Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

NA WSCHÓD, etap 2: Chresty - Pikuj - Biłasowica
…by odkryć piękno skryte cieniem dziejów

Droga powyżej Górnej Roztoki jest szeroka jak autostrada. Kamienista, ale gładka. Bez trudności można na niej zawrócić dużym autokarem. Marek, nasz kierowca decyduje się podjechać trochę wyżej niż wczoraj. Wczoraj był pełen obaw, bo przy wjeździe do wsi w drodze były tak głębokie dziury, że zastanawiał się, czy nie bezpieczniej będzie przejechać ten fragment drogi na pusto, czyli bez nas. Obeszło się bez wysiadania, gdyż to znakomity kierowca, niezastąpiony na tutejsze trudne drogi. Tutaj bliżej przełęczy droga jest lepsza, utwardzona kamieniem. Na tym fragmencie nigdy nie był kładziony asfalt, dlatego dziury nie miały się w czym zrobić. Powolutku podjeżdżamy, kamienie skrzypią pod kołami. Zatrzymujemy się na 2,5 kilometra przed przełęczą, za którą zaczyna się dolina rzeki Husnyj (Гусний) oraz ulokowana w niej wieś o tej samej nazwie. Stąd ruszymy z powrotem na grzbiet połonin, by kontynuować wczoraj rozpoczętą wędrówkę przez Bieszczady Wschodnie.


TRASA:
Roztoka (Розтока) [niebieski szlak] Chresty (Хрести; 1109 m n.p.m.) [czerwony szlak] Rozsypaniec (Розсипанець; 1131 m n.p.m.) [czerwony szlak] Żurowka (Журовка; 1228 m n.p.m.) [czerwony szlak] Behar (Бегар; 1226 m n.p.m.) [czerwony szlak] Listkowania (Листковання; 1248 m n.p.m.) [czerwony szlak] Ostry Wierch (Острий Верх; 1294 m n.p.m.) [czerwony szlak] Dziurawy Żłób [czerwony szlak] Przypór (Припір; 1285 m n.p.m.) [czerwony szlak] Nondag (Нондаг; 1303 m n.p.m.) [czerwony szlak] Zełemeny (Зелемений; 1306 m n.p.m.) [czerwony szlak] Połonina Szeredowska [czerwony szlak] Pikuj (Пікуй; 1408 m n.p.m.) [czerwony szlak] Wielki Menczył (Великий Менчил; 1038 m n.p.m.) [czerwony szlak] Peregib (811 m n.p.m.) [czerwony szlak] Biłasowica (Біласовиця; 559 m n.p.m.)


Wymarsz następuje o godzinie 9.30. Podążamy drogami gruntowymi na przełęcz Chresty (Хрести; 1109 m n.p.m.), dokładnie tymi samymi, którymi wczoraj opuszczaliśmy długi grzbiet połonin. Nie da się tych połonin przejść w jeden dzień. Czytaliśmy o tym w starych przedwojennych przewodnikach, ale też nietrudno wycenić to samemu. Zaczynamy od przekroczenia rzeki Żdeniwki (Жденівка), następne pokonujemy urwistą skarpę. Dalej podążamy w górę stoku drogą gruntową. Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo. Witamy się z gospodarzem, którego wczoraj spotkaliśmy w tym samym miejscu. Tak jak wczoraj pilnuje pasących się krów. Dochodzimy do niebieskiego szlaku, który prowadzi w górę na Przełęcz Chresty. Wnet wchodzimy do lasu, na kamienistą drogę, którą wspinamy się ostro w górę stoku. Tuż przed wejściem na połoniny nachylenie stoku łagodnieje i o godzinie 10.25 wchodzimy na przełęcz. Na siodle przełęczy skręcamy na wschód i idziemy dalej granicznym grzbietem karpackim.

Nasza bryka.

Dolina Żdeniwki i wieś Roztoka Górna.

Widać strumień rzeki Żdeniwki. Wyżej widoczna jest przełęcz.

Widok w stronę przełęczy między Kiczerką (po lewej) i Starostyną (widoczny wierzchołek po prawej).

Minęliśmy Rozsypaniec. W tle wznosi się Starostyna.

Widok na pasma Połoniny Równej.

Na zejściu z Rozsypańca.

Szybko osiągamy kopułę Rozsypańca (Розсипанець; 1131 m n.p.m.). Przed nią widoczne są kolejne nakładające się na siebie kulminacje na grzbiecie. Tworzą niekończący się ciąg. Na prawo za doliną wsi Roztoka widzimy imponujące, trójwierzchołkowe wzniesienie Ostrej Hory (Гостра Гора; 1405 m n.p.m.), za nią wznosi się Połonina Równa (Полонина Рівна; 1482 m n.p.m.), zwana niekiedy Połoniną Runa (Полонина Руна). Przez naszych geografów zaliczana jest do Beskidów Połonińskich w łańcuchu Zewnętrznych Karpat Wschodnich, jednakże geografowie ukraińscy zaliczają ją do Bieszczadów Wschodnich. Kiedyś pokrywające te szczyty połoniny wykorzystywane były pastersko. Obecnie na szczycie Połoniny Równej znajdują się opuszczone instalacje wojskowe: baza rakietowa i koszary, do których prowadzi utwardzona droga z płyt betonowych. Na prawo od Połoniny Równej widoczna jest inny długi grzbiet pięciokilometrowej połoniny Lutańskiej Holicy (Лютанська Холіца; 1374 m n.p.m.). Wszystkie wymienione trzy szczyty Ostra Hora, Równa i Lutańska Holica są najwyższymi kulminacjami z grupy Połoniny Równej.

Schodzimy krótkim zejściem z Rozsypańca na siodełko przełęczy. Tuż za przełęczą las ze stoków od doliny Żdeniwki wdziera się wąskim klinem na grzbiet. Droga szlakowa omija to zadrzewienie schodząc nieco na północno-wschodnie zbocze. Z góry widać, że ten nieduży lasek porasta niewielki garbik na grzbiecie. Za garbikiem droga wraca z powrotem na środek grzbietu i w miarę łagodnie wyprowadza nas na szczyt Żurowki (Журовка; 1226 m n.p.m.). Zdobywamy ją o godzinie 11.15. Niedługo po niej wchodzimy na Behar (Бегар; 1226 m n.p.m.) oddzielony od Żurowki płytką przełęczą Jama. Oddalamy się od Starostyny, przed którą ciągnie się ku nam pas żółciejących traw, lekko kołysanych delikatnym wiatrem z południa. To najpiękniejszym czas dla połonin. Teraz, gdy zaczynają przygotowywać się do chłodów jesiennych stają się najbardziej widowiskowe. Świat owadzi już przysypia, bo dni stały się chłodniejsze, choć ten dzisiejszy i wczorajszy nie dają nam poczuć pierwszych chłodów, charakterystycznych dla schyłku lata. Niebo zasnuło się jasnymi chmurami, a w dali za Połoniną Równą chyba pada. Przed nami za kolejnym wzniesieniem pokazuje nam się odległy Pikuj, ostatni szczyt na dzisiejsze trasie.

Zbliżenie na Starostynę.

Podejście na Żurowkę.

Żurowka (Журовка; 1228 m n.p.m.). Widok na północny zachód.

W podejściu na Behar (Бегар; 1226 m n.p.m.). Za nami przełęcz Jama.

Powietrze jest bardzo przejrzyste, chmury wysokie, a widoki dalekie szczególnie na zachód, gdzie świetnie widać Bieszczady leżące po polskiej stronie, w których parę lat temu zamarzyliśmy, aby kiedyś znaleźć się tutaj, gdzie jesteśmy obecnie. Jeszcze chyba nie w pełni do nas dotarło, że właśnie zaczęliśmy robić coś wyjątkowego, co zrobili nieliczni. Zaczęło się wczoraj, a jeszcze z niedowierzaniem rozglądamy się po siebie, że to już trwa. Mijamy o godzinie 11.45 kolejny wierzchołek Listkowania (Листковання; 1248 m n.p.m.) i schodzimy na kolejną płytką przełęcz. Za nią widzimy okazałą wyniosłość na grzbiecie Wielkiego Wierchu.

Przed nami szczyt Listkowania (Листковання; 1248 m n.p.m.).

Spojrzenie za siebie.

Po krótkim odpoczynku na połoninie podążamy w kierunku siodła przełęczy. Zejście do siodła jest łagodne, ale prowadzi przez ciąg wychodni fliszowych, sterczących ponad trawy połonin i borówczysk na stronę południową. O godzinie 12.20 osiągamy siodło przełęczy przed Wielkim Wierchem oznaczonej białym krzyżem stalowym. Przełęcz ta nazywa się Ruski Put (Ру́ська Путь; 1218 m n.p.m.). Dawno temu, w starożytności przechodził przez tą przełęcz szlak handlowy tzw. Droga Rosyjska (Ру́ська Путь), jeden z najbardziej znanych szlaków średniowiecza łączących Ruś i Węgry. Droga ta zaczynała się na Bałkanach, skąd biegła wzdłuż Dunaju, dalej Cisą na Zakarpacie, skąd wspinała się w góry osiągając Ruski Put. Przełęcz ta wraz z drogą szlaku używana też była wielokrotnie w działaniach zbrojnych, jako dogodne miejsce przemieszczania się wojsk.

Od przełęczy Ruski Put wspinamy się dalej przechodząc pośród grzbietowych skałek, potem ścieżką skrytą w falujących trawach dochodzimy w sąsiedztwo wierzchołka. Ścieżka szlaku przechodzi tuż pod wierzchołkiem Wielkiego Wierchu (Великий Верх; 1309 m n.p.m.). Za Wielkim Wierchem ścieżka wraca na grzbiet.

Ptaki wzbiły się w wietrzne powietrze.

Przed przełęczą Ruski Put. Za przełęczą wznosi się Wielki Wierch (Великий Верх; 1309 m n.p.m. ).
W głębi widoczny Pikuj.

Skały w grzbiecie siodła Ruskiego Putu.

Dolina Żdeniwki.

Przed przełęczą Ruski Put.

Wąska ścieżka pod skałkami.

Przed nami Wielki Wierch.

Jałowiec na skałach.

Krzyż na przełęczy Ruski Put (Ру́ська Путь; 1218 m n.p.m.).

Stok przed Wielkim Wierchem (Великий Верх; 1309 m n.p.m.).

Na horyzoncie polskie Bieszczady - wciąż oddalamy się od nich.

Spojrzenie za siebie na Listkowanię.

Stoki Wielkiego Wierchu.

Tam, gdzie polskie Bieszczady.

Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea).

Nawłoć pospolita (Solidago virgaurea L.).


Południowy stok Wielkiego Wierchu.
W głębi widoczny jest Ostry Wierch.

Przechodzimy teraz tuż ponad miejscem, gdzie niegdyś stało polskie schronisko. Znajdowało się po północnej stronie, skąd pod grzbietem wypływają dwa strumyki łączące się w dolinie z rzeką Libruchora. Pozostałości jego przyziemienia są jeszcze dobrze widoczne i znajdują się powyżej skraju lasu obecnie rosnącego na zboczach. Było nazywane Schroniskiem pod Ostrym Wierchem, ale znane też jest pod nazwą Schronisko pod Pikujem, choć do wierzchołka Pikuja jest stąd jeszcze 7,5 km. Zostało zbudowane w 1935 roku, a jego właścicielem było Przemyskie Towarzystwo Narciarskie. Było to duże schronisko, dysponujące 100 łóżkami oraz własną linią telefoniczną (nocleg w nim kosztował wówczas 2,50 zł dla członków Przemyskiego Towarzystwa Narciarskiego lub Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, albo 4 zł dla innych osób. Zostało rozebrane w 1940 roku, prawdopodobnie przez czerwonoarmistów.

Schronisko Przemyskiego Towarzystwa Narciarskiego pod Pikujem
(fotografia z 31.12.1939, autor nieznany)
źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-S-3767-2, Public Domain

Pozostałości Schroniska pod Ostrym Wierchem, stan obecny (fot. Dariusz Farmas).

Pańska Dolina.
Widoczne są zagłębienia cieków wypływających ze źródeł,
które zasilały stojące tu niegdyś Schronisko pod Ostrym Wierchem.

Dolina Żdeniwki, za nią masyw Ostrej Hory
(widok z grzbietu pomiędzy Wielkim Wierchem i Ostrym Wierchem).

Skały w grzbiecie między Wielkim Wierchem i Ostrym Wierchem.

Tam przed lasem stało niegdyś schronisko.

Przechodzimy po północnych stokach Ostrego Wierchu (Острий Верх; 1294 m n.p.m.) na drogę gruntową, którą łapiemy na przełęczy Dziurawy Żłób, następnie przechodzimy przez Przypór (Припір; 1285 m n.p.m.). Na tym ledwie wyodrębniającym się szczycie grzbiet łamie się na krótko w stronę południową. Przechodzimy przez skalisty Nondag (Нондаг; 1303 m n.p.m.). Pikuj wydaje się być już niedaleko, ale jeszcze potrzeba trochę czasu, aby do niego dotrzeć. Na lewo od jego wierzchołka odchodzi boczny grzbiet z Wielkim Menczyłem (Великий Менчил; 1038 m n.p.m.). Tym grzbietem będziemy schodzić z Pikuja.

Północne stoki Ostrego Wierchu.

Wierzchołek Ostrego Wierchu za nami.

Nondag (Нондаг; 1303 m n.p.m.) (wierzchołek widoczny po prawej).

Pikuj na zbliżeniu.

Powoli grzbiet wraca do kierunku południowo-wschodniego przechodząc przez Zełemeny (Зелемений; 1306 m n.p.m.). Odcinek połoniny za tym szczytem nazywa się Połoniną Szerdowską (Полонина Буковецкая). Prowadzi ona już prosto na najwyższy szczyt dzisiejszej trasy i całych Bieszczadów – Pikuj (Пікуй; 1498 m n.p.m.). Pikuj przed wojną zwany był tez Huślą, albo Pikulem. Ma kształt ostrego pika na długim grzbiecie połonin. Wczytując się w przedwojenne przewodniki dowiemy się, że wtedy zasięg Bieszczadów wliczano również leżące na południu Połoninę Równą i Borżawę.

Droga na Pikuj prowadzi częściowo przez efektowne skałki obrośnięte borowinami. Generalnie jednak biegnie przez szeroki, lekko pofalowany grzbiet pokryty połoninami. Podczas zbliżania się do szczyt do grzbietowej drogi dołączają boczne drogi z dolin. Pikuj jest chętnie odwiedzanym szczytem ze względu na atrakcyjne panoramy i zapewne stad taka ilość dróg prowadzących na jego wierzchołek.

Przed nami wierzchołek Zełemeny (Зелемений; 1306 m n.p.m.).

Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea).

Wierzchołek Zełemeny i widok na to co dotąd przeszliśmy.

Dolina Żdeniwki.

Zełemeny i wychodnie na jego grzbiecie.

Zełemeny i wychodnie na jego grzbiecie.

Wierzbówka kiprzyca (Chamaenerion angustifolium).

Połonina Szerdowska (Полонина Буковецкая) z widokiem na Pikuj.

Połonina Szerdowska (Полонина Буковецкая) z przełęczy pod Pikujem.

O godzinie 15.30 po krótkim ostrzejszym podejściu zdobywamy szczyt Pikuj (Пікуй; 1498 m n.p.m.). Jego wąski, ale nieco wydłużony wierzchołek jest usłany skałami płyt piaskowca.
...kopuła Pikuja, wznoszącego się już ponad górną granicę lasów, przysypana jest złomiskami, a tam i ówdzie po zboczach nawet wyzierają bloki skalne. Szczególnie na południowych jego stokach, niby ruiny nieznanych zamczysk, tkwią pochylone skały, kanciaste płyty i połamane słupy piaskowca. Na północnej stronie szczytu zwalone chaotycznie kamienie przysypał już piach i przez wiatry przyniesiona próchnica, więc wyrasta już tu skalnica wszeżywa i rojnik górski. Pod wpływem wody atmosferycznej kamienie powoli obsuwają się tworząc wały. Na szczyt Pikuja dążą nie tylko turyści, żądni pięknych i rozległych widoków i powietrza, co, wrywając się do płuc, syczy judząco i radośnie: „Wolność! Wolność!“ W zwaliskach grzebią chciwie i cierpliwie czegoś szukają górale spoza granicy. Znajdują tam piękne, jarzące się w słońcu kwarcowe kryształy „dragonidów“, którym nadano niegdyś nazwę „diamentów marmaroskich“, obecnie szlifowanych w warsztatach czeskich i przerabianych na tanie ozdoby. (F. Antoni Ossendowski, Karpaty i Podkarpacie, 1939)
Stoi na szczycie Pikuja betonowy słup - dawny punkt triangulacyjny postawiony w czasach sowieckich oraz statua przedstawiająca Chrystusa. Statua ta została postawiona 24 sierpnia 2017 roku z okazji dnia niepodległości Ukrainy – wspólnie przez miejscowych grekokatolików i prawosławnych z Patriarchatu Kijowskiego, niezależnego od Moskwy. W jego pobliżu stoją obok siebie dwa krzyże, manifestujące jedność obu religii.

Bezpośrednie podejście na Pikuj.

Pikuj (Пікуй; 1408 m n.p.m.).

Popatrzmy za siebie. To była wspaniała wędrówka przepięknym, niezwykle widokowym grzbietem.

W okresie międzywojennym tak jak całym grzbietem pasma, które mamy za sobą, tak i przez wierzchołek Pikuja przebiegała granica polsko-czechosłowacka (na krótko przed wojną granica polsko-węgierska). Wcześniej przechodziła tędy granica między Galicją i Węgrami. Stoki opadające na dawną stronę węgierską, czyli na południowy zachód są bardzo urwiste. Stoki z przeciwległej strony są też strome, schodzące w stronę Wielkiego Menczyła, ale znacznie łagodniejsze. W starych przewodnikach można przeczytać, że miała na tym szczyt bawić królowa Bona, przybywając tutaj z królem węgierskim na wielkie polowanie. Ponoć oba królewskie orszaki spędzili noc na połoninach ścielących się pod wierzchołkiem góry. Głównym celem tego spotkania miało być jednak nie polowanie, ale oznaczenie granicy państwowej między Polską i Węgrami. Do 1772 roku przez Pikuj przebiegała granica między Koroną Królestwa Polskiego i Królestwem Węgier.

Przyznać trzeba, że panorama z Pikuja zapiera dech w piersiach, tym bardziej, że czujemy na własnej skórze to, że wznosi się blisko 900 metrów ponad otaczającymi go dolinami. Widok z Pikuja przyćmiewa wszystko to co dotąd widzieliśmy z wcześniejszych szczytów. Widać stąd jeszcze nawet polskie Bieszczady, choć są już dość daleko od nas. Oko zatrzymuje się na wyniosłej grupie Halicza wznoszącej się tuż za Siankami oraz widocznemu po lewej grzbietowi z wyróżniającymi się na nim Rawkami. Szczyty na połoninie, która biegnie stamtąd ku nam, ku Pikujowi stają się dla nas miłym wspomnieniem. nie wymieniamy ich jednak tutaj odrębnie, gdyż poświęciliśmy im więcej uwagi przez ostatnie dwa dni wędrówki. Wiodła przecudnym grzbietem ukazującym fascynujące panoramy. Jednakże chyba najbardziej uderzający widok mamy teraz na południu, gdzie wysoko ponad dolinę wznosi się masyw Ostrej Hory, a za nią platforma Połoniny Równej, Borżawa. Gdy tworzono Główny Szlak Beskidzki szczyty te leżały na terytorium ówczesnej Czechosłowacji. W tamtych czasach Połonina Równa i Borżawa zaliczane były do Bieszczadów, zaś najwyższy szczyt na Połoninie Borżawa - Stoh (1679 m n.p.m.) za najwyższy szczyt całych Bieszczadów. Obecnie obie te połoniny regionalnie wpisywane są do makroregionu Beskidów Połonińskich.

Dolina na południowym wschodzie rozszerza się. Znana jest nam, bo to dolina rzeki Żdeniwki (Жденівка), przez którą dzisiaj rano oraz wczorajszego popołudnia przejeżdżaliśmy. Miejscowość, która leży na tym fragmencie doliny nazywa się podobnie jak ta rzeka - Żdeniewo (Жденієво). Nazwa tej wsi ma wątek dawnej miłości, jak głosi miejscowa legenda. Opowiada ona o czasach, kiedy miejscowość ta liczyła kilka małych uliczek. Przy jednej z nich mieszkała piękna kobieta o imieniu Ewa. Miała ona narzeczonego, który w przeddzień ślubu musiał ją opuścić, gdyż jak każdy mężczyzna ze wsi musiał wziąć broń do rąk i wyruszyć na wojnę, która wtedy wybuchła. Żegnając się ze swoją najdroższą wyciął w korze drzewa napis „Жди мя, Єво” czyli „Poczekaj na mnie, Ewo”. Jednakże Ewa nigdy już więcej nie spotkała swojego ukochanego. Zginął na wojnie. Po jakimś czasie w wiosce pojawił się obcy mężczyzna, podróżnik. Wchodząc do wioski zobaczyć napis wycięty na drzewie. Nie wiedział kto go zrobił i dlaczego pojawił się tutaj. Pomyślał, że ten napis to zapewne nazwa wsi i opisując wieś używał nazwy „Жденієво” i tak już zostało. To nie jedyna legenda związana z tą wsią, ale obróćmy się teraz w przeciwną stronę.

Dwa krzyże symbolizujące jedność dwóch religii.

Na północnym wschodzie widzimy dolinę Husnego z wsiami Husne Wyżne (Верхнє Гусне) i Husne Niżne (Нижнє Гусне). Obie te wsie przed wojną leżały na terytorium Polski. W 1921 roku pierwsza z nich liczyła około 1110 mieszkańców, zaś druga około 366 mieszkańców. Dalej za bezleśnymi wzniesieniami, przy końcu horyzontu widoczne są grzbiety Beskidów Skolskich. Na wschodzie zaś krajobraz przecięty jest w poprzek dolinami Latorycy a następnie Stryja. Między nimi wznosi się niewysoka grupa górska Kozakowej Polany (907 m n.p.m.), na którą powiedzie nas niebawem Główny Szlak Wschodniobeskidzki. A potem pójdziemy dalej na wschód do doliny Oporu i na Trościan, i do Sławska. Jednak teraz trzeba się ocknąć, bo niedługo dzień się nam skończy.

Ścieżka z Pikuja na Wielki Menczył.

Widok na północ.

Figura Chrystusa na Pikuju.

Panorama na wschód ze stoków Pikuja.


Dłuższy odpoczynek na szczycie Pikuja kończymy o godzinie 16.15. Opuszczamy szczyt schodząc za czerwonymi znakami w kierunku Wielkiego Menczyła. Z lewej strony od niego widać dolinę do której musimy następnie zejść, a w niej zakarpacką wioskę Biłasowica. Zejście jest bardzo widokowe. Fragmentarycznie dość strome, ale to najwygodniejsze zejście ze szczytu. Po przejściu przez pas jałowców wchodzimy do lasu. Dalej już w miarę płasko podążamy w kierunku zalesionego Wielkiego Menczyła. Za jego wierzchołkiem zejście sprowadza nas na piękne odkryte połacie grzbietowych łąk. Zbliża się osiemnasta, gdy znaki szlaku nakazują nam skręt w prawo i zejście z grzbietu. Główny Szlak Wschodniobeskidzki prowadził jednak dalej prosto grzbietem, aż na Przełęcz Latorycką. Obecnie Przełęcz Latorycka wchodzi w obszar niedawno utworzonego parku narodowego „Bojkowszczyzna”. Szliśmy właśnie wzdłuż granicy tego parku, ale Przełęcz Latorycka znajduje się wewnątrz parku narodowego. Można dostać się na nią jedynie szosą transkarpacką Lwów-Mukaczewo, która przechodzi przez Przełęcz Latorycką przecinając jednocześnie obszar parku narodowego.

Zejście z Pikuja pocięte rowami.

Popatrzmy jeszcze raz na pokonany grzbiet.

Zejście z Pikuja.

Widok na grzbiet masywu Pikuja.

Na zalesionych stokach Wielkiego Menczyła.

Widok na południowy wschód. W dali widoczna Połonina Borżawa.

Przed nami kulminacja Peregib (811 m n.p.m.), na której skręcimy w prawo i zejdziemy do wioski.

Droga na stokach Peregiba do wsi.

Szutrowa droga sprowadza nas do starej bojkowskiej wsi Biłasowica. Widać, jak ludzie żyją tu jeszcze po staremu. Mieszkańcy Biłasowicy produkują niepowtarzalny ser zwany serem kaustycznym, gdyż ma smak „żrący”. Nie można go nigdzie indziej wyprodukować, znając nawet przepis na ten ser, gdyż jego tajemnica tkwi w mleku pochodzącym z lokalnej rasy krów. Chcąc spróbować takiego sera lepiej wcześniej dowiedzieć się od miejscowych jak to zrobić, bo tego żrącego sera trudno skosztować samego. Wybornie ponoć smakuje po zmieszaniu go z gotowanymi ziemniakami.

Wieś Biłasowica. W głębi widoczne wieżyczki Cerkwi św Mikołaja Cudotwórcy.

Drogowskazy przy szosie transkarpackiej w Biłasowicy.

Transkarpacka szosa w Biłasowicy.

Robimy sobie przystanek w jednym z dwóch dostępnych sklepów spożywczych, czyli „magazinów”. W takich wiejskich sklepikach kupić można nie tylko żywność, ale dosłownie wszystko. Po przerwie przechadzamy się przez wioskę w kierunku szosy transkarpackiej. Oglądamy się za siebie: z Biłasowicy widać dobrze górę Pikuj. Idąc stąd na szczyt z pewnością trudno byłoby zgubić drogę. Mijamy stare drewniane domy i nowsze murowane. Wieś żyje własnym, niczym nie zakłóconym rytmem. Nawet przejście naszej dużej grupy turystycznej nie zakłóca tego rytmu. Wtapiamy się w jej krajobraz, tak jak przedwojenni piechurzy, którzy tu, wówczas w czechosłowackiej Biłasowicy, być może poszukiwali noclegu podczas przejścia Głównego Szlaku Wschodnibeskidzkiego. Z pewnością jest to bardzo prawdopodobne na mocy specjalnie przygotowanej dla turystyki konwencji międzynarodowej. Wędrówkę kończymy o godzinie 18.50 przy transkarpackiej szosie.


FILMOWE MIGAWKI Z ETAPU WĘDRÓWKI




- - - - - - - - - - - - RELACJE Z WYPRAWY - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas