Spisz
Mimo ogromnych upałów owce mają się bardzo dobrze. Pasterze przyjęli taką taktykę: skoro świt wędrują do godziny dwunastej, po czym stado pasie się w cieniu. Jeśli zaś tego samego dnia trzeba iść dalej - wyruszają o godzinie siedemnastej i idą aż do zmierzchu. Tego dnia (7 sierpnia) Redyk schodzi z Gorców poprzez wykoszone łąki i pola do kolejnej krainy. Przed nim rozciąga się Spisz. Wciąż wspaniała panorama Tatr, Podhala i Pienin, jaka towarzyszy pasterzom zapiera dech w piersiach.
Stromy szlak sprowadza Redyk do wsi Szlembark. Przed nimi przez zamglone powietrze majaczy Jezioro Czorsztyńskie i góry Pieniny. Na przeciwległym krańcu jeziora stoją naprzeciw siebie dwie warownie: czorsztyńska i niedzicka. Niegdyś strzegły granicy, gdy w dawnych czasach przebiegała pomiędzy nimi granica polsko-węgierska. Spisz to kraina o specyficznej kulturze, na którą wpływ miały złożone struktury narodowościowe. Wieloletnie panowanie węgierskie pozostawiło tutaj duże ślady. Widoczne są też silne wpływy słowackie i wołoskie, a nawet niemieckie po osadnikach, którzy osiedli się tutaj po tatarskich najazdach.
Po przekroczeniu Dunajca stado pędzone jest przez małą wioskę góralską Dębno, następnie przeprawia się przez Białkę. W ten sposób Redyk wkracza do Spisza. Pasterze podążają dalej przez Pieniny Spiskie. Tam w rozłożystym siodle pomiędzy pienińskimi grzbietami skrywa się wioska Dursztyn - stara spiska wieś, której nazwa pochodzi od niemieckiego słowa „durstein” oznaczającego twarde przejście lub trudny przejazd przez skały. Tutaj pośród stożkowatych lesistych górek rozciągają się rozległe łąki - jurgowskie hale. Nazwane tak, bo niegdyś zostały wykupione przez górali z pobliskiego Jurgowa, po tym jak w 1902 roku zlikwidowano wypas we wschodnich rejonach Tatr, gdzie Jurgowianie mieli swoje pastwiska. Na tym dawnym pasterskim osiedlu pozostał dziś ostatni góralski gospodarz ze stadem owiec - Andrzej Zubek. Bacówka Andrzeja słynie z bardzo dobrych oscypków i bundzu.
– Pan Bóg z Wami! – słychać staropolskie powitanie. Redyk zbliża się do bacówki Andrzeja Zubka. Bacy jednak nie ma, ale są juhasi - Jan i Józef. Właśnie kończą mycie szałasu i drewnianych naczyń po dojeniu owiec.
– Kielo mocie łowiec? – pyta się ich Piotr.
– Pińset, telo belo do dziś rania – śmieje się Jan, który tu juhasi drugi sezon – Słyseli my, ze idziecie od Rumunije. A kielo wy mocie w kerdlu?
– Ino trzista, no i trzi psy – odpowiada Piotr.
– Moze sie napijycie zentycy? – pyta drugi juhas.
– A jak mocie, to cymu ni – decyduje baca.
Zaproszenie jest okazją by odpocząć. Dobrze, że wcześniej Redyk trzykrotnie przeprawiał się przez bród potoków, bo owce mogły się napić i ochłodzić od upału.
Bacówka Andrzeja Zubka pod Dursztynem. Przed szałasem dwaj juhasi. Okazja odpocząć i napić się żętycy. |
Jurgowskie Hale emanują niebywałym spokojem. Słychać tylko śpiew natury: ptaków i świerszczy w trawie, a z dali dochodzi ledwo słyszalny szum potoku Przeczny. Delikatny wiatr niesie zapach łąki i lasu. Można tu stracić rachubę czasu - nie ma się gdzie spieszyć. Pokusą jest natura, z którą tak bardzo chce się obcować, że staje się w końcu ona jedynym pragnieniem.
Po przerwie stado rusza pod górkę na południe, na wzniesienia za którymi leżą Łapsze Wyżne. Tam już gra góralska muzyka, a na Redyk czekają oficjele. Aura jednak taka, że oficjele trochę sobie poczekają. Podczas dzisiejszego odcinka to stado jest dyrygentem, nadającym tempo wędrówki. Pasterze zatrzymują się wtedy, kiedy owce tego chcą, bo one najlepiej wiedzą kiedy schować się cieniu, by ochłonąć od spiekoty.
Redyk często witany jest góralską muzyką. Tu w drodze do bacówki Kazimierza Furczonia w Łapszach Wyżnych. |
Pasterze prowadząc stado jego tempem dopiero pod wieczór dotarli na polanę Nowiny przy bacówce Kazimierza Furczonia. Kazek to baca z 40-letnim stażem pracy przy owcach. Jak rzekł:
– Tata mój Władysław podbacował w Jaworkach od 1946 roku. Bacowali i on i jego bracia, czyli moi stryjkowie w Bieszczadach. Potrafili z owcami wrócić na Spisz w dwa tygodnie. Ta bacówka na Nowinach powstała w 1974, pierwsza przeszła procedurę unijną. Ja lubię owce i pracę przy nich. To jest moje całe życie.
Następnego dnia Redyk wyrusza w kierunku wsi Jurgów, który leży nad rzeką Białką, zaś za Białką mamy już Podhale. Wędrówka Redyku Karpackiego przyciąga za sobą góralskie dusze. Baca Kazek Furczoń który z uśmiechem na twarzy stwierdza, że owce mają lepszą kondycję niż on, wyrusza w drogę wraz z Redykiem. Powiada:
– Chcę przejść z Redykiem chociaż jeden dzień. To na pamiątkę moich przodków, którzy bacowali na Podhalu i w Bieszczadach. To dla mnie zaszczyt, że mogę iść z pasterzami Karpat.
W Jurgowie na Polanie Podokólne pasterze mijają unikatowy zespół zabudowy pasterskiej, jaka występowała na terenie Tatr i Podtatrza. Jurgów to wieś założona w 1546 roku przez pasterzy wołoskich, którzy wraz z góralami z Rzepisk i Czarnej Góry wypasali swoje owce wysoko w Tatrach na terenach Jaworzyny Spiskiej. Jednak w 1879 roku utracili prawo wypasu owiec na tych terenach, a w zamian przyznano im pastwiska na Polanie Podokólne. Wtedy to przeniesiono tu z polan jaworzyńskich pasterskie budynki. Nie wszystkie jednak przetrwały próbę czasu i większość z nich już nie istnieje.
W Jurgowie pasterze przekraczają rzekę Białkę i wkraczają na Podhale. Przez Brzegi docierają na Polanę Szymkówka koło Bukowiny Tatrzańskiej. Tam przy juhaskiej watrze spędzają wieczorny czas pod majestatem tatrzańskich grani.
Nasza opowieść została zainspirowana wykładem Adama Kitkowskiego, zakopiańskiego publicysty i nieodłącznego towarzysza Redyku Karpackiego 2013. Mieliśmy przyjemność wysłuchać go w dniu 12.09.2013 roku podczas spotkania w obiektach „Libušín” na przełęczy Pustevny w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Do napisania tej opowieści skłoniły nas również emocje jakie wyzwoliła w nas wędrówka Redyku Karpackiego, a także niezapomniane przeżycia i wrażenia, jakich doznaliśmy podczas spotkań z pasterzami, rozmów i zasłyszanych opowieści na trasie.
Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.
Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz