Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Pop Iwan

Spoglądaliśmy wczoraj na te góry jak zaczarowani pięknym pejzażem. Są one jak legendy niosące stare historie w czasy współczesne. Niektórzy otaczają je nawet pewnym rodzajem kultu, snując opowieści, czy wspominając dawne wędrówki. Skrywają one mnóstwo wiosek, jakby zagubionych i zapomnianych, odciętych od świata mimo dochodzących dróg, ale dróg niezwykłych, przeciskających się często przez ciasne przewężenia dolin, czasami przepaściście nad łożyskami rzek, przecinając je od czasu do czasu po drewnianych mostach, albo wprost przez bród.

TRASA:
Dzembronia (ukr. Дземброня; 800 m n.p.m.) Połonina Smotrec Uchaty Kamień (ukr. Вуха́тий Ка́мінь; 1864 m n.p.m.) Sidłowina (ukr. Седловина; 1763 m n.p.m.) Przełęcz nad Kwadratem (1760 m n.p.m.) Pop Iwan (ukr. Піп Іван Чорногі́рський; 2028 m n.p.m.) Przełęcz nad Kwadratem (1760 m n.p.m.) Sidłowina (ukr. Седловина; 1763 m n.p.m.) Smotrec (ukr. Смотрець; 1898 m n.p.m.) Połonina Smotrec Dzembronia (ukr. Дземброня; 800 m n.p.m.)

OPIS:
Wjechaliśmy dzisiaj znów do doliny Czarnego Czeremoszu, lecz przed wsią Topilcze (ukr. Топільче) odbijamy w prawo do doliny rzeki Dzembronia (ukr. Дземброня), w której ulokowana jest wieś o tej samej nazwie Dzembronia. Przyjeżdżamy do niej o godzinie 8.55.

Wieś Dzembronia liczy obecnie nieco ponad 100 domostw, w których mieszka 245 osób. Wcześniej, w 1939 roku, mieszkało w niej 1750 osób, w tym 50 Polaków. Po II wojnie światowej na mocy Dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z 7.06.1946 roku zmieniono jej nazwę na Beresteczko (ukr. Берестечко). Do dawnej nazwy wsi powrócono w 2009 roku, po decyzji Najwyższej Rady Ukrainy podjętej po referendum mieszkańców wsi przeprowadzonym w 2007 roku. Dzembronia jest popularną karpacką wsią letniskową. Prowadzą stąd ścieżki na grzbiet Czarnochory, na szczyty Uchaty Kamień (ukr. Вухатий Камінь; 1864 m n.p.m.) i Dzembronia (ukr. Дзембро́ня; 1877 m n.p.m.), a potem na dalsze.

Wiejska kaplica cerkiewna w Dzembroni.

Garść promieni pada na błyszczącą złotem, niewielką cerkiewkę. Skręcamy przed nią w lewo na boczną dróżkę. Słońce wkrótce jest co raz mniej. Chowa się za mlecznymi chmurami, które wiszą nisko niczym mgła. Jest parno, duchota z pewnością będzie zabierać nam siły podczas wędrówki. Ruszamy wygodną droga gruntową, utwardzoną żwirowatym kamieniem. Wspinamy się łagodnie grzbietem pokrytym łąkami. Wyżej rosną młodniki lasu. Potem mamy nieduży pas lasu, przez który przeprowadza nas droga, a za lasem ścieli się połonina Smotrec. Powyżej połoniny grzbiet wznosi się ku szczytowi Smotreca. Za nim po prawej widoczny jest Uchaty Kamień, a na lewo Pop Iwan.

Dzembronia.

Pokazał się nam Smotrec.

Połonina Smotrec.

Połonina Smotrec.

Od lat na połoninie Smotrec wypasane są owce i bydło ze wsi leżących u podnóża gór. Stoi na niej szałas pasterski, przy którym robimy kilkanaście minut postoju. Dzielimy się połoniną z krowami, których pilnuje rosły byk. Wolno pasący się byk wywołuje oczywiście silne emocje, ale jego zachowanie jest zupełnie obojętne, jakby w ogóle nie zwracał na nas uwagi. Leniwie leży na trawach, odpoczywa. Pasące się bydło na Ukrainie jest bardzo czyste. Sierść krów jest taka, jakby dopiero co była wyszczotkowana.

Połonina Smotrec.

Kierunek na Uchaty Kamień.

Opuszczamy połoninę Smotrec.

Po około dwudziestu minutach o godzinie 10.00 kończymy przerwę. Ruszamy dalej. Spod szałasu dróżki szlaku rozwidlają się jedna wiedzie wprost na szczyt Smotreca, druga odchodzi na prawo i jego stokiem prowadzi ku Uchatemu Kamieniowi. Wybieramy ta drugą opcję. Przecinamy wątłą strużkę potoku, potem mijamy pole namiotowe. Niebawem wchodzimy w stary las, gdzie pokonujemy przewyższenie po kamiennej ścieżce. Całe dno lasu jest wyłożone omszałymi kamieniami. Gęsty las jest przez to dziwnie zielony. Po 40 minutach marszu od szałasu na połoninie Smotrec znów zaczynamy wychodzić na odkryte tereny porośnięte niskimi kępami krzewów i kosodrzewiny oraz karłowatymi jodłami. Przecinamy kolejne koryto strumienia wody spływającej spod grzbietu górskiego. Gdzieś powyżej, niedaleko jest skryty ładny wodospad tego potoku. Niestety dowiedzieliśmy się o nim dopiero później. O godzinie 11.00 osiągamy ten grzbiet. Znajdujemy się pod skałami Uchatego Kamienia. Robimy sobie drugi, tym razem półgodziny postój.

Pole biwakowe.

Stary las porastający zbocza Uchatego Kamienia.

Przez potok.

Zerkamy w stronę doliny, w której rozpoczęliśmy wędrówkę. Wioseczka Dzembronia i jej dolina schowała się już pośród grzbietów. Wznosi się nad nią niewysoka, ale dość znana Połonina Kosaryszcze, gdzie na północno-wschodnich stokach góry stoi kultowa Chatka u Kuby, jedyne tego swego rodzaju schronisko w huculskiej chatce z 1932 roku. Każdy znajdzie w niej nocleg, ale największym marzeniem gospodarza chatki jest to, aby spotykali się w niej Ukraińcy i Polacy.

Na grzbiecie podwiewa chłodny wiatr. Ubieramy kurtki. Szybko jednak okazuje się, że musimy ubrać też coś na głowę oraz założyć rękawiczki, bo wkrótce wiatr robi się lodowaty. Idziemy dalej grzbietem podchodząc zbocze Uchatego Kamienia. Mijamy ekscytujące dziwacznością kształtów ostańce wyrastające ze stoków Uchatego Kamienia. Wkrótce wchodzimy w trawers zachodniego stoku góry. W ten sposób będziemy mijać wierzchołek góry.

Stamtąd idziemy.

Widok ze stoków Uchatego Kamienia.

Odpoczynek na Uchatym Kamieniu.

Czas ruszać w dalszą drogę.

Pośród ekscytujących wychodni Uchatego Kamienia.

Grzbiet najeżony jest oryginalnymi skałkami, lecz jest jedna, która dała nazwę górze. Ostaniec ten miał niegdyś dwa "ucha". Teraz ma jedno ucho, gdyż drugie odstrzelił mu pocisk artyleryjski podczas I wojny światowej. Skała ta nosi też inną nazwę: Dziad i Baba.Podchodzimy dalej grzbietem, lecz za niedługo wchodzimy w trawers stoku. Omijamy wierzchołek góry.

A to jest właśnie ostaniec Uchaty Kamień.

Trawers pod szczytem Uchatego Kamienia.

Dolinka pod Uchatym Kamieniem.

Uchaty Kamień.

Ścieżka na Przełęcz pod Kwadratem.

Ścieżka szlaku wkrótce odchodzi w kierunku siodła przełęczy Sidłowina (ukr. Седловина; 1763 m n.p.m.), znajdującym się pod Smotrecem (ukr. Смотрець; 1898 m n.p.m.). Popa Iwana powinniśmy już widzieć, aczkolwiek teraz schowany jest w chmurze. Północne stoki spod przełęczy opadają z siodła łagodnie. Porośnięte są rozlegle górską trawą. Południowe stoki nieco mniej łagodnie opadają ku płaskiemu obniżeniu z pozostałościami dawnego schroniska. Nazywało się ono Schroniskiem pod Smotrcem od dawnej nazwy pobliskiego Smotreca. Zbudowano go z początkiem 1939 roku i było jednym z większych ówczesnych obiektów noclegowych w Czarnohorze, ale pozostały po nim jedynie fundamenty i resztki podmurówki. Wokół niego jest dogodne miejsce biwakowe.

W drodze na Popa Iwana.

Info o górskich służbach ratowniczych na Ukrainie na szlaku.

Mglisto na Czarnohorze.

Idziemy dalej. Chmury wzmagają się, widoczność spada. Na grzbiecie mijamy stare słupki graniczne z okresu międzywojennego z wyrytymi literkami „P” i „CS”, oznaczającymi Polskę i Czechosłowację. Silnie wieje, ale przemy dalej do przodu, do nikąd zdawać by się mogła bo niewiele widać przed nami. Około 13.20 z chmur wyłania się przed nami spory budynek, a właściwie ruiny starej budowli. Stoi na szczycie góry Pop Iwan (ukr. Піп Іван; 2022 m n.p.m.).

W okresie międzywojennym przez szczyt Popa Iwana, jak i znaczną częścią głównego grzbietu Czarnochory przechodziła granica polsko-czechosłowacka. Zawsze biegła tędy jakaś granica - niegdyś przed rozbiorami Polski biegła przez Czarnohorę granica polsko-węgierska, a jeszcze wcześniej między Węgrami i Rusią. O godzinie 13.25 docieramy na szczyt Popa Iwana. W latach 1936-1938 wybudowano tutaj Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologiczne, nazywane potocznie „Białym Słoniem”, jako odniesienie do rzeczy niezwykle drogiej i niepotrzebnej. Kosztowało wówczas niebagatelną sumę 1 miliona polskich złotych. Jednakże w swoim czasie było ono najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce i jednym z dwóch najnowocześniejszych w Europie (obok obserwatorium na Pic du Midi w Pirenejach). Budynek obserwatorium na Popie Iwanie zbudowano z miejscowego piaskowca. Inne materiały transportowano z Kołomyi i Worochty. Dowożone je ciężarówkami i wozami, ale tylko do stóp gór, dalej pozostawały już tylko konie huculskie i plecy ludzi. Budynek posiadał 5 pięter i 43 pomieszczenia.

Podczas agresji sowieckiej na Polskę na początku II wojny światowej, polskie władze państwowe poleciły opuszczenie obiektów obserwatorium przez personel. Dnia 18 września 1939 roku zdemontowano w nim najcenniejsze urządzenia i udano się z nimi na Zakarpacie, które wówczas znajdowały się w granicach Węgier. Z kolei stacjonujący w nim żołnierze otrzymali rozkaz przekroczenia granicy i przejście do Rumunii. Pod koniec września 1939 roku obserwatorium zostało zajęte przez sowietów. Już podczas II wojny światowej budynek obserwatorium zaczął ulegać dewastacji. Obecnie znajduje się w stanie ruiny, które próbuje się w ostatnich latach poddać renowacji, zarówno staraniem Ukraińców, jak i Polaków.

Słupki graniczne dawnej granicy polsko-czechosłowackiej.

Ruiny Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologicznego na Popie Iwanie, nazywane potocznie „Białym Słoniem”.

Pop Iwan (ukr. Піп Іван Чорногі́рський; 2028 m n.p.m.)

Wkrótce na Popie Iwanie robi się tłoczno. Niedługo po nas na szczycie Popa Iwana pojawia się bardzo liczna grupa ukraińskich turystów z grupy „PRP_5” zrzeszonej przy operatorze telefonii komórkowej „Vodafone Ukraine” (ukr. Группа PrP_5, Vodafone Украина). Jest ich ze stu. Pochodzą z różnych stron swojego kraju. To wesołe bractwo, ale pośród radości daje się wyczuć rozgoryczenie niedawno powstałym konfliktem na wschodniej granicy, które chwilami przekłada się na demonstracyjne okazywanie swej narodowej niezależności. Ukraińcy czynią to powszechnie malując co popadnie w barwy ich narodowej flagi - ściany budynków, ogrodzenia, mosty. Też czujemy rozgoryczenie ta sytuacją. Żal nam tych zwyczajnych, młodych Ukraińców. Szybko nawiązujemy dialog. Wędrują po Czarnohorze tak jak my. Gdyby nie ten konflikt, być może na Ukrainę jeździlibyśmy na dowód, tak jak na Słowację, Czechy, czy do jakiekolwiek innego unijnego państwa. To wygodne i wspaniałe przekraczać granice międzypaństwowe w taki sposób. Przyzwyczailiśmy się do tego tak bardzo, że nawet już nie myślimy o tym jak to było kiedyś. Przeszłość splata historię narodów w różny sposób i chyba najważniejsze w tym wszystkim, abyśmy wszyscy podchodzili do tego z tolerancją, by nie rodzić spięć. Czujemy się bezsilni w kontekście sytuacji panującej obecnie na Ukrainie.

Grupa „PRP_5” (ukr. Группа PrP_5, Vodafone Украина) na Popie Iwanie.

Z ukraińskimi turystami z grupy „PRP_5” (ukr. Группа PrP_5, Vodafone Украина).

Kapliczka.

Tablica informacyjna na ruinach obserwatorium.

Wewnątrz ruin obserwatorium.

Na Popie Iwanie.

Krzyż we mgle na Popie Iwanie.

Razem z grupą „PRP_5” opuszczamy Popa Iwana i kierujemy się na Smotrec. Można by powiedzieć, że porywisty wiatr zgania nas ze szczytu góry. Przez ten wiatr mieliśmy schodzić już wcześniej, ale tak dobrze się gadało na z Ukraińcami, że przestaliśmy zwracać uwagę na lodowate podmuchy. Wędrując po Karpatach Ukraińskich często nawiązujemy do dawnych czasów Rzeczpospolitej, kiedy góry te były w zasięgu terytorialnym. Wspominamy żyjących tu ludzi, wygląd miast i wsi, panujące w nich stosunki społeczne. Nawet teraz schodząc z Popa Iwana i mijając stare słupki graniczne z literkami „P” i „CS” zagłębiamy się w historię Polski, która wtedy graniczyła w tym miejscu z Czechosłowacją, lecz nawet na myśl nie przychodzi nam podważać obecnej państwowości tych ziem.

Na niższej wysokości wiatr jest mniej dokuczliwy. O godzinie 15.05 przechodzimy przełęcz z węzłem szlaków. Ukraińcy zwą tą przełęcz „Nad Kwadratem” nawiązując tym do kwadratowego obrysu ruin dawnego polskiego schroniska, które widać po południowej stronie. Wybudowane było w latach 1932-39, a jego gospodarzem było Akademickie Zrzeszenie Sportowe z Warszawy. Wówczas było najwyżej położonym schroniskiem w Polsce, na wysokości 1700 m n.p.m. Prawdopodobnie jeszcze przed Schroniskiem AZS pod Smotrcem istniał w jego miejscu inny obiekt noclegowy. Dzisiaj wśród kamiennych murów stoi rozbity namiot  jakiegoś turysty, bo to dobre miejsce na biwak, leżące w pobliżu źródeł wody.

Widok na północ z Przełęczy pod Kwadratem.

Widok na południe spod Przełeczy pod Kwadratem.
Pozostałości Schroniska AZS pod Smotrcem.

Przed nami Smotrec.


Z przełęczy podchodzimy krótko Smotrec (1898 m n.p.m.). Jego szczyt wieńczą płaskie wychodnie. Można na nie bez większego trudu wyskoczyć. Odpoczywamy chwilkę na skałach. Stoki Smotreca usłane są liniami starych okopów, resztkami drutu kolczastego z zasieków i umocnieniami. Są one pozostałością po I wojnie światowej, podczas której granią Czarnohory przebiegał front.

O godzinie 15.45 opuszczamy szczyt Smotreca. Kierujemy się na powrót do wsi Dzembronia znajdującej się na północnym wschodzie. Zejście chwilami jest bardzo strome. Wiedzie wśród głazów, efektownych wychodni oraz silnie gęstniejących kęp kosodrzewiny. W niższych położeniach stoki porośnięte są głównie kosodrzewiną. Wkrótce schodzimy na wysokość poniżej chmur. Pojawia się widok na dolinę. Wcześniej widzimy połoninę, na której już raz dzisiaj byliśmy. Na połoninie Smotrec stoi wspomniany już wcześniej szałas pasterski. Dochodzimy do niego o godzinie 17.10.

Smotrec (ukr. Смотрець; 1898 m n.p.m.).

Pozostałości zasieków z I wojny światowej.

Różanecznik wschodniokarpacki (Rhododendron kotschyi).

Zejście ze Smotreca do Dzembroni.

Skalne ostańce przy szlaku na Smotrecu.

Panorama z północno-wschodnich stoków Smotreca.
Z prawej widoczna połonina Smotrec.

Połonina Smotrec.

Szałas na połoninie Smotrec.

Zaglądamy do szałasu. Witamy się z gospodarzem. Można u niego kupić ser, bryndzę, mleko, śmietaną i masło. Kupujemy zwyczajny kawałek sera, ot, na zakąskę. Po jego zakosztowaniu nie możemy się oprzeć smakowi i dokupujemy dodatkowe kilogramy sera. Jeden tobołek zjemy zapewne jeszcze na Ukrainie, ale drugi zabierzemy do domu. Wewnątrz pomieszczenie szałasu urzeka nienaganną czystością. Naczynia i sprzęty lśnią, choć w szałasie nie ma bieżącej wody. Są jednak na połoninie źródła krystalicznej wody i szkliste strumyki. Pod ścianą na długim, poziomym kiju obciekające sery owinięta w białe płótna. Nadmiar wody obcieka z nich do postawionych na podłodze naczyń. Za progiem w odrębnym, mniejszym pomieszczeniu przy otwartym ogniu wędzą się kawałki sera ułożone w pobliżu paleniska na drewnianych paletach. Palenisko tli się małym płomieniem na samym środku pomieszczenia pozbawionego drewnianej podłogi. Tutaj gospodarz ma proste miejsce do spania – szeroka deska wsparta na czterech drewnianych nogach z wyłożonym kocem. W narożniku tego niedużego, twardego łoża leży poducha zawinięta w posłanie, zapewne są grubsze koce.

W szałasie pasterskim.

Na zewnątrz pasą się wolno już tylko nieduże konie huculskie. Krowy zapędzone zostały już do swoich zagród. Słońce pokazało się wreszcie, ale cóż z tego skoro za chwilę schowa się za czarnohorskim grzbietem. Słabnące jego promienie smagają nas już niedługo po plecach. Schodzimy dalej do Dzembroni. O godzinie 18.15 jesteśmy na głównym utwardzonym gościńcu wsi, przy odnowionym wiejskim kościółku. Za jakiś kwadrans odjedziemy stąd do bazy.

Przed szałasem na połoninie Smotrec.

Połonina Smotrec.

Zejscie do Dzembroni.

Słońce chowa się za grzbiet.

Znów przy kaplicy cerkiewnej w Dzembroni.

Dotąd Czarnohora kojarzyła się na z dziką i odludną krainą. Jest nieco inna od tej, jaką wcześniej podpowiadała nam nasza wyobraźnia. Owszem – jest cicha i odległa od wygodnych dróg komunikacyjnych, ale na szlakach spotkać można wielu turystów, choć nie są to tłumy ludzi. To dość popularna część Karpat na Ukrainie. Życie w dolinach toczy się swoim rytmem. Ludzie odnajdują w niej to co naprawdę potrzebne człowiekowi, a przede wszystkim wewnętrzny spokój, którego doznają zarówno mieszkańcy wsi, jak i przybysze tacy jak my. Jest jednak pewna różnica w tych odczuciach, gdyż my takie miejsca postrzegamy jak oderwane od rzeczywistości, zaś dla tych co tutaj mieszkają na stałe są rzeczywistością, zupełnie wystarczalną.





Udostępnij:

2 komentarze:

  1. To chyba kwitnie różanecznik wschodniokarpacki:-)
    Moje marzenie, żeby zobaczyć go w naturze ... może kiedyś.
    Pozdrawiam serdecznie i radosnych Świąt życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę byliśmy zdziwieni, że te "borówki" kwitną we wrześniu i jakoś tak inaczej. Nie trafiliśmy w swoich poszukiwaniach na różanecznik wschodniokarpacki. W tym roku zrobimy dla Ciebie fotki tym, które zakwitną najpiękniej, a tu jeszcze kilka http://zewnatury.blogspot.com/2019/04/rozanecznik.html

      Usuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas