Góry wyzwalają pragnienie zdobywania i pokonywania... pragnienie pokonywania przewyższeń, ale i własnych słabości. Uzależniają. Pasjonują. Otaczają pięknem rozkwitającym o każdej porze roku, krajobrazem oraz swoistą przyrodą. Można się nimi cieszyć w samotności, kontemplować w zupełnej ciszy i spokoju, bo człowiekowi jest potrzebne wyciszenie i ukojenie. Człowiek bez człowieka nie może jednak zbyt długo trwać, bo z natury nie jest samotnikiem. Góry jednak potrafią też połączyć w pasji ludzkie dusze, usuwając między nimi wszelakie bariery. Starszy, czy młodszy - pasji tej nie determinuje wiek, chłopak, czy dziewczyna - płeć również nie ma znaczenia. Ludzi różnych profesji, zróżnicowanego usposobienia i charakteru może połączyć silna więź, jeśli darzą się życzliwością i zwyczajnym szacunkiem. Uśmiech, przyjacielski uścisk dłoni, pozdrowienie na szlaku, to przecież takie proste aby wytworzyć nić braterstwa. Jeśli w parze z każdym tym gestem idzie szczerość - wspólna pasja potrafi związać ogromne kręgi. Dziś po raz kolejny idziemy na Halę Krupową, ale wędrówki tej nie nastawiamy na zdobywanie, czy pokonywanie, ale na spotkanie, które daje promyk szczęścia i radości.
niedziela, 24 września 2017
MSP TG, etap 8: Nowy Targ - Rzeki
Dzieje „Środowiska” są poniekąd dziejami różnych wycieczek i wędrówek, które wszystkim nam zapadły głęboko w serce.
JP II, Castel Gandolfo, 8.01.1997 r.
|
czwartek, 14 września 2017
Howerla
Słowacy mają swój Krywań, Ukraińcy zaś Howerlę. Latem wchodzi na nią nawet kilkaset osób dziennie. W święto niepodległości Ukrainy (ukr. День Незалежності України) wejście na Howerlę ma charakter masowy, podobnie jak podczas corocznej imprezy Goverlyana, odbywającej się na początku kwietnia, kiedy panują jeszcze warunki zimowe. Howerla wznosząca się na wysokość 2061 m n.p.m. jest najwyższą górą Czarnohory i całej Ukrainy.
środa, 13 września 2017
Bliźnica
Prognozy pogody na dzisiaj są bardzo niesprzyjające. Ma być silny wiatr i duży deszcz. Sygnalizowaliśmy to organizatorom, sugerując skrócenie zaplanowanej trasy, bo da się to zrobić, bo jest taka możliwość, bo byłoby bezpieczniej, ale (o dziwo) oni jakby głusi byli. Skorzystamy z możliwości realizowania trasy według własnego planu i spróbujemy wyjść na najwyższy szczyt pasma Świdowca najprostszą drogę. Będzie łatwiej i bezpieczniej. Niespodziewanie przyłączyło się do nas 20 osób. „Będzie raźniej” – pomyśleliśmy, po czym wspólnie ustaliliśmy szyk wędrówki i zasady wzajemnej asekuracji podczas marszu.
wtorek, 12 września 2017
W Jaremcze na tropie Dowbusza
W okresie międzywojennym miasteczko to nazywane było Perłą Karpat. Leżące wówczas w granicach Polski było jednym z najpopularniejszych kurortów, drugim najważniejszym po Zakopanem ośrodkiem turystyki górskiej i sportów zimowych w Polsce. Jako letni i zimowy kurort górski Rzeczpospolitej, konkurowała nie tylko z Zakopanem, ale też Krynicą. Pociągi z Lwowa i Warszawy przywoziły do Jaremczy, jak też Worochty położonej głębiej w górach tysiące podróżnych, którzy pragnęli tutaj spędzić wakacje. Unikatowy krajobraz stanowił o atrakcyjności turystycznej tego miasta i jego okolic. Olbrzymie obszary tutejszej prawie dziewiczej przyrody są do dzisiaj ewenementem na obszarze współczesnej Europy. Objęta jest ona ochroną Karpackiego Narodowego Parku Przyrodniczego.
Zamek w Pniowie
Pewnego chmurnego dnia zatrzymaliśmy się w naszych podróżach po Ukrainie przy ruinach starego zamku. Był to niegdyś „piękny i znacznych rozmiarów zamek” pisał dr Aleksander Czołowski w „Tece konserwatorskiej” z roku 1892, obejmującej zamki Rusi halickiej. Mowa była o Zamku w Pniowie, leżącym na płaskim wzgórzu na północ od wsi Pniów (ukr. Пнів).
poniedziałek, 11 września 2017
Sywula
Dzisiaj zanurzymy się jeszcze bardziej w głąb dzikich, trudno dostępnych Gorganów, tam gdzie wznoszą się ich najwyższe szczyty. Znajdują się one jeszcze dalej od naszej kwatery niż te zdobyte wczoraj. Musimy skorzystać z lokalnych środków transportu, aby nie brakło nam czasu na wędrówkę przez te góry. Mają tutaj specjalne pojazdy, które radzą sobie z najgorszymi drogami tzw. gruzawiki - najsprawniejsze środki transportu w górskich ostępach Ukrainy. Jest to zwyczajna ciężarówka ze wspartymi na burtach deskami do siedzenia. Widząc jak prosto i pomysłowo dostosowany jest pojazd ciężarowy do przewozu osób od razu pomyśleliśmy: – Ale będzie jazda! Kto kiedyś był w wojsku, może kojarzyć to z wojskowymi „Starami” z drewnianymi ławeczkami na pace, tyle, że w tamtych samochodach cała konstrukcja była stabilna. Ukraińskie gruzawiki wyglądają znacznie bardziej emocjonująco.
niedziela, 10 września 2017
Ihrowiec i Wysoka
Budzimy się w Starej Hucie, tej ukrytej w Karpatach Ukraińskich, tej samej, w której znajduje się Synohora - willa Wiktora Janukowycza, obalonego prezydenta Ukrainy w wyniku Euromajdanu. Były prezydent Ukrainy spędzał tutaj ferie zimowe. Tereny rezydencji wciąż są strzeżone. Została wybudowana w 2001 roku jako zimowa posiadłość dla prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. Na jej terenie oprócz posiadłości znajduje się jezioro oraz mini zoo, gdzie prezydent Janukowycz trzymał m.in. niedźwiedzie, dziki i bażanty. Na teren rezydencji nie możemy wejść. Wysunięto jedynie do przodu część mini zoo – klatki z niedźwiedziami i jeżozwierzem Stoją ustawione wzdłuż szosy dojazdowej do naszego ośrodka i każdy może teraz je oglądać. Niedźwiedzie muszą pozostać w klatkach, bo w naturalnym środowisko nie były by w stanie przetrwać.
sobota, 9 września 2017
Ciuchowy Dział
Beskidy Brzeżne, Ciuchowy Dział, Masłowiec, Schodnica, Turków, Tustań, Uchrycz, Ukraina
Brak komentarzy
To już nasza trzecia wyprawa w ukraińskie Karpaty, podczas której chcemy dotrzeć na dotąd nieznane nam beskidzkie pasma. Zdobywać będziemy najwyższe ich szczyty, ale też chcemy zaglądnąć do innych ciekawych miejsc. Na początek tegorocznej wyprawy za cel obraliśmy sobie niewielkie pasemko Beskidów Brzeżnych. Nie zwlekamy. Ruszamy na podbój Karpat Ukraińskich wprost po nocy spędzonej w autokarze.
niedziela, 3 września 2017
Wieprz w deszczu i po deszczu
Pobudka przed ósmą. Wyspaliśmy się. Za oknem chcielibyśmy zobaczyć ładniejszy dzień. Niestety jest jaki jest. Taki jak w prognozach - szary, pochmurny, ale nie leje. Może tylko pokapuje drobinkami. Później ma w ogóle nie padać. Zjadamy wyśmienite śniadanie. Dziękujemy za gościnę gospodarzom ośrodka „Lech”. Obiecujemy, że wrócimy tu i nie są to czcze obiecanki. Susiec to świetna lokalizacja na niedokończoną Tanew, zaś „Lech” to ośrodek z możliwościami, oferujący komfortowe warunki do wypoczynku.
sobota, 2 września 2017
Wieprzem na spotkanie ze świtą Neptuna
Rzeka Wieprz płynie ze spokojem wycinając zakola przez Lubelszczyznę. Ma 303 km długości. Przepływa przez Roztocze, gdzie integruje się wyjątkowo silnie ze środowiskiem i pozwala łączyć przyjemność spływu z bliskością przyrody. To pociągający odcinek rzeki, choć ze spływów wyłączony jest najciekawszy i najbardziej atrakcyjny fragment przepływający przez Roztoczański Park Narodowy. Dzika przyroda jednak nie kończy się tam gdzie kończy się park narodowy, lecz wyczuć ją można wokół w otulinie.
piątek, 1 września 2017
Tanew: Borowe Młyny - Osuchy
W poszukiwaniu chwil spokoju i chwil radości znów przybyliśmy do roztoczańskiej krainy. Nie tak dawno byliśmy tu, lecz magia tej krainy jest bardzo przyciągająca. Tak jak wtedy zapewne ujęci zostaniemy wyjątkowością tutejszej przyrody. Roztocze to kraina może nie tak bardzo popularna, choć cechuje ją unikalny w skali kraju klimat. Lata są tu suche i gorące, zaś zimy mroźne, a przedzimie i przedwiośnie dosyć krótkie. Cudowną aurę pogodową mieliśmy z początkiem czerwca. Pierwszy dzień września taki też właśnie się zapowiada. Słońce, malownicze obłoczki pod błękitnym niebem - to jest to po co tutaj przyjechaliśmy ponownie, nad górną Tanew, która dotąd jeszcze nie płynęliśmy. Jednak niestety suchość tego lata skutkuje obecnie niskim poziomem wody w tej rzece. Niektórzy próbują spływać jej nurtem, ale szybko rezygnują - jak powiada Jan - nie da się tamtędy płynąć, gdyż kajaki siadają na płyciznach. Sytuacja taka występuje od Narola do Rebizantów, czy tez niżej aż do Borowych Młynów. Nawet na mieliznach przed Ulanowem na końcowym biegu Tanwi trudnojest płynąć. Z odcinków, które dotąd nie płynęliśmy jest jeszcze jeden, z którym ewentualnie można się zmierzyć.
czwartek, 24 sierpnia 2017
Orla Perć: śladem budowniczych - cz.1
Buczynowe Czuby, Buczynowe Turnie, Granaty, Mała Buczynowa Czuba, Orla Baszta, Orla Perć, Przełęcz Krzyżne, Skrajny Granat, Tatry, Wielka Buczynowa Czuba, Wielka Orla Turniczka
Brak komentarzy
Zachwyca efektownością i widokami zapierającymi dech w piersiach. To jeden z najpiękniejszych górskich szlaków w Tatrach. Wymaga jednak ogromnego doświadczenia i odporności na wysokość, czy bliskość przepaści oraz wszechogarniającą przestrzeń. To nie jest zwyczajna górska ścieżka, którą podąża się na szczyt. W jej kontekście nie mówi się zdobyłem, choć prowadzi przez szczyty, lecz byłem lub przeszedłem.
sobota, 19 sierpnia 2017
Zapowiadał się dobry dzień na zdobycie szczytu
Jeszcze przed świtem czuło się, że to będzie piękny, słoneczny dzień. Bardzo ciepło było już w nocy, a temperatura rosła w takim tempie, w jakim znikała szarówka. Radość z dnia ogarniała nas jeszcze przed wschodem słońca. Była to silna motywacja do wysiłku, który uwielbiamy, choć trzeba zmusić się do bardzo wczesnej pobudki (a to jest już trudne). Do tego kilkugodzinna podróż autobusem do Zakopanego, potem do Starego Smokowca, a na końcu słowacką kolejką do stacji Popradské Pleso. Dojechaliśmy o 8.40 i ruszamy w górę doliny oczarowani przyrodą Tatr, wabieni niezwykłymi walorami krajobrazowymi.
wtorek, 15 sierpnia 2017
Przez Rakuską Czubę na Wielką Łomnicką Basztę
Dolina Kieżmarska, Dolina Łomnicka, Łomnicka Przełęcz, Rakuska Czuba, Słowacja, Tatry Wysokie, Wielka Łomnicka Baszta
2 komentarze
Jaskrawość poranka wdziera się przez malutkie okienko poddasza, na którym śpimy. Budzimy się. Spało nas tutaj jakieś 10 osób. Większość już wybyła. Zbudził ich zapewne ładny, rześki poranek. Wiele osób krząta się przy ekwipunku szykując się do wyjścia w góry, ale nie słychać gwaru, czy hałasu. Nawet nie słychać było pierwszych osób, które opuściły poddasze. Czas również na nas.
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
Przez zieloność, przez surowość na Jagnięcy Szczyt
Dolina Jagnięca, Dolina Kieżmarska, Jagnięcy Szczyt, Słowacja, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki, Tatrzańskie Stawy
Brak komentarzy
Dolina ta znana jest z pierwszych wiadomych z imienia i nazwiska turystów tatrzańskich. Pojawili się oni tutaj 15 maja 1565 roku - Olbracht Łaski z żoną Beatą Łaski z domu Kościelecka. Było to rok po ich ślubie, kiedy Olbracht zabiegał o przychylność bogatej małżonki, by ta przepisała mu swój majątek. Beata jako wdowa po księciu Eliaszu Ostrogskim była osobą bardzo zamożną, ale też i dużo starszą od Olbrachta (aż o 21 lat). Związek ten miał zapewnić Łaskiemu gotówkę, której bardzo potrzebował na swoje przedsięwzięcia. Gdy w końcu skłonił Kościelecką do przepisania na siebie majątku, uwięził ją na zamku, gdzie trzymał ją w zamknięciu przez wiele lat. Beata Łaska z Kościeleckich nigdy już nie odzyskała bogactwa, ani wolności. Nie wiadomo w jakim stopniu tatrzańskie uroki miały na nią wpływ do oddania całego majątku, ani dokąd doprowadziła tamta wycieczka. Przypuszcza się, że ci pierwsi turyści dotarli nad Zielony Staw Kieżmarski.
piątek, 11 sierpnia 2017
MSP TW-02: Babia Góra
Babia Góra, Beskid Żywiecki, Małopolski Szlak Papieski, Markowe Szczawiny, MSP, Przełęcz Krowiarki, Sokolica
Brak komentarzy
Góry pozwalają doświadczyć trudu wspinaczki, strome podejścia kształtują charakter, kontakt z przyrodą daje pogodę ducha.
Jan Paweł II
|
środa, 2 sierpnia 2017
Od Osobitej do Grzesia
Odpoczęliśmy sobie po wczorajszej, długiej wędrówce. Pospaliśmy troszkę dłużej, a potem zjedliśmy dobre śniadanie. Nowy dzień rozpoczynamy od pożegnań. Pakujemy do plecaków cały dobytek, bo zupełnie opuszczamy schronisko. Nie wracamy już do niego na noc, lecz do domu.
wtorek, 1 sierpnia 2017
Osiem dwutysięczników, a właściwie dziewięć
Banówka, Brestowa, Dolina Rohacka, Hruba Kopa, Jałowiecki Przysłop, Mały Salatyn, Pachoł, Salatyn, Skrzyniarki, Słowacja, Spalona Kopa, Tatry Zachodnie, Trzy Kopy
2 komentarze
Przytulny pokoik wypełnił się już poranną światłością. Przez otwarte szeroko okno wpada rześkość i jakiś ptaszek. Z minuty na minutę temperatura rośnie, zapowiadając upalny dzień. Na zewnątrz widać soczysty błękit nieba nad granitową granią wznoszącą się ponad Doliną Rohacką. Dzięki uprzejmości obsługi Schroniska na Zwierówce nie musieliśmy bardzo wcześnie wstawać, by przemierzyć długi asfaltowy odcinek do Bufetu Rohackiego. Podwiozą nas tam, bo Bufet obsługują również oni - zaopatrują go i przewożą pracowników. Mają dwa miejsca wolne, a więc zyskamy co najmniej 2 godziny marszu (tyle według map potrzeba do przejścia 5,3 km odcinka i pokonania 365 m przewyższenia). Dzięki temu możemy również spokojnie zjeść wykwintne śniadanie na Zwierówce, czyli tradycyjnie zaczynamy poranek od jajecznicy. Dzień zapowiada się smacznie.
poniedziałek, 31 lipca 2017
Przez Chochołowską do Doliny Rohackiej
Kończy się lipiec, zwykle najcieplejszy miesiąc w Tatrach, ale też najbardziej obfity w opady i w burze. Toteż często trudno jest wtedy o dłuższe okienko pogodowe. Często wtenczas pogoda zaskakuje turystów, mimo korzystnych prognoz, bo Tatry rządzą się swoimi prawami. W tym roku dopiero teraz udało się nam trafić z dniem wolnym w czas ładnej letniej aury w Tatrach, bez symptomów załamania, choć nigdy nie można być pewnym tego, co się nam faktycznie trafi.
niedziela, 23 lipca 2017
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
Niech wiatr gra pieśń o Łemkowyni (epilog)
5
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
EPILOG rozdział 32
Kiedy coś się kończy jest radość, ale też pojawia się smutek, nostalgia za przeżytymi chwilami na szlaku, czy podczas spotkań wieczornych. Chciałoby się do tych chwil wrócić, albo żeby się powtórzyły kiedyś.
Lackowa stanęła w chmurach, płacze dobry Bóg
5
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 15 rozdział 31
Piętnasty dzień wędrówek po starej Łemkowyni... Przed nami najwyższa góra po polskiej stronie Beskidu Niskiego. A w dolinach kolejne łemkowskie wioski, senne, ciche, położone z dala od cywilizacji.
Kwiat pośród łemkowskich cerkwi
5
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 15 rozdział 30
Kiedyś podobno tereny, gdzie leży ta niewielka wioska odwiedziła Królowa Jadwiga. Podczas pobytów w mieście Biecz lubiła urządzać sobie wiosenną porą wędrówki po karpackiej puszczy. Była zachwycona jej przyrodą i krajobrazem. Urzekały ją malownicze, łagodne wzniesienia i doliny przez które płynęły szemrzące potoki. Śródleśne polany były pełne kwiatów. Na jedną z takich polan trafiła pewnego dnia, a polana ta wręcz tonęła w kwiatach, pokryta morzem żółtych mniszków lekarskich. Zauroczona przepięknym widokiem postanowiła, że na owej polanie założy osadę, którą nazwie Kwiatów-Toń. Tak też miało się stać, a z czasem nazwa ewoluowała na Kwiatów, a potem Kwiatoń. Czy to prawda, czy nieprawda - nikt nie może tego potwierdzić, ani temu zaprzeczyć. To legenda. Wiadomo, że wśród dawnych osadników kilka osób nosiło nazwisko Kwiatoń. Stąd też przypisuje się pochodzenie nazwy wsi temu nazwisku, co nie była w tamtych czasach czymś niezwykłym.
sobota, 22 lipca 2017
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
Łemkowska Watra
5
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 14 rozdział 29
Niewielu z nich wróciło by osiąść na ziemi ojców. Człowiek człowiekowi sprawił taki los. Trudno teraz rozliczać, kiedy ludzie są już nie ci sami, a nowe pokolenia silnie świadome tragedii i dramatu jaki się tu wydarzył. Ci z wygnania zaglądają jednak tutaj. Tęsknią, choć ziemia już zupełnie inna, i ludzie są inni, i krajobraz nawet się zmienił. Wszak minęło już od tamtego czasu 70 lat. Ludzi, którzy pamiętają czas wojny i czas wysiedleń nie ma już zbyt wielu. Zostały opowieści ojców i matek, książki, publikacje, stare fotografie, lecz wszystko to kończy tragiczne widmo przeszłości. Nikt nie wymaże kart historii, lecz czy teraz, gdy jesteśmy mądrzejsi, można odrodzić się we wspólnej sprawie - Polacy, Łemkowie, Ukraińcy i inne narody - wszak wszyscy są świadomi co się tutaj stało, choć wciąż trudno pojąć dlaczego. Wygnani jednak przybywają tutaj by nikt nie zapomniał ich barwnej kultury.
Wejdź przez drzwi do nieistniejących wiosek
5
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 14 rozdział 28
Kiedyś już je spotkaliśmy. Zresztą nie jedyny raz, kiedy przemierzaliśmy dróżki i bezdroża Beskidu Niskiego, zarówno latem, jak i zimą, brnąc czasem w błocie lub brodząc w potoku. Tak teraz wygląda prawdziwy, milczący Beskid Niski, który nie prosi o inne atrakcje, któremu nie zależy aby przyciągać uwagę. W nim najpiękniej jest, jak życie toczy się spokojnie, w zgodzie z prawami przyrody. Tak też tu przecież żyli ludzie, którzy niegdyś zasiedlali te tereny. Co po nich zostało? Niewiele... zdziczałe drzewa owocowe, kapliczki i krzyże, gdzieniegdzie resztki kamiennej podmurówki spod cerkwi. W szczerym polu zobaczyć tu też można drzwi, które dla niektórych mogą być drzwiami magicznymi...
piątek, 21 lipca 2017
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
Przez Busov pod Świętą Górę Jawor
5
Beskid Niski
ZACHODNIA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 13 rozdział 27
Wiele działo się wokół nas podczas ostatniego wyjazdu na Łemkowszczyznę. Wiele dobrego wydarzyło się dla nas przez ten czas. Mnóstwo dobrych ludzi jest wśród nas. Dzięki nim doczekaliśmy się tego dnia. Termin finałowego wyjazdu w ramach projektu „Niech wiatr gra pieśń o Łemkowyni” musieliśmy przesunąć o jeden rok. Był on uzależniony od terminu Łemkowskiej Watry w Zdyni, a ten w zeszłym roku pokrywał się z ŚDM. W tym roku bramy na Łemkowszczyznę otworzyły się dla wszystkich szeroko. Wszystko mieliśmy gotowe właściwie już rok temu. Pozostało tylko czekać. Czekaliśmy więc i wytrwale czekali z nami ludzie, przyjaciele ze szlaku, z którymi wędrowaliśmy po starej Łemkowszczyźnie. Minęło 453 dni i oto przyjechaliśmy na zachodnią Łemkowszczynę, na piąty etap wyprawy pod nazwą „Niech wiatr gra pieśń o Łemkowyni”.
niedziela, 9 lipca 2017
Veľká Knola
Pobyt w Słowackim Raju kończymy wędrówką górską na najwyższy szczyt Słowackiego Raju. Na celowniku jest Veľká Knola, a podejście do niej wybieramy najłatwiejsze z możliwych, najmniej czasochłonne, najmniej wysiłkowe. To skraca wędrówkę, dzięki czemu mamy czas odwiedzić o poranku jedno z najpiękniejszych spiskich miasteczek, Lewoczę. Jest to jedno z tych miejsc, które tak silnie wpisuje się w krajobraz Słowackiego Raju, leżącego na pograniczu spisko-gemerskim. Ile to razy podziwialiśmy malownicze widoki Spisza leżącego u stóp Słowackiego Raju, i te miasteczka zatopione w płytkich dolinach: Hrabušice, Spišský Štvrtok na zachodzie, poprzez Letanovce, Spišské Tomášovce, a na wschodzie Spišská Nová Ves i Levoča.
U mistrza Pawła w Lewoczy
Nikt nie wie kiedy i gdzie się urodził, a także skąd przybył i kiedy dokładnie umarł. Nawet nie znamy jego nazwiska, choć pozostawił po sobie ogromny dorobek rzeźbiarstwa sakralnego, znakomite dzieła o wielkiej wartości artystycznej. Dlatego mówi się o nim Mistrz Paweł z Lewoczy. Nie wiele o nim wiadomo, ponieważ wszystkie dokumenty dotyczące jego życia spłonęły podczas wielkiego pożaru Lewoczy w 1550 roku, miasta w którym mieszkał i tworzył przez wiele lat. Paweł mieszkał w Lewoczy przez około 30 lat, co najmniej do 1537 roku. W tymże mieście ożenił się i urodziło się mu troje dzieci. Mieszkał i pracował w domu przy rynku, na który zajechaliśmy trzeciego dnia naszego pobytu na Spiszu i w Słowackim Raju.
sobota, 8 lipca 2017
Nowe wyzwania w Kysel
Kras Spisko-Gemerski, Kyseľ, Slovenské rudohorie, Słowacja, Słowacki Raj, Tomášovská Belá
Brak komentarzy
Emocjom nie mówimy dosyć. Przed nami numer jeden wpisany w program tegorocznego wyjazdu na Słowacki Raj. Można powiedzieć, że Kyseľ wpisał się do programu prawie rok temu, dnia 20 sierpnia 2016 roku, kiedy zatrzymaliśmy się u jego wylotu na odpoczynek przed dalszą drogą na najwyższe drabiny Słowackiego Raju. Zatrzymaliśmy się i zobaczyliśmy stojącą pośród drzew tablicę informacyjną - Kyseľ po 40 latach znów jest otwarty. Zamknięto go po wielkim pożarze, który hulał w nim 16 i 17 lipca 1976 roku trawiąc las rosnący na stokach góry Pirť. Spaleniu uległo 30 ha lasu. Wąwóz stał się bardzo niebezpieczny ze względu na spadające skały i opalone konary. Wcześniej prowadził przez niego szlak z drabinkami na progach wodospadów. Obecnie nie ma tutaj drabin, ale coś bardziej ekscytującego – via ferrata.
piątek, 7 lipca 2017
Bo przecież trzy razy to za mało
Wydawało się, że trzykrotny wyjazd przez ostatnie trzy lata do Słowackiego Raju nasyci nas i wystarczy na pewien czas. W pamięci mamy ostatni pobyt, jakby ledwie był kilka dni temu. Ostatniego dnia spoglądaliśmy z Hawraniej Skały na krasowe eldorado Słowackiego Raju i przepełnieni żalem pożegnania myśleliśmy: jakże to? Żeby znów za rok tutaj nie przyjechać? Nie może być roku bez wizyty w Raju, choć zupełnie inaczej myśleliśmy w tamtym czasie. Poza tym sądziliśmy, że podczas zeszłorocznej trzeciej wizyty zobaczymy już wszystko i odwiedzimy ostatnie miejsca, w których dotąd nie byliśmy. Wędrując Tomaszowską Belą nie spodziewaliśmy się jednak, iż napotkamy coś o czym nawet nie marzyliśmy…