Budzimy się w Starej Hucie, tej ukrytej w Karpatach Ukraińskich, tej samej, w której znajduje się Synohora - willa Wiktora Janukowycza, obalonego prezydenta Ukrainy w wyniku Euromajdanu. Były prezydent Ukrainy spędzał tutaj ferie zimowe. Tereny rezydencji wciąż są strzeżone. Została wybudowana w 2001 roku jako zimowa posiadłość dla prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. Na jej terenie oprócz posiadłości znajduje się jezioro oraz mini zoo, gdzie prezydent Janukowycz trzymał m.in. niedźwiedzie, dziki i bażanty. Na teren rezydencji nie możemy wejść. Wysunięto jedynie do przodu część mini zoo – klatki z niedźwiedziami i jeżozwierzem Stoją ustawione wzdłuż szosy dojazdowej do naszego ośrodka i każdy może teraz je oglądać. Niedźwiedzie muszą pozostać w klatkach, bo w naturalnym środowisko nie były by w stanie przetrwać.
TRASA:
Stara Huta (ukr. Стара Гута)
Irhowiec (ukr. Ігрове́ць; 1804 m n.p.m.)
Wysoka (ukr. Висо́ка; 1803 m n.p.m.)
Przełęcz Kuźmieniecka (ukra. Перевал Кузьминецький; 1470 m n.p.m.)
Stara Huta (ukr. Стара Гута)
OPIS:
Mieszkamy w sąsiedztwie prezydenckiej rezydencji w Hotelu „Sinohora”. Ładny i wygodny obiekt, ale najeść się w nim nie można. Wczoraj na obiad dostaliśmy trochę kaszy i kilka niewielkich kawałków drobiowego mięsa. Trochę to za mało po 24 godzinach bez konkretnego posiłku, bo poprzednią noc spędziliśmy w autokarze, zaś dzień wypełniała górska wędrówka. Śniadanie również skąpe, choć czeka nas dość forsowna wędrówka. Czegoś organizatorzy tutaj nie dopatrzyli. Pani z „Koliby”, klimatycznej knajpki stojącej nieopodal naszego ośrodka (dobrze, że jest, bo przynajmniej tam można coś zjeść) zapytała z uśmiechem, jak wczorajszy obiad. Tutaj wszyscy wszystko wiedzą – ledwie pomyśleliśmy, a pani dodaje – bo spodziewali się was dzień później. Zostawmy to jednak bez komentarza. Cieszmy się dniem, a głód zaspokoimy zbożowymi ciasteczkami, które zabraliśmy z kraju.
|
Mini zoo. |
Wczorajszego dnia zdobyliśmy w stylu spacerowym najwyższy szczyt Beskidów Brzeżnych sięgający niespełna 1000 m n.p.m. Dzisiaj wybieramy się na wysoką górę, która nazywa się po prostu Wysoka. Niedźwiedziom Janukowycza mówimy do zobaczenia popołudniu, a może dopiero wieczorem. Nie wiemy ile nam zejdzie, czy czasem ktoś nie pobłądzi na szlaku, czy zgubi drogę. O godzinie 8.00 przechodzimy mostem na drugą stronę rzeki o prawdziwie górskim bystrzu o nazwie Bystrzyca Sołotwińska (ukr. Би́стриця Соло́твинська), której źródła leżą pod stokami masywu Sywuli (ukr. Сивуля). Po drugiej stronie rzeki kierujemy się na południe. Idziemy drogą utwardzoną (dziurawą oczywiście jak przystało na dziką Ukrainę), którą prowadzą trzy kolory szlaków: niebieski, zielony, czarny. W miarę oddalania się od wioski szlaki te kolejno odchodzą na zachód zagłębiając się w lesiste doliny. Najpierw niebieski odchodzi do doliny potoku Kuźmieniec Wielki (ukr. Кузьминец Великий), zaś trochę dalej czarny niknie się w dolinie potoku Kuźmieniec Mały (ukr. Кузьминец Малый), a my zagłębiamy się w dzikim lesie. Opuszczamy gruntową drogę i podążając szlakiem zielonym zagłębiamy się w górskich ostępach Gorganów.
|
Dom w Starej Hucie. |
|
Ostatnie zabudowania wsi Stara Huta. |
Chmury królują na niebie, ale słońca nie brakuje. Wspinamy się wkrótce co raz ostrzej. Robi się ciepło. Z dróżki wciskającej się w dolinę szybko schodzimy na leśne ścieżki. Trawersując zbocze oddalamy się od potoku. Lasy, które przemierzamy obfitują w grzyby nie byle jakie. Wielgachne prawdziwki spotykane są na każdym kroku. Ukraińcy najchętniej je zbierają, inne gatunki raczej pozostawiają. Omijamy szczyt góry Plaiekova Klyva (ukr. Клива Плаєкова; 1076 m n.p.m.) przechodząc po jej południowych stokach. Wkrótce wychodzimy na łąki zarastającej Połoniny Plaiok (ukr. Полонина Плайок). Sadowimy się w trawach na odpoczynek i zbożowe ciasteczko.
|
Na czarnym szlaku. |
|
Masyw Sywuli. |
|
Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.). |
|
Taaakie rosną tam grzyby! |
|
Czarcikęs łąkowy (Succisa pratensis). |
Po około 20 minutach ruszamy dalej. Niebawem wspinamy się po dość stromym stoku, po ścieżce czyniącej wiele zakosów. Zakosy niwelują stromość szlaku. W końcówce podejścia las jest najbardziej tajemniczy. Porozrzucane na zboczu kamienie porośnięte mchami, widłaki, stary las tworzą wokół obrazy jak w bajce. Żal z niego wychodzić, bo i szlak nie jest już tak męczący jak wcześniej, ale ciekawość tego co powyżej lasu jest też silna. Idziemy nieustannie do przodu, czekając, mimo wszystko, końca lasu.
|
Kamienie na szlaku. |
|
Wroniec widlasty, widłak wroniec (Huperzia selago). |
|
Końcówka leśnego podejścia. |
I w końcu około godziny jedenastej wychodzimy z lasu. Słońce i chmury bawią się. Mamy słońce, cień, słońce i cień. Nie zimno, nie gorąco, pogoda w sam raz. Wchodzimy w strefę kosówki. Przez chwilę jest jeszcze stromo, ale za niewielkim uskokiem terenu nachylenie stoku co raz bardziej łagodnieje. Przemieszczamy się grzbietem Ihrowca pokrytym niską kosówką i łatami kamiennych rumowisk. Co pewien czas mijamy kamienne kwatery i okopy pamiętające czasy wojny. Ten fragment grzbietu nazywany jest Ihrowyszczem. Legendy mówią, że w nocy przy pełni księżyca bawią się tu majki, czyli dusze zmarłych nieochrzczonych dzieci.
|
Uskok grzbietu - tutaj szlak jest trochę naderwany. |
|
I kosówka, bardzo gęsta. |
|
Mamy już dobry widok na Irhowiec i Wysoką. |
Wtem na ściółce widzimy jadowitą żmiję zygzakowatą (Vipera berus). Chyba chciał przeciąć szlak, którym podążamy w górę grzbietu, lecz zatrzymał się słysząc nasze kroki. To osobnik o barwie żółtawoszarej i długości około 80 cm, z ledwie widoczną „wstęgą kainową”, czyli charakterystycznym zygzakiem na grzbiecie. Jednak głowa o trójkątnym zarysie i pionowa źrenica w oku każe mieć się na baczności. Przez moment unosi głowę kierując ją w naszą stronę, jakby szykując się do ataku. Nie syczy, lecz zastanawia się, czy stanowimy dla niej zagrożenie. Stoimy przed nią nieruchomo, ona chyba z jakąś niepewnością kładzie się całym ciałem na podłożu i pełznie powoli chowając się pod rumowiskiem.
|
|
|
Żmija zygzakowata (Vipera berus). |
Wspinamy się dalej na Ihrowiec. Z prawej widzimy Wysoką. Nad całym grzbietem przepływają tumany chmur, lecz bez obaw - deszczem raczej nie grożą, może tylko chłodem. Kosówka sięga nam już nie wyżej jak do kolan. Szlak wiedzie głównie po kamieniach, czasem wchodzi pomiędzy gęsto rosnące pędy kosówki. Wchodzimy nieco poniżej grzbietu na północno-wschodni stok stromo opadający do doliny potoku Кузьминец Великий. Wkrótce jednak wracamy na grzbiet.
Grzbiet Irhowca jest płaski, szeroki, pokryty płaskimi kamieniami. Tworzy swego rodzaju kamienną pustynię. Z lewej pokazuje się masyw Sywuli, dwa charakterystyczne spiczaste stożki Małej Sywuli (ukr. Мала́ Сиву́ля; 1818 m n.p.m.) i Wielkiej Sywuli (ukr. Велика Сивуля; 1836 m n.p.m.), najwyższego szczytu w Gorganach. Przemierzamy surową, kamienną pustynię, gdzieniegdzie pokrytą miękkimi darniami porośniętymi płonnikiem. Zielone pędy wrońca przebijające się pomiędzy kamieniami są tutaj zjawiskowe. Podążamy w kierunku szczytu, na którym widać wysokie słupy ułożone ze wszechobecnych tutaj płaskich kamieni.
|
Wolne przestrzenie między kosówką wypełnia rumosz skał. |
|
Widok na wzniesienie Seredna (ukr. Середня; 1639 m n.p.m.). |
|
Kosówka ciągnie się dość długo. |
|
Pozostałości po I wojnie światowej. |
|
Kosodrzewina jest już tutaj niska, ale rumosz wcale nie przypomina szlaku turystycznego. |
|
Grzbiet Irhowca i Wysokiej ładniej wygląda. |
|
Irhowiec (z lewej) i Seredna (z prawej). |
|
Wchodzimy na grzbietowe wypłaszczenie Irhowca. |
|
Efektowny widok na masyw Sywuli:
z lewej Mała Sywula (ukr. Мала́ Сиву́ля; 1818 m n.p.m.),
z prawej Wielka Sywula (ukr. Велика Сивуля; 1836 m n.p.m.). |
|
I jeszcze raz Sywula widziana z kamienistego grzbietu Irhowca. |
|
Grzbiet Irhowca. |
|
Wroniec widlasty, widłak wroniec (Huperzia selago). |
|
Kamienna pustynia na grzbiecie Irhowca. |
Na szczyt Irhowca (ukr. Ігрове́ць; 1804 m n.p.m.), drugi co do wysokości w Gorganach, docieramy o godzinie 12.45. Przysiadamy na chwilkę. Dokładamy kamiennym słupom po kamieniu, nadając tej czynności odrobinę zwyczajowego obrzędu, którego prapoczątki trudno wyjaśnić. To jeden ze sposobów znakowania bezpiecznej drogi, czy charakterystycznych punktów w górach. Kilka minut siedzenia w bezruchy wystarcza, aby odczuć panujący chłód. Długo nie zabawiamy na szczycie Irhowca. Idziemy dalej linią grzbietową w kierunku Wysokiej.
Schodzimy na płytką przełęcz porośniętą po części gęstymi pędami kosodrzewiny, lecz w miarę zbliżania się do stoku Wysokiej, szlak coraz częściej prowadzi po niewygodnych złomiskach. Z podejściem jednak szybko radzimy sobie i na wierzchołek docieramy o godzinie 13.30. Wysoka (ukr. Висо́ка) jest nieco niższa od Irhowca. Liczy dokładnie 1803,6 m n.p.m., wobec 1804,3 m n.p.m. Irhowca. Szczyt Wysokiej wieńczy sterta głazów. Może jakby dołożyć na nią jeszcze kilka, góra przejęła by palmę pierwszeństwa pod względem wysokości nad Irhowcem. Po pamiątkowej fotografii o godzinie 13.45 zaczynamy schodzić z wierzchołka góry.
|
Irhowiec (ukr. Ігрове́ць; 1804 m n.p.m.) |
|
Po kamyku na kamienną wieżę. |
|
Gorgany. Poniżej widać kolejny schron z czasów I wojny światowej. |
|
Zejście na przełęcz. Za przełęczą wznosi się Wysoka. |
|
Dolina Potoku Kuźmieniec Wielki - tamtędy będziemy wracać do Starej Huty. |
|
Na przełęczy. |
|
Zaczynamy podejście na Wysoką. |
|
Wysoka (ukr. Висо́ка; 1803 m n.p.m.). |
Pokonujemy złomisko kierując się początkowo na północny zachód, gdzie znajduje się rozstaj szlaków. Tam opuszczamy grzbietowy czerwony szlak i kierujemy się na żółty, który zaczyna bardzo stromy zboczem schodzić na północny wschód. Gdyby nie gęste zarośla młodnika i kosówki szlak ten z pewnością cechowałby się zapierającą dech ekspozycją. Jest naprawdę stromo. Szlak wiedzie w dół niezliczoną ilością zakosów. Bardzo powoli obniżamy się, tak bardzo, że znajdująca się poniżej dolina Kuźmieniecka zdaje się w ogóle nie przybliżać. Gdy osiągamy pułap Przełęczy Kuźmienieckej szlak wiedzie już prosto na nią. Na Przełęcz Kuźmieniecką wchodzimy o godzinie piętnastej.
|
Grzbiet odchodzący od Wysokiej w kierunku wsi Osmołoda (ukr. Осмоло́да). |
|
Północny stok Wysokiej. |
|
Nad doliną Kuźmieniecką. |
|
Chaszcze młodnika. |
|
Chaszcze młodnika. |
|
Seredna (ukr. Середня; 1639 m n.p.m.). |
Przełęcz Kuźmieniecka (1470 m n.p.m.) oddziela Wysoką od wzniesienia Seredna (ukr. Середня; 1639 m n.p.m.). Pokryta jest połoniną Seredna, na której zalegamy na dłuższy popas, bo wycieczka ta będzie dobiegać końca. Pozostało nam już tylko zejście. Nie wszyscy jednak schodzą. Kinga i Andrzej zostają w górach. Będą nocować w namiocie, a nad ranem udadzą się na Sywulę. Właśnie zeszli ze szczytu Serednej i również odpoczywają przed dalszą wędrówką na Wysoką, czyli tam skąd my przyszliśmy. Kończymy popas o godzinie 15.40. Zaczynamy zejście niebieskim szlakiem, który tutaj na przełęczy ma swój koniec.
Schodzimy początkowo łagodnie opadającym grzbietem odchodzącym na wschód od przełęczy. Przecinamy polanki obrośnięte ładnymi jodłami, pomiędzy którymi wplątują się później jałowcowe krzewy. Potem jest ostrzej w dół przez las świerkowy. Trudy schodzenia łagodzą zakosy. Po jakimś czasie wchodzimy na leśną drogę, która wprowadza nas w najniższe partie doliny, przez którą płynie potoku Kuźmieniec Wielki.
|
Przełęcz Kuźmieniecka (ukra. Перевал Кузьминецький; 1470 m n.p.m.). |
|
Na zejściu z Przełęczy Kuźmienieckiej. |
|
Piękna, zarastająca polana. |
|
Na leśnej ścieżce. |
|
Droga w dolinie. |
Wydawało się nam, że droga będzie już do końca prosta i monotonna, lecz szeroko rozlane koryto Kuźmienieńca Wielkiego kilkakrotnie przypominało nam o tym, że nie tylko pięknie szumi przelewając się po otoczakach, ale jest tez przeszkodą. Może sześć, a może siedem razy musimy przeprawiać się przez jego bród. Dobrze, że buty mamy nowe i doskonale zatrzymują wodę. Dobrze, że woda przelewająca się po kamieniach, po których kroczymy przecinając rzekę nie sięga powyżej cholewek butów.
|
|
|
|
Wielokrotne przeprawy przez Kuźmieniec Wielki. |
|
Teren cmentarza. |
W końcu o godzinie 17.50 przechodzimy obok cmentarza i wchodzimy na drogę, która poruszaliśmy się z rana. Skręcamy w lewo i maszerujemy już prosto do wsi Stara Huta. W promieniach słońca zbliżającego się ku zachodowi wieś wygląda zupełnie inaczej. Jest już nisko, bo w górach zmierzch zapada szybciej. Przekraczamy Bystrzycę Sołotwińską, potem mówimy cześć niedźwiedziom Janukowycza: – Wróciliśmy cali i zdrowi, a wam chyba ciasno w tych klatkach. Może lepiej byłoby wam na wybiegu jakiego ogrodu zoologicznego.
|
Hotel „Sinohora”. |
Witamy się z ochroną pilnująca wjazdu do posiadłości byłego prezydenta. Pytają, czy nam się podobają Karpaty Ukraińskie. W rzeczy samej są piękne i unikatowe. Mityczne Gorgany kiedyś były nieosiągalne dla turysty. W czasach sowieckiego imperium zniknęły z nich szlaki i schroniska. Gorgany uchodziły wówczas za jedne z najdzikszych gór w Karpatach. Dzisiaj wciąż pociągają magią nie tylko przeszłości, ale też wyjątkowym krajobrazem wypełnionych mnóstwem leśnych wzniesień, z których niczym wyspy wybijają się szczyty gołe, pokryte skalnym rumoszem, zwanym gorganem.
Bardzo zachęcające opisy wędrówki - z lubym wybieramy się tym samym szlakiem w tym roku. Chciałabym zapytać o hotel Synohora - czy rezerwowali Państwo go z wyprzedzeniem, czy dopiero na miejscu? Jak ceny?
OdpowiedzUsuń