatorium astronomicznego.
W drodze na Trzy Kopy. |
Trzy Kopce. Droga w lewo prowadzi na startowisko paralotniarzy. |
Wschodni stok Trzech Kop. |
Trzy Kopce - wschodnie stoki. |
I co stąd widać? |
Widok na północny wschód. |
Obniżenie Wiśniowej pod chmurami. |
Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza na Lubomirze zostało oddane do użytku w 2007 roku. Przy budynku, w okolicy najwyższego punktu góry znaleźć można pozostałości po wcześniejszym obserwatorium (resztki stopni i podmurówki), które wzniesiono w 1922 roku z inicjatywy prof. Tadeusza Banachiewicza. Grunt pod budowę tamtego obserwatorium podarował ówczesny jego właściciel, książę Kazimierz Lubomirski. Na cześć ofiarodawcy szczyt góry został przemianowany w 1932 roku na Lubomir (wcześniej miała nazwę Łysina, którą przeniesiono na znajdujący się niedaleko, inny wierzchołek. Pasmo po którym wędrujemy posiada bardzo dobre warunki do prowadzenia obserwacji nieba, dzięki sporej wysokości sięgającej ponad poranne zamglenia, a także ze względu na ciemne niebo (oczywiście za wyjątkiem północnego horyzontu, rozświetlanego krakowską łuną).
Pozostałości po poprzednim obserwatorium. |
Lubomir (904 m n.p.m.). |
Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza na Lubomirze. |
Teleskop z wcześniejszego obserwatorium. |
Grupa w obserwatorium astronomicznym. |
O godzinie 15.50 opuszczamy budynek obserwatorium. Ze szczytu Lubomira schodzimy przez las kamienistą drogą do osiedla Parylówka. Z polan mamy ładną panoramę Beskidu Wyspowego, a przy dogodnych warunkach widoczne są nawet wierzchołki Tatr i Wielki Chocz. Za osiedlem Parylówka wchodzimy znów do lasu, szybko przechodzimy niewielkie wzniesienie Jaworzyce (616 m n.p.m.) i o godzinie 16.30 schodzimy na Przełęcz Jaworzyce (579 m n.p.m.). Po drugiej stronie przełęczy mamy już Beskid Wyspowy.
Pod szczytem Lubomira. |
Zejście z Lubomira. |
Przysiółek Parylówka. |
Grupa na Polanie Kudłacze. |
Zima zapukała na beskidzkie szlaki. Jakże szybko ten czas minął, ledwie zaczęliśmy witając wiosnę, przeleciało lato i przemija już jesień. Ledwie zaczęliśmy tą wędrówkę, a koniec już tak bliski. Bardzo Was polubiliśmy, tworzycie wspaniałą grupę, radosną i odpowiedzialną. Życzymy Wam wytrwania w podjętym wyzwaniu, szczęśliwej drogi do samego końca. Dziękujemy za tą i za wszystkie wspólne wędrówki.
Ciepło wspominamy nasze wspólne wycieczki. Wspomnienia te naprowadzają nas do stwierdzenia, iż stanowicie niezwykłą grupę ludzi… bardzo różnych ludzi, lecz dopełniających się, a przede wszystkich silnie zintegrowanych z poczuciem wzajemnej tolerancji. Stawiacie pasję wędrowania ponad wszystko co może dzielić. Tworzycie nieformalny klub lub koło sympatyków wędrówek.
Chcielibyśmy choć w drobny sposób odwdzięczyć się za to i za wasze miłe i wesołe towarzystwo. Dlatego postanowiliśmy zaprosić na następny odcinek naszego szlaku kogoś specjalnego. I wiecie co? Zgodził się na spotkanie z Wami bez wahania. Będzie z Wami, wytrwałymi, sympatycznymi wędrowcami, podążającymi przed siebie bez względu na porę roku, czy warunki pogodowe, przezwyciężając zapewne niekiedy własne słabości. Czy jesteście ciekawi kto to jest? Bardzo? Nie, nie powiemy Wam - niech to pozostanie niespodzianką, choć zapewne go znacie, bo zawsze…
Gdy zbliża się zima – On nadchodzi:
wiarę i dobroć w człowieku budzi,
przyjaźni krąg roztacza wśród ludzi.
Niesie w prezencie coś radosnego,
idzie spełniać marzenia każdego –
także Twoje… lecz czy wierzysz w Niego?
Jesteśmy dla Was
Dorota i Marek
PS. Specjalne podziękowania składamy naszej uroczej, sympatycznej wróżce, za powab, czar i uświetnienie naszej imprezy.
VII etap Małego Szlaku Beskidzkiego
Zaczynamy w Myślenicach, bo tam kończyliśmy,
Wiec znowu Zarabie dzisiaj zwiedziliśmy.
Niedaleko Myślenic, powiem całkiem blisko,
Stworzono rezerwat o nazwie Zamczysko.
Z zamku się niewielki fragmencik zachował,
Obronny stołp na górze, wójt Hanko zbudował.
Dalej już na trasie nie będzie wesoło,
Szlak idzie na Uklejnę, a tam bardzo stromo!
Stromo, trochę płasko. Znów stromo, łagodnie…
Nie ma co narzekać ! Idzie się wygodnie.
Mogę tu napisać, trasa taka oto:
Kamienie i liście. Trochę śniegu, błoto…
(Trasa od wcześniejszych, nie różni się wiele,
Znów „szybkobiegacze”, wędrują na czele!)
Mijamy Śliwnika, Działek - wiec już blisko,
Czeka na tej trasie, na nas już schronisko.
Jedyne z Krakowa, to wszystkim zaznaczę,
Do zdobycia piechotą, schronisko jest Kudłacze.
Schronisko przytulne, obiekt niezbyt wielki,
Grupa będzie miała, właśnie tu „Andrzejki”.
Święty Andrzej, to patron popularny fest,
Grecji, Szkocji i Rosji on patronem jest.
W świętego Andrzeja, świętowały dziewczynki,
Dla chłopców w tym czasie, były „Katarzynki”.
Teraz wszyscy razem w Andrzeja świętują,
Potem w czas Adwentu, do Świąt się szykują.
Odbędziemy tutaj zwyczaje nie nowe,
Popularne w Polsce wróżby andrzejkowe.
Można wróżyć z wosku, z obierzyn i spodka,
Co na drodze życia nas w nowy rok spotka.
W średniowieczu, mówiono tak u dobrodzieja:
„W świętego Andrzeja, błyska pannom nadzieja”.
I my wróżby „andrzejkowe” tu też odstawiamy,
Tym bardziej, że „własną” Cygankę mamy!
Waldek ubrał sukienkę. On się nie certolił!
Lecz cóż to za Cyganka? Jak wąsy nie zgolił…
Dorota i Marek - Oni się spisali,
Przez duży klucz, na wodę, gorący wosk lali.
A „nasza” Cyganka, to nie próżnowała,
Wróżby andrzejkowe - interpretowała …
Wszyscy na andrzejkach, fajnie się bawili,
Kiełbaski, chleb, banany na grillu smażyli!
Zgodnie się bawili: chłopcy i dziewczyny!
Trwała ta zabawa, blisko dwie godziny.
„Kończymy imprezę!” - My Marka słuchamy,
Kolejny szczyt jeszcze, do zdobycia mamy.
Tylko kilka górek po drodze miniemy,
Po kopnym śniegu, na Lubomira wejdziemy.
Ślisko! Igor leży! - To mnie niepokoi.
Lubomir już blisko - obserwatorium stoi.
Tu w głos astronoma myśmy się wsłuchali…
Było bardzo ciekawie! (Choć niektórzy spali… )
A potem schodzimy szybciutko, beztrosko,
Na Przełęcz Jaworzyce (albo Wierzbanowską?)
I całą wycieczkę my tutaj skończymy,
Ciepłym autobusem, do domu wrócimy.
Spacer w fajnej grupie, to cieszy człowieka,
Za tydzień kolejny, ósmy etap czeka.
Waldemar Ciszewski - 28.11.2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz