Beskid Sądecki: Wojkowa
Redyk wchodzi w Beskid Sądecki. Jego trawiaste połacie „świecą” pustkami, w przeciwieństwie do czasów, kiedy płynęły po nich dźwięki pasterskich dzwoneczków. Dawniej cały Beskid Sądecki pokryty był rozległymi terenami pasterskimi, ogromnymi polanami. Polany jeszcze są, ale już nie takimi jak opisują je starsze przewodniki turystyczne. Nie zachwycają już tak bardzo wspaniałymi widokami, bo zarastają borówczyskami, a po nich przychodzi las. Polany jeszcze są, jednak już nieduże - zatem trzeba się spieszyć, aby je zobaczyć, bo wkrótce zanikną zupełnie.
Zielonością pasterskich muraw mienią się jeszcze niższe wzniesienia, położone bliżej dolin i leżących w nich wiosek. Tam ludzie nadal żyją naturalnym rytmem, chwilą obecną oraz tym co mają tu i teraz. Redyk Karpacki przemierza te zielone wzniesienia ciągnące się pomiędzy masywami Jaworzyny Krynickiej oraz Radziejowej na północy i pasmem granicznym na południu, po którym biegnie granica polsko-słowacka.
W sobotę, 27 lipca Redyk zatrzymuje się w niewielkiej wiosce Wojkowa, na polanie gdzie gospodarzy Włodek Oleksy:
– To jest ostatnia duża polana z czasów wołoskich. Dookoła są lasy. Gdybyśmy jej nie kosili, to w ciągu kilkunastu lat byłby tu las – powiada Włodek.
|
Beskid Sądecki - Wojkowa k/Muszyny.
Włodzimierz Oleksy (pierwszy z prawej) gości Redyk w swoim gospodarstwie. |