Spod gościńca „Pod Bukiem” aleją Jana Pawła II kierujemy się w stronę najcenniejszego zabytku Głuchołaz jakim jest szachownicowy układ urbanistyczny, zachowany z czasów XIII-wiecznej lokacji. Tworzy go prostokątny rynek i dziesięć wybiegających z niego ulic oraz łukowe ulice, prowadzące dawniej wzdłuż murów miejskich, zbiegające się przy dawnych bramach - Górnej i Dolnej.
|
Zejście z Góry Parkowej na Aleję Jana Pawła II w Głuchołazach. |
Dochodzimy do drogi wojewódzkiej nr 411, gdzie po prawej na rogu stoi śliczna czerwona kamienica. Tutaj kończy się Aleja Jana Pawła II, ale utrzymujemy kierunek marszu idąc dalej poboczem drogi wojewódzkiej nr 411, która na tym odcinku przyjmuje nazwę Bohaterów Warszawy. Po lewej mijamy ceglaste budynki dawnego Królewskiego Seminarium Nauczycielskiego, w którym teraz mieści się liceum ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego. Przed sobą widzimy stojącą w centrum miasta wieżę ewangelickiego kościoła św. Franciszka, wzniesionego w latach 1865-1866. Widoczna też jest znajdująca się dalej wieża bramy górnej.
|
Przed drogą wojewódzką nr 411. |
|
Kościół św. Franciszka. |
Mijamy kościół św. Franciszka, a następnie przecinamy przebiegającą drogę krajową nr 40. Po drugiej stronie „krajówki” z lewej stoi budynek dawnego sądu, a obecnie domu kultury. Za nim zaś stoi 25-metrowa wieża bramy górnej. Postawiona została w około 1600 roku przez wójta głuchołaskiego i ozdobiona w późniejszym czasie renesansową attyką ze strzelnicami tzw. kamiennymi rzygaczami. Wieńczy ją ceglany hełm dobudowany w 1902 roku, który zastąpił wcześniejszy renesansowy. Na szczycie hełmu umieszczona jest metalowa chorągiewka w kształcie głowy kozy, pochodząca ze starego ratusza. Niegdyś obok tej wieży siedział w bramie celnik pobierający opłaty od wwożonych do miasta towarów.
|
Wieża bramy górnej. |
Za wieżą przecinamy niewielki plac Basztowy i wchodzimy na wyłączoną z ruchu kołowego ulicę Korfantego. Ulica ta doprowadza nas o godzinie 7.50 na południowo-wschodni róg rynku. Szlak nie wchodzi na rynek, ale skręca w prawo na ulicę Wyszyńskiego. Zabudowa rynku przyciąga nas. Wchodzimy na rynek. Miasto zostało założone na początku XIII wieku, kiedy to wrocławski biskup Wawrzyniec za zgodą księcia Henryka Brodatego zlecił organizacje osadnictwa na tych terenach wójtowi Witigo. Do szybkiego rozwoju miasta przyczyniło się złoto wydobywane w okolicy.
Otaczające głuchołaski rynek renesansowe i barokowe kamieniczki są przeważnie zabudową powstałą po pożarach w 1834 roku. Wtedy też rozebrano stary ratusz stojący w centralnej części rynku, a władze miasta przeniosły się do kamienicy nr 4. Kamienica adaptowana na nowy ratusz otrzymała w 1867 roku drewnianą wieżyczkę z zegarem pochodzącym z wieży kościelnej i założono dzwonek.
|
Rynek w Głuchołazach. |
|
Rynek w Głuchołazach. Z prawej widać drewnianą wieżyczkę ratusza. |
Jakiś sklepik spożywczy jest otwarty, a więc uzupełniamy zapasy picia i jedzenia na drogę. Dzisiaj jest niedziela i nie wiemy czy przy szlaku będzie coś otwarte. Następnie przechodzimy pod górującą nad całym miastem dwuwieżową świątynię - kościół św. Wawrzyńca. Uczestniczymy we mszy św., a potem zaglądamy do wnętrza świątyni.
|
Kościół św. Wawrzyńca. |
Kościół św. Wawrzyńca w Głuchołazach pochodzi z przełomu XIII/XIV wieku. Z tego okresu zachował się wczesnogotycki portal ozdobiony maskami mnichów oraz masyw zachodniej fasady. Obecny wygląd zewnętrzny świątynia uzyskała po przebudowie w latach 1729-1733. Natomiast neobarokowe hełmy wież i główny ołtarz pochodzą z początku XX wieku.
|
Kościół św. Wawrzyńca. |
|
Pod kościołem św. Wawrzyńca. |
O godzinie 8.50 opuszczamy Rynek. Wracamy na róg ulic Korfantego i Wyszyńskiego. Ulica Kardynała Stefana Wyszyńskiego prowadzi nas do drogi krajowej nr 40, gdzie stoi budynek Szpitala św. Józefa wybudowany w latach 1925-27. Idziemy dalej na wschód poboczem wzdłuż drogi krajowej nr 40 niemal do samego dworca autobusowego i nieczynnego przystanku kolejowego. Na wysokości sklepu „Biedronka” znaki kierują nas na północ, na ulicę Grunwaldzką. Mijamy pawilon „Lidl”, stację benzynową, sklep meblowy, kolejną stację benzynową i znowu jakiś pawilon handlowy, komisariat policji, budynek straży pożarnej, itp. Potem przy ulicy przeważają domy i małe bloki mieszkalne. Na skrzyżowaniu z ulicą Kolejową skręcamy w lewo i schodzimy bliżej rzeki Biała Głuchołaska. Na następnym skrzyżowaniu z ulicą Jana III Sobieskiego skręcamy w prawo. Wkrótce z prawej mijamy dochodzącą do nas wąską uliczkę Kwiatową, a zaraz dalej mamy zieloną tablicę informacyjną z nazwą „Bodzanów”. Mijamy ją o godzinie 9.10.
|
Wchodzimy do Bodzanowa. |
Żegnamy się z Głuchołazami i z górami na jakiś czas, może na dwa, może na trzy dni. Przestawiamy się mentalnie, mając świadomość, że dalej Główny Szlak Sudecki ma zupełnie odmienny charakter i w ogóle niczym nie będzie przypominał górskich traktów. Ciąg dalszy polskich Sudetów znajduje się daleko stąd na zachodzie, gdzie zaczynają się Góry Złote. Dzieli nas od nich długi pas Przedgórza Paczkowskiego. Wędrować będziemy jeszcze chwilkę skrajem Płaskowyżu Głubczyckiego, aż do przekroczenia rzeki Biała Głuchołaska.
Granica między Głuchołazami i Bodzanowem jest niewyraźna, jeśli chodzi o zabudowę. Ulica i domy przy niej dalej ciągną się tak samo. Pierwsza wzmianka o miejscowości Bodzanów, która do 1945 roku nosiła nazwę Langendorf, datowana jest na rok 1263. O godzinie 9.25 docieramy pod budynek dawnego klasztoru jezuitów, a obecnie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, zbudowany w XVIII wieku. Ojcowie oblaci prowadzą tutaj również dom rekolekcyjno-wypoczynkowy z możliwością zakwaterowania zarówno rekolektantów, jak też turystów.
|
Bodzanów. |
|
Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Bodzanowie. |
Pod klasztorem oblatów szlak schodzi z szosy na lewo i wkrótce prowadzi polną drogą do mostu nad Białą Głuchołaską. Po kilku minutach przekraczamy go i zaczynamy wędrówkę przez Przedgórze Paczkowskie. Pod drugiej stronie rzeki szlak delikatnie, ale sukcesywnie nabiera wysokości. Za mostem szybko schodzimy z polnej drogi na ścieżkę idącą pośród niekoszonych traw, a następnie na zakrzaczoną, podmokłą dróżkę.
|
Biała Głuchołaska pod Bodzanowem. |
|
Polna droga po drugiej stronie Białej Głuchołaskiej. |
|
Ścieżka pośród niekoszonych traw. |
O godzinie 10.00 przeprawiamy się przez bród potoku, za którym musimy wydeptać sobie dalsza ścieżkę w wysokich trawach, ostach i pokrzywach. Znaki szlaku nikną nam z oczu. Są, ale tam gdzie są teren często jest tak zarośnięty, że trudno jest się przez niego przedrzeć bez maczety, w którą nie wyposażyliśmy się, niestety. Wygląda to tak, jakby nikt tędy nie chodził. W takich miejscach zmuszeni jesteśmy poszukać obejść np. granicą pola i nieużytku. W końcówce tego odcinka jest już dużo lepiej. Dróżka nie jest już zarośnięta, a jedynie osłonięta wąskim zagajnikiem dającym cień.
|
Przeprawiamy się przez bród potoku. |
|
Tutaj sami musimy wydeptać sobie ścieżkę w wysokich trawach, ostach i pokrzywach. |
|
Podczas obejścia zarośniętej ścieżki szlaku. |
O godzinie 10.30 wychodzimy na szosę łączącą Gierałcice z Głuchołazami. Skręcamy na nią w prawo. Po około 100 metrach szosa skręca 90 stopni w lewo i idzie przez 1 km przy granicy państwowej. Pole uprawne po naszej lewej leży już na terytorium Czech. Jest to niezbyt szeroka droga, pozbawiona pobocza, na której kierowcy i motocykliści pozwalają sobie przyłożyć gazu.
|
Na szosie do Gierałcic.
Z lewej strony szosy biegnie granica państwowa, a pole leży już w Czechach. |
|
Czeskie pola. |
Wkrótce szosa ostro skręca na północ i odchodzi od granicy państwowej. Wchodzimy w granice administracyjne wsi Gierałcice (niem.
Giersdorf), której nazwa pochodzi od imienia Geralt, pierwszego sołtysa kolonizacyjnego. Przechodzimy najpierw obok budynków dawnej strażnicy WOP. Z lewej w dolince widoczny jest szereg domostw należących do wsi Gierałcice. Szosa prowadzi jeszcze chwilę pośród łanów zbóż. Wkrótce jednak obniża się ku dolince, pojawia się przy niej zwarta zabudowa wiejska. O godzinie 11.10 docieramy do mostu nad rzeczką. Za mostem odchodzi boczna droga, na którą prowadzi dalej szlak. Wcześniej jednak na stopniach zamkniętego dzisiaj wiejskiego sklepiku robimy sobie około 20-minutową przerwę.
|
Pierwsze od południa domy wsi Gierałcice (niem. Giersdorf). |
|
Wzniesienie Kalwaria z drogi do Gierałcic. |
Mijamy kolejne domostwa, aż o godzinie 11.50 kończy się asfalt, a jego przedłużeniem jest droga polna. Znajdujemy się obecnie na najwyższym wzniesieniu Przedgórza Paczkowskiego, zaliczanym do Korony Sudetów Polskich. Nosi ono nazwę Kalwaria i w kulminacyjnym punkcie osiąga 385 m n.p.m. Znalezienie tego najwyższego punktu na wzniesieniu o tak wyrównanej płaszczowinie nie jest łatwe, tym bardziej, że nie prowadzą na niego żadne turystyczne szlaki. Znajduje się on przy polsko-czeskiej granicy państwowej w okolicy słupka granicznego II/165. Dotrzeć do niego można od strony Czech (podobno jest to najłatwiejszy wariant), albo idąc od Gierałcic wzdłuż granicy państwowej, albo dojść od czerwonego szlaku polnymi ścieżkami. W planie mamy ten ostatni sposób zdobycia Kalwarii.
|
Pola ponad wsią Gierałcice. |
Opuszczając Gierałcice weszliśmy na polną drogę. Idziemy tą drogą za czerwonymi znakami do rozwidlenia dróg, na którym czerwone znaki kierują na prawo. Jest godzina 12.00. Z tego miejsca spróbujemy teraz odnaleźć słupek graniczny II/165 stanowiący odniesienie do najwyższego punktu Przedgórza Paczkowskiego. Opuszczamy czerwony szlak i ruszamy na lewą odnogę rozwidlenia drogi, która przez 300 metrów biegnie w kierunku dotychczasowego marszu. Potem skręcamy na lewo i idziemy prosto ku granicy, która znajduje się jeszcze 600 metrów od nas. W połowie drogi przechodzimy przez niewielki zagajnik, przy samej granicą mamy drugi zagajnik, który skrywa ruiny po jakimś budynku. Przez ten zagajnik przechodzimy wyraźną ścieżką i wychodzimy na linię graniczną, niemal wprost na czeskie domostwo znajdujące się bezpośrednio przy granicy.
|
Schemat dojścia na szczyt wzniesienia Kalwaria. |
Na linii granicznej skręcamy w lewo. Idziemy na wschód oglądając oznaczenia kolejnych słupków granicznych. Droga nie jest łatwa - pas graniczny pokryty jest ostrym ścierniskiem po wyciętych chaszczach. Wcześniej, gdy pas graniczny był zarośnięty musiało być trudniej odszukać i dotrzeć do celu.
Granicznym pasem pokonujemy 800-900 metrów i mamy to czegośmy szukali. O godzinie 12.40 zdobywamy Kalwarię (385 m n.p.m.). Jest nawet zafoliowana karteczka szczytowa. Robimy serię dokumentujących fotografii. Nie na co dzień zdobywa się takie szczyty. Nogi mamy porysowane ścierniskiem, a najboleśniej Ela - aż do krwi. Najłatwiej byłoby tu dotrzeć, idąc obok pasa granicznego, ale byłoby to możliwe przed zasiewem, albo po zbiorach, kiedy pola nie są pokryte łanami zbóż i innych upraw.
|
Pas graniczny na wzniesieniu Kalwaria. |
|
Kalwaria (385 m n.p.m.) - najwyższy punkt Przedgórza Paczkowskiego. |
|
Panorama na stronę polską z Kalwarii. |
|
Panorama na stronę czeską z Kalwarii. |
Z Kalwarii wracamy tą samą drogą. Na szlaku jesteśmy z powrotem o godzinie 13.15. Robimy sobie kwadrans przerwy na obmycie ran na nogach, po czym ruszamy dalej czerwonym szlakiem. Gruntową drogą przechodzimy przez obszar zagajników i niewielkich lasków. Wchodzimy też w strefę robót strzałowych kamieniołomu marmuru w Sławniowicach. Wydobywane tu marmury ozdabiają wiele powszechnie znanych obiektów np. budynek Sejmu, Zamek Królewski w Kopenhadze, Teatr Wielki w Warszawie, Międzynarodowy Port Lotniczy w Balicach i wiele innych budowli w kraju i zagranicą.
|
W drodze do Sławniowic. |
|
Wchodzimy do lasku. |
|
Tablica przed kamieniołomem marmuru. |
|
Kamieniołom marmuru w Sławniowicach. |
Wkrótce opuszczamy lasek i ukryty w nim kamieniołom marmuru. Dróżka wchodzi między pola, a już po niedługim czasie schodzi do dolinki rzeki Mora (niem.
Moor Wasser), gdzie ulokowała się wioska Sławniowice (niem.
Groß Kunzendorf). Wieś ta wzmiankowana była w już 1284 roku jako Villa Cunati. W Sławniowicach za przystankiem autobusowym, przy moście nad rzeką mamy ławę z ławeczkami, przy której zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek.
|
W Sławniowicach. |
|
W Sławniowicach. |
O godzinie 14.50 Ela zarządza koniec przerwy. Przechodzimy mostem nad rzeką i po niespełna 200 metrach skręcamy w prawo na szosę biegnącą na Nysę. Szosą na Nysę idziemy bardzo krótko, bo po 250 metrach widzimy już na mostku nad rowem melioracyjnym strzałkę w lewo, kierującą na polną drogę. Znów miedzy malownicze pola kryjące bardzo nieznacznie sfalowany teren, ogarniający usypiającą monotonią. Z nad pól unosi się świergot ptaków, a ponad dróżką stojące powietrze próbują wzruszyć zastępy motyli. Brak jakichkolwiek górskich podejść i zejść czyni z dzisiejszej wędrówki sielski spacer.
Na chwilkę wchodzimy do lasku, gdzie za drzewami znajdują się oczka wodne pokryte szczelnie zieloną rzęsą. Woda wypełnia w nich dawne wyrobiska granitu. Zaraz za nimi przechodzimy przez potok Łuża korzystając z kamiennych płyt ułożonych w jego korycie i wychodzimy z lasku. Jeszcze jakieś 700 metrów marszu między polami i wchodzimy do południowej części Jarnołtowa (niem.
Dürr-Arnsdorf).
|
Oczko wodne pokrywające wyrobisko granitu. |
|
Przechodzimy przez potok Łuża. |
|
Po wyjściu z lasu z kamieniołomem. |
Asfaltową drogą przemieszczamy się do centrum wioski, około 1 km na północ, gdzie stoi kościół parafialny Podwyższenia Krzyża Świętego. Blisko centrum wsi mijamy pomnik z nazwiskami osób poległych podczas I wojny światowej i stara kapliczkę. O godzinie 16.10 docieramy na placyk. Jesteśmy na miejscu i jest tu też sklepik spożywczy (czynny mimo niedzieli). Na schodkach sklepiku robimy sobie 30 minut przerwy.
|
Jarnołtów - pomnik poległych w I wojnie światowej. |
|
Jarnołtów. |
|
Jarnołtów - przed nami sklepik spożywczy. |
Szlak prowadzi dalej na szutrową drogę zaczynającą się po prawej stronie budynku ze sklepikiem. Wchodzi ona na wzniesienia pokryte pasami pól. Po jakiś 20 minutach uświadamiamy sobie, że dawno nie widzieliśmy żadnego znaku szlaku. Trzymamy się jednak dalej prosto idącej drogi polnej, która nagle skręca 90 stopni w prawo. Prosto idzie jedynie zarośnięta miedza. Nie bardzo pamiętamy to miejsce z poprzedniej wędrówki (być może wówczas maszerowaliśmy innymi polnymi dróżkami). Tak jak wtedy nie mamy też żadnej mapy tych terenów z naniesionym Głównym Szlakiem Sudeckim. Kierujemy się jednak w stronę widocznej przed nami wioski. Dochodzimy do skraju lasu, gdzie skręcamy w lewo i idziemy dalej wzdłuż krawędzi lasu. Wkrótce kończy się las i po prawej widzimy znaną sylwetkę kościoła. Upewniamy się u napotkanego rolnika co to za miejscowość - to Łąka.
|
Droga polna do Łąki. |
|
Droga polna do Łąki. |
Dotarliśmy na południowe krańce wioski łąka. Postanawiamy odpocząć sobie chwilkę pod zadaszoną wiatą. Znajdujemy tu nawet czerwony znak, ale mocno wytarty. W internecie dotarliśmy do źródeł, z których wynika, że niedaleko od Sławniowic przegapiliśmy skręt w prawo - trudno powiedzieć czy z nieuwagi, czy w związku ze słabym oznakowaniem. Najważniejsze jednak, że dotarliśmy tam gdzie chcieliśmy.
|
Odpoczynek pod wiatą w Łące. |
|
Wieża kościoła św. Katarzyny w czeskim miasteczku Vidnava (niem. Weidenau) widoczna z Łąki. |
Czeka nas krótki spacer przez Łąkę. O godzinie 18.05 dochodzimy do centrum wioski, gdzie spotykamy już wyraźne czerwone znaki naszego szlaku. Jeszcze przed kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej skręcamy w lewo na asfaltową drogę. Szlak wiedzie teraz cały czas wzdłuż szosy. Za niedługo po prawej mijamy stawy hodowlane, powstałe w wyniku zalania wyrobisk żwiru.
|
Spacer przez Łąka. |
|
Łąka. |
|
Łąka. |
|
Łąka. Widoczny kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej. |
O godzinie 18.30 wchodzimy w granice administracyjne większej wsi Kałków (niem.
Kalkau), w której planujemy znaleźć nocleg. Rozpytujemy ludzi o taką możliwość i okazuje się, że mamy gdzie spać, ale nie w Kałkowie, tylko w oddalonych 2 km stąd wioskach: Łąka, albo Piotrowicach Nyskich znajdujących się przed nami na czerwonym szlaku. Wybór zatem oczywiście pada na Piotrowice Nyskie.
Wcześniej jednak zwiedzamy wnętrza kościoła pw. Nawiedzenia NMP i św. Jerzego w Kałkowie, zaliczany do najcenniejszych zabytków w regionie. Wzniesiony został on w XIII wieku. Obecny kształt kościoła jest efektem przebudowy w latach 1931-1933. Pod trzema lub czterema warstwami tynku odkryto wówczas stare freski, które dawniej stanowiły jedną z głównych ozdób kościoła.
Kościół ten łączy w sobie cechy stylu późnoromańskiego i wczesnogotyckiego. Zbudowany został na planie krzyża łacińskiego. Do najciekawszych elementów architektonicznych należy portal pochodzący z połowy XIII wieku. Na wyposażenie kościoła składają się późnobarokowe element z XVIII wieku: ołtarz główny z obrazem Świętej Rodziny, ambona, marmurowa chrzcielnica, rzeźby i obrazy Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
|
Stawy hodowlane, powstałe w wyniku zalania wyrobisk żwiru przed Kałkowem. |
|
Kościół pw. Nawiedzenia NMP i św. Jerzego w Kałkowie. |
|
Kościół pw. Nawiedzenia NMP i św. Jerzego w Kałkowie. |
Na koniec dnia udajemy się do Piotrowic Nyskich. Szlak prowadzi tam w dalszym ciągu wzdłuż szosy. W Piotrowicach Nyskich witają nas Barbara i Stanisław - fantastyczni, niezwykle gościnni ludzie. Dostajemy od nich pyszną kolację i bardzo wygodne spanie.
Znajome mi miejsca, choć nie wszystkie. Wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCzy mogli by Państwo podać namiar na nocleg w Piotrowicach Nyskich?
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie czyta się Waszą relację w takiej formie (odmiennej od np. GSS).
Kopalnia wiedzy okraszona super fotami
PRS (ngt.pl)